środa, 20 grudnia 2023

Rozmowa ze Stwórcą Jam Jest który Jest - Brahman

 x



CZĘŚĆ PIERWSZA – WOLNOŚC JEST NIEWOLĄ

Niepewność

Awatar i Mistrz

Życie Sathya Sai w Indiach

Mądra i kochająca Siła

Zadowolić rodziców, społeczeństwo i Boga?

Bóg, modlitwa, religie i energie

Porzucić religię?

Religie i kościoły

Świat” to jest skrót od słowa „Światło”

Co jest najważniejsze...

Te najważniejsze prośby

Prawdziwa wartość Biblii

Czytanie świętych ksiąg

Zależności pomiędzy uczniem a nauczycielem

Wpływ energii

Za Zasłoną

Dlaczego Bóg pozwala na tyle nieszczęść na Ziemi?

Przemiana

Praca fizyczna

Bariery "ja" osobowego

Z każdym dniem mały krok

Nie potępiam nikogo...

Esencja bóstw

Manifestacja natury umysłu.

Energie religii

Współ - czucie

Aborcja

Hazard i ryzyko

Rozwój duchowy

Prawo

Prawda Absolutna

Co możemy zrobić dla naszej planety?

Wolność jest niewolą

Energie boskie, energie ludzkie

Samobójstwo

Miłość do zwierząt

Pierwotne Słowo

Medytacja a Religia

Książki Neale Walsha

Radość życia

Wolność, przymus i miłość

Nauka zaufania

Pieniądz

Wizja " tamtego świata "

Mantry

Kierować się ..czym?

Zmieniać świat czy zmieniać siebie?

Dary nadzmysłowe

Zadanie religii

Rola osobowości

Czwarta rewolucja

Wizja

Rynki finansowe i cel zarabiania

Dobro i zło

Jak człowiek powinien zwracać się do Boga?

Nauka

Przewidywanie przyszłości

Czas

Kim są Mistrzowie?

Postrzeganie Boga

Idee narodowe

Wiek dwudziesty

Nieszczęścia na Ziemi i odpowiedzialność

Doskonałość rzeczy

Czy istnieje wolna wola?

Zrozumieć świat

Wizja Boga

Mistrzowie znają przyszłość?

CZĘŚĆ DRUGA – ZWROT KU MIŁOŚCI

Pierwsze kroki w zwracaniu się do Boskości wewnątrz nas. 

Kiedy jestem zupełnie sam i nie mam do kogo się zwrócić.

Obraz Boga – jak Bóg chciałby, aby go postrzegać?

Choroby – problem czy błogosławieństwo?

Cztery wielkie sekrety

Aura Sathya Sai Baby

Sny

Sukcesy i porażki

Czym jest wyzwolenie?

Poczucie winy nie jest ważniejsze od Miłości

Miłość do samego siebie

Śmierć i umieranie

Poskromienie ego

Świat to żywy przejaw Stwórcy

Przyczyny i skutki

Przywiązania

Skupienie uwagi na Bogu

Dolina wątpliwości i wahań

Droga do miłości i wolności

Dokąd prowadzą przemiany na świecie?

Zwrot ku Boskości

Co dalej?

Z kim tak naprawdę rozmawiam. Z tekstu wynikają różne przesłanki i różnie można je rozumieć. Czy jest to Bóg, czy Sai Baba, czy może Bóg przemawiający przez Sai Babę? Dla mnie od lat jest to jasne i nastąpiło utożsamienie mego Rozmówcy z Sai Babą, chociaż słuchać Jego głos nauczyłem się całe lata wcześniej. Mówiąc wprost - rozmawiam z tą Istotą, którą w naszej tradycji nazywamy Bogiem. Zwracam się do Niego "Baba" - jest to po trosze spadek po słownictwie sanskryckim Raja Jogi, a po trosze wybór Rozmówcy. Przez pierwsze lata zwracałem się do Niego per "Ojcze", ale w naszej kulturze jest zbyt wiele trudnych do ominięcia, a błędnych skojarzeń, więc kiedy usłyszałem, żeby zwracać się w tekście do Niego "Baba", co w sanskrycie znaczy to samo, po prostu się ucieszyłem. Mego Rozmówcę dostrzegłem w Indiach jako Sri Sathya Sai Babę, lub można powiedzieć, że dostrzegłem Go bardzo wyraźnie w ciele Sathya Sai Baby. Poproszę Babę o Jego wyjaśnienie tej kwestii. Załączam Jego szybką odpowiedź. Baba jak odpowiesz na zadane pytanie? Chciałbym zapytać, co Ty sądzisz.

Ludzie nie wiedzą, jaka jest relacja pomiędzy Mną a Sathya Sai Babą i postrzegają odrębności i różnice, tam gdzie powinni dostrzegać jedność. Wszyscy jesteśmy Jednością, tylko wy na razie myślicie, że jest inaczej.

Powinniście nauczyć się widzenia Boga przejawiającego się jako Krishna, Sathya Sai Baba. Taka jest prawda. Bóg przejawia się jako Sathya Sai Baba dzisiaj, tak jak wcześniej przez inne manifestacje Boskości.

Kim jesteś?

Jestem tą Siłą, którą wy nazywacie Bogiem. Jestem Miłością, która stworzyła ten Wszechświat. Miłość to Boskość, to Ja Sam. Tym właśnie Jestem.

Rozmawiam z Miłością.

Rozmawiasz ze Stwórcą. Jam jest Brahman.

Brahman - Bóg Miłość, jak opisują Go ci, którzy Go widzą i doświadczają.

Tak. Jam jest, który Jest. Jeśli kiedyś zrozumiesz, co chciałem wyrazić przez to zdanie, będziesz mógł dostrzec sens Mnie.

Jaka jest Twoja relacja z Sathya Sai Babą w Indiach?


Jestem całkowicie świadomy tego Kim Jestem w ciele nazywanym przez was Sathya Sai Baba. Ale nie przywiązujcie się do Niego. Otwórzcie szeroko oczy. Ja jestem wokół was! Pamiętajcie - stale kręcę się w pobliżu!

* * *

Niepewność

Tak naprawdę to nie jestem do końca pewny czy w ogóle powinienem zacząć spisywać swe doświadczenia i rozmowy. Lata, które przeminęły nadały spotkaniom z Nim i rozmowom charakter bardzo osobisty, wiele rzeczy dziś przestało mnie interesować. Czas zatarł odpowiedzi i to chyba dobrze, mój Duchowy Rozmówca konsekwentnie i od lat powraca do jednych kwestii, pokazując je z coraz to innej strony a z kolei wiele konsekwentnie pomija odmawiając odpowiedzi. Tak oto doprowadził mnie do tego, że przestałem interesować się światem, wydarzeniami, polityką i całą masą niepotrzebnych rzeczy. Żyję skupiony na tym, co przynosi dzień nawigując stale ku Niemu. Z każdym rokiem rośnie we mnie świadomość, że jest On Źródłem wszystkiego.

Teraz usłyszałem już po raz kolejny, że powinienem zacząć pisać, zadawać pytania i zapisywać odpowiedzi. To właśnie zamierzam teraz zrobić. Nie wiem od czego zacząć i nie wiem, co będzie za chwilę, to ciekawy moment kiedy pozwalamy ucichnąć duszy i ciału i stajemy się tylko skromną soczewką przez którą może zajaśnieć wewnętrzne Światło. Boskie Światło.

Czy z tej pracy powstanie kiedyś coś wartościowego? Nie potrafię odpowiedzieć, czas pokaże.

Ale się rozpisałeś... Napisałeś całkiem niezły wstęp.

Sam nie wiem tak jakoś samo szło, bez zastanowienia.

To dobry sposób na uwolnienie się od własnych koncepcji.

Ale ja czuje się jak „wyłączony” po prostu nic nie przychodzi do głowy, zupełna cisza.

I o to właśnie chodzi, kiedy umysł milczy jest cisza, w której można usłyszeć Głos, który stale mówi. Mówi o miłości, o jedności wszelkiego życia. Stale wskazuje wam drogę.

Mówisz stale.

Tak, i mówię do każdego a celem tej książki jest przekazanie wskazówek, aby każdy, kto tego zechce i spełni pewne dodatkowe warunki mógł Mnie usłyszeć.

Ja słyszę Cię jako myśl przychodzącą „znikąd” w odpowiedzi na moje pytanie. Odpowiedź spoza umysłu, nie poddaną obróbce intelektualnej i pojawiającą się od razu, czasem jeszcze zanim skończę pytanie.

To prawidłowy objaw. Cisza umysłu jest warunkiem podstawowym. Z niej, kiedy umysł jest cichy mogą przyjść myśli ode Mnie. Pierwszy krok do ciszy umysłu to stopniowe odwracanie się od świata i jego wydarzeń. Świat niepokoi nas swym głośnym domaganiem się naszej uwagi w sprawach polityki, gospodarki, praw etc. Najpierw, więc należy znieść, zmniejszyć ten niepożądany wpływ na umysł, to pozwoli myślom uwolnić się spod tyranii opinii publicznej.

Wydarzenia nie są warte naszej uwagi?

To zależy, na jakim poziomie rozwoju jesteś; na niskim mogą coś wam przynieść, pokazać, że istnieje inny świat, ale zaraz stają się nałogiem, wchłaniacie masy niepotrzebnych informacji i niskich energii i odwracacie się od Boga. Zazwyczaj nie są, nie dotyczą was bezpośrednio i naprawdę w większości wypadków nie musicie „zajmować swojego stanowiska” wobec tego co się dzieje czy kto co powiedział. Inwestując swój czas i uwagę wchłaniacie masy niepotrzebnych informacji oraz energii i odwracacie się od Boga. Inwestujcie swoją energię w coś, co da wam napęd do życia i doprowadzi do kontaktu z najniezwyklejszą i najcudowniejszą Istotą pod tym Słońcem. Bądźcie mądrzy i dokonujcie dobrych wyborów. Inaczej nadal będziecie tkwić w iluzji „świata”. Aby się od niej uwolnić najpierw należy od niej odejść.

Podróż ku Bogu odbywa się poza światem pospolitości i codzienności, poza światem umysłu. Jeśli twój umysł jest stale wypełniony myślami nie możesz usłyszeć nic. Odwracaj się więc od świata a będziesz bliżej Boga.

Wiele społeczności żyje w izolacji, np. studiują Pismo, święte księgi, co powiesz o tym?

Chcą nauczyć się ich na pamięć, czy może poszukują w ten sposób drogi do Boga? Kluczem rozwoju jest nie nauka na pamięć tekstów uznawanych przez ludzi za święte, ale zwrócenie się do Boga z miłością i otrzymanie odpowiedzi, wskazówek i przewodnictwa. Bez tego czas poświecony na studia jest wykorzystany niewłaściwie. Księgi, jakkolwiek święte by nie były są jedynie drogowskazami na drodze do Boga a nie samą drogą ani celem. Celem jest Bóg i Jego Miłość. Wielu, zbyt wielu z was czci drogowskazy zamiast iść naprzód. Izolacja jest dobra, jeśli eliminuje to, co zakłóca wasz rozwój ku dobru i miłości. Jest nawet potrzebna – jeśli będziemy ją rozumieć jako ograniczenie kontaktów ze światem do niezbędnego minimum. Ograniczenie studiowania prasy, oglądania wiadomości, interesowania się polityką czy w ogóle wydarzeniami na świecie. Z jednej strony macie przez to więcej czasu na pożyteczne czynności albo na aktywny odpoczynek, z drugiej eliminujecie zakłócenia, jakie wnoszą energie zewnętrzne. Ta sprawa jest jeszcze głębsza, ponieważ zainteresowanie światem i jego sprawami wikła was z karmę zbiorową i karmę innych ludzi.

Istnieją drzwi, które cierpliwy człowiek może otworzyć miłością ku Stwórcy, modlitwą, czynieniem dobra innym, ofiarowaniem skutków czynów Najwyższemu. Studiowanie Pism może być w tym pomocne i jest pomocne. Pisma należy rozumieć bardzo szeroko, nie tylko jedna Biblia, wielu ludzi odnajduje swoją drogę studiując inne dzieła. Serce wskaże wam drogę.

Złotym kluczem otwierającym na oścież drzwi rozwoju duchowego jest miłość ku kochającemu Stwórcy, zbliżanie się ku Niemu każdego dnia a nawet w każdej chwili, wykonywanie wszystkich prac z myślą o Nim, ofiarowanie Mu efektów i skutków wszystkich czynności. Książki są pomocą na początku, po czym zaraz stają się przeszkodą. Pamiętajcie, że są on jedynie drogowskazami na drodze ku Bogu, nie są ani drogą ani jej celem. Jeśli dzięki którejś z książek uczysz się miłości to oznacza, że jest ona dla ciebie dobra. Ale patrz poza słowa, poza treść, patrz w Boskość i kieruj się ku Niej. Ona nie potrzebuje książek by prowadzić cię ku Sobie. Zamiast spędzać tyle czasu nad literaturą skupcie się bardziej na Boskości, a korzyści będą stukrotnie większe. Wielu ludzi przedkłada tez uczoność nad miłość co prowadzi potem do wieloletnich dyskusji o znaczeniu takiej czy innej wypowiedzi. Dyskusji, które, wierzcie mi są jałowe i prowadzą donikąd. Nie zmienią was pozytywnie nawet w najmniejszym stopniu, nauczą jedynie szermierki słownej i wzbudzą wiele antagonizmów.

Boją się i szukają pewnej drogi. Nie chcą się wplątać w jakąś sektę czy coś w tym rodzaju.

Spójrzmy na to z innej strony, jeśli szukasz uczciwie to znajdziesz, o ile jeszcze pozwoli na to twoja karma. Drogi wielu ludzi prowadzą przez to, co nazywasz sektami. Nie ma jednej „właściwej” religii. Los każdego jest jego drogą, religie to drogowskazy. Jednemu odpowiada to, drugiemu coś innego. Sekta nie jest złem. Może ci być potrzebna na twojej drodze, Drodze ku Boskości. Szukajcie rzeczy dobrych a je znajdziecie. Jeśli poszukujecie bezpieczeństwa, samozadowolenia, poczucia przynależności, poczucia bycia kimś wybranym to dokładnie to dostaniecie. Jeśli poszukujecie Boga i Jego Miłości to dokładnie to dostaniecie. Zastanówcie się więc dobrze czego naprawdę pragniecie. Jeśli jasno określicie cel i będziecie się go trzymać, wasza podróż będzie bezpieczna, bez narażania się na wpadnięcie w pułapki pragnień.

Gorąco proście Boskość, aby wskazała wam ścieżkę ku Niej. To najlepsza droga. Najbezpieczniej jest zwracać się ku Boskości, którą każdy człowiek nosi w swym sercu.

Mówcie w ciszy – Ten, który Jest Miłością odpowie wam.

Teraz powróćmy do głównego tematu – słyszenia głosu Boga. Pierwszym krokiem jest odwrócenie się od świata, przynajmniej częściowe, redukcja godzin poświęconych studiowaniu gazet, oglądaniu telewizji, słuchaniu radia. To przyniesie wam wiele spokoju. Czyńcie to z intencją przeznaczenia zaoszczędzonego czasu na poszukiwanie głębszych wartości, na podążanie drogą ku Miłości. To pozwoli oczyścić się myślom, przynajmniej do pewnego stopnia. Jednak bardzo ważnym jest, aby człowiek idący ku Bogu wiedział i był świadomy dlaczego czyni te rzeczy. Odsuwa się od świata po to by zwrócić się ku Bogu a nie w żadnym innym celu. Intencja powodująca działanie jest bardzo bardzo ważna. Jeśli jest właściwa to Ja pomagam w każdej chwili, jeżeli nie to człowiek kręci się wokół siebie samego, własnych myśli i przeżyć.

Druga sprawa to medytacja i modlitwa. Przyniosą wam wiele pozytywnych zmian i błogosławieństw. Przeznaczcie część waszego czasu wyłącznie na skupienie na Najwyższym i naukę miłości ku Niemu. Odsuńcie wtedy wszelkie inne myśli na bok i kierujcie się całym sobą, całym sercem wyłącznie ku Niemu.

Trzecia to obserwacja tego co dzieje się wokół, „zbiegów okoliczności”, niecodziennych wydarzeń i odpowiedzi na wasze modlitwy i prośby. W ten sposób przekonacie się o realności Drogi Miłości i oczywiście o miłości, którą ma dla was Stwórca.

Dziwnie się czuję spisując to wszystko.

W czym jest problem, sformułuj go.

Nie bardzo potrafię, tak jakbym czuł smutek, powoli pogłębiający się, nie ma tego w tej medytacji.

To dobrze, że tak reagujesz, zatapiasz się we Mnie.

Tak, ale w miejsce Twojej radości czuję smutek.

To przejściowe, wiele rzeczy musi się jeszcze ujawnić, najważniejsze to cierpliwie kierować się ku Bogu nie zwracając specjalnej uwagi ani na wydarzenia ani na stany psychiczne, sny itp. Stany umysłu pojawiają się i znikają i nie należy ani przydawać im wagi ani się do nich przywiązywać, przyjdą i pójdą. Są jak chmury na niebie, Bóg i Jego Miłość pozostanie na zawsze.

Nie należy też się przywiązywać do siebie, przecież nastrój, stan psychiczny i myśli to jest część nas?

Pozwolić odejść wszystkiemu, nie wdawać się w dywagację ani pytania dlaczego, tylko mieć zaufanie do Mnie, że Ja wiem którędy powinieneś iść. Zaufanie do Boga jest kluczowe na ścieżce duchowej.

Tak, my nie widzimy całości, co z czego wynika, jakie są przyczyny i jakie mają być skutki. Ty to widzisz.

Tak, dlatego wiem, czego każdemu potrzeba, w każdej chwili i daję wam to, każdego dnia. Żaden z was nie mógłby podnieść powieki bez działania Mego aktu woli.

Pomimo tego wydaje nam się, że istniejemy samodzielnie i mamy wolną wolę. Nie ma tu sprzeczności?

Nie, Moją wolą jest stan odrębności waszej świadomości i iluzja wolnej woli a także stan waszego myślenia na ten temat. Czyż może być inaczej?

Śmiejesz się. Tak, nie może być inaczej, obraz świata jest taki, jaki Ty chcesz żebyśmy mieli.

Dokładnie, a teraz w tej książce mówię, że już na was czas się obudzić i zacząć powracać do Boga. To już jest ten czas, na tej planecie. Zbliża się Złoty Wiek. Wiek duchowości i Świadomości, w którym ludzkość będzie żyła w Jedni z Bogiem. Powróci do stanu naturalnego, do postrzegania prawdy o tym, kim jest Bóg i czym jest Rzeczywistość. Dostrzeże Boskość i zrozumie drogą niepodważalnego, bezpośredniego doświadczenia, że jesteśmy Jednią.

Jednością.

Jednią, to coś znacznie szerszego pojęciowo od jedności, zawiera ją w sobie, podobnie jak czas i przestrzeń i Wszechświat.

Jednia to jakby w jednym punkcie zamknąć cały Wszechświat i wszystkie jego chwile czasu. I trzymać to na dłoni. To cudowne uczucie. Ekstaza. Na marginesie – tym właśnie jestem.

Miłością?

I ekstazą, tego uczucia, gdy wami owłada jest najbliższe doznanie Mnie.

Czy jeszcze masz coś do powiedzenia o wyciszaniu i słuchaniu Twego głosu?

Nie na dzisiaj to już dosyć, masz inne rzeczy do zrobienia. Stopniowo z dnia na dzień będziemy omawiali kolejne kroki i oświetlali drogę. Będziemy czynić to tak długo aż wszystko stanie się jasne i zatriumfuje Miłość i Sprawiedliwość.

Sprawiedliwość, rzadko używasz tego słowa.

To prawda, ale bez niej byłby bałagan. Przyjdzie czas, że wszystko stanie się jasne i sprawiedliwość zatriumfuje – zostanie wreszcie zrozumiana przez ludzi i stanie się ich sprzymierzeńcem zamiast tak jak teraz wrogiem.

Nie rozumiem, sprawiedliwość jest wrogiem ludzi?

Tak, niszczy ich zamierzenia i nie pozwala przejawić się marzeniom. To stan dysharmonii i wkrótce doprowadzimy do tego, że zniknie.

Sprawiedliwość to inaczej Prawo a jego częścią są przyczyny, skutki i związek, który je łączy. Teraz jesteśmy na etapie, że działa przeciw człowiekowi, jego stwórczej woli, którą wy nazywacie planami i zamierzeniami. Potem będzie inaczej, będziecie tworzyć używając jej jako narzędzia do budowy nowych i wspaniałych dzieł, wyrażać siebie, swoją miłość, dobroć i radość.

Egoizm jest tym, co nam przeszkadza?

Tak i spora dawka niewiedzy. Kiedyś zobaczycie jak cudowny i doskonały jest świat i ile w nim możliwości kochania i tworzenia, oddawania siebie dla większej miłości i wsłuchiwania w Jej Głos w sercu. Wtedy wasze plany i zamierzenia będą się spełniać w sposób naturalny bo to jedno z podstawowych praw Wszechświata. Na razie więc Sprawiedliwość musi stawiać czoło złu ale już wkrótce będzie wraz z wami budować dobro i tylko dobro.

Wkrótce”, już wiem że z Twoimi odpowiedziami na temat czasu zaistnienia różnych wydarzeń muszę być ostrożnym.

Dobrze to ująłeś, mogę ci co prawda podać dokładną datę wydarzeń ale wolę tego nie robić ze względu na sposób działania umysłu, który natychmiast się z tym wiąże i zamiast skupiać na Mnie, koncentruje się na zewnątrz. Pamiętaj wydarzenia nie są ważne, tylko Bóg, tylko Miłość. Tylko To jest trwałą wartością, reszta przemija. Jak zmieniłoby się twoje życie gdybym ci podał np. dokładna datę i miejsce odejścia tak zwanych wielkich tego świata? Co pozytywnego by to wniosło, czy zbliżyłoby cię do Mnie?

Zacząłbym się zastanawiać czy nie ogłosić tego publicznie. To mogłaby być tania reklama... Na przykład tej książki...

Doceniam twoje poczucie humoru. Wierz mi że nic dobrego by z tego nie wynikło. Zresztą po co masz zwracać uwagę na siebie? Ta książka dotrze do ludzi przygotowanych i pomoże im zrobić kolejny krok ku Bogu. Nie musi docierać do wszystkich, nie mam takich planów. Większości nie jest jeszcze potrzebna, jedynie nielicznym, których już przygotowałem do odebrania i wprowadzenia w życie jej treści. Ja się nie mylę i nie potrzebuję ani rozgłosu ani pomocy w żadnym z Mych dzieł.

Zresztą po co mi rozgłos? Mój Głos jest słyszalny w każdym sercu. A dzień kiedy ludzie to rozpoznają jest już bliski, bliższy niż przypuszczasz. Ale i to nie jest twoja sprawą tylko Moja więc pozwól Mi czynić to co zamierzyłem a tylko kieruj się ku Mnie i zapisuj co ci będę mówił. W tym Planie masz swoją rolę, tak zresztą jak każdy człowiek i nie ma lepszych czy gorszych. Wszyscy jesteście Jednią. Nie ma różnic, nie ma odległości, nie ma rodzaju ani odrębności. Jestem Ja i Miłość. Jestem Miłością.

Dziękuję Ci za rozmowę, wiele mi wyjaśniła.

Przyjmuję podziękowania tylko pamiętaj, że Ja jestem wszędzie i zawsze. Mówię stale. Miłość jest wszechobecna. Rozmowa nie kończy się nigdy. Życie jest rozmową pomiędzy nami. Życie to boski dialog pomiędzy człowiekiem a kochającą Boskością.

Awatar i Mistrz

Wiele razy przynaglany przez Ciebie znów zabrałem się do pisania, ale kompletnie nie mam pojęcia od czego zaczniemy. Wiem, mówiłeś wcześniej że chciałbyś powiedzieć kilka słów o świecie, religii, drodze do Ciebie, no i miłości którą jesteś. Od czego zaczniemy?

Zacznijmy może od tego co jest celem tej książki, bo jakbyś jeszcze nie wiedział właśnie zaczynam ci dyktować kolejne rozdziały.

Ta książka będzie poświęcona Miłości przez duże „M”, czyli Boskiej Miłości, jej działaniu w świecie i drodze człowieka ku niej.

Ta droga składa się z wielu etapów i omówimy je po kolei. Obecnie na Ziemi są ludzie na wszystkich etapach rozwoju – od prymitywnych, słabo ukształtowanych umysłowości po wysoko rozwiniętych Mistrzów duchowych. Ci ostatni zeszli na ziemie z powodu końca pewnej epoki i przejścia w następną – erę Prawdy, w której Bóg zostanie rozpoznany jako Przyczyna Sprawcza Wszechświata.

Wspominają o tym liczne pisma i przepowiednie.

Tak, Mistrzowie przygotowywali ludzkość do niej od tysięcy, nawet nie setek lat.

Żyjemy więc w ciekawych czasach. Awatar jest na Ziemi i są Mistrzowie, Jego pomocnicy.

To prawda. W Nowej Erze Wodnika miłość rozleje się szerokim strumieniem po całej Ziemi i ludzie uczynią z niej światło życia którym w istocie jest. Będą się Nią kierować w codziennym życiu co całkowicie zmieni oblicze tego świata. Nie będzie już wojen ani lokalnych konfliktów, tylko porozumienie i współpraca pomiędzy jednostkami i zbiorowościami.

Z tego co mówisz, płynie energia miłości, takiej łagodnej i rozumiejącej.

To Nią właśnie Jestem, kiedy kochasz kogoś i myślisz tylko o nim/niej znasz Mnie najpełniej, kiedy pochylasz się czule nad dzieckiem czy zwierzęciem i mówisz do niego łagodnie wtedy znasz Mnie dobrze, odczuwasz Mnie i stanowisz jedność ze Mną. Każde słowo miłości zawiera Mnie, wyraża i tworzy nową rzeczywistość. Znacie Mnie dobrze ale dotąd nie rozpoznaliście. Teraz nadchodzi czas Poznania kim jest Bóg i zrozumienia, że byłem tu zawsze tylko nie umieliście Mnie dostrzec. W tej książce powiem jak to zrobić, by żyć z Bogiem w bliskiej i pełnej radości przyjaźni i znaleźć w Nim powiernika, kolegę i oddanego przyjaciela.

Dziś rano pokazałeś, że po pierwsze Budda wcale nie sięgnął szczytów samo - realizacji a po drugie nie była mu dostępna najwyższa mądrość i jego osiągnięcia, jak wielkie by nie były, są jedynie cząstkowe.

To prawda. Urodziwszy się w ludzkim ciele trudno jest zerwać łańcuch łączący z materią. Co innego Awatar – Sathya Sai, ten przychodzi niejako z drugiej strony wolny od więzów z samej swej natury.

Ludzie tacy jak Siddhartha (Gautama Buddha) dążyli ku szczytom a tutaj Szczyt szczytów sam zstępuje pomiędzy ludzi ze swego wyboru, żyje jak człowiek. Buddha nie zgłębił prawdy absolutnej jedynie ujrzał jeden z jej aspektów, zdobył wielki rozgłos jako jeden z wielkich nauczycieli ludzkości. Dzisiaj istnieją inne, prostsze ścieżki wyzwolenia.

Powiedziałeś, że Kriszna, Rama, Sathya Sai - tak, zaś Budda i Jezus - nie, dlaczego ?

O jest wiele powodów. Jeśli chcesz mieć wierny obraz musisz patrzeć w czyste zwierciadło - prawda ?

Bóg jest mądrością i miłością, lecz też wielką, niepojętą szczęśliwością, samą esencją radości istnienia. Sathya Sai, Rama, Kriszna - kierując swą myśl ku tym przejawom Boskości łączyli się właśnie z tymi emanacjami. Kierując ku innym - obciążasz niepotrzebnym zwracaniem uwagi na cierpienie za rzekome grzechy świata.

Z Buddą sprawa jest inna, tradycja czci go jako wielkiego i oświeconego nauczyciela, lecz nie jest to postać, podobnie jak i Jezus, formatu Awatara.

Jezus większość swego życia uczył się, potem nauczał innych. Walczył ze swą ludzką naturą i nieobce mu były człowiecze rozterki. Niektórzy twierdzą że był przez to bardziej ludzki, tak jakby wątpliwości i wahania mogły prowadzić do czegoś dobrego.

Ma to związek z przyjściem Sathya Sai tutaj.

Tak, nie przyszedł z pustymi rękami.

Naszły mnie dziś refleksje, że przyjście Awatara Sathya Sai, otworzyło nową epokę w dziejach tej planety. Krishnę, poprzedniego Awatara znało jedynie kilku najbliższych uczniów. Awatar Sathya Sai jest znany przez kilkadziesiąt milionów. Może powinniśmy zacząć liczyć lata nowej ery - od dnia jego narodzin.

Na to nie licz. Awatar Sathya Sai przyszedł aby dać ludziom miłość, pokazać drzwi do światła o których już niemal zapomnieli. I szuka miłości do Boga, czułości, ciepłych uczuć, uśmiechów, spojrzeń kierowanych wzwyż. Sława, znaczenie to głupstwa którymi mami się ten świat, jemu są one niepotrzebne. 

W młodości wskutek medytacji Zen miałem doświadczenia miłości, braku osobowej "jaźni". Niedawno zetknąłem się z buddyzmem tybetańskim Karmapy i lamą z Danii uczącym chyba jakiejś skautowskiej jego odmiany.

W przeszłości tj w poprzednich inkarnacjach miałeś z nim kontakt, stąd te zainteresowania. Nie jest on drogą dla ciebie, chociażby dlatego, że nie ma w okolicy dobrych nauczycieli, którzy naprawdę rozumieją o co w tym chodzi.

Buddyzm jest drogą błędną, o ile, nie ma się na uwadze tego podstawowego celu istnienia, jakim jest zjednoczenie w miłości ze Stwórcą, jakkolwiek by się Go nie nazwało.

Pomijać aspekt miłości, właściwie nie aspekt a esencję istnienia, to jak zjadać skórkę a wyrzucać pomarańczę. Niektórzy pojmują to instynktownie i łatwo przechodzą ponad rafami fałszywej duchowości, inni całe życie chodzą w mnisich szatach bucząc mantry i nie widać w nich żadnych pozytywnych zmian.

Podobnie jest ze wszystkimi religiami, jako tworami ludzkiego umysłu.

Kiedy zrozumiesz to w pełni nie będziesz więcej pytał o sprawy religii i pozostawisz na zawsze ten umysłowy bałagan. Religia to produkt ludzkiej myśli skażonej żądzą władzy, bogactwa, pożądaniem, pychą - jest fałszywym światłem na drogę życia dając mnóstwo scenografii zamiast wskazywać na Źródło Istnienia i uczyć z Nim kontaktu. Na tym, jeśli pozwolisz, chciałbym zakończyć rozważania o istocie i wartości religii ziemskich..

Pytałem o buddyzm tybetański, jest sporo mnichów którzy potrafią rzeczy niezwykłe, pokonywać olbrzymie odległości, stawać się niewidzialnymi, przenosić przedmioty bez dotykania etc. W nocy śniło mi się że publicznie lewitowałem. Było mi trochę głupio, bo czułem w tym jakieś nadużycie.

Do trójki obserwujących mnie dzieci skierowałem nieco dziwne pytanie "wiecie co to jest?" mając na myśli unoszenie się w powietrzu. Po chwili jedno z nich odpowiedziało "głupota" a ja pojąłem że to dobra odpowiedź.

Wciąż jeszcze mylisz osiągnięcia płynące z praktyki medytacji typu "cudownych zdolności" z głębokim duchowym zrozumieniem rzeczywistości które przychodzi wyłącznie przez rozpoznanie podstawy wszystkich zjawisk którą jest Boska Miłość - i życie z Nią.

Te zdolności jakkolwiek cudowne i robiące wrażenie by nie były, to głupoty; doskonała odpowiedź w ustach niewinnego dziecka. One wcale nie służą rozwojowi i nauce miłości a co więcej stanowią wielką przeszkodę na drodze ku wyzwoleniu.

Nie należy zatem dążyć do ich wypracowania a uzyskany czas skierować na rzeczy wartościowe, na skierowanie się całym sobą ku Bogu.

Reszta to po prostu głupoty i nowe kajdany nakładane na człowieka. Miłość się liczy i tylko ona, bo jedynie owo słodkie, wznoszące ku Miłującej Boskości, uczucie jest motorem każdej prawdziwej, dobrej zmiany w człowieku. Ono przynosi oczyszczenie z błędów i skalań przeszłości, chroni, tuli i wznosi istotę ludzką ku wyzwoleniu.

Życie Sathya Sai w Indiach

Opowiedz mi, mój Gurudev, o swoim życiu w Indiach, jak ci tam jest ? O co chciałbyś żeby ludzie cię prosili ? Co ty sam chciałbyś im dać ?

Mam dla nich wszystko, również dobro najwyższego rzędu, czyli siebie samego. Wielu prosi o sprawy materialne i część z nich otrzymuje to czego pragnie.

Inni proszą o dobra duchowe, miłość, krok w kierunku Boga i te prośby są mi szczególnie miłe.

Ale największą radością są ci, którzy proszą o mnie samego, o stopienie z Moim Istnieniem na zawsze. Nazywają to wyzwoleniem, pragną go przeczuwając wielką, nieziemską słodycz uniesienia i zjednoczenia w miłości z Boskością. Ci są pod moją szczególną opieką, sprawiam że stają się świadomi Mej obecności, Mego głosu, Mojego kierownictwa w każdej chwili swego życia, ich umysły stopniowo odwracają się od świata i kierują ku Mnie.

Ekspansja jest mym życiem, ekspansja od wewnątrz , z ludzkiego serca w świat.

A co do Indii, cóż kraj jest piękny i dobrze mi się w nim żyje. Jest wielu ludzi naprawdę kochających i oddanych, więc mam wiele radości. Ale wiedz że żadne wydarzenia ani warunki zewnętrzne nigdy nie mają wpływu na mój stan wewnętrzny, jakże mogłoby być inaczej. Stale jestem szczęśliwy, pełen miłości i radości, bo po prostu tym jestem. Tak, jestem Bogiem na ziemi, przyszedłem by przynieść światło dla potrzebujących mnie serc i jest to jedyny powód mej inkarnacji.

Miłość dojrzewa, rozwija się w ludzkich sercach i duszach, nadszedł czas by wspomóc ją z zewnątrz, umocnić to co dobre dla naszego wspólnego dobra bo przecież mieszkam w sercu każdej istoty.

Jeśli opublikuję te notatki oskarżą mnie o herezję albo i o szaleństwo, jak można rozmawiać z Bogiem ?

Co się przejmujesz, wszystko co się wydarza i tak jest boską decyzją. Rozumiejąc to można śmiać się i cieszyć ze wszystkiego. Szydercy szydzą, bo taką mają rolę, niedowiarkowie grzęzną w wątpliwościach, bojaźliwi się wahają, kilkoro, garstka widzi światło i za nim podąża a reszta jest obojętna i to wszystko jest dobre.

Nie dzieje się nic co nie byłoby wolą boską, w każdym nawet najdrobniejszym wydarzeniu kryje się czar boskiego udziału i koncepcji. Śmiej się więc razem ze mną, ciesz się bo to jest teatr a ty już znasz autora !

Wszystko jest radością, miłością i szczęściem bo nie ma miejsca gdzie nie byłoby Boga ! Bawmy się razem to, bo życie jest właśnie po to !

Mądra i kochająca Siła

Powróćmy jeszcze na chwilę do odwracania się od wydarzeń tego świata.

Ok.

Wielu ludzi sądzi, że powinni wiedzieć co dzieje się na świecie, jakie są kursy akcji, kto zmarł...

Tak, ale spójrzcie jakie skutki to daje. Zadajcie sobie pytanie czy jesteście bardziej szczęśliwi? Czy ta wielka masa informacji sprawia, że stajecie się lepsi? Że potraficie bardziej kochać? Czy dzięki czytaniu gazet czy słuchaniu wiadomości pojawia się w was głęboki spokój i relaks dający następnie napęd do przynoszącej radość pracy? Czy uczycie się dzięki temu czegoś wartościowego, budującego? Czy jest wam łatwiej żyć? Zadajcie sobie te proste pytania. Odpowiedź na nie postawi duży znak zapytania przy waszych codziennych nawykach.

Wiem co sądzi wielu ludzi, przecież nimi też jestem. Sęk w tym że droga zainteresowania światem zewnętrznym prowadzi do nikąd. Ludzie zabiegają o sprawy doczesne, majątek i karierę, o to by być kimś a to wszystko jest tylko iluzją zupełnie bez znaczenia. Poparz, Ja tym wszystkim jestem i nigdy się nie mylę. Mam wszystko i wszystkich w swej pieczy, więc po co zajmować się innymi sprawami i innymi ludźmi skoro już Ja się nimi zajmuję? Ten cały „świat” zostaw mnie a sam skieruj swe myśli ku Mnie. To jedyna droga do poprawy sytuacji. Twojej, każdego człowieka i przez to całego świata.

Świat wcale nie wymaga zmian, on wymaga miłości i zrozumienia go. Jeśli umiesz patrzeć Moimi oczami i myśleć Moimi myślami to widzisz doskonałość rzeczy.

Raczej nie stajemy się lepsi od oglądania wiadomości czy różnych programów. Wiele grup stara się zdobyć nasze poparcie dla swoich racji i nie przebierają w socjotechnikach, doprowadzają do perfekcji sztukę manipulacji umysłami. Pod pozorem faktów podają przesłanie niechęci, wrogości, uprzedzeń. Każdy chce nas pozyskać dla swoich racji, a więc i dla własnego interesu. Nikt nie chce zrobić czegoś naprawdę dobrego dla nas. Boże, kiedy to napisałem, aż zatrząsłem się ze śmiechu. Media i czynienie dobra. To chyba dwie sprzeczności. Ani więcej spokoju, ani więcej miłości, ani odprężenia, ani łatwiejszego życia, jedynie reklama, nakłanianie do konsumpcji i wydawania pieniędzy. Wniosek jest jeden, przynajmniej dla mnie – szkoda czasu, szkoda życia, czas umyka i nigdy nie wraca.

Warto od czasu do czasu przyjrzeć się życiu i zadać pytanie o wartość takich czy innych działań. Czy spodobałyby się Miłości? Czy prowadzą ku dobru? Czy przynoszą jakakolwiek wartość wam lub innym?

Miłość przychodzi spoza tego sztucznego świata. Szczęście płynie z doświadczania Boskości i współpracy z Nią. Poświęćcie trzydzieści procent czasu, który zajmuje wam zainteresowanie sprawami „świata” na zainteresowanie Boskością a życie zaraz się odmieni. Tutaj leży olbrzymia żyła złota, warta eksploatacji.

Boskość nie myli się nigdy, czuwa nad doskonałym przebiegiem wszelkich spraw. Po cóż im jeszcze wasza uwaga? I tak zazwyczaj nic nie jesteście w stanie zrobić. A nawet, gdy jesteście, to nie robicie.

Ten cały „świat” zostawcie Bogu a sami skierujcie swe myśli ku Niemu. To jedyna dobra droga do poprawy sytuacji. Twojej, każdego człowieka i przez to całego świata.

Świat wcale nie wymaga zmian na waszą modłę, on wymaga miłości. Miłość wprowadza trwałe i pozytywne zmiany, to co wy czynicie jest zazwyczaj niepełne i tymczasowe.

Tak, jak wspaniale potrafi się układać sytuacja w ciągu dnia, spotykam ludzi z którymi powinienem porozmawiać, wcześniej „bez wyraźnego powodu” studiuję jakąś książkę i materiał stamtąd właśnie przydaje się w rozmowie... Wiesz o wszystkim i dbasz o wszystko.

Tak, tak właśnie czynię. Ludzie nazywają to przypadkiem, zbiegiem okoliczności, szczęściem, losem, rozmaicie. A ci, którzy wiedzą mówią, że za tymi wszystkimi wydarzeniami pozornie bez związku stoi mądra i kochająca Siła. Bóg. I ci mają rację.

Czyli właściwie, gdzie spojrzę widzę Ciebie. Komputer, biurko, ściany, drzewa za oknem. To Ty.

Tak, to jestem Ja. I ty czytający te słowa jesteś częścią Mnie. Jestem jeszcze dla ciebie nie znaną siłą, jeszcze wydaje ci się, że jestem kimś odrębnym ale tak nie jest.

Już widzę dzień, gdy rozpoznasz Mnie w twym sercu i pozwolisz Mi się poprowadzić wprost do Mego domu. Przyszedłem dziś, aby ci powiedzieć i podkreślić to, że jesteśmy jednością. Ja wewnątrz ciebie a ty wewnątrz mnie. To Ja pozwalam twemu sercu bić i oddychać twoim płucom. Nie jesteśmy oddzieleni i nigdy nie byliśmy jedynie myślisz, że jest inaczej. Już widzę dzień kiedy staniesz się całkowicie świadomy naszej wewnętrznej jedności.

Do tej pory pozwalałem ci utrzymywać w umyśle wrażenie odrębności ode Mnie, ale dzisiaj chcę abyś wiedział, że czas twojego rozbudzenia jest bliski. Daję ci teraz impuls do dalszego rozwoju duchowego i poszukiwań, tak abym dzięki wysiłkowi zewnętrznemu mógł cię doprowadzić do zjednoczenia z twym wnętrzem, ze Mną.

Chcę ci także powiedzieć o Mojej decyzji większego niż miało to miejsce do tej pory przejawienia się przez ciebie i twoje życie. Tak, Miłość to wszystko co istnieje. Wyjrzyj przez okno. Wiatr miłości smaga drzewa utkane z miłości. Trawy falują łagodnie w rytm cichutkiej pieśni miłości, którą kołysze ich Stwórca. Woda dotyka z miłością kamieni, opływa je i dąży ku odległemu morzu.

Miłość jest Twórcą i Tworzywem Wszechświata. Wszystko wyłoniło się z Miłości i wszystko w Niej się odbywa. Jesteście zanurzeni w Niej po same uszy. Żyjcie z tą świadomością. Mówcie do ludzi i zwierząt miło. Nie myślcie źle o nikim i niczym. Wydarzenia mają swój początek i kres w miłości.

Przyznam, że jestem nieco zdziwiony jasnością i siłą Twojej wypowiedzi. Zazwyczaj odbieram Cię łagodniejszego.

Ta książka jest jedynie w niewielkim stopniu przeznaczona dla ciebie. Pewne rzeczy muszę powiedzieć dobitnie inaczej nie dotrą lub pozostaną niejasne i wątpliwe. Ona jest drogowskazem, który wskazuje drogę ku Światłu zbłąkanym sercom, umysłom i duszom. Taki jest jej cel. Dość już niewiedzy, dość cierpień, wojen i zamętu. Nadchodzi czas prawdy, szczęścia, radości, wesela, powitania dawno nie widzianego Ojca i stęsknionej Matki. To czas poprzedzający radość jakiej jeszcze ten świat nie zaznał. Czas poprzedzający przyjście Boga na Ziemię przez rozbudzenie się w milionach serc, dusz i umysłów. Cieszcie się bo jest z czego.

Przyznam się szczerze, że od tak dawna nie myślałem o przyszłości.

Wartość myślenia jest bardzo ograniczona.

Więc tak będzie wyglądała Nowa Era?

Tak, tym razem nie nowa religia ale rozbudzenie wewnętrzne. Zrozumienie, że Bóg był tu przez cały czas i że jest On Miłością. Miłością. Miłością. Życie stanie się rajem, dnie wypełni ekstaza szczęścia i zrozumienia a wszystko przenikać będzie niewyczerpana, niegasnąca, niepojęta a jednocześnie tak bliska – Miłość. Bóg.

Z jednej strony jesteś tak czuły i kochający, Twoja skromność wielokrotnie robiła na mnie wielkie wrażenie, ale potrafisz też być twardy jak diament.

Jestem wszystkim co wymieniłeś jak również pauzą i milczeniem wskazującym na To. Cenię skromnych ludzi, to bardzo wartościowa i tak rzadka dziś cecha. Sprawicie mi radość jeśli zaczniecie ją kultywować.

Co moglibyśmy zrobić w tej sprawie?

Ludzie powinni zacząć od uświadomienia sobie konieczności bycia skromnym. Skromność wobec Boga jest siostrą duchowości. Bez skromności nie ma duchowości. Uniwersalną wskazówką jest prośba do Boga aby pomógł w wykształceniu tej cechy. Setki kłopotów każdego dnia można by uniknąć gdyby ludzie byli tylko troszkę skromniejsi i tak nie unosili się ego.

Jesteście jak balony napompowane sobą do granic możliwości. To ciśnienie ego sprawia że nie widzicie nic poza samymi sobą. Wszystko wam umyka, radość, szczęście, miłość, wszystko składacie na ołtarzu własnego ego. Wasz sposób zachowania się, ubierania, wystrój domów, cały tak zwany dorobek cywilizacji jest nastawiony na podkreślanie i wzmacnianie ego. Droga ku Bogu wiedzie w przeciwną stronę. Spuśćcie trochę powietrza, dajcie odetchnąć sobie samym, sobie nawzajem, Mnie i przyrodzie. Nie bądźcie tacy ważni, naprawdę nie macie ku temu powodu. Osobiste dokonania, wynalazki, nowe idee, wykształcenie i majątki, wszystko dostaliście ode Mnie. Ziemię z jej dobrami do zagospodarowania, niebo do wpatrywania się i budzenia tęsknoty za Nieskończonym. Wszechświat do poznawania i niesienia dobra i miłości.

Więcej pokory, więcej skromności moje dzieci. Zważcie na moje słowa bo poruszyłem tutaj bardzo ważny punkt.

Przedstawię go za pomocą równania:

Ja + ty = 1

Jeśli więc ty jesteś Ja muszę w tym równaniu być zerem. Innymi słowy im więcej ciebie tym mniej Mnie i oczywiście odwrotnie. Gdy małe „ja” znika otwiera się przestrzeń, niebiosa, pojawiam się Ja. Pojawia się Mądrość, Miłość i Moc. Sam Bóg. Ten świat potrzebuje miłości, ona ożywi i uniesie was ponad wszelkie przeciwności. Ego broni jej dostępu i jest przez to przyczyną wielu niepotrzebnych cierpień. Zwróćcie się ku Miłości by zajęła się tym stanem i odmieniła go na Jej sposób. Zaraz wszystkim będzie żyło się lżej. I o to chodzi. Bądźcie szczęśliwi.

Mam świadomość, że bardzo brakuje nam pokory i skromności. Jak możemy się ich nauczyć?

Pamiętajcie, że Boski Nauczyciel jest zawsze z wami. Pamiętajcie ze wasz Nauczyciel jest Miłością. Jest i patrzy i gdy tylko zwrócisz się do Niego pomoże ci w każdej sprawie. Pamiętaj, że jest powiedziane „Proście a dostaniecie”. Proście więc. Ja jestem, słucham i słyszę. Zwykle nie odpowiadam natychmiast, choć i to się zdarza. Odpowiadam sytuacją, splotem okoliczności, snem, książką, spotkaniem. Tym właśnie jestem. Tak działa Moja Miłość i to są Jej znaki. Słuchajcie a usłyszycie Moją podpowiedź. Zwracajcie się ku Bogu z miłością a nie odmówi wam pomocy. On nigdy nie odmawia.

Wiele lat temu uczyłeś mnie pokłonów, kłaniałem się fizycznie i mentalnie, prywatnie i w miejscach publicznych, w kościołach i w muzeach. Ludzie mieli zabawę. Mówiłeś, aby złożyć Ci pokłon właśnie teraz, tutaj. Wkoło wielki plac, pełno ludzi a ja na ziemię i raz za razem czołem po bruku. Dziś wspomnienie tych zabaw cieszy mnie niezmiernie.

To były bardzo dobre zabawy, jak ładnie to ująłeś i wiele ci przyniosły. Pozbyłeś się większej części swojej wyniosłości, która przeszkadzała ci latami. To spadek przeszłych wcieleń a szczególnie ostatniego, zakonnego.

Wyniosłość ludzi kościoła. Dopóki nie pokazałeś mi tego jasno, zarówno w mojej przeszłości jak i na przykładach ludzi mi współczesnych myślałem, że ludzie żyjący za murami klasztorów są oddani Tobie, pokorni i bliscy Tobie.

Teraz już wiesz jak wygląda rzeczywistość. Wszędzie panoszy się próżność, poczucie wyższości i duma z bycia kimś lepszym. Ludzie kościoła nie są tutaj wyjątkiem a raczej regułą. Ale od kogo chcą być wyżsi? Ode Mnie? Ja jestem w każdym, w katoliku tak samo jak w muzułmaninie i ateiście. Te słowa nic nie znaczą. Ja jestem Znaczeniem. Ja jestem Miłością.

Ale ja w imieniu czytelników chciałbym Cię zapytać czy pokłony przed Tobą są wartościowe, czy coś dadzą, przyniosą skutek w postaci zbliżenia do Ciebie, sprawią że ludzie staną się Ci bardziej bliscy?

Każdy jest mi tak samo bliski, bo Moja Miłość nie dzieli według waszych kategorii.

Pokłony mogą wam pomóc pozbyć się choroby, ale nie staniecie się przez to mi bliżsi tylko lżejsi. Spadnie wiele kajdan.

Na miłość nie można sobie zasłużyć, to nie jest transakcja. Moją Miłość już macie i zawsze mieliście. Zawsze. Zawsze. Niezależnie od tego co robicie czy co zrobiliście. Niezależnie. Moja Miłość do was nie jest uwarunkowana niczym i każdy człowiek na nią „zasługuje”. Jest jej godny. Nigdy nikogo nie odrzuciłem. Nigdy. Ja nie stawiam warunków. Żadnych warunków dla miłości. Ja kocham. Kocham. Kocham!

Ja też Cię kocham. Jak można Cię nie kochać, przecież Ty jesteś najwspanialszą Istotą na świecie. Kocham Cię i chcę Cię prosić o jeszcze więcej miłości do Ciebie. Więcej, więcej i więcej. O to Cię bardzo proszę!

Masz Moje słowo, że dostaniesz to o co prosisz. Już wkrótce. Przyrzekam.

Zadowolić rodziców, społeczeństwo i Boga?

Cała nasza kultura i duchowa i „świecka” opiera się na tym, że musisz zasłużyć, musisz coś zrobić aby zadowolić rodziców, społeczeństwo i Boga.

Nic nie musisz robić, aby Mnie zadowolić, bo Ja jestem stale zadowolony, a nawet więcej jestem stale szczęśliwy, a nawet więcej Ja jestem samą szczęśliwością. Dlatego nie musisz robić nic aby spodobać się Mnie.

Jedyne czego pragnę, to abyś i ty stał się równie szczęśliwy, jak Ja jestem. Bo kocham a miłość to dzielenie się z ukochanymi. Jestem Miłością i kocham każdego z was, bez żadnego wyjątku. Kocham i akceptuję was takimi jakimi jesteście. Jestem Miłością, jestem Radością, jestem Szczęściem. I teraz mówię wam abyście zaczęli się budzić i rozumieć. Miłość, akceptacja, radość z życia i szczęście bez powodu są waszym naturalnym stanem. Są one nam wspólne.

Kochający ojciec zwraca uwagę na to co robisz tylko ze względu na twoje dobro i czasem reaguje tak a nie inaczej. Ale nie zmienia to jego miłości do ciebie. Twoja matka akceptuje cię i kocha bez zastrzeżeń i chociaż czasem skarci to w niczym nie zmienia to jej miłości do ciebie. A Ja jestem miłością równą milionom miłości ojców i matek. Miliardom. Tym właśnie Jestem.

Gdybym nie akceptował was takimi jakimi jesteście i nie kochał was bez zastrzeżeń znaczyło by to, że Moja miłość jest uwarunkowana, zależna od waszego postępowania i myślenia. A nie jest i nigdy nie była. Ci, których potępiacie jako największych zbrodniarzy, mają takie samo prawo do Mojej miłości, jak wasi święci. Nie potępiam nikogo, Ja jestem miłością, która akceptuje, tuli w sobie, kocha i czeka aż wrócicie do Mnie.

Może to jest właśnie problem tego świata, jest on jaki jest, ponieważ nie opowiedziałeś się po żadnej ze stron, nie opowiedziałeś się po stronie tego co nazywamy dobrem.

Oj ostrożnie, wchodzisz na śliski grunt!

Po pierwsze, jesteście czymś na kształt Mojej rodziny, Moich dzieci i jak już powiedziałem wasze czyny nie wpływają na Moją miłość, więc jak miałbym się opowiedzieć po którejś ze stron?

Po drugie, dobrem nazywasz osąd historii, czyli spojrzenie z perspektywy czasu na czyny i ich skutki. Wasza ocena nie jest jednoznaczna, bo w czasach, gdy oni rządzili, mieli poparcie wielu milionów ludzi i wielu modliło się za nich w jak najlepszej wierze, że czynią dobro!

Po trzecie, spojrzenie z perspektywy czasu na waszą cywilizację jest również krytyczne a wielu z waszych dzisiejszych przywódców będzie potępianych przez przyszłe pokolenia. Również za to, co robicie z tą planetą a na co dziś nie zwracacie uwagi.

Po czwarte, chcielibyście abym opowiedział się po jednej ze stron, tylko nie jesteście w stanie jednoznacznie i jednogłośnie ustalić po której, świat Zachodu ma swoje preferencje, świat arabski swoje a Daleki Wschód jeszcze inne.

Po piąte, nie wiecie co wam pisane z powodu zaszłości karmicznych jakie nabyliście w przeszłości. To prawo jest ustalone tutaj w dużej mierze przez was samych i służy nauce przejawiania miłości. Stąd wojny i nieszczęścia są akceptowane przez was jako istoty duchowe i służą waszemu rozliczeniu się z przeszłością i kroczeniu naprzód w trudnych warunkach. I tylko w skutek waszej niewiedzy twierdzicie, że prawa łączące przyczyny i skutki nie istnieją.

Po szóste, oceniając i potępiając ich według nie uczynków, ale charakterów, co oczywiście mógłbym zrobić wiedząc co w was siedzi, musiałbym potępić was wszystkich, bo w każdym z was znajdują się cząstki tych cech, które doprowadziły do rozwoju osobowości np.: Stalina czy Hitlera.

Dlatego zamiast osądzać innych, przyjrzyjcie się sobie i wiedzcie że wśród was jest wielu takich, którzy w sprzyjających warunkach wprowadzili by chętnie prawo silniejszego i zaczęli fizycznie eliminować swoich przeciwników. I nie potępiajcie nikogo, ani innych ani was samych. Gdybym Ja przyłożył do was miary które mi proponujecie ta planeta w jeden miesiąc byłaby pusta.

Po siódme, Ziemia bardziej jest szkołą i szpitalem niż sądem i więzieniem. Nieświadomi wymagają uświadomienia, chorzy uzdrowienia a nie osądzania i ukarania.

Dziękuję Ci za wyjaśnienie, rzeczywiście teraz jaśniej rozumiem, że powinniśmy bardziej przyjrzeć się sobie i być ostrożniejsi w wydawaniu osądów, bo to między innymi prowadzi do podziału na dobro i zło i staje się przyczyną konfliktów i nieszczęść.

Utrafiłeś w dziesiątkę. Gdy zwracacie się do Mnie widząc jasno wasze słabości i moralne i umysłowe rodzi się w was pokora i zrozumienie potrzeby polegania na kimś więcej niż tylko samych sobie.

I to jest dobry moment w którym mogę pojawić się i natchnąć was czymś zupełnie nowym. Nie osądzajcie nikogo, nie znacie przeszłości, nie znacie kulis. Ten mechanizm jest dobrze opisany w Biblii kiedy Jezus mówi „Kto z was jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem” a ludzie się rozchodzą rozumiejąc, że sami wcale nie są lepsi. I ta konstatacja faktu jest wielkim krokiem naprzód a tym większym im bardziej kieruje wzwyż ku Bogu, ku miłości.

Podsumowując to co powiedziałeś, podział na dobro i zło jest względny.

Nie, on nie jest względny tylko niewłaściwy, ponieważ nie jesteście w stanie widzieć i rozumieć całości ludzkich losów, nauk oraz sił duchowych jakie budujecie wskutek przejść przez różne wydarzenia. Nie oceniajcie tyle, zostawcie osąd sądom a sami zajmijcie się droga w kierunku Boskości, bo tylko Ona może was wyprowadzić ku światłu, zrozumieniu, miłości i znacznie, znacznie lepszemu życiu. Więcej pokory wobec Boga, tak należy powiedzieć a życie zaraz przyjmie inny obrót. Pokora i skromność są wstępem do miłości.

Rodzą się nowe pytania, wiele pytań.

Więc pytaj.

Pokłony przed bezosobowym Absolutem dla wielu mogą stanowić zbyt wielki wysiłek. Ja odkąd wiem kim jest Sri Sathya Sai Babą kłaniam się przed Sai.

Jako Kochająca Boskość jestem esencją każdej Formy jak i Bezimiennym, Bezpostaciowym Absolutem. Kłaniajcie się przed Miłością. Ona jest Stwórcą. Jestem tym wszystkim. Forma jest naczyniem, w które wstępuje się miłość promieniująca na wyznawców.

Jednak niektóre figury czy obrazy świętych nie promieniują dobrze, brak im lekkości, radości, uniesienia, które ja wciąż widzę w Sai.

Patrz zatem poza formę, nie czcij posągu tylko Miłość, a Ona cię uniesie ponad wszystko. Nie myl drogowskazu z celem. Tak jak napisane w Biblii „Wejdź do swej komory”

Chodzi o to by spotykać się z Tobą osobiście?

Oczywiście, że osobiście. Mów cicho. Ja jestem i słucham. Wystarczy twój szept. Mówcie do Mnie w ciszy serc, w ciszy umysłów. Mówcie do Mnie z miłością. Ten, kto będzie znał wasze ciche słowa wypowiadane w największej tajemnicy i kto odpowie na nie, to Bóg.

Wydaje mi się, że świat coraz silniej przyciąga ludzi do siebie i coraz głębiej ingeruje w duszę i umysł i coraz trudniej jest ten proces powstrzymać. Co byś nam zalecił?

Dla Mnie, Boskości, nie ma żadnych przeszkód, jeśli człowiek jest gotów do duchowej drogi potrafię tak ułożyć mu los, aby nią szedł. Nie myślisz chyba, że świat jest silniejszy ode Mnie? To byłaby ignorancja. Coraz więcej masz do czynienia z zewnętrznością więc mylisz przelotne wrażenie z prawdą o Mnie i świecie i naszej wzajemnej relacji. Świat jest częścią Mnie i Moim darem dla was. To co spotyka każdego z was jest Moją intencją, potrzebą wynikającą z ważkich przyczyn natury duchowej. Świat jest sceną na której rozgrywa się to cudowne przedstawienie, które ma się rozegrać. Nigdy nie było inaczej i nigdy inaczej nie będzie. Wy jesteście aktorami.

Ty jesteś reżyserem.

Reżyserujemy wspólnie, jesteśmy Jednią. Świat jest przejawem Miłości, Jej wyrazem i Ona nadaje mu sens w najdrobniejszych szczegółach. Zaczynajcie dzień miłością do Boga, napełniajcie dzień miłością do Boga, kończcie dzień miłością do Boga – oto jest droga ku Światłu. 

Bóg, modlitwa, religie i energie

Dziś zaczęliśmy nowy wątek – o modlitwie.

Modlitwa w kulturze Zachodu jest kompletnym nieporozumieniem. Modlitwa to spotkanie Boga i człowieka, spotkanie na krawędzi Nieskończoności. Spotkanie z miłością i oddaniem. Ojcze i Matko nasza, od Ciebie pochodzimy, święć się Imię Twoje, ucz nas jak mamy żyć w Twoim Królestwie tutaj na Ziemi, spraw abyśmy nie sprzeciwiali się Twojej Woli, prosimy Cię daj nam Miłość, Radość i Szczęście i prowadź nas za Sobą aż do pełnego zrozumienia, że jesteśmy Jednym.

Ojcze i Matko nasza, wywodzimy się z Twej Miłości, prosimy wskaż nam drogę ku Tobie, abyśmy mogli spocząć w Twych kochających ramionach na wieki. Poprowadź nas poprzez życie, tak byśmy każdego dnia spełniali Twoje, pełne miłości wskazania, prosimy Cię rozwiń w nas skłonność do wsłuchiwania się w Twój Głos i zgodnego podążania za Nim. Obdarz nas i wszystkie istoty Twoim błogosławieństwem miłości, radości i szczęścia.

Klepanie pacierzy i udawana dewocja - oto co ofiarujecie Bogu zamiast miłości i oddania. Ludzie nie życzą sobie, żebym był im przyjacielem i najbliższym powiernikiem. Boją się Mnie i stronią ode Mnie. Po części jest to wina błędnych doktryn i religii które wyznajecie. Wasza religia jest przeniknięta strachem przed grzechem, piekłem i Bogiem. To trzy kompletne bzdury. Zamiast się bać grzechu (jeśli już używamy tej niewłaściwej terminologii) lepiej prosić Boga aby więcej go nie popełniać. Piekło nie istnieje a Bóg jest bardzo bliski, czuły i kochający.

Współczesne religie świata Zachodu u swych podstaw mają lęk zamiast miłości. To mocny dowód na to, że straciły wewnętrzna nić Boskiej Mocy, która dawała im życie.

Do dzisiejszego stanu religii doskonale pasuje tytuł sztuki Szekspira „Wiele hałasu o nic”.

Ludzie kościoła są zbytnio zapatrzeni w samych siebie. Kościół nie jest matką, i jego wartość nie da się w żadnym stopniu zestawić z wielkością i majestatem Boskim. Nie wolno czcić kościoła, żadnego. Tylko Bóg jest wartością, reszta to błędne teorie na podbudowie ludzkich interesów.

Czyli manipulacja ludźmi.

Liczy się Bóg i droga ku Niemu. Tutaj żadna instytucja nie jest potrzebna. Kościoła mogłoby wcale nie być i byłoby lżej.

A co ze świętymi i cudami, co z osiągnięciami duchowymi np. Teresy z Avila, Jana od Krzyża, Teresy z Lisieux, Franciszka z Asyżu, Józefa z Cupertino, Tomasza z Akwinu, Faustyny, ojca Pio i tysięcy innych?

Czy masz wrażenie że dobra duchowe dał im kościół? To dlaczego nie otrzymali ich żyjący im współcześnie, przecież uczestniczyli w tych samych mszach, studiowali te same księgi i mieli tych samych nauczycieli? Czy potrafisz Mi na to odpowiedzieć? Jeśli ludzie kościoła nie mogli dać innym podobnych łask to znaczy że nigdy ich nie mieli. Jeśli mówisz o tych kilkunastu czy kilkudziesięciu ludziach znanych powszechnie, jako święci chrześcijaństwa, to popatrz jaka jest to wielka dysproporcja – stu do kilkuset milionów. To są zaniedbywalne wyjątki, a więc jaskrawy dowód na wielką porażkę duchową kościoła przeszłości i teraźniejszości. Bo w takim razie co z resztą?

Ludzie, których wymieniłeś uzyskali dary duchowe towarzyszące zjednoczeniu pomimo wysiłków kościoła, nie dzięki nim. Zainteresuj się życiem świętych, Józef z Cupertino spędził kilkadziesiąt lat odsunięty od posług kapłańskich i zamknięty w swej celi, podobnie ojciec Pio (moja wielka miłość), pamiętasz jak zmarła Mała Teresa z Lisieux, albo święta Faustyna? Dlaczego święty Jan od Krzyża spędził pół roku w lochu bez światła? Każdy z nich, jeśli by urodził się w świecie islamu, byłby do dziś czczony jako wielki mistyk, a w świecie buddyzmu jako wielki przebudzony.

Wśród mistyków wielką rzadkością są ludzie z kościelnej hierarchii. Zazwyczaj są to ludzie odrzucani przez „górę” kościoła i wynoszeni na ołtarze dopiero gdy już zejdą z tego świata i przestają zagrażać establishmentowi. Nigdy nie mają posłuchu za życia, kiedy mogliby coś zmienić.

Zapomnij o religii. Liczy się tylko Bóg i miłość do Niego. Jeśli jest ci w tej drodze pomóc jakiś ksiądz katolicki, protestancki, buddysta czy hinduista, albo tylko zwyczajny porządny człowiek, to chwała mu za to. Ale nie myl drogi i drogowskazu z jej celem.

Twoja wrażliwość pomaga ci odkryć prawdę. Energii nie da się ukryć. Zapomnijmy więc o religii i dajmy jej spokój. Mówmy o miłości, o szczęściu i o radości, o tym wszystkim czym JEST BÓG.

Wiele razy doświadczyłem, że jeśli myślę o innych zaraz psuje mi się nastrój a skierowanie ku Tobie przynosi świeżość, radość i uniesienie. Teraz rozumiem dlaczego przez lata uczyłeś mnie nie kierować się ku innym i nawet nie wspominać ich. Po co się łączyć ze światem. on w niczym Ci nie dorównuje.

Energia przenika wszystko, ludzie są zanurzeni w jej polu i ja przetwarzają. Kieruj myśli ku Bogu, nie ku ludziom i światu. To pomoże ci najwięcej.

Chciałbym zapytać jeszcze o jedną rzecz.

Pytaj. Ja słucham. Ja stale słucham. Każdego. Teraz także. Co masz Mi do powiedzenia? Co macie Mi dziś do powiedzenia moje dzieci? Mówcie bez skrępowania.

Chciałbym abyśmy porozmawiali o energii.

Dobrze, a o czym konkretnie?

Mamy ciało złożone z tak zwanej energii grubej, ale oprócz tego są jeszcze energie subtelniejsze, energie emocjonalne i myślowe.

Tak, ale nie tylko, są jeszcze energie duszy, znacznie „wyższe wibracje”, jak to nazywacie no i Moje Energie Stwórcze.

To wszystko?

W zasadzie tak, nie musisz wiedzieć nic więcej.

Porzucając ciało „wychodzimy” w „ciele” do tych wyższych, subtelniejszych energii?

Tak, życie to nieustanna przemiana energii. Energie myślowe i emocjonalne maja swoje „ciała” lepiej nazwijmy je powłokami, dlatego że przechodząc przez zjawisko śmierci ludzie zrzucają je również. Gdybyście tylko potrafili się wyciszyć moglibyście porozmawiać z ludźmi którzy odeszli. Bo w końcu dlaczego nie? Wielu jest zasmuconych faktem, że nagle nikt ich nie widzi i nie słyszy, a ci, „po materialnej stronie”, którzy coś odczuwają zaraz wpadają w przerażenie. To nie jest potrzebne.

Bariera pomiędzy światami to w bardzo dużej mierze bariera waszej własnej ignorancji i niewrażliwości na własne życzenie. To samo z przekazem myśli i rozmową pomiędzy ludźmi na poziomie myślowym. To wszystko jest dostępne, potrzeba jedynie nieco treningu.

Ale właściwie do czego byłoby to nam potrzebne?

Mówisz jakbyś nie wiedział. A rozmowa ze Mną? To przecież jest takie proste. I dla większości ludzi zaledwie na wyciągniecie ręki. Tylko chcieć i trochę wiedzieć jak, a życie zaraz będzie wyglądało inaczej. Ludzka rasa teraz jest, niestety, głupia. Jak dzieci, głupie i złe. Ale nie zmienia to w niczym Mojej miłości do was.

Stąd Twoja książka, którą dyktujesz.

Tak i nie ta jedna. Wkrótce będą ich dziesiątki, setki i tej fali nikt nie zatrzyma. Wszystko się zmieni, absolutnie wszystko. Życie na ziemi będzie całkowicie inne niż je teraz znacie. Będzie bliskie tego co nazywacie rajem.

Właściwie moje czasem już takie jest.

O właśnie, cieszę się że to widzisz. Po tobie przyjdą inni i wszystko się zmieni na lepsze. I tak już pozostanie.

Z rozmowa myślową mielibyśmy pewien problem.

Słucham?

Nie sposób byłoby wykryć podpowiedzi na egzaminach.

Skądś to znam!

Tak, teraz chcę Ci oficjalnie podziękować za te co najmniej kilkanaście egzaminów na których otrzymywałem Twoje bezbłędne podpowiedzi. W latach kariery uważano mnie za błyskotliwego człowieka. Garstka znała prawdę.

Cóż od młodości nie jadłeś mięsa, nie piłeś alkoholu, dużo medytowałeś i starałeś się pracować dla Mnie tak jak to czułeś i rozumiałeś. Jak miałbym Ci nie pomagać? To przecież naturalne.

Co do jedzenia mięsa, uwziąłem się pod wpływem kolegów – buddystów. I nie pomogła wojna w domu. Dieta bez mięsa i już.

To był moment gdy twój upór na coś się przydał. Mięso zwierząt, oprócz tego że pochodzi od zabitych żywych istot zawiera specyficzne energie właściwe zwierzętom i niekorzystne dla ludzi. One ograniczają wrażliwość i sprawiają że umysł zbudowany z subtelnych prądów nabiera cech zwierzęcych. Stąd tylko krok do przemocy, kłótni i wszelkiej gwałtowności. Nie móiąc już o negatywnej karmie, negatywnych skutkach jakie musicie ponieść.

Podobno bez mięsa organizm człowieka nie może rozwijać się prawidłowo.

A jedząc mięso nie może rozwijać się duchowo. Co jest ważniejsze? Ciało czy wartości duchowe?

Dla mnie już jest to jasne.

Każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie. Druga sprawa to alkohol, narkotyki i papierosy.

Niszczą człowieka.

Niszczą. Wstrzymują rozwój duchowy.

To mocne słowa.

Wiem co mówię. To znów sprawa indywidualnego wyboru.

Wielu ludziom będzie trudno uwolnić się od nałogu.

Nie ma rzeczy niemożliwych. Jednak trzeba chcieć. Bóg pomoże. W dobrej sprawie zawsze pomaga.

Tak, pamiętam jak znajomy miał zamieszkać na jakiś czas przed moim wyjazdem do Indii. Poprosił Cię o pomoc w rzuceniu palenia a palił około paczkę dziennie od ponad dziesięciu lat. Nałóg znikł w jedną noc i nawet nie miał głodu nikotynowego. Wiem, że wcześniej coś dziewięć razy był na odwyku z powodu alkoholu, leków i narkotyków. Musiał mieć żelazne zdrowie. A nałóg tytoniowy znikł w jedną noc bez śladu.

Nie mógłby zamieszkać w Moim domu, jeśli by nadal palił. To była sytuacja specjalna. U innych ludzi odbywa się to zazwyczaj w tradycyjny sposób.

Porozmawiajmy teraz o znaczeniu mantr.

To jest ważny temat na osobną rozmowę.

Właśnie. Zauważyłem kilka rzeczy podczas medytacji z mantrami. Znam ich wiele.

Mów.

Po pierwsze wyciszają umysł i potrafią przerwać tok myślowy.

Tak, wznoszą materię myślową ku wyższym rejestrom i stad wrażenie przerwania myśli i ich zacichnięcia. Długotrwałe stosowanie odpowiednich mantr bardzo wzbogaca „energetykę” człowieka i wysubtelnia odbiór.

Należy się nauczyć nimi posługiwać.

Czy zatem mógłbyś opowiedzieć jakie i kiedy stosować?

Nie. To zrobię przy innej okazji. Nie dzisiaj. Zbyt wiele już tematów poruszyliśmy i nie chcę aby powstał z tego mętlik. Nie za wiele rzeczy na raz. Rozwój duchowy i droga do Boskości odbywa się etapami. Najpierw musimy omówić podstawy a dopiero potem przejdziemy do arkan sztuki. Na pierwszy ogień musi pójść mięso, alkohol, tytoń i narkotyki. Bez tego nie ma ani kroku wzwyż.

To jest poważna bariera.

Żartujesz. Co jesteś w stanie poświęcić żeby znaleźć Boga?

Bardzo wiele. Bardzo.

O właśnie, to Mi się podoba. Abstynencja i wegetarianizm to naprawdę minimalna cena. Już taniej nie można.

Czy wspomnisz coś również o religii.

Tak. Religia jest dziełem rąk ludzkich. W większości jej dogmaty wynikały z potrzeb politycznych albo z chęci zawładnięcia życiem i umysłami ludzi. Dlatego każdy kto to zrozumie, ma swobodę wyboru czy pozostać przy swej religii czy ją opuścić. Nie ma tej swobody ktoś kto w pełni pojął, że stanowi ona istotną przeszkodę w drodze ku Bogu. Pamiętaj, nic z rzeczy tego świata nie może się z Nim równać, również żadna z religii. Masz, tak jak zawsze miałeś wolność wyboru i możesz go dokonać bez lęku. Czy pójdziesz za takim czy za innym drogowskazem nie ma znaczenia, ważne abyś znalazł cel. Religia jest do pewnego stopnia pomocna po czym szybko staje się zawadą.

Każdy ma Źródło w samym sobie. W głębi każdego serca mieszka Bóg. Patrzcie, słuchajcie i znajdźcie. Znajdźcie Mnie. Ja już na was czekam. Czekam. I kocham. Zapamiętajcie to.

Spotkam się zapewne nie jeden raz z pytaniami o stosunek do kościoła i tradycyjnej religii.

Odpowiesz to co w danej chwili ci podpowiem. Pamiętaj, że najskuteczniejszą bronią przeciw smutkowi, złości i fanatyzmowi jest .... Czy wiesz co?

Rozsądek?

Nie, nie rozsądek, bo nie ma potrzeby zastanawiać się nad smutkiem, fanatyzmem czy zaściankową religijnością. Ich nie trzeba rozumieć bo szkoda na to czasu, lepiej zwracać się i starać kochać Boga. A teraz odpowiedź; najskuteczniejsza bronią jest śmiech. Ja jestem radością i miłością i nie ma takiego tematu, który powinien wywołać smutek na twarzach Moich uczniów. Nie ma takiej sprawy która była by ważniejsza ponad Moje szczęście, Moją miłość i Moją radość. Żyjcie w Miłości, Żyjcie w radości oto jest droga do Boga dla wszystkich. Bądźcie szczęśliwi i niech uśmiech nigdy was nie opuszcza!

Porzucić religię?

Dziwna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy, że niezależnie od wychowania w takiej czy innej religii, człowiek może ją zawsze porzucić jak również Bóstwa w niej czczone dla podążania za głosem serca wskazującym mu inne przejawy Boskości.

Jest to prawda. Jeśli potrzebujesz pocieszenia, nie ma znaczenia, w której religii je znajdziesz, ale jeśli poszukujesz drogi do zjednoczenia z Boskością, to co wymyślili ludzie jest na niej przeszkodą. Możesz w każdej chwili porzucić wiarę w Jezusa, Buddę czy Krisznę bez żadnych konsekwencji. Na pewnym etapie jest to nawet potrzebne tak, aby forma Boga nie przeszkadzała treści. Wasze wierzenia tek bardzo odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne, błędne a nawet szkodliwe.

Wasze wierzenia odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne a nawet szkodliwe. Większość ludzi zapomniała, że religia jest drogowskazem na drodze do Boga, nawet nie samą drogą a z pewnością nie jej celem. Ludzie przez wieki tyle nazmyślali, że zamiast dziś rozważać, co jest wartościowe a co nie lepiej oddać się Bogu w opiekę, aby to On prowadził i oświetlał drogę ku Sobie. I nie powracać do przeszłości, do starych form kultu.

Mistrzu, zabierasz nam coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Coś, na czym opiera się nasza kultura i struktura społeczna.

I co, jest ona coś warta? Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie. Wasza kultura przekazuje z pokolenia na pokolenie osądy i uprzedzenia, uczy wrogości wobec obcych, szacunku dla autorytetu instytucji i uległości wobec władzy. Daje wam fałszywe światło, za którym podążacie.

Dlatego jej płodem są ludzie przeciętni a nie jednostki wybitne rozumiejące życie i umiejące kochać Boga ponad wszystko. Kultura nie może przekazać wartości, ale może pokazać gdzie je znaleźć, wasza daje wam fałszywe światło, za którym podążacie.

Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie.

Wasza kultura przekazuje osądy i uprzedzenia, uczy wrogości wobec obcych, szacunku dla autorytetu, instytucji i uległości wobec władzy.

Stąd wniosek, że powinniśmy zapomnieć i religię i kulturę?

Tak, stanowczo tak. Obie są elementami systemu panowania nad człowiekiem a jeśli wiesz już, że wewnątrz jesteś jednym z Bogiem, ludzie, społeczeństwo i jego wymysły nie powinny mieć nad tobą władzy. Odrzucasz system w imię wyższych wartości. Odrzucasz system, który je zabija.

Odejść od nich poszukując prawdziwych wartości w sercu i w Bogu. Granica pomiędzy Boskością i światem jest bardzo wyraźna i powinniście opowiedzieć się po jednej ze stron.

W systemie o którym mówisz cały czas chodzi o władzę nad ludźmi?

Tak, o zainteresowanie sprawami i poglądami, które ktoś wam podsuwa, abyście przejęli się nimi i zaangażowali. To nie jest dobry sposób pracy z ludźmi. O wiele lepiej jest nakłaniać ludzi do poszukiwania własnych prawd w sercu i sumieniu i wspierać ich w rozwoju ku wyższym wartościom, miłości, pokojowi, ku dobru. Wasze dokonania na polu bardzo szeroko rozumianej kultury, co obejmuje również światopogląd, są skrzywione. Głównym czynnikiem przeszkadzającym w rozkwicie dobrej „kultury” jest was egoizm, przywiązanie do „moje”, niechęć do „obcego”.

Waszej religii i kulturze po prostu brakuje miłości. Miłość nie poszukuje władzy ponieważ jest skromna, nie chce niczego dla siebie ponieważ jest bezinteresowna. Miłość żyje nieustannym dawaniem, to jedna z Jej cech. To cecha Boska. Nie musi tworzyć zhierarchizowanych struktur społecznych ani aparatu nacisku by utrzymać posłuszeństwo. Miłość to dbanie o dobro i interesy innych, ponad swoje własne. Tak jest urządzony Wszechświat, może was to dziwić ale tak po prostu jest.

Jeśli opieracie wartości społeczne na egoizmie, nie uwzględniacie Boskich Praw, miłości, dobra, bezinteresowności to tworzycie system, który przynosi ludziom cierpienie. Obecnie jako ludzkość stajecie przed ogromnym wyzwaniem transformacji systemu, który stworzyliście na nowy, zgodny z uniwersalnymi, Boskimi prawami, zgodny przede wszystkim z prawami miłości. W nim, w wartościach i mądrości, które przekaże przyszłym pokoleniom, a więc i wam samym kiedy tu powrócicie odnajdziecie dobro i miłość i Boskość. Nowy system da wam wolność od cierpień.

A jednak każda władza czyni się wybraną z Boskiej woli, lub też jak twierdzą inni, z woli ludu.

To ich ulubiona śpiewka. Zadaniem władzy jest dbać o porządek, zapewnić rozwój nowemu pokoleniu, opiekę zdrowotną i zabezpieczenie socjalne. Każda czyni to w oparciu o ściągane podatki a więc korzystając ze zbiorowej zgody ludzi. To, że jej działalność dotyczy także ciebie nie znaczy wcale, że powinieneś się podporządkować jej poglądom. Twoim obowiązkiem jest mieć swoje zdanie oparte o sumienie i Boga w sercu. Wtedy osąd i poglądy innych nie mają znaczenia.

A więc bunt przeciwko społeczeństwu.

Bunt nie jest potrzebny, tylko umacnia to, czemu się przeciwstawiasz. Idź za głosem serca i sumienia. Idź ku Bogu, poza świat poza obszary, dokąd doszły ludzkie umysły. Porzuć to, co poznałeś do tej pory, przyjdź do Mnie z pustymi rękami, pustym umysłem. Ja obdarzę cię miłością i wszystkim, czego potrzebujesz. Ciebie i każdego z was. Zaufajcie Mi.

Mistrzu, obawiam się jednak, że dla wielu ludzi, to co teraz mówisz jest zbyt enigmatyczne, wygląda na kolejną teorię, których ostatnio mieliśmy w obfitości. Żadna się nie sprawdziła.

Zadajcie sobie pytanie dlaczego tak było. Zastanówcie się nad tą kwestią. Weźcie pod uwagę szerokie spojrzenie. Zastanówcie się czy istnieje rozdźwięk pomiędzy tym co się mówi a tym co się robi. Oraz oczywiście dlaczego tak jest.

Istnieje rozdźwięk pomiędzy głoszoną teorią a praktyką, i chyba on jest główną przyczyną niepowodzeń, głosimy jedno, robimy drugie a najczęściej wychodzi z tego trzecie. Politycy wiele obiecują ale jak przychodzi „co do czego” najczęściej zajmują się własnymi interesami albo interesami jakiejś wąskiej grupy społecznej lub partii. Do tego dochodzi fakt, że nie znamy siebie i konsekwencji swoich czynów.

To dobra uwaga. Dlatego zacznijcie tworzyć nową “kulturę” i nową “religię” rozumianą jako duchowość w oparciu o to co sprawdzicie. Zadajcie sobie jako pojedynczy ludzie i całe społeczeństwo kilka pytań i znajdźcie na nie odpowiedzi.

Pierwszym niech będzie następujące „Czy istnieje Bóg?”

Niech każdy z was szuka odpowiedzi tak długo aż ją znajdzie. Zwróćcie się do Boskości aby dała wam doświadczalne dowody na swoje istnienie. Proście o nie. Ten eksperyment da wam bardzo, bardzo wiele. Wiem, że pojawią się lęki i to będzie naturalny proces. Religia uczyła was przez wieki, że Boskości należy się bać. Przetrwajcie to w spokoju. Wiele dobrych sił przyjdzie wam z pomocą.

Drugim pytaniem niech będzie „Kim jest Bóg?”

I znów, tak jak poprzednio proście o doświadczenie Go. O to, by pokazał wam Siebie Samego, tak byście bez najmniejszych wątpliwości odczuli Go i doznali. Dla większości z was będzie to szok. Boskość okaże się bowiem zupełnie różna od tego, co przekazały wam religie. Przekonajcie się sami. Boskość to czuła miłość, to oddanie, to służenie wam każdego dnia, to zupełna bezinteresowność i brak śladu myślenia o sobie, to myśli wyłącznie o dobru innych. To skromność stawiającą Siebie na ostatnim miejscu, tak aby wszyscy kochani otrzymali to co jest im potrzebne i nikt nie został zapomniany.

Ale wy przekonajcie się o tym sami. Sprawdźcie Moje słowa. Bądźcie na tyle odważni by zadać pytania i przekonać się samemu o wartości odpowiedzi.

Mistrzu, a jaki powinien być nasz stosunek do władzy? W Europie znajdujemy jeszcze ślady dawnej, mistycznej aury, jaka otaczała władców, Amerykanie mają bardziej pragmatyczne podejście.

Kierujcie się w życiu miłością ku Bogu, a wszystko inne stanie się znacznie prostsze. Pytasz mnie o sprawy po prostu banalne i nieważne w porównaniu z tym, co jest rzeczywiście istotą rzeczy. Władza, władcy i urzędy byli tutaj od tysięcy lat i jeszcze długo będą. Są wyrazem zbiorowego wysiłku organizacji życia, zapewnienia jako takiego porządku i bezpieczeństwa, także socjalnego, zapewnienia rozwoju gospodarczego i społecznego. Władza i jej instytucje ewoluują i nadal tak będzie.

Problem z ludźmi na stanowiskach jest wszędzie tan sam i jest to generalny problem ludzi na ziemi; jest nim egoizm. Pod jego wpływem, ludzie, którzy mają strzec wspólnego dobra i dbać o jego rozwój myślą o sobie i o tym, jak by coś osiągnąć dla samych siebie.

Mistrzu, ale przecież właśnie na tym jest zbudowana cała struktura naszego społeczeństwa.

Tak, ale jeśli mówimy o miłości i o tym, że wszystko z Niej pochodzi to już możesz dostrzec, że takie podejście jest jedynie fazą przejściową. Władza, tak jak ją rozumiecie, nie jest właściwym pojęciem. Znacznie lepszym jest służba, wtedy ci, którzy z jakiegoś powodu maja więcej czy to dóbr, zdolności czy możliwości dzielą się nimi z innymi myśląc o ich, nie swoim dobru.

Za jakiś czas dojrzejecie na tyle, żeby zamienić własność na miłość, koncentrację na sobie na skupienie na Bogu, za czym w naturalny sposób nadejdzie służenie wszystkim istotom w duchu miłości. Czekają was olbrzymie zmiany, wobec których obecna rewolucja technologiczna jest jedynie dziecięcą zabawką.

Powróćmy jeszcze na chwilę do wpływu społeczeństwa na człowieka.

Dobrze. Zadaj sobie pytanie, co wartościowego do tej pory przekazali ci inni ludzie, w tym rodzice oraz w szczególności szkoła i religia. Co wartościowego wyniosłeś z tych setek godzin przesiedzianych w szkolnych ławkach, w kościelnych ławkach i ławach uniwersyteckich?

Czy nauczyli cię, jak masz samodzielnie poszukiwać odpowiedzi, czy nauczyli cię samodzielnie dochodzić do prawdy i żyć według jej przewodnictwa, czy pokazali jak budować relacje z innymi ludźmi tak abyście ty i oni mogli znaleźć szczęście, czy nauczyli cię jak kochać Boskość i wszelkie stworzenie, jak znaleźć satysfakcję z życia?

Czy pokazali, czym jest dobro płynące z człowieka i wzbogacające wszystko wkoło, czy nauczyli jak zachowywać spokój wśród wydarzeń życiowych, czy pokazali jak możesz stać się wartościowym członkiem społeczności i wnieść do niej prawdziwe wartości? Czy pokazali ci jak powinieneś się zwracać do Boga, aby otrzymać Jego miłość, wskazówki i prowadzenie?

Czy potrafili nauczyć cię miłości? Kochać Boskość nie w słowach, ale w myślach, uczuciach i czynach? To przecież jest najważniejsza umiejętność, z której wynika wszelkie dobro i piękno wewnętrzne.

Po raz kolejny nie wiem, co Ci odpowiedzieć. Miałem wrażenie, że jednak szkoły i uniwersytety uczą wielu wartościowych rzeczy, a jednak słysząc Twoje pytania dotyczące tak istotnych kwestii zaczynam mieć wrażenie ze ten czas był w dużej mierze zmarnowany.

I tu masz całkowitą rację. Żadna szkoła nie uczy tych przedmiotów, żadna nie uczy jak żyć, jak znaleźć własne miejsce w życiu, jak stawiać czoło przeciwnościom i dążyć do poznania prawdziwej wartości. Zamiast tego zmusza do zapamiętywania „prawd objawionych”, czyli poglądów opartych na osądzie historii i kultury. A to w 99% są śmiecie.

Bardzo mocne słowa.

Powiedz mi czy są nieprawdziwe? Powiedz, dlaczego macie o sobie, własnym umyśle, kulturze i społeczeństwie tak dobre mniemanie? Czy rozwiązaliście problem głodnych dzieci na świecie albo chociażby w swoim kraju, czy kierujecie się w życiu łagodnością i zrozumieniem, czy rozumiecie niszczące znaczenie przemocy, czy inność inspiruje was i pociąga, czy umiecie wybaczać? Odpowiedz Mi, bo macie się za panów i królów stworzenia a Ja oprócz wysokiego mniemania o sobie nie widzę w was nic szczególnego. Jesteście mistrzami pychy i arogancji i pojedynczo i zamknięci w ciasnych ramach waszych społeczności. Inność was razi i stanowi dla was zagrożenie. Konflikty pomiędzy wami łatwo przeradzają się w starcia zmierzające do zniszczenia przeciwnika, jakbyście byli sporządzeni z łatwopalnego materiału. Często, gdy na was patrzę myślę, że powinienem stworzyć was z nalepkami „Ostrożnie, wybucha od dotknięcia!”

Ja was nie potępiam, stwierdzam stan faktyczny. Widzę niesłychana wiarę we własne możliwości i rzeczywistość złożona z masy prostych do rozwiązania problemów, przed którymi konsekwentnie się uchylacie. Dłonie wyciągnięte w kosmos i dłonie dziecka żebrzącego na ulicy o kawałek chleba i umierającego w końcu z głodu, bo nic nie dostało. Powiedz mi człowieku, których dłoni jest więcej? Czy nie widzisz, co się tutaj dzieje?

Widzę dumę jednych i ocean cierpień innych. Oceany. Co ma wam powiedzieć? Że was popieram? Że stoję po waszej stronie? Że postępujecie słusznie? Że jesteście mądrzy, dobrzy i naprawdę wspaniali? Odpowiedz mi człowieku, co mam wam powiedzieć?

Kultywujecie wartości, które tak naprawdę nie są wartościami. Dlatego właśnie nie możecie odnaleźć miłości i prawdy. One nie należą do waszego „świata” chociaż on uparcie tak twierdzi.

Problem z waszym dorobkiem społecznym i kulturalnym polega na zawężeniu spojrzenia. Ograniczacie się do tego co „moje” i „znane” ignorując, oceniając negatywnie lub bojąc się „inności”. Tymczasem jesteście jedną rodziną a nawet więcej, jesteście Jednym. I zamiast rozszerzać horyzonty umysłu i serca otwierając je na całą Ziemię, kosmos, ludzi, każecie kochać i poświęcać się tylko jednemu krajowi, tylko jednej doktrynie. Gdybyście potrafili uczyć ludzi poświęcania się wartościom a nie teoriom, życie tutaj wyglądałoby zupełnie inaczej. Wasza kultura jest oparta na lęku i manipulacji. Ale i to się zmieni, gdy zaczniecie kierować się w życiu ku Miłości i Bogu. Miłość łączy ponad wszelkimi barierami, które tworzy umysł. Uczcie się miłości ku Boskości, przekazujcie tę umiejętność nowym pokoleniom a będą żyli, wy będziecie tutaj żyli, gdy przyjdziecie ponownie, w coraz większym szczęściu i pomyślności a negatywna moc iluzji będzie traciła władzę nad wami.

Jaka przyszłość nas czeka?

Ty mi powiedz.

Z tego, co powiedziałeś wcześniej możemy mieć kłopoty.

Tak, możecie mieć poważne kłopoty. Sednem sprawy jest to, że nie nadążacie w rozwoju duchowym za rozwojem technologii.

Ale zamiast słowa kłopoty użyjmy słowa skutki. Dziś naruszacie równowagę życia na Ziemi a za jakiś czas, gdy powrócicie już w nowych ciałach otrzymacie owoce dzisiejszych działań. Możecie w to nie wierzyć i tu leży wasz duży, może największy problem. Zachowujecie się w myśl zasady „po nas choćby potop”. A to nie jest dobry klimat mentalny dla zrozumienia życia i znalezienia w nim szczęścia.

Dlatego proponuję wam aby każdy z was zastanowił się nad zjawiskiem reinkarnacji oraz prawem przyczyny i skutku. To dobrze, że już budzi się tak zwana świadomość ekologiczna rozumiejąca, że przyszłe pokolenia też muszą mieć miejsce do życia. Teraz przesuńcie poznanie krok dalej. Proście o możliwość przekonania się o tym czy zjawisko reinkarnacji jest prawdziwe. I o rzecz kolejną – o to czy prawo przyczyn i skutków rzeczywiście działa. Masz kolejne pytania, o które prosiłeś.

Gdy znajdziecie odpowiedzi zastanówcie się nad nieco głębszymi wnioskami, które z nich wynikają. Te przyszłe pokolenia to przecież wy sami. Wasi rodzice, dziadkowie, dzieci i wnuki. I wy. A jeśli prawo działa to każdy negatywny czyn prędzej czy później odbije się na was samych. Zastanówcie się, czy chcecie cierpieć?

Niech wiedza o prawie przyczyn i skutków wraz z miłością ku Boskości staną się osią waszego myślenia o świecie, ludzkości i cierpieniu. Wiele, wiele zrozumiecie, gdy uczynicie ten jeden krok. Wielu z was po raz pierwszy zobaczy, że obraz „świata”, który tworzycie z tak ogromnym zaangażowaniem ma olbrzymie luki.

Ale nie zatrzymujcie się i stawiajcie następne kroki. Poproście Boskość, aby przekonała was w doświadczeniu o swoim działaniu i Istnieniu. To będzie druga wielka luka. A następnie by prowadziła was już stale ku Sobie, poza i ponad ten świat iluzji ku krainie szczęścia i miłości.

Powróćcie do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Finałem każdej podróży jest powrót do Miłości i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła Wszechświat. Nauka i technologia, jeśli nie są zrównoważone miłością powodują wiele kłopotów. Są jak szalony koń, pędzący po górskich drogach. O nieszczęście nie trudno.

Chyba niewielu wierzy, że technika i technologia są receptą na wszystko.

Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi tak myśli. Żyją zapatrzeni w świat zewnętrzny i nic dziwnego, że modlą się do bożka, który w ich mniemaniu wywołuje w nim największe zmiany. Tymczasem nierównowaga pomiędzy waszymi możliwościami a poziomem rozwoju duchowego staje się coraz większa. I jest to dla was samych coraz większe zagrożenie, musicie to odwrócić, albo....

Co się stanie, jeśli będziemy nadal podążać tą drogą?

Nastąpi zagłada życia na planecie.

???

Nastąpi zagłada życia na planecie.

Nie wiem, co mam powiedzieć.

Nie musisz nic mówić. We Wszechświecie ginęły już potężne cywilizacje władające olbrzymimi połaciami galaktyk, panujące do pewnego stopnia nad czasem i przestrzenią… Również, gdy prześledzisz historie Ziemi znajdziesz wiele przypadków upadku kultur i całych cywilizacji.

Może nie będzie tak źle.

Mylisz się, prawda jest taka, że Ja często interweniuję i udaremniam różne próby niewłaściwego wykorzystania waszego potencjału. Jesteście zbyt agresywni i zbyt niemoralni jak na wasz poziom rozwoju. Powtarzam – to się może źle dla was samych skończyć.

Cały czas powstrzymuję lawinę, która może zejść i pociągnąć was ze sobą. Aktualnie wchodzicie z nauką w obszary bezpośrednio zagrażające życiu na Ziemi.

Pewnie manipulacje genetyczne?

Tak, ale nie tylko. Nauka może i powinna służyć wam, ale nie może pozostawać głucha na głos rozsądku i sumienia. Jeden i drugi skutecznie zagłuszacie ideologią i żądzą zysku. A to jest bardzo niebezpieczne..

Wydaje się, że pojedynczy człowiek ma na ten stan rzeczy niewielki wpływ.

I tu się mylisz. Jeśli potrafi i chce zwrócić się do Boga to ten wpływ może stać się ogromny.

Jakie rozwiązanie dla nas?

Tylko jedno – powrócić do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Inaczej prędzej czy później tak naruszycie równowagę i ekosystem, że zniszczycie życie na Ziemi. Finałem każdej podróży jest powrót do Mnie i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła ten Wszechświat. Pójście własnymi drogami prędzej czy później prowadzi do zagłady, prędzej czy później odkryjecie coś, nad czym nie zapanujecie i to was zniszczy.

Szkoda by było.

Wszechświat nie zna pojęcia szkody, są procesy, które prowadzą do takich a nie innych skutków. Wynik jest znany i jest nim miłość. Po tej, lub tamtej stronie.

Ty znasz przyszłość, czy mógłbyś mi powiedzieć jak się to wszystko skończy?

Ludzkość roztopi się w Świetle.

A czy życie na Ziemi przetrwa?

Nie, w ciągu kilku miliardów lat Słońce obejmie je swoim promieniowaniem i ta planeta spłonie.

Ale czy w ciągu najbliższych stu i dwustu lat nie wydarzy się coś, co może zagrozić ludzkości?


Nie dostaniesz odpowiedzi na to pytanie. Już powiedziałem dosyć na ten temat, kto ma uszy niechaj słucha. Siedzicie na beczce prochu, która coraz częściej jest utrzymywana w spokoju przez interwencje Sił Wyższych, a to nie będzie trwało wiecznie, bo konsekwencje karmiczne i ogrom cierpień, jaki stworzylibyście nie jest nikomu potrzebny. Albo zmienicie sposób myślenia albo sami się wysadzicie. Nie pierwsi i nie ostatni.

Mistrzu, wydaje mi się, że pomimo naszej rozmowy o zagrożeniach w przyszłości i tak ani Twoje ani moje słowa nic nie zmienią.

Mylisz się, mogą zmienić bardzo wiele, w tej chwili ma miejsce wyścig z czasem. Stawką w nim jest wasz los. Czasem jeden trzeźwo myślący człowiek może odwrócić bieg historii.

Myślę, że jednak w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat nic takiego się nie wydarzy.

Nie znasz przyszłości. Niewielu ludzi przeczuwało wydarzenia z września 2001 roku a popatrz, jaki ogromny wstrząs przeżyliście. Nie wiecie, co jeszcze niesie przyszłość. Nie jesteście w stanie zabezpieczyć się przez wszystkim. Jeden trzeźwo myślący może pokazać nowy kierunek i sprawić, aby ludzie nim podążali.

I przestali się np. bawić nauką?

Niekoniecznie, bo nie sama nauka jest zagrożeniem, jedynie sposób, w jaki wykorzystacie jej odkrycia. Jeśli będziecie żyć w unii z Bogiem zaczniecie odkrywać jeszcze potężniejsze siły i nie będą one stanowić zagrożenia dla waszego bytu. Po wielkich odkryciach technicznych i technologicznych czas odkryć rozum i sumienie. I oczywiście zacząć kierować się nimi. Czas odkryć Boga. Czas znaleźć Miłość i pojednać się z Nią. Miłość bez początku i końca. Miłość bez granic, Tę, która wypełnia Sobą Wszechświat.

Jesteście częścią większego systemu a system ten to jedna Istota. Szkodząc jakiejś jego części w rzeczywistości niszczycie jakąś część Mnie. Życie jest jedno.

Nie mam co liczyć na to że odpowiesz na pytanie jak będzie wyglądała przyszłość?

Gdybym dziś opowiedział, odebrałoby to nam całą radość z przygody odkrywania świata i Wszechświata. Księga wydarzeń przyszłości jest od tysięcy lat zamknięta przed ludźmi i nie należy tego zmieniać.

Największą przygodą jest jednak odkrycie Ciebie.

Święta prawda.

Wydaje mi się, że Ty jednak znasz dokładną a nawet bardzo dokładną odpowiedź na pytanie, co będzie tutaj za 100 czy 200 lat tylko nie chcesz powiedzieć.

Poznanie przyszłości, nie jest wam do niczego potrzebne, choć są ludzie, którzy na ten temat wiele wiedzą. Wciąż jeszcze ich przemyślenia i wizje pozostają w sferze fantastyki naukowej.

Pamiętam z książek Juliusza Verne’a czy Arthura Clarce’a – podawali wiele zaskakująco trafnych obserwacji dotyczących np. pierwszego lotu na Księżyc, wynalazków.

Nie tylko oni odkryli złoty klucz do drzwi, za którymi znajduje się przyszłość.

Ten klucz to imaginacja?

Nie, inspiracja wewnętrzna, wsłuchanie w samego siebie.

A czy moglibyśmy porozmawiać choć o możliwych scenariuszach wydarzeń?

Nie, dziś jeszcze nie, być może za kilka lub kilkanaście lat tak, teraz jeszcze jest grubo za wcześnie.

Ostatnie pytanie – z tego, co powiedziałeś to nad niebezpiecznymi eksperymentami pracują ludzie bezmyślni lub też zwichnięci moralnie.

Nie, nie powiedziałem, że bezmyślni, wprost przeciwnie są bardzo sprawni intelektualnie. Jednak brak im wyczucia wewnętrznego niezbędnego przy zajmowaniu się sprawami tak wielkiej wagi, o tak daleko idących konsekwencjach. Brak im przede wszystkim miłości, która wskazuje badaczom drogę do odkrywania rzeczy dobrych, pięknych i przynoszących pomoc innym. Umysł kierowany przez serce jest potężnym narzędziem czynienia dobra. Dzięki takiemu połączeniu będziecie w stanie poznać znacznie, znacznie więcej.

Wiele obszarów odkryć jest i będzie nadal zamkniętych przed wami, o ile nie zmienicie siebie. Miłość w sercu jest najlepszym Przewodnikiem dla każdego z was.

Czyli los naszego świata spoczywa w rękach tych właśnie jednostek.

Jak zwykle, to akurat żadna nowość. Jedyna różnica, że dziś macie do czynienia ze znacznie większym potencjałem zniszczenia niż kiedyś.

Czy mógłbym wiedzieć, gdzie są prowadzone te niebezpieczne eksperymenty?

Nie, dziś nie.

Jaki wniosek może płynąć dla czytelnika z tego, o czym przed chwilą opowiedziałeś?

Że warto w każdej sytuacji zwracać się do Boga i w Nim poszukiwać wsparcia i ochrony. Że warto zwracać się ku Jego Miłości, bo Ona rozwiązuje wszystkie problemy i daje nadzieję na przyszłość. O ile sprawy potoczą się właściwie to, tak jak wiek dwudziesty był czasem fascynacji techniką i technologią, wiek dwudziesty pierwszy zapoczątkuje okres fascynacji Boskością i Miłością i wtedy zakończą się wszelkie kłopoty ludzi na Ziemi.

A w tej „materii” jest bardzo wiele do odkrycia.

Cały Wszechświat, miłość, radość i napęd do życia, który nigdy się nie wyczerpie.

Na moje odczucie, w ciągu najbliższych 10 lat Ziemi nic nie grozi.

Grozi i to wiele, ale na szczęście jestem tutaj i dbam, aby nie zaszło nic takiego, co mogłoby przeszkodzić wam w drodze rozwoju.

To znaczy, że nasz los jako ludzkiej rasy zależy od rozwoju duchowego?

Tak, to główny wyznacznik przyszłości.

Czyli może się zdarzyć sytuacja, w której skutkiem odejścia od Światła nastąpi jakąś wielka katastrofa.

Mówimy hipotetycznie – tak może się zdarzyć. Nie musi być to zjawisko zewnętrzne, może być wywołane fizycznie przez was samych.

Czyli z Twoich słów wynika, że siedzimy na wulkanie.

Tak, dokładnie tak. I erupcja może nastąpić w jednej chwili.

Co możemy zrobić w tej sytuacji?

Chcielibyście znać wszystkie odpowiedzi. Sięgnijcie do własnego wnętrza tam je znajdziecie. Szukajcie drogi w oparciu o miłość do Boga, obierzcie sobie Ją za przewodnika i tłumacza. Miłość was nie zawiedzie.

A czy mógłbyś cos podpowiedzieć?

Ależ właśnie to zrobiłem. Pokazałem prostą drogę do trwałego pokoju i pomyślności. Tylko iść.

A jakąś bardziej konkretną wskazówkę?

To jest jak najbardziej konkretna wskazówka! Zwróćcie się do wnętrza, do serca do Boga, który tam mieszka. Znajdźcie Go i zacznijcie żyć w zgodzie z Nim i sobą. Będziecie szczęśliwsi i świat się zaraz zmieni. Dla każdego są indywidualne wskazówki, znajdźcie je, proście o nie, Jestem stale dostępny, o każdej porze, zawsze i wszędzie. Jestem Miłością i was kocham. Proście a dostaniecie. Nikt nie odmówi wam pomocy.

Nie mam na celu założenie jakiejś nowej religii, lecz pokazanie każdemu, kto zechce drogi, która prowadzi do miłości i szczęśliwości. Dla każdego mam indywidualne wskazówki, znajdźcie je, proście o nie, Ja jestem stale dostępny, o każdej porze, zawsze i wszędzie.

I to jest droga do transformacji świadomości społecznej na Ziemi.

Nawet więcej, do całkowitej zmiany świadomości społecznej i zestrojenia jej ze świadomością planetarną. Zbliżenie tych dwóch, dziś jeszcze odrębnych stanów bytowania, uwolni wielkie zasoby energii duchowej angażowanej obecnie do powstrzymania dalszego zniszczenia. Wtedy nawet najbardziej oporni zaczną więcej widzieć i rozumieć a ich postępowanie zmieni się niemal automatycznie.

Wspominałeś w jednej ze swych książek o masie krytycznej.

Jest to ilość podobnie myślących ludzi, zorientowanych duchowo zdolna kształtować świadomość zbiorową w pozytywnym kierunku. Po przekroczeniu punktu krytycznego wydarzenia zaczynają toczyć się same jako ze zostaje uruchomiona wasza powszechna moc stwórcza i ukierunkowana w pozytywną stronę. Czekam na tę chwilę.

Jak daleko nam do tego punktu?

Daleko.

Jak rozumiem chodzi tu o powszechną zmianę świadomości?

I postępująca w ślad zmianę świadomości powszechnej, czyli zbiorowej. Dlatego mówię wam nie o konkretnych rozwiązaniach, ale o drodze, która do nich prowadzi. Chciałbym aby to do was dotarło.

Moje odpowiedzi tutaj podane mogą was zainteresować, ale nie przyniosą prawdziwej przemiany wewnętrznej. To może uczynić jedynie miłość ku Stwórcy. Bez niej pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie odwrócicie niekorzystnego dla was biegu wydarzeń. Możecie wiele wiedzieć, ale wiedza nie posunie was ani na krok.

Niekorzystnego biegu wydarzeń”

A tak. Nie płacze lamenty i błagania tylko skupiona praca nad sobą, doświadczanie, właściwe wybory, nawiązywanie relacji pomiędzy nami – każdy indywidualnie i bez pośredników, to jest droga do przemiany waszego losu.

Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa a ponieważ ludziom tam zatrudnionym tego mało, pracują nad zdobyciem jak największego wpływu na człowieka. Tracą wtedy zainteresowanie indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując to nakazami coraz doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny. Ja mówię, o czym innym – nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie „rozwój moralny” albo „ugruntowanie w wierze” jak niedorzecznie twierdzi religia.

Mistrzu, tak twierdzi każda religia.

Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa więc naturalne, przy waszym egoistycznym stanie umysłu, staje się poszukiwanie sposobów wpływu na jak największą ilość ludzi. W ślad za tym religia traci zainteresowanie indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując go nakazami coraz doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny.

Mówię, o czym innym – nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie „rozwój moralny” albo „ugruntowanie w wierze” jak niedorzecznie twierdzicie. Zacznijcie od siebie, zwróćcie się ku Boskości by zapoczątkowała w was pozytywną przemianę. Podejmijcie wyzwanie zmian na lepsze. Razem stworzymy inny „świat”, oparty na miłości.

Podsumowując: nie są nam potrzebne ani pisma ani pośrednicy.

Już nie. Czy myślisz, że Ja nie jestem w stanie prowadzić człowieka i dotrzeć do niego bez tych „pomocników”? Prawda jest taka, że w dziewięciu wypadkach na dziesięć tylko szkodzą wewnętrznemu rozwojowi nabijając człowiekowi głowę banialukami i zamykając serce na miłość do Boga. Prawdziwa przemiana może przyjść jedynie od wewnątrz. Teraz potrzebujecie jedynie miłości ku Bogu oraz oddźwięku Jego Miłości i łaski, ponieważ tylko one mogą was wyzwolić. Większość doktryn religijnych i towarzyszącej im kultury duchowej jest zatruta egoizmem, podziałami na „moje” i „cudze”, „nas” i „obcych”. Podziały to zamknięte serca, to brak miłości. Nie tędy wiedzie droga ku Bogu.

Czy myślisz, że Boskość nie jest w stanie prowadzić człowieka i dotrzeć do niego bez tych „pomocników”? Serce, które jest zamknięte może otworzyć tylko Bóg. Nie uczyni tego żaden pośrednik ani książka. Prawdziwa przemiana może przyjść jedynie od wewnątrz.

Prawdziwa przemiana może przyjść tylko od wewnątrz”

Przemiana jednostki, społeczeństwa i świata, dokładnie w takiej kolejności.

Porzucić religię?

Przyszło mi dzisiaj do głowy, że niezależnie od wychowania w takiej czy innej religii człowiek może ją zawsze porzucić jak również Bóstwa w niej czczone dla podążania za głosem serca wskazującym mu inne Istoty.

Nie to nie tak, powiedziałem to inaczej, przypomnij sobie dobrze.

Można porzucić wiarę w Jezusa bez żadnych konsekwencji.

Tak ci powiedziałem.

Właściwie niby to wiem, jednak dla wielu ludzi byłby to szok.

Tak, ale taka właśnie jest prawda. Możesz w każdej chwili porzucić wiarę w Jezusa, Buddę czy Krisznę bez żadnych konsekwencji. Na pewnym etapie jest to nawet potrzebne tak, aby forma Boga nie przeszkadzała treści. Jeśli potrzebujesz pocieszenia, nie ma znaczenia, w której religii je znajdziesz, ale jeśli poszukujesz drogi do zjednoczenia z Boskością, to co wymyślili ludzie jest na niej przeszkodą.

Wasze wierzenia tek bardzo odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne, błędne a nawet szkodliwe.

Większość ludzi zapomniała, że religia jest drogowskazem na drodze do Boga, nawet nie samą drogą a z pewnością nie jej celem. Ludzie przez wieki tyle nazmyślali, że zamiast dziś rozważać, co jest wartościowe a co nie lepiej oddać się Bogu w opiekę, aby to On prowadził i oświetlał drogę ku Sobie. I nie powracać do przeszłości, do starych form kultu.

Ludzie są do tego przyzwyczajeni. Na tym opiera się kultura i struktura społeczna.

I co, jest ona coś warta? Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie. Wasza kultura przekazuje z pokolenia na pokolenie osądy i uprzedzenia, uczy wrogości wobec obcych, szacunku dla autorytetu instytucji i uległości wobec władzy. Dlatego jej płodem są ludzie przeciętni a nie jednostki wybitne rozumiejące życie i umiejące kochać Boga ponad wszystko. Kultura nie może przekazać wartości, ale może pokazać gdzie je znaleźć, wasza daje wam fałszywe światło, za którym podążacie.

Stąd wniosek, że ludzie powinni zapomnieć i religię i kulturę?

Tak, stanowczo tak. Obie są elementami systemu panowania nad człowiekiem a jeśli wiesz już, że wewnątrz jesteś jednym z Bogiem ludzie, społeczeństwo i jego wymysły nie powinny mieć nad tobą władzy. Odrzucasz system w imię wyższych wartości. Odrzucasz system, który je zabija.


W systemie o którym mówisz cały czas chodzi o władzę nad ludźmi?

Tak, o zainteresowanie sprawami i poglądami, które ktoś wam podsuwa, abyście przejęli się nimi i zaangażowali. To nie jest dobry sposób pracy z ludźmi. O wiele lepiej jest nakłaniać ludzi do poszukiwania własnych prawd w sercu i sumieniu i wspierać ich w rozwoju ku wyższym wartościom, miłości, pokojowi, ku dobru. Wasze dokonania na polu bardzo szeroko rozumianej kultury, co obejmuje również światopogląd, są skrzywione. Głównym czynnikiem przeszkadzającym w rozkwicie dobrej „kultury” jest was egoizm, przywiązanie do „moje”, niechęć do „obcego”.

Waszej religii i kulturze po prostu brakuje miłości. Miłość nie poszukuje władzy ponieważ jest skromna, nie chce niczego dla siebie ponieważ jest bezinteresowna. Miłość żyje nieustannym dawaniem, to jedna z Jej cech. To cecha Boska. Nie musi tworzyć zhierarchizowanych struktur społecznych ani aparatu nacisku by utrzymać posłuszeństwo. Miłość to dbanie o dobro i interesy innych, ponad swoje własne. Tak jest urządzony Wszechświat, może was to dziwić ale tak po prostu jest.

Jeśli opieracie wartości społeczne na egoizmie, nie uwzględniacie Boskich Praw, miłości, dobra, bezinteresowności to tworzycie system, który przynosi ludziom cierpienie. Obecnie jako ludzkość stajecie przed ogromnym wyzwaniem transformacji systemu, który stworzyliście na nowy, zgodny z uniwersalnymi, Boskimi prawami, zgodny przede wszystkim z prawami miłości. W nim, w wartościach i mądrości, które przekaże przyszłym pokoleniom, a więc i wam samym kiedy tu powrócicie odnajdziecie dobro i miłość i Boskość. Nowy system da wam wolność od cierpień.

A jednak każda władza czyni się wybraną z Boskiej woli, lub też jak twierdzą inni, z woli ludu.

To ich ulubiona śpiewka. Zadaniem władzy jest dbać o porządek, zapewnić rozwój nowemu pokoleniu, opiekę zdrowotną i zabezpieczenie socjalne. Każda czyni to w oparciu o ściągane podatki a więc korzystając ze zbiorowej zgody ludzi. To, że jej działalność dotyczy także ciebie nie znaczy wcale, że powinieneś się podporządkować jej poglądom. Twoim obowiązkiem jest mieć swoje zdanie oparte o sumienie i Boga w sercu. Wtedy osąd i poglądy innych nie mają znaczenia.

A więc bunt przeciwko społeczeństwu.

Bunt nie jest potrzebny, tylko umacnia to, czemu się przeciwstawiasz. Idź za głosem serca i sumienia. Idź ku Bogu, poza świat poza obszary, dokąd doszły ludzkie umysły. Porzuć to, co poznałeś do tej pory, przyjdź do Mnie z pustymi rękami, pustym umysłem. Ja obdarzę cię miłością i wszystkim, czego potrzebujesz. Ciebie i każdego z was. Zaufajcie Mi.

Powróćmy jeszcze na chwilę do wpływu społeczeństwa na człowieka.

Dobrze. Zadaj sobie pytanie, co wartościowego do tej pory przekazali ci inni ludzie, w tym rodzice oraz w szczególności szkoła i religia. Co wartościowego wyniosłeś z tych setek godzin przesiedzianych w szkolnych ławkach, w kościelnych ławkach i ławach uniwersyteckich?

Dziecko drogie, ułatwię ci sprawę. Czy nauczyli cię jak masz samodzielnie poszukiwać odpowiedzi twoich własnych, czy nauczyli cię samodzielnie dochodzić do prawdy i żyć według jej przewodnictwa, czy pokazali jak budować relacje z innymi ludźmi tak abyś ty i oni mógł znaleźć szczęście, czy nauczyli cię jak kochać siebie i innych, jak znaleźć satysfakcję z życia, czy pokazali czym jest dobro płynące z człowieka i wzbogacające wszystko wkoło, czy nauczyli jak zachowywać spokój wśród wydarzeń życiowych, czy pokazali jak możesz stać się wartościowym członkiem społeczności i wnieść do niej prawdziwe wartości, czy pokazali ci jak powinieneś się zwracać do Boga aby otrzymać Jego odpowiedź i prowadzenie?

Myślałem, że jednak szkoły i uniwersytety czegoś tam uczą, a jednak słysząc Twoje zdanie dotyczące tych kwestii, widzę że ten czas był w dużej mierze zmarnowany.

I tu masz całkowitą rację. Teraz na ziemi żadna szkoła nie uczy tych przedmiotów, żadna nie uczy jak żyć, jak znaleźć własne miejsce w życiu, jak stawiać czoło przeciwnościom i dążyć do poznania prawdziwej wartości. Zamiast tego zmusza się do zapamiętywania „prawd objawionych”, czyli dogmatów społecznych opartych na błędnym osądzie historii i kultury. Kultywujecie wartości, które tak naprawdę nie są wartościami. Dlatego właśnie nie możecie odnaleźć miłości i prawdy. One nie należą do waszego „świata” chociaż on uparcie tak twierdzi. A to w 99% są śmiecie. Problem z waszym dorobkiem społecznym i kulturalnym polega na zawężeniu spojrzenia. Ograniczacie się do tego co „moje” i „znane” ignorując, oceniając negatywnie lub bojąc się „inności”. Tymczasem jesteście jedną rodziną a nawet więcej, jesteście Jednym. I zamiast rozszerzać horyzonty umysłu i serca otwierając je na całą Ziemię, kosmos, ludzi, każecie kochać i poświęcać się tylko jednemu krajowi, tylko jednej doktrynie. Gdybyście potrafili uczyć ludzi poświęcania się wartościom a nie teoriom, życie tutaj wyglądałoby zupełnie inaczej. Wasza kultura jest oparta na lęku i manipulacji. Ale i to się zmieni, gdy zaczniecie kierować się w życiu ku Miłości i Bogu. Miłość łączy ponad wszelkimi barierami, które tworzy umysł. Uczcie się miłości ku Boskości, przekazujcie tę umiejętność nowym pokoleniom a będą żyli, wy będziecie tutaj żyli, gdy przyjdziecie ponownie, w coraz większym szczęściu i pomyślności a negatywna moc iluzji będzie traciła władzę nad wami.


Bardzo mocne słowa.


Powiedz mi czy są nieprawdziwe? Powiedz, dlaczego macie o sobie, własnym umyśle, kulturze i społeczeństwie tak dobre mniemanie? Czy rozwiązaliście problem głodnych dzieci na świecie albo chociażby w swoim kraju, czy kierujecie się w życiu łagodnością i zrozumieniem, czy rozumiecie niszczące znaczenie przemocy, czy inność inspiruje was i pociąga, czy umiecie wybaczać? Odpowiedz Mi, bo macie się za panów i królów stworzenia a Ja oprócz wysokiego mniemania o sobie nie widzę w was nic szczególnego. Jesteście mistrzami pychy i arogancji i pojedynczo i zamknięci w ciasnych ramach waszych społeczności. Inność was razi i stanowi dla was zagrożenie. Konflikty pomiędzy wami łatwo przeradzają się w starcia zmierzające do zniszczenia przeciwnika, jakbyście byli sporządzeni z łatwopalnego materiału. Często, gdy na was patrzę myślę, że powinienem stworzyć was z nalepkami „Ostrożnie, wybucha od dotknięcia!”


Ja was nie potępiam, stwierdzam stan faktyczny. Widzę niesłychana wiarę we własne możliwości i rzeczywistość złożona z masy prostych do rozwiązania problemów, przed którymi konsekwentnie się uchylacie. Dłonie wyciągnięte w kosmos i dłonie dziecka żebrzącego na ulicy o kawałek chleba i umierającego w końcu z głodu, bo nic nie dostało. Powiedz mi człowieku, których dłoni jest więcej? Czy nie widzisz, co się tutaj dzieje?


Widzę dumę jednych i ocean cierpień innych. Oceany. Co ma wam powiedzieć? Że was popieram? Że stoję po waszej stronie? Że postępujecie słusznie? Że jesteście mądrzy, dobrzy i naprawdę wspaniali? Odpowiedz mi człowieku, co mam wam powiedzieć?


Zastanówcie się nad tą kwestią. Weźcie pod uwagę szerokie spojrzenie. Zastanówcie się czy istnieje rozdźwięk pomiędzy tym co się mówi a tym co się robi. Oraz oczywiście dlaczego tak jest.


Istnieje rozdźwięk pomiędzy głoszoną teorią a praktyką, i chyba on jest główną przyczyną niepowodzeń, głosimy jedno, robimy drugie a najczęściej wychodzi z tego trzecie. Politycy wiele obiecują ale jak przychodzi „co do czego” najczęściej zajmują się własnymi interesami albo interesami jakiejś wąskiej grupy społecznej lub partii. Do tego dochodzi fakt, że nie znamy siebie i konsekwencji swoich czynów.


To dobra uwaga. Dlatego zacznijcie tworzyć nową “kulturę” i nową “religię” rozumianą jako duchowość w oparciu o to co sprawdzicie. Zadajcie sobie jako pojedynczy ludzie i całe społeczeństwo kilka pytań i znajdźcie na nie odpowiedzi.


Pierwszym niech będzie następujące „Czy istnieje Bóg?”


Niech każdy z was szuka odpowiedzi tak długo aż ją znajdzie. Zwróćcie się do Boskości aby dała wam doświadczalne dowody na swoje istnienie. Proście o nie. Ten eksperyment da wam bardzo, bardzo wiele. Wiem, że pojawią się lęki i to będzie naturalny proces. Religia uczyła was przez wieki, że Boskości należy się bać. Przetrwajcie to w spokoju. Wiele dobrych sił przyjdzie wam z pomocą.


Drugim pytaniem niech będzie „Kim jest Bóg?”


I znów, tak jak poprzednio proście o doświadczenie Go. O to, by pokazał wam Siebie Samego, tak byście bez najmniejszych wątpliwości odczuli Go i doznali. Dla większości z was będzie to szok. Boskość okaże się bowiem zupełnie różna od tego, co przekazały wam religie. Przekonajcie się sami. Boskość to czuła miłość, to oddanie, to służenie wam każdego dnia, to zupełna bezinteresowność i brak śladu myślenia o sobie, to myśli wyłącznie o dobru innych. To skromność stawiającą Siebie na ostatnim miejscu, tak aby wszyscy kochani otrzymali to co jest im potrzebne i nikt nie został zapomniany.

Ale wy przekonajcie się o tym sami. Sprawdźcie Moje słowa. Bądźcie na tyle odważni by zadać pytania i przekonać się samemu o wartości odpowiedzi.


A jaki powinien być nasz stosunek do władzy?

Kierujcie się w życiu miłością ku Bogu a wszystko inne stanie się znacznie prostsze. Pytasz mnie o sprawy po prostu banalne i nieważne w porównaniu z tym, co jest rzeczywiście istotą rzeczy. Władza, władcy i urzędy byli tutaj od tysięcy lat i jeszcze długo będą. Są wyrazem zbiorowego wysiłku organizacji życia, zapewnienia jako takiego porządku i bezpieczeństwa, także socjalnego, zapewnienia rozwoju gospodarczego i społecznego. Władza i jej instytucje ewoluują i nadal tak będzie.

Problem z ludźmi na stanowiskach jest wszędzie tan sam i jest to generalny problem ludzi na ziemi; jest nim egoizm. Pod jego wpływem, ludzie, którzy mają strzec wspólnego dobra i dbać o jego rozwój myślą o sobie i o tym, jak by coś osiągnąć dla samych siebie.

Jeśli mówimy o miłości i o tym, że wszystko z Niej pochodzi, to już możesz dostrzec, że urzędy są jedynie fazą przejściową. Władza, tak jak ja rozumiecie, nie jest właściwym pojęciem. Znacznie lepszym jest służba, wtedy ci, którzy z jakiegoś powodu maja więcej czy to dóbr, zdolności czy możliwości dzielą się nimi z innymi myśląc o ich, nie swoim dobru.

Za jakiś czas dojrzejecie na tyle, żeby zamienić własność na miłość, koncentrację na sobie na skupienie na Bogu, za czym w naturalny sposób nadejdzie służenie wszystkim istotom w duchu miłości. Czekają was olbrzymie zmiany, wobec których obecna rewolucja technologiczna jest jedynie dziecięcą zabawką.

A jaka przyszłość nas czeka?

Ty mi powiedz.

Pewnie możemy mieć kłopoty.

Tak, możecie mieć poważne kłopoty. Sednem sprawy jest to, że nie nadążacie w rozwoju duchowym za rozwojem technologii. Zamiast słowa kłopoty użyjmy słowa skutki. Dziś naruszacie równowagę życia na Ziemi a za jakiś czas, gdy powrócicie już w nowych ciałach otrzymacie owoce dzisiejszych działań. Możecie w to nie wierzyć i tu leży wasz duży, może największy problem. Zachowujecie się w myśl zasady „po nas choćby potop”. A to nie jest dobry klimat mentalny dla zrozumienia życia i znalezienia w nim szczęścia.


Dlatego proponuję wam aby każdy z was zastanowił się nad zjawiskiem reinkarnacji oraz prawem przyczyny i skutku. To dobrze, że już budzi się tak zwana świadomość ekologiczna rozumiejąca, że przyszłe pokolenia też muszą mieć miejsce do życia. Teraz przesuńcie poznanie krok dalej. Proście o możliwość przekonania się o tym czy zjawisko reinkarnacji jest prawdziwe. I o rzecz kolejną – o to czy prawo przyczyn i skutków rzeczywiście działa. Masz kolejne pytania, o które prosiłeś.

Gdy znajdziecie odpowiedzi zastanówcie się nad nieco głębszymi wnioskami, które z nich wynikają. Te przyszłe pokolenia to przecież wy sami. Wasi rodzice, dziadkowie, dzieci i wnuki. I wy. A jeśli prawo działa to każdy negatywny czyn prędzej czy później odbije się na was samych. Zastanówcie się, czy chcecie cierpieć?

Niech wiedza o prawie przyczyn i skutków wraz z miłością ku Boskości staną się osią waszego myślenia o świecie, ludzkości i cierpieniu. Wiele, wiele zrozumiecie, gdy uczynicie ten jeden krok. Wielu z was po raz pierwszy zobaczy, że obraz „świata”, który tworzycie z tak ogromnym zaangażowaniem ma olbrzymie luki.

Ale nie zatrzymujcie się i stawiajcie następne kroki. Poproście Boskość, aby przekonała was w doświadczeniu o swoim działaniu i Istnieniu. To będzie druga wielka luka. A następnie by prowadziła was już stale ku Sobie, poza i ponad ten świat iluzji ku krainie szczęścia i miłości.

Powróćcie do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Finałem każdej podróży jest powrót do Miłości i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła Wszechświat. Nauka i technologia, jeśli nie są zrównoważone miłością powodują wiele kłopotów. Są jak szalony koń, pędzący po górskich drogach. O nieszczęście nie trudno.

Chyba niewielu wierzy, że technika i technologia są receptą na wszystko.

Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi tak myśli. Żyją zapatrzeni w świat zewnętrzny i nic dziwnego, że modlą się do bożka, który w ich mniemaniu wywołuje w nim największe zmiany. Tymczasem nierównowaga pomiędzy waszymi możliwościami a poziomem rozwoju duchowego staje się coraz większa. I jest to dla was samych coraz większe zagrożenie, musicie to odwrócić, albo....

Co się stanie, jeśli będziemy nadal podążać tą drogą?

Nastąpi zagłada życia na planecie.

???

Nastąpi zagłada życia na planecie.

Nie wiem, co mam powiedzieć.

Nie musisz nic mówić. We Wszechświecie ginęły już potężne cywilizacje władające olbrzymimi połaciami galaktyk, panujące do pewnego stopnia nad czasem i przestrzenią… Również, gdy prześledzisz historie Ziemi znajdziesz wiele przypadków upadku kultur i całych cywilizacji.

Może nie będzie tak źle.

Mylisz się, prawda jest taka, że Ja często interweniuję i udaremniam różne próby niewłaściwego wykorzystania waszego potencjału. Jesteście zbyt agresywni i zbyt niemoralni jak na wasz poziom rozwoju. Powtarzam – to się może źle dla was samych skończyć.

Cały czas powstrzymuję lawinę, która może zejść i pociągnąć was ze sobą. Aktualnie wchodzicie z nauką w obszary bezpośrednio zagrażające życiu na Ziemi.

Pewnie manipulacje genetyczne?

Tak, ale nie tylko. Nauka może i powinna służyć wam, ale nie może pozostawać głucha na głos rozsądku i sumienia. Jeden i drugi skutecznie zagłuszacie ideologią i żądzą zysku. A to jest bardzo niebezpieczne.

Wydaje się, że pojedynczy człowiek ma na ten stan rzeczy niewielki wpływ.

I tu się mylisz. Jeśli potrafi i chce zwrócić się do Boga to ten wpływ może stać się ogromny.

Jakie rozwiązanie dla nas?

Tylko jedno – powrócić do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Inaczej prędzej czy później tak naruszycie równowagę i ekosystem, że zniszczycie życie na Ziemi. Finałem każdej podróży jest powrót do Mnie i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła ten Wszechświat. Pójście własnymi drogami prędzej czy później prowadzi do zagłady, prędzej czy później odkryjecie coś, nad czym nie zapanujecie i to was zniszczy.

Szkoda by było.

Wszechświat nie zna pojęcia szkody, są procesy, które prowadzą do takich a nie innych skutków.

Ty znasz przyszłość, czy mógłbyś mi powiedzieć jak się to wszystko skończy?

Ludzkość roztopi się w Świetle.

Ale czy życie na Ziemi przetrwa?

Nie, w ciągu kilku iliardów lat zniszczy je Słońce.

Czy w ciągu najbliższych stu i dwustu lat coś może zagrozić ludzkości?

Nie dostaniesz odpowiedzi na to pytanie. Już powiedziałem dosyć na ten temat, kto ma uszy niechaj słucha. Siedzicie na beczce prochu, która coraz częściej jest utrzymywana w spokoju przez interwencje Sił Wyższych, a to nie będzie trwało wiecznie, bo konsekwencje karmiczne i ogrom cierpień, jaki stworzylibyście nie jest nikomu potrzebny. Albo zmienicie sposób myślenia albo sami się wysadzicie. Nie pierwsi i nie ostatni.

Ale pojedyncze osoby nic nie zmienią.

Mylisz się, mogą zmienić bardzo wiele, w tej chwili ma miejsce wyścig z czasem. Stawką w nim jest wasz los. Czasem jeden trzeźwo myślący człowiek może odwrócić bieg historii.

Myślę, że jednak w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat nic takiego się nie wydarzy.

Nie znasz przyszłości. Niewielu ludzi przeczuwało wydarzenia z września 2001 roku a popatrz, jaki ogromny wstrząs przeżyliście. Nie wiecie co jeszcze niesie przyszłość. Nie jesteście w stanie zabezpieczyć się przez wszystkim. Jeden trzeźwo myślący może pokazać nowy kierunek i sprawić, aby ludzie nim podążali.

I przestali się bawić nauką?

Niekoniecznie, bo nie sama nauka jest zagrożeniem, jedynie sposób, w jaki wykorzystacie jej odkrycia. Jeśli będziecie żyć w unii z Bogiem zaczniecie odkrywać jeszcze potężniejsze siły i nie będą one stanowić zagrożenia dla waszego bytu. Po wielkich odkryciach technicznych i technologicznych czas odkryć rozum i sumienie. Czas odkryć Boga.

Jesteście częścią większego systemu a co więcej system ten to tak naprawdę jedna Istota. Szkodząc jakiejś jego części w rzeczywistości niszczysz Mnie, czyli samego Siebie. Życie jest jedno.

Nie mam więc co liczyć, że dowiem się jak będzie wyglądała przyszłość?

Gdybym dziś opowiedział odebrałoby to nam całą radość z przygody odkrywania świata i Wszechświata. Tak to jest urządzone od tysięcy lat i nie należy tego zmieniać.

Największą przygodą jest jednak odkrycie Istoty Boskości, Boga.

To prawda.

Z tego wniosek, że znane jest, co będzie tutaj za 100 czy 200 lat.

Znane, ale nie jest wam do niczego potrzebne poznanie przyszłości, a na dodatek by wam zaszkodziło. Są ludzie, którzy na ten temat bardzo wiele wiedzą. Ale ich przemyślenia i wizje pozostają w sferze fantastyki naukowej.

Pamiętam z książek Juliusza Verne’a czy Arthura Clarce’a– podawali wiele zaskakująco trafnych obserwacji dotyczących np. pierwszego lotu na Księżyc, wynalazków.

Nie tylko oni odkryli złoty klucz do drzwi, za którymi znajduje się przyszłość.

Ten klucz to imaginacja?

Nie, inspiracja wewnętrzna, wsłuchanie w samego siebie.

A czy moglibyśmy porozmawiać choć o możliwych scenariuszach wydarzeń?

Nie, dziś jeszcze nie, być może za kilka lub kilkanaście lat tak, teraz jeszcze jest grubo za wcześnie.

Z tego, co zrozumialem to nad niebezpiecznymi eksperymentami pracują ludzie nieodpowiedzialni a nawet bezmyślni.

Nie powiedziałem, że bezmyślni - wprost przeciwnie są bardzo sprawni intelektualnie. Jednak brak im wyczucia wewnętrznego niezbędnego przy zajmowaniu się sprawami tak wielkiej wagi o tak wielkich konsekwencjach. Brak im przede wszystkim miłości, która wskazuje badaczom drogę do odkrywania rzeczy dobrych, pięknych i przynoszących pomoc innym. Umysł kierowany przez serce jest potężnym narzędziem czynienia dobra. Dzięki takiemu połączeniu będziecie w stanie poznać znacznie, znacznie więcej.

Wiele obszarów odkryć jest i będzie nadal zamkniętych przed wami, o ile nie zmienicie siebie. Miłość w sercu jest najlepszym Przewodnikiem dla każdego z was.

Czyli los naszego świata spoczywa w rękach tych właśnie jednostek.

Jak zwykle, to akurat żadna nowość. Jedyna różnica, że dziś macie do czynienia ze znacznie większym potencjałem zniszczenia niż kiedyś.

Czy mógłbym wiedzieć, gdzie są prowadzone te niebezpieczne eksperymenty?

Nie, dziś nie.

Jaki wniosek może płynąć dla czytelnika z tego, o czym przed chwilą się dowiedziałem?

Że warto w każdej sytuacji zwracać się do Boga i w Nim poszukiwać wsparcia i ochrony. Że warto zwracać się ku Jego Miłości, bo Ona rozwiązuje wszystkie problemy i daje nadzieję na przyszłość. O ile sprawy potoczą się właściwie to tak jak wiek dwudziesty był czasem fascynacji technika i technologią to wiek dwudziesty pierwszy zapoczątkuje okres fascynacji Bogiem i wtedy skończą się wszelkie kłopoty ludzi na Ziemi.

A w tym temacie jest bardzo wiele do odkrycia.

Cały Wszechświat, miłość, radość i napęd do życia, który nie kończy się nigdy.

Na moje odczucie, w ciągu najbliższych 10 lat Ziemi nic nie grozi.

Grozi i to wiele, ale na szczęście dla was Ja tu jestem i nie stanie się nic, co mogłoby wam przeszkodzić w drodze rozwoju.

To znaczy, że nasz los jako ludzkiej rasy zależy od rozwoju duchowego?

Tak, to główny wyznacznik przyszłości.

Czyli może się zdarzyć sytuacja, w której skutkiem odejścia od Światła, od Boga, nastąpi katastrofa.

Mówimy hipotetycznie – tak może się zdarzyć. Nie musi być to zjawisko zewnętrzne, może być wywołane fizycznie przez was samych.

Czyli że, siedzimy na wulkanie.

Tak, dokładnie tak. I erupcja może nastąpić w jednej chwili.

Co możemy zrobić w tej sytuacji?

Chcielibyście znać gotowe odpowiedzi. Sięgnijcie do własnego wnętrza tam one są. Szukajcie drogi w oparciu o miłość do Boga, obierzcie sobie Ją za przewodnika i tłumacza.

A czy mógłbyś coś podpowiedzieć?

Ależ właśnie to zrobiłem! Pokazałem wam prostą drogę do trwałego pokoju i pomyślności. Tylko iść.

A jakąś bardziej konkretna wskazówka?

To jest jak najbardziej konkretna wskazówka! Zwróćcie się do wnętrza, do serca do Boga, który tam mieszka. Znajdźcie Go i zacznijcie żyć w zgodzie z Nim i sobą. Będziecie szczęśliwsi i świat się zaraz zmieni. Nie mam na celu założenie jakiejś nowej religii, lecz pokazanie każdemu, kto zechce drogi, która prowadzi do miłości i szczęśliwości. Dla każdego mam indywidualne wskazówki, znajdźcie je, proście o nie, Ja jestem stale dostępny, o każdej porze, zawsze i wszędzie. Jestem Miłością i was kocham. Proście a dostaniecie. Nikt nie odmówi wam pomocy.

I to jest droga do transformacji świadomości społecznej na Ziemi.

Także, a nawet więcej, do całkowitej zmiany świadomości i społecznej i planetarnej, zestrojenia tego, co dziś jeszcze trwa w wielkiej dysharmonii. Samo zbliżenie tych dwóch dziś jeszcze odrębnych stanów bytowania uwolni wielkie zasoby energii duchowej angażowanej obecnie do powstrzymania dalszego rozkładu i zniszczenia. Wtedy nawet najbardziej oporni zaczną więcej widzieć i rozumieć a ich postępowanie zmieni się niemal automatycznie.

Wspominałeś w jednej ze swych książek o masie krytycznej.

Jest to ilość podobnie myślących ludzi, zorientowanych duchowo zdolna kształtować świadomość zbiorową w pozytywnym kierunku. Po przekroczeniu punktu krytycznego wydarzenia zaczynają toczyć się same jako ze zostaje uruchomiona wasza powszechna moc stwórcza i ukierunkowana w pozytywną stronę. Czekam na tę chwilę.

Jak daleko nam do tego punktu?

Daleko.

Jak rozumiem chodzi tu o powszechną zmianę świadomości.

I postępująca w ślad zmianę świadomości powszechnej, czyli zbiorowej. Dlatego mówię wam nie o konkretnych rozwiązaniach, ale o drodze, która do nich prowadzi. Moje odpowiedzi nie zmienią was, mogą jedynie w ograniczonym stopniu zainteresować, ale nie przyniosą przemiany wewnętrznej. Bez niej pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie będziecie w stanie odwrócić niekorzystnego dla was biegu wydarzeń. To może uczynić jedynie miłość ku Stwórcy. Bez niej pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie odwrócicie niekorzystnego dla was biegu wydarzeń. Możecie wiele wiedzieć, ale wiedza nie posunie was ani na krok.

Niekorzystnego biegu wydarzeń”

A tak. Nie płacze lamenty i błagania tylko skupiona praca nad sobą, doświadczanie, właściwe wybory, nawiązywanie relacji pomiędzy nami – każdy indywidualnie i bez pośredników, to jest droga do przemiany waszego losu.

Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa a ponieważ ludziom tam zatrudnionym tego mało, pracują nad zdobyciem jak największego wpływu na człowieka. Tracą wtedy zainteresowanie indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując to nakazami coraz doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny. Ja mówię, o czym innym – nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie „rozwój moralny” albo „ugruntowanie w wierze” jak niedorzecznie twierdzi religia.

Tak twierdzi każda religia.

Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa więc naturalne, przy waszym egoistycznym stanie umysłu, staje się poszukiwanie sposobów wpływu na jak największą ilość ludzi. W ślad za tym religia traci zainteresowanie indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując go nakazami coraz doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny.

Mówię, o czym innym – nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie „rozwój moralny” albo „ugruntowanie w wierze” jak niedorzecznie twierdzicie. Zacznijcie od siebie, zwróćcie się ku Boskości by zapoczątkowała w was pozytywną przemianę. Podejmijcie wyzwanie zmian na lepsze. Razem stworzymy inny „świat”, oparty na miłości.

Nie są nam potrzebne ani pisma ani pośrednicy.

Już nie. Czy myślisz, że Ja nie jestem w stanie prowadzić człowieka i dotrzeć do niego bez tych „pomocników”? Prawda jest taka, że w dziewięciu wypadkach na dziesięć tylko szkodzą wewnętrznemu rozwojowi nabijając człowiekowi głowę banialukami i zamykając serce na miłość do Boga. Prawdziwa przemiana może przyjść jedynie od wewnątrz. Teraz potrzebujecie jedynie miłości ku Bogu oraz oddźwięku Jego Miłości i łaski, ponieważ tylko one mogą was wyzwolić. Większość doktryn religijnych i towarzyszącej im kultury duchowej jest zatruta egoizmem, podziałami na „moje” i „cudze”, „nas” i „obcych”. Podziały to zamknięte serca, to brak miłości. Nie tędy wiedzie droga ku Bogu.

Prawdziwa przemiana może przyjść tylko od wewnątrz”

Przemiana jednostki, społeczeństwa i świata, dokładnie w takiej kolejności.

Religie i kościoły

Jaka jest prawda na temat religii i kościołów.

Na Ziemi są tylko dwa podstawowe rodzaje ruchów religijnych. W pierwszym, bardzo rzadkim, tak rzadkim, że jest wyjątkiem od reguły najważniejszy jest Bóg jako Miłość i ów duch miłości przyświeca myślom i czynom. Jego Nauczyciele nie zwracają uwagi na siebie czy swoje poglądy namawiając uczniów do poszukiwania odpowiedzi i miłości w Bogu.


Drugi rodzaj jest oparty na lęku – przed karą, piekłem, potępieniem, gniewem Bożym i tak dalej. Jej nauczyciele, (choć nie zasługują na to miano) tworzą mnóstwo teorii, tak zwanych dogmatów, w które musisz wierzyć, bo inaczej spotka cię nieszczęście, ciebie lub kogoś z rodziny. W tego rodzaju ruchach Bóg najczęściej stanowi fasadę dla ciemnych interesów. To nie jest prawdziwa religia, choć właściwie wszystkie istniejące zaliczają się do tej drugiej kategorii, są fałszywe u swych podstaw, nie przyświeca im duch miłości.

Miłość sprzyja otwieraniu się na Boskość, jednoczeniu z Nią i uniesieniu ponad sprawy świata, ku Bogu.

Lęk motywuje do działania wiec, jeśli chcesz mieć rzesze podporządkowanych wyznawców postrasz ich śmiercią, piekłem, karą, nawymyślaj niezrozumiałych bredni a stworzysz kolejną religię. Ja tak nigdy nie postępowałem, unoszę was i otwieram wasze serca na wartości wyższe, na radość, na miłość, na boskie szczęście. Lęk nie jest mi do niczego potrzebny, bo jestem kochającym i dobrym rodzicem. Tylko rodzice słabi i niecierpliwi uciekają się do lęku a Ja do nich nie należę.

Stan dzisiejszej duchowości na Ziemi jest bardzo niski a przyczyniły się do tego właśnie religie odciągając was od Boga miłości, który mieszka wewnątrz serca każdego człowieka. Dzięki manipulacji sprawiły ze wyszliście z wnętrza gdzie żyliście w miłości i unii z Bogiem na zewnątrz gdzie daliście się związać intelektowi i błędnym teoriom na temat Boga, Bytu i waszej z nimi relacji. Prawda jest taka, że jesteśmy Jednią i zawsze Nią byliśmy i każdy człowiek ma w każdej chwili pełny i niczym nie uwarunkowany dostęp do Boga – chyba, że zechce, aby było inaczej. Jeśli zechce – to jako mający moc tworzenia może stworzyć ograniczenia i uwarunkowania. One już nie są potrzebne.


Nie można tego stanu zrzucić z siebie aktem woli.


Nie można, bo jest to długotrwały proces, który polega na stopniowym odkrywaniu prawdy, powolnym uświadamianiu sobie najpierw istnienia, potem miłości Boga do aspiranta, potem jedności człowieka i Boga i wreszcie własnej Boskości. Te cztery etapy stanowią opis drogi, którą przechodzą dziś ludzie idący ze świata ku Bogu. Jest to stwarzanie innego świata – używając dokładnie tych samych metod jak przedtem – tworzy się a raczej odkrywa się świat, w którym działa Bóg i przejawia swoją miłość i z którym ostatecznie człowiek staje się Jednym.


Jak w codziennym życiu powinien taki proces wyglądać, jak powinien wyglądać pierwszy krok?


Ja nie znam słowa „powinien” jestem tak nieskończenie cierpliwy, że nie musze nikogo do niczego przynaglać. Pierwszym krokiem może być przeczytanie książki np. takiej jak obecna. Rozmowa z kimś na temat wydarzeń, doświadczeń z Bogiem, kurs medytacji, spotkanie z mistrzem. Wy wewnętrznie pamiętacie inny świat, dlatego poszukujecie odpowiedzi. I gdy przychodzi stosowna chwila te odpowiedzi się pojawiają. Jedna, potem następne. W tym procesie powinna była, o tu użyję wyjątkowo tego słowa, pomóc wam religia, ale zamiast skierować ją ku Bogu użyliście jej do własnych celów, głównie walki o dominację.

Wielu z was opłakany stan dzisiejszej religii bardzo nie odpowiada, poszukujecie winnych nadużyć, fałszu i wypaczeń. Jeśli chcecie ich znaleźć, to spójrzcie na siebie samych. To wy stworzyliście ten świat, jakim dziś jest. Nie ma tu nikogo poza wami, odpowiedzialnego za jego kształt. To wy wnieśliście weń lęk i ból. Nie są one potrzebne, ale jako doświadczenia wybraliście właśnie je. Dla was stanowiły ważny element waszego procesu tworzenia życia na Ziemi. Teraz przyszedł czas, że zaczną znikać z waszej świadomości ustępując miejsca miłości. Ja już podjąłem te decyzję i wy również wiec razem przygotowujemy pole do nowych wspanialszych zaistnień. Chyba, że znów zmienicie zdanie, wtedy odłożymy nowe doświadczenia na czas jakiś i powrócimy do nich później. Moc jest jak zawsze w waszych rękach.


Żyjemy uwikłani w świecie, wydarzenia i problemy, poganiani nieustannym brakiem czasu …


Nie bierzesz pod uwagę faktu, tak, faktu, że stworzyliście sami iluzje własnej niemocy, przekonanie jakoby warunki i wydarzenia kształtowały was a nie odwrotnie. Prawda jest taka, ze to wy kierujecie nimi i tak jak na początku macie, każdy z was posiada nadal pełną władze nad niebem i królestwami ziemi. Nic się nie zmieniło.


Jak mógł bym to lepiej zrozumieć ?


Wydaje ci się, że żyjesz przeciętnie 80 lat, jesteś mężczyzną, musisz regularnie się odżywiać, jesteś wrażliwy na zimno i rozmaite choroby. Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdziwe. To są twoje wyobrażenia na własny temat. Prawda jest inna, jesteś Istotą Boską, nieograniczona czasem ani przestrzenią, bez określonej płci i cielesności, wolną, kochającą Boga i tożsamą z Nim. Jesteś Bogiem. Ja z całą swoją mocą Boska nie jestem większy od ciebie. Od żadnego z was. Jesteśmy Jednym.


Dla wielu ludzi ta świadomość jest nieznana.


Dla wielu tak ale setki ludzi na świecie doświadczają tej Prawdy, co dnia.


Tak, ale oni są Mistrzami.


Myśl o własnych ograniczeniach zrodzona z indywidualności sprawiła, że zaczęliście postrzegać przebudzonych jako specjalna klasę ludzi, wyjątek od reguły, pomimo iż oni stale twierdzą coś przeciwnego. Stąd iluzja Mistrzów na zewnątrz, iluzja zewnętrznych Nauczycieli i Przewodników. Jesteśmy tylko Ja i ty, czyli tylko jedno Ja w miłości i nie znamy różnic. Skąd wiec mieliby wziąć się odrębni nauczyciele?


Ale chyba dobrze jest mieć człowieka, który poprowadzi, wyjaśni i pomoże w przebudzeniu.


Nie, nie jest dobrze, jeśli na twojej drodze ktoś zajmuje miejsce przynależne Bogu, to bardziej przeszkadza niż pomaga. Mówię tutaj nie o teorii, ale o praktyce powszechnej na tym świecie. Tworząc Mistrzów przywiązujecie się do nich i obdarzając ich cechami, których zdaje się wam nie posiadacie rozbudowujecie jeszcze iluzję, w której żyjecie. Do istniejącego muru dokładacie jeszcze jedna cegłę. Zrozumiałeś?


Wydaje mi się, że tak. Ale co w takim razie powinniśmy zrobić?


Wstrzymać tworzenie świata. Skierować się ku Bogu. Odejść od tej masy kłębiących się myśli, wyobrażeń, sądów i ocen. To one właśnie są rzeczywistym tworzywem waszego świata. To paradoks, że to, co postrzegacie jako najbardziej ulotne i tak eteryczne, że aż nie istniejące jest jedynym substancjalnym elementem waszego świata.


Jak więc wygląda prawdziwy świat? Co nim jest naprawdę? Czy będziemy w stanie to zrozumieć?


Ależ to bardzo proste. Prawdziwy świat to Światło. Słowo „świat” to skrót od słowa „Światło”. Drogą ku Światłu jest miłość ku Niemu. Nie ku ludziom, Stworzeniu i światu. Miłość ku Miłości, Bogu, Prawdzie, Wszechmiłości jakkolwiek zechcecie To nazwać. Mniej myślenia a więcej kochania to najlepsza wskazówka dla was.


Odczuwam pewna trudność w podążaniu za tokiem Twoich myśli.


Nic nie szkodzi powtórzę to jeszcze jakieś dwieście razy.


Miłość ku Bogu?


Miłość do Boga.


Jak się Jej nauczyć?


O, to jest dobre PYTANIE! Trzeba zacząć zmieniać swoje życie, porzucać po kolei przyzwyczajenia i nawyki opierając się na rozsądku lub miłości, jeśli już Ją odczuwacie. Myśleć o Bogu, o Jego bliskości, miłości, oddaniu. Starać się zbliżyć do Niego przez medytację i modlitwę. On jest, widzi i słyszy każde słowo. I nawet, jeśli nie dostrzegacie od razu efektów waszych próśb i wysiłków wiedzcie, że one są, że nic się nie marnuje, ani jeden gest, ani jedno spojrzenie. Wszystko, co robicie w tym kierunku zbliża was ku Miłości i Bóg błogosławi wasze wysiłki. Kiedy wasza wrażliwość wzrośnie zaczniecie odczuwać Jego żywe odpowiedzi na wasze zwroty ku Niemu, na razie nie jesteście w stanie ich dostrzec.


Boskie oddanie? Nasza religia nic o tym nie wspomina.


Nie wspomina o wielu aspektach Boskości, o miłości, oddaniu, skromności, która może dla was być przykładem. Mówi o władzy, potędze, gniewie, podkreśla to, co jest dla niej samej istotne, nie dla Boga. Wyznawcy musza bać się Boga, inaczej religia straci nad nimi władzę.

A jeśli Ja mam wszystko i mogę wszystko czyż muszę demonstrować Moją władzę? Wasz świat jest przykładem, że nie musze i nie robię tego dając zawsze pierwszeństwo miłości przed wszystkimi innymi stanami i cechami, jakie Mi przypisujecie. Macie wolność tworzenia i budujecie świat, jaki chcecie, przecież w myśl waszych teorii mógłbym zniszczyć to wszystko w jednej chwili – a jednak pomimo wielkości „zła” nie czynię tego. Dlaczego?

Bo nie jestem Bogiem zniszczenia, ale miłości i wy jesteście Moimi dziećmi a jednocześnie Mną samym. Na razie rozumieją Mnie jedynie nieliczne jednostki, ale wkrótce i to się zmieni.


Nasuwa mi się pytanie dręczące od stuleci różne szkoły duchowe – czy Bóg jest osobowy jak twierdzą jedni czy nieosobowy jak twierdzą inni?


Stwierdzenia, że Bóg jest Osobą czy też bezosobowym Absolutem są w tej samej odległości od Prawdy. Jest On osobowy i nieosobowy i jeszcze czymś więcej. Istotą jest nie tyle oddawać się rozważaniom o Jego domniemanej naturze ujmowanej w kategoriach tego, co zna umysł, ale odejść od słów i POZNAĆ jak jest naprawdę.


Jak wiec poznać?


Umysłem nie ogarniesz Boga, ale doznasz Go czystym i kochającym sercem. Drogą ku poznaniu Boga, rozpoznaniu swojej Prawdziwej Natury, ujrzenia swej twarzy, jaka miałeś jeszcze przed narodzinami jest miłość. Miłość ku Bogu, Prawdzie, Miłości czy jak To nazwiesz. I to jest wyzwanie dla ciebie i każdego z was. Miłość jest kluczem, który otwiera bramy Niebios. Kochasz, zbliżasz się, wchodzisz i spoglądasz Bogu w Jego kochającą Twarz.


Mam wrażenie pewnej nieokreśloności jak wkrada się w naszą rozmowę, nieokreśloności pojęć, których używamy skąd mogą powstawać nieporozumienia.


Umysł tworzy pojęcia i ma skłonność zamykać się w nich, to, co odczuwasz jako niewygodę, „jakby grunt usuwał się spod nóg”


Dokładnie.


To jest, zamierzone przeze Mnie, postawienie znaku zapytania przy myślach, pojęciach i sądach po to byście mogli przejrzeć ich relatywną, iluzoryczną naturę i abyście uwolnili się od tyranii wyobrażeń umysłowych o tym, co jest prawdą. Przestaniecie wtedy gonić za chęcią zamknięcia wszystkiego w pojęciach, poukładania i jak to nazywacie śmiesznie „zrozumienia”, ale zdacie sobie sprawę, że warto szukać gdzie indziej, z innej strony. Warto kochać i szukać miłości, bo to ona ciebie i was wszystkich wyprowadzi z ciemności w Światło. I jeszcze jedno – nie będzie to miłość do żadnej rzeczy stworzonej tylko do Najwyższego, jak Go niezrozumiale nazywacie. Każda inna powiększa tylko wasze uwarunkowanie a ta jedna wyzwala.


Nie ma innej drogi?


Nie ma innej dobrej.


A medytacje, jest ich bez liku?


Medytacje służą różnym rzeczom. Gdyby matka mogła się nauczyć miłości do dziecka przez medytację wtedy miałaby ona wartość.

Jeśli medytujesz, bo kochasz względnie chcesz się nauczyć kochać Boga to w porządku, to najwyższy cel medytacji. Jeśli w innym celu to osiągniesz z pewnością jakieś korzyści, ale nie dotkniesz tej najważniejszej wartości – miłości.


Czytam, słucham a to, co mówisz jest dla mnie nieuchwytne.


To dlatego ze nie uchwyciłeś miłości. Staracie się „poznać” umysłem i „zrozumieć” a tymczasem przyklejacie tylko nowe nalepki na stare pojęcia i w tym procesie nie ma nic nowego. Najwyżej posiądziecie biegłość w żonglerce słowami tu umieszczonymi, nic więcej. Pozostawcie umysł i skierujcie się na drogi miłości a zaraz wiele spraw stanie się jasnych „samych z siebie”. Idźcie ku miłości i za Nią a reszta sama się rozjaśni. Zaufajcie Mi. I kochajcie Mnie.


O, to doskonała wskazówka. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do myślenia i nieustannego przetwarzania informacji.


Że jesteście jak człowiek, który wiele wysiłku wkłada, żeby na prostej drodze wykopać głęboki dół a potem zaraz w niego wpaść!


To nie może być takie proste.


To kolejna pułapka, kolejna konstrukcja umysłowa. To jest takie proste. Przygotowuje drogę miłości. Idź na bezdroża umysłu mając Boga za Przewodnika. A znajdziesz, dotkniesz, przyjdzie miłość i pozostanie. Spotkasz Boga. Twarzą w twarz. Spotkacie się w miłości.

Potrzeba wam więcej luzu a mniej napięcia, więcej radości, więcej polotu. Nie męczcie tak waszych umysłów, one nie są od tego. Kierujcie się ku miłości a z czasem wszystko wyjaśni się samo.


To Twoja obietnica?


Raczej przyrzeczenie. Prawda ma to do siebie ze można Ją sprawdzić. Doświadczyć i przekonać się na „własnej skórze”. A Ja właśnie tylko o tym mówię. Miłość jest realna i Bóg jest realny. Ja to wiem, Ty to wiesz i każdy może się o tym przekonać sam. O ile odstawi łopatę, przestanie kopać dół i skieruje się ku miłości. Na tej drodze zaraz pojawiam się Ja. Wasza miłość jest magnesem, któremu nie jestem w stanie się oprzeć. Kochajcie Boga a resztę pozostawcie na boku.


A co w takim razie z tzw. „codziennym życiem”, ono wymaga od nas skupienia, uwagi i myślenia.


Naprawdę? I cóż jesteście w stanie wymyślić? Większość wydarzeń i tak jest od was niezależnych, a te, które wydają się zależne – wydają się takimi... Jeśli jesteś w stanie spojrzeć za zasłonę rzeczy, a miłość daje taką możliwość, to ujrzysz prawdę – nawet jedna myśl nie powstaje bez woli i interwencji Boga. Cała nasza rozmowa dzieje się w Bogu i jest przez Niego inspirowana, nadawana i odbierana. To dotyczy każdego człowieka.


Czy płyną z tego jakieś głębokie wnioski?


Oczywiście, cokolwiek zrobisz ty czy ktokolwiek i tak nie „wyjdziesz” poza Boga. W głębokim sensie nie jesteś w stanie zrobić nic. Wszystko, co czynisz i co czyni każdy człowiek w istocie czynię Ja. Tobie się tylko wydaje, że jest inaczej.


Wczoraj w medytacji, za która Ci dziękuję odczuwałem wyraźną odrębność „ja osobowego” opiszę ten stan jako odczuwanie „swoich” cech, „siebie” i jednocześnie świadomości, że to pewna naleciałość nie „Ja” prawdziwe.


Tak, to krok w dobrym kierunku, owoc twojego zwrotu ku Bogu.


W ten sposób nie ujawniając się Jesteś.


Jestem podstawą wszystkiego. Moja świadomość jest areną, na której rozgrywa się tragedia, czy tez jak twierdzą ci bliżsi prawdy – komedia życia. Nierzeczywisty pląs ułudy.


Pląs ułudy... Złudne istoty, złudne cele, co jest rzeczywiste?


Bóg jest Rzeczywistością i tylko On, reszta jest boską grą. Ty i wy jako osobowości bierzecie w niej udział. Zapomnieliście jedynie, że ta gra nie jest rzeczywista, to film, w który tak się zaangażowaliście, że zapomnieliście, że jesteście aktorami. Obudźcie się wreszcie!


Ale jak to zrobić?


Tu sprawa jest prosta – należy zwrócić się do Boga, aby to On pokierował tym procesem i podjąć wysiłek zwrotu ku Niemu. Tak w skrócie wygląda droga do przebudzenia każdego z was.


Co powinno składać się na taki wysiłek, jesteśmy różni, ale być może są jakieś elementy wspólne?


Jest ich wiele, po pierwsze sposób życia. Każdy z was jest tak przywiązany do spraw ziemskich, rodziny, pracy, przyjaciół, rozrywek, że nie ma czasu łączyć się ze Mną i poznawać Moje zdanie odnośnie swego życia. Ja mówię stale, jedynie wy nie chcecie Mnie słuchać. Ponieważ jednak Moich Słów strzegą prawa, które działają niezależnie od tego czy w nie wierzycie czy nie – wasze życie wygląda tak jak wygląda obciążone nieporozumieniami, zawiedzionymi nadziejami, rozczarowaniami i nieszczęściami.

W rzeczywistości są to sygnały od Wszechświata dla każdego z was abyście zawrócili i podjęli drogę powrotna do Źródła. Niestety tego również nie rozumiecie, a wydaje się wam, że pojmujecie tak wiele. Macie rację – wydaje się wam. Ta książka ma na celu uświadomienie najprostszych spraw i wprowadzenie tych, którzy są na to już gotowi z powrotem na drogę ku Bogu.

Droga ku Bogu to rewolucja w świadomości polegająca na wypalaniu energii wiążących was z materialnością i usuwaniu ich tak, aby mogło zajaśnieć Światło. Skutkiem tego procesu zmienia się sposób życia – macie mniej „rozrywek”, mniej kontaktów towarzyskich i mniej zamętu w głowie, wasze związki z „najbliższymi” rozluźniają się i przechodzą na inną płaszczyznę, na której odczuwacie pogłębiającą się więź z Bogiem i całym Życiem. Pierwsze kroki na drodze ku Bogu to częściowe odchodzenie od spraw świata, ograniczanie kontaktów do niezbędnego minimum, świadome nieangażowanie się w sprawy innych.

Druga sfera to oczyszczenie z brudów przeszłości. Niezbędna do tego jest nauka medytacji. Potraficie spędzić lata w szkołach i uniwersytetach przyswajając masę informacji a nie chce wam się spędzić kilku minut dziennie na pożyteczny trening umysłu przynoszący wiele błogosławieństw podczas całego życia.

Medytacja oczyszcza umysł, zmniejsza podatność na choroby, usuwa wiele dolegliwości fizycznych i psychicznych, poprawia sprawność umysłową. Jest tak ważna, że prawdą jest, że życie bez medytacji jest stracone.


Jak medytować? Czy jest jakaś najlepsza, uniwersalna metoda?


Jest, lecz to, co powiem znacznie odbiega od tego, co zwykliście uważać za sens medytacji. Kluczem jest bowiem nie technika ale intencja z jaką medytujecie. Stokroć ważniejsza jest odpowiedź na pytanie PO CO to robicie. Czy pragniecie kontaktu z Bogiem, życia z Nim w miłości i oddaniu, czy macie jakieś inne cele. Medytacja jest jak pojazd, któremu intencja wyznacza cel, nie technika.


Jeśli podejmiecie wysiłki z dobrym i właściwym zamiarem z pewnością szybko zbliżycie się do Mnie. Nie szukajcie daleko, weźcie to, co macie pod ręką, Ja na lata całe naprzód wiem, czego wam potrzeba i tak aranżuję sytuację abyście mogli znaleźć to, co jest wam potrzebne na drodze ku Mnie.


Czy masz tu na myśli jakieś specjalne książki, kursy, nauczycieli medytacji?


Nie, każdy jest inny, powiem tylko szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane. To jest uniwersalna reguła we Wszechświecie.


Można skorzystać z opisanych w tej książce.


Można, można skorzystać z innych. Wy jesteście Moi i wszystkie książki są Moje, wszystkie drogi wiodą ku Mnie, wszystkie metody medytacji są Moje.


Zatem nie możemy nie natknąć się na Ciebie, dokądkolwiek się zwrócimy.


Czy zmierzacie ku Mnie czy odwracacie się ode Mnie i tak wasze spełnienie jest we Mnie. To Ja decyduję o tym, kto, kiedy i w jaki sposób przychodzi do Mnie. Dotyczy to każdego z czytelników tej książki.


Czy tej drodze do Ciebie będą towarzyszyły jakieś szczególne znaki?


Będą, ludzie dziś potrzebują znaków, cudów po to by się w pełni przekonać o prawdziwości tego, co doświadczają, sprawia to brak siły wewnętrznej udrażniającej kanał do komunikacji z wnętrzem. Stąd polegają na tak zwanych znakach. Najgorszym przeciwnikiem na drodze duchowej są wątpliwości, przysparzają tak wiele zamieszania i cierpień.


Co robić w takich wypadkach?


Zająć się czymś pożytecznym pozwalając sytuacji wyklarować się samej. Przerywać niepotrzebne rozmyślania, zazwyczaj prowadzą one do nikąd. Tracicie wtedy tylko moc duchową nie zyskując nic w zamian. Moja wskazówka jest wiec następująca – przestańcie główkować, zajmijcie się czymś pożytecznym a problem sam się rozwiąże. Pozostawcie sprawę czasowi.


Czy to prawda, jak jest napisane w niektórych pismach mistycznych, że takie okresy „nocy duszy” są znakiem zbliżania się do Ciebie i działania Twej łaski oczyszczającej z ziemskich bytów?


Tak, z tym, że mówimy o różnych sprawach, wątpliwości spotykane są na etapach wstępnych podróży, natomiast „noce duszy” dotyczą ludzi mających już pewne doświadczenie w kwestiach duchowych. To jakby stanięcie przed niewidzialną barierą, oschłość i pustka w spełnianiu powinności duchowych, medytacji, służbie innym. Człowiek ma wtedy przekonanie, że traci czas i nie posuwa się ani milimetr do przodu. Prawda jest taka, ze posuwa się i to bardzo, przestaje wtedy np. szukać własnego zadowolenia w tych czynnościach a zaczyna je spełniać dla Mnie. To są niezbędne próby duchowe przed pójściem dalej.


Jeśli idzie o mnie to nie przypominam sobie tego typu wydarzeń.


Twoja karma jest inna i idziesz inną drogą.


Czy mógłbym wiedzieć, czym różni się moja droga od dróg innych ludzi?


Nie.


Czy mogę wiedzieć, dlaczego tak jest?


Nie.


Czy mogę wiedzieć, dlaczego odmawiasz mi odpowiedzi?


Tak. Te informacje nie są ci do niczego potrzebne. Ani tobie ani nikomu innemu.

Świat” to skrót od słowa „Światło”.


Jak wygląda prawdziwy świat? Co nim jest naprawdę? Czy będziemy w stanie to zrozumieć?


Słowo „świat” to skrót od słowa „Światło”. Prawdziwy świat to Światło. Drogą ku Światłu jest miłość ku Niemu. Nie ku ludziom, Stworzeniu i światu. Miłość ku Miłości, Bogu, Prawdzie, Wszechmiłości jakkolwiek zechcecie To nazwać. Mniej myślenia a więcej kochania to najlepsza wskazówka dla was.


Odczuwam pewna trudność w podążaniu za tokiem Twoich myśli.


Nic nie szkodzi powtórzę to jeszcze jakieś dwieście razy.


Miłość ku Bogu?


Miłość do Boga.


Jak się Jej nauczyć?


O, to jest dobre PYTANIE!


Trzeba zacząć zmieniać swoje życie, porzucać po kolei przyzwyczajenia i nawyki opierając się na rozsądku lub miłości, jeśli już Ją odczuwacie. Myśleć o Bogu, o Jego bliskości, miłości, oddaniu. Starać się zbliżyć do Niego przez medytację i modlitwę. On widzi co czynicie, słyszy każde słowo. Wiedzcie, że Bóg to Miłość. Wiedzcie, że was kocha ponad wszystko.


Zadawajcie pytania o to kim On jest i poszukujcie na nie odpowiedzi. Idźcie za tym co wynika z najlepszej wiedzy, doświadczeń duchowych i zaufania w Jego miłość i Mądrość.


Nawet, jeśli od razu nie dostrzegacie efektów swoich próśb i wysiłków wiedzcie, że one są, że nic się nie marnuje, ani jeden gest, ani jedno spojrzenie, żadne dobre słowo nie idzie na marne.

Wszystko, co robicie w tym kierunku zbliża was ku Miłości i Bóg błogosławi wasze wysiłki. Kiedy wasza wrażliwość wzrośnie zaczniecie odczuwać Jego żywe odpowiedzi na wasze zwroty ku Niemu. Na razie nie jesteście w stanie ich dostrzec, ale one już są.


Boskie oddanie? Nasza religia nic o tym nie wspomina.


Nie wspomina o wielu aspektach Boskości, o miłości, oddaniu, skromności, która może i powinna być dla was przykładem. Po prostu jeszcze niewiele wie, ponieważ kiedyś, zamiast kierować się ku poznawaniu i doznawaniu szczęścia i miłości w słodkiej unii z Najwyższym zaczęła poszukiwać władzy nad ludźmi.


Macie dziś spaczony obraz Boskości, bo nigdy nie chcieliście zbadać jaka jest rzeczywistość. Do tej pory nie chcieliście poznać Boga, zatrzymaliście się na teoriach i nawet nie staraliście się ich sprawdzić. Czas dokonać tego małego kroku naprzód. Przyszedł czas aby go POZNAĆ. Jeden mały krok i staniecie u wrót Wszechświata pełnego cudów. Otwórzmy owe wrota na całą szerokość. I niech się staną Światło, Miłość i Szczęście.


Światło, Miłość i Szczęście. Tym właśnie JEST BÓG.


Mistrzu, nasuwa mi się pytanie dręczące od stuleci różne szkoły duchowe – czy Bóg jest osobowy jak twierdzą jedni czy nieosobowy jak twierdzą inni?


Stwierdzenia ze Bóg jest Osobą czy też bezosobowym Absolutem są w tej samej odległości od Prawdy. Jest On osobowy i nieosobowy i jeszcze czymś więcej. Istotą jest nie tyle oddawać się rozważaniom o Jego domniemanej naturze ujmowanej w kategoriach tego, co zna umysł, ale odejść od słów i POZNAĆ jak jest naprawdę.


Jak wiec poznać?


Umysłem nie ogarniesz Boga, ale doznasz Go czystym i kochającym sercem. Drogą ku poznaniu Boga, rozpoznaniu swojej Prawdziwej Natury, jest miłość. Miłość ku Bogu, Prawdzie, Miłości czy jak To nazwiesz. I jest to wyzwanie każdego z was. Uczcie się kochać Stwórcę, i nie ustawajcie tak długo aż się nauczycie.


Miłość jest kluczem, który otwiera wrota cudownego Wszechświata, bramy Niebios. Kochasz, zbliżasz się, wchodzisz i spoglądasz w kochającą Twarz Stwórcy. Uczuć, które się wtedy rodzą nie sposób wyrazić.


Możesz Mnie wysłuchać, możesz dziesiątki razy przeczytać Moje słowa, ale nie dotkniesz rzeczywistości, która za nimi stoi. Pamiętaj, że one są jedynie drogowskazem. Idź we wskazanym kierunku a znajdziesz sam to, o czym mówię.


Mistrzu, zapytam Cię więc jak nauczyć się kochać, proszę o kilka praktycznych wskazówek.


Ależ jesteś uparty, już kilka razy mówiłem ci na ten temat.


Drogi Nauczycielu, powtarzanie ugruntowuje wiedzę. Jak mówią „repetitio est mater studiorum”


Powtarzanie co prawda jest matką wiedzy, ale doświadczanie miłości Boskiej jest matką wszelkiej mądrości.


Właśnie o tym mówię, proszę o kilka praktycznych wskazówek.


I co myślisz, że przydadzą się na coś?


Mistrzu, mam wrażenie, że droczysz się ze mną.


Wolno mi. Cenię swoje słowa.


Jestem zdziwiony Twoja odpowiedzią. Mistrzu, czyżbyś sugerował, że ja ich nie cenię?


Tak, dokładnie tak.


Już wysłuchałeś Moich odpowiedzi wiele razy ale nadal mało wprowadziłeś w życie. To, że otrzymałeś wielki dar możliwości poznania Moich odpowiedzi powinno zainspirować cię do większego szacunku dla dobra, które ci przekazuję. Fakt, że wysłuchasz tego co powiem nie ma dla Mnie większego znaczenia, bo wcale nie muszę z tobą rozmawiać. Poprosiłeś więc odpowiedziałem ale zmiana przychodzi nie przez słuchanie ale wprowadzanie w życie, poprzez naukę miłości ku Bogu i kierowanie się nią.


Tylko po to rozmawiamy abyś mógł przejść tę przemianę. Dla Mnie napisanie tej książki tez nie jest jakąś wartością. Wartością jest Miłość i droga ku Niej. Wejdź na drogę i zacznij stawiać pierwsze kroki. Potkniesz się, upadniesz, poprosisz a Ja cię podniosę. Pójdziesz dalej i znajdziesz Cel. Po to jestem. Po to mówię. Daję wiedzę i energię na drogę. Wskazówki i ochronę. Ale celem nie jest wysłuchanie Moich słów. Celem jest znalezienie miłości drogą przemiany siebie.


Od teraz słuchaj bardzo uważnie co mówię i staraj się wprowadzać w życie, to co słyszysz. To jedyna droga. Wprowadź Moje wskazówki w życie.


Mistrzu, dziękuję Ci za Twoje słowa pełne miłości. Czy jednak mógłbyś jeszcze raz coś podpowiedzieć?


Już nie. Powiedziałem już dosyć. Teraz jest czas na samodzielną pracę. Jeśli to co mówię jest prawdą, zwróć się do Boskości, aby pokierowała twoimi poszukiwaniami i myśleniem. Ucz się współpracy z Bogiem a nie tylko słuchania tego co mówię. Pracuj, praca cię zmieni. To dotyczy każdego z was.


Mistrzu, mam wrażenie pewnej nieokreśloności jak wkrada się w naszą rozmowę, nieokreśloności pojęć, których używamy skąd mogą powstawać nieporozumienia.


Umysł tworzy pojęcia i ma skłonność do zamykania się w nich. Stworzycie sobie wyobrażenie, że „jest dokładnie tak” i …. przestajecie myśleć a zaczyna się budowanie własnej ważności i autorytetu. Przerwijcie ten proces.


Nieokreśloność” to postawienie znaku zapytania przy myślach, pojęciach i sądach po to, byście uwolnili się od wyobrażeń umysłowych o tym, co jest jedyną prawdą. Przestaniecie wtedy gonić za chęcią zamknięcia wszystkiego w pojęciach, poukładania i jak to nazywacie śmiesznie „zrozumienia”, ale zdacie sobie sprawę, że warto szukać gdzie indziej, z innej strony. Warto kochać i szukać miłości, bo to Ona ciebie i was wszystkich wyprowadzi z ciemności w Światło.

I jeszcze jedno – nie będzie to miłość do żadnej rzeczy stworzonej tylko do Najwyższego. Każda inna powiększa wasze uwarunkowanie a ta jedna wyzwala.


Nie ma innej drogi?


Nie ma innej dobrej.


A medytacje, istnieje tak wiele metod?


Medytacje służą różnym rzeczom. Jeśli medytujesz, bo kochasz względnie chcesz się nauczyć kochać Boga to w porządku, to najwyższy cel medytacji. Jeśli w innym celu to osiągniesz z pewnością jakieś korzyści, ale nie dotkniesz tej najważniejszej wartości – miłości. Każda z wielkich religii odnosi się do ćwiczeń medytacyjnych jako do lekarstwa na obłęd świata. Każda z nich umieszcza miłość ku Boskości w samym centrum swych nauk i doktryn. Teraz połączmy te dwie rzeczy – cel, jakim jest miłość ku Bogu i środek, którym jest medytacja w swych licznych odmianach a otrzymamy harmonijną i co ważniejsze skuteczną całość.


Czytam, słucham a to, co mówisz jest dla mnie nieuchwytne.


Próbujesz uchwycić sens Moich słów myśląc, że zawierają jakieś ukryte znaczenie. Tymczasem ono jest bardzo proste, Bóg jest Celem, miłość ku Niemu jest Celem, a medytacją środkiem do jego osiągnięcia. To nie jest jakaś głęboka prawda wymagająca medytacji to jest konkretna wskazówka do wprowadzenia w działanie.


Pozostawcie umysł i skierujcie się na drogi miłości a zaraz wiele spraw stanie się jasnych „samych z siebie”. Idźcie ku miłości i za Nią a reszta sama się rozjaśni. Zaufajcie Mi. I kochajcie Mnie.


O to doskonała wskazówka. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do myślenia i nieustannego przetwarzania informacji.


Że jesteście jak człowiek, który wiele wysiłku wkłada żeby na prostej drodze wykopać głęboki dół a potem zaraz w niego wpaść! Ten dół to umysł kierowany egoizmem. Myśl na usługach „ja” ze swymi licznymi odmianami; „ja wiem”, „ja mam”, „ja jestem kimś”, „ja jestem wielki”, „ja jestem mądry”.


Mistrzu, to chyba nie może być takie proste.


To jest takie proste. Podążajcie drogami miłości, idźcie na bezdroża umysłu mając Boga za Przewodnika. A przyjdzie miłość i pozostanie z wami. Spotkacie Boskość twarzą w twarz. Spotkacie się w miłości.


Potrzeba wam więcej luzu a mniej napięcia, więcej radości, więcej polotu. Nie męczcie tak waszych umysłów, one nie są od tego. Kierujcie się ku miłości a z czasem wszystko co będzie wam potrzebne wyjaśni się samo.


To Twoja obietnica?


Przyrzeczenie. Prawda ma to do siebie ze można Ją sprawdzić. Doświadczyć i przekonać się na „własnej skórze”. Miłość jest realna i Bóg jest realny. Ja to wiem, Ty to wiesz i każdy może się o tym przekonać sam. O ile odstawi łopatę, przestanie kopać dół „ja” i skieruje się ku miłości. Odstawcie to co „wiecie” i zwróćcie się umysłem i sercem ku Miłości, ku Stwórcy, który jest najukochańszą Istotą we Wszechświecie.


Na tej drodze zaraz zaczyna się manifestować Boskość i Jej miłość. Wasza miłość jest magnesem, któremu nie jest w stanie się oprzeć. Kochajcie Boga a resztę pozostawcie na boku.


A co w takim razie z tzw. „codziennym życiem”, ono wymaga od nas skupienia, uwagi i myślenia.


Naprawdę? I cóż jesteście w stanie wymyślić? Większość wydarzeń i tak jest od was niezależnych, a te, które wydają się zależne – wydają się takimi...


Jeśli jesteś w stanie spojrzeć za zasłonę rzeczy, a miłość daje taką możliwość, to ujrzysz prawdę – nawet jedna myśl nie powstaje bez woli i interwencji Boga. Cała nasza rozmowa dzieje się w Bogu i jest przez Niego inspirowana, nadawana i odbierana. To dotyczy każdego człowieka i każdej sytuacji. I patrząc uważnie możecie to czasem dostrzec.


Czy płyną z tego jakieś głębokie wnioski?


Oczywiście, cokolwiek zrobisz ty czy ktokolwiek i tak nie „wyjdziesz” poza Boga. W głębokim sensie nie jesteś w stanie zrobić nic. Wszystko, co czynisz i co czyni każdy człowiek w istocie czynię Ja.


W ten sposób nie ujawniając się Jesteś.


Jestem podstawą wszystkiego. Moja świadomość jest areną, na której rozgrywa się tragedia czy tez jak twierdzą ci bliżsi prawdy – komedia życia. Nierzeczywisty chociaż piękny pląs ułudy.


Pląs ułudy... Świat złudzeń, Mistrzu, co jest rzeczywiste?


Bóg jest Rzeczywistością i tylko On, reszta jest Boską grą. Ty i wy jako osobowości bierzecie w niej udział. Zapomnieliście jedynie, że ta gra nie jest rzeczywista, to film, w który tak się zaangażowaliście, że zapomnieliście, że jesteście aktorami. Obudźcie się!


Ale jak to zrobić?


Należy prosić i modlić się do Boga, aby to On pokierował tym procesem i samemu podjąć wysiłek nauki kierowania się z miłością ku Niemu.


Co powinno składać się na taki wysiłek, jesteśmy różni, ale być może są jakieś elementy wspólne?


Jest ich wiele, po pierwsze sposób życia. Każdy z was jest tak przywiązany do spraw ziemskich, rodziny, pracy, przyjaciół, rozrywek, że nie ma czasu łączyć się ze Mną i poznawać Moje zdanie odnośnie swego życia.


Pierwsze kroki na drodze ku Bogu to częściowe odchodzenie od spraw świata, ograniczanie kontaktów do niezbędnego minimum, świadome nieangażowanie się w sprawy innych.

Druga sfera to oczyszczenie z obciążeń przeszłości. Do tego niezbędna jest nauka medytacji. Potraficie spędzić lata w szkołach i uniwersytetach przyswajając masę informacji a nie chce wam się spędzić kilku minut dziennie na pożyteczny trening umysłu przynoszący wiele błogosławieństw podczas całego życia.


Medytacja oczyszcza umysł, zmniejsza podatność na choroby, usuwa wiele dolegliwości fizycznych i psychicznych, poprawia sprawność umysłową. Jest tak ważna, że prawdą jest, że życie bez medytacji jest stracone.

Dzięki medytacji ujrzycie niektóre pułapki „ja” i przestaniecie, przy pewnej czujności i wysiłku w nie wpadać. Miłość, ku której zwrócicie się wskaże wam drogę.


Jak medytować? Czy jest jakaś najlepsza, uniwersalna metoda?


Jedna; zapytać Boga, którego nosicie w sercu, która metoda jest dla was odpowiednia i poprosić Go by was uczył i strzegł podczas medytacji. Poprosić Go aby wskazał tę, którą powinniście stosować.


Mistrzu, czy masz tu na myśli jakieś specjalne książki, kursy, nauczycieli medytacji?


Poproście o metody bezpieczne i odpowiednie dla was. Miłość wam nie odmówi. Możecie skorzystać z opisanych w tej książce.


Czy tej drodze do Ciebie będą towarzyszyły jakieś szczególne znaki?


Będą. Ludzie dziś potrzebują znaków, cudów po to by się w pełni przekonać o prawdziwości tego, czego doświadczają. Doświadczanie prawd duchowych, działania Boskości, istnienia prawa przyczyny i skutku sprawi, że z czasem w pełni przekonacie się o wartości nauk, które wam przekazuję. Najgorszym przeciwnikiem na drodze duchowej są wątpliwości, powodują wiele zamieszania i przysparzają cierpień.


O tak, pamiętam sprzed laty to przekleństwo. Co robić w takich wypadkach?


Zająć się czymś pożytecznym pozwalając sytuacji aby ułożyła się sama. Przerywać niepotrzebne rozmyślania, zazwyczaj prowadzą one donikąd. Zastąpić myślenie skupieniem na Boskości, modlitwą, prośbami o wsparcie, prośbami o wsparcie dla innych, modlitwami o szczęście wszystkich istnień.

Co jest najważniejsze..

Chciałbym Cię zapytać co chciałbyś przekazać czytelnikom tej książki.


Jest wiele rzeczy, ale pamiętajcie że zawsze najważniejsza jest miłość do Boga. Nie kariera, rodzina, dzieci, nawet nie medytacja ale miłość. To Ona oświetla wam drogę i wskazuje kierunek. Jeśli chcecie zmienić wasze życie i szybko wznieść się ku duchowym wyżynom to najlepszą ku temu drogą jest nauczyć się kochać Boga.

Szukajcie miłości do Boga i proście o Nią, a kiedy już przyjdzie trwajcie w Niej i uczyńcie z niej inspirację do codziennego życia. A wasze życie będzie zmieniać się w szalonym tempie. Kochajcie, kochajcie i kochajcie i niech wasze istnienie stanie się pieśnią miłości ku Stwórcy.


Jednak jest to dosyć trudne tak w ciągu dnia.


Na początku wszystko jest trudne, w miarę postępowania droga staje się coraz łatwiejsza.

Pamiętajcie tez, że zawsze możecie Mnie prosić o łaskę miłości do Boga i to jest prośba szczególnie miła memu sercu. Zacznijcie, idźcie i nie zrażajcie się trudnościami. Korzystajcie z nich, jako okazji do pełniejszego zwrotu ku Miłości.


Twoja miłość jest taka słodka ... że nie mam słów.


Nie ma takich słów aby wyrazić Jej słodycz, blask i głębię... Każdy musi i może jej zakosztować sam. Każdy może sam jej zakosztować. Każdy POWINIEN jej sam DOŚWIADCZYĆ.


Ja jestem stale i wszędzie obecny, teraz jestem tuż obok czytającego te słowa, byłem, jestem i będę i gwarantuje ci, że kiedyś doznasz Mnie i zobaczysz. Wiedz, że Ja jestem zawsze przy tobie, zawsze, wszędzie, z tobą i z każdym.

Przemyśl to głęboko a jako owoc skupienia i pojęcia tej prawdy otrzymasz świadomość Mojego subtelnego działania pośród spraw dnia. Dziś jeszcze możesz nie być pewny, że to Ja działam ale wkrótce pojmiesz i dostrzeżesz Moją miłość ku tobie.


Wiele razy poruszając ten temat spotykam się z zastrzeżeniami, że życie bywa czasem tak ciężkie, rozwody, nieszczęścia, utrata majątku, odejście bliskich osób... To wszystko powoduje, że zaczynamy sobie zadawać pytania o Ciebie, o Twój stosunek do nas i o to dlaczego, dlaczego cierpimy, dlaczego musieli odejść, dlaczego wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi. Wtedy tez ludzie zaczynają wątpić w Ciebie i Twoją miłość. Co byś im i mnie na to odpowiedział?


Rzecz polega na tym, że to nie Ja a wy sami tak określiliście kształt świata, w którym żyjecie z naciskiem na związki materialne, majątki, rodzinę i najbliższych.. Dobra wiadomość jest taka, że możecie stworzyć inny, oparty na innych zasadach.


Skutkiem tego jest ślepota duchowa, nieumiejętność dostrzeżenia prawdziwego Źródła życia i wszelkiej pomyślności. Ale ten świat wszyscy i wszystko ma naturę przemijającą i zmienną, możecie się z tym nie zgadzać ale spójrzcie jak w ciągu historii ludzkości powstawały i upadały wielkie cywilizacje, tworzyły się olbrzymie fortuny i nikły często przynosząc ich właścicielom wiele nieszczęść. Takie są fakty. Weźcie pod uwagę to, że jesteście śmiertelni, wasi krewni i bliscy także. Pomyślcie o tym i wyciągnijcie wnioski. Każdy z was i waszych krewnych, ukochanych i znajomych musi odejść. Czy jesteście tego wystarczająco świadomi? Czy fakt ten nie motywuje was do głębszych poszukiwań istoty rzeczy?

A wiecie jak zaskakująca bywa śmierć? Wiecie, ale bardzo niewielu nad tym się zastanawia. Potem przychodzi żal, że można było inaczej, można było okazać więcej miłości, ciepła, serca, można było wspomóc choćby dobrym słowem, choćby życzliwym uśmiechem. Tak myślicie gdy jest już za późno... Ale wtedy właśnie jest już za późno. Czy nie płynie stąd wniosek o tym aby odpowiednio wcześnie zastanowić się nad faktami spotykanymi powszechnie na świecie i odpowiednio dostosować się i swoje zachowanie do mądrości płynącej z najprostszej obserwacji? Wielka szkoda, że nie wiecie jak żyć, nikt was tego nie uczy a tyle czasu spędzacie w różnych szkołach i uniwersytetach.

Zastanowienie się odpowiednio wcześniej nad sprawami ostatecznymi bardzo pomaga ustawić odpowiednio myślenie, skłania do zastanowienia nad wartością życia, wartościami jakie się wyznaje i oczywiście nad relacją pomiędzy każdym człowiekiem a Bogiem. Cierpienia powstają gdy nie rozumiecie zmiennej natury życia i przywiązujecie się do tego co nie jest trwałe. Krewni, ukochani przychodzą i odchodzą i nie ma na to rady. Po prostu nie ma na to rady. Jeśli jesteście odpowiednio przygotowani do tego wydarzenia wtedy i cierpienia są mniejsze i ich charakter jest inny. Mniej w was wtedy buntu na „niesprawiedliwy los” i Boga bo „jak On mógł mi to zrobić”.

Ja namawiam was do przyjrzenia się życiu i akceptacji go takim jakie jest, akceptacji jego nieokreśloności i zmienności, zgody na rzeczy nieuchronne i nieuniknione.


Czyli nie możemy się spodziewać jakiegoś doraźnego rozwiązania od Ciebie które zredukowałoby cierpienia i przeżycia?


Ależ tak, możecie, przecież Ja zawsze jestem i zawsze możecie poprosić Mnie o wsparcie i pomoc i tak bardzo często ona przychodzi! Teraz tłumaczę, że wasze smutki wynikają z przywiązań do spraw i rzeczy z natury swej zmiennych i nie dających szczęścia. Celem jest zmiana waszego sposobu myślenia po to byście w przyszłości umieli reagować bardziej powściągliwie i aby przejścia towarzyszące zmianom miały mniejsze natężenie.


Ale czy one w ogóle są potrzebne?


To już sami musicie znaleźć odpowiedź na to pytanie. Obraz całości jest następujący: przywiązania do spraw materii rodzą cierpienie. Pytasz Mnie czy skutek jest potrzebny? Zapytaj czy potrzebna jest przyczyna i jaki ona ma sens. Przyczyna leży po waszej stronie. Jeśli dzięki swej wrażliwości zrozumiecie ten punkt staniecie na drodze do wolności.


Wspomniałeś o wrażliwości, wydaje się jednak, że przy mniejszej wrażliwości cierpienia są mniejsze.


I tak i nie, oczywiście człowiek o prostej lub stłumionej psychice nie odbiera części bodźców lub nie reaguje na nie. Ma to jednak i negatywną stronę ponieważ w rozwoju duchowym wzrasta wrażliwość, między innymi dzięki niej możesz zauważyć i uwolnić się od wielu rzeczy.


Ty możesz uwolnić od nich człowieka.


Przy minimalnym współudziale z jego strony. Wrażliwość o której tutaj mówię polega na przejrzeniu na wskroś problemu przywiązań i cierpień im towarzyszących i zrozumieniu nieuchronności zmian losu.


I wzniesieniu się ponad nie.


Nie jesteście w stanie zrobić tego sami. Nie macie wglądu w waszą przeszłość i nie wiecie jakie rzeczy jeszcze w was zalegają i co się może ujawnić. Rozwój nie odbywa się dzięki waszemu wysiłkowi intelektualnemu ani kontroli nad psychiką bo i tę macie naprawdę niewielką.

W rozwoju duchowym decydująca role odgrywa Bóg w każdym z was, bo tylko On może was unosić ponad sprawy świata i oczyszczać z błędów i zaległości przeszłości.

Stąd tak wielkie znaczenie miłości do Boga ponieważ tworzy ona więź pomiędzy wami a Jego Miłością której wszelki błąd jest obcy. I właśnie owa miłość przenika was swym tchnieniem i wypala wszystko co zbędne i szkodliwe.

Ponadto dzięki działaniu miłości i zbliżeniu się do Boga wszelkie wasze przejścia są stokroć łagodniejsze zarówno w swym przebiegu jak i w waszym oddźwięku psychicznym na nie.


Tu Mistrzu nie do końca rozumiem.


Wasz świat jest zbudowany na związkach. Majątki, rodzina, najbliżsi. Kiedy tracicie to, co uważacie za wartościowe czy niezbędne pojawia się cierpienie. Jednocześnie skupienie na „stronie materialnej” powoduje niemożność czy nieumiejętność dostrzeżenia prawdziwego Źródła życia i wszelkiej pomyślności.


Świat ma naturę przemijającą i zmienną, możecie się z tym nie zgadzać, ale takie są fakty. Tak czy inaczej kiedyś będziecie musieli odejść i zostawić to wszystko o co po tej stronie tak zabiegaliście.


Przyznam, że nie widzę wyjścia z tej sytuacji.


Miłość jest wyjściem, ponieważ może was uwolnić od przywiązań i pokazać ukryte do tej pory aspekty rzeczywistości. Między innymi fakt, że śmierć nie jest końcem życia. Odchodzicie i przychodzicie ponownie. Wasi krewni i przyjaciele, którzy opuścili „ten świat” pojawiają się na nim ponownie w ciałach dzieci. Jeśli to zrozumiecie i na dodatek będziecie w stanie żyć w unii z Boskością wtedy śmierć będzie postrzegana jako akt miłości i narodziny będą postrzegane jako akt miłości. Wtedy zrobicie wszystko aby pomóc innym w ich drodze ku Światłu, ponieważ zrozumiecie sens i cel wydarzeń a także ich nieuchronność. Miejsce żalu i bólu po „stracie” zastąpią modlitwy pełne miłości, modlitwy o szczęście i pomyślność odchodzących oraz o to aby byli w stanie porzucić wszelkie więzy i ograniczenia by roztopić się w pełni w kochającym Świetle.


Wybierając świat w takim kształcie jak obecnie, z naciskiem na własność i związki wybieracie cierpienie. Wybierzcie świat oparty na miłości i pozbawiony egoistycznych więzów, a będziecie żyć tuż obok kochającego was Stwórcy. Wybór jednego lub drugiego należy do was. Wasze pretensje o obecność cierpień kierujecie pod niewłaściwym adresem. Powinniście skierować je również do siebie samych, a poza tym do waszych autorytetów, przywódców społecznych i duchowych, twórców tak zwanej kultury. Oni, od setek lat, przy waszej milczącej aprobacie wmawiają wam, że najważniejsza jest własność, osobowość i związki. Dowiedzcie się KIM JEST BÓG, poznajcie Go, poznajcie prawa, które tutaj działają. Sprawdźcie to. W miłości i mądrości która będzie kierować waszymi czynami znajdziecie wolność od cierpień, a nawet znacznie, znacznie więcej. Znajdziecie miłość, radość i Boskość.


Boskość mówi, że najważniejsze są miłość, bezinteresowność, skromność i pomoc innym, życie bez przywiązań z umysłem skupionym na kochającym Stwórcy. Stwórzcie taki świat. Oparty na tym CO NAPRAWDĘ JEST.


[…]


A Mistrzu, weźmy przykład nieszczęśliwej śmierci dzieci. Każdy wtedy pyta „czy tak musiało być”? Co one zawiniły?


Śmierć nie jest żadną karą za “winy”. Zrozumcie, że jest ona częścią procesu, który prowadzi was ku szczęściu i wyzwoleniu, ku wiecznemu szczęściu i wiecznej radości. I wszystkie wydarzenia, bez względu na ich rodzaj, są krokami ku Światłu. Patrzycie na bezradne dziecko ale widzicie jedynie jego ciało. Nie widzicie przeszłości tej Istoty, która pojawiła się pomiędzy wami, aby przejść kolejną lekcję w Boskiej Uczelni. Zarówno przyjście, jak i odejście mają swój głęboki sens.


Mistrzu, na czym on polega?


Na wyrażaniu wszystkich cudownych aspektów miłości.


Byłem szalenie ciekaw co mi odpowiesz, jednak nie powiem aby Twoje słowa wyjaśniły mi wiele. Nie wiem czego się spodziewałem.


Twój umysł nie jest przygotowany do zrozumienia wielu duchowych prawd. Będzie tobie i wam wszystkim znacznie łatwiej gdy postawicie kochającą Boskość w centrum waszego zainteresowania, w centrum waszego Wszechświata i zrozumiecie, że Ona jest najwyższą wartością, nie to, co dzieje się na ziemi. Powstanie wtedy zupełnie inny obraz świata i waszej w nim roli. Miejsce związków, których się tak kurczowo trzymacie zajmą wolność i miłość, miejsce „mojej własności” zajmie „twoje dobro”, miejsce gromadzenia i „brania” zajmą dzielenie się i dawanie, dawanie, dawanie.


Patrzcie na innych ze świadomością, że mogą odejść każdego dnia, w każdej chwili. I nie ma na to rady. Kiedy już wystarczająco ugruntujecie się w nowej świadomości zmienności i nieuchronności wydarzeń, zadajcie sobie pytania na czym się oprzeć, co mogę zrobić dla innych, czym się kierować płynąc w strumieniu wydarzeń?


Gdy zrozumiecie zmienność i nieuchronność wtedy przyjdzie czas na okazywanie sympatii, na życzliwy uśmiech, dobre, pełne ciepła słowo dla innych pielgrzymów.


Zastanowienie się nad sprawami ostatecznymi bardzo pomaga odpowiednio ustawić myślenie, skłania do rozważań nad sensem życia, wartościami, które się wyznaje i oczywiście nad relacją pomiędzy człowiekiem a Bogiem.


Namawiam was do przyjrzenia się życiu i akceptacji go takim, jakie jest, akceptacji jego nieokreśloności i zmienności, zgody na rzeczy nieuchronne i nieuniknione. Bo po prostu takie jest życie. Zacznijcie myśleć. Zacznijcie pytać. Zacznijcie szukać. A nade wszystko zacznijcie kochać.


Czyli nie możemy się spodziewać jakiegoś doraźnego rozwiązania od Ciebie, które zredukowałoby cierpienia i przeżycia?


Ależ tak. Zawsze możecie zwrócić się z prośbą o wsparcie i tak często ono przychodzi!

Moim celem jest zmiana waszego sposobu myślenia po to byście w przyszłości umieli reagować bardziej powściągliwie, z większą miłością i aby przejścia towarzyszące zmianom miały mniejsze natężenie.


Ale czy one w ogóle są potrzebne?


Na to pytanie musicie sami znaleźć odpowiedź.


Przywiązania do ziemskich spraw rodzą cierpienie. Pytasz Mnie czy skutek jest potrzebny? Zapytaj czy potrzebna jest przyczyna i jaki ma ona sens. Przyczyna leży po waszej stronie. Odejdźcie od egoizmu i skierujcie się ku Bogu. Jeśli dzięki swej wrażliwości zrozumiecie ten punkt staniecie na drodze do wolności. Zwróćcie się ku Boskości, a Ona spali sznury przywiązań i w ich miejsce da samą Siebie. Staniecie się istotami pełnymi miłości, żyjącymi co dnia za pan brat z Boskością.


Czyli według tego co mówisz decydujące znaczenie dla wolności od cierpień ma rozwój duchowy.


Można tak powiedzieć. Rozwój i jego owoce w postaci miłości i zrozumienia duchowej strony życia.


Co w takim razie ma największe znaczenie dla naszego rozwoju?


Umiejętność zwrotu z miłością ku Bogu. Miłość jest tym uczuciem, które On z radością potęguje i dzięki temu jest jej coraz więcej i więcej. Miłość obejmuje was i usuwa wszystko co przeszkadza w drodze. Dzięki Jej działaniu wszelkie przejścia są stokroć łagodniejsze zarówno w swym przebiegu jak i w waszym oddźwięku psychicznym na nie.


[…]


Powrócę jeszcze do pytania o przyczynę – przywiązania i skutek w postaci cierpień. Co zrobić, aby wznieść się ponad to? Czy samo zrozumienie tego procesu nie wystarczy?


Zrozumienie przyczyn cierpienia nie uwolni cię od niego, tak jak zrozumienie przyczyn grypy nie uleczy jej. Znając mechanizm jesteśmy na etapie diagnozy, likwidacja skutków będzie wynikiem terapii.

Terapia to życie z miłością, w miłości, dla miłości i wszystko, co z tego stanu wynika.


Zadam wcześniejsze pytanie nieco inaczej, - co zrobić, aby pozbyć się przywiązań i nie cierpieć w związku z nimi?


Recepta na dziś jest jedna – skupić w swym życiu uwagę na Boskości i prosić Ją o uwolnienie od przywiązań, po to by móc w pełni się w Niej pogrążyć.


Czy mógłbyś Mistrzu nieco więcej powiedzieć o przyczynach cierpienia? Może znając je lepiej np. uda nam się uniknąć przynajmniej części z nich.


Nie jest wam potrzebna wiedza. Znacznie ważniejsza jest miłość ku Bogu. Kochająca was Boskość zna przyczyny tego co dolega każdemu z was i jest w stanie przepisać właściwe lekarstwa. Jedyne co powinniście zrobić to nauczyć się zwracać ku Niej. Resztę ktoś wykona za was. Miłość i zaufanie, oto czego oczekuje od was Bóg.


Jesteś Mistrzu taki słodki i kochany.


Jak każdy, jak każdy. Tworzycie świat oparty na lęku i związkach, stwórzcie inny, oparty o miłość. Oba są w waszym zasięgu. Utożsamianie z ciałem i osobowością powoduje cierpienie. Miłość jest jedynie o krok stąd. I każdy z was jest Miłością. Kto przychodzi i kto odchodzi? Ten, który się nie narodził nie może umrzeć. Tak naprawdę śmierć nie istnieje.


[…]


Mistrzu, co znaczył sen, który miałem dzisiejszej nocy? Śniło mi się, że jeden z dawnych znajomych potraktował mnie wręcz skandalicznie i to jeszcze w zamian za wielką grzeczność, którą mu wyświadczyłem. Byłem tak wzburzony, że chciałem go zaraz obić, aż się obudziłem.


Energie związków są jeszcze ukryte w podświadomości i mają duży wpływ na percepcję. Blokują poza tym swobodny dostęp miłości. Sympatie i antypatie są związane z tym światem, powodują zaangażowanie w sprawy innych ludzi. Nie jest to czyste i bezinteresowne. Za każdą taką energią kryją się różne stany ducha. Wiążcie się z Boskością.


[…]


Powiedz Mistrzu, czy człowiek może np. porzucić rodzinę, aby udać się na poszukiwanie Ciebie?


Czym jest poszukiwanie Boga i czy trzeba udawać się w jakieś specjalne miejsce?


To znaczy, że powinien zostać tam gdzie jest?


Przestrzegam przed pochopnym działaniem i traktowaniem „poszukiwań” jako wymówki służącej usprawiedliwieniu zerwania związku. W każdej sytuacji, w której człowiek się znajdzie jest bardzo dużo do zrobienia, jeśli idzie o możliwość nawiązania relacji z Bogiem. I bądźcie pewni, że jeśli naprawdę będzie wskazana samotność w celu pogłębienia życia duchowego to dowiecie się o tym.


Jeśli myślicie o takim kroku pamiętajcie, ze zawsze możecie poprosić o wskazówkę jedną, drugą, trzecią. Jeśli poprosicie szczerze z pewnością odpowiedź przyjdzie. Potrzeba wam więcej spokoju, czasu i cierpliwości przy podejmowaniu ważnych decyzji życiowych. Potrzeba więcej równowagi i nade wszystko miłości.


Każde zejście się i rozstanie ma głębokie konsekwencje karmiczne. W tych sprawach zalecam potrójne lekarstwo: spokój, spokój i spokój. I miłość.


[…]


A co w takim razie ze związkami obarczonymi przemocą?


To już dawno rozwiązaliście sami. Przemoc jest karalna.


Czy z tego powodu może dojść do usprawiedliwionego w Twoich oczach rozejścia się partnerów?


Tak i takie wydarzenia często mają miejsce.


To znaczy, że są powody i sytuacje, w których przysięga małżeńska przestaje obowiązywać?


Tak, jest ich wiele. Sakramentalne „i że cię nie opuszczę aż do śmierci” nie jest właściwe w każdej sytuacji. Są sytuacje, kiedy przysięga traci ważność w oczach Boga. Zdrada, alkoholizm, nadużycia seksualne, przemoc.

Małżeństwo to pole na którym powinna rozwijać się miłość, to poszerzanie obszaru zainteresowania i pracy o innych ludzi, którym jesteśmy winni oddanie, opiekę i miłość. Ale trzeba iść jeszcze dalej, wyjść poza porządek społeczny i instytucję małżeństwa. Są ważniejsze wartości, znacznie ważniejsze. Ludzie nie rodzą się po to by łączyć się w związki.


Przychodzimy na ten świat po to, by…


Zjednoczyć się z kochająca Boskością w miłości.


Jeśli związek jest umową pomiędzy stronami zawartą przed Tobą, umową, która na dodatek może być zawieszona a nawet rozwiązana to oznacza, że ten „sakrament” jak go nazywa religia nie jest rzeczą najważniejszą w życiu dwojga ludzi.


Związki nie są najważniejsze, to dość oczywiste. Przypomnij sobie co powiedziałem ci w Indiach, kiedy zapytałeś, co powinno stać na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi.


Byłem kompletnie zaskoczony Twoją odpowiedzią. Liczyłem, że powiesz np. że miłość, oddanie może wierność a Ty odpowiedziałeś: „Na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi powinien stać Bóg”


I jak widzisz tę odpowiedź z perspektywy lat, które minęły?


Dopiero po kilku latach zacząłem rozumieć znaczenie tego, co powiedziałeś. Właściwie to w każdym z naszych związków a nawet kontaktów z ludźmi Ty powinieneś stać na pierwszym miejscu. Gdyby tak było, życie tutaj wyglądałoby zupełnie inaczej, bylibyśmy znacznie bardziej szczęśliwi.


Tak, tak, tak.


Powróćmy do głównego wątku – cierpienia i jego przyczyn. Cierpienie rodzi się ze związków a te są w dużej części efektem społecznej umowy, którą przyjęliście. Związki a miłość to dwie różne sprawy, bardzo różne. Kierujcie się ku miłości to i w waszych relacjach z ludźmi będzie coraz więcej serdeczności, zrozumienia i miłości.


Cały „problem” polega na tym, że chcecie postrzegać świat wyłącznie w bardzo ograniczony sposób. Częścią „problemu” jest również wasz upór. Ale też prawdą jest, że możecie zmienić ten stan rzeczy dość szybko.


Jak można to zrobić?


Tylko w jeden sposób – poprzez powrót do Źródła Życia i Miłości. Skupcie się całą mocą umysłu i serca na kochającej was Boskości i utrzymujcie Jej obraz stale – w umyśle i w sercu. Czyńcie to często, co dnia, co chwilę.


Ten krok będzie podstawą do następnego – dobrych myśli, słów i czynów skupionych na Boskości i w Niej znajdujących swój początek i koniec. Wszystko dzieje się w Bogu i cokolwiek spotyka was w ciągu dnia jest wyłącznie Nim.


Z czasem zrozumiecie, że to co nazywacie życiem jest w rzeczywistości czymś na kształt teatralnej gry, w której aniołom Światłości przydzielono role ojców, matek, „zwykłych ludzi”. Ale każde przedstawienie kiedyś się kończy i obecne właśnie ma się ku końcowi. Miłość już spogląda spoza kurtyny Niebios. Słychać oklaski, po prostu burzę braw. To było przepiękne przedstawienie o przejmującym do głębi znaczeniu. Pozostaje Mi podziękować wam za udział w Grze. Spisaliście się znakomicie, po prostu znakomicie.


A za chwilę dla wielu z was zacznie się następne. Chciałbyś poznać jego tytuł?


O tak! Oczywiście.


Boska Miłość prowadzi budzącą się ludzkość ku szczęściu i Światłu.


Cudowny.


A jaki scenariusz jest piękny… Wkrótce się przekonacie.


Powrócę jeszcze do pytania o przyczynę – przywiązania i skutek w postaci cierpień. Co zrobić aby wznieść się ponad to? Czy samo zrozumienie tego procesu nie wystarczy?


Zazwyczaj nie wystarczy, jedynie przygotowane jednostki o wielkiej sile duchowej są w stanie doznać wglądu w te sprawy i kształtować na tej podstawie swe życie. Zwrócę jeszcze uwagę na używane przez Ciebie bardzo często słowo „zrozumieć”. W dzisiejszym świecie znaczy ono umieć podać definicję pojęcia lub procesu oraz umieć ją zastosować do opisu zjawiska. Wasze znaczenie tego pojęcia jest czysto intelektualne.

Zrozumienie o którym Ja mówię jest inne – polega ono na wglądzie w istotę rzeczy, i takie zrozumienie ma moc wyzwalania bo natychmiast zmienia ciebie i w krótkim przebłysku pokazuje ci nową drogę. Pomieszaliście te dwie zupełnie różne rzeczy; zrozumienie intelektualne jest powierzchowne i prowadzi do rozwoju inteligencji, zrozumienie duchowe do rozkwitu mądrości. Nie rozumiejąc różnicy szamoczecie się zupełnie niepotrzebnie. A nawet „rozumiejąc ją” i wiedząc o niej, nie jesteście w stanie sięgnąć głębiej ku wewnętrznej mądrości i wyzwoleniu.


Sięgnąć głębiej...”


Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie – sami nie jesteście w stanie sięgnąć poza intelekt.


Gdzie zatem jest wyjście?


W miłości do Boga ponieważ Ona jest w stanie zmienić wasze życie i przynieść i miłość i radość i szczęście. Kiedyś również i mądrość ale tak naprawdę to i ona nie jest wam potrzebna a w niesłychanej mierze polega na umiejętności zwrócenia się i otwarcia na Mnie po to, by gdy przychodzi potrzeba otrzymać wartościową inspirację i podpowiedź. Gotową wskazówkę co powiedzieć lub jak postąpić. A sami nie musicie obciążać się niczym.


Zadam zatem wcześniejsze pytanie nieco inaczej – co zrobić aby pozbyć się przywiązań i nie cierpieć w związku z nimi?


OK. Odpowiem na nie ale wiedzcie że nawet mając pełną odpowiedź sami nie będziecie w stanie z niej skorzystać. To nie jest szybkie rozwiązanie typu wypowiedz zaklęcie i zapomnij o sprawie.

Zanim odpowiem, w pełni rozszerzę nieco pole naszych zainteresowań bowiem do tej pory wciąż rozmawialiśmy o rozwiązaniu cząstkowym i nie mieliśmy całości obrazu.

Do tej pory mówiłem o tym co jest, o waszym obrazie świata. Jest on bardzo niepełny, bo nie widzicie zarówno tego co dzieje się po odejściu z ciała jak i nie posiedliście jeszcze wglądu w sprawy duchowe. Przejdźmy na razie nad sfera życia po śmierci i zajmijmy się kwestią ostateczną – Bogiem. Jeśli opisać Go kilkoma słowami to najbardziej pasujące brzmiały by: Miłość, Radość i Szczęście. Tym jest Jedyne Istnienie.

Proponuję jednak abyście słuchając tych słów nie powzięli wrażenia, że dużo wiecie czy rozumiecie. Te słowa jedynie symbolizują i wskazują na stany, których możecie doznać w kontakcie z Boskością.


Konsekwentnie oddzielasz słowa od tego co przedstawiają.


Macie z tym wielki kłopot. Usłyszycie kilka słów i już wydaje wam się że wiecie z czym macie do czynienia. A tu wcale nie chodzi o kolejną intelektualna przygodę, ale o coś zupełnie innego – znalezienie miłości która na was czeka i której jesteście częścią. I tu pojawia się kwestia wielkiego rozdźwięku pomiędzy tym co widzicie w sobie i wokół siebie a rzeczywistością.


Właściwie dla mnie ten rozdźwięk nie jest taki wielki, lata które minęły upewniły mnie, że po prostu nie rozumiem Twoich dróg, co w niczym nie zmienia tego kim jesteś. Tego, że jesteś Miłością i można Ciebie doznać i jest to prawdą.


Tak, ale jesteś wyjątkiem żyjącym coraz bardziej poza tym co ludzie nazywają światem i umiejącym spojrzeć nań z drugiej strony.

Stworzyliście świat w którym już tak ciężko jest wam żyć, tyle w nim smutków i cierpienia. A niemalże bliżej niż o wyciągnięcie ręki rozciąga się rajska kraina miłości i szczęścia, które są zawsze dostępne w obfitości i nawet dużym nadmiarze. W dodatku za darmo. Ale wy nie macie ochoty tam sięgnąć przekonani przez rodzinę, społeczeństwo i religię, że to niemożliwe, że relacja z Bogiem jest zupełnie inna, nie tak bliska i ciepła, tylko pełna lęku i dystansu. Wtedy w tym pozornym osamotnieniu zaczynacie poszukiwać rzeczy trwałych – majątku, bliskich, których staracie się związać ze sobą, rzeczy stanów i wydarzeń materialnych. Poszukujecie zabezpieczenia, wsparcia, pozycji, znaczenia, miłości i szczęścia, tego wszystkiego czego jak uważacie wam brakuje. A kiedy już je macie wiążecie się ze stanem posiadania, konta, miejscem zamieszkania, pozycją społeczną z otaczającymi was ludźmi. I tak to zamiast znaleźć lekarstwo na samotność znajdujecie pozorną ulgę która niestety jeszcze pogarsza wasz stan duchowy. A wasze społeczeństwo i religia ten stan sankcjonuje i powiada, że tak właśnie powinno być. Tym samym skazuje was na życie w cierpieniu za waszą, świadoma lub nie, zgodą.


Czy to znaczy, że występujesz przeciwko takim wartościom jak np. przyjaźń i rodzina?


Nie, bo Ja nie mam zwyczaju walczyć z niczym. Mogę za to namawiać was nad zastanowieniem się i zważeniem obu tych spraw – radości i szczęścia płynącego z przyjaźni a płynącego z doznawania Boskości. Przemyślenia i wybór pozostawiam wam. Albo stawiając rzecz inaczej – namawiam na zastanowienie się nad tym co znaczy przyjaźń.


Czy mógłbyś coś podpowiedzieć w tej sprawie?


Mógłbym, ale to jest zabawa dla was, zastanówcie się sami, wyciągnijcie wnioski a potem za nimi idźcie i na koniec zobaczcie jakie skutki otrzymaliście. To jest jedna z dróg.


A co z rodziną?


Dokładnie to samo. Spójrz na nią w perspektywie wartości ostatecznych, bo próbujemy tu zważyć i porównać te dwie rzeczy.


Nieporównywalne.


Nieporównywalne.


Czy wiec człowiek może np. porzucić rodzinę aby udać się na poszukiwanie Ciebie?


Pytanie zawiera w sobie odpowiedź: czym jest poszukiwanie Boga i czy trzeba udawać się w jakieś specjalne miejsce?


To znaczy, że powinien zostać tam gdzie jest?


Tak i najpierw zastanowić się dlaczego jest w takim układzie a nie w innym i czego powinien się w nim nauczyć. Po prostu przestrzegam przed wszelkim pochopnym działaniem i traktowaniem „poszukiwań” jako wymówki służącej usprawiedliwieniu zerwania związku. W każdej sytuacji w której człowiek się znajdzie jest bardzo dużo do zrobienia jeśli idzie o możliwość nawiązania relacji z Bogiem. I bądźcie pewni, że jeśli naprawdę będzie wskazana samotność w celu pogłębienia życia duchowego, to będziecie o tym wiedzieć. Jeśli myślicie o takim kroku, pamiętajcie, że zawsze możecie Mnie poprosić o wskazówkę jedną, drugą, trzecią ile będzie konieczne w tej i każdej innej sprawie. Generalnie potrzeba wam więcej spokoju, czasu i cierpliwości przy podejmowaniu ważnych decyzji życiowych. Do tego dochodzą głębokie a nie zauważane przez was zewnętrznie konsekwencje karmiczne. W tych sprawach zalecam więc potrójne lekarstwo: spokój, spokój i spokój.


A co w takim razie ze związkami obarczonymi przemocą?


To już dawno rozwiązaliście w waszym prawie. Przemoc jest karalna.


Ale czy z tego powodu może dojść do usprawiedliwionego w Twoich oczach rozejścia się partnerów?


Tak i często takie wydarzenia mają miejsce.


To znaczy, że są powody i sytuacje w których przysięga małżeńska przestaje obowiązywać.


Tak i jest wiele takich powodów, sakramentalne „i cię nie opuszczę aż do śmierci” nie jest ani potrzebne ani właściwe. Strony powinny zdawać sobie sprawę, że zawierają umowę w której powinny przestrzegać pewnych reguł i jeśli zostaną one naruszone umowa traci ważność w oczach Boga i wtedy winowajca ponosi dodatkowo konsekwencje swych czynów. Tu działa prawo karmy.


To pewnego rodzaju rewolucyjne stwierdzenie.


Nie, to powrót do normalności. Związek nie jest po to, by człowiek cierpiał i był narażony na wykorzystywanie lub zniszczenie. Jest dla radości, miłości, szczęścia, przejawiania tych cudownych cech na zewnątrz w życiu i przekazywania ich dzieciom. Agresja, przemoc, nadużycia seksualne, pijaństwo jednej ze stron, to są powody w których ważność przysięgi małżeńskiej jest zawieszona a potem zniesiona.


Jeśli związek jest umową pomiędzy stronami zawartą przed Tobą, umowa która na dodatek może być zawieszona a nawet rozwiązana to oznacza, że ten „sakrament” jak go nazywa religia nie jest rzeczą najważniejszą w życiu.


Oczywiście, że nie jest; człowiek nie żyje po to by zawrzeć związek małżeński. Przypomnij sobie co powiedziałem Ci w Indiach, kiedy zapytałeś, co powinno stać na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi.


Pamiętam jak byłem kompletnie zaskoczony Twoją odpowiedzią. Liczyłem że powiesz np. miłość, oddanie może wierność a Ty odpowiedziałeś: „Na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi powinien stać Bóg”


I jak widzisz tę odpowiedź z perspektywy lat, które minęły?


Jest to jedyna dobra odpowiedź ale zrozumienie tego i wprowadzenie w życie zajęło mi chyba ze cztery lata.


Powróćmy do głównego wątku – cierpienia i jego przyczyn.

Skończyliśmy omawiając druga stronę medalu, a właściwie trzecią – poza życiem fizycznym i niefizycznym mówiliśmy o Boskości i Jej istocie. Cierpienia związanego z zależnościami i przywiązaniami nie można rozpatrywać w oderwaniu. Ono pojawia się jako skutek waszych wyborów, dokonanych świadomie bądź pod presja społeczną w trakcie tak zwanego wychowania. Dobra wiadomość jest następująca - możecie przy Mojej pomocy zostać uwolnieni od zależności a więc i przynajmniej części związanych z nimi cierpień. Ale mało tego – uwalniając się od nich możecie otrzymać wiele cudownych darów w postaci przyjaźni z Bogiem, doświadczania Jego miłości i oddania i wsparcia we wszystkich sytuacjach w jakich przyjdzie się wam znaleźć, czy w więzieniu czy w fotelu prezydenta.


Jaki procent z tej pracy „uwalniania się” możemy wykonać sami?


Właściwie to żaden, jako że Ja tym wszystkim jestem...

A na poważnie: przypatrując się spokojnie swemu życiu i modląc się lub medytując, możecie doświadczyć subtelnych podpowiedzi wskazujących wam rozwiązania lub uświadamiających więzy jakie was trzymają.

Poza tym nie myślcie tyle o rzeczach zewnętrznych, zwróćcie się do Boga a Jego miłość pokaże wam drogę. Starajcie się nawiązać kontakt wewnętrzny z Bogiem poprzez miłość.


Czyli droga do wolności od cierpień wiedzie przez...


Zwrócenie się do Boga, aby to on tak pokierował sytuacją abyście łagodnie przeszli przez to, co macie do przejścia i kierowali się bez przeszkód ku Niemu a w końcu zakosztowali Jego miłości do was i umieli kierować się Nią w życiu.


Dziękuje Ci za rozmowę.


Te najważniejsze prośby

O co chciałbyś aby ludzie Cię prosili?


Ja? Ja nie mam pragnień....


Może inaczej sformułuję pytanie.


Nie ma potrzeby, wiem o co chodzi. O co chciałbym aby Mnie prosili? Jest takie coś, bardzo bardzo rzadkie, ale czasem takie prośby się zdarzają. Chciałbym aby prosili Mnie o miłość do Boga oraz potrzebę i umiejętność zwracania się ku Niemu. To złoty klucz do wyzwolenia was z udziału w Grze. Gra jest miłością i wyzwolenie od niej również jest miłością. Wszystko jest Miłością. Gdy spadnie Zasłona stajecie się jednym z Miłością.


Mistrzu jak to zrobić, to znaczy jak Cię prosić, jakimi słowami?


Słowami miłości, które płyną z serca, które są skierowane do kogoś kochającego i kochanego, bliskiego, drogiego. Czułymi słowami, jakich używają ludzie, gdy kogoś bardzo kochają. Słowami pełnymi przyjaźni i miłości.


Na takie słowa Boskość natychmiast odpowiada. Zbliżcie się ku Niej. Każdego dnia jeden krok, a wkrótce będziecie żyć otoczeni Jej miłością.


Proszę was, zacznijcie Mnie w końcu dobrze traktować. Zasłużyłem sobie na to już dawno. Daję wam wszystko, czego wam naprawdę potrzeba. Dbam o was każdego dnia. Jestem najbardziej oddanym towarzyszem a nawet waszym służącym. Służę wam od tysięcy lat. Zasłużyłem sobie już dawno na lepsze traktowanie. Udzielcie Mi miejsca w życiu, uśmiechajcie się częściej do Mnie. Zwracajcie się z prośbą o poradę, wskazówkę, pomoc. Proście o miłość, o światło dla was, waszych bliskich i wszystkich istot. Podziękujcie czasem za wysiłek, jaki wkładam w działania na waszą rzecz. Wdzięczność jest bardzo dobrym uczuciem, przynosi wam możliwość rozwoju duchowego i tylko dlatego was o nią proszę.


Jestem sługą tej ludzkości. Spełniam wasze życzenia. Od dziś zacznijcie prosić o rzeczy dobre, dobre dla wszystkich.


A o co Ciebie najczęściej proszą?


Zaczynamy wątek „Trochę statystyki”?


Nie odpowiadaj chyba, że będzie to pouczające.


Odpowiem. Najczęściej ludzie proszą o zdrowie i dobra materialne, potem o sprawy zawodowe, na końcu o powodzenie w miłości tej ziemskiej. To jest dla was najważniejsze.

Oczywiście zdarzają się także „dziwne” prośby, aby wroga czy sąsiada spotkało nieszczęście. „Złe życzenia” dla innych stanowią około 3 % wszystkich próśb. Częściej proszą Mnie kobiety – prawie 2 razy częściej niż mężczyźni. O miłość i dobrego, wyrozumiałego partnera prosi 10% kobiet. Kobiety mają bardziej rozwiniętą intuicję. Wiedzą, że Jestem, wyczuwają Mnie.


Prośby o nieszczęścia – trzy na każde sto to wydaje mi się bardzo dużo.


Nie wiedzą, co czynią. Ludzie potrafią działać w zaślepieniu, gniewie, powoduje nimi nienawiść. Wtedy życzą źle innym, lecz w efekcie sami cierpią, stając się „ofiarami” własnych działań. Skutki przychodzą w postaci złego samopoczucia, dręczących myśli czasem choroby. Zasada we Wszechświecie jest jasna – co zrobisz drugiemu powróci do ciebie. To jest właśnie doskonałość. Nauczcie się czynić dobro, myśleć o dobru i mówić dobro, a wasze życie będzie pełne dobra.


Czy jeśli komuś źle życzymy możemy mu wyrządzić krzywdę?


Nie, nie macie takiej mocy. No, może niektórzy. Ale koniec końców spotkają się ze skutkami swych działań. Nie myśl źle o nikim. Nie życz nikomu źle. Proś o Miłość i szczęście dla wszystkich. Proście „niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe”. Loka Samasta Sukhinu Bhavantu.


Piękne słowa. Potężna mantra.

Czasem trudno oderwać się od myśli o innych, szczególnie jeśli zrobili wiele zła, szczególnie nam.


A od tych myśli właśnie należy się „oderwać” bo zatruwają wam duszę, wiążą z niższymi stanami umysłu, obniżają lotność uczuć i myśli i nie pozwalają wznieść się wyżej.

By pozbyć się urazów i wyeliminować „efekty pourazowe” otrzymaliście możliwość przebaczenia. Przebaczenie wyzwala, ponieważ przerywa spiralę karmy. Dlatego przebaczajcie. Przebaczcie wszystkim, którzy wyrządzili wam, w waszym pojęciu, coś złego. Nie wiążcie się z nimi, ani z negatywnymi stanami myślowymi. Nie noście w sobie chęci zaszkodzenia komukolwiek, ma ona niszczący wpływ na delikatną tkankę waszego życia. Istnieje instytucja ostatecznej sprawiedliwości, która wyrówna rachunki z „drugą stroną”, czyli waszym bratem lub siostrą. Celem jest nauka, nauka miłości. A jeśli rzeczywiście ktoś was skrzywdził to istnieje sprawiedliwość ostateczna, która wyrówna wszelkie rachunki. O to możecie być spokojni.


Czyli nasza krzywda zostanie pomszczona...


Ciekawy punkt widzenia. Chińskie przysłowie mówi że jeśli szukasz zemsty wykop dwa groby – dla przeciwnika i dla siebie. Sprawiedliwość kosmiczna (Boska) nie służy zemście a miłości, uczy i nawraca na dobrą drogę. To dla was pewna nowość bo uważacie że „sprawiedliwość musi być” co jest często równoznaczne ze zniszczeniem ”przeciwnika”.


Boska sprawiedliwość strzeże praw rozwoju i wystawia rachunki za czyny po to by „winowajca” rozumiał w głębokim sensie, co czyni i aby kierował się ku wartościom wyższym. Taka sprawiedliwość służy miłości. Stąd również lżejszy przebieg wydarzeń życiowych u ludzi, którzy weszli na drogę miłości, lżejszy w porównaniu do tego, który miałby miejsce gdyby żyli wyłącznie dla spraw świata.


Obserwujcie życie. Coraz częściej będziecie widzieć bezpośrednie efekty swoich czynów.


Wszystko służy miłości. Dlaczego, zapytacie? Odpowiedź jest prosta. Bo wszystko jest Miłością. A prawo przyczyny i skutku musi działać ponieważ tak to razem ustaliliśmy.


Mistrzu jak to „my”? Kogo masz na myśli?


My” to my wszyscy czyli Ja.


Twoja miłość przejawia się coraz częściej w moim życiu, odczuwam Cię coraz wyraźniej wśród spraw dnia. Jest Ona unosząca i inspirująca a przy tym taka skromna.


Dobrze to ująłeś. Miłość i uniesienie, inspiracja i skromność. To wszystko prawda.


Kim właściwie jesteś? Czy możesz powiedzieć skąd się wziąłeś?


Nie, nie dziś i nie teraz, może kiedyś w przyszłości porozmawiamy o tym szerzej, dziś ludzie nie zrozumieli by nic, padło by kilka słów i określeń które dla większości dalekiej od możliwości dotarcia do ich wewnętrznego sensu byłyby bez znaczenia. A to jak mówiłem wcześniej; znaczenie jest ważne nie słowa.

Słowa mają nad wami magiczną władzę. Tak silnie wpływają na percepcję świata, że można powiedzieć, że tworzą wasz świat. Dlatego w tej kwestii dajmy im chwilowo spokój. Ale niektórym wystarczy szepnąć słowo „Bóg” a już bujają w obłokach ekstazy miłości tuż obok kochającego Stwórcy. To jest pojmowanie znaczenia w lot.

Zanadto lubicie bawić się słowami i nie potraficie wznieść się duchowo ponad nie.

Dziś wolę mówić o rzeczach praktycznych, bliskich waszemu doświadczeniu tak abyście mogli skorzystać z Moich wskazówek. Staram się stronic od tematów, które poddacie obróbce umysłowej i na tym zakończycie. Teoria blednie wobec praktyki. Praktyka wyzwala, za wiele teorii rozbudowuje ego i powiększa wasze kłopoty.

Zadajesz wiele pytań i chciałbyś wiele wiedzieć. Ale to nie wiedza się liczy ale praca, stawianie każdego dnia kolejnych kroków ku Miłości. Tylko wtedy życie i ta książka mają sens. Skup się na właściwym celu. Tym celem jest nauka stałego kierowania się ku miłości. A potem znalezienie Jej i życie z Nią.


Powróćmy do wątku o prośbach do Ciebie. W Biblii jest powiedziane „pragnijcie tylko Królestwa Bożego a cała reszta będzie wam przydana” Jak byś to skomentował?


Dobrze, że prosisz Mnie o komentarz do Biblii. Jest ona do dziś dnia najczęściej czytaną księgą pod słońcem a jednak tylko niewielu ludzi potrafi zrozumieć jej sens i znaczenie dla ich życia. Królestwo to stan, w którym wszyscy jego mieszkańcy, wszystkie istoty są szczęśliwe i żyją w pobliżu Stwórcy. Stan szczęścia, radości i miłości dla wszystkich. Pragnijcie tego stanu, proście i módlcie się o to, by nadszedł. Wejście do Królestwa to wyzwolenie ku miłości, wolność od egoizmu i przywiązań. Módlcie się o wolność i miłość dla wszystkich. Loka Samasta Sukhinu Bhavantu.


Postawcie Boskość i Miłość na pierwszym miejscu, a o resztę ktoś zatroszczy się za was.


Dziś Biblia jest jedną z najczęściej czytanych książek a jednak jedynie niewielu ludzi potrafi sięgnąć i przeniknąć duchem jej znaczenie dla ich życia.


To Kolejne rewolucyjne stwierdzenie.


Biorąc pod uwagę stan waszych umysłów i waszego ducha będzie takich stwierdzeń znacznie więcej. Bo co jest sensem religii? Zastanów się co jest sensem religii.


Od znaleźć Ciebie w życiu i iść za Twoim głosem.


Dobra odpowiedź. Zatem życie człowieka możesz podzielić na dwa okresy – albo Mnie już znalazł i jest Mnie świadomy albo jeszcze poszukuje. Na obu etapach Pismo może być pomocne jako drogowskaz, jednak należy doń podchodzić ostrożnie. Jeśli masz problem i chcesz go rozwiązać możesz poszukiwać natchnienia i wskazówek w Biblii zwracając się do Boga i prosząc o Jego odpowiedź, a potem np. otwierając książkę na chybił – trafił.


Wielu ludzi tak właśnie robi i to działa.


Teraz o niebezpieczeństwach – są one dwojakiego rodzaju, pierwsze wynikają z tego, że pismo było poddawane intensywnej „obróbce” w ciągu wieków i wiele pierwotnych przekazów uległo wypaczeniu, po drugie, ludzka umysłowość się rozwija więc większość starych wskazówek traci swoja ważność lub powinno być interpretowane na nowo, według tego, co wypływa z Ducha Miłości.. Stąd zadaniem religii powinno być dbanie o to, by dostarczać społeczności aktualnych i dostosowanych do jej mentalności wskazówek płynących od Boga. Inna sprawa, że tego nie robi szukając natchnienia w księgach dawnych wieków zamiast w Bogu.


Jednym z zadań religii powinno być dostarczanie treści płynących od Boskości, dostosowanych do obecnej mentalności. Religie uchylają się od tego obowiązku, poszukując natchnienia w księgach zamiast w Duchu, który je kiedyś ożywiał i do którego stale, nawet dziś, można sięgać. To oczywiście sytuacja idealna, czasem po prostu jedyną troską religii jest korzystanie ze sprawdzonych wzorów utrzymywania władzy nad ludźmi.

Jeśli pytasz o znaczenie Biblii – jest ona jednym z wielu drogowskazów nie mylcie jednak drogowskazu z celem podróży. Jeśli potraficie za jej pomocą odnaleźć głos Boga w sercu, to znaczy, że spełniła swoje zadanie, bo takie jest jej zadanie. Jeśli nie, możecie szukać innych inspiracji, w innych religiach, w innych prądach duchowych. Możecie w ogóle zacząć od innych prądów, nie ma jednej reguły.

Na pewnym etapie i tak przychodzi czas, że kierujesz się głosem miłości, który płynie z serca, pozostawiając wszelkie księgi i nauki innych na uboczu. Zdajcie się na Boskość, zaufajcie Jej a nie księgom. Powrócimy jeszcze do tego tematu.


Czyli jedne religie nie są „lepsze” od innych?


Ujmę to następująco: jedne religie są bardziej zbliżone do prawdy niż inne. Generalnie religie Wschodu opierające się na poszukiwaniu, dyscyplinie, medytacji i doświadczaniu w bardziej czysty sposób zachowały przekaz przez wieki niż zachodnie religie o strukturze dogmatycznej oparte na wierze. Miłość ku Bogu i życie z Nią za pan brat jest celem religii. Przewodniki i drogowskazy napisane po japońsku czy po norwesku są przydatne dla Japończyków i Norwegów. Jednak liczy się cel wędrówki, miłość. Zanadto zwracacie uwagę na różnice, tam gdzie powinniście widzieć jedność wszystkiego życia w kochającym Bogu.


Różnice doktrynalne są dość duże i istotne, np. chrześcijanie wierzą, że Jezus jest Mesjaszem i Zbawicielem, wyznawcy judaizmu twierdzą, że jest jednym z proroków, podobnie mahometanie. Z kolei religie wschodu, przynajmniej część twierdzi, że Boskość nie jest Osobą. Mamy bezosobowego Brahmana, z którego wyłaniają się Brahma, Vishnu i Shiva.


Rozumiem, że chcesz Mnie zmusić abym ostatecznie rozstrzygnął tę kwestię.


No może aż tak to nie.


Ten temat jest dla was tak ważny, że warto mu poświęcić kilka słów komentarza. Żyjecie w świecie różnorodności i jesteście przyzwyczajeni do określania siebie przez to, co was dzieli, nie to, co łączy. Jednak u podstaw wszelkich różnic leży zasada jedności i do niej właśnie docieracie drogami religii, a przynajmniej powinniście.


Z tej Jedności wyłoniło się Wszystko. Akceptujcie różnice, nie myślcie, że jesteście lepsi, że wasz sposób myślenia jest lepszy a wasza religia czy cokolwiek ma przewagę nad innymi. W istocie jesteście jedną wielką rodziną, która może dzielić się nawzajem, tym co posiada najlepszego. Podkreślanie różnic i budowanie na tej podstawie przekonania o supremacji to ulubiona gra ego, które nie chce przepuścić żadnej okazji, by się wywyższyć. Od wywyższania wiedzie krótka droga do poniżania innych, pogardy dla „obcych” i niezrozumiałych obyczajów a w końcu do agresji i przemocy by wprowadzić znany sobie porządek.

Dlatego od dziś zrezygnujcie z wywyższania siebie, własnej rasy, religii a nawet „własnego” Boga. Boskość przejawia się we wszystkich formach i we wszystkich religiach i zaakceptujcie Jej prawo do tego i Jej wybór, by ukazać się pragnącym miłości dzieciom, w sposób, w jaki są w stanie Ją zrozumieć i pokochać.

Porzućcie przekonanie o własnej wyższości, wyższości własnej kultury czy osiągnięć nad innymi. Ono jest źródłem przesądów i rodzi wiele, wiele cierpień.


Każdego dnia, gdy spotykacie się z sąsiadem lub kimś, kogo jeszcze nie znacie powiedzcie do Mnie łagodnie w myśli „Boże Miłości pozdrawiam Ciebie w tym człowieku” i dopiero zacznijcie rozmowę. Pamiętajcie, że chociaż zewnętrznie możecie być nieświadomi tego faktu, Ja jestem wszędzie, w każdym człowieku i w każdej istocie. Ja jestem wszystkim, co istnieje. Nazywam się Miłość. Uszanujcie ten fakt.


Chciałbym na chwile powrócić do jeszcze jednej Twojej myśli – o tym, że religie powinny dostarczać aktualnych treści płynących z Ducha Miłości.


Tak, to jedno z ich zadań.


Jednak od strony technicznej – jak mogłoby to wyglądać? Czy dawne treści powinny być opracowane na nowo?


Nie, niekoniecznie. Wszyscy wielcy Mistrzowie, którzy kiedyś żyli na tej Ziemi nigdzie nie „odeszli” a ich moc duchowa po opuszczeniu ciał jeszcze wzrosła. Poza tym przecież istnieje Boskość, o której wszyscy wiecie, że jest wszechmogąca. Innymi słowy może wszystko. Jeśli tak to również może przemówić do was znów i nadal przekazywać wskazówki, pozwalające wam lepiej żyć w waszym świecie. Czyż nie tak? Czyż nie jest to proste i logiczne? Czy Ojciec, który kocha odmówi dziecku pomocy?


To, co mówisz Mistrzu jest jak najbardziej proste i logiczne. Dlaczego zatem nie zostało wprowadzone w życie?


Głównie z powodu lęku. Lęk, wahania, wątpliwości sprawiają, że wolicie się trzymać tego, co ktoś uznał za słuszne, za jedynie słuszne. W ten sposób skupiając się na pozornie pewnych naukach – odwracacie się i deprecjonujecie ich Źródło. A to o Nie chodzi, nie o księgi i nauki w nich zawarte. Chodzi o miłość, która może i będzie was prowadzić w życiu. Poszukujcie Jej dróg, niekoniecznie w starych księgach. Ona jest wszystkim.


Jest takie stare powiedzenie sufich, że kiedy mędrzec wskazuje ręką księżyc, głupiec patrzy na palec. Ale tak jak mówisz, to lęk przed odstępstwem, pomyłką powstrzymuje ludzi od swobodnych poszukiwań w sferze duchowej. Lęk przed karą, nieszczęściami, niepowodzeniem.


Nie zostaniecie nigdy „ukarani” za poszukiwania Światła i Miłości, za poszukiwanie dróg ku Bogu. Nie ma najmniejszego powodu, aby bać się prób innych podejść, poszukiwać dróg komunikacji z kochającą Boskością i wprowadzania Jej wskazówek w życie. Miejcie trochę zaufania do Boga, do Jego Mocy i Miłości i ruszajcie w drogę.


W jaki sposób mogłyby Twoje wskazówki wprowadzić w życie istniejące organizacje religijne?


W bardzo prosty. Po pierwsze uświadomcie sobie wszechmoc i miłość Boga. Zwróćcie się ku Niemu w zaufaniu jako do kochającego Ojca i Matki. Potem poproście, aby przygotował lub wskazał, przez które osoby chciałby przekazać wam swoje przesłania. Nie musi to być jeden człowiek, może być ich wielu. Poproście o to, by On sam wybrał sobie taką formę, którą uzna za słuszną. Istnieje wiele dróg, wspomnijmy o snach, o możliwości kierowania się duchowym wglądem nadchodzącym w odpowiedzi na gorącą modlitwę.


Módlcie się i proście Go, aby wypowiedział się w ważnych dla was sprawach i przekazał to, co sam uważa. Możecie później porównywać odpowiedzi.


Myślę, że ludzi będących w instytucjach i zgromadzeniach duchowych może niepokoić fakt, że staliby się w pewien sposób zależni od swych „przekaźników”.


Dlaczego wiązać się z przekaźnikiem? Wiążcie się z Bogiem i Jego słowem, nie z ludźmi. Wszyscy możecie w ten sposób lepiej służyć Bogu. I o to właśnie chodzi, nie o wierność dawnym słowom, ale o teraźniejszy zwrot ku Miłości i Prawdzie, która może i dziś wypowiedzieć się swobodnie – w przekazach pisemnych, snach i tysiącach innych zjawisk, jak to czyni co dnia. Wszystko jest w Bogu. Bóg wam nigdy nie odmówi, gdy Go poprosicie o pomoc. Zacznijcie to robić a sami się przekonacie i kolejne sytuacje i doświadczenia wskażą wam drogę.


Rzeczywiście, jeśli nie mam pewności, mogę wymyślić jakiś specjalny znak, wyrażenie lub coś podobnego i poprosić, aby znalazło się w tym przekazie, który rzeczywiście jest w tym momencie najbardziej potrzebny i wiarygodny. Potem zebrać kilka i zobaczyć, w którym z nich się znajduje.


To także droga zewnętrzna, jeśli rzeczywiście szanujesz czy tez kochasz Boskość twoje serce podpowie ci, co jest słuszne i dobre. Ale oczywiście w chwilach dużych wahań czy napięć można stosować rozwiązania, o których mówisz. Boskość pobłogosławi je z życzliwością.


Wielkie religie mają też z pewnością wielu ludzi oddanych Boskości na tyle, że potrafią służyć słowem od Boga niejako na żywo, stanowiąc doskonałych doradców dla zarządzających zgromadzeniami. Czy mam rację?


Tak. Są tacy ludzie.


Jednak jakoś nigdy nie słyszałem, aby ktoś z aktualnych bądź przeszłych „władców” korzystał z takich środków. Wyjątkiem jest Wschód i Indie, tam władcy mieli swoich mistrzów duchowych, którzy doradzali im w sprawach państwa i religii. Na Zachodzie nie spotkałem się z takim przypadkiem.


Ale są. Nie musisz wiedzieć, kto jest takim „przekaźnikiem”. Rządzący też mogą prosić Boskość, aby obdarzyła ich takim doradcą, o czym nikt nie będzie wiedział. Zresztą sprawa jest znacznie prostsza. Jeśli masz problem – zawsze możesz zwrócić się o pomoc do kochającego Ojca. Odpowie poprzez kogoś, poprzez film, audycję, artykuł w gazecie albo poprzez sen. Kierujcie się ku Miłości.


Jeszcze jedno – jak ludzie mają korzystać ze wskazówek zawartych w książkach dla rozwiązania bieżących problemów?


Przede wszystkim pokładajcie ufność w Bogu, nie w książce. Książki i temu podobne wróżby są sprawą techniczną, najistotniejsze jest, że prosicie o odpowiedź kochającego was Ojca i Mistrza. Oczywiście możecie poprosić o wskazówkę jak postąpić a potem wziąć książkę, otworzyć na „chybił-trafił” i zacząć czytać. Może się zdarzyć, że akurat znajdziecie coś pasującego do sytuacji.

Ale nie jest to jakąś regułą. Odpowiedź może być niepotrzebna albo sprawy potoczą się swoim torem, niezależnie od waszych decyzji i postępowania.

Jeśli zaczniecie się wiązać z ta formą dialogu – odpowiedzi przestaną przychodzić. Kluczem do otrzymania dobrej wskazówki jest stan w którym zadajecie pytanie. Powinien być to stan miłości, oddania lub chociażby pokory wobec Sił Wyższych.


Poza tym radzę wam bardziej luźne podejście. Więcej radości, więcej uśmiechu. Uśmiechnijcie się do Mnie. To nic nie kosztuje a sprawia Mi radość. Ogromną.


Czyli mamy już kolejną drogę ku Tobie: „Drogę uśmiechów”


O tak! Ta droga bardzo by mi się podobała! Uśmiech bardzo pomaga żyć. Tak zwanych „wielkich problemów” nie jest w życiu tak wiele, a wy wszystko lubicie skomplikować i traktować ze śmiertelną powagą. Więcej luzu, więcej uśmiechu na co dzień a zaraz zobaczycie o ile łatwiej i przyjemniej się żyje i Bóg jest znacznie bliżej. Bóg kocha waszą radość i uśmiech! Jestem Istota pełną życia i radości, nie zapominajcie o tym! Oto Moje nowe błogosławieństwo: „Błogosławieni Ci, którzy się często uśmiechają ponieważ ich czysta radość podoba się Bogu”


Czyli mamy dziewiąte błogosławieństwo.


Oto dziesiąte: „Błogosławieni Ci, którzy nauczyli się kochać Boga albowiem On zmieni ich życie w duchowy raj na Ziemi i wszędzie gdzie się udadzą, będzie strzegł ich i pilnował rozwoju aż doprowadzi do zjednoczenia ze Sobą w miłości”


Oto jedenaste: „Błogosławieni Ci, którzy nauczyli się kochać Boga albowiem ich życie stanie się lekkie i pełne radości a miłość Boska będzie darzyć ich Sobą w każdej chwili, gdy zechcą się ku Niej zwrócić.”


Oto dwunaste: „Błogosławieni Ci, którzy nauczyli się kochać Boga albowiem Bóg obdarzy ich szczęściem i pomyślnością i da im dar największy – Siebie Samego i doprowadzi do zrozumienia jedności z Miłością i Sobą.”


Prawdziwa wartość Biblii

Powróćmy jeszcze na chwilę do tematu Biblii.


Dobrze.


Powiedziałeś, że jest ona najczęściej czytaną książka na świecie i jedną z najmniej rozumianych.


To prawda. Wartość Biblii polega na tym, ze może skierować człowieka ku Bogu, jednak mnóstwo treści tam zawartych jest kierowane do innej mentalności, która już dawno przeminęła, stąd i wartość samego przekazu jako całości jest mocno ograniczona. Po drugie co wciąż powtarzam nie sama księga jest ważna ani jej treść tylko dotarcie do celu. Jeśli jesteś w górach i masz przewodnik wskazujący ci drogę do schroniska, jaki sens ma oddawanie mu czci? Zbliża się wieczór i perspektywa noclegu w górach gdzie wszystko może się zdarzyć, czy nie lepiej dojść jak najszybciej do bezpiecznego domu? Zastanówcie się, bo to jest temat wart zatrzymania się przez chwilę. Stworzyliście świętości, świątynie, pisma, stworzyliście autorytety duchowe, ale zupełnie zapomnieliście czemu mają one służyć. Skutkiem słabości duchowej i nieumiejętności rozróżniania przyjęliście, że wartością są właśnie one a nie Źródło z którego powstały, na które wskazują i ku któremu miały prowadzić.

Skutek jest taki, że kłaniacie się autorytetom, czcicie księgi i obrazy a Boga pozostawiliście zupełnie na uboczu. Odwróćcie te sytuację a zaraz będzie wam lżej się żyło! Poza tym czy myślicie, że nie jestem w stanie przemówić do każdego z was i musicie poszukiwać Moich słów w pismach sprzed tysięcy lat? Czy nie jestem zdolny do tego? Czy brak mi Mocy albo Miłości? Niczego Mi nie brakuje i mogę mówić z każdym z was i pokazywać wam drogę indywidualnie i na dodatek dowiedzcie się dzisiaj, że przez cały czas to robię!

Doprowadziłem was do tej chwili, w której zaczynacie pragnąć Mojej Prawdy a nie tylko słów z ksiąg i nauk ludzkich. Teraz już zaczynacie pragnąć Moich słów skierowanych bezpośrednio do was ponieważ już wiecie, że jest taka możliwość.

Wiedzcie również, że to Ja wiodłem was aż do tej pory i karmiłem naukami które uznawaliście za święte i duchowe. Teraz już przyszedł czas abyście zwrócili się bezpośrednio do Mnie, odkładając na bok to wszystko, co uważaliście za wielkie, święte i objawione. Odłóżcie wpływy społeczności i religii i zwróćcie się ku Mnie. Oto Jestem. Odtąd Ja będę was prowadził ku Miłości i Światłu. Znajdziecie Mnie a potem staniecie się sami Miłością i Światłem, staniecie się w pełni Mną.

Bądźcie błogosławieni w waszych wysiłkach.

Czytanie świętych ksiąg


Mistrzu chciałbym Cię zapytać jak powinniśmy czytać książki o treści duchowej, w tym tez księgi uważane przez różne kultury za święte?


Świetne pytanie.


Dziękuję Ci za inspirację.


Literatura na tematy duchowe, to bardzo specjalny rodzaj twórczości. Jej celem jest lub powinno być… Dokończcie…


Po chwili głębszego zastanowienia powiedziałbym, że Może mieć dwa cale.

Pierwszy to oczyszczenie, czy tez pomoc w oczyszczeniu umysłu człowieka z błędnych koncepcji, drugi to skierowanie go ku Tobie. Umysłu, serca, być może duszy.


Oczyścić człowieka z tego, co zalega wewnątrz, może tylko Boskość - nie uczyni tego żadna książka. Czytanie może ci pomóc kształtować życie, wpłynąć na twoje spojrzenie, obraz świata, podpowiedzieć wartościowe wnioski, skierować myślenie i działanie we właściwa stronę. Stąd ogromne znaczenie treści, które są przekazywane ludziom i olbrzymia odpowiedzialność, która się z tym wiąże. Ludzie, którzy piszą dla innych powinni bardziej skupić się na Boskości, po to by Ona przekazała im to co według Niej powinni zawrzeć w swych dziełach. Potrzeba wam zdecydowanie mniej teorii a zdecydowanie więcej czystej miłości Stwórcy.


Autorzy powinni częściej modlić się o pomoc i inspirację duchową. W większości dzielą się tym co im się wydaje, że jest słuszne, bez troski o weryfikację prezentowanych teorii i poglądów. Pisanie dla innych, przekazywanie treści, które mogą mieć i mają wpływ na tysiące ludzi to odpowiedzialność i duże skutki karmiczne. Bardzo duże. Nie dbacie o to, ale później, gdy przychodzą konsekwencje tego, co uczyniliście innym, pytacie Boga jak On „mógł wam to zrobić”. Kiedyś nauczycie się czym jest prawdziwa odpowiedzialność za czyny. Łatwiejszą lub trudniejsza drogą, sami wybierzcie. Wybierzcie drogę miłości.


Ludzie bardzo rzadko proszą Boskość aby to Ona wyraziła Swoje zdanie, ale kiedy to uczynią zaraz zaczynają dziać się niezwykłe rzeczy.


A teraz o czytaniu.


Po pierwsze wiedzcie, że samo studiowanie ksiąg nie wystarczy. Jeśli jesteście przekonani, że zawierają prawdy duchowe to odniesiecie ogromne korzyści, gdy zaczniecie wprowadzać przeczytane wskazówki w życie. Gram praktyki więcej znaczy niż tona teorii. Jeśli chcecie zwrócić się ku Boskości i doznać Jej cudownej miłości, spotkać Światłość i stać się z Nim jedno – czytajcie i wprowadzajcie treści duchowe w życie.


Po drugie podejdźcie do lektury z jak największa pokorą i zaufaniem do Boskiej Mocy i Miłości. Módlcie się i proście o wskazanie, które treści powinniście przestudiować, z czym się zapoznać a co wprowadzić w życie.


Proście o światło i miłość, aby Stwórca korzystając z chwil, kiedy studiujecie Jego słowa czy prawdy duchowe mógł was dzięki temu skierować ku Sobie. W tym celu, abyście prowadzili bardziej zrównoważone, pełne radości i szczęśliwe życie. Księgi duchowe niosą w sobie moc zwracania ku Źródłu wszelkiej miłości. Proście o możliwość dokonania kolejnego kroku ku Bogu, proście aby On został waszym Przewodnikiem.


Już zaczynam w ten sposób podchodzić do Twoich słów spisanych tutaj. Czasem czytam i nie mogę się oderwać.


Zwróć uwagę na stan umysłu, z którym przystępujesz do czytania. Pokora, miłość, zaufanie do Przyjaciela, ciepłe uczucia w sercu. Prośba o wskazanie kierunku dalszej drogi. Wdzięczność, że przekazałem i przekazuje ci te słowa. Skorzystasz jeszcze więcej, dużo, dużo więcej. Boskość jest stale przy was, zagląda wam przez ramię gdy studiujecie Jej słowa.


Proście ukochanego Przyjaciela o pomoc i wskazówki. Nigdy wam nie odmówi. Zwracajcie się ciepło ku Niemu, ciepłe uczucia, przyjaźń, miłość, ciepłe, pełne miłości słowa. Wasze życie szybko się zmieni.


Mistrzu, mówisz „szybko”. Mi to zajęło wiele lat. Najmniej dziesięć.


Tak naprawdę to nie wiesz ile. Tak naprawdę to nie wiesz, że wszystko mogło być inaczej, na luzie, bez wstrząsów i wysiłku. Gdybyś umiał kochać i lepiej Mnie słuchał. A poza tym nie doceniasz wartości Moich słów. Pomyśl co dałbyś za taką książkę jak ta powiedzmy dziesięć lat temu?


Po dłuższym, naprawdę dłuższym zastanowieniu, wydaje mi się, że dałbym wszystko co posiadam. Oszczędziłbym bardzo wiele czasu, a nikt z nas tutaj nie ma go za dużo. Znacznie uprościłbym sobie życie.


A widzisz. Ludzie też docenią Moje Słowo. Możesz być tego pewny.


Dziękuje Ci Baba, wiem, że robisz wszystko dla naszego dobra, chociaż nawet teraz nie jesteśmy w stanie Ciebie zrozumieć a nierzadko nie doceniamy Twoich działań.


Zrozumienie nie jest tak cenne jak uczucie miłości do Stwórcy. Zaprzyjaźnijcie się z Nim, najbardziej oddaną wam i kochającą Siłą we Wszechświecie.


Czytając każdą ze świętych ksiąg ludzkości miejcie na uwadze cel, któremu ma służyć i proście Boskość aby tak pokierowała studiami abyście osiągnęli go jak najszybciej i najpełniej. Pokładajcie większą ufność w kochającym Stwórcy. Cały Wszechświat jest Jego Dziełem, nie tylko jedna księga. Cały Wszechświat to Pismo Święte zapisane na złotych kartach ogniem żywej miłości.


Księgi są o tyle dobre, o ile potrafisz z ich pomocą dojść do wartości, które drzemią na dnie serca i wydobyć je na światło dzienne. Jednak nie zawsze jest to łatwe. Nauki w nich zawarte są adresowane do mentalności, która już dawno przeminęła, a kontekst obyczajowy i kulturowy, który pozwalał je łatwo zrozumieć już dawno poszedł w zapomnienie. Stąd wynika, że możesz mieć pewne kłopoty by zrealizować cel. Dodatkową trudnością jest fakt, że cześć z was ulega pokusie oddawania czci tekstom nie starając się wprowadzać w życie nauk w nich zawartych. I chociaż do nauk duchowych należy podchodzić z głęboka czcią i oddaniem to sama cześć zmieni was w bardzo ograniczonym stopniu. Zacznijcie żyć według tego co przeczytaliście i uznaliście za słuszne. Kierujcie się z przyjaźnią ku Miłości, zacznijcie już zaraz. Częściej myślcie o celu podróży, rzadziej o drogowskazach. Ale przede wszystkim idźcie. Przyjaciel już na was czeka.


Zależności pomiędzy uczniem a nauczycielem

Mam pytanie dotyczące zależności pomiędzy uczniem a nauczycielem duchowym. Czy istnieje zależność duchowa ucznia od nauczyciela?


Nie. Zależność to świat zjawisk a duchowość jest ponad nim.


Wiele szkół twierdzi ze np. tylko dzięki guru uczeń może dokonać kroku na drodze duchowej.


To nie jest zgodne z prawdą. Dobry guru rozumie ze dawcą dóbr jest Bóg a nie on sam a bardzo dobry rozumie ze Bóg sprowadza Siebie do Siebie i przekazuje to co uzna za stosowne w danej chwili. W świecie zjawisk dobry nauczyciel może być pomocny. Należy prosić Boskość o możliwość kontaktu z taką osobą. Pamiętajcie jednak, że Nauczyciel jest wszędzie obecny. Wszechobecna Miłość jest waszym najważniejszym nauczycielem. Uczy was w każdej chwili.


Twierdzi, że również uczeń powinien utrzymywać materialnie nauczyciela – jeśli ma taka możliwość.


Nie istnieje jedna odpowiedź, czasem tak a czasem nie w zależności od tego co człowiekowi powie jego serce.


Niektóre szkoły głoszą, że potrzebna jest inicjacja do praktyki przez wykwalifikowanego mistrza po to aby osiągnąć dobre rezultaty na drodze duchowej. W szczególności odnosi się to do rozmaitych technik medytacyjnych i najczęściej niebezpieczeństw z nimi związanych.


Co do inicjacji do praktyk medytacyjnych to można powiedzieć, że jest to rozsądne podejście. Sytuacja jest tu podobna do sytuacji ludzi chorych. Przychodzą do lekarza, bo wiedzą, że samodzielne przyjmowanie leku jest nieskuteczne a bywa niebezpieczne. To nie tworzy zależności.

W wielu wypadkach niezbędna jest również kontrola procesu leczenia oraz z czasem zmiana terapii i leków. Mistrz duchowy obdarzony wglądem rozpoznaje chorobę lub tylko kieruje się Moim słowem i przepisuje leczenie a później je nadzoruje.

To nie tworzy żadnej zależności duchowej stanowiąc coś na kształt sytuacji pomiędzy lekarzem a pacjentem.


Tyle, że lekarzowi się najczęściej płaci.


Jeśli idziesz do prywatnej kliniki to tak, ale są lekarze opłacani z podatków społecznych. A jeśli pamiętasz, to Ja jestem tu czymś w rodzaju administratora i zapewniam ludziom co im potrzeba. I uczniom i nauczycielom także.

Oczywiście jeśli czujecie taka potrzebę płaćcie, nie ma przeciwwskazań, zachowujcie się naturalnie i wyrażajcie wdzięczność jeśli chcecie. Będzie to tym radośniejsze i czyściejsze jeśli wiecie że nie musicie.


Są tacy, którzy za swe np. odczyty jasnowidcze czy przekazy duchowe pobierają opłaty według stawki, co sądzisz o takim postępowaniu, czy takie materiały maja wartość?


Nie mają żadnej wartości jeśli nie kierują cię ku Bogu chociaż mogą mieć wartość w świecie materii, bo pozwolą ci zmierzyć się z problemami codzienności i dać trochę wsparcia. To czy zapłacisz czy nie jest w tym wypadku sprawa drugorzędną. Dla człowieka duchowego jest jednak niecelowe wiązać się z tego typu źródłami, ważniejsze jest dojść do Źródła samemu pozbywając się z czasem podpórek. Należy zaufać Miłości.



Powrócę jeszcze raz do pytania – pieniądze za nauki duchowe?


Odpowiedź jest następująca – rób to co ci dyktuje serce. Nauka i krok do przodu ma znaczenie a pieniądze nie. Na dobro nie ma ceny. Pieniądze to papier, ekwiwalent za włożoną pracę, nauka duchowa jest z innego świata, ze świata prawdziwych wartości.


Krążę wokół tej sprawy ze względu na książkę Neale Walscha w której mówisz, że jeśli znajdziesz autentycznego nauczyciela to daj mu nawet więcej niż potrzebuje, w każdym razie dobrze go wynagródź.


To prawda.


W takim razie mamy pewien problem...


Bynajmniej. Nauczyciel duchowy potrzebuje przede wszystkim miłości od Boga a nie pieniędzy w tamtej książce przypominam, że dobrze jest się podzielić tym co się ma z bliźnim, bo po prostu ludzie zapomnieli o hojności serca. Hojności, która służy przede wszystkim im samym, bo ofiarując coś swemu nauczycielowi sam się zmieniasz. Dawaj z serca to chciałem powiedzieć nie z musu. Musu nie ma, jest miłość a ona nie patrzy na zapłatę, ona sama jest zapłatą. Moja wskazówka dotyczyła uświadomienia tego co możesz zrobić i czym możesz zrobić radość Bogu. Pieniądze ofiarowane z radości i bez jakiejś intencji przynoszą radość i błogosławieństwo darczyńcy. Możesz dać je nauczycielowi ale możesz także poprosić Boskość, aby Ona wskazała ci jak zrobić z nich właściwy użytek. Wtedy może ci przyjść do głowy, aby przekazać je dla bezdomnych zwierząt, dzieci w sierocińcach, ludziom w trudnej sytuacji materialnej.


Są tacy, którzy uznają za swój obowiązek utrzymywać mistrzów, nauczycieli, fundacje i przeznaczają na ten cel część swych dochodów.


Wielu ludzi rozumie taką potrzebę i podtrzymuje finansowo i w inny sposób dzieła duchowe tu na Ziemi świadcząc stale na ich rzecz. Czynią to w skromności i ciszy serc. I chwała im za to. To naturalne, że wspomagasz coś co uznajesz za wartość.


Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi.


Jest. Nie ma jednej reguły dla wszystkich, rób to co ci serce i miłość w nim dyktują. I nie demonizujcie sprawy pieniędzy. Podejdźcie do niej lekko i z polotem. Pieniądze to dar miłości od Boga. Niech służą Miłości.


Pieniądze to dar miłości od Boga.” ładnie powiedziane.

Słowa nadające się aby je oprawić w ramki.

Wpływ energii

Pamiętam jak kilka lat temu zacząłem zauważać wpływ energii zewnętrznych na siebie i otoczenie. Kiedyś siedzieliśmy w gronie przyjaciół i rozmawialiśmy o sprawach duchowych. Wyraźnie odczuwaliśmy spokojną radość i uniesienie, w każdym razie ja odczuwałem to bardzo wyraźnie. Stan ten można nazwać bardzo sympatyczną atmosferą, dającą spokój i jasność myśli.

Kiedy po chwili rozmowa zeszła na jednego z dalszych znajomych, człowieka dość zadufanego w sobie i aroganckiego poczułem tak bardzo wyraźny dysonans że aż zwróciłem na ten fakt uwagę znajomym. I zaraz zrobiliśmy doświadczenie – najpierw chwile rozmawialiśmy o Mistrzach i sprawach duchowych a po chwili z powrotem przenosiliśmy uwagę na tego znajomego. Wszyscy obecni wyraźnie odczuwali rozdźwięk jaki dzielił obie napływające energie. Raz atmosfera była naładowana bardzo pozytywnie a po chwili robiło się nieprzyjemnie. Co to było?


To były energie myślowe związane z opisanym człowiekiem, on może czuć się z nimi dobrze ale wasza wrażliwość podpowiedziała wam, że są one niskie i nieprzyjemne. W rzeczywistości ów człowiek udawał rozwój duchowy i zupełnie go nie rozumiał grzęznąc w gąszczu własnych teorii.

Jest takie powiedzenie „Z jakim przestajesz takim się stajesz” i dotyczy ono obserwowanego efektu upodobnienia się bliskich sobie istot. Bliskich niekoniecznie w sensie emocjonalnym, wpływ ten może się przenosić za pomocą książek, filmów lub bezpośrednio w fizycznej obecności.

Z tego powodu religie Wschodu tyle mówią o powtarzaniu Imienia Boga, ponieważ ma Ono moc wyzwalania spod negatywnego wpływu środowiska.

Myśl o Bogu a będziesz staje w Jego energiach, tak można podsumować opisane przez ciebie doświadczenie. Powtarzaj Jego Imię. Ma Ono olbrzymią moc oczyszczania. Kieruje życie w pozytywna stronę.


Z jakim przestajesz takim się stajesz”


Przenikacie się nawzajem swoimi energiami w domu, w pracy, wszędzie gdzie jesteście. Energie zewnętrzne maja na was wielki i najczęściej negatywny wpływ. Stąd Moja wskazówka – gdziekolwiek jesteś i cokolwiek czynisz staraj się myśleć o Bogu i powtarzać Jego Imię. I będziesz czuł się lepiej i twoja praca będzie lżejsza.


A jeśli dużo pracuje umysłowo i skupiam się na pracy i nie mogę przez ten czas skupić się na Bogu?


Możesz dlatego że mamy dwa rodzaje prac. Rutynowe angażujące myślenie w mniejszym stopniu oraz twórcze wymagające wysiłku i inspiracji. Pierwsze zostawiają ci zawsze nieco „wolnej mocy umysłu” a drugie wymagają najczęściej wspomagania wewnętrznego i zostaną wykonane lepiej jeśli tylko pozwolisz Mnie w twym wnętrzu wziąć udział w pracy.

Skupiaj się na Mnie częściej i proś abym to Ja czynił. Odkładaj częściej ‘swoje” pomysły i swoje „ja” na bok i kieruj się z miłością i modlitwą do Mnie. Jestem twoim przyjacielem i naucz się traktować Mnie stosownie do tego. Bądź milszy. Bądź czuły. Pytaj Mnie o zdanie.


Poza tym jeśli masz wrażenie że nie masz czasu na zwracanie się do Boga to tylko oznacza ze marnujesz swoje życie i cokolwiek byś nie robił wielkiego w świecie tracisz tylko czas, który już nigdy nie wróci.


Zapominacie o rzeczach najważniejszych i gonicie za tym co przemijające a potem opuszczacie ciała i tak żałujecie że nie byliście inni, że nie poszukiwaliście wartości, że wasze życie było tak puste. Widzę to każdego dnia, setki ludzi przechodzą na drugą stronę i żałują, cierpią i proszą o możliwość zmiany tego stanu rzeczy, o kolejną szansę na która już niestety jest dawno za późno. Dlatego dziś podkreślam konieczność zastanowienia się nad tym w co wierzycie i jak postępujecie. Życie nie kończy się wraz ze śmiercią ciała, trwa nadal najpierw w formie eterycznej a później w następnym wcieleniu. A zdarza się często, że jedno po drugim jest jałowe i bez wyższych wartości. To jest tragedia dla was, przede wszystkim dla was, bo przechodząc na drugą stronę przypominacie sobie nie tylko to jedno ale i wiele wcześniejszych żywotów i jasno widzicie jak rok za rokiem powtarzacie te same błędy, odrzucacie szanse na wzniesienie się wzwyż ku Bogu, odsuwacie od siebie miłość. Żal miesza się z bólem i rozczarowaniem sobą, tym bardziej ze widzicie ile razy mieliście okazje wzlotu ku Bogu, Miłości, wartościom duchowym. Czas się otrząsnąć. Te kilkadziesiąt lat, które spędzacie na Ziemi to niewielki ułamek waszego prawdziwego życia.


Sęk w tym ze ludzie nie wierzą w życie po śmierci i reinkarnację.


Zdumiałbyś się jak wielu myśli że „coś w tym jest” i że nie „żyje się raz a potem się tylko straszy”. To czego wam brakuje to silna motywacja żeby poznać coś więcej, znaleźć wartości duchowe, nadać sens swemu życiu. Czasem przydaje się wstrząs, na przykład śmierć bliskiej osoby sprowadzająca chwilę zastanowienia i otrzeźwienia, czasem wydarzenie z krawędzi życia i śmierci, czasem zajrzenie za Zasłonę i powrót do „świata żywych” a czasem wystarczy głębokie poczucie wewnętrzne że coś jest prawdą. Ta książka jest również taką okazją.


Wiele razy doświadczyłem, że jeśli myślę o innych zaraz psuje mi się nastrój i dopiero skierowanie ku Tobie przynosi świeżość, radość i uniesienie. Już rozumiem, dlaczego przez lata uczyłeś mnie nie kierować się ku innym i nawet nie wspominać o nikim. Po co się łączyć ze światem, on w niczym Ci nie dorównuje.


Energia przenika wszystko, ludzie są zanurzeni w jej polu i emanują nią. Kierujcie myśli ku Bogu, nie ku ludziom i światu. To pomoże wam najwięcej. Łączcie się z Bogiem, nie ze światem.


Poszukujący zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do Ciebie abyś pokierował tym procesem i pomógł znaleźć Ciebie, miłość, w ogóle coś głębszego w życiu?


Tak, Ja jestem po to by dawać wam odpowiedzi i pomagać w zrobieniu następnego kroku. Ale jedna uwaga: niech czytelnik zastanowi się dobrze o co prosi. Ja rzadko spełniam wasze prośby wprost. I może się zdarzyć, że Miłość uzna za stosowne pozbawić was waszych zabawek i przeciąć przywiązania. To może być dla was bolesne. Zastanówcie się czy już dojrzeliście do kolejnych kroków wzwyż.


Ty wiesz najlepiej jak jest.


Tak. Jednak lepiej żeby proszący wiedzieli jakie mogą być konsekwencje ich próśb i wyborów wcześniej zanim wkroczą na dobre na drogę duchową.


Właśnie jakie mogą być konsekwencje? Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy?


Oczywiście. Żyjecie w świecie przywiązań, które choć niewidzialne stale wpływają na wasze myślenie, decyzje, działanie. Miejsce przynależne Bogu i jego Miłości zajmują inne sprawy: rodzina, majątek, znajomości, nałogi, słabości etc.


Droga duchowa za swój cel ma postawienie rzeczy na właściwych miejscach – to co boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi. Bogu miejsce pierwsze i najważniejsze z racji tego kim Jest. Nie rodzinie, znajomym, pieniądzom, używkom. Miłość do Boga powinna stanąć na pierwszym miejscu w życiu a to będzie wymagało zmian i wewnętrznych i często zewnętrznych. A zmiany bolą. Zrywanie więzów boli. Na początku, potem jest znacznie łatwiej.


Ludzie czytając te słowa pomyślą, że oto jakaś nowa teoria, całkowita zmiana myślenia, rewolucja...


Nie niekoniecznie tak pomyślą. Raczej wielu odetchnie widząc wskazany właściwy cel w życiu, wskazaną prawdziwą wartość wokół której można budować życie.

Postawcie Boga – Miłość na pierwszym miejscu w życiu”


Pięknie powiedziane i ile mocy w sobie zawiera. Ale, jedno zdanie to nie jest wiele jak na oś życia.


Jedno zdanie nie, ale jego Znaczenie – tak. Jestem Miłością i potrafię zmienić wasze życie i nie jest to kolejna teoria wyczytana, zasłyszana czy zmyślona. Właśnie tutaj trafiacie na Moje kierowane do każdego z was słowa wskazujące kierunek w którym należy iść. Jeśli się zdecydujecie to macie Moją gwarancję, że wkrótce przekonacie się o słuszności waszego wyboru i prawdziwości Moich słów. Ja jestem tym co nazywacie życiem i akurat teraz wybrałem tę drogę aby zwrócić was ku Mnie – Źródłu wszystkiego. To Moja obietnica i przyrzeczenie.

Pamiętajcie też, że zawsze możecie Mnie wypróbować.

Możecie postąpić według zasady „spróbuj zanim kupisz” („try before you buy”) i zacząć zwracać się do Mnie z różnymi sprawami po to bym wam pomógł. I po skutkach zobaczycie co się dzieje, sam, na sobie przekonacie się jak to działa.


A prośby o spróbowanie Twojej miłości?


Te są Mi bardzo miłe i z pewnością dla wielu przyniosą rezultat.

I jeszcze jedno – kiedy to, o co prosicie, nagle się pojawi pamiętajcie, że jestem Bogiem Miłości a nie lęku i gniewu. Miłości i radości.

Niektórzy bardzo się boją wkraczającej w ich życie jakiejś nowej i nieznanej siły a jest to spadek po waszej religii uczącej, że Boga należy się bać. Nie należy. Boga trzeba kochać bo On jest samą miłością.


Od pewnego czasu zauważyłem że gdy zdarza mi się rozmyślać to łapię się na tym że tylko Ty jesteś jedynym wartościowym przedmiotem uwagi. Wszystkie inne myśli są płaskie i nijakie, kiedy orientuję się że zacząłem myśleć na " stary " sposób zaraz kieruję swą uwagę ku Tobie a ty przychodzisz i obejmujesz mnie swym żarem miłości, żarem szczęścia, błogością. Ty jesteś jedynym wartościowym przedmiotem rozmyślań i studiów. Cóż można powiedzieć więcej ponad tę obserwację. Teraz nie przeszkadza mi nawet przebywanie pośród ludzi, mimo iż pośród tłumu jestem w innym świecie - w objęciach Twojej miłości. Jakie to proste i naturalne. Miłość przyciąga miłość i jest jej coraz to więcej. Rozmawiając z ludźmi czy załatwiając sprawy zwracam umysł i serce ku Tobie o wieczna miłości i nie mija chwila kiedy się pojawiasz.

Miłość ziemska, szaleńcze zakochanie to zwyczajna psychoza i nieszczęście w porównaniu z kosztowaniem twej delikatnej, o jakże subtelnej i słodkiej miłości ! Nie masz nic ponad nią.


Nie masz nic ponad Miłość. Ona jest Samym Bogiem.


Za Zasłoną


Mistrzu, co widzi i czuje człowiek wychodzący z ciała, jak zmienia się jego percepcja?


Jesteście najzwyczajniej bardzo zaskoczeni tym, że znajdujecie się nagle na krawędzi nowego świata, który najwyraźniej rozciąga się równolegle do świata materialnego. Możecie widzieć swoich krewnych i znajomych, odczuwać ich ból po stracie a nie jesteście w stanie połączyć się z nimi i dać znak, że nadal żyjecie. Wasze zdolności percepcji gwałtownie rosną i uświadamiacie sobie znaczenie wydarzeń, jaśniej widzicie skutki własnego postępowania i jego wpływ na innych, zazwyczaj tez dostrzegacie Głębię stojącą poza wydarzeniami. I kiedy ciekawi, czym Ona jest zwracacie swój umysł i serce ku Niej odnajdujecie drogę do Mnie.


Ty jesteś tą głębią.


Jam Jest, Który Jest.


Te słowa niosą ze sobą wielkie znaczenie.


Wskazują na to jak określam Siebie.


Mogą być tematem medytacji.


Dla wielu ludzi tak. Szukajcie Znaczenia, które one niosą, szukajcie Istoty tych słów.


Czym powinien kierować się człowiek przechodzący na druga stronę?


Pewnością, że zaraz Mnie zobaczy i dozna Mojej miłości.


Mówi się o locie przez tunel, spotykaniu krewnych, osób znaczących, Mistrzów, Jezusa a nawet Elvisa.


Lot przez tunel – jak najbardziej tak, to chwila uwolnienia cząstki świadomości z więzów cielesnych. Spotkanie ze znajomymi, rodziną, Mistrzami, przejawami Boskości – również.


Co dalej następuje po spotkaniu?


Nauka.


Nauka?


Tak, poznawanie a właściwie przypominanie sobie zapomnianych na chwilę prawd.


I spotkanie z Tobą?


Tak. A następnie powrót do pracy i nauki.


Czego uczymy się po tamtej stronie?


Różnych rzeczy.


Mistrzu, przepraszam, jeśli moje pytanie było zanadto ciekawskie.


Nie było, po prostu dziedzin nauki jest bardzo wiele.


Tam po drugiej stronie jest wielki świat.


Ogromny.


Ostatnio było kilka głośnych filmów min – z Robinem Wiliamsem i Annabella Sciora.


Część pokazanych w nim zależności jest zgodna z prawdą.


Np. piekło?


Piekło to stan umysłu człowieka oddalonego od Boga.


Czyli nie jest realne?


Odpowiem tak: to, co myślisz, że jest realne jest dla ciebie realne. Tworzysz świat i dla ciebie jest on realny, ale dla patrzącego z boku jest złudzeniem.


Co wiec jest prawdą?


Moja miłość jest prawdą, nie to, co tworzą wasze umysły.


Mistrzu, co za niesamowita odpowiedź.


Myślę, że w tym punkcie właściwym będzie pytanie jak się przygotować, aby przejść na druga stronę w jak najlepszej formie.


Stan tuż po przejściu zależy od wielu czynników, mówiąc ogólnie od tego jak żyliście. Czy skupialiście się na sobie czy na innych, ile dobra potrafiliście przejawić w życiu, jaki był wasz stosunek do kochającej was Boskości? Suma tego wszystkiego składa się na stan człowieka tuż po przejściu. Pewne znaczenie ma też atmosfera ostatnich dni i chwil. Znaczenie maja również prośby i modlitwy osób związanych z odchodzącym, modlitwy ludzi po tej i po tamtej stronie. Módlcie się o spokojną i pomyślną podróż.


O co prosić Cię w takich chwilach?


O miłość i prowadzenie dla odchodzącego, o rozwiązanie jego więzów z “tym światem”, o zjednoczenie w miłości z Miłością, o szczęście, boskie szczęście, o spokojny powrót do Domu, gdzie już czekają na niego Boscy Rodzice.


[..]


Jeśli masz wrażenie, że nie masz czasu na zwracanie się do Boga z miłością to oznacza ze marnujesz życie i cokolwiek byś nie robił wielkiego w świecie tracisz tylko czas, który już nigdy nie wróci.


Proszę was, zastanówcie się dziś nad tymi słowami. Możecie po tej stronie zrobić tak wiele dobrego a świadomość tego faktu dociera do was z całą jasnością, dopiero gdy opuszczacie ciało.


Zastanówcie się „po tej stronie”, po co tutaj przyszliście i jaki głębszy sens mają wasze działania. Poproście aby Miłość wskazała wam drogę w poszukiwaniach.


Czy zrobiliście coś dobrego?

Czy byliście bezinteresowni?

Czy pomogliście komuś nie żądając (ani nawet oczekując) czegokolwiek w zamian?

Czy kochaliście innych na tyle, aby zrezygnować z własnego egoizmu?


Powyższe pytania mają wielkie znaczenie na waszej drodze rozwoju ku Bogu, ponieważ wymienione w nich cechy są wierną manifestacją Jego czystej i kochającej Natury.


Mistrzu, pewien problem widzę w tym, że ludzie nie wierzą w życie po śmierci i reinkarnację.


A jednak i jedno i drugie jest faktem. Jeśli dobrze poszukacie znajdziecie mnóstwo dowodów, są setki książek napisanych przez ludzi, którzy wrócili z „tamtej strony”. Wielu ludzi pamięta przeszłe wcielenia, bardzo często takie przebłyski manifestują się u dzieci. Wasz świat próbuje zdyskredytować te zjawiska odmawiając im realności, jednak teorie, które sam tworzy o tym, co się dzieje po śmierci nie mają głębszego sensu. Weźcie pod uwagę, że do tej pory jeszcze śmierć i umieranie są tematem tabu w waszej kulturze. Najważniejszą przyczyną tego stanu rzeczy jest lęk, po prostu lęk. Ocknijcie się, zacznijcie myśleć i szukać samodzielnie. Nie opierajcie swego życia na cudzych teoriach i cudzym lęku. Zaakceptujcie dotychczasowe teorie i wyniki poszukiwań jako efekt wielkiego wysiłku człowieka dążącego do zrozumienia świata, zmagającego się w własnymi ograniczeniami i strachem. Akceptujcie, lecz idźcie dalej, prosząc Miłość, aby kierowała waszymi poszukiwaniami.


Poproście o światło w tej sprawie a z czasem poszerzycie swoje poglądy. Interesuje Mnie twoje zdanie czytelniku w tej sprawie. Zwróć się do Miłości, aby wskazała ci ścieżkę, która powinieneś podążać ku Niej.


Poszukujący zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do Ciebie abyś pokierował, pomógł znaleźć Ciebie, miłość, w ogóle głębsze wartości w życiu?


Oczywiście, to są wartościowe prośby. Proście w imieniu swoim, módlcie się z miłością o inspiracje dla innych. Boskość da każdemu z was coś wartościowego, nigdy w to nie wątpcie.

Miłość żyje dawaniem, nieustannym dawaniem. Każdy z was otrzyma coś wartościowego. Uważne przyjrzenie się życiu sprawi, że zauważycie odpowiedzi na wasze prośby. Zacznijcie się zastanawiać, o co prosicie. Proście o rzeczy dobre i wartościowe.


Odpowiedź na modlitwę może nie być dla was oczywista. Spełnienie niektórych życzeń nie przyniosłoby wam korzyści. Nie rozumiecie jeszcze dróg Miłości.


Czasem korzyścią jest wolność - uwolnienie od więzów. Może się zdarzyć, że Miłość uzna za stosowne przeciąć przywiązania i pozbawić was niektórych przyjemności. To może być dla was bolesne.


Ty wiesz najlepiej jak jest.


Tak. Dobrze jest, aby proszący wiedzieli, jakie mogą być konsekwencje ich próśb i wyborów wcześniej, zanim wkroczą na dobre na drogę duchową.


Właśnie, jakie mogą być konsekwencje? Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy?


Żyjecie w świecie przywiązań, które choć niewidzialne stale wpływają na wasze myślenie, decyzje, działanie. Miejsce przynależne Bogu i jego Miłości zajmują inne sprawy: wy sami, rodzina, majątek, znajomości, nałogi, słabości.


Droga duchowa za swój cel ma postawienie rzeczy na właściwych miejscach według zasady; to, co boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi. Bogu miejsce pierwsze i najważniejsze z racji tego, kim Jest. Nie rodzinie, znajomym, pieniądzom, przyjemnościom. Miłość do Boga powinna stanąć na pierwszym miejscu w życiu a to będzie wymagało zmian i wewnętrznych i często zewnętrznych. Zmiany bywają czasem bolesne. Zrywanie więzów boli. Na początku, potem jest znacznie łatwiej. Zawsze w miejsce więzów przychodzi Boskość. Boskość czyli prawdziwy Ty. Boskość to wolność od siebie, przeszłości, starych i uparcie powracających myśli. To także wolność od świata, od tego co wasze umysły uważają za świat. Serce pełne miłości ku Boskości rozumie te sprawy w lot.


Tutaj chciałbym Ci Mistrzu zadać dodatkowe pytanie.


Słucham.


Powiedziałeś, że w miejsce więzów przychodzi Boskość. Jak się to odbywa, jakie są odczucia podczas tego procesu? Po czym możemy być pewni, że coś takiego, taki proces właśnie przeżyliśmy?


Jeśli ufasz Bogu, ufasz w Jego Mądrość i Miłość to po prostu przyjmij ten fakt do wiadomości. Wiedz, że Ukochany dba o wszystkich i wszystko i odpowiada na prośby serc i nie zadawaj zbyt wielu pytań. Zaufanie jest stokroć lepsze niż próby zrozumienia wszystkiego. To zazwyczaj daremny trud, ponieważ wasze pole widzenia jest mocno ograniczone.


Czasem zdarza się, że odnosicie korzyści z dostrzegania Boskich interwencji w waszym życiu. Ma to miejsce wtedy, gdy inspirują was do pełniejszego zwrotu ku Bogu i Miłości. Samo potwierdzenie „słuszności obranej drogi” ma mniejszą wartość, jeśli nie inspiruje ciebie, was ku miłości. Ukoronowaniem doświadczeń jest miłość. Gdy Ją znajdziesz, naucz się doświadczać Jej, żyć w Niej i kierować ku Niej. I już nie poszukuj innych doświadczeń, pragnienie wiedzy pozostaw za sobą.


Czasem chcecie poznawać, doświadczać i wiedzieć, po to by udowodnić coś innym. I to również nie jest właściwe. Prawdziwą przemianę w „innych” przyniesie dopiero Miłość. Kierujcie się ku Niej. Módlcie się o miłość dla waszych bliskich, dalekich, wszystkich. Jesteście jedną rodziną. Prawdziwa i trwała przemiana przychodzi jedynie poprzez miłość. Zrezygnujcie z nawracania innych. Zacznijcie od siebie, najpierw nawróćcie siebie, a z czasem dostaniecie do ręki inne narzędzia wywoływania pozytywnych zmian w ludziach.


Mistrzu, ludzie czytając Twoje słowa mogą pomyśleć, że mają do czynienia z jakąś nową teorią, całkowitą zmiana myślenia, rewolucją albo i praniem mózgu...


Nie niekoniecznie tak pomyślą. Wielu odetchnie widząc wskazany właściwy cel w życiu, prawdziwą wartość, wokół której można budować życie.

Za Zasłoną

Co widzi i czuje człowiek wychodzący z ciała, jak zmienia się jego percepcja?


To osobny temat i kiedyś omówimy go bardziej szczegółowo, nie tak jak dziś tylko przy okazji. Tytułem wstępu powiem, że jesteście najzwyczajniej bardzo zaskoczeni tym, że znajdujecie się nagle na krawędzi nowego świata którego zupełnie nie znacie a który najwyraźniej rozciąga się równolegle do świata materialnego.


Możecie widzieć swoich krewnych i znajomych, odczuwać ich ból po stracie a nie jesteście w stanie połączyć się z nimi i dać znak, że nadal żyjecie. Wasze zdolności percepcji gwałtownie rosną i uświadamiacie sobie znaczenie wydarzeń, jaśniej widzicie skutki własnego postępowania i jego wpływ na innych, zazwyczaj tez dostrzegacie Głębię stojącą poza wydarzeniami. I kiedy ciekawi, czym Ona jest zwracacie swój umysł i serce ku Niej odnajdujecie drogę do Mnie.


Ty jesteś tą głębią.


Jam Jest Który Jest.


Te słowa niosą ze sobą wiele znaczenia.


Wskazują na to jak określam Siebie.


Mogą być tematem medytacji.


Dla wielu ludzi tak. Szukajcie Znaczenia które one niosą, szukajcie ich Istoty.


Czym powinien kierować się człowiek przechodzący na druga stronę?


Pewnością, że zaraz Mnie zobaczy i dozna Mojej miłości.


Mówi się o locie przez tunel, spotykaniu krewnych, osób znaczących, Mistrzów.


Lot przez tunel – jak najbardziej tak, to chwila uwolnienia cząstki świadomości z więzów cielesnych. Spotkanie ze znajomymi, rodziną, Mistrzami, przejawami Boskości – również.


Co dalej następuje po spotkaniu?


Nauka.


Nauka?


Tak, poznawanie a właściwie przypominanie sobie zapomnianych na chwilę prawd.


I spotkanie z Tobą?


Tak. A następnie powrót do pracy i nauki.


Czego uczymy się po tamtej stronie?


Różnych rzeczy.


Może moje pytanie było zanadto ciekawskie.


Nie było, po prostu dziedzin nauki jest bardzo wiele.


Tam po drugiej stronie jest wielki świat.


Ogromny, przeogromny.


Ostatnio było kilka głośnych filmów min – z Robinem Wiliamsem i Annabella Sciora.


Część pokazanych wydarzeń i zależności jest zgodna z prawdą.


Np. piekło?


Piekło to stan umysłu człowieka oddalonego od Boga.


Więc istnieje.


Jeśli je sobie stworzycie to owszem.


Czyli nie jest realne?


Odpowiem tak: to co myślisz, że jest realne jest dla ciebie realne. Tworzysz świat i nadajesz mu cechy realności, dla ciebie jest realny a dla patrzącego z boku jest złudzeniem.


Co wiec jest prawdą?


Moja miłość jest prawdą, nie to co tworzą wasze umysły.


Zapytam więc tak: czy istnieje możliwość abyśmy po przejściu na tamtą stronę trafili do takiego „piekła”?


Nie, chyba że się o to postaracie.


Wskutek naszego postępowania?


Nie, wskutek waszych przekonań i myślenia. Nie trafia się w ten stan „za grzechy” lecz ponieważ bardzo mocno wierzy się w jego istnienie albo odchodzi z zaćmionym umysłem, w stanie przerażenia, wściekłości. Wtedy można przenieść na druga stronę ślady myśli, które sprawią że zaczniesz sobie tworzyć nie-byty.


Albo trafisz w ciemność.


W której nie wiesz co się stało i dlaczego tu jesteś. Życie po śmierci jest piękne i pełne radości o ile człowiek wierzy, że po drugiej stronie spotka Dobro. Ono natychmiast się pojawia i przyciąga do Siebie.

Jeśli człowiek wierzy, że tam jest pustka albo co gorsza może go spotkać zło może mieć trudności z przejściem we właściwe rejony obszaru poza życiem.

Są tacy, którzy przybywają tam w letargu i nadal w nim trwają nie pozwalając się ż niego wytrącić.

Są tacy, którzy trwają w ciemności uważając ją za naturalny stan. To pomyłka, naturalnym stanem człowieka jest Światłość.


Myślę że w tym punkcie właściwym będzie pytanie, jak się przygotować aby przejść na druga stronę w jak najlepszej formie.


Aby być w jak najlepszej formie trzeba dużo ćwiczyć na siłowni.


Nabijasz się ze mnie.


A co, czyżbyśmy rozmawiali o czymś śmiertelnie poważnym?


Śmierć jest takim stanem.


Mylisz się. Życie jest do śmiechu i radości i śmierć również. Dla mnóstwa ludzi jest długo oczekiwaną pieśnią szczęścia i wyzwolenia a już Ja wiem o tym najlepiej.

Śmiejcie się i cieszcie za życia, śmiejcie się i cieszcie w chwili śmierci, śmiejcie się i cieszcie po drugiej stronie. Wszystko jest powodem do radości.

Bo wszystko jest życiem a jego esencją jest Miłość.


Boże! Co za niesamowite zdanie.


Recepta uniwersalna na bycie w dobrej formie tu, tam i pomiędzy jest zawsze ta sama: zwróć się ku Bogu i pozwól Mu pokierować twoim życiem za życia i po śmierci. Złóż wszystkie swoje ciężary na Mnie i żyj wraz ze Mną w szczęściu i radości po tej i po tamtej stronie.


Dobrze jest być w dobrym stanie aby przechodzić na druga stronę i dobrze ją odbierać.


Tak. Stan tuż po przejściu zależy od wielu czynników, mówiąc ogólnie od tego jak żyliście. Czy skupialiście się na sobie czy na innych, ile dobra potrafiliście przejawić w życiu, jaki był wasz stosunek do kochającej was Boskości? Suma tego wszystkiego składa się na stan człowieka tuż po przejściu. Pewne znaczenie ma też atmosfera ostatnich dni i chwil. Znaczenie maja również prośby i modlitwy osób związanych z odchodzącym, modlitwy ludzi po tej i po tamtej stronie. Módlcie się o spokojną i pomyślną podróż.


O co prosić Cię w takich chwilach?


O miłość i prowadzenie dla odchodzącego, o rozwiązanie jego więzów z “tym światem”, o zjednoczenie w miłości z Miłością, o szczęście, boskie szczęście, o spokojny powrót do Domu, gdzie już czekają na niego Boscy Rodzice.


Jeśli masz wrażenie, że nie masz czasu na zwracanie się do Boga z miłością to oznacza ze marnujesz życie i cokolwiek byś nie robił wielkiego w świecie tracisz tylko czas, który już nigdy nie wróci.


Proszę was, zastanówcie się dziś nad tymi słowami. Możecie po tej stronie zrobić tak wiele dobrego a świadomość tego faktu dociera do was z całą jasnością, dopiero gdy opuszczacie ciało.


Zastanówcie się „po tej stronie”, po co tutaj przyszliście i jaki głębszy sens mają wasze działania. Poproście aby Miłość wskazała wam drogę w poszukiwaniach.


Czy zrobiliście coś dobrego?

Czy byliście bezinteresowni?

Czy pomogliście komuś nie żądając (ani nawet oczekując) czegokolwiek w zamian?

Czy kochaliście innych na tyle, aby zrezygnować z własnego egoizmu?


Powyższe pytania mają wielkie znaczenie na waszej drodze rozwoju ku Bogu, ponieważ wymienione w nich cechy są wierną manifestacją Jego czystej i kochającej Natury.


Mistrzu, pewien problem widzę w tym, że ludzie nie wierzą w życie po śmierci i reinkarnację.


A jednak i jedno i drugie jest faktem. Jeśli dobrze poszukacie znajdziecie mnóstwo dowodów, są setki książek napisanych przez ludzi, którzy wrócili z „tamtej strony”. Wielu ludzi pamięta przeszłe wcielenia, bardzo często takie przebłyski manifestują się u dzieci. Wasz świat próbuje zdyskredytować te zjawiska odmawiając im realności, jednak teorie, które sam tworzy o tym, co się dzieje po śmierci nie mają głębszego sensu. Weźcie pod uwagę, że do tej pory jeszcze śmierć i umieranie są tematem tabu w waszej kulturze. Najważniejszą przyczyną tego stanu rzeczy jest lęk, po prostu lęk. Ocknijcie się, zacznijcie myśleć i szukać samodzielnie. Nie opierajcie swego życia na cudzych teoriach i cudzym lęku. Zaakceptujcie dotychczasowe teorie i wyniki poszukiwań jako efekt wielkiego wysiłku człowieka dążącego do zrozumienia świata, zmagającego się w własnymi ograniczeniami i strachem. Akceptujcie, lecz idźcie dalej, prosząc Miłość, aby kierowała waszymi poszukiwaniami.


Poproście o światło w tej sprawie a z czasem poszerzycie swoje poglądy. Interesuje Mnie twoje zdanie czytelniku w tej sprawie. Zwróć się do Miłości, aby wskazała ci ścieżkę, która powinieneś podążać ku Niej.


Poszukujący zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do Ciebie abyś pokierował, pomógł znaleźć Ciebie, miłość, w ogóle głębsze wartości w życiu?


Oczywiście, to są wartościowe prośby. Proście w imieniu swoim, módlcie się z miłością o inspiracje dla innych. Boskość da każdemu z was coś wartościowego, nigdy w to nie wątpcie.

Miłość żyje dawaniem, nieustannym dawaniem. Każdy z was otrzyma coś wartościowego. Uważne przyjrzenie się życiu sprawi, że zauważycie odpowiedzi na wasze prośby. Zacznijcie się zastanawiać, o co prosicie. Proście o rzeczy dobre i wartościowe.


Odpowiedź na modlitwę może nie być dla was oczywista. Spełnienie niektórych życzeń nie przyniosłoby wam korzyści. Nie rozumiecie jeszcze dróg Miłości.


Czasem korzyścią jest wolność - uwolnienie od więzów. Może się zdarzyć, że Miłość uzna za stosowne przeciąć przywiązania i pozbawić was niektórych przyjemności. To może być dla was bolesne.


Ty wiesz najlepiej jak jest.


Tak. Dobrze jest, aby proszący wiedzieli, jakie mogą być konsekwencje ich próśb i wyborów wcześniej, zanim wkroczą na dobre na drogę duchową.


Właśnie, jakie mogą być konsekwencje? Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy?


Żyjecie w świecie przywiązań, które choć niewidzialne stale wpływają na wasze myślenie, decyzje, działanie. Miejsce przynależne Bogu i jego Miłości zajmują inne sprawy: wy sami, rodzina, majątek, znajomości, nałogi, słabości.


Droga duchowa za swój cel ma postawienie rzeczy na właściwych miejscach według zasady; to, co boskie Bogu, co cesarskie cesarzowi. Bogu miejsce pierwsze i najważniejsze z racji tego, kim Jest. Nie rodzinie, znajomym, pieniądzom, przyjemnościom. Miłość do Boga powinna stanąć na pierwszym miejscu w życiu a to będzie wymagało zmian i wewnętrznych i często zewnętrznych. Zmiany bywają czasem bolesne. Zrywanie więzów boli. Na początku, potem jest znacznie łatwiej. Zawsze w miejsce więzów przychodzi Boskość. Boskość czyli prawdziwy Ty. Boskość to wolność od siebie, przeszłości, starych i uparcie powracających myśli. To także wolność od świata, od tego co wasze umysły uważają za świat. Serce pełne miłości ku Boskości rozumie te sprawy w lot.


Tutaj chciałbym Ci Mistrzu zadać dodatkowe pytanie.


Słucham.


Powiedziałeś, że w miejsce więzów przychodzi Boskość. Jak się to odbywa, jakie są odczucia podczas tego procesu? Po czym możemy być pewni, że coś takiego, taki proces właśnie przeżyliśmy?


Jeśli ufasz Bogu, ufasz w Jego Mądrość i Miłość to po prostu przyjmij ten fakt do wiadomości. Wiedz, że Ukochany dba o wszystkich i wszystko i odpowiada na prośby serc i nie zadawaj zbyt wielu pytań. Zaufanie jest stokroć lepsze niż próby zrozumienia wszystkiego. To zazwyczaj daremny trud, ponieważ wasze pole widzenia jest mocno ograniczone.


Czasem zdarza się, że odnosicie korzyści z dostrzegania Boskich interwencji w waszym życiu. Ma to miejsce wtedy, gdy inspirują was do pełniejszego zwrotu ku Bogu i Miłości. Samo potwierdzenie „słuszności obranej drogi” ma mniejszą wartość, jeśli nie inspiruje ciebie, was ku miłości. Ukoronowaniem doświadczeń jest miłość. Gdy Ją znajdziesz, naucz się doświadczać Jej, żyć w Niej i kierować ku Niej. I już nie poszukuj innych doświadczeń, pragnienie wiedzy pozostaw za sobą.


Czasem chcecie poznawać, doświadczać i wiedzieć, po to by udowodnić coś innym. I to również nie jest właściwe. Prawdziwą przemianę w „innych” przyniesie dopiero Miłość. Kierujcie się ku Niej. Módlcie się o miłość dla waszych bliskich, dalekich, wszystkich. Jesteście jedną rodziną. Prawdziwa i trwała przemiana przychodzi jedynie poprzez miłość. Zrezygnujcie z nawracania innych. Zacznijcie od siebie, najpierw nawróćcie siebie, a z czasem dostaniecie do ręki inne narzędzia wywoływania pozytywnych zmian w ludziach.


Mistrzu, ludzie czytając Twoje słowa mogą pomyśleć, że mają do czynienia z jakąś nową teorią, całkowitą zmiana myślenia, rewolucją albo i praniem mózgu...


Nie niekoniecznie tak pomyślą. Wielu odetchnie widząc wskazany właściwy cel w życiu, prawdziwą wartość, wokół której można budować życie.

Postawcie Boga – Miłość na pierwszym miejscu w życiu”


Pięknie powiedziane i ile mocy w sobie zawiera. Ale przepraszam, że będę niegrzeczny, jedno zdanie to nie jest wiele jak na oś życia.


Jedno zdanie nie, ale jego Znaczenie – tak. Jestem Miłością i potrafię zmienić wasze życie i nie jest to kolejna teoria. Właśnie tutaj trafiacie na Moje słowa wskazujące kierunek, w którym należy iść. Jeśli się zdecydujecie to macie Moją gwarancję, że wkrótce przekonacie się o słuszności waszego wyboru i prawdziwości tego, co jest tutaj powiedziane.

Pamiętajcie, że zawsze możecie Mnie wypróbować. Zgadzam się na to.

Możecie postąpić według zasady „spróbuj zanim kupisz” i zacząć zwracać się do Mnie z różnymi sprawami po to bym wskazał wam drogę, pomógł, lub sam rozwiązał problem. Po skutkach zobaczycie, co się dzieje, przekonacie się jak działam. Namawiam was teraz byście spróbowali i doświadczyli. Doświadczcie działania Boskości, doświadczcie odpowiedzi na wasze prośby, kierujcie się ku Miłości i proście kochającą Boskość o możliwość doświadczenia Jej. Doświadczenie rozwiewa wątpliwości. Po nim przychodzi ufność i droga staje się znacznie łatwiejsza.


Boisz się spróbować czytelniku? Jeśli nie to uśmiechnij się. Jeśli tak, to też się uśmiechnij. Radość to droga do Boskości.


A prośby o doświadczenie Twojej miłości?


Z pewnością dla wielu przyniosą rezultat.


I jeszcze jedno, kiedy to, o co prosicie nagle się pojawi pamiętajcie, że jestem Bogiem Miłości a nie lęku i gniewu. Miłości i radości. Dary, które otrzymacie w odpowiedzi są świadectwem miłości, znakami przyjaźni, dowodami bliskości i troski. Ich celem jest nie tylko pomoc wam w kłopotach lecz zwrócenie ku najlepszej z możliwych dróg, ku drodze szczęścia i miłości. Wobec darów na niej wszelkie inne bledną. Sami zresztą zobaczycie.


Niektórzy boją się wkraczającej w ich życie jakiejś nowej i nieznanej siły. Jest to spadek po waszej religii uczącej, że Boga należy się bać. Nie należy. Boga trzeba kochać, bo On jest samą miłością. Wyłącznie miłością.


Ludzkość stoi przed olbrzymim wyzwaniem integracji życia materialnego i duchowego w jedną, spójną całość.


Dlaczego Bóg pozwala na tyle nieszczęść na Ziemi?

Często spotykam się z pytaniem skoro Bóg istnieje to dlaczego na Ziemi jest tyle głodu, chorób, nieszczęść i wojen?

To ważne pytanie. Słychać je każdego dnia w każdym zakątku świata. Moja odpowiedź jest następująca:

Czy jesteście rzeczywiście pewni, że to Ja odpowiadam za głód na świecie, cierpienie, choroby i wojny? Czy jesteście pewni tego, że to Ja powinienem się zająć nakarmieniem głodnych, pocieszaniem strapionych i likwidacją wojen?

To przecież wy macie tyle zapasów żywności, lekarstw, miliardy dolarów wydajecie na nową broń i jeszcze twierdzicie, że to Ja jestem odpowiedzialny za zło na świecie?

A ile szkół można by wybudować za jeden nowoczesny myśliwiec? Ilu nakarmić głodnych? Ilu ludziom zapewnić godziwą pracę i płacę aby żyli szczęśliwi i mogli w szczęściu wychowywać swoje dzieci?

Czy naprawdę jesteście aż tak zadufani w sobie, że nie umiecie dostrzec gdzie leży prawdziwa przyczyna głodu?

Nie potraficie się dzielić i dbać o siebie nawzajem, zewnętrznie jesteście zbyt daleko od Miłości. Gdy zmienicie ten stan rzeczy zmniejszy się ilość niesprzyjających wam wydarzeń, głód i wojny znikną. Prawo przyczyny i skutku będzie działało wtedy zgodnie z waszymi planami i zamierzeniami a nie jak dziś przeciw nim. Dzisiaj wydarzenia, które uznajecie za złe są skutkami waszych własnych czynów i mają za zadanie skierować was na dobrą drogę.


Macie siły i środki aby pomagać innym, nakarmić głodujących, stworzyć im warunki do nauki, rozwoju, spokojnego i dobrego życia. Ale wolicie myśleć o sobie, o własnych majątkach, „własnym” rozwoju i szczęściu, zaspokajaniu pragnień. Dlatego ten świat wygląda tak jak wygląda. Oskarżacie Boskość, o to że stworzyła świat który wam nie odpowiada, tyle na nim bólu, cierpienia i „zła”. Ale też sami nie chcecie nic zrobić aby to zmienić. Skoro jak twierdzicie, ten temat jest dla was tak ważny dlaczego WY się nim nie zajmiecie? Ja z pewnością wam w tym pomogę.


Zacznijcie zmiany od samych siebie. Od serca, w którym mieszka Bóg. Znajdźcie Go i Jego miłość a potem uczcie się kierować Nią w życiu. Jest bardzo wiele do zrobienia. Wielu głodnych oczekuje na posiłek, wiele dusz oczekuje na światło miłości. I Ja je przekażę dzięki wam. Jestem gotów. To wy zmienicie ten świat. Wtedy zobaczycie jak czuła i troskliwa jest kochająca Boska Matka. Poczujecie w sercu Jej miłość i radość z dzielenia się. I przestaniecie raz na zawsze oskarżać Mnie, a zaczniecie kochać.


Jeśli naprawdę chcielibyście rozwiązać problemy tego świata macie na to siły i środki. Wszystkiego jest w obfitości dla wszystkich. Tylko działać. Znacznie wygodniej jest jednak oglądać się i szukać winnych. Nie szukajcie winnych, ta sytuacja jest wyzwaniem dla z was.


Ty chciałbyś wszystko rozdać.


Tak, tak, tak nic innego nie robię od milionów lat. Ja zaraz bym nakarmił głodnych, wlał nadzieję na przyszłość w serca poniżonych, zapomnianych i opuszczonych, dał dzieciom na świecie wykształcenie żeby wyrosły na mądrych i dobrych ludzi, dał im opiekę medyczną żeby nie cierpiały chorób. Tak, powtarzam to z wielkim naciskiem zrobił bym to ponieważ jestem Stwórcą, Ojcem i Matką tych wszystkich cierpiących głodnych i poniżonych.

Ale nie mogę tego uczynić ponieważ wy Mi na to nie pozwalacie. Żyjecie zapatrzeni w siebie i w swój dobrobyt, we własną wielkość i stwardniały wam serca. Nie słyszycie już płaczu umierających z głodu dzieci, nie słyszycie jęków mordowanych ludzi, nie dbacie o cierpienia zwierząt.

I jeszcze zadajecie pytania dlaczego Bóg tym się nie zajmie? Moje dzieci, skoro ten temat jest dla was taki ważny dlaczego wy się tym nie zajmiecie? Jeśli uważacie że jest to coś tak istotnego, dlaczego nic z tym nie zrobicie a jedynie poprzestajecie na narzekaniu i oskarżaniu Mnie? Dlaczego, odpowiedzcie Mi dlaczego? Chcę poznać waszą odpowiedź. Słucham jak ona brzmi? Jak ona brzmi?


Wydaje mi się, że rządy i politycy nigdy się na to nie zgodzą.


Dziś możesz mieć taka opinię, ale prawda jest inna. Władza polityczna stanowi koncentrację zbiorowej władzy społecznej. Wybierzcie takich polityków, którzy się zgodzą a co więcej przeprowadzą pożądane zmiany.


Mistrzu to chyba nie jest realne.


Wprost przeciwnie. Zmiany leżą w waszym zasięgu. Nawet jeden człowiek może zrobić wyłom w murze milczenia wokół troski o innych. To najbardziej wartościowa dziedzina działalności tak społecznej jak i politycznej. Za jednostką pójdą następni.


Wydaje mi się, że ludzie nie wybiorą nikogo, kto nie przyrzeknie np. obniżki podatków, powiększenia świadczeń socjalnych, konkretnych korzyści dla naszego społeczeństwa.


Naszego”, tak wciąż „naszego”. W ten sposób dotarliśmy do Mojej pierwotnej odpowiedzi. Tak naprawdę los innych interesuje was jedynie w znikomym stopniu. I to jest jedna z najpoważniejszych przyczyn głodu, nieszczęść i wojen na Ziemi. Zmiana tego stanu rzeczy leży w waszych rękach.


Mistrzu, skoro już mam taką możliwość zadam Ci pytanie – jak mamy się do tego zabrać? Co Ty byś nam poradził? Jakie praktyczne wskazówki nam dasz, jakie działania możemy podjąć?


To bardzo dobre pytania.


Zacznijcie od samych siebie. Poproście Miłość aby rozpoczęła pozytywne przemiany w waszych sercach, duszach i umysłach. Medytujcie częściej, częściej się uśmiechajcie. Proście Boskość by wskazała wam co możecie i co powinniście zrobić dla innych. Nauczcie się dzielić tym co macie, a jeśli nie macie nic to choćby dobrym słowem, choćby uśmiechem. Zawsze jest bardzo wiele do ofiarowania innym. Tylko chcieć.


Zacznijcie dostrzegać Boskość w innych istotach i we wszystkim wokół. Całe wasze życie toczy się w Bogu. Wokół nie ma nic oprócz Niego. Wokół nie ma nic oprócz Miłości. Nauczcie się przekazywać dalej to co od Niej otrzymaliście. Poproście aby wskazała wam komu i co możecie ofiarować. Proście Boskość o zmiany w świecie, o szczęście i pomyślność dla innych. Loka Samasta Sukhinu Bhavantu. Niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe. Proście o szczęście dla wszystkich, dla polityków, również dla tych, których uważacie za waszych wrogów i ludzi negatywnych. Niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe. To zmiękczy wasze serca i otworzy je na Boskie inspiracje do czynienia dobra.


Pomyślcie, co dobrego możecie zrobić dla innych, dla opuszczonych, cierpiących, głodnych? I zróbcie coś.


Mistrzu wybacz mi proszę i pozwól, że zadam podchwytliwe pytanie. Wspominasz o konieczności zmian i naprawy a jednocześnie mówisz, że świat jest doskonały, nie należy zwracać się ku niemu i wszystko pozostawić Tobie. Całe działanie pozostawić Tobie. Czy nie ma tutaj sprzeczności?


Świat to skrót od słowa Światło. Pośród tego, co zewnętrznie postrzegacie jako nieszczęścia i cierpienia tworzą się podstawy nowego odczuwania świata, budowy dobrych cech i wznoszenia ku Boskości. Wewnętrznie wszystko jest Miłością i jej wyrazem. Zewnętrznie stan ten powinien wyrazić się jako troska o innych, pragnienie przyniesienia ulgi cierpiącym, pocieszania, bezinteresownego dzielenia się tym, co wiecie i posiadacie. W dzisiejszym świecie jest ku temu bardzo wiele okazji. To cudowne pole do kształcenia dobrych cech. To wspaniała okazja dla każdego z was. Jednak pamiętajcie, że droga ku Boskości i kochający Stwórca powinien stać na pierwszym miejscu. Jeszcze nie znacie siebie, jeszcze nie wiecie co się kryje wewnątrz. Postawcie Boskość na pierwszym miejscu a reszta ułoży się sama.


Wiele istnień, skutkiem wcześniejszych czynów musi jeszcze przejść przez różne wydarzenia, głód i nieszczęścia. Powinni ich doznać, ponieważ kiedyś stworzyli warunki aby powstały. Z drugiej strony pozostali mają możliwość rozwijania w sobie cudownych cech troski o innych i pomagania im. Ta ziemia nie jest po to by na niej panować. Ona istnieje po to, byście nauczyli się dzielić z innymi, tym, co macie najlepszego. Poproście kochającą Boskość, aby pokierowała waszymi inicjatywami pomocy innym, aby podpowiedziała, komu i w jakiej formie możecie pomóc. Uczyni to z ochotą. Otwórzcie się na odpowiedź.


Zwróćcie uwagę na inny aspekt opisanej sytuacji. Wy sami macie możliwość tworzenia wydarzeń, nie tylko dzięki bezpośredniemu działaniu. Wasze czyny przynoszą znacznie głębsze skutki w przyszłości. Tworzycie myśli, nawyki, charaktery, przeznaczenie. Tworzycie swoje przyszłe losy i ich zawartość. Oby były jak najlepsze dla was i dla innych.


W jaki sposób możemy to zrobić?


Kierując się na drogi Dobra. Prosząc Miłość o wsparcie w podróży. Mówcie dobrze, nie mówcie o nikim źle, nawet nie myślcie źle. Wszyscy i wszystko są zanurzeni w Boskości i są Nią Samą. Mówiąc o kimś źle – mówisz źle o Mnie. Medytujcie, módlcie się i kochajcie Stwórcę. Poproście Przyjaciela, aby wskazywał wam najlepszą drogę.


Teraz podkreślę jeszcze jedną ważną kwestię. Macie cząstkę Boskiej Mocy tworzenia. Do tej pory używacie jej niewłaściwie. Gdy zaczniecie chodzić ścieżkami wolnymi od egoizmu, stworzycie rzeczy i stany dobre dla wszystkich i wszystkiego co żyje. Stworzycie raj na Ziemi, planetę Miłości. To możecie zrobić tutaj sami. Jeśli zechcecie. W końcu jednak pozytywne tendencje przeważą.


Dzisiejszy świat wam nie odpowiada. Logicznie więc, w waszym sposobie myślenia, obarczacie winą Boskość lub w ogóle odmawiacie Jej istnienia. Jest to działanie fałszywe. Nie bierzecie pod uwagę, że to wy sami tworzycie świat. On układa się stosownie do waszych pragnień. Jeśli są niszczące, dalekie od dobra i miłości spotykacie się po czasie z konsekwencjami. Wtedy poszukujecie winnych na zewnątrz. Zawsze na zewnątrz. Prawda jest taka, że to wy sami określacie kształt świata. Zacznijcie tworzyć rzeczy dobre, kierujcie się miłością a zewnętrzność dostosuje się z czasem do tego wzniosłego obrazu. Jesteście kimś znacznie większym, niż myślicie.

Jesteście Boskością obdarzoną niesłychaną mocą tworzenia. Stworzyliście siebie i świat, który zewnętrznie znacznie odbiega od tego co kojarzy wam się ze Światłością. Możecie stworzyć zupełnie inny, współgrający z miłością Stwórcy na tonach wewnętrznej harmonii.


Od czasu do czasu robię przegląd ubrań i zawsze znajdzie się coś, co już nie jest potrzebne. Można więc to komuś podarować. Sam byłem zmuszony przez życie do ubierania się w sklepach z używaną odzieżą i dobrze wiem, co to znaczy żyć na krawędzi biedy.


O właśnie, sam wiesz jak to jest, dlatego chętnie wspomagasz innych. A zauważyłeś, że im więcej dajesz potrzebującym tym więcej dostajesz i masz do dania?


Tak, czasem nawet czuję, że powinienem już coś oddać, co jeszcze jest w moim pojęciu dobre. Oddaje a zaraz otrzymuje coś jeszcze lepszego. Patrząc na to z takiej perspektywy widzę, że w zamian za starą odzież oddaną kiedyś mogę teraz chodzić w drogich i dobrych ubraniach. Tak jakoś jedno z drugim się składa.


Tak to działa. Im więcej dajesz z hojności serca tym więcej otrzymujesz i tym większa radość duchowa staje się Twoim udziałem. Ale pamiętajcie, że miłość to nie handel „dziś oddam więc pewnie jutro dostanę więcej”. Dawajcie bez osobistego zainteresowania jakakolwiek korzyścią, jedynie z czystej radości dzielenia się. Spójrzcie na biedę i cierpienia na Ziemi jako na wielkie wyzwanie, wielką okazję dla rozwoju duchowego i duchowej radości. Wielką okazję do nauki właściwego działania. Wielkie dzieło do wykonania i ofiarowania jego rezultatów Bogu.


Ofiarujcie wszystko, co macie miłości Boskiej i poproście Ją, aby nauczyła was dzielić się z innymi. Dając coś komuś nie myśl, co dostaniesz w zamian. Myśl, że ofiarowujesz to Boskości, pod postacią drugiego człowieka. To wielka łaska móc dawać i dzielić się. To wyraz miłości. Wszyscy jesteście Jednością. Jedność to Boskość.


Przyznam, że po raz kolejny nie wiem co mam powiedzieć. Miałem nadzieję, że ta książka podbuduje ludzi duchowo, wskaże nową drogę, rozświetli ciemności.


Widzisz, Ja się musze wypowiedzieć i to właśnie czynie, temu służy nasza rozmowa. Książka i myśli w niej zawarte dotyczą wszystkich dziedzin życia ludzkiego i planety jako całości. Przygotowujecie się do Nowej Ery i macie na jej temat błędne wyobrażenia. Że możecie znaleźć Boga na Ziemi i Jego Królestwo i jednocześnie zachować wasze przywileje, nadmierne a nie służące niczemu majątki, pychę możnych tego świata i poniżenie pozostałych. Żyjąc w miłości każdy z was będzie wiedział co ma robić, bo Ona będzie mu przewodnikiem. To co teraz mówię zapadnie w serca po to by w stosownym czasie ujrzeć światło dzienne jako napęd do nowej mądrości i wynikającego stąd działania. Będzie nim kierowała Miłość.


Wspominasz o konieczności zmian i naprawy a jednocześnie mówisz, że nie należy zwracać się ku niemu i wszystko pozostawić Tobie. Czy nie ma tutaj sprzeczności?


Nie ma żadnej sprzeczności. Po pierwsze, Ja udzieliłem odpowiedzi na sformułowane przez ciebie pytanie. Wskazałem na konieczność zmian i pokazałem ich kierunek. Omówiłem przyczyny obecnego stanu rzeczy. Ci, którzy będą mieli ochotę coś zmienić a nie tylko narzekać już będą wiedzieć co robić. I takich jest bardzo wielu.

Są jednak i inni, poszukujący drogi ku Światłu i dla nich wiedzie ona przez odwrócenie się od świata i zwrócenie z miłością ku Mnie.

Po trzecie nie ma nic złego w pomocy okazywanej głodnym, potrzebującym i bezdomnym. Każdy z was może być przez los postawiony w takiej sytuacji. Powtarzam z naciskiem - każdy. Wy jednak wolicie zamknąć oczy i powiedzieć, że to nie jest wasz problem. Ja nie jestem Bogiem bogatych i możnych tego świata. Ja jestem opiekunem uciśnionych i skrzywdzonych, troskliwą miłością, która szuka dróg do waszych serc abyście wreszcie pojęli, że jesteście wszyscy Jednym.

I głód każdego dziecka na świecie jest waszą sprawą, tak jak jest Moją.


Ja od czasu do czasu robię przegląd rzeczy, które już nie są mi potrzebne i zawsze jest ktoś komu mogę je ofiarować.


A zauważyłeś że im więcej dajesz potrzebującym tym więcej dostajesz i masz do dania?


Tak, czasem nawet czuję że powinienem już cos oddać co jeszcze jest w moim pojęciu dobre. Oddaje a zaraz otrzymuje cos jeszcze lepszego.


I tu masz rację. Tak dokładnie tak to działa. Im więcej dajesz ze zrozumienia i z hojności serca tym więcej otrzymujesz i tym większa radość duchowa staje się Twoim udziałem. Spójrz więc na biedę i cierpienia na Ziemi jako na wielkie wyzwanie, wielką okazję dla rozwoju duchowego i duchowej radości. Wielką okazję do nauki właściwego działania. Wielkie dzieło do wykonania i ofiarowania jego rezultatów Bogu. I to dopiero da ludzkości wielka duchową satysfakcję, której tak poszukuje. Dając ludzie przekonają się że dostają w zamian coś nowego, cos ważnego, coś cennego.

Ofiarujcie wszystko co macie miłości Boskiej i nauczcie się dzielić z innymi. Wszyscy jesteście Jednością. Jedność to Boskość. Życie w Królestwie Boskim to dostrzeżenie tej prawdy i działanie zgodnie z nią. Innej drogi po prostu nie ma.

Jak bowiem miało by to inne królestwo wyglądać? Jest tylko jedno. Króluje w mim Miłość.


Wydaje mi się że jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy na Ziemi jest biznes i polityka wielkich korporacji. Wyzysk podbudowany naciskami ekonomicznymi.


Tak, jest w tym trochę racji, ale tylko trochę. Nie należy patrzeć i potępiać nikogo bo nie chcemy tu znaleźć kozła ofiarnego ale zrozumieć zagadnienie. Łatwo jest powiedzieć że to oni, korporacje, sektor obronny, islamiści, czarni albo Rosjanie są źli. To poprawia nastrój, bo przez kontrast czujemy się lepiej prawda?


Sęk w tym, że przyczyny dzisiejszego stanu świata leżą znacznie głębiej i to w każdym z was. Egoizm obecny w waszych sercach i umysłach blokuje skutecznie przejawianie się wszelkich dobrych i niebiańskich cech, które przyniosłyby wam szczęście i niewyrażalne dobro. Dlatego prawdziwą przemianę świata powinniście zacząć od samych siebie, od zmiany własnych serc, otwarciu ich na miłość i głos Boskości w nich utajony.


Gdy serca będą pełne miłości i wolne od egoizmu świat ten stanie się rajska krainą miłości, taką, jaką w rzeczywistości jest. Gdy dorośniecie, gdy ludzka rasa dojrzeje do życia w unii z Boskością otworzą się Bramy Niebios, a właściwie zauważycie, że nie były nigdy zamknięte.

I Bóg i Miłość są tu przez cały czas, dla każdego i w obfitości. Niech każdy zacznie od siebie, szuka swojej drogi ku kochającemu Stwórcy i prosi o wsparcie i o miłość. Cały czas jestem tutaj, gotowy, aby wam służyć. Jeśli kochacie to chcecie służyć. A ja bardzo was kocham, stąd płynie wniosek że i służę wam stale. Proszę doceńcie to i traktujcie Mnie lepiej niż dotychczas. Nie liczę na wiele i wiele nie potrzebuję. Życzliwy uśmiech, serdeczny gest, dobro, które macie dla przyjaciół. Wasze szczęście to Moje szczęście. Największe znajdziecie w jedności ze Mną. Spróbujcie Mnie. Wypróbujcie Mnie.


Dlatego prawdziwą przemianę świata powinniście zacząć od siebie samych, od wejścia do Królestwa Miłości a mając to będziecie wiedzieć co zrobić dalej. Tak książka ma za zadanie podprowadzić was pod jego bramy po to tylko by pokazać, że żadnych bram nigdy nie było a Królestwo jest tu przez cały czas.

I Bóg i Miłość są tu przez cały czas, dla każdego i w obfitości. Niech każdy zacznie od siebie, szuka drogi do Mnie i prosi Mnie o wsparcie i o miłość, która oświetla drogę. Ja jestem przez cały czas gotów wam służyć. Po to tutaj jestem więc nie odtrącajcie Mnie po raz kolejny. Zadaj Mi jeszcze raz pytanie, od którego zaczęliśmy ten rozdział.


Mistrzu, skoro Bóg istnieje to, dlaczego na Ziemi jest tyle głodu, chorób, nieszczęść i wojen?

Po to, by każdy mógł w końcu zjednoczyć się w pełni z Miłością.

Przemiana


Chcę ci dziś podziękować za Twoją bliskość i czułą miłość która towarzyszy mi stale i stale mogę ku niej sięgać. O czym porozmawiamy dzisiejszego wieczoru ?


Społeczeństwo kształtuje jednostkę praktycznie już od chwili narodzin. Rodzice wpływają na dziecko swoimi energiami; obciążają je lękami, niepewnością jutra, wahaniami, przekazują skłonności. To stanowi bagaż który wpływa w niewidzialny sposób na młodego człowieka kształtując myślenie i wrażliwość.


Czy można się z tego wyzwolić ? Oczywiście że tak, dla człowieka duchowego nawet jest to konieczne, z tym jednakże zastrzeżeniem że nie należy podejmować tych prób licząc wyłącznie na siebie i własny rozum..

W zmianach które człowiek chciałby wprowadzić w sobie winien kierować się swym wyczuciem, intuicją i oczywiście ufnością w miłość i dobry wybór Siły Wyższej. Tylko Ona widzi doskonale które ciężary duchowe należy usunąć najpierw a które później i sama wyznacza najlepszy sposób, czas, miejsce. Dlatego w dzisiejszych czasach droga duchowa człowieka powinna polegać głównie na nauce kierowania się i trwania w miłości do Stwórcy. To jest najważniejsza sprawa.

Nie należy się obawiać błędów i potknięć, każdy z nich może wskazywać nowy kierunek ku radości i światłu.

Na drodze należy postępować z ufnością i wiarą, nawet gdy pojawiają się przeszkody trzeba maszerować dalej i nie poddawać się. Ojciec zwraca baczną uwagę na to co dzieje się w świecie ludzi, i dba o tych którzy powierzyli się Jego trosce i miłości. Zza trudności wyziera zawsze Jego spojrzenie pełne oczekiwania, miłości i radości z przebytej drogi.

Błędem jest podążanie ścieżkami jogi czy podobnych dyscyplin duchowych o ile nie ma się na względzie tego ostatecznego celu jakim jest nauka i trwanie w stałej miłości Stwórcy i do Stwórcy.

Wszystkie te drogi to zabawki służące rozrywce, miłemu spędzeniu czasu i nic ponadto, może poza rozbudowywaniem własnego ja osobowego.

Najlepiej porzucić to wszystko od razu i kierować się poza wszystkimi sprawami tego świata wprost ku miłującemu Stwórcy, wzywając Go z miłością i oddaniem. To jest droga dla wielu ludzi i do nich skieruję tę pracę i będzie im ona pomocą w zewnętrznym poszukiwaniu i otwarciu na światło Boga - Jedni które goreje w sercu każdej istoty.

Większość z was poszukuje w życiu satysfakcji, miłości i szczęścia. Jednak nawet nie wiecie o tym, jak wiele barier dzieli was od czystego i pełnego odczuwania zadowolenia, radości i miłości. Wydaje się wam, że każde dziecko przychodzące na świat jest czystą kartą, na której, w idealnej sytuacji kochający rodzice zapiszą rzeczy wartościowe i budujące.


Wasza cywilizacja bardzo niewiele wie o działaniu energii subtelnych. Jesteście zanurzeni w ich polu i przez cały czas przetwarzacie je przez ciało i umysł.

Społeczeństwo ma wpływ na człowieka już od chwili narodzin. Jego energie, jego problemy w niewidzialny sposób oplatają rodziców, wnikają w młode ciała i umysły. Kształtują w ten sposób myślenie i wrażliwość człowieka. Gdy dorastacie już sami macie kontakt z energiami „świata” i wasz stan wewnętrzny jeszcze się ugruntowuje.


Rozumiecie już, że palenie papierosów przez matkę w okresie ciąży czy picie alkoholu może zagrozić zdrowiu dziecka. Nie rozumiecie jeszcze, że kontakt z niektórymi energiami jest równie niszczący dla kształtujących się umysłów i psychiki. Powinniście bardziej zwracać uwagę na to, aby mieć kontakt z pozytywnymi energiami i treściami. Unikać agresji, przemocy i wszelkich negatywnych treści.


W wieku dorosłym żyjecie już z obciążeniami nałożonymi przez rodziców i społeczeństwo a także własnymi, które przenieśliście przez śmierć i narodziny. Jeśli chcecie się rozwijać i zmienić własne życie to jedyna dobra droga wiedzie poprzez zwrot i oddawanie się Boskiej Miłości. Konieczny jest wasz świadomy wysiłek ku miłości i dobru. Prawdziwe zmiany w was będą się odbywały w ciszy. Dokona ich sam Stwórca.


Czy mógłbyś wskazać, które elementy naszego zachowania są najważniejsze dla tej przemiany ku Tobie?


Będą to na pewno medytacja w skupieniu i z miłością do Stwórcy, dążenie do pozytywnych zmian skłonności i charakteru oraz unikanie negatywności w jej różnych formach.


Mistrzu, mówisz o medytacji z miłością, jak powinna ona wyglądać?


Jest wiele technik, najprostsza to zbliżenie się do Boskości w takiej Postaci, którą najłatwiej pokochacie i okazywanie Jej miłości i oddania. Miłość to czułe słowa, to zbliżanie się, dotyk, przytulenie do przyjaciela, to jednocześnie szacunek płynący z wiedzy z jak wielką Wartością mamy do czynienia. W tej medytacji łączymy się ze Źródłem wszelkich wartości więc i nasz stosunek do Niej powinien być odpowiedni.


Druga sprawa, o której wspomniałeś to pozytywne zmiany charakteru.


Wysiłek skierowany ku dobru. Starajcie się w każdej sytuacji i w każdym człowieku widzieć dobro i tylko dobro. Unikajcie patrzenia i rozważania tego, co uważacie za zło. Zwracajcie się do wszystkich jako do przejawów dobra, niezależnie od tego, kim są. Starajcie się czynić dobro, dzielić się z innymi, wspierać potrzebujących i czyńcie to wszystko dla kochającego Stwórcy, rozumiejąc, że pracujecie w Jego Boskim ogrodzie. Czyńcie wszystko z uśmiechem i radością. Czyńcie dobro dla największego i najbardziej kochanego Dobra.


Droga miłości ma to do siebie, że sama będzie rozwijać się przed wami ukazując kolejne kroki. Zaufajcie miłości. Oddajcie się Jej. A cała reszta zostanie ułożona bez waszego wysiłku.


Mistrzu, ostatni punkt, o którym wspomniałeś to unikanie negatywności.


Nie patrzcie na zło. Unikajcie przemocy w myślach, słowach i czynach. Nie mówcie o nikim źle. Nie mówcie do nikogo źle. Unikajcie gniewu. Ograniczcie ilość oglądanych programów w telewizji i starannie dobierajcie ich jakość. Dobierajcie programy, które oglądają wasze dzieci, uważając aby ich umysły nie nasiąkały przemocą, agresją i arogancją. Unikajcie mówienia źle o kimkolwiek, niezależnie od tego, kim jest i co czyni. Mówcie pozytywnie. Myślcie pozytywnie. Zamieńcie smutek na uśmiech. Unikajcie skupiania na problemach. Skupiajcie się na rozwiązaniu. Kochająca Boskość jest Rozwiązaniem. Poproście Stwórcę każdego dnia aby pomógł wam w tym procesie.


Niektórzy z nas są bardzo gorliwi we wprowadzaniu zmian.


Gorliwość jest dobra, ale miłość jest lepsza. Unikajcie niecierpliwości. Zastąpcie ja słodkim oczekiwaniem na dobro, które przyjdzie od Stwórcy. Własnymi siłami nie jesteście w stanie zrobić zbyt wiele.

Dlatego oczekujcie w oddaniu i zaufaniu na działanie Miłości. Kierujcie się ku Niej każdego dnia, każdej chwili.


Na drodze często popełniamy błędy i potykamy się.


To naturalne i nawet potrzebne. Błędy uświadamiają wam własną niedoskonałość i konieczność zwrotu ku kochającej was Doskonałości. Każdy dostrzeżony błąd jest jak cień, który wskazuje kierunek światła. Odwracajcie się od cieni i idźcie ku Światłości. Stale i bez zatrzymywania się. Nie rozważajcie błędów, one nie są takie ważne jak czas poświęcony miłości i duchowej drodze. Skupcie się na rzeczach najistotniejszych a resztę pozostawcie z miłością i najlepszymi intencjami swojemu losowi.

Praca fizyczna

O czym porozmawiamy w ten piękny wieczór ?


Pomówimy dziś o pracy i o jej potrzebie na drodze człowieka do doskonałości duchowej.

Człowiek ma dwie ręce i powinien pracować. To banał ale jak wielu ludzi obywa się dziś bez pracy fizycznej. Jest ona potrzebna nie tylko dla prawidłowego funkcjonowania ciała ale również jako czynnik tworzenia równowagi psychofizycznej. Dlatego aby być zdrowym należy pracować fizycznie.

W pracy człowiek przetwarza przez swe ciało wiele energii to z kolei służy otaczającemu go środowisku czyniąc je podatnym na przyjęcie wibracji wyższych rzędów.

Praca uwzniośla, ta stara prawda ma silną podbudowę w wiedzy o przemianach duchowych.


Tyle zazwyczaj mówisz o miłości a dziś nagle o pracy fizycznej. Czy ona również jest drogą ku miłości ?


Dobre samopoczucie wynikające z naturalnej siły i odporności psychofizycznej stanowi jedną z podstaw do tworzenia stanów radości w człowieku. Nie sięgniesz głębiej w Boską Jaźń jeśli nie będziesz mógł przetworzyć przez swe ciało zespołu energii wiodących wzwyż.

Przestrojenie czyli przebudowa energetyczna organizmu musi trwać a najlepiej idzie podczas pracy, gdy ciało i umysł zajęte są czymś innym dlatego nie powinieneś ociągać się, gdy daję ci impuls do pracy; jesteś częścią większej całości i winieneś umieć współgrać z potrzebami wyższego rzędu.

Nie musisz jasno widzieć obrazu całości, wystarczy byś poddał się w zaufaniu do mnie temu co niesie chwila i co mówię ci wewnątrz.

Praca fizyczna jest bardzo ważna w rozwoju człowieka, jest wiele przyczyn utrudniających jej właściwy przebieg a jedną z nich jest brak taktu.


Brak rytmu ?


Tak.

Praca musi mieć swój rytm, ma zwykle określony czas w którym trzeba się zmieścić.

Jeśli idzie o ciebie to często gubisz tempo przez niepotrzebne przemyślenia, raz że nie związane bezpośrednio z wykonywaną czynnością, dwa że kierujące się wciąż ku energiom świata. Przetnij to zdecydowanie a zaraz odczujesz ulgę i będzie ci się lepiej pracowało i żyło. Chodzi tu o każdy rodzaj pracy - w skupieniu na tym co robisz, w kierowaniu myśli ku Mnie, w prośbach abym to Ja czynił przez ciebie.

Jest bardzo wiele możliwości naszego jednoczenia się tylko zwróć na to uwagę a odkryjesz zaraz moje subtelne kierownictwo które jest stale obecne.

Jestem przy tobie i w tobie zawsze i tylko czekam na zwrócenie w moim kierunku, by zaraz nadejść ze wsparciem, radością, miłością. Tak mój drogi, Ja zawsze przynoszę ci radość i szczęście i może być go o wiele więcej biorąc pod uwagę czas który zajmuje ci przeżuwanie nie swoich myśli - bo pochodzących jeszcze ze świata. Odetnij się od nich zdecydowanie i zwracaj w moim kierunku. To już dopalające się resztki kogoś kim byłeś kiedyś, narodził się nowy człowiek.

Zwróć proszę na to uwagę a przychodzące myśli ofiaruj mnie i powracaj ku mej bliskości. Powtarzam się, wiem ale to najlepsza droga.

Pora już porzucić ciężary i wesoło bujać w obłokach pośród niebiańskich rozkoszy bycia sam na sam z Jedynym.


Praca kojarzy się zwykle z korzyściami materialnymi, nie jest to dobre podejście dlatego że wiąże ze sprawami świata.

Dobra praca to taka która jest spełniana jako ofiara dla Najwyższego, dar serca Jemu poświęcony, bez przywiązywania się do jej owoców.

Pracujesz więc dla Boga, Jego słodkiej miłości i obecności, tak spełniana praca ma działanie oczyszczające i wyzwalające. Nieważny jest przy tym jej rodzaj, nawet najbardziej prozaiczne czynności są miłą ofiarą Temu który jest mieszkańcem ludzkiego serca. To jest właściwy sposób spełniania pracy. Dziś porozmawiamy o konieczności pracy fizycznej. Jest ona przeciwwagą dla wysiłku umysłowego i dzięki niej dzieje się w was wiele przemian. Po pierwsze życie jest łaską i praca jest łaską Najwyższego. Bądźcie wdzięczni, za to, że możecie pracować. Traktujcie to co robicie jako okazję do zwrotu ku wyższym wartościom, okazję do jednoczenia się w miłości z Miłością. Podziękujcie Nauczycielowi za możliwość pracy.


Po drugie ofiarujcie Jemu owoce tego co robicie i dbajcie o to, by się z nimi nie wiązać. Nie poszukujcie nagród materialnych ani żadnych innych, nie myślcie o tym co dostaniecie w zamian.


Mistrzu, w takim razie o czym mamy myśleć podczas pracy?


Myślcie o Miłości i ku Niej się kierujcie sercem, umysłem, duszą. Myślcie, że to kochająca Boskość działa waszymi rękami. Wyobraźcie to sobie bardzo realnie. Uśmiechajcie się do Boga gdy pracujecie. Wyobrażajcie sobie, że jest tuż obok was i patrzy z miłością na was i to co czynicie. Zaraz zobaczycie zmiany w waszym podejściu do tego co robicie.


Wydaje mi się, że Twoje wskazówki mogą zrobić wrażenie dość niepraktycznych. Oczywiście na pierwszy rzut oka.


Tak, a co ty byś powiedział o nich?


Cóż, wiem z praktyki, że są po prostu genialne. Nie wszystko miałem okazję już wprowadzić w życie, ale niektóre rzeczy dawały zaskakujące rezultaty. Rzeczywiście zaraz robi się bardzo przyjemnie, praca nie męczy jak zazwyczaj, jest więcej radości no i miłości także. Dziękuję Ci Mistrzu za Twoje słowa.


Podczas pracy, czuje jak przez ciało i ręce płynie energia a na sercu robi się tak miło i słodko. Tak jak zawsze, gdy jesteś w pobliżu.


Chyba najtrudniej jest nie przywiązywać się do owoców pracy. Te myśli wciąż powracają. Co robić z nimi?


Nie czynić z nich problemu, po prostu nie rozwijać, nie podążać za nimi. Skupić uwagę na czynnościach, skupić się na Boskości. Jak najbardziej praktycznie. Ćwiczcie i zmieniajcie się.


Ofiarowujcie wyniki pracy Stwórcy. A gdy to uczynicie, bądźcie konsekwentni, one już nie należą do was. Pilnujcie tego. Nie wiążcie się z niczym. Nie wiążcie się z nikim. Wiążcie się jedynie z kochającą Boskością.


Mistrzu, często w pracy dużym problemem, przynajmniej dla mnie, są natarczywe myśli. Duży wysiłek powoduje zwykle duże nasilenie myślenia. Czasem nie są to wcale przyjemne stany.


Przychodzą i mijają. Kieruj się ku Bogu. Powinniście z czasem poradzić sobie z nimi. Stały wysiłek skierowany ku skupieniu na najwyższych wartościach przyniesie owoce. Będziecie coraz silniejsi duchowo. Praca ćwiczy mięśnie ale także, gdy skupiacie się na Bogu i pokonujecie trudności daje wam siłę duchową, wzmacnia charakter i pozytywne nawyki.


Aby wzmocnić to co w was dobrego powtarzajcie Imię Pana. Mantry zawierające Imiona Boskie maja ogromną moc. I bardzo pomogą w stanach, które uznajecie za cięższe. Om Namah Shivaja. Om Namah Rama. Starożytna Gayatri. Korzystajcie z tych wypróbowanych przez stulecia metod pracy duchowej.


Zwracajcie się do Stwórcy z miłością, z modlitwą, z prośbą aby towarzyszył wam w pracy i wykonywał ją z wami i za was. Uczcie się jak to jest kiedy się pracuje razem z Nim. Nauczcie się nowego sposobu działania. Nauczcie się współpracy z Miłością.

Wkładajcie serce w pracę. Wkładajcie w nią miłość.

Całe życie spędzacie w ogrodzie Stwórcy. Wszędzie, aż po horyzont rozciągają się Jego włości. Pracujecie więc zawsze u Niego. Pracujcie więc dla Niego, nie dla siebie. Pracujcie dla Miłości. Pamiętajcie o tym.


Mistrzu, wielu ludzi nie lubi tego co robi. Praca nie jest dla nich łaską, to znaczy jest ale nie odczuwają tego.


Można zmienić ten stan rzecz, stały wysiłek według zasad podanych powyżej przyniesie z czasem dobre i bardzo dobre efekty. Jeśli nie jesteście w stanie zmienić warunków, proście aby zmienił się wasz stosunek do tego co robicie. Unikajcie negatywnych stanów emocjonalnych. Unikajcie negatywności, kierujcie się ku dobru. Z czasem jasno dostrzeżecie efekty swych wysiłków. Ale nie przywiązujcie się również do widzenia skutków. Idźcie dalej, widzenie i doświadczenia, które zbieracie nie są tak wartościowe jak miłość i droga ku Stwórcy.


Nauczcie się widzieć, wyszukiwać i dostrzegać wszelkie pozytywne aspekty sytuacji, w których się znaleźliście. Poproście Miłość, by wam pomogła, przecież nie odmówi. Nie odmawia nigdy. Jeśli macie z tym problem, poproście Miłość by zmieniła wasz stosunek do pracy, do wszystkiego co robicie. Poproście też by nauczyła was pracować z miłością i oddaniem. Pracujcie z miłością, nawet najbanalniejsze czynności są okazją do zwrotu ku Stwórcy. Każdy najdrobniejszy gest, każdy oddech może być pieśnią miłości, cudowną ofiarą na ołtarzu dnia.


Praca kojarzy się zwykle z korzyściami materialnymi, ale nie jest to dobre podejście, ponieważ wiąże ze sprawami świata. Dobra praca to taka, która jest spełniana jako ofiara dla Najwyższego, dar serca Jemu poświęcony, bez przywiązywania się do jej owoców. Nie pracujcie dla pieniędzy, to błąd.


Pracujcie z miłością. Pracujcie dla Miłości.


Wziąłem się dziś za zmywanie podłogi. Było cudownie. Nigdzie się nie spieszyłem ale praca szła szybko. Zwracałem się w trakcie do Miłości, wyobrażałem sobie, że podłoga, stary ręcznik, którego używałem, wiadro z wodą to wszystko formy Boskości. Czystej, świetlistej Boskości. I że dotykam Jej dłońmi, delikatnie i z miłością. To było po prostu cudowne uczucie. Potem dodałem do tego pocałunki, tak jakbym miał przed sobą żywego Stwórcę i całował Go w policzek. I robiło się jeszcze milej. Po prostu była radość a z nią miłość. Kiedy pracuje się „tak jak zawsze” to podążamy utartymi koleinami i stąd bierze się tez zmęczenie. Kiedy zwracamy się z ciepłymi uczuciami ku Miłości jest po prostu cudownie.

Bariery osobowego „ja”


Przed laty w Indiach powiedziałeś mi abym ćwiczył otwarcie na ludzi, mówił im w medytacji, że ich kocham i otwierając się przyjmował to samo. Ile barier opadało, nawet nie wtedy gdy kierowałem w myśli ku komuś słowo kocham ale przede wszystkim, gdy pojawiali się i je wypowiadali. Jak umysł był przestraszony "co oni chcą uzyskać ode mnie", "co się za tym kryje", a kiedy wreszcie znikła ta gra umysłu opadło mnie poczucie bezbronności poczułem się jak nagi pośród ludzi. Dziś nadal jest we mnie ślad tej twardości i siły osobowej. Czy czas zdjąć ją i ofiarować tobie ? Co przyjdzie w zamian, czy w ogóle coś przyjść musi, czy też wystarczy jedynie opuścić fortecę "ja" i trzymając się Ciebie, twej słodkiej miłości ruszyć w nieznane, na bezdroża ?


To dobrze, że umiesz już dostrzec jak pękają stare kajdany. Ja nie tworzę żadnych barier nie tylko względem ciebie ale względem każdego człowieka. Jestem tym który nie zna barier i ograniczeń nawet gdy biorę ciało i żyję w nim pozostaję całkowicie sobą, nieograniczony i nieskończony.

Siłą rzeczy i ty zrzucasz niepotrzebne ograniczenia i nawet pośród ludzi stajesz się bardzo delikatny.

Nie bój się zrzucić pancerze i pozostać bezbronnym, bądź nie jako "ja" osobowe lecz jako Ja czyli ty skierowany umysłem ku Mnie i Mojej miłości, skromny, pozbawiony ważności i pretensji. Nie bój się otworzyć, nie bój się mówić kocham i przyjmować te słowa zewsząd. Jestem wszędzie i nic co się dzieje nie obywa się bez udziału mej miłości nawet wydarzenia z pozoru błahe i bez znaczenia. Otwórz się na mnie i tak pozostań, ja ci przecież nie zaszkodzę, to zupełnie nie leży w mej naturze. Precz bariery i wahania, niech przyjdzie miłość i zrobi tutaj swój porządek !


Budzę się, kieruję umysł ku Tobie, czuję jak opadają, odchodzą w nicość bariery "ja" osobowego, ta specyficzna ważność, poczucie bycia kimś i widzę jasno jak tamują one dopływ Twojej czystej i świeżej miłości. Ona zjawia się natychmiast, gdy opadną. Co mogę powiedzieć, jestem teraz tak szczęśliwy Twoim szczęściem a wszelkie trudne dotąd problemy rozwiązują się same. A raczej to Ty je rozwiązujesz. Dziękuję Ci za to ukochany Baba.


Przed laty w Indiach powiedziałeś mi abym ćwiczył otwarcie na ludzi, podczas medytacji mówił im, że ich kocham i otwierając się przyjmował to samo. Podczas medytacji czułem jak opadają bariery ego i to nawet nie wtedy, gdy sam mówiłem komuś, ze go kocham, ale gdy wyobrażałem sobie, że stają przede mną i wypowiadają te dwa cudowne słowa.


Zauważyłem jak umysł był wystraszony, jak tworzył masę pytań i wątpliwości, „co oni chcą uzyskać ode mnie", "co się za tym kryje". Obserwowałem wypływające lęki aż w końcu zacząłem śmiać się sam z siebie. Kiedy wreszcie znikła ta gra umysłu opadło mnie poczucie bezbronności i poczułem się jak nagi pośród ludzi.


Czy mógłbym Cię Mistrzu prosić dziś o komentarz do tego ćwiczenia?


Tak. To bardzo dobre ćwiczenie, pomaga uwolnić się od wielu barier przeszkadzających w swobodnym przepływie miłości. Nabyliście ich w tym i poprzednich żywotach. Gdy ktoś was zrani, zawiedzie oczekiwania i nadzieje, skrzywdzi, wtedy zamykacie się w sobie i wznosicie wokół mury. Jest to czyn w samoobronie jednak niesie ze sobą konsekwencje w postaci tłumienia samych siebie, dobra, które macie wewnątrz. Stąd wniosek, że od czasu do czasu warto oczyścić się z podobnych blokujących energii. Poproście wewnętrznego Mistrza aby przeprowadził was bezpiecznie przez ten proces. Dbajcie w nim o równowagę wewnętrzną.


Równowagę?


Tak. To taki stan umysłu, spokój, radość. Kojarzy ci się z czymś?


Tak Mistrzu, kocham twoje żarty.


Gdy już nieco uspokoicie umysł poproście Boskość by wam towarzyszyła podczas medytacji, towarzyszyła i kierowała wami. Później wyobraźcie sobie, że zbliżają się do was po kolei znajomi, bliscy, krewni, potem także nieznajomi. Każdemu mówicie „kocham cię” i każdy z nich odpowiada wam „kocham cię”. Trwajcie w spokoju i miłości, dopuścicie do siebie, że to co słyszycie jest prawdą. Bez podtekstów, bez ukrytych intencji.


Kolejny krok to wyobrażenie sobie, że staje przed wami Boskość. Mówicie „kocham Cię” i słyszycie jak Ona mówi do was to samo. I wierzcie, że jest to prawda, czysta prawda wszystkich prawd.


Ćwiczenie kończymy kilkuminutową medytacją w spokoju, bez myśli o tym, co się wydarzyło. Pozostańcie w spokoju i z miłością.


Ta medytacja przynosi wiele błogosławieństw. Ćwiczcie często.


Inna odmiana tej medytacji polega na wyobrażeniu sobie, że każdy napotkany człowiek, znajomy lub nie, jest aniołem. Samym dobrem i miłością. Spróbujcie tego, zobaczycie jak zaraz zmieni się wasz stosunek do innych. Uśmiechajcie się i mówcie miło do każdego. Dostrzegajcie w nim same pozytywne cechy. Ale nie wtajemniczajcie go w nasze sekrety. Korzystajcie z błogosławieństw, które przynosi kontakt z miłością i dobrem i integrujcie je z codziennym życiem. To jest dla was najważniejsze. Miłość jest wszędzie. Miłość jest Wszystkim. Życie to Światłość.


Ćwiczcie często.


Usiadłem na chwilę do medytacji i zacząłem wyobrażać sobie, że ludzie, którzy mnie otaczają, są aniołami. Nie mogłem przecież przepuścić okazji nauczenia się czegoś wartościowego. Cudowne ćwiczenie. Zaraz rodzi się we mnie chęć do pomocy ludziom, współdziałania, uśmiechania się, wiele miłych, bardzo miłych uczuć. Przychodzi radość a znikają smutki.


Po chwili przyszedł wyraźny obraz. Klucz do konserw, kiedyś były takie konserwy z sardynkami a do każdej był dołączony klucz z grubego drutu. Mistrzu co to znaczy?


To proste… Uśmiechnij się. Uśmiechnij się czytelniku. Zainteresowanie tematem jest dobre, ale twoja radość jest lepsza. Przerwij na chwilę czytanie i uśmiechnij się do Mnie. Ja jestem. Jestem Miłością. Każdego dnia kiwam do ciebie zza cienkiej kotary Niebios. Uśmiechnij się.


Ryby to dla ciebie symbole egoistycznych cech. Nosicie je w sobie mocno otulone innymi energiami, jest to coś na podobieństwo konserwy. Opisana medytacja otwiera i oczyszcza takie stany. Jest jak klucz do konserw… Jasne?


Dziękuję Ci Mistrzu za doskonałe wyjaśnienie. Dziękuję ci Baba, czym mógłbym Ci się odwdzięczyć za Twoją dobroć, bo bardzo chciałbym.


Dobrze, mów że mnie kochasz i słuchaj co mówię do ciebie. Tak lubię słuchać jak ludzie wymawiają to cudowne słowo.


To, co płynie z mego serca ku Tobie starczy za wiele słów i mimo iż istnieją bariery, proszę przyjmij moją skromną miłość do Ciebie taką, jaką jest mój drogi Mistrzu.

Z każdym dniem mały krok


Chce Cię dziś zapytać o to jaką cześć Twoich podpowiedzi w ciągu dnia wprowadzam w życie?


O to jest znakomite pytanie! Odpowiedź na nie jest następująca – jakieś 10 do 13% to zależy od dnia.


To nie jest wiele. Czy mógłbyś powiedzieć mi co powinienem zrobić aby ten procent był większy tak ze dwa – trzy razy? Jakieś praktyczne wskazówki?


Czy masz na myśli że Moje wskazówki bywają niepraktyczne?


Jeśli odnoszą się do rzeczy ogólnych to często nie wiem co z nimi zrobić wiec tym razem chciałbym takie konkretniejsze, oczywiście jeśli można.


Ależ oczywiście, że można. Czasem lubię wzbudzić twoja ciekawość i pragnienie po to byś drążył dalej temat i nie ustawał po pierwszych odpowiedziach. Mamy więc teraz temat „jak być bliżej Boga i częściej Go słuchać”.


Tak, to jest ten temat.


Mamy do czynienie z kilkoma rzeczami a zacznijmy do bycia w bliskości Boga. Już wiesz, że droga wzwyż wiedzie przez miłość do Stwórcy, więc rozsądnym byłoby przyjąć, że im częściej będziesz zwracał się do Niego z prośba o miłość i im częściej będziesz w niej trwał – tym twój umysł i serce będą bliżej nieba niż ziemi.

Reszta jest w miarę prosta – jeśli jesteś bliżej Nadawcy wtedy słyszysz wyraźniej Jego wskazówki, jaśniej i czyściej je odczuwasz.

Dalszy krok to wprowadzanie ich w życie czyli pójście za nimi. Oczywiście jeśli nie idziesz to one na jakiś czas znikają, bo po co ci zdolność z której nie korzystasz. Dla sportu? Dla zabawy? Nie można się bawić tak wartościowymi darami duchowymi.

Podsumowanie jest nastepujące: proście o miłość a przecież dam wam ją, proście o wskazówki i je tez dostaniecie, proście o siłę aby móc za nimi iść i władzę rozróżnienia co naprawdę pochodzi ode Mnie. To oświetli wam drogę na przyszłość.

Wszyscy jesteście Moją miłością i żaden z was, który zwróci się do Mnie z prośbą o pomoc nigdy nie odejdzie z pustymi rękami.


Najczęściej jednak, tak mówi statystyka i doświadczenie nie dostajemy tego o co prosimy.


Bo Ja was prowadzę do miłości a nie do ziemskiego raju pojmowanego przez was jako obfitość pieniędzy i wrażeń. Miłość jest czymś takim, że starczy za wszystkie wrażenia i doznania zewnętrzne.


Rozmawiamy już dość długo o tym, jak wygląda Droga. Spróbujmy zebrać w jednym miejscu najważniejsze wskazówki praktyczne, które jak dotąd się pojawiły.


Istota drogi opiera się na jednej, podstawowej umiejętności – zwrotu z miłością ku kochającej Boskości. Im częściej człowiek jest w stanie to czynić tym intensywniejsza przemiana zachodzi w nim samym i w ludziach wokoło. Zwrot to inaczej skupienie z miłością, modlitwą, oddaniem, wyobrażanie sobie i żywe odczuwanie bliskości i serdecznej miłości do Mistrza Mistrzów. To stawianie Go ponad wszelkimi innymi myślami i sprawami. Podejmowanie decyzji wspomagających kroczenie tą drogą.


Jeśli jesteś w stanie to trwaj przy Nim stale. Gdy zapomnisz, konsekwentnie powracaj. Staraj się żywo odczuwać miłość ku Niemu. Idź za wskazówkami. Staraj się widzieć dobro, słyszeć dobro, mówić dobro i czynić dobro. Im częściej będziesz zwracał się do Niego z prośba o miłość i im częściej będziesz w niej trwał – tym twój umysł i serce będą bliżej nieba niż ziemi.


Módl się o łaski dla innych, o radość, o miłość, o szczęście. Niech wszystkie istoty, we wszystkich światach będą szczęśliwe.


Mistrz Mistrzów.


Nauczyciel wszystkich Nauczycieli.

Nauczyciel miłości.


Wszyscy jesteście Jego miłością i żaden z was, który zwróci się do z prośbą o pomoc nigdy nie odejdzie z pustymi rękami. Miłość czeka aby was obdarować.


Czy mogę Cię zapytać jak zwracać się ku Tobie i co to znaczy? Czy mógłbyś powiedzieć jak miałoby to wyglądać od strony technicznej?


Tak. Wyobraźcie sobie Boskość w ludzkiej postaci, w tej, która jest wam najbliższa. Podejdźcie, obejmijcie, uklęknijcie, weźcie za rękę. Trwajcie w pobliżu ucieleśnienia Miłości i niech Ona was błogosławi Sobą.


Niesamowita odpowiedź.


Niesamowite dopiero nadejdzie, gdy będziecie często zbliżać się ku Miłości w ten sposób. Wasze życie całkowicie się zmieni. Kochający Stwórca czeka, aby obdarzyć was swoimi błogosławieństwami.


Mistrzu, przepraszam, pozwolę sobie jednak na uwagę, że najczęściej jednak, tak mówi statystyka i doświadczenie nie dostajemy tego, o co prosimy.


Droga prowadzi ku Miłości, nie ku obfitości wrażeń, przyjemności i pieniędzy.

Miłość starczy za wszystkie wrażenia i doznania zewnętrzne.


O tak, jej słodycz jest nieporównywalna z niczym ziemskim.


Ty wiesz to już z doświadczenia, teraz przeszedł już czas na wielu, wielu innych.


I to jest wartość tej książki.


Wartością jest miłość a nie drogowskaz, Źródło, nie Jego produkt. Nauczcie się odróżniać to, co czasowe od tego, co wieczne. Miłość jest wieczna a te zadrukowane kartki, czym są? Patrzcie poza słowa, poza papier i atrament, patrzcie na Boskość, bo to Ona jest dla was najważniejsza. Wznieście wzrok wyżej – ku Miłości, z której pochodzicie. I czyńcie to często, jak najczęściej. Myślcie o Bogu i zwracajcie się do ku Niemu. Czytanie o miłości czy miłość, wybierzcie mądrze.


Baba, o czym chciałbyś opowiedzieć dzisiejszego popołudnia?


O zazdrości i zwracaniu się ku samemu sobie.

Zazdrość niszczy was wewnętrznie, jest jak paląca choroba drążąca wnętrzności i niszcząca po drodze wszystko, co dobre. Strzeżcie się zazdrości, a kiedy się pojawi zwracajcie się szybko z modlitwą do Ojca, aby zdjął z was ten niemiły ciężar. Odwracajcie uwagę od przedmiotu zazdrości, nie idźcie za myślami, które ją wywołują, zajmijcie się czymś pożytecznym.


Zazdrość to nieodrodne dziecko egoizmu i poczucia wyższości. Porównywanie się z innymi, którzy mają więcej niż wy rodzi zazdrość. Jeśli już musicie to porównujcie się z tymi, którzy mają mniej, tak dacie szansę wdzięczności za to, że tyle macie i potraficie. Wdzięczność życiu, losowi czy Bogu jest bardzo dobrym uczuciem, buduje w was skłonność do dzielenia się z innymi, pomocy tym, którzy nie są tak szczęśliwi jak wy. Myślcie o innych i zwróćcie uwagę, czego potrzebują, pytajcie Mnie, co możecie im dać z siebie. Pamiętajcie to nie musi być wcale jakaś bardzo wielka rzecz. Często drobny gest, wsparcie, życzliwe słowo albo tylko sam uśmiech już działają cuda. Róbcie takie małe cuda każdego dnia, sprawicie Mi tym wielką radość. Mały cud każdego dnia – to nowe przykazanie dla was, a może raczej Moja prośba? Czas przykazań dawno przeminął.

Nie potępiam nikogo...

Powiedziałeś mi dość kontrowersyjną rzecz...


Słucham?


Że nie potępiasz korupcji.


Korupcja jest tylko jednym z problemów jaki was trapi, was i wasze społeczeństwo. Rządzący powinni bardziej zwracać uwagę na wspólne dobro a nie na dobro swoje i swoich znajomych. Jeśli bym miał coś przeciwko takim praktykom już dawno mielibyście wielkie kłopoty. Po prostu widzę jak wygląda rzeczywistość i na czym się opiera. Poza tym – Ja nie jestem od potępiania, Jestem Miłością. Miłość nie potępia nikogo, zawsze czeka na możliwość służenia ludziom i dawania. W tym przypadku kolejnej szansy na poprawę. Jeśli konsekwentnie odrzucacie wszystkie okazje do zmian wtedy wchodzicie na drogę trudnych doświadczeń. I idziemy nią razem. Nie jest to droga gorsza, jest tylko bardziej uciążliwa.


Z Twoich ust to niezrozumiałe stwierdzenie.


Każdy, niezależnie od swoich uczynków ma stale otwartą drogę ku Mnie, zawsze jest szansa powrotu, nawet dla ludzi pełnych złej woli, brutalnych i okrutnych. Każdy i zawsze może się do Mnie zwrócić a nie zostanie odtrącony. Przy okazji - mam kilka wskazówek dla wszystkich rządzących.


Chętnie je zapiszę.


Ludzie na tak zwanym świeczniku mają często problemy z ego. Pamiętajcie, że władza powinna iść w parze ze służeniem innym i właśnie wy powinniście być dobrym przykładem skromności i bezinteresowności, powinniście kierować się wspólnym dobrem społecznym i dobrem poszczególnych ludzi. Pozycja społeczna jest doskonałą okazją do pracy i służenia innym oraz podążania duchową drogą. Pracujcie dla dobra innych a wasze życie będzie podążało szlachetnymi ścieżkami. Miłość, która widzi wszystko pomoże wam.


Po pierwsze niech mają świadomość tego, że jest Ktoś, kto śledzi z zainteresowaniem ich poczynania, widzi wszystko, wszystko słyszy i wszystko pamięta.

Po drugie, że ten Ktoś nie jest ich przeciwnikiem, a wprost przeciwnie jest im nieustannie przychylny.

Po trzecie, że jest On nieustannym źródłem nowych pomysłów, rozwiązań, podpowiedzi i pomocy.

Po czwarte, że bardzo chętnie będzie dzielił się tym co ma jeśli tylko zostanie o to poproszony.

Po piąte, że nigdy nikogo nie potępia ani nie odrzuca, co więcej jest w stanie swym działaniem zmniejszyć ciężar wydarzeń oraz złagodzić konsekwencje wcześniejszych błędów.

Po szóste chroni wszystkich, którzy się do Niego zwracają.

Po siódme pomoże zmienić trudne problemy w proste zadania do wykonania.

Po ósme zdradzi tajemnice dotyczące ludzi, ich zamiarów i posunięć jakie należy wykonać.

Po dziewiąte weźmie na siebie wszelkie ciężary i niedogodności związane ze sprawowaną funkcją.

Po dziesiąte będzie chronił integralność osobistą przed działaniami z zewnątrz.

Po jedenaste osłabi pozycje negatywnych sił.

Po dwunaste zajmie się i krajem czy obszarem działania i dokładnie pokaże co jest do zrobienia i co należy przygotować.

Po trzynaste obdarzy wglądem w przyszłe wydarzenia i da czas na przygotowanie.

Dla Mnie nie ma rzeczy niemożliwych, czekam tylko na zwrot ku Mnie z waszej strony.


To ładna propozycja.


Możecie Mnie trzymać za słowo. Władzy zazwyczaj towarzyszy samotność. Często nie można nikomu zaufać. Ja jestem osłodą tej samotności i wiernym towarzyszem. Więc kiedy nie ma się do kogo zwrócić Ja jestem i czekam z Moją Miłością.


Baba, przepraszam za to co powiem, ale tak jak znam to środowisko…


Powiedz, co ci leży na sercu.


Wielu polityków i tak zwanych „osób publicznych” wykazuje zadziwiającą wręcz bezwzględność gdy chodzi o własne interesy. Nie ważne staje się czyjekolwiek dobro, jedynie własne, może nieco poszerzone o konieczność obsługi i zapewnienia dostatku rzeszy popleczników, krewnych i znajomych. Znając nieco to środowisko wiem, że jest tam wielu ludzi złej woli, oddanych złym sprawom, myślących jedynie o tym, jak zagarnąć dla siebie jak najwięcej i zaszkodzić swym wrogom. Nie liczy się kraj, jego dobro, nie liczy się po prostu nic, może jedynie obciążające papiery na wszystkich wokół. Wszyscy siedzą cicho, nikt się nie wychyli a jak ktoś spróbuje przerwać zmowę milczenia zaraz do prasy „przeciekają” kompromitujące informacje.


Widzisz, ja nadal będę was prosił o to byście przyszli do Mnie i wolę aby odbyło się to „po dobroci”. Jeśli nastąpiły błędy nie ma sposobu by umknęły wyższej sprawiedliwości. Korupcja, oszustwo, kłamstwo musi się spotkać ze skutkami, niemiłymi skutkami. Ale też nie są one potrzebne, o ile człowiek wejdzie na dobrą drogę.


Nie oceniaj nikogo, nie myśl źle o nikim. Nie znasz serca człowieka i nie wiesz jakie doświadczenia są mu potrzebne. A może jego droga wiedzie właśnie poprzez zakosztowanie oszustwa i następujące po nim skutki? Staraj się spojrzeć nieco szerzej poza świat materialny to i zrozumiesz więcej. Módl się za innych, by zaznali szczęścia, satysfakcji z rzeczy dobrych i miłości. Niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe.


Nie czepiaj się tak zwanych wielkich tego świata. Wielkość to wielkie czyny ale i wielkie błędy. Błędy za które trzeba potem płacić. Nie odtrącaj nikogo, w sercu każdego mieszka żywa Boskość. Jesteście aniołami Światła. Tylko proste umysły obwiniają aktorów filmowych o złe czyny popełniane na ekranie.


Jestem szansą poprawy dla każdego. Nigdy nie odrzuciłem nikogo, ponieważ taką mam naturę. Nie jestem uwarunkowany przez wasze postępowanie i stale jestem Sobą. Miłością. Dlatego odwróćcie się od „zła” i przyjdźcie do Mnie. Niezależnie od tego co uczyniliście, Ja bardzo was kocham i zawsze dam wam szansę. Moja postawa nie wynika z naiwności. Bynajmniej. Po prostu jestem Miłością. Proszę was, przemyślcie to. Ja nie karzę, Ja kocham. Skutki nie są żadną karą. Wybraliście sobie taki świat, taki obraz życia, w którym jest wiele egoizmu i związanego z nim cierpienia. To był wasz wybór i bardzo go szanuję. Jednak wiedzcie, że Miłość i Boskość są daleko poza światem przemian, który postrzegacie. Są daleko a jednocześnie tutaj i teraz.


Dziś we śnie namawiałem młodego aktora by zwrócił się do ciebie a on wychowany w duchu materialistycznym nie chciał tego zrobić. Przyszedłeś i otoczyłeś go swą słodką miłością.


Jestem we wszystkich również w ludziach uznawanych za sławnych.


Co powiedziałbyś człowiekowi wykonującemu taki zawód ?

Aktor, polityk, ksiądz, policjant zawód nie ma tu znaczenia. Każdy w każdej chwili może otworzyć się na Mnie i zwrócić z prośbą abym uczestniczył w tym co ma zrobić, zagrać, powiedzieć. Oczywiście pewne tematy są tabu: szerzenie nienawiści, nacjonalizm, kult cierpienia i smutku. Do tego nie przyłożę ręki. To co każdemu z was. Naucz się kochać Boskość. Naucz się zwracać ku Niej w ciszy swego serca. Proś o pomoc w twojej pracy z ludźmi i wśród ludzi. Opatrzność zawsze pomaga, zawsze da coś dobrego, stokrotnie wynagrodzi za każdą chwilę spędzoną przy Niej. Stańcie się narzędziami Miłości i niech płynie przez was do wszystkich potrzebujących Jej przesłanie.


Ograniczcie swe pragnienia, pohamujcie ambicje, one mają niszczącą moc. Bądźcie szczęśliwi. Zmieńcie swoje życie a dacie innym znacznie więcej, ten świat bardzo potrzebuje Boskiej miłości.

Żyjcie w radości i miłości i niech one towarzyszą wam co dnia, gdziekolwiek jesteście i cokolwiek czynicie.

Drogi Mistrzu mam do Ciebie pytanie….


Słucham.


Chciałbym Cię zapytać o następującą sprawę. Wielu ludzi mających kontakt z dużymi grupami, np. aktorzy, tak zwane osoby publiczne, sportowcy, prezenterzy telewizyjni maja kłopoty z, sam nie wiem jak to nazwać, może z energią tłumu. Nie jest to zbyt szczęśliwe sformułowanie i jestem tego świadomy. Chodzi mi o to, że podczas występu czy spotkania lub tez zaraz po nim czują się bardzo źle, „wyczerpani” energetycznie, rozdrażnieni i nadpobudliwi, tak jakby „brali na siebie” niskie czy nawet negatywne energie oddając w zamian to co mają w sobie cennego. Jest to stan bardzo przykry i wydaje mi się, chociaż mogę się mylić, że może być powodem nierównowagi psychicznej, poszukiwań zapomnienia w alkoholu i narkotykach, zachowań odbiegających od normy. Po pierwsze chciałbym Cię zapytać co tutaj działa a po drugie co zrobić z takim stanem gdy już się pojawi.


Dobre pytania, posłuchaj odpowiedzi. Przyczyny stanu który opisałeś są rozmaite. Podczas spotkań następuje silna wymiana energii pomiędzy uczestnikami, energia płynie w obu kierunkach. To naturalne zjawisko i zachodzi zawsze – możesz je porównać do wyrównywania się poziomu wody w naczyniach połączonych. Najpierw w jednym z nich jest więcej, w drugim mniej, potem woda przepływa i poziomy się wyrównują.


Jest kilka sposobów tak zwanej „obrony psychicznej” wiem o tym, wiem że są książki na ten temat chociaż ich nie czytałem.


Nie, to nie jest dobry sposób. Jeśli skupisz się na obronie jesteś ty i „przeciwnik”, innymi słowy ty i zagrożenie, od którego należy się oddzielić. Nie myślcie w ten sposób. Myślcie, że kochająca Boskość jest wszędzie i zawsze ma was w swojej opiece i nie jest ”problemem” ile „własnej” energii oddacie ludziom ale ile jej dostaniecie.

Innymi słowy, odwołując się do przykładu z naczyniami połączonymi – chodzi o to by istniało stałe zasilenie świeżą energią. Aby to osiągnąć, pomoże wam medytacja, bo nie tylko wycisza i wyrównuje energie, ale daje możliwość dostrajania się do wyższych rejestrów energii. Mówiąc innymi słowami pozwala wejść w kontakt z Miłością i „dostrajać się” do Niej.


Mistrzu, pozwól, że Ci przerwę w tej chwili, powiedz proszę jak powinna wyglądać medytacja? Koncentracja na oddechu, czy np. na punkcie pomiędzy brwiami czy na sercu?


Nie, żadna z nich. Skupienie na oddechu czy na sobie nie powoduje otwarcia na wyższe energie, nie otwiera na miłość ku Boskości a przecież właśnie o to chodzi. Skupiajcie się na Bogu, jako na kimś, kogo bardzo kochacie, wyobraźcie sobie, że zbliżacie się do Niego i czule obejmujecie. To najlepszy sposób. Możecie wzmocnić wymianę miłości pomiędzy wami a Stwórcą powtarzając z miłością mantry i ofiarowując je Najwyższemu.


Mistrzu jakie mantry?


Opowiemy o nich przy innej okazji. .

Druga sprawa, to program. Poproście Siły Wyższe aby pomogły go ułożyć. Przed samym spotkaniem znajdźcie spokojne miejsce i zwróćcie się z miłością ku Stwórcy by prowadził was i wszystko co się będzie działo na Jego sposób. Czwarta wskazówka – myślcie, że na sali jest jedynie Stwórca, Bóg, ktoś bardzo kochany i drogi, nie mnóstwo zgromadzonych ludzi ale Jeden, kochający was Bóg. I róbcie wszystko dla Niego, z miłości. Nikt nie musi wiedzieć o czym myślicie, a efekty będą zauważalne od razu. Zacznijcie a Miłość pokaże wam drogę. Poproście Ją o inspirację.

Esencja bóstw (Kriszna, Budda, Jezus)


Witaj mój drogi Gurudev, mam dziś znów kilka pytań do ciebie. Powiedziałeś że pierwsi chrześcijanie powtarzali "Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade mną" i skupiając swą uwagę na sercu dochodzili do głębokich stanów zjednoczenia z Bogiem. Modlitwa hezychastyczna przetrwała do dziś dnia w chrześcijaństwie obrządku wschodniego, czy i dziś jest właściwa ?

Nie i to z wielu powodów. Pierwszy jest taki że ludzie dzisiaj są inni, mają bardziej rozwinięte i "cięższe" umysły niż prości ludzie pierwszych wieków chrześcijaństwa. Dzisiaj bardzo trudno oddzielić w tej wierze ziarno od plew. Przez wieki narosło tyle bałaganu i wręcz ewidentnych bzdur, zmyślonych dogmatów i fałszywych prawd że nie jest to dobra droga. Przynosi pewne efekty, lecz lepiej i bezpieczniej jest kierować się dziś bezpośrednio ku Boskości trzymając z dala od wszelkich doktryn.

Prosić Boskość o indywidualne prowadzenie i opiekę. Pamiętajcie, że religie i doktryny są pomocne jedynie na początku, a im dalej w drodze tym bardziej stają się przeszkodą. Proście Boskość aby wskazała wam właściwa dla was drogę. Dziś nie można wyjąć jakiegoś fragmentu nauk nie wchodząc w kontakt z resztą. Duchowość to stopniowe odchodzenie od religijności w stronę Boskości.

Chrześcijaństwo w swych licznych odłamach, jest trwałym elementem tego świata, produktem ludzkiego umysłu i jego machinacji. Nie można wziąć jednej rzeczy, w tym przypadku modlitwy o której wspomniałeś nie wchodząc w kontakt z całą resztą. Mówię tu o sferze energii i jej subtelnym wpływie na umysł.

Człowiek prawdziwie religijny nie może być wyznawcą żadnej religii, jeśli oczywiście poważnie traktuje to co robi.

Religia powstaje na styku Boskości i ludzkości i wybierając jedno odrzucasz drugie. Nie myśl przy tym że religia sama w sobie ma jakąś wartość. Należy na nią patrzeć z praktycznego punktu widzenia, czy służy jednoczeniu człowieka z Bogiem, czy odzwierciedla właściwie oryginalne boskie emanacje; radość, szczęśliwość, miłość. Religia jest środkiem a nie celem, przeciwnie niż sądzi dzisiaj większość ludzi. To Bóg jest jedynym celem nie zgromadzenie wiernych czy jakikolwiek kościół.

Nie możesz właściwie odebrać Boskości jaką jest, jeśli są w tobie nagromadzone pokłady zatęchłej tradycji a sam na dodatek uważasz je za coś wartościowego. Jeśli tak czynisz - jesteś w pułapce.

Esencja to właśnie Bóg, a ona wszędzie jest ta sama, w największym zbrodniarzu, szatanie (gdyby istniał) i byłaby tą samą co i w postaci Jezusa. Jeśli to rozumiesz to wiesz również, że podział na dobro i zło jest względny wynika bowiem z ludzkiego, ograniczonego punktu widzenia wydarzeń i ich oceny. Z absolutnego punktu widzenia wszystko jest dobre i konieczne i wszystko wydarza się z boskiej inspiracji cokolwiek o tym pomyślą ludzie.

Jeśli przedkładasz postać, ciało, obraz nad ożywiającą je esencję to jesteś w błędzie. To pewna, subtelna postać bałwochwalstwa, chociaż jest pomocna na początkowych stopniach ścieżki duchowej - jako ośrodek skupienia uwagi i kierowania tam swej miłości. Ale to jedynie etap wstępny i jeśli nie postąpisz dalej odkładając formę na rzecz treści to sam opóźniasz swój marsz.

Nieuchronną konsekwencją wędrówki drogą duchową jest zrozumienie, że Esencja jest wszędzie i w Bogu i w człowieku ta sama - nie należy więc zbyt wiele uwagi poświęcać formie, aby nie przesłoniła słodyczy tego co przynosi sama treść.

Temat religii jest bardzo obszerny i co pewien czas będzie powracał w naszych rozmowach w różnych aspektach. Na razie chcę abyś wiedział, że każda religia jest dziełem człowieka, płodem ograniczonego ludzkiego umysłu usiłującego pojąć i wyjaśnić Nieskończoność. Na pewnym etapie nie warto żadnej z nich poświęcać uwagi kierując się wprost ku Istocie. To samo dotyczy wszelkich nauk duchowych dawnych i teraźniejszych.

Miej ufność w Moje słowo i nim się kieruj a nie intelektualnym odbiorem czyichś dzieł, chociażby były uznawane przez ludzi za najświętsze. Większość i tak jedynie czci je a nie stosuje, bo nie jest w stanie ich pojąć, dosięgnąć sobą ich poziomu. Kiedy już masz owoc w dłoni, po co wspinać się na drzewo ?

Ja nie muszę trwać w kontemplacji, medytować o szczęściu czy specjalnie odrywać od spraw tego świata, kontakt z nim mi nie szkodzi i zawsze jestem taki sam – szczęśliwy, że nie masz pojęcia. Po prostu taki jestem i gdybym nie był tym kim jestem to powiedziałbym, że się taki już urodziłem.

Baba, powiedziałeś że Kriszna, Rama, Sai - tak, zaś Budda i Jezus - nie, dlaczego ?

O jest wiele powodów. Jeśli chcesz mieć wierny obraz musisz patrzeć w czyste zwierciadło - prawda ?

Bóg jest mądrością i miłością, lecz też wielką, niepojętą szczęśliwością, samą esencją radości istnienia. Sai, Rama, Kriszna - kierując swą myśl ku tym przejawom Boskości łączysz się właśnie z tymi emanacjami. Kierując ku innym - obciążasz niepotrzebnym zwracaniem uwagi na cierpienie za rzekome grzechy świata.

Z Buddą sprawa jest inna, tradycja czci go jako wielkiego i oświeconego nauczyciela lecz nie jest to postać, podobnie jak i Jezus formatu Awatara.

Jezus większość swego życia uczył się, potem nauczał innych. Walczył ze swą ludzką naturą i nieobce mu były człowiecze rozterki. Niektórzy twierdzą że był przez to bardziej ludzki, tak jakby wątpliwości i wahania mogły prowadzić do czegoś dobrego.

Te wizje były ci wtedy potrzebne chociażby dla zwrócenia uwagi na te jakże pomijane i zapomniane aspekty boskiego istnienia - szczęśliwość i radość.

Przed laty w Jerozolimie, w Bazylice Grobu tuż obok Anastasis ujrzałem wizję Jezusa, obraz, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Stał w lśniąco błękitnej, oblamowanej złotem szacie spod kopuły spływał na niego strumień jasnego, subtelnego światła. Miał przymknięte oczy a cała twarz wyrażała niesłychane szczęście, odwrócenie od świata, pogrążenie w Boskiej głębi. To było cudowne, przez chwilę dane mi było doznanie tego, co On odczuwał.

Po drugiej stronie nawy stałeś jako Baba i z uśmiechem patrzyłeś mi prosto w oczy. Co to znaczyło?


Boskość to szczęśliwość, ekstaza miłości i oddania. Jezus, którego ujrzałeś był człowiekiem wypełnionym po brzegi Boską Świadomością. Świadczą o tym odwrócenie od świata i pogrążenie w niegasnącym, nieprzemijającym szczęściu płynącym od Boskości.


Chciałbym, abyście mieli właśnie taki obraz Jezusa. Mniej ludzki a bardziej Boski.


Sri Sathya Sai Baba to w pełni świadome Siebie wcielenie Boskości. Na Wschodzie nazywają Go Awatarem czyli Zstąpieniem Światłości. Awatar nie kieruje się ku swemu wnętrzu ponieważ jest właśnie przejawem tego, co w człowieku najbardziej wewnętrzne i kochające. Awatar to Stwórca, który przyszedł w ludzkim ciele. Jest samą błogością wewnątrz i na zewnątrz. Sri Sai Baba to żywa Miłość. Przez to ciało przejawiają się Najwyższa Moc i Najsłodsza Miłość Stwórcy.


Ale zaraz, skoro już o tym mowa, jeśli można, chcę zadać pytanie. My się rodzimy a TY, jako Bóg skąd się wziąłeś?


Nie zrozumiesz odpowiedzi.


Ale mimo wszystko, czy mógłbyś?

Tak. Zanim powstał ten Wszechświat już istniałem. Istniałem zawsze. To słowo oznacza, że zanim jeszcze powstał ten wszechświat, zanim została powołana do życia materia z którego on się składa - byłem. Byłem, jestem i będę i tak po prostu jest, te trzy czasowniki nie są odrębnymi stanami lecz jednym wyrazem Istnienia. Istniałem zanim powstały wszystkie poprzednie Wszechświaty. Istniałem zawsze. Słowo „zawsze” odnosi się do waszego pojęcia czasu sugerującego, że było coś „przedtem” i będzie „potem”. Trudność w zrozumieniu Boskiego Trwania polega na tym, że jesteście przyzwyczajeni do myślenia w kategoriach następstwa chwil. We Mnie nie ma chwil. Jest zawsze To, tylko Miłość. Wszystko, cała wieczność jest teraz. W Moim teraz. Wasze teraz, gdy budzicie się ku Mnie staje się cząstką Mojego Trwania. Miłość, którą Jestem i o której mówię to najwyższy stan istnienia, poza czasem, przestrzenią, ograniczeniami. Myśl o Mnie w ten sposób a nie będziesz nigdy w błędzie. Jestem czasem, słowem, ciszą pomiędzy słowami i tym, co trwa poza ciszą. Jestem Miłością, skup się na tej Istocie Boskości i pozwól, aby zaprowadziła cię poza ten świat i pokazała jedność ze Sobą. Teraźniejszość to Wieczność i Boskość.

Czas jest ograniczeniem w świecie materii. Im "wyżej" tym trwanie i jego odczucie bardziej stabilne aż do poziomu gdzie czas przestaje istnieć i pozostają jedynie miłość, radość, szczęście, prawdziwie Boskie Istnienie. Przeszłość, czas, przyszłość to jedynie wydarzenia bez istotnego związku z rzeczywistym życiem i jego pełnią którą jest miłość Stwórcy.

Jesteś przyzwyczajony do myślenia kategoriami przyczynowo - skutkowymi, tymczasem istota wszelkich procesów leży w tym że to Bóg decyduje o przebiegu wszystkich wydarzeń i tylko umysłowi wychowanemu na naukowych baśniach wydaje się że jest inaczej.

Wszystkim kieruje miłość. To Bóg tworzy świat wciąż na nowo, w każdej chwili utrzymując jego istnienie. Część z tego ludzie zwą przeszłością, część przyszłością ale tak naprawdę jest to wielka boska zabawa. Swój los pozostaw więc miłości a ona ułoży wszelkie sprawy dla twego ponadczasowego dobra i uczyni to doskonale.

Pojęcia czasu, przestrzeni, obecności osobowej "jaźni" rozwiążą się same w stosownym dla tego czasie, wtedy pojmiesz te zagadnienia z łatwością a dziś nie pomogą żadne tłumaczenia. Bawi mnie odpowiadanie na twoje pytania i czynię to z ochotą. Czy masz coś jeszcze na dzisiaj ?

Mistrzu, czy to znaczy, że masz swobodny dostęp do przeszłości i też możesz ją swobodnie modelować wpływając np. na wydarzenia teraźniejsze?


Nie, to byłoby sprzeczne z bardziej ogólnymi zasadami porządkującymi wydarzenia w świecie i Wszechświecie. Istnieje Plan i dla was ma on związek z czasem. Nie ma potrzeby, aby go modyfikować. Chyba, że zachodzi taka potrzeba.


Bóg zna przyszłość? Jak ona powstaje?

Na to składa się wiele czynników, mam coś niby klocki, to są wydarzenia, które prędzej czy później nastąpią. Podrzucam to wszystko do góry a jak spadną to patrzę jak się ułożyły. To cała tajemnica.

Moim celem jest ludzkie szczęście. Tak układam wydarzenia aby doprowadzić doń każdego człowieka jak najkrótszą drogą. Czasem wiedzie ona przez ból i cierpienie, czasem jest usłana różami. Będąc miłością nie mogę postępować inaczej a ludzki umysł nie pojmuje mnie zupełnie.


Rozmowa o religii jest obarczona ciężką gatunkowo energią, czego niema, kiedy mówisz o sobie. Wprost przeciwnie jest gorąco duchowe, Twój żar energii, radość i uniesienie.

No i masz odpowiedź, jaka jest różnica pomiędzy Boskością a jej ziemskim odbiciem.

Każda religia jest płodem ludzkiego umysłu i chociaż jej wizje Boga są obdarzone pewną siłą wyrazu to jednak są jak obrazy na ekranie; pełne kolorów lecz nierealne. Dlatego musicie nauczyć się patrzeć na to co jest poza zasłoną zarzucaną przez ludzkie umysły. Bóg przychodzi do człowieka w swej oryginalnej postaci i kiedy to następuje na ogół niema wątpliwości z kim ma się do czynienia. Wrażliwość jest dobrym przewodnikiem. Ma swoje ograniczenia, bo nie znacie siebie, ale pozwala wyraźnie dostrzec istotne różnice pomiędzy ludzkimi tworami a Boskością. Obszar religii to grupa myśli naładowanych energią ludzkich umysłów. To nie Boskość, bo Ona jest poza tym i ponad tym. Boskość to Miłość, to uniesienie, po prostu ekstaza, czysta, niezmącona niczym ekstaza radości. Dotknijcie Mnie, tutaj, teraz.


Wielu ludzi „wpada” w obszar religii i nie jest w stanie go opuścić, często przez wiele żywotów „kręci się w kółko”. Bóg jest poza tym, co możecie wymyślić i dotknąć. Nie uznawajcie „prawd” podawanych przez religię za ostateczne ani nawet jedyne. Są różne religie i rozmaitość dróg. Ich celem jest doprowadzić człowieka poza umysł, poza doktrynę, aż do bezpośredniego kontaktu z Boskością, a więc również poza obszar siebie (religii). Żadna z koncepcji umysłowych nie jest w stanie zawrzeć w sobie miłości, miłość to domena serca.


Stwórcy nie można zmieścić w żadnej z waszych koncepcji, nawet najbardziej wyrafinowanej. One wszystkie, chociaż obdarzone pewna siłą wyrazu są nierzeczywiste, niby obraz oceanu na ekranie w kinie. Kolorowy, falujący, robi wrażenie, ale nie sposób się w nim wykąpać. Nierzeczywisty. Mówię wam teraz o pójściu jeden mały krok dalej. Ku temu, co Rzeczywiste i dotknięciu Go. Proście a dostaniecie.


W przeszłości miałem nauczycieli duchowych; niektórzy wywarli na mnie głębokie wrażenie. Jak mam widzieć swą przeszłość ?


Traktuj to wszystko jako wielką łaskę od Boga, nie ugrzęzłeś w materii, nauce, dorabianiu się. Wiele wydarzeń cię poruszyło z wieloma nie mogłeś się pogodzić lecz bez nich nie byłoby dnia dzisiejszego. Teraz już nie musisz wisieć u niczyjej klamki licząc na łaskawe słowo mistrza. To niepotrzebne, masz mnie. Moje drzwi są zawsze otwarte, nawet nie musisz pukać.

Przeszłość to Światłość. Ludzie to Anioły Światła. Wydarzenia do dary Boskiej łaski wskazujące na prawdę, która objawia się w sercu jako kochająca Boskość. Wszystko wiodło cię ku Mnie. Wszystko, co miało miejsce w przeszłości wiodło każdego z was ku miłości Stwórcy i zjednoczeniu z Nim. Tak patrzcie na przeszłość.


Przyszłość to Światłość. Wszystko wiedzie was ku miłości Stwórcy. Tak patrzcie na wydarzenia w przyszłości. Przeszłość i przyszłość to Światłość. Tylko Światłość. Wszystko jest Światłością.


Manifestacja natury umysłu.


Drogi Mistrzu, przed laty, kiedy interesowałem się buddyzmem tybetańskim miałem sen, w którym ujrzałem wirującą mandalę z postaciami joginów i bóstw a za nią bezkresną jasną przestrzeń i usłyszałem słowa "manifestacja natury umysłu". Co to znaczy?


Wstęp do poznania pewnych aspektów umysłu. Błogosławieństwo duchowych Mistrzów Tybetu. Ich miłość jest ogromna. Są po tej i po tamtej stronie życia i pracują z oddaniem dla dobra innych.


Mistrzu, jaka jest prawdziwa natura umysłu?


Zapal w ciemnym pokoju świecę. Patrz w jej płomień przez kilka sekund a potem zamknij oczy. Powstanie obraz płomyka, samo wrażenie. Świat, który widzicie na zewnątrz jest w rzeczywistości takim przelotnym wrażeniem na arenie świadomości. Jest utkany z tworzywa na podobieństwo mgły w wietrzny dzień, nigdy nie stoi w miejscu. To jest wasza rzeczywistość. Umysł to świadomość istnienia i głęboka potrzeba wyrażania miłości. Mgła, wiatr, świeca i jej obraz to manifestacje Miłości. Rozumiesz?


Nie.


Zrozumienie przyjdzie z czasem, z doświadczeniem miłości. Świat jest tylko Cieniem. Bóg jest Światłem.


Naszły mnie dziś refleksje, że Twoje przyjście otwarło zupełnie nową epokę w dziejach tej planety. Nawet Krishnę, poprzedniego Awatara znało jedynie kilku najbliższych uczniów. Ciebie zna już kilkadziesiąt milionów. Może powinniśmy zacząć liczyć lata nowej ery - od dnia twych narodzin.


Najważniejsza data w życiu człowieka to dzień, w którym w jego sercu rodzi się światło miłości. Moje ciało, które tutaj wziąłem nie jest treścią przesłania. Treścią jest Miłość. Nie świętujcie Moich narodzin w ciele, to strata czasu. Zwracajcie się ku Boskości z miłością i stapiajcie w jedno z Nią. To jest najważniejsze. Mi nie są potrzebne ceremonie i święta. Moje święto nadchodzi, gdy zrobicie coś dobrego, zwrócicie się z miłością ku Miłości. Tym sprawiacie Mi radość. Tym czcicie to co w was samych najlepsze.


Powróćmy jeszcze na chwilę do buddyzmu. W młodości wskutek medytacji Zen miałem wspaniałe doświadczenia wielkiej miłości, radości, braku "ja" osobowego. Niedawno zetknąłem się z buddyzmem tybetańskim inni Karmapy i pewnym lamą z Danii.


Jak brzmi pytanie?


Na spotkaniu, na samym jego początku było po prostu cudownie. Napływała taka serdeczna i gorącą energia. Niestety ten czar prysł, kiedy zaczął się wykład. Mógłbym powiedzieć sporo na temat błędów, które zostały tam popełnione, ale nie ma sensu tego czynić. Potem poszedłem, aby lama pobłogosławił mnie pudełkiem zawierającym szczątki XIV Karmapy człowieka, którego bardzo ceniłem i szanowałem, ale odczucie dotyku było bardzo nieprzyjemne. Chciałbym abyś Mistrzu skomentował to wydarzenie i wyjaśnił, dlaczego pojawiły się takie odczucia.


Nie, nie ma takiej potrzeby. Doznałeś i na tym zakończmy ten wątek. Wydarzenia, które opisujesz mają związek z przeszłością i jej zamknięciem.


Lama, którego wspomniałeś nie jest nauczycielem dla ciebie. Miłość jest najważniejsza, kieruj się ku Niej, nie ku światu, nie ku ziemskim nauczycielom.


Wczoraj pytałem cię o buddyzm tybetański, jest sporo mnichów, którzy potrafią rzeczy niezwykłe, pokonywać olbrzymie odległości, stawać się niewidzialnymi, przenosić przedmioty bez dotykania etc. W nocy śniło mi się, że publicznie lewitowałem. Było mi trochę głupio, bo czułem w tym pewne nadużycie.

Do trójki obserwujących mnie dzieci skierowałem nieco dziwne pytanie "wiecie, co to jest?" mając na myśli unoszenie się w powietrzu. Po chwili jedno z nich odpowiedziało "głupota" a ja pojąłem, że to dobra odpowiedź.


Ludzie posiadają rozmaite moce, ale ponad nimi wszystkimi jest moc miłości do Boskości. Inne nie są tak wartościowe a bywają szkodliwe, ponieważ zafascynowani nimi grzęźniecie w stanach osobowości i dumy z rzekomo wielkich osiągnięć duchowych. Miłość jest esencją duchowości, nie nawet najbardziej spektakularne zjawiska. Nauczcie się rozróżniania.

Najważniejsza jest moc dotarcia do ludzkich serc z miłością, ponieważ to ona, jako jedyna jest w stanie zmienić rzeczywistość, w której żyjecie. Dzięki niej jesteście w stanie wywołać w ludziach wiele przemian, uwolnić od wewnętrznych kajdan i cierpień, skierować na drogę miłości. W porównaniu z tym, wszelkie inne zjawiska są jedynie ciekawostkami.

Moc miłości umożliwia niedostrzegalną pracę dla dobra innych.


Chciałbym Cię prosić, drogi Mistrzu, abyś ze swoją miłością był stale obecny w mym umyśle i sercu.


Dużo zależy od twojego wysiłku. Pracuj więc.

Energie religii

Jeśli skierować uwagę ku religii, napływa ciężka energia a przecież powinna raczej unosić duchowo, dawać wzlot i radość z racji związku z Bogiem. Czemu tak jest!


Zasadnicza przyczyna, to ludzie i ich mentalność, od pierwszych lat studiów wszczepia się przyszłym duchownym, że są solą tej ziemi czymś lepszym od pozostałych, powołanymi i wybranymi by nauczać i prowadzić. To wiedzie do rozbudowy osobowego ego i samo jest wielkim obciążeniem.

Ci którzy mieli służyć zaczynają rządzić, czując się poza i ponad ludzkim prawem - cóż jest to pewna forma arogancji nic więcej.

Jeśli pragniesz władzy nad innymi, rządu dusz lub chcesz uwić sobie ciepłe gniazdko na resztę życia, to twoje drogi zupełnie, ale to zupełnie rozmijają się z boskimi.

Jak można twierdzić, że hierarchowie są równi książętom krwi a najwyższy kapłan stoi ponad królami tej ziemi? To przerost formy nad treścią, chytra próba zajęcia najlepszego w ziemskim mniemaniu miejsca.

Duże pieniądze dają osobowości ludzkiej poczucie władzy i pewności siebie. To wpływ subtelny lecz przemożny, odcinający od żywego źródła, które bije wewnątrz.

Jeśli jesteś władczy i wyniosły to nie chcesz słuchać, jeśli uważasz się za mądrego to nie chcesz się uczyć, jeśli myślisz że stoisz ponad innymi, jest to sytuacja wygodna i nie chcesz tego zmieniać. Próżność, wysokie mniemanie o swych zaletach, pragnienie władzy nad drugim, przekonanie że jest się wybranym przez Boga i posiada uprzywilejowany dostęp do prawdy absolutnej, błędny stosunek do dóbr materialnych - oto niektóre powody dla których religia dnia dzisiejszego przeżywa ostry kryzys. Jak widzisz jej stan jest związany z ludzką osobowością która próbuje przejąć kontrolę i zdobyć wyłączność w sprawach boskich. Jest to niemożliwe, a im system dogmatów i tak zwanych prawd wiary bardziej rozbudowany, tym wyższe i trudniejsze do pokonania mury twierdzy. Trudniejsze do przejścia - z obu stron.


Czy możemy już zakończyć ten temat, ciężko mi się to pisze, wolę coś co daje więcej radości, nie chcę już grzebać się w tym błocie, pożartujmy...


Kończąc, jeśli chcesz zakosztować boskiej miłości musisz zaufać Bogu całkowicie i zdecydowanie odłożyć na bok wszelkie wierzenia i religie to wszystko przy czym majstrowały ludzkie umysły. A potem po prostu czekać z ufnością w Mądrość i Moc która stworzyła ten świat.


Co znaczył sen który miałem dzisiejszej nocy? Śniło mi się, że jeden z dawnych znajomych potraktował mnie wręcz skandalicznie i to jeszcze w zamian za wielką grzeczność którą mu wyświadczyłem. Byłem tak wzburzony że chciałem go zaraz pobić, aż się obudziłem.


W podświadomości nosisz ukryte energie przywiązań, tych nabytych sympatii i niechęci i czy chcesz tego czy nie mają one kolosalny wpływ na twój odbiór rzeczywistości. Darzyłeś go tak wielką sympatią, że zaciemniało to właściwe widzenie tego co się z nim działo. Wolny od tego związku będziesz mógł spojrzeć na rzecz z dystansu, Moimi oczami, nie troszcząc się o jego byt wiedząc, że to działa Moja miłość która nie pozwala zbytnio brykać naturze ludzkiej. To dla jego dobra, aby nie popadł w prawdziwe kłopoty będzie się działo wiele, bowiem on wiele dostał ode Mnie.

Mądrość i doświadczenie życiowe musi czasem przyjść przez trudy i cierpienia natury niższej. Porzuć więc te związki i zwróć umysł ku Mojej Miłości a wkrótce ujrzysz ją wszędzie.


Już chyba trzeci raz dzisiaj usłyszałem, że religia katolicka zabija duszę. Czy możemy o tym porozmawiać?


Możemy porozmawiać o wszystkim.


Dla wielu ludzi to co przeczytają będzie szokiem.


Jestem specjalista od burzenia obrazów, szczególnie zaś tych co przesłaniają Światło. Dlatego z całą mocą powtórzę – katolicyzm dziś jest religią, która nie zasługuje na to miano. Jego wpływ na duchowość człowieka, rozumianą jako zbliżanie się ku Bogu, jest negatywny. Rozpowszechnia błędną doktrynę a obraz Boga jaki stworzył jest fałszywy. Skutek jest taki, że niszczy ludzkie dusze zamiast je wspomagać na drodze ku Bogu. Taki jest skutek poszukiwań władzy nad ludźmi a nie Boga.


To ostre słowa.


Mój drogi zadałeś Mi pytanie a Ja udzieliłem odpowiedzi. Co zrobisz lub zrobicie z ta wiedzą, to już wasza sprawa. Dajecie się zwodzić na manowce, ulegacie słabościom ziemskim a wasza „religia” pokazuje wam, że tak być powinno, jest to właściwe. Bóg czy kościół, miłość czy lęk, pokora czy autorytet, oddanie Bogu czy władza nad innymi? Wybór jak zawsze należy do was, nie musicie przecież Mnie słuchać. Jedynie cierpienie, które wywołujecie działaniami opartymi na błędnym widzeniu rzeczy może kiedyś da wam do myślenia.


Tysiące ludzi nie uwierzy w to co powiedziałeś.


Ależ wcale nie musi! Tysiące ludzi ma tu jeszcze do spełnienia wiele dzieł związanych ze światem materialnym i czeka ich jeszcze liczne wcielenia ziemskie. Taką wybrali drogę i Ja to szanuję. Jest jednak garść tych, którzy umieją patrzeć i widzieć rzeczy jakimi są nie dając się ogłupić.


Mocne słowa.


Pytasz a Ja odpowiadam tak jak uważam za stosowne. Ty skupiasz się na słowach a Ja widzę rzeczywistość tej „religii” i co ona czyni z człowiekiem, jak odbiera mu światło i niszczy miłość do Boga w sercu. Daj Mi więc wypowiedzieć się swobodnie bo dziś godzi się powiedzieć prawdę.


Zastanawiam się, co wyniknie z czytania tej książki, to są przecież też tylko słowa.


Moje słowa mają moc która dociera do serc przygotowanych ludzi i przygotowuje ich na następny krok ku rzeczywistości, ku miłości i to jest sens tej książki, zmiany są niewidoczne, niedotykalne ale bardzo głębokie. Nawet jeśli ludzie nic nie wprowadzą w życie. To ono i tak się już zmieni i to z wielu powodów. Widząc Moją relacje z tobą pomyślą, że skoro ty mogłeś to i oni również mogą znaleźć Mnie i to już będzie wielki krok naprzód. Bo w końcu dlaczego nie? Wielu przyjmie naturalne wyrażone tu prawdy jako wskazówkę dla siebie samych i będzie im się żyło lżej, lepiej, pogodniej, radośniej, szczęśliwiej. I o to właśnie Mi chodzi. Przecież o nic innego tylko o wasze dobro.


Jakiś czas temu nagle, bez myślenia o tym ani udziału woli znalazłem się w pokoju obok papieża. Wizja była bardzo realistyczna, wspaniale się czułem otulony i unoszony na falach twej miłości, byłeś tuż obok, z serca płynęła słodycz, subtelna energia która kierowała się ku klęczącej, zatopionej w modlitwie postaci w bieli.

Modlił się wtedy za świat, wiem że do Matki Boskiej. Widziałem jak jest drogi Twemu sercu a jednak jak trudno mu jest wznieść się w górę.


To wychowanie i wykształcenie księży sprawia że kurczowo trzymają się doktryn i litery bojąc się opuścić znany teren i dać swobodnie unieść w boskich objęciach.


Lęk jest bardzo trudną barierą do pokonania, pewną ulgę przynoszą niektóre kontemplacje lecz wkrótce i tak myślenie powraca na stare tory. Umysł lubi dużo mówić ale nie lubi słuchać. Trzeba nauczyć się wsłuchiwać w ciche szepty boskości którą każdy nosi w swym sercu.


Mężczyzna o którym wspomniałeś jest mi bardzo drogi, z wielkim szczerym bólem patrzy na losy świata i gorąco modli się o jego pomyślność. Tym samym w ukryty sposób stwierdza, że Bóg się myli dając światu rzeczy niepotrzebne i bezwartościowe. Właściwa modlitwa powinna dotyczyć indywidualnego kierowania na boskie ścieżki, bo ich zrozumienie daje wolność od cierpień.


Nie trzeba też prosić o wypełnienie się zamiarów boskich, bo przecież stale się one wypełniają.

Nie należy prosić, aby wygrała wybory ta czy inna partia, bo i tak wygrają ci, którzy mają wygrać i niema w tym błędu, jeśli już to można zanosić prośby o oczyszczenie i uspokojenie umysłów oraz oświecenie dla wszystkich.

Błędem i to wielkim jest mieszanie się do polityki szczególnie w sposób ukryty i zawoalowany jak to ma miejsce obecnie.

Błędem jest nauczanie innych, jeśli samemu nie żyje się prawdami które się głosi. Błędem jest walka o władzę, wpływy, majątki i dobra materialne, w tej walce prowadzonej w przekonaniu że zdobędzie się zasługę w boskich lub ludzkich oczach kryje się ziarno zdrady zasad które leżą u podstaw duchowości.


Panie daj mi to co ty uważasz że jest mi potrzebne, abym nie musiał w nic poza Tobą się angażować, udziel swej łaski odwrócenia od świata i jego problemów abyś mógł skierować mnie ku Tobie. Usuń z mej wiary, spal w ogniu Twej miłości, to co błędne i niepotrzebne, mimo iż mnie może wydawać się święte”.

Oto są słowa które chciałby na pewno usłyszeć Bóg od ludzi którzy są mu prawdziwie oddani, nie tylko zawodowo.


Pokazujesz mi rzeczy i wprowadzasz w sprawy, które są w wielkie, uczysz głębokiego zrozumienia życia i co najważniejsze głębokiego odbierania Ciebie. Pytanie tylko czy mogę to wszystko przedstawić ludziom i opublikować, tak jak to powiedziałeś wcześniej. Pal sześć, że uznają mnie za pomylonego, bo wielu nie dorosło do zrozumienia tego co mówisz, ale czy nie jest to forma iluzji ego? Upublicznianie czegoś co powinno pozostać prywatne. Ujawnienie tych rozmów może przynieść mi duchową szkodę?


Nie jesteś już zainteresowany tym światem i wiesz już, że wszelki z nim kontakt przynosi raczej upadki niż wzloty. Nie zajmuj się swoimi motywami, one są nieszkodliwe i na dzisiaj w porządku, kieruj się ku Mnie to jest wartość prawdziwa.

To prawda że publikacja tych naszych rozmów może być i będzie dużym wstrząsem, ale nalegam abyś to uczynił. Zrób to dla Mnie i miłości którą chcę objąć wielu ludzi w świecie zewnętrznym.

Ta praca przyniesie wiele pożytku, zmieni wiele umysłów, kilkorgu dojrzałym do tego wskaże dalszą drogę.

Oto jej cel - nieść radość, miłość, szczęście i usuwać im z drogi wszystkie przeszkody.

Niech zwyciężą Miłość, Radość i Szczęście!

Współ - czucie

Dziękuję ci, że tak zmieniasz muzykę której słucham.


Naturą człowieka jest szczęście, nie to płynące z pomyślnych wydarzeń życiowych lecz wewnętrzne niezależne zupełnie od spraw materialnych a przy tym daleko potężniejsze, wszechobejmujące, wieczne. Odrzucać je na rzecz cierpień żalów to odwracać się od Boga.

Porzuć wszelkie przywiązanie do spraw tego świata i daj mi się unieść poza jego obręb. Będziemy bardzo szczęśliwi oboje a raczej ty będziesz tak szczęśliwy jak Ja jestem stale.


Różne doktryny duchowe uczą o konieczności współczucia innym ludziom w cierpieniu, niektórzy twierdzą nawet że jest ono najwyższą ścieżką motywując do bezinteresownych działań. Jak jest naprawdę ?


Tak istnieje taki pogląd, taka wiara. Prawda jest jednak nieco inna. Jednak miłość jest ważniejsza niż współczucie, tym bardziej, że tak jak je rozumiecie prowadzi ono do skupienia się na zewnątrz zamiast wewnątrz. Wasze współczucie czasem bywa czystym uczuciem. Tylko czasem. Dlatego kierujcie się ku Miłości z prośbą aby nauczyła was udzielania pomocy innym we właściwy, bezinteresowny sposób. Tylko miłość jest w stanie zmienić wasz świat i pomóc innym. Prawdziwe współczucie płynie z miłości. Jest zrozumieniem przyczyn cierpienia i pracą nad tym, aby je usunąć. Aby dojść do tego stanu należy kierować się z miłością ku Boskości a Ona będzie w stanie dać wam zrozumienie i środki niezbędne do pomocy innym, bo przecież współczucie powinno prowadzić właśnie do tego. Waszym obowiązkiem jest pomagać i pracować na rzecz dobra innych istnień. Potrzebujecie wiele, wiele zrozumienia po to by nie czynić szkód i samemu nie wikłać się głębiej w karmę innych ludzi.

Współczucie, które wam teraz polecam to czułe wsłuchanie się w słodki głos miłości w sercu, w którym mieszka Boskość. Niech ono stanie się waszym przewodnikiem w życiu.


Najwyższą drogą jest miłość nie współczucie czy cierpienia. Jedyne współ - czucie warte polecenia to wsłuchanie się w boski głos płynący z serca, ów słodki dźwięk odczuć, współ - odczuwanie nastrojone nie na tony ziemskie lecz wprost przeciwnie, odwrócone od świata i skierowane ku Bogu. To wespół - czucie jako jedyne unosi a każde inne obniża loty albo wręcz pogrąża.


Czy to znaczy że nie należy współczuć bliźnim w ich cierpieniach i nieszczęściach ?


Tak, to dokładnie to znaczy. Jeśli możesz a jednocześnie czujesz boski impuls to winieneś nie współczuć a pomóc w usunięciu cierpienia i jego przyczyn. Ale swe odczuwanie masz kierować wciąż wzwyż, ku Bogu, nie ku energiom ludzkim. Współczucie to za mało. Jeśli jesteś w stanie to powinieneś pomóc a nie współczuć. Współ-odczuwaj z Bogiem a pracuj w świecie.

Proś o usuniecie przyczyn, nie tylko samego cierpienia. Proś o miłość dla cierpiących i poszukujących. Proś o miłość i światło dla bytujących w ciemnościach.

Kieruj swe odczuwanie wzwyż, nie ku energiom ludzkim.



Jedni chorują, inni potracili majątki, domy bliskich, jeszcze inni nie potrafią lub nie mogą ułożyć sobie życia tak jakby tego chcieli i cierpią. Czy będziesz im współczuł ? A jeśli tak to co to tobie i mnie da?

Często cierpienia wynikają z głupoty, ciemnoty albo nienasyconych pragnień. W ten sposób ludzie uczą się wartościować to co ich spotyka. Na sobie samych przekonują się jak ziemska miłość przeradza się w zazdrość czy gorzką nienawiść, ambicja rujnuje to co w człowieku najwartościowsze, żądza sprawia że ślepną i popełniają głupstwa.


Spotykają ich rozczarowania związane z wybujałymi pragnieniami, nienasyconą ambicją, hołdują błędnym wierzeniom i zamykają na duchowe światło. Są też tacy, którzy cierpią, ponieważ innym lepiej się wiedzie. Możesz im pomóc zwracając się ku Boskości, aby zajęła się ich problemami. Bóg nie odmawia prośbom ludzi, a Jego serce jest bardzo czułe. Czasem po prostu nie ma innego środka na twarde serce jak cierpienie.

Cierpienia spalają wiele negatywnych skłonności ego, służą wyzwoleniu i oczyszczeniu duchowemu. W głębszym sensie mają swe źródło w karmie, czynach przeszłości, a ich owocem jest słodycz zrozumienia duchowego i krok ku otwarciu serca na czułą i kochającą Boskość.


Myśli i skłonności owocują w postaci czynów, a te spotykają się z konsekwencjami. Ta zasada jest wyrazem Boskiego współczucia dla świata, inaczej zniszczylibyście go i siebie. Zwracajcie się w sercach ku Boskości z pytaniem, co możecie zrobić w zaistniałej sytuacji. Zawsze możecie prosić i modlić się o radość i szczęście dla wszystkich istot. Cierpienie jest Boskim darem dla świata. Bez niego nie mielibyście żadnych hamulców i nie moglibyście powrócić na właściwą drogę rozwoju.


Współ-odczuwajcie z Boskością w sercu a Ona wypromieniuje stamtąd i spali negatywne skłonności znosząc tym samym wiele negatywnej karmy ludzi, z którymi macie kontakt. Miłość i współ-odczuwanie z Bogiem pokażą wam drogę.


Odnosi się wrażenie, że jest to jedna strona medalu.


Tak, bo za tym wszystkim kryje się Boska Miłość i upadając dwadzieścia razy za dwudziestym pierwszym podnosisz się i idziesz dalej i to jest wielka radość.


Współczucie rozumiane na sposób ludzki kieruje twój umysł ku ziemi, to nie jest dobre. Czy myślisz, że Bóg nie wie, że ludzie cierpią - a co więcej, że tak naprawdę nie jest to Jego decyzja która czemuś służy? Wiesz jak jest naprawdę, więc nie przesadzajmy z tym przydawaniem znaczenia cierpieniu, bo tam go po prostu niema.

Nie trzeba wcale cierpieć, by być dobrym człowiekiem, iść do Boga i rozwijać się duchowo. Wprost przeciwnie są lepsze i prostsze drogi wśród nich ta najprostsza - słodkiej miłości. Poza tym najpierw należy pomóc sobie a potem brać się za usuwanie cierpień innych. W zrozumieniu praw duchowych i podążaniu drogą ku Bogu kryje się wolność od wszystkich cierpień - dla wszystkich.

Zbliżcie się wszyscy i zacznijcie współ – odczuwać wraz ze Mną. Niech Miłość prostuje wasze ścieżki.

Aborcja, eutanazja i …

Jaki jest prawda o aborcji?


Człowiek nie stworzył życia i nie powinien go odbierać, ale rozumiem, że są powody, dla których wykonanie zabiegu jest uzasadnione moralnie, społecznie, medycznie i psychologicznie a nawet dobroczynne dla wszystkich. Są sytuacje, gdy zabieg jest dobrym wyjściem. Poważne czynniki zdrowotne, społeczne lub psychologiczne mogą go uzasadniać.

Co do samego zabiegu, to ostateczny głos powinien należeć do kobiety, bo to ona bierze na siebie główny ciężar przyszłego wychowania potomstwa lub też ciężar psychiczny związany z przeprowadzonym zabiegiem.

Nie można generalizować i dopuszczać zabiegów zawsze lub też ograniczyć je do zera. Praktyka nie zaślepiona żadnym fanatyzmem pozwoli zawsze znaleźć złoty środek.

To nieprawda, że życie embrionu jest święte już od chwili poczęcia, człowiek to coś więcej niż tylko ciało.

Człowiek skierowany wewnętrznie ku Bogu, będzie wiedział co powinien uczynić w takiej sytuacji. Trzeba prosić Najwyższego, aby w jasny sposób przekazał swoją wskazówkę.

Życie cielesne nie ma wartości absolutnej i to dotyczy również eutanazji. Czasem lepiej jest skrócić cierpienia i jest to całkowicie zgodne z działaniem miłości. Nie są to sprawy które dałyby się łatwo skodyfikować, ludzie boją się wielu nadużyć.


A po stronie ludzkiej, to jest po naszej jak to powinno wyglądać praktycznie? Czy kobieta powinna podjąć ostateczną decyzje czy mężczyzna?


Kobieta, ona bierze na siebie główny ciężar późniejszego wychowania potomków i sprawa dotyczy bezpośrednio jej fizyczności. Mężczyzna powinien być w tym procesie doradcą i wsparciem. Podobnie jest ze zdaniem osób trzecich. Wszyscy powinni być przede wszystkim zainteresowani poznaniem woli Boskiej w tym konkretnym wypadku. To jest najważniejsze, nie wasze zdania oparte na własnych doświadczeniach czy przemyśleniach. Tutaj leży wolność od cierpień. Tędy biegnie droga ludzi prawych. Opierajcie się nie na interesach ale na głosie sumienia.


To, co powiedziałem dotyczy również eutanazji. Nie są potrzebne spory, ale zwrócenie się z modlitwą ku kochającej Boskości, aby Ona wydała swój rozstrzygający głos w każdym z wypadków. Weźcie przy tym, że cierpienie ma moc oczyszczającą i jeśli nie w tym życiu to w kolejnym przyjdą skutki czynów. Zrozumcie to wreszcie. Wolność od cierpień płynie z likwidacji przyczyn nie samych skutków. Przyczyny usunie miłość, dla jednych dzięki wypaleniu swym duchowym ogniem, dla innych poprzez doświadczanie skutków. Módlcie się za cierpiących aby zostały usunięte przyczyny cierpień. A dzisiejsze cierpienia to szansa na olbrzymią radość duchową w przyszłości.


Dzisiejsze cierpienia to szansa na olbrzymia radość duchową w przyszłości.



Mam wrażenie, że to i tak ty decydujesz o wszystkim; o chwili narodzin i śmierci.


To prawda, dlatego ciężar dyskusji powinien być raczej przeniesiony na to jak poznać boską wolę odnośnie tych spraw, oraz jak dostosować życie do prawdy że to nie człowiek decyduje o początku i końcu. Stąd powinna wynikać postawa spokojnej rezygnacji z wysiłku wpływania na bieg zdarzeń, obserwacji ich przebiegu z umysłem skierowanym ku Bogu. Taka postawa rozwiązuje łańcuch przyczynowo - skutkowy i niweczy skutki tak zwanych błędnych decyzji. Z oddania się Boskości płyną dobre i mądre decyzje. Jeśli już jesteście świadomi Boga to naturalnym krokiem jest pozostawienie Mu swobody decydowania o kształcie waszego życia. Wy powinniście się dostosować, to najlepsze z możliwych wyjść.


Ludzie dręczą wyrzuty sumienia i zaszczepione poczucie winy tymczasem przeciwnie niż sądzą mają nikły, ba żaden wpływ na bieg wydarzeń.


Jednym dawana jest miłość i wolność innym kajdany i ciemność ...


Nikt nie dostaje czegoś, co nie byłoby mu, w głębokim sensie tego słowa, potrzebne i na co by się wewnętrznie nie godził. Cierpienia i nieszczęścia są skutkiem tak wielu czynników, ale zgoda, że muszę to zaakceptować i odmierzyć każdemu, co się należy. Ale gdyby nie bolesna operacja chirurgiczna wielu pacjentów by nie przeżyło.

Pomyśl o tym także, że jestem w każdej istocie jej cząstką żywą i czującą więc udzielam tego wszystkiego również sobie samemu. Jednak czy dziecko nie jest warte męki porodu ?


Czy nie można by było trochę mniej ostro?


Ludzie patrzą na te sprawy jedynie z bardzo wąskiego punktu widzenia, widzą tylko materialne skutki ale nie dostrzegają wcześniejszych przyczyn, które dziś w ten właśnie sposób przynoszą owoce, żądz, pragnień, ambicji, nienawiści, okrucieństwa, fanatyzmu i konieczności spalenia tego w Boskim ogniu miłości.


W tym wszystkim widzę i czuję płomień Twojej miłości nawet w tak skrajnych zjawiskach jak fanatyzm religijny czy nacjonalizm.


Bo ona tam jest jednak nie w postaci czystej, taka może istnieć tylko poza światem form. Dobrym przykładem jest woda, podstawa życia, zmieszana z ziemią, materią daje błoto.


Stare przysłowie mówi że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ja wszędzie widzę miłość, radość, szczęście i ty zbliżywszy się do mnie będziesz widział to samo.


Wychowany na innych poziomach bytu umysł nie może pojąć nieuchronnej konieczności pewnych wydarzeń i związanych z nimi cierpień. Ale większość z nich wynika wyłącznie z niezrozumienia praw życia i chęci osobowego urządzenia się, życia według reguł które ten świat uznaje za słuszne, wbrew prawom boskim.

Patrząc na cierpienia wynikłe z utraty własności i związków których kurczowo się trzymamy możemy powiedzieć że są one błogosławieństwem lub inaczej skutkiem korzystnego dla nas jako całości istoty ludzkiej obrotu losu.

Kataklizmy i nieszczęścia naświetlane przez media, jako tragiczne zmuszają ludzi do zmiany systemu wartości i innego spojrzenia na życie, wyrywają z rutyny i zastoju, spalają wiele przywiązań i negatywnych skłonności.

Mają więc swój aspekt pozytywny i są potrzebne. Bez nich ten świat byłby nie do zniesienia opanowany do cna przez pewne siebie i uparte ludzkie osobowości.

Patrząc na sprawę globalnie, są dobrem stanowiąc niezbędny element realizacji boskich zamiarów. Dzisiaj to stwierdzenie może być zbyt szokujące, lecz wynika to jedynie z ciężaru ludzkiej zasłony ignorancji. Po latach, niektórzy dziesiątkach inni może setkach lat, spojrzą wstecz i zobaczą wyłącznie wielką radość i ogromne szczęście we wszystkich bez wyjątku kolejach swego losu.

Ostatecznym celem wszystkich przemian jest pełny wyraz boskiej miłości przez tą ludzkość, wszystko co temu służy jest dobre i pochodzi ode Mnie.


Czytający te słowa mogą odnieść wrażenie, że cierpienia sprzyjają wyzwoleniu.


Jest to wniosek idioty. U Boga nie ma chęci szkodzenia komukolwiek.


Mistrzu, pozwól mi na pewną uwagę. Z tego, co powiedziałeś wynika, że to Ty jesteś także przyczyną ludzkich cierpień i nieszczęść czyż nie tak? Jednym dajesz miłość i wolność innym kajdany i ciemność.


Uważnie wysłuchaj Mojej odpowiedzi a wiele zrozumiesz. Tak, to Ja jestem autorem tego doskonałego scenariusza, pełnego niezwykłych wydarzeń, zwrotów akcji i stopniowanego napięcia. Istotą sztuki, w której macie przyjemność brać czynny udział jako aktorzy jest wyrażanie Boskości, wyrażanie Miłości w świecie, w warunkach ziemskich.


Nie ma poza Boskością innego Reżysera, Twórcy i Wykonawcy. Problem z twoim pytaniem polega na tym, że istnienie indywidualności odrębnych od Boskości jest nierzeczywiste. Istnieje tylko Jeden z nas. „Wy” zapomnieliście, że jesteście aktorami i to, że nie ma innego życia i świadomości poza Jedynym. Jedyny jest Miłością. To jest Miłością. Zewnętrznie odbieracie świat jako pełen niesprzyjających wydarzeń i tak zwanego zła. To część scenariusza. Rzeczywistość jest zgoła odmienna a i wy w jego ramach jesteście w stanie zrobić ogromnie dużo. Możecie kochać, kierować się miłością w życiu, w większej skali możecie ukształtować ten świat, tak aby był lepszym dla wszystkich, nie tylko dla pewnej grupy wybranych.


Wciąż nie potrafię zrozumieć, czemu to robisz, przecież może być inaczej.


Pytanie jest częścią Odpowiedzi. Musiałbyś najpierw doznać Siebie, kim jesteś. Nie ma cierpienia, nie ma „zła”, istnieją jedynie miłość radość i czystość…


A w „świecie” rządzą pewne prawa. Twoje spojrzenie jest zawężone jedynie do materialnej strony przemian. Patrzysz na skutki, ale nie dostrzegasz wcześniejszych przyczyn, które dziś przynoszą owoce, nie widzisz również ważkich powodów, dla których tak ustalono prawa przyczyny i skutku. Celem ich działania jest kierowanie wszystkich procesów ku ostatecznemu spełnieniu się w miłości.


Czyny powodowane żądzą, zawiścią, gniewem, nienawiścią, fanatyzmem, okrucieństwem dziś przynoszą owoce w postaci takich a nie innych wydarzeń. I w nich spalają się na popiół i proces ten będzie trwał tak długo, aż spalą się w całości. Pozostaną słodkie owoce miłości, czystość, radość i Światło.


Alternatywą dla drogi ziemskiej, drogi doświadczeń, jest ścieżka miłości, na której to Stwórca wykonuje większość pracy związanej z oczyszczaniem was, a dodatkowo Jego łaska zmniejsza skutki, które musielibyście przejść. Celem drogi jest rozpoznanie, że świat to skrót od słowa Światło. Światło to Miłość, to Najwyższy Bóg.


W tym wszystkim, co mówisz widzę i czuję płomień Twojej miłości nawet w tak skrajnych zjawiskach jak fanatyzm religijny czy nacjonalizm.


Te zjawiska powstają z połączenia Boskiej Miłości z egoizmem. Osobowe byty tworzą obrazy świata ograniczone do tego, co są w stanie przyjąć. „Ja” i „moje” zaczynają stanowić podstawę, do której odnosicie wszystkie doświadczenia i myślenie. Wtedy „moja wiara” staje się najważniejsza, „mój kraj” jest ponad wszystkie, „moja prawda” ponad wszystko, nawet życie i dobro innych.


Rezygnacja z „ja” i „moje” sprawia, że stajecie się wolni i kochacie wszystkich i wszystko. Ziemia staje się ołtarzem a nieboskłon dachem świątyni, w której każdego dnia celebrujecie święte misterium życia, narodzin, trwania i śmierci. Życie staje się doświadczaniem niewyrażalnej Tajemnicy Tajemnic.


Mistrzu, wydaje mi się, że nawet, gdy Twoje słowa wyjdą drukiem to też niewiele zmieni.


Mój drogi pozostaw innych i ich naprawę Mnie. Jeśli nie chcą słuchać tego, co tutaj mówię mogą zwrócić się, każdy indywidualnie, do Boskości, aby wskazała im drogę, czyż nie tak? Mogą także poszukać sobie własnej drogi albo nie zrobić nic i żyć jak dawniej. Prawa pozostaną prawami i w ich ramach wszystko się zmieści, niezależnie od tego, kto w co wierzy. Na tym również polega doskonałość świata i Wszechświata.


Wiedzcie też, że zbyt sztywne trzymanie się litery niszczy i zagłusza Ducha. A to On jest ważny nie słowa spisane kiedyś w księgach uważanych przez was za święte. Słowa miały inspirować ku miłości i wzlotom duchowym, niestety zostały poddawane jedynie obróbce intelektualnej. A to jest pogrzebanie światła. Duchowość rodzi się w sercu, umysł jest bardziej przeszkodą niż pomocą. Umysł nie jest w stanie „wymyślić” miłości. Snuje swoje teorie i w nich grzęźnie na wieki. Wasza religia to właśnie jedna z takich teorii.


Mistrzu, gdzie więc leży wolność od cierpień?


W prawym postępowaniu.


Tak, ale mówisz raczej o Twoich prawach nie o ludzkich.


Tak, te prawa są dla każdej jednostki trochę inne w zależności od jej poziomu, uwarunkowań i potrzeb.


Jak więc można rozpoznać, co jest właściwe a co nie?


Pomocna jest znajomość zasad ogólnych, lecz rozstrzygające jest słowo, które człowiek słyszy w swym wnętrzu. Kierujcie się ku Boskości. Myślcie dobrze i mówcie dobrze. Czyńcie dobro.


Większość ludzi jednak nie słyszy głosu wewnętrznego.


Jeśli zechcą to słyszą wszyscy. Jeśli zwracasz się w ciszy i z modlitwą ku Ojcu, On zawsze ci pomoże. Kluczem jest stan umysłu i serca i nad tym warto pracować. Ale nawet, jeśli nie wiecie czym jest ów głos, proście o pomoc a Miłość wam jej nie odmówi. Kierujcie się głosem sumienia. Sumienie to inaczej głos serca, dla was to uczucie lub myśl pochodząca z rejonu w was, którego jeszcze nie znacie.

Zazwyczaj albo nie wiecie tego, bo nikt was nie nauczył, albo uważacie, że sami wiecie lepiej. Dlatego Miłość czeka na uboczu i interweniuje jedynie w krytycznych sytuacjach.


Poza tym to nie wolność od cierpień jest najważniejsza, ale miłość. Zniknięcie czy zmniejszenie cierpień jest skutkiem ubocznym kroczenia po drodze miłości do Stwórcy. Jest to Jego dar dla oddanych i kochających Go ludzi. Właściwe postępowanie wynika z oddania się Bogu i powierzenia Mu wszelkich spraw z prośbą, aby to On nimi pokierował na swój sposób, nie tak jak nam się podoba, czy jak my byśmy tego chcieli.


Istota przemian leży w świadomości Boga i życiu w Jego miłości. Wtedy rozumiesz, że ten świat jest rajem, bo to właśnie tutaj mieszka Bóg, nie gdzieś daleko, ale tutaj i teraz jest Królestwo Niebieskie. Wtedy umiesz spojrzeć na życie z Jego punktu widzenia i wszędzie widzisz to, co On; miłość, radość, szczęście.


Tak zwane nieszczęścia są nieuchronnymi skutkami wcześniejszych działań, lecz niosą również element nauki duchowej i nadzieję zmiany na lepsze. Cieszysz się, więc również i z cierpień widząc w nich oznaki działania Boskiej Mądrości, która ingeruje w ludzki los i prostuje swoje ścieżki. Ten świat jest rajem, cudownym miejscem do życia, kochania i śmiechu aż do ostatnich łez. Żyjecie na świecie miłości. Kiedyś dostrzeżecie ten fakt z olbrzymia jasnością.


Gdzie zatem jest klucz - różnica pomiędzy dobrym a złym działaniem wyzwalającym bądź niszczącym.


Różnica leży w intencji, oraz w świadomości, która skłania do działania. Działanie w skupieniu umysłu na Stwórcy i Jego miłości wyzwala i nie tworzy nowych negatywnych skutków. Kluczem do szczęścia i właściwego działania na tym świecie jest oparcie o miłość i inspirację, które przychodzą od Boskości. Miłość w działaniu to dobroć, dobre intencje, miłe słowa i skłonność do pomocy innym. To przejawianie na zewnątrz tego kim naprawdę jesteście.


Działania, których motywem jest zazdrość, zawiść, ambicja, chęć zaszkodzenia komuś, niskie instynkty, chciwość, gniew, z czasem przyniosą negatywne skutki, które nazywacie trudnościami i nieszczęściami i tutaj prędzej czy później otrzymasz rachunek do zapłacenia i wewnętrznie będziesz obserwował całą tę grę ze zrozumieniem, że to żywa Boskość poucza cię w taki oto sposób. Te z kolei mogą posłużyć jako kolejny krok ku miłości, prawości i dobru i w sumie obrócić się na wasza korzyść.

To z kolei da impuls do kierowania się ku czynom korzystniejszym dla ciebie a później do nauki bardziej harmonijnego współdziałania z wolą wyższą, opanowania pragnień i żądz, skupienia na wartościach duchowych.

W ten sposób zmierzasz wewnętrznie ku coraz większej świadomości Boskości i pełniejszego z Nią stopienia aż do poziomu gdy nie ma już dwojga a staje się Jedno.


Jednak wydaje się, że rzadko tak się dzieje.


Nie, mylisz się, nie rozumiesz dróg miłości. Bardzo wiele negatywnych energii wyzwala się i spala się, gdy ludzie maja trudności. Cały czas sytuacja powoli, lecz stale wznosi się wzwyż. Dlatego w końcu Miłość zatriumfuje. Ostateczny efekt jest już znany. Ostateczny efekt JUŻ JEST. Nie trzeba czekać na wynik. On JUŻ JEST. Przebudzenie to jasne dostrzeżenie tego faktu.


Mistrzu mam kolejne pytanie dotyczące tematu aborcji. W nagłej wizji kilka dni temu pokazałeś mi, że musisz ofiarować pewnemu młodemu mężczyźnie cierpienie wskutek tego, że zmuszał swą żonę do zabiegu. Proszę Cię wytłumacz to szerzej.


Zmuszanie do zabiegu powodowane egoizmem, troską o własne plany i interesy a nie o życie, zdrowie czy przyszłość partnerki jest naruszeniem Boskich praw. On nie kierował się wyższym dobrem jej i dziecka, tylko własną wygodą. Miłość tak nie postępuje.


Skutki, które przyjdą pozwolą mu skorygować swoje postępowanie.


Mistrzu, to jednak może potrwać dość długo. Tak podpowiada obserwacja życia. Ludzie kilkukrotnie, w ciągu tego samego życia potrafią podejmować błędne decyzje.


Dlatego tak ważna jest wiedza duchowa, kierowanie się ku Boskości i Miłości, z pragnieniem poznania Ich, doznania Ich i podążania drogą ku Nim, mając Ich głos za przewodnika. Stąd między innymi wzięła się ta książka. Myślcie i wprowadzajcie w życie. Kochajcie Boskość i ufajcie Jej. Wtedy „błędy” staną się kamieniami milowymi rozwoju.


Mistrzu, nie chciałbym być niegrzeczny, ale pozwolę sobie zauważyć, że ten człowiek nie wie dokładnie, co czyni.


Gdyby był świadomy, co czyni i postąpił jak postąpił, to odczułby skutki daleko silniej. Człowiek powinien słuchać swego wnętrza i prosić Boga w swym sercu, aby wyjawił mu swój zamiar i dał siłę by iść za nim.


Ludzie są nieświadomi toteż cierpią.


Tak, cierpienie uczy, leczy i oczyszcza, owoc tych przejść nosisz w sobie wewnątrz jako duchowe zrozumienie, charakter i skłonności. Świadomość istnienia kochającej Boskości i istniejących tutaj, ustanowionych przez Nią praw jest kluczem do dobrego życia.


Czy wszyscy, którzy zmuszają innych do postępowania wbrew sobie muszą cierpieć?


Gdy kierują się egoistycznymi intencjami to tak.


Ale na ten przykład duchowni, przynajmniej niektórzy wierzą święcie, że całkowity zakaz aborcji jest dobrem.


Jest wiele sposobów, aby się przekonać, jakie są Boskie zamiary w tej i każdej innej sprawie. Błędna wiara nie chroni przed cierpieniem, ona właśnie je powoduje. Skąd czerpią inspiracje i odpowiedzi? Co jest ich źródłem? Czy Boskość?


Wierzą w to święcie.


Nie znasz realiów, nie wiesz jak jest naprawdę. Wiara to jedno a prawda to drugie. Jeśli nie możesz sprawdzić prawdziwości tego, co podają ci do wierzenia to wiele ryzykujesz. Dlatego namawiam was – sprawdźcie Mnie.


Jak mamy to zrobić?


Powiedziałem na ten temat sporo w poprzednich rozdziałach. Zajrzyjcie tam. Poproście wewnętrznie abym dał wam dowody Mojego Istnienia i opieki nad wami. Poproście o dowody wskazujące na Moją Naturę, o doświadczenia Mojej miłości, czułości, bliskości, skromności. Prawda ma to do siebie, ze można ją sprawdzić i przekonać się samemu.


Jednak stawiam jeden warunek.


Tak? Jaki Mistrzu?


Że nauczycie się uśmiechać do Mnie…


Lubię jak się uśmiechacie, kocham radość… Proszę was o jeden mały uśmiech. Może być to taki całkiem mały, półgębkiem, jak to nazywacie. Od tego zaczniemy. Zacznijmy już teraz zaraz. Uśmiechnij się czytelniku. Uśmiechnij się do Mnie. Ja w tej chwili uśmiecham się do ciebie całym Sobą.


Można odnieść wrazenie, że głodu cierpień i wojen mogłoby być mniej.


Radość z huśtania na huśtawce polega na wysokim wychyleniu z punktu równowagi do którego jednak siłą rzeczy musisz powrócić. Siła rzeczy oznacza tu prawa które rządzą tym wszechświatem, tą ziemią, człowiekiem.


Każdy cień wskazuje kierunek światła, a tym bardziej potrafisz je docenić im dłużej żyłeś w ciemnym lochu.

Ta ziemia i wszystko co się na niej dzieje jest wciąż piękna i pełna uroku, pełne uroku i radości jest ludzkie życie a pod jego podszewką dzieją się tajemnicze i cudowne wydarzenia inspirowane przez kochającego Stwórcę. Jak możesz patrzeć tylko na ciemną stronę ? To życie jest przecież piękne, sam to dobrze wiesz, więc nie przesadzaj z tymi ponurymi tonami, za dużo naoglądałeś się telewizji.


Staram się zrozumieć ludzi, bo sam jestem jednym z nich. To echo starego sposobu myślenia.


To dobrze, że to dostrzegasz. Siła przemian leży w utrzymaniu wysokiego stanu ducha i umiejętnym kierowaniu się pośród wydarzeń ku Boskiej Miłości i zgłębianiu Jej praw.

Wyrzucaj z umysłu niepotrzebne myśli, jeśli nie masz od razu odpowiedzi na swe pytania to po prostu je zostaw. Czasem muszę ci jeszcze wiele wyjaśnić dodatkowo i zainspirować nowe przemyślenia byś mógł zbliżyć się bardziej do właściwej perspektywy.

Nauka i wznoszenie trwają bez ustanku i muszę ci wyjaśnić jeszcze wiele rzeczy. To, że nie boisz się pytać, nawet w sposób obcesowy, to bardzo dobrze - przecież robisz to z pewnej przekory, bez złośliwości a raczej dla zabawy. Dzięki temu pewne treści mogą się uwolnić, zostać dostrzeżone i wyjaśnione a całość skierowana na nowe tory. Tak czyń dalej.


W nagłej wizji kilka dni temu pokazałeś mi, że musisz ofiarować pewnemu młodemu mężczyźnie cierpienie wskutek tego, że zmuszał swą żonę do zabiegu aborcji. Proszę Cię wytłumacz to szerzej.


Zmuszanie do zabiegu powodowane egoizmem, troską o własne plany i interesy a nie o życie, zdrowie czy przyszłość partnerki, jest naruszeniem boskich praw ofiarowanych jednostce.

To kobieta powinna sama zdecydować o czym ci już wspominałem.

Miłość zna wszystkie intencje, sądzi sprawiedliwie i właściwie odmierza skutki. Tego mężczyznę czeka seria niemiłych wydarzeń.


Ale ten człowiek nie wie dokładnie co czyni.


Gdyby był świadomy, co czyni i tak postąpił, to skutki odczułby daleko mocniej.

Człowiek powinien słuchać swego wnętrza i prosić Boga w swym sercu aby wyjawił mu swój zamiar i dał siłę by iść za nim.


Ludzie są nieświadomi toteż cierpią.


Tak, cierpienie uczy, leczy i oczyszcza, owoc tych przejść nosisz w sobie wewnątrz jako zrozumienie, charakter i skłonności.


Czy wszyscy którzy zmuszają innych do postępowania wbrew sobie muszą cierpieć ?


Tak, takie jest prawo.


Ale na ten przykład księża, przynajmniej niektórzy, wierzą święcie że zakaz aborcji jest dobrem.


Jest wiele sposobów aby się przekonać, jakie są boskie zamiary w tej i każdej innej sprawie.

Błędna wiara nie chroni przed cierpieniem, ona właśnie je powoduje. Takie są skutki, gdy ludzie chcą być mądrzejsi od Boga.


Ale nawet gdy Twoje słowa wyjdą drukiem, to też niewiele zmieni.


Mój drogi, pozostaw innych i ich naprawę Mnie. Jeśli nie chcą słuchać tego co mówię, to niech szukają swojej drogi, przecież nikt im tego nie broni.

Ale niech wiedzą że zbyt sztywne trzymanie się litery niszczy i zagłusza Ducha. To On jest ważny reszta to tony zadrukowanego papieru i niepotrzebnie zniszczone hektary lasu. To też przynosi negatywne skutki.

Człowiek myśli, że posiada Ziemię, wie co jest dobre, sądzi że niektóre księgi są święte i mądre. Wynika z tego tylko wiele bólu i cierpień zamiast miłości, szczęścia i radości. To ku nim jednak zmierza wszystko i w końcu wszystko roztopi się w Świetle.


Gdzie więc leży wolność od cierpień?


W prawym postępowaniu.


Jak więc można rozpoznać co jest właściwe a co nie ?


Pomocna jest znajomość zasad ogólnych, lecz rozstrzygające jest słowo, które człowiek słyszy w swym wnętrzu.


Większość ludzi jednak go nie słyszy.


Słyszą wszyscy - wewnątrz, jednak zewnętrznie myślą, że wiedzą lepiej, kiedy porzucą swe błędne przekonania i w ciszy zwrócą się ku Bogu z pytaniem - On odpowie...


Poza tym, to nie wolność od cierpień jest najważniejsza ale miłość. Zniknięcie cierpień jest skutkiem ubocznym kroczenia po drodze miłości do Stwórcy. Jest to Jego dar dla oddanych i kochających Go ludzi.

Właściwe postępowanie wynika głównie z oddania się Bogu i powierzenia Mu wszelkich spraw z prośbą aby to On nimi pokierował na swój sposób, nie tak jak wam się podoba.

Druga sprawa to fakt, że niepotrzebnie przejmujesz się innymi, bo i tak to nic nie wnosi - w większości te słowa i tak potraktuję jak kolejną bzdurę.


Tak, rzeczywiście wszystko jest dobre i doskonałe, po co poprawiać to co jest.

Ta książka niesie wielki ferment godząc w chore i zaśniedziałe podstawy myślenia jednostkowego i społecznego.

Jest jak policzek wymierzony opinii społecznej, policzek siarczysty, więc kilkoro ma szansę się ocknąć. Kilkoro, bo reszta jest tak zajęta konsumpcją i śpi tak głęboko, że nie zbudzi ich nawet mocne uderzenie w twarz. Najwyżej bekną sobie i odwrócą na drugi bok. Zatem niech śpią dalej snem kamieni, aż kiedyś przyjdzie ich czas, bo przyjdzie na pewno.

Istota przemian leży w świadomości Boga i życiu w Jego miłości.

Wtedy rozumiesz że ten świat jest rajem, bo to właśnie tutaj mieszka Bóg, nie gdzieś daleko ale tutaj i teraz jest Królestwo Niebieskie.

Wtedy umiesz spojrzeć na życie z Jego punktu widzenia i wszędzie widzisz to co On; miłość, radość, szczęście.

Tak zwane nieszczęścia są nieuchronnymi skutkami wcześniejszych działań; niosą również element nauki duchowej i nadzieję zmiany na lepsze. Ciesz się więc również i z cierpień, widząc w nich oznaki działania Boskiej Mądrości, która ingeruje w ludzki los i prostuje jego ścieżki.

Ten świat jest rajem cudownym, miejscem do życia, kochania i śmiechu aż do ostatnich łez.


Dziękuję ci za twoje doskonałe wyjaśnienia. [...] Czuję, że wciąż powraca mi temat aborcji i spraw z nią związanych. Chcę ci więc zadać kilka pytań. Czy możemy porozmawiać ?


Jestem stale gotów do rozmowy, pracy, wymiany myśli, uczestnictwa w twoim i każdym innym życiu więc mów bez skrępowania.


Dlaczego czuję, że ten temat jest istotny ?


Dlatego, że poruszył cię wewnętrznie i muszę ci teraz wyjaśnić, jak się sprawy mają abyś nie trwał uczepiony jakiegoś szczegółu.

Dobre działanie przynosi dobre skutki, błędne decyzje niosą cierpienie ale jedne i drugie są elementami drogi rozwoju którą kroczą ludzie.

Każdy działa stosownie do swych skłonności i przekonań, jednak jedni mają większą władzę niż inni i czasem chcą jej nadużywać. Powiedziałem czasem choć raczej jest to regułą.

Podobnie jest i ze sprawą aborcji, religią w szkole, stopniami na świadectwach itd. Nie godzisz się z podejściem różnych grup nacisku i starasz się, chcesz przeforsować „własne” zdanie. Męczysz się, ponieważ buntujesz się przeciw temu, co uznajesz jako zamach na wolność jednostki. To nie jest właściwe. Bunt nie prowadzi do niczego dobrego. Kieruj się ku miłości a sprawy świata tego usuwaj ze swego horyzontu myślowego. To niepotrzebna strata czasu. Rozmyślania o tym, kto ma racje w tej, czy innej sprawie prowadzą donikąd stanowiąc pożywkę do buntów i niezgody z samym sobą. To, co jest, jest, jakie jest i każdy czyn przyniesie stosowne skutki. Zamiast stawać po którejkolwiek ze stron stokroć lepiej jest pozostawić cały ten świat Miłości i Boskości. Ona nie pozwoli mu odejść za daleko od wyznaczonej drogi. Ona wie co robi. Nie walczcie z nikim, nie walczcie z niczym, nie wzbudzajcie w sobie niechęci, kierujcie się ku najwyższym wartościom. Stawanie w sporze po którejś ze stron łączy was z karmą innych. Wtedy część skutków wywołanych przez tych ludzi staje się waszym udziałem. Jest to ani im ani tym bardziej wam do niczego nie potrzebne. Skupiajcie się na miłości a świat pozostawcie Stwórcy.

Kościół uważa, że właściwym sposobem prowadzenia działalności na rzecz wartości boskich jest polityka faktów dokonanych i nieustannego nacisku na władzę, rzekomo w imię ludzi wierzących. Nie rozumiem dlaczego tak odwołują się do praw tych ludzi a nie do boskiej inspiracji, gdzieś tu zupełnie zatracili zrozumienie. Czy Ja gdybym chciał nie mógłbym wprowadzić Moich porządków w jednej chwili?

Pojawia się pytanie czy nawracanie na siłę może wzbudzić w kimkolwiek miłość do Boga, tę najwyższą wartość, istotę wszystkich religii? Odpowiedź jest prosta: nie może, nie ma takich przypadków.

Trzeba to dobrze zrozumieć, że Bóg nie potrzebuje tutaj swoich adwokatów i nie musi z nikim walczyć o wpływy na rząd czy parlament. Duchowni, jako przynajmniej w teorii oddani Bogu, najlepiej powinni rozumieć, że Bóg może wszystko i wcale nie trzeba Go poprawiać.


Decyzje które zostały podjęte, ograniczające dopuszczalność zabiegów są błędne podobnie, jak zbędna jest religia w szkołach. Właściwą drogą jest pozostawienie człowiekowi swobody wyboru w zgodzie z tym co czuje on wewnątrz.

Pozytywnym efektem tych decyzji będzie odwrócenie się wielu istnień od kościelnej polityki a zwrócenie ku Bogu, dziś zbyt wielu wierzy bardziej w kościół niż mądrość i opiekę boską.

Ludzie dostali to czego chcieli, może nie wszyscy ale na pewno ci którzy mieli władzę.

Droga takiej nauki jest trudna i bolesna i wiedzie przez liczne upadki i cierpienia, i jest to droga nie jedyna a jedynie uciążliwa.


Decyzje naruszają wolność jednostki i przysparzają cierpień. Ich skutki spadną na tych którzy je wydali. Wyobraź sobie że np. jeden z obecnych biskupów narodzi się podobnie jako kobieta i wskutek zakazu aborcji będzie musiał urodzić kalekie dziecko. Tak oto miłość będzie przebijała się wśród trudów i nędzy ludzkiego bytowania.

Ty mnie pytasz czy jest to sprawiedliwe? Tak, to jest sprawiedliwość która każe zbierać owoce swych uczynków. A przecież są i inne drogi, łatwiejsze i prostsze, ale kto chce ich szukać, ludzie są mądrzy i dziś wszystko wiedzą lepiej. Ja zaś jak zwykle pozostaje na uboczu, z dala od zgiełku. Poszukuję ludzi kochających Mnie ponad sprawy tego świata.


Hazard i ryzyko

Kto będzie następnym prezydentem? Powiedz mi, a ja postawię sporą sumę na niego i wygram.

Ten sam człowiek co teraz, ale jak postawisz za dużo, to przegrasz. Nie radzę ryzykować.

Kiedyś myślałem, że ryzyko dodaje życiu smaku.

A teraz?

Jest mi, przyznam, obojętne. A co powiesz o hazardzie?

Hazard to oszustwo. Pieniądze przynoszą rozwiązanie niektórych problemów ale rodzą wiele innych. Posiadanie sporego majątku nakłada nowe kajdany.Wykorzystywanie ludzi, ciężkie pieniądze w zamian za chwilowy dreszcz emocji lub niewielkie inwestycje w nadziei radykalnej poprawy losu. Sprzedawanie nadziei ma swoją wartość. Ale pieniądze mogą przynieść rozwiązanie jedynie niektórych problemów, a posiadanie sporego majątku nakłada nowe kajdany.


Jednak ludzie uważają, że lepiej jest mieć, niż nie mieć.

Problem leży nie w tym, by mieć, lecz w fakcie, że ludzie nie znają umiaru.

Jeśli posiadają majątek chcą mieć jeszcze większy. Pojawiają się nowe pragnienia a lęk przed utratą, przysparza nowych trosk.


Radość życia nie zależy od stanu portfela, a powiem ci z obserwacji, że obecna jest częściej tam, gdzie ów portfel chudy. Pieniądze to wielki magnes i wielka siła, tylko nieliczni potrafią nad nimi zapanować. Mówi o tym stare przysłowie, że są dobrym sługą, ale złym panem. Ta energia uruchamia wiele mechanizmów ukrytych w podświadomości, człowiek zaczyna myśleć, że jest kimś, coś znaczy, ma władzę, zamyka się w sobie i jego osobowość tężeje. Energia ta wiąże i zaślepia umysł człowieka. Stąd wniosek, że lepiej nie mieć, niż mieć. Widzę, że od pewnego czasu specjalizuję się w mówieniu herezji, ale taki już mam heretycki charakter. Mogę za to swobodnie mówić społeczeństwu, że jest zepsute i zgniłe od środka, a to, w co święcie wierzy, to najgorsza zaraza i hucpa, wbrew wszelkim prawom natury i Boga. Mówię tu o świętej ludzkiej własności, władzy, pieniądzach oraz religii. Nie będę mówił chorym, że zaraza, która ich toczy, jest szczytem zdrowia i pomyślności. Tymczasem droga do szczęścia prowadzi poprzez ograniczanie pragnień. Nauczcie się zadowalać tym co macie. Ograniczajcie własne potrzeby i pragnienia.


Druga sprawa, że jeśli coś posiadacie natychmiast pojawia się przywiązanie. Gdy pojawia się poczucie własności wtedy niechętnie dzielicie się z kimkolwiek. Miłość daje, daje, daje. Wszystko na tym świecie ma charakter płynny i zmienny. Posiadanie pieniędzy jest okazją do wspomagania innych, do dawania, sprawiania radości. Chciałbym nauczyć was radości dawania i dzielenia się.


Pieniądze są darem miłości do Boga. Nauczcie się używać ich właściwie. Proście, aby Boskość zainspirowała wam, w jaki sposób je wydać, na jaki cel przeznaczyć. Myślcie więcej o potrzebach innych. Wszyscy tworzycie jedna Rodzinę, więcej wszyscy tworzymy Jedynego. Dawajcie z miłością, w rzeczywistości przyjmujący daje wam okazje przejawienia dobrych cech. To wielka łaska. Dawajcie z serca. Ofiarowując coś komuś myślcie, że dajecie samemu Bogu. Również gdy na ulicy wrzucacie datek żebrakowi do kapelusza, lub dzielicie się z bezdomnym kromką chleba.


Jednak nie zalecasz również ascezy.

Zalecam umiar, ograniczanie pragnień i kierowanie życia ku Bogu, a nie konsumpcji bez kontroli. Patrząc trzeźwo na życie, widzisz, że tak naprawdę, nie jest ci do niego wiele potrzebne. Dach nad głową, proste posiłki, trochę muzyki, którą lubisz, bez reszty można się właściwie obejść.

Dodaj jeszcze kasety video z Tobą i bhajany, których często słucham.

To też tak, o resztę nie warto walczyć. Chyba, że chcesz się wysilić i zarobić na dobry samochód i wakacje na Karaibach...

Idąc jednak za Twoim tokiem rozumowania, lepiej być w ludzkich oczach nikim niż powszechnie poważaną osobą.

Dokładnie tak, nie masz wtedy żadnych wątpliwości, co ludzie o tobie myślą, ani ci na tym nie zależy, a jeśli nawet zacznie, to tak od nich oberwiesz, że prędko powrócisz do tego, co jest wartościowe - Mojej Miłości. Jesteś na nią skazany i od tego wyroku nie ma apelacji.

Rozwój duchowy

Chcę Cię zapytać o duchowy rozwój człowieka. Kiedyś powiedziałeś, że dusze przechodzą ze świata zwierząt w ludzki i dalej się kształcą. Czy takim "młodym" jest trudniej zapanować nad ciałami i np. instynktami odzwierzęcymi?

To trochę nie tak. Instynkty zwierzęce to odruchy zakodowane w ciałach, wieki spożywania mięsa przez człowieka sprawiły, że podobne mechanizmy w ciałach ludzkich działają przesadnie.
Dusza ludzka stoi ponad tym poziomem i na ogół już jest świadoma Stwórcy oraz tego, o co w tym życiu chodzi. "Młoda" dusza ma mniejszą możliwość penetracji wszechświata i odbioru jego tajemnic, ale też mniejszy "bagaż" energii, których nie zdążyła jeszcze nazbierać. Jest jak dziecko w świecie dorosłych, nie znaczy to wszakże, że jest mniej kochana. "Starzy" wiedzą więcej i więcej mogą, lecz w orkiestrze potrzebne są różne instrumenty do pełni dźwięku kosmicznej symfonii.

Stąd wynika, że Twój boski plan to głównie kształcenie dusz, a materialność jest jedynie dodatkiem.

Tak nie jest. Materia jest jak zwornik sklepienia, wszystkie elementy są potrzebne, inaczej całość się zawali.

Jednak w tej sferze nie odbywają się żadne ważne sprawy, ani też nie zapadają istotne decyzje, tylko ludziom wydaje się, że jest inaczej.

Tak, to prawda. To dusze współdecydują o wszystkim i oglądając owoce swych czynów, rozwijają się ku Pełni.


Jaka jest zatem rola ciała w człowieku jako całości?

Poślednia. To niby buty, w których wędrujesz przez życie; płaszcz, którym się okryłeś. A gdy przychodzi czas, że ów płaszcz jest już zbędny, porzucasz go i możesz wziąć następny.

Czy płeć ciała odgrywa tutaj jakąś rolę? Czy mężczyzna może potem przyjść w ciele kobiety?

Może, dusza nie posiada cech płci.

Czy jest możliwe, aby dusza ludzka powróciła ponownie w ciele zwierzęcia?

To bajki, to byłyby za ciasne buty. Skutki czynów nie są nigdy karą, lecz przynoszą pozytywny owoc w postaci zrozumienia i kroku naprzód.

chciałbym Ci zadać pytanie o to, na czym polega rozwój duchowy. Jest tyle opinii i poglądów a chciałbym poznać Twoje zdanie. Czym jest i na czym polega? Co powinien zrobić człowiek, aby przyspieszyć swój rozwój? Czy jest to w ogóle możliwe?


Praktyczna wskazówka jest następująca. Zacznij teraz. Zacznij zaraz. Zwracaj się ku Bogu. Myśl o tym, że w każdym człowieku jest kochający cię Stwórca. Zwracając się do kogokolwiek zapomnij o swoich poglądach i uprzedzeniach w stosunku do niego. Myśl, że mówisz do kochającej Boskości. Mówiąc do ludzi mów do Boga. Patrz na ludzi jak na najwyższe Dobro przybrane w ziemskie szaty. Bądź życzliwy, bardzo życzliwy dla zwierząt.


Uśmiechaj się do Boga. Staraj się wzbudzić w sobie ciepłe uczucia ku Niemu. Staraj się wzbudzić w sobie miłość ku Niemu. Poproś i módl się o to co dnia. Obejmij Go i mów, że Go bardzo kochasz. W najgłębszym sensie jest to wielka prawda. Wielka prawda. Zacznij już teraz.


Unikaj negatywności w myślach, słowach i czynach. Pozbądź się opinii i uprzedzeń na temat innych. Po prostu nie myśl o innych. Jeśli dręczą cię myśli powtarzaj „Loka Samasta Sukhinu Bhavantu” Niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe. Jeśli chcesz aby inni szli duchową droga – powierz ich los Bhagavanowi. Możesz się za nich pomodlić, to zawsze możesz zrobić. Proś o wyzwolenie, o miłość, o radość i duchowe szczęście dla wszystkich. Odwracaj się od tego co w tobie negatywne. Proś aby Miłość pokazała ci to co według Niej wymaga już zmian. Unikaj rozważania negatywności w innych. Zastąp to poszukiwaniem dobrych cech i skłonności oraz odwróceniem się od myślenia o innych i ich problemach. Ucz się miłości ku Bogu w codziennej medytacji.


Unikaj ocen, nie oceniaj siebie ani innych. Lubicie nisko oceniać innych bo wtedy sobie przypisujecie wyższą pozycję. Porzućcie to przyzwyczajenie. Weźcie przykład z Boskości, którą jest wzorem skromności. Uczcie się skromności każdego dnia. Bądźcie skromni.


Proś kochającą Boskość o pomoc w rozwiązaniu twoich problemów, módl się o możliwość zrobienia kolejnego kroku ku Niej. Kieruj się w objęcia Miłości. Podejdź poważnie do tego co mówię.


Patrząc na historię ludzkości, to raczej wciąż powtarzamy te same błędy, wciąż mordujemy i oszukujemy.

Tak nie jest, niby aktorzy grają to samo, lecz sztuka jest za każdym razem inna i nic nie powtarza się dwa razy.

Ktoś powiedział, że cała współczesna filozofia jest jedynie przypiskiem do Platona.

A inny, że cała mądrość zawarta jest w Wedach.

Wedy robią duże wrażenie.

Ale nie chodzi tu o to, by je studiować i obciążać umysł, ale by przeniknąć duchem prawdy tam zawarte. Studia intelektualne ćwiczą, lecz zarazem odciążają umysł, a co do filozofii, to wolę się nie wypowiadać. Może miałaby jakieś znaczenie, gdyby ludzie traktowali filozofów poważnie i próbowali żyć według ich zaleceń. Szybko okazałoby się, co pozostaje i da się zastosować w praktyce.

Mieliśmy już wielki eksperyment z myślą komunistyczną i do jakich skutków doprowadził? A jeszcze wcześniej był ten od rasy panów ile narobił zamieszania.

Oto, do czego prowadzą ludzkie pomysły.

Teraz w modzie jest demokracja, podobno najwyższa formacja społeczna.

Ma swoje blaski i cienie, w porównaniu z innymi, raczej więcej blasków.

A jaki ustrój będzie panował w przyszłości?

Teokracja bezpośrednia.

Mistrzu chciałbym trochę zmienić temat i zapytać Cię o uprawianie rozmaitych gałęzi jogi czy też praktyk buddyjskich. Jaki jest cel tego rodzaju praktyk i jakie mogą być osiągnięcia na tych ścieżkach?


Przez tysiące lat, odkąd istnieje ta cywilizacja powstawały rozmaite drogi i dyscypliny duchowe mające na celu dojście do Prawdy Absolutnej, bo przecież Ona istniała zawsze i zawsze byli tacy, którzy chcieli ku Niej się kierować i byli ku temu inspirowani wewnętrznie.


Zwróć jednak uwagę, że wszelkie ścieżki duchowe są owocami innych mentalności, innych czasów, innego ducha. Sięganie do większości z nich dzisiaj to jak oglądanie się za siebie. Droga jest nakreślona jasno; prowadzi przez codzienne zbliżanie się do Boga i powierzenie Jemu wszystkiego w tym swego życia Jego miłości i trosce. Zbliżaniu się z miłością ku Wszechmiłości. Możesz wykorzystać w tym celu jedną z religii, oczywiście przy spełnieniu pewnych istotnych warunków.


Różne ścieżki duchowe powstały, ponieważ Boskość dostosowała je do odmienności potrzeb i warunków, w których żyli ludzie. Są one Boskim darem dla ludzkości. Jednak przy podążaniu nimi jest potrzebna pewna wiedza. Celem ostatecznym drogi człowieka na Ziemi jest zjednoczenie z Boskością i tym powinien się kierować zastanawiając się, którą ścieżką podążać. Najlepsze rozwiązanie jest oczywiście jedno.


Tak, Mistrzu?


Zwrócić się w zaufaniu z miłością i prośbą do Najwyższego, aby pokierował naszymi drogami i losem i ułożył go tak jak On uważa. O to także, aby dobrał odpowiednią dla nas ścieżkę i duchową praktykę.

Losy jednych są powiązane karmiczne z jogą, innych z odmianami buddyzmu, jeszcze innych z islamem. Miejcie jednak świadomość, że na karmie los się nie kończy i kierując się ku pozytywnym wartościom możecie swobodnie, powtarzam swobodnie czerpać z innych dróg i kultur. Wszystko, co zainspiruje was i sprawi, że zbliżycie się ku Miłości jest dobre. Wszystko jest dobre. Kochajcie Boskość ponad wszystko a reszta zostanie ułożona w najlepszy z możliwych sposobów. I uśmiechajcie się do Mnie. Bardzo, bardzo to lubię. Lubię was.


Baba myślałem o możliwości przedstawienia dowodu na Twoje istnienie i uznania Esencji jako czynnika sprawczego wszelkiego życia tak aby wiarę zastąpić wiedzą.


To niepotrzebne, dla kogo zresztą chciałbyś to zrobić?

Chciałbyś zamknąć Mnie w laboratorium zdanego na łaskę i niełaskę ludzkich umysłów świata naukowego? Wynik jest z góry wiadomy; ci, którzy są uczciwi po latach doświadczeń stwierdziliby, że "coś w tym jest”, ale sprawa „wymaga dalszych badań” - czyli pozostalibyśmy z niczym. Jak może być inaczej - czy można niepojęte i niezmierzone zamknąć w pudełku?


Nie, droga dowodów i perswazji, droga zewnętrzna w tym i naukowa jest błędna. Co Mi po tym, że ktoś z autorytetem naukowym uzna Moje istnienie?

Wszelka prawdziwa przemiana przychodzi od wewnątrz i dokonuje jej miłość i tylko ona a nie miliony dowodów i słów przelanych na papier przez uczonych. Nie dla uczonych, lecz dla zwykłych ludzi mogę objawić się w życiu, dać dowody na swe istnienie i pokazać, kim jestem i zaiste czynię to!


To, co widzisz wokół jest stanem koniecznym, choć przejściowym, stopniem na drodze ludzkości pnącej się nieprzerwanie wzwyż ku Bogu.

Są oczywiście i inne drogi wiodące ku chwilowemu zastojowi i stagnacji. Ale i to w końcu pryska i życie toczy się swym torem wciąż dalej i dalej a kochający Bóg uśmiechając się znów potrząsa swym Wielkim Kalejdoskopem tworząc coraz to inne, piękne wzory.

Jeśli już mówimy, że to życie ma jakiś cel to na pewno ten; ujrzeć Jego grę jasno i wyraźnie oraz współuczestniczyć w radości i pięknie życia wespół z Nim. Kochać, dzielić się, cieszyć i być szczęśliwym. Po to w ogóle istnieje ten świat i Wszechświat. Prawda, że to proste?


Dziś Byt Najwyższy wzywa tych, którzy chcą Go usłyszeć, aby nadstawili uszu na to co Jego miłość chce im powiedzieć we wnętrzu. Pośród innych spraw usłyszą na pewno o Boskiej Esencji mieszkającej w nich samych oraz o najprostszej drodze do zjednoczenia z Nią: miłości do Stwórcy.

Co możemy zrobić dla naszej planety?


Mistrzu, nasza planeta jest zaniedbana.


Tak


Co możemy zrobić dla Niej? Czy w ogóle możemy cos zrobić?


Tak oczywiście możecie zrobić wiele rzeczy, ale na razie wolę abyś się skupił na tym, co możesz zrobić dla siebie i dla Mnie, bo dopiero na etapie jasności, jaką przynosi kontakt ze Mną możesz działać właściwie. Do tej pory działanie jest obciążone zanadto osobowością. Człowiek, który zbliża się do Boga, uczy się i pełni Jego wolę, kocha Go ma potężną siłę oddziaływania.

Wtedy nawet milcząc i medytując możesz pomagać innym. Nie myśl o innych i nie wiąż się z „innymi” oraz ich problemami. Wiąż się z Bogiem, z Jego Miłością. To pomoże wam wszystkim najwięcej.


Wielu ludzi nie wie o Tobie, nie wie jak się zwrócić do Ciebie.


Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem i to dobrze, ale realia dzisiejszego świata są takie, że nie potrzeba nowych misjonarzy. Światu a przede wszystkim każdemu z was jest potrzebna duchowość, miłość duchowa, więc lepiej zrobicie, gdy zamiast nauczać lub, co gorsza pouczać innych skupicie się na własnej drodze ku Bogu i dojściu do Jego miłości. Reszta spraw może poczekać albo zadba o nie, kto inny. Przestrzegam przed traktowaniem konieczności „naprawy” świata jako wymówki przed zajęciem się tym, co najważniejsze. Bóg jest tysiąckroć ważniejszy od świata. Dzięki zwrotowi ku Niemu będziecie szczęśliwi. Temu światu i każdemu z was jest potrzebna miłość, ponieważ to ona zmieni was w kochających, oddanych Bogu i wszystkim istotom ludzi. Poszukujcie prawdziwej wartości i nie zaczynajcie uczyć innych dopóki sami jej nie znajdziecie i nie zjednoczycie się z nią.


Pozostajecie zamknięci we własnych światach i usiłujecie jako lekarstwo na brak miłości dzielić się z innymi swoja ciemnością i wątpliwościami. To nie jest dobre. Najpierw powinniście znaleźć Boga i nauczyć się żyć w Jego Świetle. Dopiero później możecie dzielić się wiedzą i miłością z innymi. Dopiero wtedy, gdy ją znaleźliście i wiecie bez najmniejszej wątpliwości, że pochodzi ode Mnie.


Nie wcześniej?


Wcześniej narażacie się na niebezpieczeństwo utraty waszych dokonań duchowych i tak ani nie pomożecie innym ani sobie. Jeśli nie ma w tobie ognia jak rozpalisz innych? Jeśli nie ma miłości, czym się podzielisz? Nauk jest dosyć na tym świecie, jednak liczy się nie teoria, ale praktyka, nie wiedza ale miłość. Liczy się Miłość, tylko Ona. Dziś hołdujecie fałszywym systemom wartości. Zmieńcie to. Postawcie Miłość na pierwszym miejscu a wasze życie będzie natychmiast pełniejsze a z czasem i znacznie bardziej szczęśliwe.


Namawiam was do tego abyście w każdej sytuacji nauczyli się zwracać do Mnie z miłością i słuchali, co Ja mam do powiedzenia lub przekazania. Takie postępowanie jest stokroć lepsze niż snucie własnych teorii. I jeszcze jedno. Mówcie mniej, znacznie mniej. Miłość i Moc przychodzą w ciszy. Kierujcie umysły i serca ku miłości, stale, zawsze. Uczenie innych nie jest tak ważne jak to.


Są tacy nauczyciele, którzy mówią, że i nauczyciel uczy się ucząc innych.


Tak, korzystając przy okazji z tego, co jest przekazywane. Słowa, które Miłość wypowiada we wnętrzu dają nowy wgląd w rzeczywistość.


Co w takim razie powinien zrobić nauczyciel, kiedy słyszy pytanie?


Pomyśleć o Mnie i otworzyć swoje serce na Mnie, reszta nie należy już do niego. Przewodnik duchowy to ten, który PRZEWODZI treści ode Mnie, nie ten, który jest PRZYWÓDCĄ. Przywództwo jest najczęściej zwodzeniem. Mówiąc do ludzi, myślcie, że mówicie do Mnie. Czyż właśnie nie taka jest prawda?

Ale wiedzcie też, że wasze słowa nie są Mi potrzebne, wasze nauki również. Kogo chcecie uczyć? Mnie? Mogę przekazać każdemu każdą treść w sposób dziesięć razy skuteczniejszy od was. Pokazać w doświadczeniu, w praktyce i sprawić, aby człowiek stał się tymi prawdami. Wy dysponujecie tylko słowem, Ja w ogóle ich nie potrzebuję a Moje działanie może być setki razy głębsze niż wasze. Po co chcecie myśleć o sobie jako o nauczycielach? W ten sposób stawiacie tylko bariery pomiędzy sobą a Mną. Odwracacie się od Miłości. Stawiacie samych siebie na centralnym miejscu, na tym, na którym powinien stać tylko kochający Stwórca. Jest tylko jeden Nauczyciel, zawsze, zawsze pamiętajcie o tym. I zwracajcie się ku miłości zamiast myśleć o nauczaniu innych.

Wolność jest niewolą


Jesteście dziećmi nieustannej aktywności i niemalże chorujecie, gdy „życie zwalnia” i zaczyna biec spokojniejszym i duchowym torem. Nie potraficie obejść się bez podniet, jesteście od nich uzależnieni. A mimo tego uważacie się za ludzi wolnych.


Wolność pojmujecie jako swobodę czynienia wszystkiego, na co przyjdzie wam ochota, z rzadka tylko licząc się ze zdaniem innych, ich czy też wyższym dobrem. I jesteście uzależnieni od takiego pojęcia wolności. Jest ono jak ciężkie kajdany, które wiążą was z utartymi szlakami myśli, potrzebą coraz to nowych wrażeń, poznawania nowych ludzi, miejsc, oglądania coraz to nowych filmów. I tak oto myśląc o sobie i będąc dumnymi z „wolności” w istocie ulegacie złudzeniu, bo zamiast cieszyć się swobodą ducha, jasnością myśli i prawością charakteru, które to są cechami właściwymi prawdziwej wolności, żyjecie w głębokim zniewoleniu a własne kajdany nazywacie na dodatek szczytowym osiągnięciem cywilizacji i kultury. Wasz świat stoi na głowie.


Nie myśl, że czynię wam wymówki, jestem od tego jak najdalszy. Konstatuję pewien fakt i przywracam pojęciom ich właściwe znaczenie. Jeśli nie umiesz podporządkować się dyscyplinie wewnętrznej, jeśli wiesz, że niektóre aktywności nie przynoszą wiele dobrego a mimo to wciąż je podejmujesz, jeśli odkładasz medytację, o której wiesz, że jest ci potrzebna, bo właśnie pokazują w telewizji ciekawy film, to wiedz ze nie powinieneś nazywać siebie człowiekiem wolnym. Wolność, przynajmniej częściowa od świata i jego wpływu to przedsionek duchowości, przedsionek miłości.


Wzywasz zatem do zmian.


I tak i nie. Jeśli chcesz dalej tak żyć to twój wybór, bądź tylko tego świadomy to wszystko. Decyzja należy do ciebie i co sobie wypracujesz to będziesz miał, możesz w szerokim zakresie kształtować swoje życie, lecz najczęściej nie jesteś świadomy tej możliwości, idziesz za głosem „rozsądku”, wygody lub konwenansu. Twierdzisz, że nie masz wyboru? Że nie posiadasz wpływu na własne życie? A Ja ci mówię, że jest wprost przeciwnie, masz miliony sekund czasu, które po prostu marnujesz. Możesz zwracać się do Mnie, możesz zająć się pożyteczną lekturą, możesz nauczyć się kolejnego języka, możesz zrobić cos pożytecznego dla innych i dla siebie. Najczęściej jednak nie robisz nic tylko zajmujesz się zabijaniem czasu.


Tak Mistrzu, rzeczywiście, mówisz prawdziwe rzeczy.


Moje słowa dotyczą każdego z was. Jesteście niewolnikami, żyjecie w niewoli i nazywacie ja wolnością. Wolności w ogóle nie znacie. Prawdziwa wolność to wolność od ego.


Przyznam, że otwierasz mi oczy na zupełnie nowe rzeczy. Żyjemy w świecie żywcem jak z Orwella.


To prawda i widząc ją wyraźnie możecie podjąć rozsądne działanie w celu zmiany tego stanu rzeczy. Poznajcie prawdę o was samych a ona was wyzwoli, przy niewielkiej pomocy z Mojej strony. Ale powinniście zacząć cos robić, wprowadzać zmiany, nie tylko czytać lub słuchać. Chociaż ten czas nie jest stracony, to warto poświecić nieco czasu na zwrot ku Miłości, na kontakt z Nią, odnajdywanie w sobie dobrych myśli i uczuć do Niej. To będzie wam procentowało przez lata i pozytywnie wpłynie na całe życie, wasze i waszych bliskich.


Zaraz zaraz, nawyki i słabości i uleganie im, zgoda na ich wpływ na nasze życie – właściwie zmiana tego stanu rzeczy zależy tylko od nas samych, nie musimy być słabi, możemy być silni i zmienić ten stan rzeczy.


Tak, jeśli to, co jest teraz wam nie odpowiada możecie zmienić siebie, w bardzo szerokim zakresie możecie kształtować swoje życie, to kwestia waszego wyboru.


I Ty możesz nam w tym pomóc?


Nie przesadzajmy z ta pomocą. Na ogół sami macie dość siły żeby wokół siebie zrobić porządek tylko wam się nie chce. Moja pomoc jest wam właściwie niepotrzebna, wystarczy uświadomienie stanu faktycznego a resztę jesteście w stanie wykonać sami i to bez problemu. A jeśli cos pojawi się na drodze to dla chcącego nic trudnego. Największy problem polega na tym, że wam się nie chce i wszystko, co uznajecie za wartościowe zazwyczaj odkładacie na później. A „później” brak wam siły, czasu, warunków, sposobności i tysiące podobnych wymówek.


Mistrzu, co w tej sytuacji byś nam poradził?


Jeśli chcesz cos zrobić to zacznij teraz. Teraz i powtarzaj tak długo aż osiągniesz zadowalający rezultat.


Mówisz tu o medytacji.


Nie tylko, o tym wszystkim, co składa się na wasze życie. Masz możliwość oglądania Boga twarzą w twarz, masz możliwość zbliżania się ku Niemu jak również osiągnięcia świadomego zjednoczenia z Nim. Może On być dla ciebie i dla was niekończącym się strumieniem radości, szczęścia i pomocy, wiernym towarzyszem w każdej chwili życia w tym życiu i każdym następnym.


Ta Ziemia jest ziemią radości i szczęścia, planetą Miłości, która tylko czeka, aby wskazać wam drogę i ujawnić swą Moc. Ja jestem szczęściem i radością i Moja miłość wskaże wam drogę, teraz i kiedykolwiek zwrócicie się do Mnie z prośbą. Pamiętajcie, że Ja stale jestem przy was gotów wskazać wam kolejny krok. Bo was kocham.

Energie boskie, energie ludzkie


Mistrzu, najpierw chcę ci podziękować za Twoją słodką obecność. Twa czuła miłość niemalże ściga mnie wszędzie gdzie jestem a jej słodycz przekracza wszystko, co zna świat, wystarczy bym tylko trochę oderwał umysł od codziennych spraw i skierował ku Tobie.

Dziś w banku stałem w długiej kolejce a Twoja miłość płynęła przeze mnie szerokim strumieniem. Byłem szczęśliwy. Stałeś tuż obok i ogarnęło mnie cudowne gorąco twej bliskości. Dziękuję ci Baba za te nieziemskie chwile. Można być obecnym cieleśnie pośród wszelkich spraw tej ziemi, lecz sercem i umysłem bujać daleko stąd, tuż przy Tobie mój ukochany Mistrzu.

Zauważyłem też, że nie mogę już skupiać uwagi na ludziach, nawet, gdy spaceruję staram się na nich nie patrzeć. Są tak naładowani problemami, młodzi i starzy, wokół ich ciał wirują masy energii. Widząc je udaję się zawsze do Ciebie i wkraczam w obieg Twego cudownego, rajskiego promieniowania.

Teraz już wiem, że to właśnie tutaj na ziemi jest Twoje królestwo, królestwo niebieskie jest już, już przyszło a raczej było tu zawsze i zawsze będzie tylko ludzie nie potrafią go dostrzec.


Ludzie zatracili tę umiejętność przed wiekami. To, co możecie czasem zobaczyć jako gęste i rzadsze strefy energii wokół ciała to energie biologiczne oraz umysłowe. Są szare i ciemne, bo właśnie w tym żyją ludzie i tym karmią się ich umysły.


Mówią, że Bóg nie istnieje, ponieważ nie są w stanie Go dostrzec. Umysł czysty spostrzega prawdę i dzieje się to w sposób naturalny, widzi również blask bijący od Boskości.


Mistrzu powiedz proszę a jak Ty nas widzisz? Co widzisz patrząc na nas?


Dobre pytanie!

Patrząc na ciebie widzę Atmę, Brahmana, którym jesteś, mimo iż nie dostrzegasz tego wyraźnie. Widzę twoją osobowość ze wszystkimi jej przymiotami, jawnymi i ukrytymi, widzę Boską radość jak trwa pod powierzchnią zdarzeń, widzę przeszłość i to co będzie.

We wszystkim widzę nieustannie promieniujące jasne światło miłości, która przenika wielość światów w tym jednym celu - by dawać szczęście, dobro, radość.

Widzę również ludzi, którzy biorą moje słowa tu spisane i czytają jedni ze zdziwieniem inni z zapałem a jeszcze inni z nadzieją, że i oni mogą sięgnąć czegoś podobnego jak tu opisano na przykładzie zwyczajnego życia. Tych chce zapewnić, że zawsze byłem, jestem i będę z nimi i kiedyś przyjdzie dzień, że się ujawnię i pokażę, kim jestem.

I jeszcze to jak w wyniku czytania tych słów wiele umysłów i serc zwróci się bezpośrednio ku Mnie abym ich strzegł, uczył i prowadził poprzez wszelkie koleje losu i wszystkie światy.

To widzę już dziś, teraz, w Moim teraz.


Baba znów przepraszam za zmianę tematu, muszę ci się wydać niegrzeczny, że tak skaczę z tematu na temat, ale to po prostu samo pojawia się w mym umyśle. Chcę zapytać czy to znaczy że Twoje teraz jest inne niż nasze?


Tak, wytłumaczę to następująco, ty wiążesz swoje odczucie czasu z ciałem i jego funkcjami, to jest teraz cielesne, wiązka wrażeń słuchowo - wzrokowo - dotykowych, jedna myśl " teraz ", jedna chwila na zegarze. To jest twoje teraz.

Ale czasem wznosi ci się kurtyna i widzisz światło, które przenika wszystko, cichną wrażenia zmysłowe i znika strumień myśli "teraz". Stapiasz się wtedy na chwilę z Moim teraz, no może stajesz w przedsionku, dalej nie wytrzymałbyś zbyt długo, to jeszcze nie ten czas.


Tak, uniesiony poza świat przez niesamowitą, cudowną i nie do opisania miłość wchodzę w coś, co nazwałbym dotykaniem miłości i wieczności poza przestrzenią i poza czasem.


I to jest właśnie coś na kształt Mojego teraz. Ja trwam poza czasem, już ci o tym wspominałem.


Ale kiedyś wpuścisz mnie do środka, prawda?


Tak, cały czas nad tym pracuję. Dziś byś po prostu zginął nie mogąc przepuścić przez swój umysł, psychikę i ciało prądu Mojej miłości. Zbyt duży prąd przepuszczony przez cienki przewód spali go.

Mówiąc w kategoriach tego, co ujrzałeś dziś będąc pośród ludzi oczyszczam aurę aż do najgłębszych warstw sprawiam, że staje się bardzo rzadka i skora do żywego oddźwiękania na Moją miłość co ty odczuwasz jako stan uniesienia.

Będzie jeszcze goręcej i to z każdym dniem, bo przecież nie przestanę ciebie oczyszczać i będzie nam coraz fajniej, a raczej tobie, bo Mnie już jest, o czym dobrze wiesz.


Mistrzu, czy to samo może dotyczyć innych ludzi np. czytelników?


Tak, o ile są już na to gotowi.


A w jaki sposób to sprawdzić?


Nie trzeba tego sprawdzać, lecz uczyć się żyć w miłości, prosić o nią Boga i starać zbliżyć ku Niemu.

To, o co pytasz jest dla każdego człowieka tajemnicą, dlatego pozwolę sobie zasłonić się milczeniem. Zasady są ważne a one mówią, że Boska opieka i miłość są stale obecne, ktokolwiek i w jakichkolwiek okolicznościach do nich się zwróci.

Miłość, radość, dobroć, szczęście są zasadami boskiego istnienia, emanują z Boskiego Serca i nikt, kto zwróci się ku nim nie będzie już taki sam.


Śniłem, że schodzę pod wodę i nurkuję w ciemnym labiryncie. Tłumaczyłeś mi, że wchodząc tam powinienem zachować stan neutralny i w tym celu się uziemić. Co to znaczy? Wiem, że dotyczy wyjść pomiędzy ludzi i sytuacji, która miała miejsce.


Popatrz, mamy dwa stany, „uziemienia” i „naładowania”. Jeśli coś jest „uziemione” ładunek nie gromadzi się, lecz swobodnie odpływa pozwalając zachować neutralność. Opisany sen dotyczy umysłu. Stan „uziemienia” to stałe połączenie z największym dostępnym „zbiornikiem” – ze Źródłem Życia i Miłości. Z kolei naładowanie, – czyli wybicie z tego stanu następuje poprzez zaangażowanie się w rozmyślania na tematy silnie związane ze światem lub sobą. Mogą to być myśli o pracy, pieniądzach, kobietach, własnym znaczeniu, „ładowanie się” może przyjmować postać snucia planów na przyszłość, pójściem za głosem ambicji, pożądania, pragnień, strachu i temu podobnymi emocji.


Uziemienie” to stałe kierowanie się ku żywemu, niemal dotykalnemu odczuwaniu Boskości i miłości ku Niej. Skupienie uwagi na kimś lub czymś daje połączenie tym silniejsze im głębsza była reakcja. Nie należy pozwalać ciału panować nad umysłem i stale, ilekroć dajecie się „wciągnąć” przypominajcie sobie, co jest najważniejsze i zwracajcie umysł i serce z powrotem ku kochającemu Bogu.


Z kim przestajesz takim się stajesz, bądźcie więc cały czas przy Mnie.


Przypomniały mi się słowa Krishnammurtiego, pytanie czy zawsze patrząc na piękną kobietę musimy włączać pożądanie, czy nie możemy obejść się bez tego.


Oczywiście, że nie musicie, jeśli jesteście czyści wewnętrznie to te słowa są proste i zrozumiałe. Trudniej jest, gdy niesiecie ciężki bagaż niskich energii i gdy reakcje żądzy, posiadania są bardzo silne i trudno jest je opanować.


Czy zatem należy używać w takich sytuacjach siły woli czy nie?


Tak, stanowczo tak. Należy odwrócić umysł od bodźca, który go poruszył i skierować ku Bogu. Medytujcie w ruchu, medytujcie stale skupiając się na Miłości, możecie mówić mantry, nucić bajany. To pomoże umysłowi zająć się czymś i unosić poza sprawami świata i jego energiami. Należy ćwiczyć stale, szybko zobaczycie efekty.


Mistrzu chcę zapytać o rzecz następującą. Dzisiaj jeszcze łączę się z energiami świata i dostrzegam ciemne energie osiadające wszędzie wokół. Czy to też jest widzenie cząstkowe?


Tak. Wszędzie jest tylko Światło i Miłość. Boskość przejawiającą się w tym świecie. Radość Istnienia, tworzenia, dojrzewania i zaniku form by zrobić miejsce nowym.

Wciąż jesteś jeszcze jedną nogą tu drugą tam i twój stan całościowy jest wypadkową bardzo wielu czynników. Z czasem, gdy umysł ludzki staje się bardziej czysty i wyczulony na drgnienia Boskości zaczyna widzieć Ją coraz częściej i coraz mniej wiąże się z widzeniem „świata” materialnego czy tego, który nazywacie światem energii, a o którym wiecie bardzo niewiele.


Jest tylko dobro, miłość, szczęśliwość, one są podstawą wszelkiego istnienia, każde inne widzenie mieszczące się w sferze materii (zmysły) lub energii („zmysły” energetyczne) jest jedynie cząstkowe, niepełne. Cały świat jest wyłącznie światem duchowym, błędy są pozorne a miłość jest prawdą. Należy nieustannie posuwać się dalej i dalej ku Boskości nie zatrzymując na żadnym z etapów, aż osiągnie się cel.

Samobójstwo


Mistrzu, wydaje mi się, że niektórzy ludzie mogą potraktować Twoje opisy cudowności "tamtego” świata jako zachętę do ucieczki z tego chociażby przez próby samobójcze. Wielu ludziom jest tak ciężko i już mają dosyć życia. Czy mógłbyś im coś powiedzieć?


Człowiek nie stworzył życia i nie powinien sam decydować o jego końcu. Śmierć ciała też nie jest końcem istnienia, "końcem" egzystencji w światach powiązanych z materią i przejściem do następnego etapu jest wyzwolenie a ono nie przychodzi przez targnięcie się na życie.

Jeśli jest komuś ciężko, to może mu pomóc świadomość, że wszystko na tym świecie ma naturę zmienną i przemijającą a to co dziś wydaje się tak straszne czy tragiczne jutro, pojutrze okaże się "do przeżycia" a w niektórych sytuacjach dobre czy nawet zbawienne.

Trzeba wziąć pod uwagę czynnik czasu, który leczy wszelkie rany oraz to, że człowiek nigdy nie jest pozostawiony sam sobie, nawet, gdy bliscy, przyjaciele i znajomi odwrócą się od niego. Zawsze pozostaje Bóg jako ta instancja ostateczna, ktoś dobry i kochający a przy tym, choć niewidoczny to stale obecny.

Jego można i należy prosić o pomoc, wsparcie w trudnych chwilach, ułożenie spraw i warunków lub, gdy jest to z jakichś powodów niemożliwe o zmianę naszego nastawienia do sytuacji. Żadna sytuacja nie jest beznadziejna i tak naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia. Zwracajcie się ku Bogu i Jego miłości a zaraz będzie wam lżej.


Drugim czynnikiem jest prawo przyczyny i skutku. Obecny stan wynika między innymi z poprzednich czynów istoty. Rozsądniej jest spróbować przejść go do końca i zamknąć sprawę niż przechodzić to samo jeszcze raz mając dodatkowo do spłaty jeszcze ów nieprzemyślany czyn. Teraz lub za jakiś czas, prawo jest w tym przypadku nie do obejścia.

Cokolwiek by człowiek nie uczynił Bóg jest zawsze po jego stronie. Trudne chwile przeminą i znów zaświeci słońce, powrócą radość i miłość. Zawsze znajdziecie je w Bogu. Uśmiechajcie się do Boga i mówcie Mu, że Go bardzo kochacie. Naprawdę zaraz będzie wam lżej.


Mistrzu, czy jeden człowiek może wziąć na siebie cierpienia innych ?


Może, i są ludzie, którzy idą takimi ścieżkami, ich wybór również wynika z miłości do Boskości.


Prawo

Porozmawiajmy o prawie. Prawo w rozumieniu ludzkim zapewnia porządek i utrzymanie aktualnie panującej formy władzy. Nie jest rzeczą dobrą, dlatego, że osądza człowieka z wycinkowego, ziemskiego punktu widzenia, stoi na straży własności i sankcjonuje posiadanie.

To, co mówisz, to jest zupełna rewolucja. Zawsze myślałem, że jest ono dobrem, bo zapewnia porządek.

Zgoda, ale jest to porządek niewłaściwy, niezgodny z harmonią wyższego rzędu. Jedynie boskie sądy są sprawiedliwe - ludzkie nie.

Ale co stałoby się, gdyby nagle przestało obowiązywać, przecież wielu ludzi myśli tylko, jak coś ukraść i kogoś skrzywdzić. Strach przed karą powstrzymuje nieco te zapędy.

Tak, to prawda, lecz istnieje uniwersalny sąd, który i tak ich osądzi i wymierzy sprawiedliwość.

Jednak takie rozwiązanie wydaje się nieżyciowe. Społeczeństwo bez policji nie mogłoby funkcjonować.

Mówię o zaufaniu w Boskie Prawo i Boską Mądrość. Żaden sprawiedliwy nie zostanie skrzywdzony i nic nie dzieje się bez powodu. Jestem w stanie szybko wyprowadzić te sprawy na prostą.

Powróciłoby prawo silniejszego, to, które jest, przynajmniej w teorii chroni słabych.

To Ja chronię słabych. Przewodnikiem człowieka w życiu, także społecznym, powinno być zaufanie w Boską Mądrość i boskie wyroki.

Powrócilibyśmy do świata zwierząt i jego praw.

Zwierzęta nie zabijają bez powodu i nie dręczą swych ofiar, z małymi wyjątkami.

Tak, do tego zdolni są jedynie ludzie, i to jest jeszcze gorsze niż świat zwierząt. Ale rzeczywiście racja leży po Twojej stronie, nigdy się nie przekonamy, zanim nie spróbujemy tak żyć, pokładając całą ufność w Tobie.

To chciałem usłyszeć.

Pewnie kiedyś zaistnieje takie społeczeństwo.

Tak, w ustroju, o którym mówiłem wcześniej.

Wydaje mi się, że to, co powiedziałeś, jest rzeczywiście głębsze, niż można by sądzić po pierwszym szoku. Dziś hamulcem mniej czy bardziej skutecznym jest lęk przed nieuchronnością kary. Kiedyś w Indiach powiedziałeś mi, że prawdziwa zmiana w człowieku może przyjść jedynie przez miłość.

Miłość umie zastosować swój porządek, chronić tych, którzy wymagają ochrony, a przywołać do porządku tych, którzy nie chcą się poddać.

W dzisiejszym świecie taki eksperyment jest jednak niemożliwy, jest przecież wielu ateistów, którzy nie wierzą w boski porządek moralny i nigdy się z tym nie pogodzą.

Jestem także i nimi, ale zgoda, to jeszcze nie ten etap rozwoju, ale co, nie mogę sobie pomarzyć?

Dla wielu nieprzekonująca byłaby wizja ewentualnej kary w przyszłym wcieleniu, większość wierzy przecież, że raz się żyje, potem się tylko straszy.

Tym niemniej wizja, którą ci opisałem, jest niezła, prawda?

Zapytam: czy to, co opisałeś, jest realne?

Nie, wymaga zbyt wiele dojrzałości wewnętrznej, to po prostu jeszcze nie ten czas. Kiedyś to nastąpi naturalnie, samoczynna organizacja, kierowana od wewnątrz, wtedy żadne ludzkie prawa nie będą potrzebne.

Na razie ta koncepcja przypomina nieco socjalizm utopijny, zrodzony z przekonania, że gdy tylko podniesie się poziom życia mas, to wszyscy naraz staną się dobrzy i sprawiedliwi, niczym anioły.

Zapominasz, że jestem tą siłą, która właśnie jest w stanie tak zmienić ludzkie serce i umysł, aby dobroć i miłość stała się faktem, a nie tylko teorią, i że przede mną nic się nie ukryje, Mnie po prostu nie można zrobić w balona.

Dziś każdy chciałby się tak urządzić, by było mu jak najlepiej, nie oglądając się przy tym na innych. A jednak wierzę, że w przyszłości życie tutaj będzie rajem, i to prawdziwym, życiem w Twej bliskości każdego dnia, choć niekoniecznie takim, jakim chcieliby go widzieć ludzie.


Prawda Absolutna


O czym porozmawiamy dzisiejszego wieczoru?

O prawdzie.

Nasuwa mi się takie pytanie: czy istnieje prawda absolutna?

Tak, prawda absolutna istnieje, lecz w przeciwieństwie do tego, co sądzą ludzie, nie jest to zgodność słów czy myśli z faktami, lecz immanentna cecha boskiego trwania. Przekładając to na bardziej zrozumiały język - prawda absolutna bądź prawda istnienia jest źródłem życia, skupieniem twórczej woli i miłości, tego, co ludzie zwą miłością boską, w odróżnieniu od miłości ziemskiej.
Prawdą można się stać, o ile wchodzi się na drogę współistnienia z Bogiem, Tym, który Jest. Naturalną koleją rzeczy człowiek ma coraz pełniejszy kontakt ze swą
wewnętrzną Boskością, owym słodkim nektarem życia, nektarem szczęścia. Ten stan jest przyrodzony każdemu człowiekowi, w ogóle każdej istocie, bowiem stanowi on podstawę wszystkiego, co istnieje - dziś dla ludzkości podstawę chwilowo przysłoniętą przez zbiorowe błędne myślenie.
Być prawdą, to wcale nie znaczy, aby wysilać swój umysł, by stale mówić prawdę bądź to, co się za nią uważa; ta kwestia jest drugorzędna.
Być prawdą, to umieć wyrażać przez siebie wewnętrzną boską Esencję i obdarzać Jej Boskim promieniowaniem wszystkich wokoło.

Chcę zapytać o uprawianie rozmaitych gałęzi jogi czy też praktyk buddyjskich, jaki jest tego cel i jakie mogą być osiągnięcia na tych ścieżkach?

Temat jest bardzo szeroki, ale spróbuję ci odpowiedzieć.
Przez tysiące lat, odkąd istnieje ta cywilizacja, powstawały rozmaite drogi i dyscypliny duchowe, mające na celu dojście do Prawdy Absolutnej, bo przecież Ona istniała zawsze i zawsze byli tacy, którzy chcieli ku Niej się kierować. Zwróć jednak uwagę, że wszelkie ścieżki duchowe są owocami innych mentalności, innych czasów, innego ducha. Sięganie do nich dzisiaj, to jak oglądanie się za siebie.
Droga jest nakreślona jasno; prowadzi przez codzienne zbliżanie się do Boga i powierzenie wszystkiego, w tym swego życia, Jego miłości i trosce. Ty sam nie masz tutaj żadnego egoistycznego celu ani nie chcesz niczego osiągnąć. Chęć osiągnięć duchowych, podobnie jak i pragnienie bycia kimś wybranym i jedynym, jest zwyczajną pułapką dla naiwnych, poszukujących na duchowych ścieżkach czegoś dla siebie - tu, osobistego znaczenia.

Nie o to chodzi, by znów znaczyć coś w tym świecie i z powrotem stać się jego elementem, lecz dzięki boskiej interwencji wyzwolić się z wszelkich pęt i ograniczeń nakładanych przez społeczeństwo i cywilizację i stopić już na zawsze w boskim ogniu wiecznej szczęśliwości. Trzeba przy tym umieć być dostatecznie silnym, by również zewnętrznie przekreślić wszelkie układy i ograniczenia, dając swobodny przepływ wewnętrznej Esencji - prawdzie istnienia, od której rozpoczęliśmy dzisiejszą rozmowę.

Nie możesz mieć żadnego innego pana jak tylko Boskość wewnętrzną, wszystko inne jest tylko grą umysłu i fałszywym światłem prowadzącym na manowce.

Stoisz, każdy stoi przed wyborem - Bóg albo świat. A kiedy dokona się go właściwie i nauczy patrzeć Moimi oczami, zaczyna się widzieć, że wszystko, co wydarza się na zewnątrz w tak zwanym świecie, jest cieniem wewnętrznej Boskości, która od prawieków bawi się i gra całym wszechświatem. Wyrażając swą niczym nieskrępowaną radość, przegląda się w wibrującej materii, niczym wesołe dziecko w falującej wodzie. Ten świat jest wielką mistyfikacją, ale pojąć to właściwie można dopiero, gdy On udzieli ci swego widzenia.
Rzeczy i sprawy nie są tym, za co się podają, lecz istnieje w nich tajemny sens, dostępny ludzkiemu odczuciu. Mówię tutaj o tym Świetle, które na podobieństwo miliardów Słońc napełnia wszechświat, mówię o Miłości. Ona jest
Zasadą Stwórczą wszechświata, jego esencją, twórcą i niszczycielem - jedynym właścicielem, ukrytym przed ludzkimi umysłami, zajętymi sobą i światem.

A kiedy przyjdzie czas, że gdy zasłona spadnie, ujrzysz jasno rzeczywistość i pozory, Boga i świat, Twórcę i Jego zabawkę. To nieprawda, że człowiek jest koroną stworzenia i najwyżej rozwiniętą istotą. Jest on zaledwie kukiełką umieszczoną na boskiej dłoni i podobnie jak inne - cieniem pierwotnej esencji - prawdy istnienia. Wiem, że trudno to wszystko pojąć, należy raczej iść za odczuciem, co to znaczy, niż próbować uchwycić umysłem.

Czy zatem Prawda Absolutna jest również "czymś", tak jak np. samochód, drzewo?

I tak, i nie. Jest "czymś", co istnieje, jednak jej istnienie jest inne od świata przedmiotów. To jak z kukiełką i dłonią, jej ruchy są życiem dla kukiełki, podobnie i tutaj Twórca, jest dla umysłów ukryty za mnogością swego stworzenia, sam będąc jego Esencją. Jej imię to miłość, radość, szczęście - trzy aspekty prawdy absolutnej, jedynego Istnienia.

Myślałem o możliwości przedstawienia dowodu na Twoje istnienie i uznania Esencji jako czynnika sprawczego wszelkiego życia, tak aby wiarę zastąpić wiedzą.

To niepotrzebne, dla kogo zresztą chciałbyś to zrobić?
Chciałbyś zamknąć Mnie w laboratorium, zdanego na łaskę i niełaskę ludzkich umysłów, tzw. świata naukowego. Mnie to niepotrzebne, a zresztą wynik jest z góry wiadomy: ci, którzy są uczciwi, po latach doświadczeń stwierdziliby, że "coś w tym jest", ale sprawa wymaga dalszych badań - czyli pozostalibyśmy z niczym. Jak może być inaczej - czy można niepojęte i niezmierzone zamknąć w pudełku?
Nie, droga dowodów i perswazji, droga zewnętrzna, w tym i naukowa, jest błędna. A co Mi po tym, że ktoś z autorytetem naukowym uzna Moje istnienie? Wszelka prawdziwa przemiana przychodzi od wewnątrz i dokonuje jej miłość, i tylko ona, a nie nawet miliony dowodów i słów przelanych na papier przez uczonych.

Nie dla uczonych, lecz dla zwykłych ludzi mogę objawić się w życiu, dać dowody na swe istnienie i pokazać, kim jestem, i zaiste - czynię to!

Bariera ignorancji wznoszona przez całe wieki w umysłach też pełni swoją rolę i padnie nie wcześniej, niż przyjdzie na to czas. A uczyni to właśnie miłość, która w końcu i tak upomni się o swoje prawa. To, co widzisz wokół, jest stanem koniecznym, choć przejściowym, stopniem na drodze ludzkości pnącej się nieprzerwanie wzwyż, ku Bogu. Są oczywiście i drogi błędne, wiodące ku chwilowemu zastojowi i stagnacji. Ale i to w końcu pryska i życie toczy się swym torem, wciąż dalej i dalej, a Bóg, śmiejąc się, znów potrząsa swym Wielkim Kalejdoskopem, tworząc coraz to inne, piękne wzory. Jeśli już mówimy, że to życie ma jakiś cel, to na pewno ten: ujrzeć Jego grę jasno i wyraźnie oraz współuczestniczyć w radości i pięknie życia wespół z Nim. Po to w ogóle istnieje ten świat i wszechświat. Prawda, że to proste?

Dziś Istota Najwyższa wzywa tych, którzy mają Ją usłyszeć, aby nadstawili uszu na to, co Jej miłość chce im powiedzieć we wnętrzu. Pośród innych spraw usłyszą na pewno o Boskiej Esencji mieszkającej w nich samych oraz o najprostszej drodze do zjednoczenia z Nią - miłości do Stwórcy.

Co możemy zrobić dla naszej planety?


Nasza planeta jest zaniedbana.

Tak.

Co możemy zrobić dla Niej? Czy w ogóle możemy coś zrobić?

Tak oczywiście możecie zrobić wiele rzeczy, ale na razie wolę abyś się skupił na tym, co możesz zrobić dla siebie i dla Mnie, bo dopiero na etapie jasności, jaką przynosi kontakt ze Mną możesz działać właściwie. Do tej pory działanie jest obciążone zanadto osobowością. Człowiek, który zbliża się do Boga, uczy się i pełni Jego wolę, kocha Go ma potężną siłę oddziaływania.

Wtedy, nawet milcząc i medytując, możesz pomagać innym.
Nie myśl o innych i nie wiąż się z "innymi" oraz ich problemami. Czy oni nie mają Boga, do którego mogą się modlić i zwrócić o pomoc? Mają? Niech się więc zwrócą. Pomoc z pewnością przyjdzie.
Wiąż się z Bogiem, z Jego Miłością. To pomoże wam wszystkim najwięcej.


Wielu ludzi nie wie o Tobie, nie wie, jak się zwrócić do Ciebie.

Myślisz, że o tym nie wiem? Wiem i to dobrze, ale realia dzisiejszego świata są takie, że nie potrzeba nowych misjonarzy. Światu a przede wszystkim każdemu z was jest potrzebna duchowość, miłość duchowa, więc lepiej zrobicie, gdy zamiast nauczać lub, co gorsza, pouczać innych, skupicie się na własnej drodze ku Bogu i dojściu do Jego miłości, do zjednoczenia z Nim.

Reszta spraw może poczekać albo zadba o nie, kto inny. Przestrzegam przed traktowaniem konieczności „naprawy” świata jako wymówki przed zajęciem się tym, co najważniejsze. Bóg jest tysiąckroć ważniejszy od świata. Dzięki zwrotowi ku Niemu będziecie szczęśliwi. Temu światu i każdemu z was jest potrzebna miłość, ponieważ to ona zmieni was w kochających, oddanych Bogu i wszystkim istotom ludzi. Poszukujcie prawdziwej wartości i nie zaczynajcie uczyć innych dopóki sami jej nie znajdziecie i nie zjednoczycie się z nią.

Pozostajecie zamknięci we własnych światach i usiłujecie jako lekarstwo na brak miłości dzielić się z innymi swoja ciemnością i wątpliwościami. To nie jest dobre. Najpierw powinniście znaleźć Boga i nauczyć się żyć w Jego Świetle. Dopiero później możecie dzielić się wiedzą i miłością z innymi. Dopiero wtedy, gdy ją znaleźliście i wiecie bez najmniejszej wątpliwości, że pochodzi ode Mnie. Przemyślcie to.


Musimy jednak jakoś żyć w tym świecie.

To prawda.

Nie skomentujesz tego, nie rozszerzysz spojrzenia?

Nie.

Czy mogę wiedzieć dlaczego?

Nie. Pozostajecie zamknięci we własnych światach i usiłujecie, jako lekarstwo na brak miłości, dzielić się swoją ciemnością i wątpliwościami z innymi. To nie jest dobre. Najpierw powinniście znaleźć Boga i nauczyć się żyć w Jego Świetle. Dopiero później możecie dzielić się wiedzą i miłością z innymi. Dopiero wtedy, gdy ją znaleźliście i wiecie bez najmniejszej wątpliwości, że pochodzi ode Mnie.

Nie wcześniej?


Wcześniej narażacie się na niebezpieczeństwo utraty waszych dokonań duchowych i tak ani nie pomożecie innym ani nie rozwiniecie siebie.

Jeśli nie ma w tobie ognia jak rozpalisz innych? Jeśli nie ma miłości, czym się podzielisz? Nauk jest dosyć na tym świecie, jednak liczy się nie teoria, ale praktyka, nie wiedza ale miłość, żywe doświadczenie Mnie, poza wszelkimi wątpliwościami, oraz umiejętność przekazania tego daru innym. Liczy się Miłość, tylko Ona. Dziś hołdujecie fałszywym systemom wartości. Zmieńcie to. Postawcie Miłość na pierwszym miejscu a wasze życie będzie natychmiast pełniejsze a z czasem i znacznie bardziej szczęśliwe.

Namawiam was do tego abyście w każdej sytuacji nauczyli się zwracać do Mnie z miłością i słuchali, co Ja mam do powiedzenia lub przekazania. Takie postępowanie jest stokroć lepsze niż snucie własnych teorii. I jeszcze jedno. Mówcie mniej, znacznie mniej. Miłość i Moc przychodzą w ciszy. Kierujcie umysły i serca ku miłości, stale, zawsze. Uczenie innych nie jest tak ważne jak to.


Na czym polega zdolność, o której mówisz?

Na umiejętności zwracania się do Mnie w każdej chwili i w każdej sytuacji po to, bym Ja mógł się wypowiedzieć i przekazać przez was to, co Ja uważam, że powinno zostać przekazane, nie wasze poglądy czy teorie, ale żywe słowo Miłości, płynące z Mojego Serca do serca człowieka. Namawiam was do tego, abyście w każdej sytuacji nauczyli się zwracać do Mnie z miłością i słuchali, co Ja mam do powiedzenia. Takie postępowanie jest stokroć lepsze niż snucie własnych domniemań i przesądów.

Są tacy nauczyciele, którzy mówią, że i nauczyciel uczy się, ucząc innych.


Tak, wiem, jeśli potrafi wsłuchać się we Mnie, niezależnie jak Mnie nazwie, to zewnętrznie również skorzysta z przekazywanej i wiedzy, i miłości. Słowa, które Miłość wypowiada we wnętrzu dają nowy wgląd w rzeczywistość. To naturalny proces. Kluczem jest skupienie, umiejętność wsłuchania się we Mnie.


Co w takim razie powinien zrobić nauczyciel, kiedy słyszy pytanie?


Pomyśleć o Mnie i otworzyć swoje serce na Mnie, reszta nie należy już do niego. Przewodnik duchowy to ten, który PRZEWODZI treści ode Mnie, nie ten, który jest PRZYWÓDCĄ. Przywództwo jest najczęściej zwodzeniem. Mówiąc do ludzi, myślcie, że mówicie do Mnie. Czyż właśnie nie taka jest prawda?

Ale wiedzcie też, że wasze słowa nie są Mi potrzebne, wasze nauki również. Kogo chcecie uczyć? Mnie? Mogę przekazać każdemu każdą treść w sposób dziesięć razy skuteczniejszy od was. Pokazać w doświadczeniu, w praktyce i sprawić, aby człowiek stał się tymi prawdami. Wy dysponujecie tylko słowem, Ja w ogóle ich nie potrzebuję a Moje działanie może być setki razy głębsze niż wasze. Po co chcecie myśleć o sobie jako o nauczycielach? W ten sposób stawiacie tylko bariery pomiędzy sobą a Mną. Odwracacie się od Miłości. Stawiacie samych siebie na centralnym miejscu, na tym, na którym powinien stać tylko kochający Stwórca. Jest tylko jeden Nauczyciel, zawsze, zawsze pamiętajcie o tym. I zwracajcie się ku miłości zamiast myśleć o nauczaniu innych.


Wolność jest niewolą


Jesteście dziećmi nieustannej aktywności i niemalże chorujecie, gdy „życie zwalnia” i zaczyna biec spokojniejszym i duchowym torem. Nie potraficie obejść się bez podniet, jesteście od nich uzależnieni. A mimo tego uważacie się za ludzi wolnych.

Wolność pojmujecie jako swobodę czynienia wszystkiego, na co przyjdzie wam ochota, z rzadka tylko licząc się ze zdaniem innych, ich czy też wyższym dobrem. I jesteście uzależnieni od takiego pojęcia wolności. Jest ono jak ciężkie kajdany, które wiążą was z utartymi szlakami myśli, potrzebą coraz to nowych wrażeń, poznawania nowych ludzi, miejsc, oglądania coraz to nowych filmów. I tak oto myśląc o sobie i będąc dumnymi z „wolności” w istocie ulegacie złudzeniu, bo zamiast cieszyć się swobodą ducha, jasnością myśli i prawością charakteru, które to są cechami właściwymi prawdziwej wolności, żyjecie w głębokim zniewoleniu a własne kajdany nazywacie na dodatek szczytowym osiągnięciem cywilizacji i kultury. Wasz świat stoi na głowie.


Nie myśl, że czynię wam wymówki, jestem od tego jak najdalszy. Konstatuję pewien fakt i przywracam pojęciom ich właściwe znaczenie. Jeśli nie umiesz podporządkować się dyscyplinie wewnętrznej, jeśli wiesz, że niektóre aktywności nie przynoszą wiele dobrego a mimo to wciąż je podejmujesz, jeśli odkładasz medytację, o której wiesz, że jest ci potrzebna, bo właśnie pokazują w telewizji ciekawy film, to wiedz ze nie powinieneś nazywać siebie człowiekiem wolnym. Wolność, przynajmniej częściowa od świata i jego wpływu to przedsionek duchowości, przedsionek miłości.


Wzywasz zatem do zmian.


I tak i nie. Jeśli chcesz dalej tak żyć to twój wybór, bądź tylko tego świadomy to wszystko. Decyzja należy do ciebie i co sobie wypracujesz to będziesz miał, możesz w szerokim zakresie kształtować swoje życie, lecz najczęściej nie jesteś świadomy tej możliwości, idziesz za głosem „rozsądku”, wygody lub konwenansu. Twierdzisz, że nie masz wyboru? Że nie posiadasz wpływu na własne życie? A Ja ci mówię, że jest wprost przeciwnie, masz miliony sekund czasu, które po prostu marnujesz. Możesz zwracać się do Mnie, możesz zająć się pożyteczną lekturą, możesz nauczyć się kolejnego języka, możesz zrobić cos pożytecznego dla innych i dla siebie. Najczęściej jednak nie robisz nic tylko zajmujesz się zabijaniem czasu.


Tak, rzeczywiście, mówisz prawdziwe rzeczy.

Moje słowa dotyczą każdego z was. Jesteście niewolnikami, żyjecie w niewoli i nazywacie ją wolnością. Wolności w ogóle nie znacie. Prawdziwa wolność to wolność od ego.

Przyznam, że otwierasz mi oczy na zupełnie nowe rzeczy. Żyjemy w świecie żywcem jak z Orwella.


To prawda i widząc ją wyraźnie możecie podjąć rozsądne działanie w celu zmiany tego stanu rzeczy. Poznajcie prawdę o was samych a ona was wyzwoli, przy niewielkiej pomocy z Mojej strony. Ale powinniście zacząć cos robić, wprowadzać zmiany, nie tylko czytać lub słuchać. Chociaż ten czas nie jest stracony, to warto poświecić nieco czasu na zwrot ku Miłości, na kontakt z Nią, odnajdywanie w sobie dobrych myśli i uczuć do Niej. To będzie wam procentowało przez lata i pozytywnie wpłynie na całe życie, wasze i waszych bliskich.


Nawyki i słabości, i uleganie im, zgoda na ich wpływ na nasze życie - właściwie zmiana tego stanu rzeczy zależy tylko od nas samych, nie musimy być słabi, możemy być silni i zmienić ten stan rzeczy.

Tak, jeśli to, co jest teraz, wam nie odpowiada. Możecie zmienić siebie, w bardzo szerokim zakresie możecie kształtować swoje życie, to kwestia waszego wyboru.

I Ty możesz nam w tym pomóc?

Nie przesadzajmy z tą pomocą. Na ogół sami macie dość siły, żeby wokół siebie zrobić porządek, tylko wam się nie chce. Moja pomoc jest wam właściwie niepotrzebna, wystarczy uświadomienie stanu faktycznego, a resztę jesteście w stanie wykonać sami, i to bez problemu. A jeśli coś pojawi się na drodze, to dla chcącego nic trudnego. Największy problem polega na tym, że wam się nie chce i wszystko, co uznajecie za wartościowe, zazwyczaj odkładacie na później. A "później" brak wam siły, czasu, warunków, sposobności i tysiące podobnych wymówek.

Co więc nam radzisz?

Jeśli chcesz coś zrobić, to zacznij teraz. Teraz, i powtarzaj tak długo, aż osiągniesz zadowalający cię rezultat.

Mówisz tu o medytacji?

Nie tylko, o tym wszystkim, co składa się na wasze życie. Masz możliwość oglądania Boga twarzą w twarz, masz możliwość zbliżania się ku Niemu, jak również osiągnięcia świadomego zjednoczenia z Nim. Może On być dla ciebie i dla was niekończącym się strumieniem radości, szczęścia i pomocy, wiernym towarzyszem w każdej chwili życia, w tym życiu i każdym następnym.

A na drugiej szali kładziecie seriale, prasę, kino, "konieczność" zarobienia na nowy samochód, życie towarzyskie i tak dalej, i tak dalej. Gdybyście 10% tego marnowanego niepotrzebnie czasu spędzili na pożytecznych zajęciach, gdybyście medytowali, studiowali nauki duchowe i starali się wprowadzać je w życie, ten świat wyglądałby zupełnie inaczej, nie byłoby na nim tylu nieszczęśliwych, smutnych i samotnych ludzi. Tylu narzekających na pustkę i jałowość egzystencji i spędzających dnie w bezsilności albo topiących życie w kieliszku.

Ta Ziemia jest ziemią radości i szczęścia, planetą miłości, która tylko czeka, aby wskazać wam drogę i ujawnić swą Moc. Ja jestem szczęściem i radością i Moja miłość wskaże wam drogę, teraz i kiedykolwiek zwrócicie się do Mnie z prośbą. Pamiętajcie, że Ja stale jestem przy was, gotów wskazać wam kolejny krok. Bo was kocham.


Energie boskie, energie ludzkie


Dziś w banku stałem w długiej kolejce, a Twoja miłość płynęła przeze mnie szerokim strumieniem. Byłem szczęśliwy. Stałeś tuż obok i ogarnęło mnie gorąco Twej bliskości. Dziękuję Ci za te chwile. Można być obecnym cieleśnie pośród wszelkich spraw tej ziemi, lecz sercem i umysłem bujać daleko stąd, tuż przy Tobie, mój ukochany Mistrzu. Zauważyłem też, że nie mogę już skupiać uwagi na ludziach, nawet gdy spaceruję, staram się na nich nie patrzeć. Są tak naładowani problemami, młodzi i starzy, wokół ich ciał wirują masy szarych i niemiłych energii. Widząc je, udaję się zawsze do Ciebie i wkraczam w obieg Twego cudownego, rajskiego promieniowania. Teraz już wiem, że to właśnie tutaj, na Ziemi, jest Twoje królestwo, królestwo niebieskie jest już, już przyszło, a raczej było tu zawsze i zawsze będzie, tylko ludzie nie potrafią go dostrzec.


Ludzie zatracili tę umiejętność przed wiekami. To, co możecie czasem zobaczyć jako gęste i rzadsze strefy energii wokół ciała to energie biologiczne oraz umysłowe. Są szare i ciemne, bo właśnie w tym żyją ludzie i tym karmią się ich umysły.

Mówią, że Bóg nie istnieje, ponieważ nie są w stanie Go dostrzec. Umysł czysty spostrzega prawdę i dzieje się to w sposób naturalny, widzi również blask bijący od Boskości. Ty przecież mnie widzisz, prawda?


Czasem równie wyraźnie jak swoją dłoń, czasem to nawet bardziej.

I o to chodzi, żeby w jasny dzień nie ujrzeć słońca, trzeba być kompletnie ślepym. Żeby nie widzieć Boga, trzeba być ślepym duchowo.

Stąd wynika konieczność oczyszczenia umysłu ze wszelkich ludzkich śmieci, nauki, wychowania, religii.

To jest potrzeba chwili.

Powiedz, proszę, a jak Ty nas widzisz? Co widzisz, patrząc na nas?


Dobre pytanie! Patrząc na ciebie, widzę Atmę, Brahmana, którym jesteś, mimo iż nie dostrzegasz tego wyraźnie. Widzę twoją osobowość ze wszystkimi jej przymiotami, jawnymi i ukrytymi, widzę boską radość, jak trwa pod powierzchnią zdarzeń, widzę przeszłość i to, co będzie.

We wszystkim widzę nieustannie promieniujące jasne światło miłości, która przenika wielość światów w tym jednym celu - by dawać szczęście, dobro, radość.

Widzę również ludzi, którzy biorą moje słowa tu spisane i czytają jedni ze zdziwieniem inni z zapałem a jeszcze inni z nadzieją, że i oni mogą sięgnąć czegoś podobnego jak tu opisano na przykładzie zwyczajnego życia. Tych chce zapewnić, że zawsze byłem, jestem i będę z nimi i kiedyś przyjdzie dzień, że się ujawnię i pokażę, kim jestem.

I jeszcze to jak w wyniku czytania tych słów wiele umysłów i serc zwróci się bezpośrednio ku Mnie abym ich strzegł, uczył i prowadził poprzez wszelkie koleje losu i wszystkie światy.

To widzę już dziś, teraz, w Moim teraz.


Chcę zapytać, czy to znaczy, że Twoje "teraz" jest inne niż nasze?

Tak, wytłumaczę to następująco: ty wiążesz swoje odczucie czasu z ciałem i jego funkcjami, to jest "teraz" cielesne, wiązka wrażeń słuchowo - wzrokowo - dotykowych, jedna myśl "teraz", jedna chwila na zegarze. To jest twoje "teraz".
Ale czasem wznosi ci się kurtyna i widzisz światło, które przenika wszystko, cichną wrażenia zmysłowe i znika strumień myśli "teraz". Stapiasz się wtedy na chwilę z Moim "teraz", no, może stajesz w przedsionku, dalej nie wytrzymałbyś zbyt długo, to jeszcze nie ten czas.

Tak, uniesiony poza świat przez, nie do opisania miłość, wchodzę w coś, co nazwałbym dotykaniem wieczności, poza przestrzenią i poza czasem.

I to jest właśnie coś na kształt Mojego "teraz". Ja trwam poza czasem, już ci o tym wspominałem.

Ale kiedyś wpuścisz mnie do środka, prawda?


Tak, cały czas nad tym pracuję. Dziś byś po prostu zginął nie mogąc przepuścić przez swój umysł, psychikę i ciało prądu Mojej miłości. Zbyt duży prąd przepuszczony przez cienki przewód spali go.

Mówiąc w kategoriach tego, co ujrzałeś dziś będąc pośród ludzi oczyszczam aurę aż do najgłębszych warstw sprawiam, że staje się bardzo rzadka i skora do żywego oddźwiękania na Moją miłość co ty odczuwasz jako stan uniesienia.

Będzie jeszcze goręcej i to z każdym dniem, bo przecież nie przestanę ciebie oczyszczać i będzie nam coraz fajniej, a raczej tobie, bo Mnie już jest, o czym dobrze wiesz.


Czy to samo może dotyczyć innych ludzi, np. czytelników?

Tak, o ile są już na to gotowi.

A w jaki sposób to sprawdzić?

Nie trzeba tego sprawdzać, lecz uczyć się żyć w miłości, prosić o nią Boga i starać zbliżyć ku Niemu. To, o co pytasz, jest dla każdego człowieka tajemnicą, tobie mogę już powiedzieć, innym nie. Dlatego pozwolę sobie zasłonić się milczeniem. Zasady są ważne, a one mówią, że boska opieka i miłość są stale obecne, ktokolwiek i w jakichkolwiek okolicznościach do nich się zwróci. Miłość, radość, dobroć, szczęście są zasadami boskiego istnienia, emanują z boskiego serca i nikt, kto zwróci się ku nim, nie będzie już taki sam.

Śniłem, że schodzę pod wodę i nurkuję w ciemnym labiryncie. Tłumaczyłeś mi, że wchodząc tam, powinienem zachować stan neutralny i w tym celu się uziemić. Co to znaczy? Wiem, że dotyczy wyjść pomiędzy ludzi i sytuacji, która miała miejsce.

Będąc na zewnątrz domu, jesteś cały czas w Moich energiach i blisko Mnie. Problemy mogą zacząć się wtedy, gdy zaangażujesz się umysłowo w coś związanego z tym światem. To mogą być myśli o polityce, pieniądzach lub chociażby współczucie i chęć niesienia komuś pomocy. Otwierasz wtedy swój ustrój energetyczny na napływ myśli i energii z zewnątrz, tego całego błota umysłowego i duchowych ciemności. Potem musi minąć trochę czasu, abym mógł to z ciebie zdjąć i aby wróciła miłość i radość. To dobrze, że takie sytuacje zdarzają się już bardzo rzadko, ale czas, byś już w pełni pojął istotę tego procesu.

Popatrz, mamy dwa stany, „uziemienia” i „naładowania”. Jeśli coś jest „uziemione” ładunek nie gromadzi się, lecz swobodnie odpływa pozwalając zachować neutralność. Opisany sen dotyczy umysłu. Stan „uziemienia” to stałe połączenie z największym dostępnym „zbiornikiem” – ze Źródłem Życia i Miłości. Z kolei naładowanie, – czyli wybicie z tego stanu następuje poprzez zaangażowanie się w rozmyślania na tematy silnie związane ze światem lub sobą. Mogą to być myśli o pracy, pieniądzach, kobietach, własnym znaczeniu, „ładowanie się” może przyjmować postać snucia planów na przyszłość, pójściem za głosem ambicji, pożądania, pragnień, strachu i temu podobnymi emocji.


Uziemienie” to stałe kierowanie się ku żywemu, niemal dotykalnemu odczuwaniu Boskości i miłości ku Niej. Skupienie uwagi na kimś lub czymś daje połączenie tym silniejsze im głębsza była reakcja. Nie należy pozwalać ciału panować nad umysłem i stale, ilekroć dajecie się „wciągnąć” przypominajcie sobie, co jest najważniejsze i zwracajcie umysł i serce z powrotem ku kochającemu Bogu. W świecie zewnętrznym nic już nie powinno cię interesować, po prostu nic. Kieruj się ku Mnie, a całą resztę pozostaw swemu losowi.

Z kim przestajesz takim się stajesz, bądźcie więc cały czas przy Mnie.


Zauważyłem też, że gdy jakaś ładna kobieta przyciągnie moją uwagę, to również na chwilę tracę Twoją bliskość i radość.

Ci mężczyźni! Skupienie uwagi na kimś lub czymś daje połączenie tym silniejsze, im głębsza była reakcja, np. dziewczyna "wpadnie ci w oko", skupisz się na niej przez chwilę i już płyną do ciebie ciemne energie. Recepta - jak wyżej. Nie pozwalać ciału panować nad umysłem. Z kim przestajesz, takim się stajesz, bądź więc cały czas ze mną.

Przypomniały mi się słowa Krishnammurtiego, pytanie, czy zawsze patrząc na piękną kobietę, musimy włączać pożądanie, czy nie możemy obejść się bez tego.

Tak, czy musimy - oczywiście, że nie, jeśli jesteś czysty wewnętrznie, to te słowa są proste i zrozumiałe. Trudniej jest, gdy niesiesz ciężki bagaż niskich energii i gdy reakcje żądzy, posiadania są bardzo silne i trudno jest je opanować.
Krishnammurti mówił wiele z pozycji czystości i niewinności, lecz też
nie wskazywał jasno drogi, która ku niej prowadzi, interesowała go raczej kontestacja świata zastanego z cierpiącymi ludźmi, zgniłym społeczeństwem etc. Mówił ze swej wysokości do ludzi, którzy jednak nie mogli go pojąć, bo ich stan ducha i umysłu odbiegał wielce od jego, tymczasem tajemnica przemian, która umożliwia przejście drogi oczyszczenia, kryje się w zwróceniu się do Boga i poszukiwaniu Jego miłości.

Czy zatem należy używać w takich sytuacjach siły woli, czy nie?


Tak, stanowczo tak. Należy odwrócić umysł od bodźca, który go poruszył i skierować ku Bogu. Medytujcie w ruchu, medytujcie stale skupiając się na Miłości, możecie mówić mantry, nucić bajany. To pomoże umysłowi zająć się czymś i unosić poza sprawami świata i jego energiami. Należy ćwiczyć stale, szybko zobaczycie efekty.


Dzisiaj jeszcze łączę się z energiami ludzi, patrzę wewnętrznym wzrokiem i widzę ich ciężary, te masy ciemnych, niskich energii, krążące wokół ciał i osiadające wszędzie wokół. Moje pytanie - to też jest widzenie cząstkowe?

Oczywiście. Ja wszędzie widzę światło, miłość, radość, szczęście, pomimo tego, co ludzie noszą w sercach, duszach i umysłach.
Widzę również całą przeszłość i przyszłość. Wkrótce też zmieni się twój odbiór ludzi, podobnie jak i stosunek do nich. Wciąż jesteś jeszcze jedną nogą tu, drugą tam, i twój stan całościowy jest wypadkową bardzo wielu czynników.

Z czasem, gdy umysł ludzki staje się bardziej czysty i wyczulony na drgnienia Boskości, zaczyna widzieć Ją coraz częściej i coraz mniej wiąże się z widzeniem „świata” materialnego czy tego, który nazywacie światem energii, a o którym wiecie bardzo niewiele.

Jest tylko dobro, miłość, szczęśliwość, one są podstawą wszelkiego istnienia, każde inne widzenie mieszczące się w sferze materii (zmysły) lub energii („zmysły” energetyczne) jest jedynie cząstkowe, niepełne. Cały świat jest wyłącznie światem duchowym, błędy są pozorne a miłość jest prawdą. Należy nieustannie posuwać się dalej i dalej ku Boskości nie zatrzymując na żadnym z etapów, aż osiągnie się cel.


Samobójstwo


Wydaje mi się, że niektórzy ludzie mogą potraktować Twoje opisy "tamtego świata" jako zachętę do ucieczki z tego, chociażby przez próby samobójcze. Wielu ludziom jest tak ciężko i już mają dosyć życia. Co im byś powiedział?


Człowiek nie stworzył życia i nie powinien sam decydować o jego końcu. Przecież sama śmierć też nie jest końcem istnienia, tym "końcem" i przejściem do następnego etapu jest wyzwolenie, a ono nie przychodzi przez targnięcie się na życie.
Jeśli jest komuś ciężko, wręcz nieznośnie, to może mu pomóc świadomość, że wszystko na tym świecie ma naturę zmienną i przemijającą i to, co dziś wydaje się tak straszne czy tragiczne, jutro, pojutrze okaże się "do przeżycia", a w niektórych sytuacjach dobre, czy nawet zbawienne.

Trzeba wziąć pod uwagę czynnik czasu, który leczy wszelkie rany, oraz to, że człowiek nigdy nie jest pozostawiony sam sobie, nawet gdy bliscy, przyjaciele i znajomi odwrócą się od niego. Zawsze pozostaje Bóg jako ta instancja ostateczna, ktoś dobry i kochający, a przy tym choć niewidoczny, to stale obecny.

Jego można i należy prosić o pomoc, wsparcie w trudnych chwilach, ułożenie spraw i warunków, lub gdy jest to z jakichś powodów niemożliwe, o zmianę naszego nastawienia do sytuacji. Żadna sytuacja nie jest beznadziejna i tak naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia. Zwracajcie się ku Bogu i Jego miłości a zaraz będzie wam lżej.

Drugim czynnikiem jest prawo przyczyny i skutku. Obecny stan wynika między innymi z poprzednich czynów istoty. Rozsądniej więc jest spróbować przejść go do końca i zamknąć sprawę, niż przechodzić to samo jeszcze raz, mając dodatkowo do spłaty jeszcze ten bezmyślny czyn. Teraz lub za jakiś czas - prawo jest w tym przypadku nie do obejścia. Cokolwiek by człowiek nie uczynił, Bóg jest zawsze po jego stronie.

To, że musi ofiarować mu cierpienie, nie znaczy, że się go wyrzekł, to przeczyłoby Jego wewnętrznej naturze. Cierpienie jest również w absolutnym sensie darem boskiej miłości, pełniąc funkcje oczyszczające i korygujące błędy.
Trudne chwile przeminą i znów zaświeci słońce, powrócą radość i miłość. Zawsze znajdziecie je w Bogu. Uśmiechajcie się do Boga i mówcie Mu, że Go bardzo kochacie. Naprawdę zaraz będzie wam lżej. Ojciec wolałby dawać dzieciom pełnię swej miłości, jednak w obecnej sytuacji nie jest to jeszcze możliwe.


Czy jeden człowiek może wziąć na siebie cierpienia innych?

Może, i są ludzie, którzy idą takimi ścieżkami, ich wybór również wynika z miłości do Boskości.

Miłość do zwierząt


Znów siadam przed kartką papieru, nie wiedząc, co powiesz za chwilę.

Zaczniemy od miłości do zwierząt. Pierwszą i podstawową powinnością ludzką jest nawiązanie bliskiego i czułego kontaktu ze Stwórcą. Poznanie i doznawanie Jego opieki, miłości, radości i czułości całkowicie zmienia człowieka, ma on wtedy łatwy dostęp do wysokich boskich inspiracji i wszelkiego dobra, które Ojciec ma do zaoferowania. Zwierzęta są na Ziemi po to, by je kochać i wspomagać na drodze ku światłu. Dusze bytujące dziś w tych istotach wkroczą kiedyś w świat ludzki i będą uczyć się i rozwijać ku objęcia pełni Boskości. Życie jest wielką pielgrzymką istnień - przez światy niższe ku Bogu. Nie ma rzeczy martwych, tak jak rozumieją to ludzie. Jeśli spojrzymy od strony konstrukcji (cząstka świadomości obleczona w duszę i ciało), to również świat roślin i minerałów jest przejawem życia, żyje i posiada świadomość, z tym że ukrytą głęboko wewnątrz. Przy dzisiejszym stanie technologii tworzyw sztucznych nie ma już konieczności noszenia skór zwierzęcych, nawet obuwia czy pasków. Wyroby skórzane można z powodzeniem zastąpić syntetycznymi, i to z korzyścią dla wszystkich. Podobnie jest i ze spożywaniem mięsa, istnieje tyle zamienników bogatych w białko, nawet lepiej przyswajalne niż zwierzęce, a co ważniejsze, nieobciążonych energiami świata zwierząt. Wegetarianizm to dieta przyszłości, ale już dziś człowiek o aspiracjach duchowych nie powinien żywić się ciałami swych młodszych braci ani w żaden sposób korzystać z ich cierpień.

Jedząc mięso, zjadasz ciało stworzone do radości i miłości, stworzone jako dar dla istoty je zamieszkującej, by mogła cieszyć się nim, żyć i z niego korzystać, wznosząc się coraz wyżej po spirali duchowej ewolucji.

Pierwotne Słowo

Nasuwa mi się pytanie, które już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie. Czy utrzymanie specyficznych cech materiałów, typu twardość, spoistość, kolor, zależy od twego nieustannego działania, czy są one kreowane jednostkowo i już takie pozostają, aż się rozpadną?

To dobre pytanie, nie wiem tylko, czy dobrze zrozumiesz moją odpowiedź. Wszelkie cechy materii zależą od boskiej woli, która nieustannie utrzymuje jej cząstki w ruchu, kreując "materialność" oraz relacje i prawa nią rządzące. Prawa fizyki, mechaniki, termodynamiki są odbiciem podstawowych założeń konstrukcyjnych, przemyślanych i wprowadzonych w życie przez Twórcę. Ale jest jeszcze druga strona medalu. Rzeczy nie są tym, za co się je uważa. Twój umysł kojarzy materialność z takimi cechami jak: twardość, ciężar, przestrzenność, temperatura. Oswojony nieco z efektami specjalnymi, możesz łatwo sobie wyobrazić, jak jakaś ciężka i duża rzecz nagle znika, ludzie lewitują i przenikają przez ściany etc.
W boskiej rzeczywistości nie ma żadnych ograniczeń ani czasu, ani przestrzeni, ani klasycznie rozumianej materialności, wszystko jest możliwe, dowolny przedmiot może zniknąć lub się pojawić. Materia jest jak plastelina - doskonałe i oddane tworzywo.
Materia jest wyrazem boskiej dobroci i miłości. Wszechświat jest zasłoną, za którą Bóg skrywa Swą Piękną Twarz...
Po co badać bez końca tworzywo -
czas zwrócić się ku Twórcy. Studiując wyłącznie dzieło, nie poznasz nigdy Artysty, możesz jedynie nabrać pewnego wyobrażenia o Jego mądrości, rozmachu, niesłychanej precyzji. Musisz zwrócić się w końcu ku Stwórcy tego wszystkiego.

Wszechświat jest jedynie znakiem i drogowskazem, żadną rzeczywistością jedyną i ostateczną. Jest symbolem wyłonionym z niebytu, symbolem o głębokim i pięknym znaczeniu. Jego znaczenie da się ująć jednym słowem, tylko jednym. Czy chciałbyś je poznać?

Oczywiście, że tak!

Tym Słowem jest [...]

Czy mam je tu zapisać?

Tak! Tym Słowem jest MIŁOŚĆ. To jest Słowo, które było na początku.
Najpierw istniało jako samo
Znaczenie, bez jakiegokolwiek wyrazu zewnętrznego, czysta, pierwotna Esencja - sam Bóg. Ono to uznało, że już jest odpowiednia pora, aby wyrazić Siebie.
Tak
Miłość powołała do życia Wszechświat, a w nim wszelką obfitość przejawów Siebie Samej, swego pierwotnego Znaczenia.
Każda forma, którą widzisz, świat widzialny i niewidzialny, jest przejawem
MIŁOŚCI BOSKIEJ, która w ten sposób wyraża Swój Byt. Tak również powstała przestrzeń jako arena zaistnienia oraz czas jako miernik cyklów kolejnych przemian.
Miłość
nie podlega żadnym ograniczeniom ani prawom ustalonym dla swego tworzywa. Rozgrywa prawdy o swym istnieniu na zbudowanej w tym celu scenie Teatru Rzeczywistości. Oto cała prawda o Celu i Istocie wszechrzeczy.

Współczesna nauka twierdzi, że wszechświat powstał z Wielkiego Wybuchu i że materia, czas i przestrzeń powstały właśnie wtedy. Jak było naprawdę?

Tak, rzeczywiście wybuch był wielki. To była olbrzymia eksplozja radości!

Czy mogę coś zrobić dla Ciebie?

Tak, uśmiechnij się do mnie!

Kocham Cię za Twą czułość.

I Ja cię kocham, pamiętaj o tym zawsze.

Medytacja a Religia

Nauka medytacji jest ważna, być może to najważniejsza rzecz w życiu, a popatrz jak mało uwagi, praktycznie wcale, poświęca się jej nauce. Uczysz się nazw odległych miast i krajów, a nawet mórz na Księżycu, a nikt nie uczy cię, jak porozumieć się z samym sobą. Powód jest dość prosty, medytacja jest „niebezpieczna”, bo kiedy zwrócisz się ku sobie, System straci nad tobą władzę.

Człowiek, który żyje w zgodzie ze sobą, kierując się wartościami wynikającymi z niego samego, z głębi duszy, jest zagrożeniem dla Systemu, bo swym postępowaniem i skutkami, które ono przynosi, pokazuje, że tradycja, kultura, religia i nauka po prostu się mylą. Dlatego to wywołuje dwa rodzaje skrajnych reakcji; uwielbienie lub potępienie, przy czym to drugie częściej.

Przypomnij sobie, jak często nie mogłeś się pogodzić z tym, co inni nazywali prawdą, nawet do końca nie wiedziałeś dlaczego, lecz musiałeś szukać swojej prawdy. Przede wszystkim wolności od cierpień, które niósł ze sobą ten ogólnoświatowy, naukowo - duchowy bełkot wtłaczany ci do głowy. To wnętrze i Ja w nim mówiłem ci przez cały czas, że koncepcje, które głosi świat, są nic nie warte.

Przypadek rządzi losem, wszechświat nie ma swego sensu i celu, Boga nie ma, a jeśli już jest, to gniewny, mściwy, porywczy, stary i zramolały, ma długą brodę i fioła na punkcie seksu, jest opętany ideą sprawiedliwości, a nade wszystko kary, zabija swych wrogów (cudowne, nie ma co), wybiera jedne narody, inne zaś potępia bez dania racji, jest okrutny, jednym daje od urodzenia dostatek, innym nędzę i kalectwo (jak twierdzą niektórzy, jest to wielka boża tajemnica, "wielka" ma tu znaczyć, że nikt jej nie może pojąć i nie należy nawet próbować). Czy mam mówić dalej?
Nie można rozmawiać z Bogiem, ani nawet Go widzieć.

Rzeczywiście religia, jak i jej emanacja nie robią na mnie dobrego wrażenia. Tak mało o Bogu, tyle bólu, strachu, lęku przed Boskością, tyle ofiar, niewiele jasnych wskazówek jak żyć, nie mówiąc już o Apokalipsie czczonej chyba tylko z tego powodu, że nikt jej nie rozumie, a większość się boi. Przykre, jakże przykre, że te treści stanowiły kanon kształtowania umysłowości przez tak długo, kilkadziesiąt pokoleń.

Dobrze, że już mamy to z głowy.

Z tego, co powiedziałeś, wynika, że w całym Systemie chodzi głównie o władzę.

Tak, dlatego zamiast dać możliwość i wyposażyć w instrumenty przydatne przy poszukiwaniu swojej drogi, stara się zindoktrynować cię swoim punktem widzenia i wtłoczyć do głowy gotowe formułki na wszystko.
To nic, że ten światopogląd nie ma sensu i nie trzyma się kupy. Wychodzą z założenia, że jeśli tylko dobrze cię
nastraszą i poddadzą presji już od dziecka, to ulegniesz i przyjmiesz ich system wartości. Powiedzą ci o okropnościach piekła i straszliwych męczarniach grzeszników, a potem wmówią, że jeśli tylko będziesz posłuszny ich nauce, to ujdziesz cało. Tak oto będziesz uważał swoich prześladowców za wybawicieli, i co więcej - będziesz im wdzięczny za to, że cię ocalili od zatraty. Prawda, że to bardzo sprytne? Pracowali nad tym bardzo długo.

Zauważ, że w każdej religii są nauki o potępieniu, piekle, element strachu jest zawsze obecny. W rzeczywistości jest to jeden z najpotężniejszych motywów ludzkiego działania, a nauka duchowa oparta na strachu nie zrodzi nigdy miłości, stąd tak niewielka wartość współczesnych religii. Poza tym system ma sporo środków nacisku do dyspozycji. Będziesz miał złą opinię (najpierw trudne dziecko, potem mąciciel, rozrabiaka, sekciarz), gorszą pracę (jest inny, po co mu własne zdanie), znajomi uznają za szaleńca i odwrócą się od ciebie, opuszczą i potępią cię najbliżsi, a jeśli tego wszystkiego będzie mało i nie dasz się złamać za życia, to będą ci wmawiać, że Bóg dopadnie cię po śmierci i np. wrzuci do jeziora ognistego, byś tam cierpiał całą wieczność.

Kiedyś całym sercem w to wierzyłem, ale teraz budzi się we mnie uczucie odrazy.

Zadziwiające, jak wielu wykształconych i wydawałoby się rozsądnych ludzi wierzy w podobne brednie, ale cóż, gdy rozum śpi, budzą się demony lęku, system zwycięża i już nie jesteś sobą. Jesteś ich i chociaż dalej przekonany o własnej wolności i samodzielności, jesteś już niewolnikiem. Jeśli nie chcesz myśleć samodzielnie, w oparciu o siebie, swe doświadczenia i głos, który stale mówi w tobie - idziesz na łatwiznę i przyjmujesz gotowe odpowiedzi udzielane ci przez autorytety.

Ci, którzy przejrzeli ów proces na wskroś, np. że w religii nie idzie o Boga, lecz o władzę, często stają się wojującymi ateistami, starając się za wszelką cenę pokazać ludziom ukryte motywy religii lub też zwyczajnie ją zniszczyć. Stają się przez to niewolnikami walki, a nie motorem postępu.

Szkoda czasu na zwalczanie cudzych błędów, trzeba iść dalej, życie jest tak krótkie. Zauważ jeszcze, że wszyscy wielcy myśliciele i reformatorzy spotykali się wśród sobie współczesnych ze skrajnymi reakcjami. Wielu spalono na stosach, ukamienowano, poniżano, opluwano, odsądzano od czci i wiary. Ale to właśnie dzięki nim rozwój idzie naprzód, dzięki tym, którzy nie wahają się kwestionować zastanej wiedzy, światopoglądu i porządku.

Lud, szara masa, z czasem przejmuje nowe treści, bo tak jest wygodniej, a przeciwnicy nowego utracili władzę bądź wymarli. Dlatego głoś swoją prawdę, nie wahaj się żyć "po swojemu", walcz o siebie i o to, co jest dla ciebie, nas ważne, odrzucaj to, co czujesz lub wiesz, że jest błędne. W twych badaniach Ja zawsze jestem po twojej stronie, podobnie jak po stronie każdego, kto rusza w tę najkrótszą i najcudowniejszą z podróży - do swego wnętrza, gdzie stale jestem i czekam. A teraz pomówimy o medytacji.

Jeszcze tylko jedno pytanie. Nie należy nikogo nawracać na siłę?

Oczywiście, a nawet gdy cię pytają, wiedz że nie masz żadnego obowiązku dzielić się z nikim swymi przemyśleniami, wiedzą czy punktem widzenia. Wielu nie doszło jeszcze do choćby elementarnego zrozumienia prawd duchowych, mogą chcieć tylko cię wysłuchać lub wciągnąć w jałową dyskusję.

Nie należy stawać w opozycji do świata ani do nikogo. Jeśli z czymś walczysz, to jesteś z tym związany. Ja nie chcę cię wiązać z niczym, chcę, byś był wolny i raźno kierował się ku prawdziwym wartościom i temu, co najcenniejsze. Walka jest niepotrzebna, podobnie jak nawracanie. Ludzie mają oczy, uszy i mózgi, niech robią z nich użytek, a jeśli chcą wierzyć w brednie, to ich sprawa. Może ból, który sprowadzą na siebie, nieuchronnie zmusi ich kiedyś do rewizji poglądów.
A jeśli nie, to też nie ma szkody. Mam czas i nigdzie Mi się nie śpieszy, w końcu Moje, twoje, nasze, wasze będzie i tak na wierzchu. Prawda zawiera w sobie utajoną siłę, to ona wyzwala.

Mówisz mi tyle niecodziennych rzeczy.

Po prostu jesteś jednym z tych, którzy w przeciwieństwie do innych, zapytali mnie o zdanie i byli gotowi przyjąć każdą odpowiedź.

Czasem myślę, że w jakiś sposób, może podświadomy, tworzę Ciebie, wkładam w Twoje usta swoje myśli.

To nie ma żadnego znaczenia, mogę posłużyć się twym umysłem, wyobraźnią, wglądem i intuicją, aby przekazać to, co chcę, by zostało przekazane. Czai się w tobie niepewność, że albo Ja nie panuję nad sytuacją, albo chcę cię wprowadzić w maliny. Zadaj sobie pytanie: czy rzeczywiście mógłbyś sobie to wszystko sam wymyślić?

Nie. Po prostu jestem na to za głupi, a poglądy tu przedstawione zbyt odbiegają od "społecznej normy", a przecież mój umysł ukształtowała właśnie ona. Poza tym miałem setki, może nawet tysiące doświadczeń przekonujących do ufności w Twoje słowa, pomimo i na przekór wszystkiemu.

Poza tym, co możesz sam stworzyć i wymyślić - przecież nie jesteś w stanie wymyślić miłości. Ją czujesz, smakujesz i nią się stajesz. Taka jest rzeczywistość, porzuć wątpliwości.

Wracamy do tematu medytacji. Wielu sądzi, że medytacja to taka rozrywka polegająca na siedzeniu ze skrzyżowanymi nogami i buczeniu mantr. To nieprawda, prawdziwa medytacja to obcowanie z tym, co niesie życie, i nieustanne dokonywanie wyborów w oparciu o siebie. Można ją porównać do sprzątania śmieci albo wyrywania chwastów. Tylko to, a nie samo siedzenie, przynosi uzdrawiający rezultat w postaci zbliżenia ku Bogu i Jego miłości. Jednak podam tutaj kilka ćwiczeń, które pozwolą nieco pogodzić się ze sobą, uspokoić wzburzone rewolucyjnym zapałem umysły i skierować je we właściwą stronę. Na początek najważniejsza jest decyzja medytującego, czemu jego wysiłek ma służyć. Namawiam, aby odłożyć na bok wszelkie korzyści cząstkowe, typu: lepsze samopoczucie, jasność myślenia, poprawa stanu zdrowia, wzmocnienie siły woli, nabycie zdolności nadzmysłowych etc., i skierować się ku Światłu i wyzwoleniu. Obrać sobie Boga, Jego bliskość i miłość za swój cel i nie spoczywać tak długo, aż się to osiągnie. Jasne uświadomienie sobie celu pomoże przetrwać te chwile słabości, które z pewnością nie jeden raz przytrafią się po drodze. W takim określeniu celu i podjęciu drogi ku Bogu leży wyzwalająca i prawdziwie rewolucyjna siła medytacji. Wtedy działania duszy, umysłu i ciała spotykają się i realizują najwyższy cel.

Przypomina mi się sen, który miałem przed wielu laty, i już wiele razy chciałem Cię prosić o jego wyjaśnienie, jednak sam nie wiem, dlaczego to odkładałem. Wędrowałem po podziemiach wielkiego zamku, zakurzone korytarze, po których od lat nikt nie chodził. Nagle gdzieś tak pod kaplicą zamkową stanąłem jak oniemiały. Za grubą, pancerną szybą ujrzałem dwa wielkie diamenty. Wyżej o błękitnym odcieniu, niżej o różowym, pół metra średnicy każdy, przepiękny szlif. Po chwili dostrzegłem jeszcze trzeci tuż obok. Diament - olbrzym o ponad metrowej średnicy, emanował czystym białym światłem, po prostu świecił sam z siebie. Byłem wielce zdumiony tym widokiem, a ktoś stojący tuż obok powtarzał spokojnie.

"Kto znajdzie w sobie i połączy te dwa diamenty, Ten trzeci otrzyma w darze,
Klejnot mądrości, miłości i wiecznego życia".

Dokładnie już nie pamiętam, czy usłyszałem "życia", czy "zrozumienia".

Życia. Idziesz ku Światłu, odrzucasz błędy, realizujesz pragnienia duszy i słuchasz Mojego głosu. Dusza wskazuje ci cel i wszystkie etapy pośrednie. Ty zewnętrznie sprawiasz, że staje się rzeczywistością zarówno oczyszczenie, jak i to, co masz w sercu - miłość, którą niesiesz w świat. Ciało i umysł współgrają z duszą, Bóg zstępuje w tę całość i dajesz Jemu możliwość przejawienia Siebie na tym świecie. Tak mniej więcej wygląda przejawienie się Boga przez człowieka od strony "technicznej". Ale jest jeszcze głębsze spojrzenie wiodące wprost ku istocie życia, czy ją widzisz?

Za tym wszystkim widzę Ciebie, Twoje światło, to nie przenośnia, widzę sercem.

Oto jestem. Narzędzia, boskie instrumenty: dusza, umysł, ciało, są potrzebne, ale wcale nie są ważne. Ważne jest To, co przejawia się przez nie. To, co Jest: Bóg, Miłość, ŚWIATŁO, WIECZNOŚĆ...

Drogowskaz

Powiedziałeś mi wcześniej, że celem tej książki jest, aby każdy, kto chce, mógł zwrócić się do Ciebie i słyszeć Twój głos.

Nie, tego nie mówiłem. Celem jej jest uświadomienie ludziom, że jestem, i kim dla nich jestem. Pozostałe rzeczy, o których wspominałeś, odbywają się indywidualnie. Nie każdy, kto zechce, może Mnie słyszeć, ale każdy, kto zechce, może się do Mnie zwracać. Wielu nie jest jeszcze potrzebny bardziej bezpośredni kontakt, wystarczy stopniowa zmiana poglądów i życia. Taki mają los. Ludzie są jakby w różnych klasach w szkole i nauka odbywa się stopniowo, i jest to dobre.

Jednak dzięki np. wskazówkom tu zawartym mogą wykonać szybki postęp ku Tobie?

Tak, postęp, wiele kroków na raz w dobrym kierunku. Ale wiedz, że z samego czytania niewiele przyjdzie. Ta książka jest jak mapa uświadamiająca po pierwsze, że istnieje taki nieznany jeszcze ląd, a po drugie pokazująca, gdzie zakopany jest skarb. Studiując mapę, spędzisz miło czas, ale to znalezienie skarbu się liczy, a nie rozrywka. Są i tacy, którzy jasno pojmą, o co Mi chodzi i co im chcę przekazać w tej pracy, i wyciągną z niej wiele wskazówek dla siebie. Ci popłyną w nieznane i znajdą skarb. Ich życie z czasem zupełnie się zmieni i bardziej będą polegać na Mnie niż na samych sobie.

Powiedziałeś wcześniej, że Ty mówisz stale, jedynie ludzie nie chcą Ciebie słyszeć.

To prawda.

A teraz mówisz, że nie każdy, kto zechce, może Ciebie usłyszeć.

I to jest zgodne z prawdą.

Więc?

Oba zdania są prawdziwe. Ja mówię stale i do każdego, przemawiam wszelkimi głosami, wydarzeniami w świecie zewnętrznym, przeżyciami i przemyśleniami. Ja mówię przez wszystko, co jest - i mówię nieustannie o miłości, która nas łączy. Mówię i wyrażam Siebie, bo jestem tym, co wy nazywacie Życiem.

Ludzie chcą wielu rzeczy, mają chwiejne umysły i raz gonią za jednym, po chwili za czymś innym, i tak bez końca. Same chęci nie wystarczą, żeby wejść ze Mną w bliższy kontakt, potrzebna jest jeszcze praca w tym kierunku, gotowość do zmian i wprowadzania zrozumianych rzeczy w życie. Bez tej gotowości i wypracowanej siły duchowej sprowadzilibyście Mnie do jednej z waszych chwilowych rozrywek, a to nie Ja mam podążać za wami, ale wy za Mną. Jeśli chcesz doświadczyć, doznać i przekonać się samodzielnie, kim jest Bóg, i jeśli jesteś gotów do pracy nad sobą, to niechybnie Mnie znajdziesz, a co więcej, ujrzysz wyraźnie, że byłem z Tobą cały czas przez wszystkie minione lata, jedynie ty nie byłeś w stanie Mnie dostrzec i związać się ze Mną. Jeśli zrobisz jeden krok w Moim kierunku, Ja zaraz zrobię dziesięć w twoim. Musisz jednak ruszyć do przodu i udowodnić Mi i samemu sobie, co jest dla ciebie wartością. Na "końcu" tej drogi oczekuję na ciebie Ja i Moja Miłość.

Zatem mamy już chęci, gotowość do pracy i drogę. Na czym polega ta droga?

Jest to odkrywanie prawd i życie według nich. Jest to zwracanie się do Boga i prośby o Jego miłość, jest to wprowadzanie w życie tego, co już zrozumieliście albo tylko przeczuwacie, że stanowi wartościową wskazówkę. Jest to stawianie Boskości na pierwszym miejscu pośród wszelkich spraw i wydarzeń.
Nie musicie wiedzieć nic więcej, wystarczy, że w każdej chwili kierujecie się do Mnie i powracacie stale, gdy zapomnieliście, i podejmujecie dzieło od nowa. Po pewnym czasie zauważycie, jak sprawy zaczynają się wam układać w innym niż dotychczas rytmie, tak jakby ktoś nimi świadomie kierował. Wtedy zobaczycie Mnie pośrednio - po tym, co dla was czynię. Z czasem nauczycie się słuchać intuicji czy też odczuć wewnętrznych i kierować się nimi w życiu, a wtedy ujrzycie Moje działanie jeszcze wyraźniej i przyzwyczaicie do Mojej obecności. Znajdźcie Miłość do Boga i żyjcie w Niej.

Co stanie się dalej?

Dalej ugruntuje się w was świadomość Mojego istnienia i wpływu na waszą sytuację, gdziekolwiek jesteście i cokolwiek czynicie. Moja miłość będzie dawała znać o sobie coraz częściej. W tym okresie będziecie już, a przynajmniej niektórzy z was będą zdolni do odczuwania Mojej odpowiedzi. Jednak cały czas należy iść dalej i dalej. Żyć w miłości do Boga, kierować się Nią w życiu. Miłością do Boga, nie do świata ani ludzi.

Ten punkt jest rozumiany bardzo rzadko, czy mógłbyś go rozwinąć?

Oczywiście. Bardzo często myślicie, że jeśli mówię o miłości, to mam na myśli, że powinniście kochać wszystkich wokoło i kierować się w życiu miłością do innych.

Nic bardziej błędnego. Cały czas mówię wyłącznie o miłości do Stwórcy, a nie do żadnego z Jego stworzeń. Tylko Ona wyzwala, a każda inna wiąże. Macie wielki kłopot z rozróżnianiem obu tych sfer, a wynika on z waszej słabości duchowej. Receptą na ten stan rzeczy jest zwracanie się całym sobą do Boga i pamiętanie o tym, odsuwanie innych, pobocznych myśli.

Zarzucą mi, że namawiam do jakiejś formy "prania mózgu" i odejścia od rzeczywistości...

I tu będą mieli rację, wasze umysły potrzebują "uprania" z tej całej masy brudu wieków, jaka tam zalega, i jeśli "pranie" pojmujemy jako oczyszczenie, to jest ono jak najbardziej pożądanym zjawiskiem. Również sformułowanie "odejście od rzeczywistości" jest jak najbardziej na miejscu, odejście od waszej rzeczywistości po to, by odnaleźć Moją... Oczywiście, że wiem, o co pytasz w podtekście, ale tu chcę cię uspokoić, chorób umysłowych nie brakuje w tym społeczeństwie, a Moja droga, którą wskazuję, jest jedną z niewielu ścieżek, które są w stanie przynieść ulgę cierpiącym, chociażby dlatego, że pokłada się na niej nadzieję we Mnie. Oczywiście nie stanowi ona gwarancji poprawy w indywidualnym wypadku, jednak pozytywny efekt będzie dla przeważającej większości stosujących widoczny jako spokój i równowaga.

Przyznam, że czytanie Twoich słów przywraca mi dobre samopoczucie i równowagę, jest w nich tyle Twojego ciepła. Dziękuję Ci za to, że dyktujesz mi tę książkę. Ona już odmienia moje życie i jest mi z tym bardzo dobrze. To działa Twoja miłość. Dziękuję Ci za nią.

Ależ bardzo proszę, mam jej znacznie, znacznie więcej, chcesz?

O TAK!

Książki Neale Walsha


Czytam teraz z zapałem jedną z książek Neale Walsha, "Przyjaźń z Bogiem", wywiera wielkie wrażenie.

Czytaj, a wiele się nauczysz. Jest to wyjątkowo klarowne przesłanie. Niezmącone osobą przekazującego.

Niezależnie i tak wiem, że trylogia i dwie następne to jedne z najważniejszych książek, jakie wydano w ostatnim stuleciu. Co najmniej stuleciu.

Tak, to prawda. Mówię tam prostym językiem o rzeczach najprostszych i zarazem najważniejszych.

Czy nowa rasa jest przed nami?

Co masz dokładnie na myśli?

Że po nas przyjdą ludzie, dla których rozmowa z Tobą będzie chlebem powszednim.

Tak.

I będą się jednoczyć, i zjednoczą z Tobą.

Ten czas jest bardzo bliski.

Każdy będzie sobie drogowskazem, bo Ty będziesz słyszany w sercu i umyśle każdego człowieka.

Tak.

Jedyne zatem, co powinniśmy dziś robić, to odnaleźć Ciebie, wsłuchać w Twój głos, znaleźć Twoją Miłość i kierować się Nią w życiu.

Mniej więcej.

Czy jest jeszcze coś więcej, co chciałbyś do tego dodać?

Nie, powiedziałeś właściwie wszystko.

Mistrzowie są jak sprzedawcy wody na brzegu oceanu.

Raczej jako sprzedawcy naczyń, dają ludziom kubki do ręki, żeby każdy sam mógł się napić.

Znaczy, że Mistrzowie to już przeszłość.

I tu masz rację. "Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr". Ważna jest tylko teraźniejszość. Teraz. Przeszłość jest o tyle ważna, o ile pojąłeś znaczenie tego, co miała cię nauczyć. Miłość odnajduje sobie drogę pośród wydarzeń życiowych i twoim zadaniem tutaj jest pomóc każdemu czytelnikowi uświadomić sobie prawdy, które czekają na wyrażenie i wprowadzenie w życie. Tak jak w książkach Neale Walsha.

Tak, czytam i za chwilę czuję, jakby te prawdy stawały się częścią mnie samego. Jakbym znał je od dawna.

Na stronach książki znajdujesz potwierdzenie tego, co już tkwiło niewyrażone w tobie.

O, dziękuję Ci za wyjaśnienie. Mam wrażenie, że jestem głupi i nic nie rozumiem. Wlewasz we mnie pewność, że idę dobrą drogą.

Żartujesz sobie ze Mnie.

"Kiedyś byłem młody i głupi, a teraz cóż, młodość odeszła..."

Dystans do samego siebie jest cenną cechą.

To, co mówisz na stronach tej książki, nieco odbiega od treści przekazywanych Neale'emu.

Tutaj uczę miłości i oddania, nie zwracam takiej uwagi na staranne wyłożenie teorii. Nie musicie wiele rozumieć po to, by móc wiele kochać. Różnice są i będą, również w sprawach istotnych, ponieważ różne treści są adresowane do różnych osób na rozmaitych poziomach odbioru. Każda z Moich książek podyktowanych wcześniej stanowi krok ku Mnie i Mojej Miłości. Idziecie różnymi drogami i potrzebujecie pokazania Prawdy z rozmaitych stron. Jednym odpowiadają rozważania teoretyczne, inni oddźwiękają głębiej na wyrazy miłości, jedni potrzebują zrozumienia i logiki, inni oddania i skupienia wyłącznie na Mnie. Kocham was i dbam o was, daję to, co jest wam potrzebne. I tak już pozostanie. Żyjcie z tą świadomością. Przyjmijcie Moje błogosławieństwo.

Radość życia

Przeczytałem właśnie książkę Neale Walsha "Rozmowy z Bogiem", co o niej powiesz?

Jest dobra i niesie wiele dobrego. Poczytaj sobie.

Wielu rzeczy nie mogę zrozumieć, podczas gdy inne są proste i naturalne. Często nie rozumiem wywodu, ale z łatwością dostrzegam słuszność i prawdziwość wniosku!

To dobry znak.

Czy słuszny jest pogląd, że nie muszę wiele rozumieć, wiele rzeczy dokonuje się samo, tzn. Ty je wykonujesz?

To prawda.

Czasem chciałbym jednak trochę teorii.

Dobrze, niech tak będzie.

Ale będzie ona służyła praktyce?

Owszem, będzie.

O czym moglibyśmy porozmawiać dzisiaj?

O radości życia. Radość jest ważna, jest bardzo ważna, a ludzie tak ją zaniedbują. Tyle macie spraw ważniejszych i pilniejszych od niej, że zostawiacie ją na uboczu. Tymczasem to ona nadaje życiu cudownego smaku i unosi je ku wyżynom bytu.

Myślałem, że czyni to miłość.

Miłość, Radość, dodaj Szczęście i już będziesz wiedział, czym jest Bóg.

Ale wiedzieć to nie znaczy pojąć, zrozumieć.

Tak, dlatego ceniąc Radość, Miłość, Szczęście i robiąc im miejsce w życiu, możesz kiedyś dojść do doświadczenia istoty Boskości.
Jeśli żyjesz w ciemnym lochu, to jedno spojrzenie w światło oślepi cię. Bujaj w obłokach radości, bądź szczęśliwy, kochaj Mnie - to daje najwięcej, a kiedyś zza chmur wyjrzy słońce i nie oślepniesz, gdy spojrzysz
wprost w Jego blask. Wtedy sam zdasz sobie sprawę z prawdziwości Mych słów. Uwierz mi, ucz się cieszyć ze wszystkiego, bądź szczęśliwy z tego, co przeszedłeś, i tego, co masz, naprawdę była to i jest wielka łaska. Co mogę ci powiedzieć więcej? Odrzuć błędne pojęcia na temat uczuć i seksu, on jest piękny i wzniosły, daje radość i wznosi ku Bogu. To kolejna herezja, ale jaką napełniona treścią i mocą!

Czy energia seksualna jest najsilniejsza?

Nie, "najsilniejsza" jest energia miłości, seks jest wyrazem radości, samą radością zawartą i przekazywaną przez organy płci. Bez niej nie byłoby życia. Jeśli zablokujecie ją do końca - ludzkość zginie.

Jak na razie na to się nie zanosi.

I dobrze, będzie kogo uczyć i kogo kochać. Będzie coraz więcej miłości, szczęścia i radości - do podziału, i nigdy ich nie zabraknie ani się nie wyczerpią. Kocham, Kocham i Kocham to prawdziwa trójca w Jedności, prawdziwy i niepowtarzalny wyraz Mojej Boskiej Natury. Jestem czystą Miłością, o jej rozmiarze nie macie, nie możecie mieć pojęcia. Miłość jest jedyną prawdą, którą warto poznać, reszta to prawdy cząstkowe, wycinkowe. Ona jest Całością, Jednią, Bogiem inkarnującym w bezmiar stworzenia, boskim Dzieckiem przeglądającym się w lustrze swej potencji stwórczej - we Wszechświecie.
Mówiłem ci już, że Wszechświat jest symbolem, wyrazem Znaczenia tego jedynego,
pierwotnego Słowa - Miłość. Medytuj więc o Znaczeniu Słowa, jego Treści. Oto jestem. Myśl o Znaczeniu, skieruj tam swą uwagę. Myślisz wtedy o mym jądrze, esencji Mojej istoty, nietkniętym jeszcze ludzką myślą. Zwiąż się z Nim i trwaj. Spróbuj.

Dziękuję. A co Ty sam z siebie chciałbyś nam przekazać?

Tylko to, że was kocham gorąco i czynię wszystko dla waszego dobra - tego najważniejszego, którym jest zjednoczenie ze Mną w miłości. To wszystko.

Dziękuję Ci za te słowa, jest w nich tak wiele! O co poza oczyszczeniem chodzi w życiu? Nie idzie mi tutaj o ten cel ostateczny, jakim jest zjednoczenie z Tobą, ale o taki tutaj, teraz, czego się trzymać? Czy życie tutaj, teraz, ma cel? A jeśli tak, to czy da się go ująć prosto?

Bardzo prosto. Cel życia to wyrażać Miłość.

Zapytam: jak?

Teraz?

Tak!

Zwróć się do Miłości, aby pokierowała twym działaniem. Leżysz na dywanie i notujesz moje słowa, otwórz się i pozwól mi uczestniczyć w tym dziele. O tak, już jest o niebo lepiej.
Oddychając, jedząc, śpiąc i budząc się, wyrażasz ją nieustannie. Nawet o tym nie wiesz. Do mnie należy, aby pokazać ci, jak możesz robić to
bardziej.

Tutaj, teraz.

Tak. Zwróć się ku Miłości, która wiecznie trwa, skup umysł na delikatnych tonach, które wygrywa w głębi twej duszy, i spraw, by przychodzące uczucie owładnęło tobą. Miłość przyciąga miłość, jest cudem samym w sobie, najwyższą nagrodą i najsłodszą rozkoszą. Trwaj w świetle, które płynie teraz, otwórz na nie najdalsze zakamarki twej duszy, umysłu, ciała, niech przeniknie cię na wylot jego milczące, lecz jakże wspaniałe przesłanie. Życie jest piękne, radość jest piękna, a gdy miłość jest tak bliska jak teraz, jesteś jednym z Bogiem.

Wolność, przymus i miłość

Zauważyłem, że znów nieustannie myślę, staram się zrozumieć, obserwować albo przywołać miłość i w niej trwać. Mam w sobie coś takiego, co chciałoby wiele zrozumieć, są w tym jakieś ukryte motywy, nie wiem. Co robić?

Nie mieszać, nie zadawać zbyt wielu pytań na raz. Zacznijmy od jednego, a reszta jakoś da się ułożyć. Chcesz zrozumieć i nadać własnym działaniom jakiś sens i cel. Po co? Cel widzę Ja i wiem, jak cię do niego doprowadzić. Nie musisz rozumieć wszystkich kroków, ani nawet widzieć całej drogi. Czy wszystko musi mieć uzasadnienie, być do końca wyjaśnione i skonceptualizowane, to znaczy ułożone do pewnych szufladek? A może ten świat istnieje po to, by być, bawić się, cieszyć się chwilą, uśmiechać do Boga?

No właśnie o to mi chodziło! Po co istnieje ten świat?

Już ci mówiłem, po to, by wyrażać Miłość. Nie znaczy to, że musisz to robić stale i być skuty jak łańcuchowy pies. Stale wyrażasz miłość, a najbardziej wtedy, kiedy jesteś zwrócony ku Mnie i trwasz w niej bez żadnego konkretnego celu.

Czy powinienem, muszę zwracać się ku Tobie np. gdy jestem pośród ludzi w mieście, czy też wystarczy cieszyć się spacerem, słońcem, kolorami drzew?

Zwrot ku mnie jest ważniejszy niż radość z rozglądania się.

A więc powinienem zwracać się ku Tobie? Muszę?

"Musisz" to dobre słowo. Zrozum, że wtedy dostajesz najwięcej!

Słowo "muszę" kojarzy mi się z czymś, czego nie chcę robić, wolę wolność.

Wolność jest dobra, ale Miłość jest lepsza. Masz po prostu nawyk myślenia o sobie i zachowywania się w określony sposób. Nawyk nie do końca uświadomiony i dopóki go nie przełamiemy, dopóty powinieneś wybierać większe dobro. Rozumiałeś to dobrze jakiś czas temu.

Tak, gdy przychodziłeś z miłymi odczuciami.

Przychodziłem, abyś wyraźnie odczuł, co leży po obu stronach wagi, że "pięknem krajobrazu jesteś ty sam".

OK, w porządku, ale uśmiechasz się do kogoś, kto zmusza cię do czegoś.

Ojciec potrafi cię przymusić, ale pomimo to kochasz go i potrafisz obdarzyć go swym uśmiechem. W moim działaniu nie ma złej woli, jest zrozumienie potrzeb i kierowanie wydarzeniami dla twego dobra, robię to dla ciebie.

To miłość jest ważna, a nie opory. Chciałbyś się wyrwać i nie przyjmować do wiadomości pewnych reguł, które jak uważasz, są ci ograniczeniem. Przechodzisz teraz okres rozliczania się ze sobą. Wskazuję ci drogę, o którą pytasz. Przełam opór nawyku i wybieraj większą wartość, pomimo iż dziś, chociaż było tak już przedtem, nie jest to do końca jasne. Ten stan wynika z działalności umysłu. Uwalnianie starych zaległości sprawia, że przez pewien krótki czas zaczynają one dominować w odbiorze świata; upór, pycha, złość itp. Nie jesteś do końca świadomy ich wpływu na ciebie, stąd pytanie o ograniczenie wolności. Jestem nawigatorem twego statku, znam rafy i informuję cię o nich. Mam doskonałą echosondę i potrafię przeprowadzić cię bezpiecznie przez wszelkie trudne szlaki wodne. Możesz Mnie nie słuchać, ale jak rąbniesz z impetem w podwodną rafę, to przeżyjesz niemiłe chwile.

Zasada jest taka: w chwilach wątpliwości zwracać się ku Bogu, nie ku światu, ani nawet ku sobie i swojemu sposobowi myślenia. To bardzo ważne: nie twój punkt widzenia, a Boski; nie ty, a Bóg; nie osobowość, a Ja. Taka jest zasada, jeśli ją pojmiesz i zastosujesz, zaraz będzie ci lżej.

Ale jak zrealizować ją w życiu? Weźmy kilka przykładów np. zakupy. Czy mam kupować to, co ja chcę, czy to, co Ty, ewentualnie jak to rozdzielić? Wybór drogi w mieście - ta, która mi się podoba, czy inna, "Twoja". A rozmowy z ludźmi, czy mówić to, co uważam, czy to, co Ty chcesz, bym powiedział?

Już ci odpowiadam. To, co Ja mówię i chcę, jest ważniejsze, to naturalne, zważywszy kim jestem, to znaczy, żebyś mnie dobrze zrozumiał, zważywszy miłość, którą mam dla ciebie, moje oddanie i imperatyw przynoszenia ci dobra wyższego rzędu. Czy jest to dla ciebie dostatecznie jasne?

Tak.

Zakupy - kupuj, co chcesz, to nie ma znaczenia, to są drobiazgi. Ciesz się, że możesz sam coś wybrać, a Ja sprawię, że będziesz się czuł z tym dobrze. Wyjścia - sam "wybieraj" drogę, w istocie to nie ty, a Ja wybieram, zawsze Ja, tylko jeszcze nie widzisz tego wyraźnie. W wolnym umyśle pojawiają się "znikąd" właściwe myśli i decyzje.
Rozmowy - też nie ma znaczenia, "kto" mówi.

Dla ciebie może nie ma znaczenia, a dla mnie ma, i to duże.

Dlatego ofiaruj Mi cały ten proces i pozwól, abym to Ja zrobił i powiedział to, co powinno być powiedziane, daj mi to przeprowadzić na Mój sposób. Nie dbaj, co pomyślą, powiedzą bądź uczynią inni oraz jaki będzie skutek Mych słów. Jeśli nie jesteś spętany kajdanami konwenansu, to działasz naturalnie, "z siebie", i to jestem Ja, który działa przez ciebie, tylko cały czas trzymam się w cieniu.
Ofiaruj mi i ofiarowuj każdą czynność, myśl, słowo, czyn, daj Mi możliwość współuczestnictwa. Daj Mi drogę, usuwając to, co stanowi ciebie, twe nawyki, po prostu odsuń to i pozwól działać Mnie. Jeśli nie wiesz,
jak to uczynić, proś, abym cię nauczył. Zrobię to na pewno.

Chcesz, abym Cię prosił. W porządku, jest to tak miłe, że chętnie to robię, ale Ty przecież wiesz, co mi potrzeba.

Tak, ale ty nie wiesz. Mówię ci, o co prosić, możesz oczywiście żądać, ale żądania to nie droga miłości. Mówię ci, co jest warte prośby. Idzie mi o twoje zrozumienie i świadomy wybór, a potem podjęcie tego, co zacznie się pojawiać, i pójście za tym. To rozpocznie nasze współdziałanie. Jasne?

Tak.

Z dwojga - twojej, opartej na " ja", i Mojej - wybieraj zawsze wyższą drogę, czyli Moją, naucz się tego pośród codzienności. Wrócimy do tego tematu, nie można wejść na tę drogę i pozostać "sobą". Trzeba się zmienić, choć czasem te zmiany są ci z jakichś powodów nie w smak. Pamiętaj - to nie Ja przychodzę do ciebie, ale ty zamieniasz się we Mnie.

Mam takie pytanie. Mówisz ostatnio o opanowaniu osobowości. Powróciłem ostatnio do ćwiczeń z pokłonami i czuję, że są na ten moment bardzo dobre. Czy opanowanie osobowości, jej poskromienie, jest najważniejsze w życiu?

Nie, skądże, najważniejsza jest nauka miłości. Praca z osobowością pozwala nam ujawniać i stopniowo pojmować nowe aspekty miłości, wcielać je w siebie i w życie. To jest proces stawania się miłością, żywym przejawem Boskości. Ani opanowanie (w domyśle tłumienie), ani poskromienie (spętanie), tylko przeistoczenie. Zmiana istoty - z ośrodka jażni - świadomości osobowej na Jażń – Świadomość Boską.

Nie należy więc jej niszczyć, nękać, niewolić.

Tu poruszyłeś kilka spraw. Niszczyć ani nękać - nie. Niewolić - czasem tak, stawiając hamulec wybujałym pragnieniom, arogancji, żądzy, gniewowi, ambicji, złości etc. To jak z wierzchowcem, nie należy go ani niszczyć, ani nękać, ani potępiać. Czasem trzeba ściągnąć cugle, ale tylko wtedy, gdy jest to potrzebne. Nie można przecież jechać galopem na krótkich cuglach. A właśnie chodzi o to, by jechać, cieszyć się i bawić tym.

Rozumiem, ale jak poznać, kiedy "ściągnąć cugle"?

Ja ci to zwykle mówię.

A co z innymi, np. czytelnikami.

Ty masz swój proces, a oni swój. Jak pójdą dalej i zechcą Mnie słuchać, to też dostąpią prawd, które objawiam tobie. Nie jesteś kimś niezwykłym. Rozmowa jest regułą, a nie wyjątkiem. Poza tym w tych sprawach, szczególnie w zachodniej kulturze, narosło tak wiele bzdur, że dobrze powiedzieć, o co naprawdę chodzi.

To nieprawda, że trzeba przeżyć życie w cierpieniu, by miało jakąś wartość. To bzdura, że należy zadawać sobie cierpienie, poniżać się i umartwiać, aby zbliżyć się do Boga. Kult cierpienia jest wielkim błędem. Wielu ludzi nienawidzi siebie i chętnie się z różnych powodów karze. Kara jest głupotą, o ile nie daje nauki i kroku naprzód. Jest takim błędem, za który później trzeba zapłacić. Nie należy więc się karać! Nie martwić się odejściem od Boga, raczej cieszyć się z powrotu! Hamulec - czasem tak, bo samochód wpadnie do rowu, ale stałe trzymanie hamulca jest bezsensem, podobnie jak biczowanie bagażnika. Potem musisz zapłacić za nowy lakier!
Należy szanować boski dar, jakim jest ciało, i cieszyć się nim. Jest właśnie po to!

Aby wyrażać miłość.

Radość, Miłość, śzczęście, Dobro - to czworo dzieci tego samego Ojca.

Następnego dnia zaraz wprowadziłem w życie to, co mi przekazałeś. Wybrałem się do miasta, ale nie tam, gdzie chcę, ale gdzie Ty wskażesz.
W ostateczności wybiorę się na piękny spacer - pomyślałem. Mimo iż jest zima, to świeci słońce i jest bardzo przyjemnie.
Wyszedłem z domu i poczułem, żeby wpaść w jedno miejsce. W porządku. Nie śpiesząc się i nucąc bhajany, oddałem się radości spaceru. Na miejscu, w sklepie, nie wiążąc się z niczym, tylko wciąż trwając przy Tobie, znalazłem ciepłą koszulę w sam raz na mnie. Długo takiej szukałem, a teraz mam - bez szukania. Wychodzę ze sklepu i czuję, żeby pojechać jeszcze dalej. Zacząłem krążyć po mieście, stosując się do Twego subtelnego kierownictwa. Zaprosiłeś mnie do cukierni. Już miałem wracać, kiedy przyszła nagła myśl - wstąpić do księgarni. Niespecjalnie chciałem, ale myślę: "co mi zależy". I oto na stoisku muzycznym, na które zwykle nie zaglądam, znalazłem kasetę z mantrami Sri Shankary min, "Sivo - ham", którą słuchałem przed laty i od tego czasu poszukiwałem. Jakby na dodatek była przeceniona na 30 % wartości! Dziękuję Ci, za te prezenty oraz za to, że tak
wyraźnie pokazałeś mi, jak mówisz do mnie, kiedy jestem wśród ludzi. Zapamiętam to i wyciągnę odpowiednie wnioski na przyszłość. Nauka u Ciebie jest jednym pasmem radości i nigdy się nie nudzi. Kaseta daje mi wiele radości, zawiera pięć długich mantr pięknie śpiewanych w sanskrycie i tłumaczonych na angielski. Dziękuję, unosi mnie ku Tobie, mój drogi Boski Guru.


Nauka zaufania

Przypomniałem sobie dziś, jak uczyłeś mnie zaufania do Ciebie.

Mów.

Pamiętam, jak znaleźliśmy na strychu stary żyrandol, chyba z lat trzydziestych. Postanowiliśmy go albo wyrzucić, albo sprzedać. Zaniosłem go do garażu, rozebrałem na części i oczyściłem. To była taka mosiężna kula wisząca na cienkiej rurce. Rurka była okręcona sznurkiem, zdjąłem go i uprałem. Kiedy wysechł, prawie się rozpadał. Pamiętam, jak okręcałem go wokół tej rurki z powrotem i prawie kłóciłem się z Tobą, że lepiej całość od razu wyrzucić, szkoda nieść do sklepu. Trochę było mi wstyd wystawiać gdziekolwiek taki potworny rupieć. Wreszcie za dwudziestym razem, kiedy wciąż powtarzałeś, żebym zrobił, jak mówisz, skapitulowałem i zakończyłem sprawę. Przyjechał znajomy, zawiózł do eleganckiego salonu ze starymi meblami i żyrandol w trzy dni został sprzedany. Było mi wtedy tak strasznie wstyd, że kłóciłem się z Tobą.

A pamiętasz historię z biletami?

A tak. Śpieszyłem się na tramwaj, stałem na przystanku i nagle dotarło do mnie, że nie mam biletu. Żeby go kupić, musiałbym przejść przejściem podziemnym, a z daleka widziałem, że już jakiś tramwaj się zbliża. Miałem dylemat.

Powiedziałem ci wtedy, żebyś Mi zaufał.

Tak, i to jeszcze pogorszyło sprawę. Zacząłem się denerwować. Nerwowo po raz kolejny przeszukałem portfel i na swoje szczęście znalazłem gdzieś zapomniany bilet. Zajechał prawie pusty tramwaj. Tuż przede mną otworzyły się drzwi, wsiadłem i usiadłem na miejscu na wprost. Spojrzałem i zamurowało mnie. Tuż obok, na ramie okna leżały dwa bilety. Zrobiło mi się gorąco i przez pół godziny jazdy nie mogłem z siebie słowa wykrztusić.

A opowiedz jeszcze historię z siedemnastką.

A tak. Wyszedłem od kobiety, która przepisywała mi pracę doktorską. Jeszcze pamiętam, to były czasy, gdy odpowiadałeś na moje pytania często w niezwykły sposób. Szedłem i rozmyślałem o moim miejscu w życiu, o rozstaniu z grupą duchową, skąd właśnie odszedłem. Zastanawiałem się, o co w tym wszystkim chodzi i jaką drogą pójść. Rozstałem się z przyjaciółmi i doskwierała mi pustka. Ale postąpiłem w zgodzie ze sobą i z wartościami, w które głęboko wierzyłem, a oni chcieli je naruszyć. Szedłem i nagle zauważyłem, że od dłuższego czasu przewija mi się przez myśl natrętna melodia. Wciąż i wciąż powraca. Zaraz, zaraz, jaki to był tytuł? I nagle przypomniałem sobie. "Stawka większa niż życie". I już wiedziałem, że jest to Twoja odpowiedź. Stawką w tym, co przeżywałem, było coś znacznie większego niż pojedyncze życie. Stawką była Twoja miłość.

Co dalej?

Ciepły i piękny wieczór powoli przechodził w ciszę nocy. Było już dobrze po dziesiątej, jak doszedłem na przystanek, ale zamiast zatrzymać się, poszedłem 100 metrów dalej, nad rzekę. Było cudownie, ciepło, nad wodą unosił się odurzający, cudowny zapach kwiatów. Stałem tak i patrzyłem na przepływającą wodę. Gdzieś bardzo daleko, jak to w mieście nocą, zabrzęczał na szynach tramwaj. Z przystanku, przy którym byłem, odchodziły linie w dwóch kierunkach, w moją stronę jeździły bardzo rzadko. Nagle poczułem wyraźny impuls, żeby już iść na przystanek. Zignorowałem go, było tak cudownie. Tramwaj zbliżał się, ale pomyślałem, że prawdopodobieństwo, że jest to mój, jest nikłe, tym bardziej że jak sprawdziłem, według rozkładu następny w moją stronę, nocny, powinien przyjechać za ponad godzinę. Nagle poczułem wyraźnie drugi impuls "idź na przystanek" i już teraz pomyślałem, że ignorować go ponownie byłoby głupotą. Poszedłem. Minęło trochę czasu, zanim zza oślepiającego, przedniego światła dostrzegłem numer. To była siedemnastka. Poza rozkładem. Wsiadłem do wozu i usłyszałem, jak mówisz coś takiego: "Ja zawsze czuwam i wskazuję to, co jest dla ciebie najlepsze. Nigdy cię nie opuściłem i nie opuszczę. Zawsze jestem gotowy do służenia i pomocy". Znów mnie zatkało. Chodziłem i myślałem o tym przez tydzień, i jeszcze opowiadałem znajomym.

To było Moje przesłanie. I co, sprawdziło się?

Z perspektywy lat muszę stanowczo powiedzieć, że jestem żywym dowodem na Twoją obecność i oddziaływanie. Kiedyś chętnie o tym napiszę szerzej, o biznesie, prowadzeniu firmy, przejmowaniu konkurencji i wielu sprawach, w których wyraźnie widziałem kierowany Twoją dłonią bieg wypadków.

Dobrze, to będzie z pewnością interesujące. A teraz jeszcze opowiedz o twojej rozmowie z Markiem. Rozmawialiście o zaufaniu do Mnie.

Tym razem to był wyjątkowo zimny, zimowy dzień, poniżej dwudziestu stopni Celsjusza. Autobus, którym jechałem, tak niemiłosiernie skrzypiał, że myślałem, że się zaraz rozpadnie. Potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy o Sathya Sai Babie. Marek wrócił jakiś czas temu z Indii i mówił o swoich doświadczeniach. Był dla mnie żywym dowodem olbrzymiej siły duchowej Sathya Sai. Chłopak z profesorskiej rodziny fizyków w drugim pokoleniu, po dwóch tygodniach wrócił tak pozytywnie odmieniony i otwarty na sprawy duchowe, że już wtedy wiedziałam, że Sai jest potężnym Mistrzem duchowym. Tylko taki Ktoś mógł dokonać gruntownej przemiany w tak śmiesznie krótkim czasie. Rozmawialiśmy chyba ponad dwie godziny. Nagle on powiedział coś, co uderzyło we mnie z siłą pioruna. To zdanie zapamiętam na zawsze. Brzmiało ono: "Mam całkowite zaufanie do mojego Guru, Sathya Sai". Nie sposób opisać, jakie wrażenie wywarła na mnie ta wypowiedź. Nagle dotarło do mnie, że ja, który tyle lat uczyłem ludzi kontaktu z wnętrzem i któremu wydaje się, że tyle wie, nie posiadam tej prostej, najprostszej i najcenniejszej cechy - zaufania do Boga. Pożegnałem się jak najszybciej i w rozpiętej kurtce, i bez czapki poszedłem piechotą do domu. Trwało to ponad godzinę, ale wcale nie czułem mrozu i w ogóle się nie rozchorowałem. Wtedy w jednym błysku dotarło do mnie, ze stawiałem na niewłaściwe rzeczy. Brakowało mi podstaw, zaufania do Ciebie. Odtąd zacząłem prosić Cię o nie i zaczęło pojawiać się coraz częściej. Czy moja opowieść Cię nudzi? Nic nie mówisz.

Słucham. Wielu rzeczy już nie pamiętasz, kiedyś one jeszcze wrócą i część z nich zapiszesz. Chcę, żebyś opisywał te wydarzenia, bo one dają świadectwo temu, że Mnie znalazłeś i jak to wyglądało. Mogą zatem służyć ludziom jako przykłady tego, co może się dziać z nimi. Prawdy zawsze można doświadczyć, pamiętajcie o tym. Zawsze można ją sprawdzić. Chcesz dowodu? Poproś, a dostaniesz. Ja nie odmawiam szczerze poszukującym. Teraz to już nie odmawiam nikomu. Takie czasy.

Tak, wydarzenia z mojego życia są dla mnie jaskrawym dowodem Twojego oddziaływania i obecności. Przez lata wiele się działo i uczestniczyliśmy w tym razem z szerokim gronem znajomych. Teraz nikt mi nie wmówi, że Bóg nie istnieje albo że nie dba o nas. Moje życie jest tego stałym, a od kilkunastu lat świadomym dowodem. Dziękuję Ci bardzo za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś przez te lata. I za to, że teraz konsekwentnie odwracasz moją uwagę od świata i kierujesz ku Tobie. Dziwne są Twoje ścieżki, którymi mnie prowadzisz. Ale już się nie zastanawiam nad tym, po prostu idę. I jest cudownie, a czasem po prostu bosko.

Zaufanie jest podstawową cechą człowieka myślącego poważnie o sprawach duchowych i drodze do Boga. Zaufanie do Boskiej mądrości i miłości zarazem, która wie i czego wam naprawdę potrzeba, i jak wam to dać. Przemyślcie to sobie dobrze i często do tego wracajcie. W tym, co się dzieje, nie ma pomyłki, żadne, nawet najmniejsze wydarzenie nie jest przypadkiem. Wszystko jest intencjonalne i czemuś służy.

Życie to jest Twoja szkoła.

Tak jest. A tematem lekcji jest miłość.

Pieniądz

Budzę się po kilku zaledwie godzinach snu, świeży i wypoczęty. Spoglądam wokół wewnętrznym wzrokiem, szukam Ciebie. Jesteś. Napływa Twoja miłość, wraz z nią uniesienie, szczęście. Chciałbym, żeby ten, który czyta me słowa, mógł zakosztować Ciebie. Wiem, że uczucia, a szczególnie takie nie powierzchowne, a najgłębsze, te, które przenikają człowieka na wskroś i sprawiają, że głęboko jednoczysz się z Bogiem, są nieprzekazywalne, ale przecież są pokazywalne! Dla Ciebie, mój drogi, ukochany Mistrzu, nie ma rzeczy niemożliwych, więc proszę Cię o to, że jeśli czytelnik poprosi, zwróci się do Ciebie, spraw, aby był gotów, a potem choć na mgnienie oka spraw, by ujrzał Ciebie, Twoją skromność, doznał Twej niewysłowionej słodyczy, ekstazy, szczęścia, którym jesteś.

Zobaczymy, co da się zrobić. Prosisz Mnie o wiele, o bardzo wiele, ale nie powiem, żeby ta prośba była niemiła memu sercu. Zmuszasz Mnie jednak, abym podnosił olbrzymie ciężary, często u ludzi, którzy nie chcą tego, chcą dalej żyć w błędzie.

Cóż mogę Ci powiedzieć. Skoro tak, więc wycofuję się, ofiarowując tę prośbę Tobie, a jej spełnienie do Twego uznania. Czy tak może być?

Może. Wielu ludziom to, czego dotykasz, jest naprawdę niepotrzebne, szukają taniej rozrywki, a wiesz, że Ja nią nie jestem.
Dla serc Mi oddanych zrobię wszystko, lecz
nie będę rozdawał samego siebie na targowisku tego świata.

Twoje odpowiedzi są tak doskonałe, ujmują samą istotę zagadnienia. Myślę, że się nie naraziłem. Jesteś szczęśliwy jak zwykle, więc przepraszam, że mogłeś z mojego powodu przeżyć coś niemiłego.

Ujmij to inaczej. Że mogłem skutkiem tej prośby znaleźć się w niemiłym położeniu.

Tak, dobrze, że to powiedziałeś. Czy rzeczywiście taka sytuacja byłaby dla Ciebie niemiła?

Nie, skądże. Ja jestem w stanie poświęcić się dla każdego i w każdej sytuacji. Problem tkwi w czym innym. Wielu ludzi nie dorosło jeszcze nawet do choćby chwilowego objęcia sobą prawdy duchowej, o którą prosisz. Wielki prąd miłości mógłby przynieść im szkodę, naprawdę. Poza tym nie wiesz, jakie umysły sięgną po treści tutaj zawarte. Wielu nie wierzy w Boga i moje ujawnienie się byłoby wielkim szokiem, dla niektórych zbyt wielkim. Ty pracowałeś ze Mną kilka lat, a wcześniej było kilkanaście lat przygotowań. To sprawiło, że dziś jesteśmy tutaj, teraz, w słodkim zjednoczeniu i we wzajemnej miłości rozpoczynamy kolejny, piękny dzień. Inni - jeszcze ścigają miraże i jeszcze długo będą to robić, ale nie ma w tym błędu. Kilkoro jest już gotowych i dla nich spełnię twoją prośbę.

Dziękuję Ci drogi Mistrzu, Twe słowa przynoszą mi wielką radość. Nie chcę dbać o jakichś innych ludzi, nawracać, nauczać, pouczać czy pokazywać. To nie dla mnie. Proszę Cię, aby sprawy tego świata pozostały dla mnie nieodwołalnie zamknięte i nigdy nie przesłoniły jedynej wartości, Ciebie, mój ukochany przyjacielu, Twojej miłości, bliskości i wszelkiego dobra, które wciąż, wciąż, niewyczerpanie płynie od Ciebie.

Ale od chwili przebudzenia mówisz, że powinniśmy porozmawiać o pieniądzach.

Tak.

Pieniądz rządzi światem - to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy.

To prawda. Rządzi nim, a powinien mu służyć. Po to został stworzony, by ułatwiać życie. Tymczasem ludzie traktują go tak, że im to życie utrudnia.

Przez to, że staje się celem samym w sobie?

Celem, który przesłania wszystko inne, instrumentem zaspokajania wciąż nowych pragnień i zachcianek, także narzędziem dominacji i władzy. To nie jest dobre, nie służy ludziom.

Szukamy szczęścia i pragniemy, by ktoś nas pokochał.

Tak, pieniądz daje iluzję szczęścia, jego namiastkę w postaci zadowolenia z posiadania, władzy, swobody działania, bycia "kimś", czasem pozór bycia kochanym i potrzebnym.

Jest takie powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają, ale pozwalają się bez niego obejść.

A ty jak myślisz?

Że ten, kto wymyślił to powiedzenie, nie wiedział, czym jest szczęście. Kiedy raz się go zakosztuje... A powracając do Twojej poprzedniej wypowiedzi na temat szczęścia, nie mam wrażenia, byś kogokolwiek za to potępiał.

Dobre odczucie, potępianie czy odrzucanie kogokolwiek z jakiegokolwiek powodu nie leży w Mojej naturze. Jestem miłością, nie jakąś jej uwarunkowaną namiastką. Kocham i błogosławię także i tym, którzy gonią za mirażami na pustyni. To też jest pewien etap drogi ku wartościom prawdziwym: trwałemu szczęściu, niekończącej się radości, ekstazie życia. Błogosławię im i jestem z nimi. Kiedyś moje drogie dzieci zrozumieją, że nie przez portfel wiedzie droga wybawienia. Wtedy wskażę im tę właściwą, zupełnie darmową, co więcej, pokażę, że wszystko, czego potrzebowali i naprawdę poszukiwali, zawsze było tuż tuż, w zasięgu ręki. Jestem miłością i kiedyś każdy z was znajdzie Mnie i pójdzie za Mną wprost w Światło.

Powiedz, proszę, czym według Ciebie są pieniądze?

Narzędziem szczęścia i radości.

Przepraszam Cię Mistrzu za to co powiem, ale przypadła mi tutaj rola "advocatus diaboli", więc muszę się wykazać. Dla sporej liczby mieszkańców tej cudownej planety są środkiem przeżycia, czymś, za co kupią dziś, jutro chleb, ryż, i przeżyją dzięki temu kolejny dzień.

To prawda, ale czy będąc biednym, nie możesz być szczęśliwy? Widziałeś Indie, uśmiechniętych żebraków na ulicach, kaleki bez nóg. Oni cieszą się życiem i pośród swego jakże ciężkiego losu wiedzą, że pieniądze nie są problemem i że jest ktoś, kto o nich dba. To nie są żarty, co mówię. Czy myślisz, że biedni nie mają do Mnie dostępu? O, powiem ci, że myślą o Mnie znacznie częściej niż ludzie zadowoleni ze swego losu i żyjący w dostatku. Jestem im bardziej potrzebny.

Mistrzu, ale to nie jest jeden z powodów, dla którego jest tak wiele nędzy na świecie? Przepraszam Cię, jeśli moje pytanie jest zbyt obcesowe.

Nic nie szkodzi. Nie, to nie jest powód nędzy. Ona jest skutkiem wcześniejszych działań, zresztą i samo pojęcie biedy też jest względne.

Dostaję wypłatę czy jakieś dodatkowe pieniądze i zaraz ofiarowuję je Tobie. Natychmiast przychodzi radość. Pojawiasz się. Ostatnio, tak, to był szok, do tej pory myślałem, że pieniądze są złem, a kiedy wziąłem pensję, poczułem płynące od nich gorąco, Twoje gorąco i radość.

Tak, one nie są środkiem przeżycia czy realizacji marzeń, są boskim darem dla tego świata, on jednak użytkuje je niewłaściwie.

Kluczem do zrozumienia tego jest egoizm.

Tak, egoizm i gromadzenie ponad potrzeby. Nie znacie umiaru, macie wystarczająco dużo środków do dobrego życia, ale wciąż chcecie więcej. Nowego samochodu co rok, kupy niepotrzebnych ubrań, przedmiotów. Luksus nie jest złem, bynajmniej, ale kiedy staje się celem samym w sobie, jesteś jego niewolnikiem i musisz nań zarabiać, zamiast cieszyć się tym, co już masz. Jedne społeczności żyją w luksusie, inne klepią biedę. Silni wykorzystują i oszukują słabych, narzucają im swoje prawa i jeszcze nazywają to jedynie słusznym stylem życia. To nie jest dobre.

Czyli działalność charytatywna jest dobra.

Ogólnie tak, np. oddajesz ubrania, w których już nie chodzisz, i sprawiasz komuś radość. To jest dobre. Ale jeszcze lepsze jest stworzenie warunków, aby ten ktoś był w stanie zapracować na siebie i zaspokojenie swych potrzeb. To bardzo ważny punkt, przestaje być wtedy zależny od ciebie i staje się samodzielny.
Niekończące się dawanie to jedno, ale stokroć lepsze jest stwarzanie warunków, aby mogli pomóc sami sobie i nie musieli już wisieć u czyjejś klamki.

Co byś powiedział człowiekowi, który chce mieć dużo pieniędzy?

Żeby się nauczył kochać Boga, bo w Nim znajdzie to, czego szuka.

Myśląc przy tym, że dadzą mu to pieniądze.

Tak, a jeśli ma aspiracje duchowe - niech patrzy na nie jako na prezent od Boga, służący jego radości, utrzymaniu i życiu.

Czy to wszystko?

Wiesz, mógłbym tak bez końca rozmawiać z tobą, ale masz jeszcze inne rzeczy do zrobienia. Kończę więc na teraz i już wyglądam chwili, kiedy ponownie zasiądziesz do pisania.

Dziękuję Ci za twe wyjaśnienia. Wielu rzeczy nie rozumiałem aż do dzisiaj, teraz moje życie zmieni się na lepsze. To dla mnie wielka radość, będziesz bliżej, coraz bliżej... No już kończę, jeszcze tylko to jedno; ofiarowuję tę pracę Tobie, mój Boski Guru.

Gonisz mnie do pisania a ja wolałbym jeszcze pozostać w tej słodkiej unii z Tobą, kosztować Twej żywej, niepojętej dobroci.
Zawsze myślałem, że dobroć jest cechą charakteru, która czasem się przejawia. Ty pokazałeś mi, że jest energią emanującą z Ciebie, czymś tak konkretnym i dotykalnym. Kiedy piszę, muszę skupić umysł na Twoich słowach i przelewaniu ich na papier, na tym, by trzymać się linii i nie bazgrać za bardzo. To powoduje, że
na chwilę muszę oderwać się od Ciebie, Twego żaru miłości.

Pisz. To, co zapisujesz, przyda się i tobie, i innym. Przyda się również i Mnie, więc się nie ociągaj. Nie robię ci wymówek, to zupełnie nie w moim stylu. Te nasze rozmowy zainspirują nową radość, szczęście i wolność od błędów, które pojawią się w twoim życiu. Pisz, pisanie też jest błogosławieństwem, zaufaj mi.

Jestem do Twojej dyspozycji. Z każdym dniem, niemal każdą godziną, przekonuję się, że prawdą jest to, co słyszałem w Indiach w ashramie i co mam nagrane na video:

"And its sweeter and sweeter
As the days go by
Oh what a love
Between a Lord and I!"

"Jest słodka i wciąż słodsza
Jak dni przemijają
O cóż za miłość
Między Ojcem a mną!"

Powracamy do tematu pieniędzy. Jeszcze trochę zostało do przekazania. Tradycyjnie - zarabiamy, aby żyć.

Żyjemy, by się cieszyć, śmiać, kochać i być szczęśliwymi, dlatego pieniądz powinien służyć radości i szczęściu. Właściwie to służy, tylko ludzie nie potrafią tego dostrzec.
Spójrz, ile pracy wymagało powołanie tego wszystkiego do zaistnienia. Kosmosu, planet, gór, rzek, lasów, zwierząt, roślin - olbrzymie przedsięwzięcie. A wy narzekacie, że jest brzydka pogoda.

Widzę, że w subtelny sposób komentujesz moje myśli o padającym deszczu.

Deszcz jest potrzebny ziemi, roślinom i żyjącym tam zwierzętom. Ale nawet nie o to chodzi. Idzie o to, że jest darem dla ziemi i istot ją zamieszkujących. Zasila ją i daje możliwość wzrostu i rozwoju licznym stworzeniom. Twoje ciało składa się też głównie z wody. Człowiek to woda plus dodatki. Tam, gdzie jest sucho, ludzie bardzo cenią deszcz i chmury.

Tak, za ostatniego pobytu w Indiach taka pogoda była dla mnie błogosławieństwem. Bardzo Ci dziękuję, miesiąc bez słońca w lecie to wielka rzadkość.

O, widzisz, już zaczynasz myśleć. Deszcz to dar radości dla życia na Ziemi. Przyzwyczailiście się nie zwracać uwagi i nie cenić tego, co jest. Chęć posiadania więcej oraz stresy i frustracje, które wywołuje, zaciemniają widzenie i radość z tego, co już masz. Dlatego powtarzam po raz kolejny:

Ciesz się z tego, co masz, bo możesz nie mieć nawet i tego.

Gdyby domy, ziemia, rośliny, drzewa, ptaki nagle znikły, to co? Wisiałbyś w przestrzeni i nawet nie miałbyś się na czym oprzeć. Nie cieszyłby cię śpiew ptaków, bo nie byłoby drzew, na których mieszkają.
To, co widzisz wokół, nawet rzeczy i wydarzenia z pozoru błahe i nic nie znaczące, są Moim boskim darem dla was. Wasze skłonności, talenty, wykształcenie, inteligencja, siła fizyczna, zdrowie...

Tak jak w wierszu:
"Szlachetne zdrowie
Nikt się nie dowie
Jako smakujesz
Aż się zepsujesz."

Ciesz się, że jesteś zdrowy, masz co jeść i dach nad głową. W telewizji puszczą czasem jakiś ciekawy film, dobrą operę lub koncert muzyki klasycznej.

O tak, walce Straussa, marsz Radetzkiego, pierwszy raz widziałem, jak podczas koncertu noworocznego wiedeńscy filharmonicy cieszyli się, że grają. Szło im tak lekko, na luzie, może dlatego, że dyrygował Meta, który pochodzi z Indii. Ta muzyka unosi.

Unosi, po to przecież jest. Człowiek żyje pośród boskich darów, ociera się i potyka o nie, zjada je i wydala, wdycha, je, pije i zwraca...

Zwraca?

Gdy pomiesza zbyt wiele gatunków alkoholu.

Wódka jest twoim darem?

Ale wy nie umiecie go używać.

Chodzi o umiar?

Też. Może dawać radość, dobry nastrój, odprężenie, czasem na krótko pomóc przetrwać trudne chwile.

Nie jesteś przeciwnikiem picia alkoholu?

Nie, chociaż wam powinienem powiedzieć: "im mniej, tym lepiej", nie znacie umiaru.

Przyznam, że rzadko pijałem alkohol, butelkę wina przez dwa miesiące, a i to dla smaku. Nie lubię być oszołomiony, nawet trochę.

Czasem i to jest potrzebne i dobre.

Wszystko jest darem miłości i jej służy.

Podobnie praca jest boskim darem dla człowieka, tak samo i pieniądze, które się zarabia.

Zwykle myślimy, że to my wykonujemy pracę, więc i forsa jest naszą własnością.

A kto zbudował tę ziemię? Nie byłoby nawet działek pod budowę! Praca, jak i zarobek jest darem boskim, jedno i drugie winny służyć radości i szczęściu. Temu służy cały wszechświat, to uzasadnia jego istnienie.

Na co wydawać pieniądze?

No wiesz! W pięć minut podasz mi sto rzeczy, które chciałbyś kupić. Powinieneś zapytać nie na co, ale jak je wydawać.

No właśnie, jak?

Najpierw to, co dostałeś, ofiaruj kochającemu Ojcu i Jego miłości.

Tobie.

Potem poproś, by zainspirował cię, kiedy i na co je wydać. Każdy zakup traktuj jako dar od Niego. Jeśli dasz coś komuś, pieniądze, ubranie, żywność, cokolwiek, traktuj to jako dar szczęścia od miłości, która mieszka w sercu, dla miłości, która żyje w drugiej istocie, zwierzęciu. Dawaj z miłością, przyjmuj z wdzięcznością i miłością.
Takie postępowanie wyzwala, pozwalając rzeczom zająć właściwe miejsce w harmonii tego, co jest. To, co jest, jest
doskonałe, chociaż większość sądzi, że nie jest dobre (dla nich). Kiedy ujrzą, pojmą tę doskonałość i nauczą się, jak z nią żyć, wtedy to, co jest, stanie się również dobre. Wszechświat jest jak rower. Błędne myślenie to wkładanie kija w szprychy doskonałej konstrukcji, dlatego większość leży potłuczona, zamiast cieszyć się jazdą. Na szczęście zawsze jestem tuż obok z apteczką.

Widziałem w księgarni książeczkę "Mantry pieniężne".

Chcesz, to podam ci jedną, najlepszą.

Oczywiście, że tak.

Om Namah Shivaja

Om Namah Shivaja? Składam z oddaniem pokłon Bogu przejawionemu jako Shiva? Co to ma, za przeproszeniem, wspólnego z forsą?

A ma. Najpierw trzeba postawić życie na nogach, a nie na głowie, zwrócić się ku Światłu i znaleźć Boga w życiu. Reszta, w tym pieniądze, jako element większej całości, większej radości, większej harmonii, też się znajdą. Jestem i wiem, czego wam potrzeba, przecież dbam o was od tysięcy, dziesiątków tysięcy lat. Kieruję kometami i innymi ciałami niebieskimi, by żadne z nich nie rąbnęło w tę ziemię i nie narobiło wam szkód.
Pieniądze nie są problemem, jedyny problem to błędne myślenie, które przesłania naturalną, obecną wszędzie miłość, dobroć, radość, szczęście. Ucz się i stawiaj swe życie na nogach, a nie na głowie, to jest najważniejsze.

Wizja "tamtego świata"

Mistrzu, proszę Cię, powiedz, jak to ma się do boskiej władzy stwórczej, którą każdy człowiek jest obdarzony.

Mechanizm wszechświata jest doskonały, zawiera w sobie również prawa strzegące rozwoju każdej jednostki. Masz władzę stwórczą i przez to tworzysz skutki, np. pragniesz rządzić i kiedyś to się spełnia. Jednak zagubienie, które ona powoduje, sprawia, że swą działalnością przynosisz cierpienia innym, zmuszasz ich, by płacili podatki ponad miarę, wyznawali twoją religię lub uważali cię za Boga. W kolejnych wcieleniach musisz zebrać skutki, te dalekosiężne, wynikające z naruszenia praw.

Prawa są elastyczne.

Do pewnego stopnia, bo poznajesz i uczysz się, problem zaczyna się, gdy przekraczasz granicę i np. odbierasz innym możliwość rozwoju, zmuszasz do czegoś, co im nie służy.
Sama władza jako taka nie jest złem, bo w ogóle nie ma rzeczy złych, możesz jedynie zrobić z niej zły użytek i w konsekwencji zebrać niemiłe dla ciebie żniwo. Ale gdy wyciągniesz odpowiedni wniosek, owo "zło" staje się dobrem wyższego rzędu, zrozumieniem, wtedy idziesz dalej, bogatszy.

Żyjąc, poznaję zewnętrznie Twoje aspekty tylko w zmniejszonym wydaniu, rozpisane na nasz mały teatr.

Tak jest. Przechodząc przez doświadczenia kolejnych wcieleń, poznajesz różne aspekty Boskości.

Masz tu na myśli człowieka jako całość - duszę, ciało i ducha.

Tak, dopiero na tym poziomie można mówić o wszechświecie jako o wielkiej uczelni. Uczysz się wyrażać miłość, co więcej, uczysz się i doświadczasz, jak nią być. Ni mniej, ni więcej - jak być Bogiem.

Najpierw w działaniu, potem w bycie. Czy jest jeszcze coś więcej?

Pytasz, jakbyś nie wiedział. Miłość, prawdziwie wieczne boskie istnienie, w swym uroku, ekstazie nie ma końca... Nie opisze Go żadne słowo.

Gdybyś wziął najwyższe drzewo
Uczynił zeń pióro
A ocean byłby ci kałamarzem
I gdybyś pisał przez milion lat
Nie oddasz ni maleńkiej cząstki
Boskiej Chwały.

Przemyśl to i nie pytaj Mnie więcej, czy jest coś dalej i czy już Mnie poznałeś w całości. Naprawdę jestem nieskończony i nie wyczerpię się nigdy... Wszystkie kamienie, rośliny, zwierzęta śpiewają swą pieśń, rozpisaną na chór głosów pieśń miłości Stwórcy do stworzenia i stworzenia ku Stwórcy.

Jeśli umiesz powierzyć Bogu swe serce, by je uniósł i sprawił, byś słyszał, co niesie wiatr ponad dalekimi dolinami, ujrzysz prawdy o Jedności przejawionej przez Wielość, usłyszysz subtelne, ciche, lecz przejmujące do głębi tony niebiańskiej symfonii, która rodzi się w sercach miłujących...
Co słyszysz?

Widzę wielką przestrzeń, a w niej miliardy maleńkich, żywych płomyków. Każdy z nich brzmi swą odrębną melodią, a razem składają się na przepiękny poemat duszy. Mówi on o rozkoszy życia, ekstazie miłości, radości spoglądania w twarz kogoś tak kochającego, czułego i dobrego jak... Ty.

Kochają Cię za Twą miłość, widząc w Tobie Ojca, Nauczyciela, Kogoś dla nich, dla nas najdroższego. O słodki Mistrzu, nie mogę już znieść gorąca Twej miłości, jestem jeszcze zbyt słaby.

Widzę ludzkie dusze, tych ludzi w zaświatach, jak przygotowują się do ponownego wejścia w ludzkie ciała. Rozmawiają ze swymi Mistrzami, śmieją się i żartują. Przenika ich niezwykły dreszcz przed cudowną podróżą, którą zaraz zaczną. Są jak artyści, którzy za chwilę przebiorą się i staną za kulisami, by wyjść na scenę i odegrać rolę w sztuce o cudownej treści. Oni to widzą, oni to dobrze wiedzą.

Ziemia jest jakby teatrem, ale aby zagrać w nim dobrze, muszą o tym zapomnieć, bo inaczej nie graliby prawdziwie. Wiedzą, że jednak kiedyś znów się obudzą i pojmą na nowo ukryty sens i treść sztuki - miłość. Będzie to wtedy, gdy znów zejdą ze sceny i zrzucą kostium, przejdą przez krótki korytarz śmierci, i znów spojrzą w Twoje, jakże drogie naszym sercom Oblicze, nasz ukochany Ojcze, miłujący bez granic, gorąco, zawsze, wiecznie.

Kiedyś w przyszłości przyjdzie dzień, że zagrają na scenie świata sztukę o świadomości Ciebie i Twej miłości, wiem o tym, lecz ta księga jest jeszcze dla mnie i dla nich zamknięta. Muszą jeszcze przejść kilka dogrywek, niektórzy bisów, by przejść do innych teatrów wydarzeń wznioślejszych i bliższych Tobie - tam gra się świadomie, wyrażając całym sobą Twój Byt - miłość, radość, szczęście. O kochające Światło, spoglądać na Ciebie za życia w ciele jest ogromną łaską. Dziękuję.

Widzę też tych, którzy nie muszą już grać, ale chcą. To Mistrzowie przychodzący całymi zastępami, by żyć wśród ludzi. Potem żyją zwyczajnie, pracują i zmagają się ze wszystkim jak inni. Jest jednak pewna różnica - ich nic już nie wiąże ani nie ogranicza, są tu z czystej miłości do Ciebie i Twego Planu. Jest ich wielu, każdy z nas kogoś takiego spotkał...

Płomyki na dnie dusz łączą się ze sobą, tworząc coraz większy ogień, pryska cień, wznosi się kurtyna cząstkowych zaistnień, jest jeden wielki Ogień, Światło bez początku i końca, jasne, żywe, wieczne... To MIŁOŚĆ.

Widzę jeszcze dalej, o tak, widzę wiele rzeczy, ale to jeszcze nie czas ani miejsce, aby o nich pisać. Dajesz mi delikatny znak, abym już przestał. To, co jest dalej, nie jest przeznaczone dla żyjących.

Mantry

Mam kłopoty z żołądkiem i wątrobą, ale mówisz mi, że nie powinienem iść do lekarza. Powiedziałeś, że spalam w ten sposób złą karmę.

W ten czy inny sposób musisz to przejść, te sprawy już znasz, więc lepiej spalić przeszłość w ten sposób do końca. Nie lecz się, bo osiągniesz tylko krótkotrwałą poprawę, a pogorszy się coś innego, stanowczo to jest najlepszy sposób.

Kiedyś we śnie powiedziałeś, że cierpię z powodu pijaństwa w przeszłości. Myślałem, że to chodzi o to życie - w młodości omal nie zapiłem się na śmierć spirytusem.

Nie, to dawne sprawy. To było straszne, umarłeś z powodu alkoholu.

Przez piętnaście lat byłem abstynentem.

Uwielbiasz skrajności.

Nie wiem, dlaczego sam muszę wszystkiego dotknąć i spróbować, jaki ma smak. Moja droga ku Tobie to też ciąg inspiracji i doświadczeń, jedne przygotowują na drugie, potem pokazujesz sens wydarzeń i idziemy dalej. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny. To tak już trwa kilkanaście lat z okładem, w tym kilka na serio.

To prawda, dajesz Mi wiele radości. Nie przestanę pracować z tobą, ty jesteś Mną, całkowicie i bezapelacyjnie, minie trochę czasu w twoim świecie, aż stanie się to dla ciebie jasne.

Mam jeszcze pytanie trochę niezwiązane z treścią naszej rozmowy.

Wal.

Czy podyktujesz jeszcze rozdziały o mantrach, medytacji i o świecie energii subtelnych?

O medytacji już jest sporo, ale coś jeszcze dorzucę, o mantrach - tak, wyjaśnienie znaczenia i działania, o świecie energii - też coś się znajdzie, i to będzie już koniec tej książki.

Mówiłeś wcześniej, że będzie następna.

Tak, za jakiś czas, musimy dać odpocząć czytelnikom i stopniowo dawkować szok poznawczy, ale rzeczywiście, przygotowałem już materiał do następnej książki. Muszę jednak najpierw przygotować ciebie, udzielić światła i dać dotknąć spraw, które poruszę, żebyś nie pisał o rzeczach z Księżyca, ale o tym, co może zdarzyć się i zdarza w życiu.

Może zatem porozmawiamy o mantrach i bhajanach?

Dobrze.

Moja obserwacja jest taka: mantry, podobnie jak bhajany (pieśni miłości i oddania się Bogu), wyzwalają - nie wiem skąd - wysokie i silne energie. Pamiętam, jak kilka lat temu rozbudzony w środku nocy nie mogłem poradzić sobie z natrętnymi myślami. Poradziłeś mi, abym mówił mantrę i ofiarowywał ją Tobie. Po kilku minutach myśli całkiem znikły, a w miejsce niepokoju przyszło dobre samopoczucie i błogość. Od tej pory często korzystam z ich działania.

Pamiętasz, co to była za mantra?

"Om Namah Shivaja", czyli składam pokłon Bogu przejawionemu jako Siwa.

To potężna mantra oczyszczająca, wyciszająca umysł i skupiająca jego subtelne prądy. Mantry należy mówić z miłością i oddaniem, ofiarowując je Temu, który Jest, wiele negatywnych skłonności ulega wtedy spaleniu. Można też używać różańca ze 108 kulek i liczyć na nim mantry.

Kiedyś często to robiłem.

Zawsze możesz do tego powrócić, to nie boli.

Przywiozłem z Indii kilka różańców, dużą rudrakszę (z owoców świętego krzewu joginów, poświęconego Sziwie), kilka mniejszych z drzewa sandałowego oraz tybetański z kości wielbłądziej. Ten ostatni dostałem w prezencie i nie chciałem zrobić przykrości ofiarodawcy swą odmową.

Możesz go komuś podarować, nie chcę go tutaj.

Mogę po prostu wyrzucić go do śmieci.

Tak zrób. Rudraksza jest najlepsza, najłatwiej oczyścić ją z energii i ponownie naładować, pokażę ci jak.

Om Namah Shivaja można też łączyć z pokłonami, tak robiłem.

Można, wziąwszy pod uwagę fakt, że w obecnych czasach największym problemem jest wybujałe ego.

Ten problem jest również i u mnie.

Już nie. Panuję nad sytuacją, tym niemniej teraz właśnie przechodzisz cięższy okres, bo oczyszczam właśnie te sprawy, więc wychodzą i mają wpływ na twój stan psychiczny. Jak czujesz, to możesz zrobić kilka pokłonów, mogą być mentalne.

Om Namah Shivaja pomaga zdjąć ciężary ego.

Tak, ma bardzo wiele znaczeń, jest wysoka i silnie naładowana, można wibrować ją stale.

Rozmawiałem na ten temat z kolegą. Mówił, że nie chce bombardować swego umysłu mantrami.

Tak jakby miał w nim coś cennego. Mantra jest jak woda, zmywa brud wieków.

Pewną odmianą poprzedniej jest "Om Namah Baba".

Ta jest silniejsza niż poprzednia, ma, mówiąc językiem energii, "szersze spektrum" i jej oddziaływanie jest głębsze.

Którą zatem wybrać?

Kierować się wyczuciem.

Jeszcze silniejsze działanie niż wypowiadanie ma śpiewanie mantr.

To prawda, można podśpiewywać sobie stale, np. przy pracy, zaraz zobaczycie efekt, będziecie mniej zmęczeni i praca pójdzie raźniej.

Którą mantrę omówisz teraz?

"Om Sri Guru Ciaranam Namaha". Składam pokłon u stóp Boskiego Guru i ofiarowuję Mu swoje ego.

Potężna mantra wzbudzająca oddanie i zaufanie do Boga, oczyszczająca z przywiązań i "światowego" sposobu myślenia, silnie kieruje prądy umysłowe ku Bogu jako Przewodnikowi i Nauczycielowi. Ma formę krótką: "Sri Guru Ciaranam".

Pamiętam, jak przed laty śpiewałem bardzo starą mantrę i jak silne wrażenie robiła na mnie:

Tvameva Matha Cha Pita Tvameva
Tvameva Bandhu Cha Sakha Tvameva
Tvameva Vidya Dravinam Tvameva
Tvameva Sarvam Mama Deva Deva


Tyś jest moim Ojcem i Matką
Tyś jest moim najlepszym Przyjacielem
Tyś jest moim najbliższym Krewnym
Tyś jest moją mądrością i siłą
Tyś moim skarbem, moim wszystkim
Tyś jest moim Bogiem
Boże wszystkich Bogów

Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że to jest prawda. Jesteś mi drogim Ojcem, czułą, kochającą Boską Matką, całkowicie oddanym Przyjacielem, najdroższym krewnym, Nauczycielem i wreszcie moim ukochanym Bogiem. Kocham Cię, kocham.

Z wzajemnością, że nie masz pojęcia.

Mistrzu, ofiarowuję tę książkę po raz kolejny Tobie, nikt nie może być bardziej wartościowym jej adresatem. Kocham Cię.
Te chwile, które spędzam tutaj z Tobą, są cudowne. Chcę Ci ofiarować nie tylko ją, dołożę jeszcze swoje życie, całą miłość, całą radość i całe szczęście. Proszę, przyjmij je ode mnie, nie mam nic bardziej wartościowego.

Kocham cię, drogi i oddany uczniu. Sprawię, że zrozumiesz jeszcze więcej i głębiej wtopisz się w mój Byt.

Słucham teraz muzyki, kobieta delikatnym głosem śpiewa długą mantrę z refrenem:

Cit ananda rupa - ham
Sivo - ham, Sivo - ham

Jestem ucieleśnieniem Świadomości i Szczęśliwości
Jestem Siwą, jestem Siwą

a ja czuję radość i uśmiech płynący z jej głosu. Ta muzyka unosi, i stało się to, gdy rozmawialiśmy. Dziękuję Ci za to, Baba.

You are welcome.

Pozostała nam jeszcze starożytna Gayatri:

Om
Bhur Bhuva Svaha
Tat Savitur Varenyam
Bhargo Devasya Dhimahi
Dhijo Yo Nach Prachodayat
Om Shanti Shanti Shanti


O Ty, Który Przenikasz Trzy Światy (ziemski, eteryczny, niebiański)
czcimy (varenyam) Twój nieopisywalny Boskie Istnienie (Tat) pod postacią słonecznego światła dającego życie (savitur)

medytując (dhimahi) nad twym wszechprzenikającym Boskim Światłem (Devasya)
prosimy cię usilnie (yo nach prachodayat) o oświecenie umysłów (dhijo)
Om Pokój Pokój Pokój.
(Shanti oznacza pokój poza wszelkimi pojęciami - boski spokój umysłu i duszy.)

Om (symbol Brahmana)

Potężna mantra oczyszczająca. W początkowych etapach drogi duchowej warto mówić ją co najmniej trzy razy dziennie: rano po przebudzeniu, w ciągu dnia (około południa) oraz tuż przed zaśnięciem. Można oczywiście częściej.

Jednak od dłuższego czasu już jej nie mówiłem, nie miałem na to Twojej inspiracji.

Nie była ci potrzebna, kiedyś tak. Ze względu na swą "siłę przebicia" niweczy negatywne stany psychiczne, przerywa myślotok, niszczy i spala przywiązania, te najcięższe. To taka "ciężka artyleria", bardzo skuteczna w uciszaniu rozbieganego umysłu, przydatna w stanach zmęczenia, przepracowania, wtedy trzeba powtórzyć ją lub zaśpiewać kilka - kilkanaście razy.

Właśnie, mówić, powtarzać w myśli, śpiewać?

Najlepiej śpiewać, powoli, niekoniecznie głośno, można mówić, czytać lub tylko powtarzać w myślach. Ostatnia mantra to będzie Brahman Mantra.

O, to doskonale, od lat, kiedy wypowiadam ją przed posiłkiem, czuję się unoszony bardzo wysoko. Gdy to zauważyłem, to zacząłem powtarzać ją kilka razy, ma niezwykłe działanie i podobnie niezwykłą treść. Oto ona:

Brahma'rpanam Brahma Havir
Brahmagnau Brahmana Hutam
Brahmai'va Tena Gantavyam
Brahma Karma Samadhinaha

Aham Vaisvanaro Bhutvyaha
Praninam Deham Ashritaha
Pranapana Samayuktaha
Pachamy Annam Chaturvidham

Om Shanti Shanti Shanti


Czyniący ofiarę jest Brahmanem
Czyn ofiarny jest Brahmanem
Ofiara jest Brahmanem
Składana w świętym ogniu
Który jest Brahmanem
Tylko ten osiąga Brahmana, kto w całym swym działaniu
Jest Brahmanem

Jestem Vaisvanaro
Wszechprzenikającą energią kosmiczną
Zamieszkującą w żywych istotach
Jednocząc się z tchnieniem życia, które w nie wchodzi
A potem opuszcza
Spożywam cztery rodzaje pożywienia.

Mantra ta jest zwróceniem się do Boga, ofiarujemy Mu posiłek i prosimy, aby poświęcił go i usunął wszelkie niskie energie, które mogłyby nam zaszkodzić. Jest również bardzo potężna i niekoniecznie trzeba mówić ją wyłącznie przed posiłkami.

Baba, powiedziałem teraz po kolei wszystkie mantry, o których mówiłeś, i jeszcze kilka innych. Najsilniej odebrałem tę, której tutaj nie ma. Czy mogę też ją podać?

Tak.

Przy tej aż trzeszczało mi w głowie i pojawiła się niezwykła jasność. Jest jak kopnięcie prądem. Z pozostałych najsilniej i najgłębiej odebrałem Brahman Mantrę, Om Namah Shivaja unosi i daje radość, ale Om Namah Baba to kontakt z Tobą, dobrocią, czystością, miłością, to unoszenie ku Tobie. Om Sri Guru Ciaranam Namah to kontakt z miłującym Nauczycielem, otwarcie na wiedzę, nauki i natchnienie.
Z nich wszystkich najsłabiej zadziałała na mnie
Gayatri, choć nie wątpię, że jest bardzo silna.

Jest silna, ale już nieodpowiednia dla ciebie. Pokażę ci, w jakich sytuacjach możesz ją stosować z dobrym skutkiem, bardzo oczyszcza atmosferę, to ciężki kaliber.
Napisz teraz o
Sai Gayatri.

O tak, to jest owa mantra, o której wcześniej wspominałem. Od lat wiem, że jest bardzo silna, a jej działanie można porównać do jaskrawego duchowego światła. Myślę, to znaczy czuję, że daje dość gwałtowne i radykalne oczyszczenie.

Tak, dlatego należy się do niej przygotować. Poprosić Boga o asystę i pomoc, ofiarować Mu ją i dopiero śpiewać lub powtarzać. Z nią nie ma żartów, jest bardzo potężna i niesie wiele światła. To zwrot do Sai Baby, obecnego Awatara na Ziemi.

Czyli do Ciebie, mój drogi Mistrzu.

Z ust mi to wyjąłeś.

OM
Saishvaraya Vidmahe
Sathya Devaya Dhimahi
Thannah Sarvah Prachodayath
OM Shanti Shanti Shanti


Wiem, że Sai Jest Bogiem
Ucieleśnieniem Najwyższej Prawdy
Boskiego Absolutu
Proszę Go, aby kierował moim życiem
i prowadził do zjednoczenia z Bogiem.

Ta mantra o potężnej sile łamie wszystkie zapory, otwiera blokady, oczyszcza organizm energetyczny, porządkuje psychikę, oczyszcza i uwzniośla umysł. Jej energia ma niezwykłą siłę oddziaływania, ponad i na przekór wszystkim możliwym błędom, iluzjom i przeciwnościom, prowadzi do zjednoczenia z Bogiem. Niesie ona cząstkę boskiej mocy Bhagavana Sri Sathya Sai Baby.

Mistrzu, które mantry poleciłbyś na początek?

Gayatri, potem, gdy człowiek jest w ciszy i spokoju, Om Namah Shivaja i Om Namah Baba. To samo dotyczy Om Sri Guru Ciaranam Namah. Można powtarzać je stale, o ile umie się utrzymać je w umyśle, unoszą ponad poziom energii świata.
Mantrę
Tva Meva Mata mów wtedy, gdy jesteś w stanie przywołać i wczuć się w jej sens. Daje bardzo wiele.

A Sai Gayatri?

Sai Gayatri można mówić tak jak Gayatri, trzy razy dziennie: rano, w ciągu dnia i wieczorem. Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, można ofiarować ją Bogu, kilka do kilkunastu razy.

Nawet do 108?

Tak, ale to po pewnym przygotowaniu, nie od razu.
Mam jeszcze taką wskazówkę natury ogólnej. Sprawę mantr i ich stosowania najlepiej pozostawić Bogu, zwrócić się do Niego, aby pokierował, które mantry, kiedy i jak często stosować. Niekoniecznie akurat najsilniejsza pasuje do aktualnej sytuacji, stanu etc.
Mogą "same" przychodzić na myśl, można czuć potrzebę ich powtarzania i ofiarowywania Bogu.

Tak, można by przez całe dnie mówić mantry i nie pracować.

Co to szkodzi? Ludzie i tak nie robią nic ważnego, głównie wiele hałasu wokół własnych spraw. Raz na jakiś czas mogliby dla odmiany zrobić coś dla Boga.

Tak, rzeczywiście, dziękuję Ci za wspaniałe wyjaśnienia, zaraz sam usiądę i się pobawię.

Miłej zabawy.

Dziękuję Ci, drogi Sadguru. Jeszcze tylko ostatnie pytanie. Mówiłeś o rewolucyjnym znaczeniu medytacji, występowałeś przeciw "buczeniu" mantr, a teraz sam je podajesz i objaśniasz.

Działanie mantr można porównać do działania wody. Dolewanie czystej do zbiornika ma sens wtedy, gdy chcesz go oczyścić i napełnić świeżym płynem. Co się stanie, gdy wlejesz czystą wodę w błoto? Tylko straci swą jakość. Mantry mają sens jako element większej całości. Po co ci ich oczyszczające działanie, jeśli nadal chcesz żyć w błocie. Same z siebie nie wyniosą cię ku Bogu, tu potrzebna jest przemiana całego człowieka.
Jeśli masz zamiar tylko się nimi pobawić, to określ to jasno na początku, unikniesz rozczarowań i po prostu zaznasz trochę rozrywki.
Jeśli traktujesz je, Mnie i siebie poważniej i czujesz, że jesteś gotów na coś głębszego, to witam cię z szeroko otwartymi ramionami, ćwiczenia te są właśnie dla ciebie. Mantry nie są koniecznością na drodze duchowej, są ułatwieniem, pomocą, czasem rozrywką i zabawą.
Najważniejszą, co stale powtarzam i będę powtarzał, jest...

Miłość.

Tak.

Teraz nieco inaczej stawiasz sprawę niż kilka lat temu.

Nie inaczej, tak samo. Miłość jest ważna. Kocham tych, którzy zwracają się ku Mnie, i tych, którzy odchodzą, nie wartościuję ludzi ani nie warunkuję swej miłości. Ja zawsze jestem ten sam Baba, czy przyjdziesz do mnie teraz, za dziesięć czy sto lat, wciąż będę ten sam. A ja wiem, że przyjdziesz. I to jest Moja radość.

Kierować się... czym?

Przez kilka dni, podczas czytania książek Neale Walsha, trafiałem na odniesienia do słów, jakoby należało się w życiu kierować uczuciami, ponieważ są one językiem duszy, i jakoś czuję, że coś tu jest nie tak.

Temat wymaga rozwinięcia. Uczucia jako język duszy? Tak, w pewnym stopniu tak, o ile człowiek potrafi i ma na tyle siły duchowej, aby wznieść się odczuwaniem na poziom komunikacji z duszą. Dziś to jednak wielka rzadkość. Znacznie bezpieczniej jest kierować się w życiu miłością do Boga, chociażby z tego względu, że z Niej wynikają wszelkie dodatkowe dary duchowe i materialne, jeśli są potrzebne. Dusza to tylko część istoty ludzkiej, bo człowiek jest jednością ze Mną w miłości i szczęściu i nie jest ani ciałem, ani duszą.

Wielu ludzi jednak tak żyje, szczególnie dla kobiet uczucia są bardzo ważne.

Tak, ale Bóg jest jeszcze dalej, także jeśli poszukujesz kontaktu z Nim, to nie zatrzymuj się na uczuciach.

W takim razie jak praktycznie rozwiązać problem, czym się kierować w danej chwili?

Praktycznie to zwróć się do Boga, aby pokierował tobą, i działaj bez specjalnego zastanawiania się, według tego, co ci się nasuwa w danej chwili. Zaufaj Mi. W każdej, nawet najbardziej błahej sytuacji możesz zwrócić się do Mnie. Działaj bez oczekiwania skutków, w tym skutków dla ciebie, bez zaangażowania emocjonalnego, kieruj myśli i serce do Boga, to najwłaściwsza droga.

Czyli należy myśleć mniej i odrzucić uczucia?

Nie, nie odrzucać niczego ani nie walczyć ze sobą. Skupienie na Bogu powoduje, że oczyszczasz się w sposób naturalny, cichną myśli i emocje, a pojawia się inspiracja wewnętrzna i ona pochodzi wprost ode Mnie. I to nią dopiero warto się kierować w życiu. Kierujcie się ku Bogu, tak jak potraficie, a sami zobaczycie, jak zmienia się wasze życie.

Czyli też mniej walki ze sobą.

Zdecydowanie tak, wasze wewnętrzne zmagania nie służą niczemu, tylko wiążą was z ziemią. W dużej części są one skutkiem zaangażowania w sprawy świata, przesiąknięcia jego problemami i sposobem myślenia. Nie walczcie ze sobą, zostawcie to i kierujcie się ku Bogu. Walka wewnętrzna powoduje jeszcze większe skupienie na samych sobie, a powinniście więcej skupiać się na Bogu, bo w Nim i Jego Miłości znajdziecie rozwiązanie waszych problemów.

Czy i próby zmian w nas samych też powinniśmy zostawić?

Nie, ale uważaj - pytanie jest zbyt ogólne. Zmiany w życiu odnoszące się do twojej relacji z Bogiem, medytacja, bezinteresowna praca, inna organizacja zajęć, tak aby mieć czas dla wyciszenia, to jedno, natomiast narzucany sobie rygor czy chęć dopasowania wewnętrznego do wzorów społecznych, religijnych czy jakichkolwiek zewnętrznych, to coś zgoła innego.
Po pierwsze nie myślcie, że inni mają cudowną receptę na wasze problemy, a jedyne, co powinniście zrobić, to się dostosować. To zupełna pomyłka. Zostawcie ludzi, społeczeństwo i religie z ich sprawami i zaufajcie Bogu i temu, że On dobrze wie, jak was poprowadzić i czego wam potrzeba. Udajcie się w nieznane, tam gdzie jeszcze nie byliście, zgódźcie się na niepewność i nieokreśloność, niespodzianki i radość żeglugi poza mapami. Dla Mnie nieznane jest znane. A jak nie wiecie, co zrobić - kierujcie się do Mnie z prośbą o pomoc. A po drugie - budujcie relacje opartą na miłości ze Źródłem wszystkiego.

Zmieniać świat czy zmieniać siebie?

Doskonałe pytanie. Jeśli nie rozumiesz siebie, jeśli nie wiesz, kim jesteś i kim Ja jestem dla ciebie, jeśli nie potrafisz odebrać jasnych wskazówek ode Mnie, to każde twoje działanie będzie obciążone niewiedzą i błędem. Możesz mieć jak najlepsze intencje (chwała za nie) i jednocześnie szkodzić i sobie, i innym. Nie macie całości obrazu, nie znacie przyczyn, skutków, zaległości karmicznych, losu ludzi, z którymi macie do czynienia. I chociaż teoretycznie wydaje się, że wiecie tak wiele, to praktycznie nie wiecie nic. Powtórzę jeszcze raz - praktycznie nie wiecie nic.

Jakie więc jest wyjście z tej sytuacji?

Ofiarować sytuację Mnie i zwrócić się z prośbą o pomoc i Mój udział.

O tak, pamiętam jak przed laty przyszedłem rano na wykład i zanim jeszcze się zaczął, dotarło do mnie, że nie wiem tak naprawdę, po co tu jestem. Oczywiście, moim obowiązkiem jest przekazać pewną partię materiału i wyjaśnić możliwe wątpliwości, ale to tylko część zadania. Dlaczego się spotkałem tego dnia z tymi ludźmi i jakie było tak naprawdę głębsze znaczenie tych chwil - nie wiedziałem. Byłem przy tym świadomy tego, że człowiek z boku powiedziałby: "ot zapisali się na zajęcia, to i przyszli, a że akurat dziś ci a nie inni, to przypadek", ale miałem głębokie poczucie, że to słabe wyjaśnienie.

Pamiętam, jak stałem i zastanawiałem się nad takim pytaniem, i po prostu zdałem sobie sprawę ze swojej niemocy i niewiedzy. Za oknem jesień pomalowała cudownie drzewa. Był śliczny, październikowy poranek, rześkie powietrze wpadało przez otwarte okno.
Wtedy nawiedziła mnie szczęśliwa myśl, może jedna z tych, co odmieniają życie, że zwrócę się do Ciebie i poproszę o pokierowanie sytuacją. I jak pomyślałem, tak zrobiłem: "Na dobrą sprawę nie wiem, po co tutaj jestem, bo to wiesz tylko Ty, proszę Cię, pokieruj sytuacją tak, jak Ty sobie tego życzysz, wyraź to, co Ty pragniesz, zdaję się na Ciebie i jestem do Twojej dyspozycji".

Kiedy skończyłem, zaczęła napływać Twoja intensywna miłość i było jej coraz więcej i więcej, aż prawie nie mogłem wytrzymać. Podszedłem do okna i udałem, że w zamyśleniu wyglądam na zewnątrz, i tak trwałem, a Twoja żywa, czysta i darząca ekstazą miłość po prostu płynęła, unosiła daleko w niebo. Byłem znany wśród studentów z niestandardowego zachowania (uważałem, że powinni mieć nieco podstaw do opowiadania fascynujących legend o zachowaniu naukowców), więc spokojnie czekali na początek wykładu. To trwało około kwadransa, po którym poczułem, że powinienem jednak zacząć wykład, i tak zrobiłem. Od tego czasu wielokrotnie zauważałem Twoją interwencję - w pracy, w rozmowach z ludźmi, w negocjacjach biznesowych. Teraz zwracam się do Ciebie znacznie częściej.

A możesz zawsze i w każdej najmniejszej sprawie. A im częściej będziesz to robił, tym Moja Miłość będzie częściej dawała o Sobie znać w twym życiu. Dotyczy to ciebie i każdego innego człowieka.

Teraz pilnuję, aby przed każdym spotkaniem, rozmową, w tym telefoniczną, nawet całkiem małymi rzeczami, prosić Cię o pomoc i ofiarować Ci tę czynność.

Nawet zapisanie długopisem numeru na kartce papieru jest dobrym powodem zwrotu do Mnie. Ja to akceptuję i błogosławię. Każda czynność, jaką spełniacie, jest drogą ku Bogu.

Czyli raczej nie zmieniać świata?

Zanim nie będziesz na trwałe żył w miłości do Boga i potrafił we wszystkim kierować się Jego głosem - raczej nie.

A co ze zmianą siebie?

To samo. Nie wiesz, kim jesteś, nie wiesz, po co tu jesteś, nie znasz ani przeszłości, ani przyszłości, widzisz tylko niewielką cząstkę własnych procesów psychicznych, więc można powiedzieć, że niewiedza jest twoim naturalnym stanem w stanie, w którym się znajdujesz. Jeśli to "zrozumiesz", to zrozumiesz również, że "sam z siebie" nie jesteś w stanie zrobić nic sensownego.

W dzisiejszych czasach rozwój duchowy to dwie sprawy: oczyszczenie i nawiązywanie relacji z Bogiem. Oczyszczanie z więzów i zaległości przeszłych to naprawa i strojenie odbiornika radiowego na właściwą falę. A druga sprawa - nawiązywanie relacji - to słuchanie audycji i wprowadzanie w życie wskazówek, które się pojawią. Do obu tych zadań idealna jest miłość ku Bogu, bo oczyszcza, unosi umysł i serce, otwiera na Boskie tchnienia i na dodatek przyciąga Rozmówcę...

Wielu ludzi twierdzi, że słyszy Twój głos i każe im on zwracać uwagę innym, czasem nawet zmuszać do zmiany zachowania. Jak jest naprawdę?

Aby być prawdziwie pewnym, że to Ja przemawiam, trzeba przejść długą drogę, przede wszystkim stosować w życiu to, co samemu przekazuje się innym. Jednak są sytuacje, gdy tak postępuję, nie ma reguły. Moje działanie zależy od sytuacji. Nawet przez ludzi niespełna rozumu mogę mówić do was, i takie rzeczy się zdarzają.

Jak więc odróżnić "dobre" przekaźniki od "złych"?

To nie jest takie proste i generalnie nie da się podzielić tej grupy ludzi na tych dobrych i złych. W zależności od sytuacji możecie otrzymać wartościowe wskazówki dostosowane do waszego poziomu rozumienia.

To trochę tak jak w szkole, są nauczyciele w klasach początkowych i to, co przekazują, może się wydawać uczniom klas starszych zbytnim uproszczeniem, ale młody umysł tylko to jest w stanie pojąć. O jednym należy pamiętać - można wysłuchać każdego, ale nie należy wiązać się z nikim, ponieważ to przeszkadza na drodze do Boga. Poza powyższym pamiętajcie, że nie przekaźnik się liczy, ale Nadawca, i to w Nim powinniście pokładać nadzieję. Jeśli tak podejdziecie do sprawy, jeśli pojmiecie, że to, co się wydarza wokół was, książki, które dostajecie do rąk, te niby "przypadkowe" spotkania, nauki i nauczyciele - są to wszystko znaki wskazujące na głębszą rzeczywistość miłości, wtedy będziecie blisko prawdy. Spotkania czy przekazy od Mistrzów i ode Mnie są tylko znakami, drogowskazami, a liczy się cel, a jest nim wasza miłość ku Bogu. Weź przykład radia - czy cenisz odbiornik za czystość dźwięku, czy nadawcę za jakość audycji?

Czy jest coś, co chciałbyś może przekazać ludziom, którzy sądzą, że mają kontakt z Tobą?

O tak. Pamiętajcie, czemu to wszystko służy. Jeśli uważacie bądź jesteście już pewni, że słyszycie Mój głos, wiedzcie, że służy on przede wszystkim wam i waszemu indywidualnemu wyzwoleniu, a większość wskazówek jest kierowana do was, abyście mogli najpierw na samych sobie sprawdzić ich prawdziwość i skuteczność. Końcem tej drogi jest zawsze miłość ku Bogu i z pewnością nic innego, ani wakacje na innych planach czy planetach, ani budowanie osobistej wielkości i znaczenia, ani prowadzenie innych. Tak, również nauczanie i wskazywanie drogi innym jest celem trzeciorzędnym w porównaniu z tym, co sami możecie otrzymać ode Mnie. Kierujcie się bardziej ku miłości do Boga, a mniej ku światu, jego sprawom i ludziom. Rozbudowujcie relacje z Bogiem poprzez autentyczną miłość i oddanie Jemu. Inne sprawy, w tym także nauczanie i zmienianie świata, pozostawcie Mnie. Czyż tworząc ten świat i doprowadzając go do stanu, w jakim jest obecnie, mogłem się pomylić? Zastanówcie się. Czy istnieje taka możliwość? A nawet jeśli się pomyliłem, to czy nie mógłbym zaraz naprawić Mojego błędu?

Rzeczywiście... To ciekawy punkt spojrzenia. Nawet jeśli się pomyliłeś, to przecież możesz naprawić każdy błąd w jednej chwili. Więc nie ma błędu, a to, co się dzieje, jest Twoją wolą?

Tak, nie ma żadnego błędu. Ludzie, którzy mają zdolności do słyszenia głosu Mistrzów i Mojego, stanowią specjalną grupę, ponieważ wprowadzają w społeczeństwo nowe treści i mogą wskazać innym nową jakość życia i nowy wartościowy kierunek. Podążanie nim zmienia zasadniczo relację człowieka ze światem i Bogiem, a to jest droga do prawdziwej przemiany was wszystkich i świata wokół was. Szanujcie ich, niezależnie kim są, szanujcie swoich nauczycieli duchowych, również niezależnie kim są czy kim byli. Ale waszą ufność i miłość pokładajcie w Bogu, a nie w żadnym Jego ziemskim przejawie, nawet najwspanialszym. Nauczcie się odróżniać drogowskaz od celu.

Dary nadzmysłowe

Kilka dni temu usłyszałem od Ciebie rzecz arcydziwną. Powiedziałeś, że Ty sam nie znasz Siebie Samego.

Ach, ci ludzie! Nie, tego nie powiedziałem. Powiedziałem ci, że poznawanie Siebie jest jednym z mych celów, ale ustępuje znacznie przejawianiu i wyrażaniu Miłości, którą Jestem. Dlatego poznanie, tak jak to wy pojmujecie, jako gromadzenie wiedzy o Sobie, nie jest dla Mnie wartością, ponieważ wiem to, co powinienem wiedzieć o wszystkim. I każdy z was też mógłby sięgnąć do Mojej skarbnicy wiedzy, gdyby tylko...

Tak?

Potrafił Mnie gorąco pokochać. Miłość przyciąga Miłość, a przed Nią wszystkie bramy stoją szerokim otworem.

I można np. poznać przyszłość?

Tak, oczywiście, wielu ludzi posiada te zdolności, ale najczęściej się z tym kryje. Nie jest to nic specjalnie wielkiego, dlatego że wielkość to sięgnięcie do Miłości, a nie spoglądanie w przyszłość. Jasnowidzenie jest jedynie zabawą i można z niego zrezygnować w każdej chwili bez żadnego uszczerbku dla drogi duchowej, a wręcz z wielką korzyścią na etapach początkowych.

Czyli potwierdzasz, że tak zwane zdolności parapsychiczne nie są oznaką rozwoju duchowego?

Najlepszą oznaką rozwoju duchowego jest to, na ile potrafisz kochać Boga i żyć w tej miłości w ciągu dnia. O reszcie tak zwanych zjawisk parapsychicznych najlepiej zapomnijcie na dobre. Jest to bowiem najprostsza droga w maliny i człowiekowi o aspiracjach duchowych podobne zdolności nie są do niczego potrzebne.

Ale na przykład wielu świętych posiadało takie dary duchowe.

Wasza definicja świętości nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, wśród tak zwanych "świętych" jest wielu ludzi zupełnie niezasługujących na to miano. Podobnie przejawianie zdolności nadzmysłowych nie jest dowodem duchowości, a jedynie tego, że takie zjawiska istnieją. Wielu ludzi w ogóle niezwiązanych z jakąkolwiek religią posiada zdolności ku jasnowidzeniu w swych rozmaitych formach.
Już powiedziałem, co jest miarą duchowości - zdolność do trwania w miłości do Boga i kierowania się nią w życiu. Reszta jest tylko dodatkiem.

Wielu joginów, mistrzów i nauczycieli jogi również demonstrowało zdolności parapsychiczne.

Bardzo wielu w ogóle ich nie pokazywało i nie pokazuje, rozumiejąc doskonale ich znaczenie, i nawet nie uczynią nigdy wzmianki, że czymś takim dysponują. Przemyśl to. Nie to jest ważne, co widać na zewnątrz. Często jest to tylko pozór ukrywający pustkę wewnętrzną.

Tylko Ty jesteś Pełnią.

Jestem Miłością.

Znów odwołam się do książek o joginach - niektórzy z nich przejawiali zdolności panowania umysłowego nad przebiegiem sytuacji, potrafili władać umysłami innych i przywoływać rozmaite wydarzenia.

To prawda.

Czy i to nie jest jakąś wartością?

Nie. Wartością jest Miłość i to Ona się liczy. Pozostałe zdolności są nietrwałe, a ich znaczenie dla duchowości mocno problematyczne. Setki ludzi goniło za mirażami i wikłało się w prawo przyczyny i skutku zupełnie bez potrzeby. Porzucali królewską drogę miłości dla uganiania się za osobową władzą nad materią. Zastanów się, np. jakie znaczenie miałaby dla twego rozwoju umiejętność zamiany dowolnego przedmiotu w złoto jedynie siłą myśli?

Szybko by mi się to znudziło. Zdolność bez trwałego znaczenia i wartości.

O, i to jest dobra odpowiedź. A ile zamętu powstałoby, kiedy dowiedzieliby się o tym ludzie...

Masz całkowitą rację, lepiej się od takich mocy trzymać jak najdalej.

Zadanie religii

Jednym z zadań waszych religii było oddzielenie was od Boga.

Czy mam przez to rozumieć, że od początku miały takie zadanie?

Oczywiście. Tworzyliście świat oparty na władzy umysłu, stąd Miłość zadecydowała, abyście mogli stworzyć formy religii podkreślające waszą odrębność i kształcące siły umysłu zewnętrznego.

Wydaje mi się jednak, że religia raczej nie kształci umysłu.

Nie bezpośrednio. Punktem przełomowym zwrócenia się ku światu zewnętrznemu było odcięcie od wewnętrznego źródła miłości i mądrości. Stąd wynikła konieczność stworzenia religii będącej substytutem, pozorem duchowości, przenoszącej uwagę z Boga i Ducha w świat dogmatów i tworów umysłu, skupiającej uwagę w świecie zewnętrznym i nie pozwalającej powrócić do wewnętrznej jedności ze Stwórcą.

Nielogiczność i miejscami bezsens religii stał się z kolei dla wielu jednostek motorem kształcenia umysłu w kierunku poznania praw świata materii, by w opozycji do dogmatów móc oprzeć się na faktach, eksperymentach i sprawdzalnej wiedzy empirycznej. To z kolei stanowiło podstawę do rozwoju nauki, a później techniki i technologii oraz zapoczątkowało proces prowadzący do obecnego gwałtownego rozwoju cywilizacji, podniesienia poziomu życia i równie gwałtownego rozwoju umysłu. Ale obecnie jesteście dopiero na początku waszej drogi. Tak w dużym uproszczeniu wygląda historia myśli ludzkiej ostatnich tysiącleci.

Czyli wszystko było od początku zamierzone?

Oczywiście, podobnie jak wynik.

Wynik tego procesu jest już znany.

Tak, jest znany.

Więc i to, czy historia skończy się katastrofą, czy rajem na ziemi, też jest wiadome?

Wiadome i zaplanowane.

Stąd pośrednio wynika, że skończy się "rajem na ziemi", a nie zniszczeniem jej przez ludzi.

Niekoniecznie. Życie jest szczęśliwością i rajem, niekoniecznie na Ziemi.

Od czego zależy zatem los tej planety?

W świecie zewnętrznym od was i sił Natury, a naprawdę od Boskiej Woli i Miłości.

Stąd wniosek, że po pierwsze realizujemy Twój plan przejawu i nie mamy wolnej woli, a po drugie nie mamy żadnych szans na zmianę przyszłości.

W waszym świecie macie szanse, jako odrębne jednostki, za jakie się uważacie, możecie zrobić bardzo wiele. Łącznie ze zwrotem do wnętrza i rozpoznaniem waszej Prawdziwej Natury, a zewnętrznie - przekształcenia tej planety w raj, jaki sobie wymarzyliście. W świecie wewnętrznym macie świadomość, że świat zewnętrzny jest światem pozorów.

Może się wam wydać dziś bardzo dziwne, ale w świecie was, jako Prawdziwych Istot, globalna katastrofa nie zrobiłaby większego wrażenia niż koniec interesującego seansu w kinie.

Czasem mam przebłyski świadomości, jakbym był mieszkańcem tego ciała i zupełnie różną istotą od osoby, za którą zazwyczaj się podaję.

I to jest Prawda. Oświecenie to nie intelektualne rozumienie, to świadomość jedności ze Mną.

Czym zatem jest droga duchowa, nauka dyscypliny, medytacja, modlitwa, pokłony, studiowanie ksiąg, wybory życiowe i ich skutki?

To droga wiodąca do przypomnienia sobie wszystkiego, czym jesteś, a jednocześnie stworzenia silnego przewodu do pełniejszego wyrażenia tej Prawdy na zewnątrz.

Spotkałem się już z tą koncepcją - osobowość i ciało są narzędziami świadomości je zamieszkującej.

Nie, są tworzywem i do pewnego stopnia twórcami zewnętrzności, a więc i wszechświata, 'narzędzie' to nie jest odpowiednie słowo. Lepsze byłoby, że ciało i osobowość są materialną świątynią Ducha. I bez nich sprawne działanie w świecie materialnym nie byłoby możliwe. Ale pamiętaj, że to, co przekazuję teraz, jest to do pewnego stopnia zabawa słowami, wywieranie wpływu na wasz umysł i serce. Ale to wy sami musicie znaleźć drogę i poznać, i doznać zjednoczenia, aby dowiedzieć się, jak jest NAPRAWDĘ.

Mam wrażenie, że nie trzeba do tego specjalnego wysiłku, bo to wszystko już jest.

I tak, i nie. Życie często składa się z okresów dużego wysiłku.

Co zatem powinniśmy zrobić, aby się przebudzić?

Dziś - wiedzieć, że jesteście kimś innym, niż się wam wydaje, nawet jeśli tego nie rozumiecie, pewnego dnia ta Prawda sama zaświta.

Co lub kto o tym decyduje?

Wy sami jako Prawdziwe Istoty.

Czy miłość do Ciebie może przyśpieszyć ten proces?

Obudzenia tak, ponieważ jesteście właśnie Miłością.

To dosyć niezwykłe, co dziś mówisz.

Czas, aby dokonać kolejnego kroku naprzód ku Światłu.

Jak go dokonać?

Spokojnie, ten krok zajmie wiele lat. Na dziś wiedzcie, że przy waszym myśleniu o sobie i świecie powinniście postawić znak zapytania. Możecie przyjąć, i będzie to zgodne z Prawdą, że nie rozumiecie, kim jesteście. Podobnie pomoże wam świadomość, że "rozumienie" umysłowe, którego jesteście tak pewni, jest prawie w całości błędne. Co oczywiście nie zmniejsza jego przydatności w waszym świecie, ale narzuca wielkie ograniczenia, jeśli się z nim identyfikujecie.

To dość dziwna wskazówka, aby myśleć, że jest się kimś innym, niż się jest!

Masz wyrafinowane poczucie humoru. Tak, myślcie, że nie poznaliście jeszcze siebie, nie znacie i nie rozumiecie. Nie "myślcie, że jesteście kimś innym, niż jesteście", bo właśnie to jest cały wasz problem, skutkiem działalności umysłu nie jesteście w stanie dostrzec Prawdy. Odejdźcie od świata i zwróćcie się ku Mnie, a Prawda i to, Kim Naprawdę Jesteście, samo się ujawni. I wtedy zobaczycie, że Prawda i Bóg byli tu cały czas, jedynie nie potrafiliście ich dostrzec. I to będzie dzień Wielkiego Odkrycia.

Odejść psychicznie i umysłowo.

Tak, niekoniecznie fizycznie. Potrzeba wam wiele spokoju, ciszy umysłu i czystości serca, aby ta prawda mogła się ujawnić. Tymczasem nie macie czasu na spokój. Świat, praca, telewizja i życie towarzyskie buduje wokół szczelny więzienny mur.

Czy to znaczy, że powinniśmy ograniczyć życie towarzyskie?

To zależy, co jest waszym celem w życiu. Jeśli przyjaźń ze Mną, to musicie dać Mi możliwość pojawienia się w nim. Jest zazwyczaj tak szczelnie wypełnione, że na Mnie nie ma już miejsca.

Czy jest możliwość jakiejś innej drogi ku temu oświeceniu?

Mam ci odpowiedzieć, jak to wygląda w świecie zewnętrznym czy naprawdę?

Najlepiej i tak, i tak.

W świecie zewnętrznym spotykasz wiele wskazówek i drogowskazów. Możesz iść drogami religii wschodu lub tradycji mistycznych Zachodu, a możesz to po prostu odkryć pewnego dnia, pracując w ogródku lub oddając się medytacji pod okiem nauczyciela.
W świecie wewnętrznym sam określasz wydarzenia, miejsce i czas - drogę, jaka ku temu prowadzi.

A co z Mistrzami?

Ty, jako wielkie Ty, i Ja Mistrza to Jedno. Bóg mówi w i przez Mistrza do Boga w Uczniu. Bóg jako Mistrz mówi do Boga jako Ucznia.

Bóg mówi do Samego Siebie.

Tak, stary już jestem i rozmawiam sam ze sobą!

Bóg mówi sam do siebie i ten dramat wydaje się światem zewnętrznym.

Ja wolę słowo 'komedia'.

Ja to nie ja.

Ty to nie ty, ty to Ty.

Tat thwam asi. Tyś jest Tamtym.

Każdy z was jest Tamtym, nie tym. Świadomość jest końcem rozdziału na ja i Ja. Jest jedno Ja. Nazywacie je Bogiem.

Co dalej zrobić z tą wiedzą?

Nic, żyj dalej, ona pewnego dnia stanie się jasna.

A co z miłością?

Ja, Miłość i Bóg to nazwy na Jedno. Na To. Nie myśl tyle, kochaj Boga, znajdź To.

Jak mam więc teraz myśleć o sobie, czy tak jak twierdzą niektóre szkoły duchowe, że jestem Bogiem? "Jestem Bogiem, jestem Bogiem".

Daj spokój, jeszcze cię zamkną!

A jakieś konkretne wskazówki wynikające z tego, co właśnie mi powiedziałeś?

Człowiek nie rodzi się i nie umiera.

Jest to jest stwierdzenie bardzo ogólne.

Dlatego, że teraz modelujemy myślenie, a na wskazówki dotyczące działania przyjdzie czas później. Będzie w odpowiedniej proporcji jednego i drugiego.

I na tym będzie polegała wartość tej książki.

Nie, wartość mają zmiany, jakie wprowadzi w ludziach, w ich myśleniu i działaniu, w tym, jak zmieni ich proces. Sama w sobie nie ma wartości, tyle co papier, w który zawijasz rybę i dajesz kotu. Nie twórzcie wartości tam, gdzie jej nie ma. Wartość jest w miłości i w Bogu, nie w zadrukowanym papierze.

Widzę, że konsekwentnie odwracasz naszą uwagę od spraw i rzeczy materialnych i kierujesz ku Bogu.

Macie wielki problem ze skupieniem na tym, co jest dla was dotykalne. Czcicie księgi, figury i obrazy, zamiast zwracać się ku Źródłu. Tworzycie niepotrzebne autorytety. Umysł płata wam figle. Kopiecie doły na prostej drodze, po to by zaraz w nie wpaść. Wychodzicie z jednego i zaraz kopiecie, i wpadacie w następny. Przerwijcie to, już dosyć tej zabawy.

W tej książce są jednak Twoje słowa.

Czyżby miały wartość większą ode Mnie?

Chciałem tylko powiedzieć, że ja już czytając to, co mi wcześniej powiedziałeś, mam do tego tekstu specjalne uczucia. On mi pomaga, budzi.

Zwróć się ku Źródłu tekstu, nie ku słowom tu zawartym, to jest droga do przebudzenia i miłości. Teksty są pomocą, ale nie mogą stać się zawadą, nie mogą stanąć pomiędzy tobą a Bogiem. Ani ten, ani żaden z wcześniejszych, ani żaden z późniejszych. Nie czcijcie map i drogowskazów, lecz cel podróży i Miłość, która doń prowadzi. Nie myśl o książce, lecz gdy to zauważysz, myśl o Bogu, ku Niemu i Jego Miłości kieruj swe myśli.

Można tak robić przez cały czas.

Zazwyczaj tracicie bezpowrotnie bardzo wiele czasu, a to jest możliwość jego pożytecznego wykorzystania i tworzenia podstaw do życia duchowego w miłości z Bogiem. Przekształćcie stracony czas w kolejne stopnie ku wiecznemu życiu. Wtedy i to, co czynicie na co dzień, zyska inny rytm.

Czy mógłbyś powiedzieć, jak to zrobić?

Jeśli macie wolną chwilę, powtarzajcie mantry i przywołujcie Moją bliskość. Możecie przeznaczyć też kilka chwil na medytację. Skupcie swe wysiłki na Bogu.

Rola osobowości

Jaka jest więc rola osobowości w całości człowieka, a szczególnie wobec człowieka jako Świadomości, dobrze to nazywam?

Dobrze. Światło, Świadomość, Miłość, Bóg, używam tych słów zamiennie, wszystkie oznaczają To. Lubię w rozmowach z wami używać słowa "To", ponieważ wskazuje na Znaczenie, a nie poddaje się łatwo waszej obróbce myślowej. "To" symbolizuje, ale nie wyjaśnia; wskazuje kierunek, a jednocześnie podkreśla odległość od celu; daje obraz drogi, ale i niepokoi swoją Tajemnicą. Osobowość jako twór połączony z materialnością człowieka, z jego ciałem i umysłem, powinien pełnić w całości rolę służebną wobec Boskości wewnątrz.

Służebną, to znaczy powinien służyć Bogu.

Tak.

To znaczy, ja powinienem służyć Tobie, Twojej Miłości.

Tak, jeśli nie widzisz jeszcze jasno różnicy i nie widzisz jasno, kim jesteś, to najbezpieczniej jest postawić się w pozycji sługi. Sługi, ale i zarazem przyjaciela działającego z miłości i oddania, z przyjaźni i pragnienia bliskości Ukochanego.

To jest Moje wezwanie do każdego czytającego te słowa: zostańmy przyjaciółmi.

Zbliż się. Pokochaj Mnie, bo Ja ciebie kocham. Jestem Miłością.

Kocham Cię.

Ja także was kocham.

Po czym poznać, że już odkryło się, kim się jest naprawdę?

Po miłości, która temu stanowi towarzyszy i którą jesteś.

A co z odczuciem, że jest się Bogiem? Tak to przedstawiają niektóre szkoły duchowe.

Zaraz, tak rzeczywiście są takie odczucia, ale lepiej nie dotykać tego tematu, bo jesteście za słabi duchowo.

Ale już poruszaliśmy ten temat, że człowiek jest Bogiem.

Tak, lecz w chwili przełomu ku widzeniu tego faktu możecie mieć problem, szczególnie gdy nie jesteście jeszcze przygotowani i wystarczająco silni wewnętrznie. Mogą nad wami przejąć władzę cechy przeszłości i zamiast trwale pozbyć się kłopotu, wybudujecie nowy mur. Powiem to jeszcze inaczej: teraz nie wiesz, co to znaczy być Bogiem, możesz mieć pewne wyobrażenia na ten temat i najczęściej są one błędne, ukształtowane przez religię i społeczeństwo, które o Boskości nie ma pojęcia. Bóg to Miłość i Oddanie. Dlatego bezpieczniej dla ludzi w chwilach przełomu jest trzymać się miłości i prosić Boga o dalsze prowadzenie.

Widzę, że temat przebudzenia ma bardzo wiele aspektów.

Tylko dwa. Kierowanie się ku Boskości i gdzie indziej. To "gdzie indziej" to może być świat zewnętrzny albo budowa wewnętrznych konstrukcji i wyobrażeń. Wybór Boskości albo złudzenia. Przy niestabilnym umyśle bardzo możliwe jest to drugie.

Czwarta rewolucja

Powiedziałeś dziś o ostatniej rewolucji, ku której zmierzamy.

Tak, rewolucji duchowej.

Jak ona będzie wyglądała?

Ludzie obudzą się duchowo do postrzegania Boskości w nich samych i we wszystkim wokół.

Kiedy to może nastąpić?

Już.

To znaczy w ciągu najbliższych lat?

Tak, już w ciągu najbliższych lat wielu ludzi zda sobie sprawę, że to, co dotąd przekazywałem nielicznym, jest prawdą, i że oni także są o krok ode Mnie. Zrozumieją prawdę o naszej wewnętrznej jedności oraz to, że Ja jestem Miłością. Ponadto przyjmą do wiadomości i zastosują w praktyce, że droga do Mnie wiedzie przez miłość i że z Niej wynika wszystko inne.

Ile pokoleń będzie musiało minąć, aby to, co mówisz, stało się powszechne na Ziemi i np. objęło 10 % populacji?

Dwadzieścia.

To jest około pięćset lat.

Tak.

To bardzo długi okres czasu.

Zgadza się, mierząc wasza miarą. Weź pod uwagę, że chciałeś znać termin, kiedy 10% populacji będzie miało podobne jak ty możliwości. Przy dzisiejszym stanie ludności Ziemi to byłoby 600 milionów ludzi. Ziemia byłaby planetą Mistrzów.

A w takim razie ile % wystarczyłoby, abyśmy żyli tutaj jak w raju?

To zależy od wielu czynników, nie tylko od tego ilu potrafi Mnie właściwie odebrać, ale również od tego, co pozostali zrobią z tą wiedzą. Jednak już około 4 % ludzkości medytującej regularnie i zwracającej się ku Bogu z miłością odmieniłoby losy tej planety na zawsze.

Ilość konfliktów zaraz by spadła.

Nie, konflikty typu wojny jeszcze potrwają jakiś czas. Musicie wypalić wiele negatywnej karmy. Za to w innych rejonach panowałby większy spokój i równowaga. Bliskość duchowości i Boga byłaby znacznie silniej odczuwalna.

To może używając tej książki wprowadzić plan wspólnych medytacji co dzień, np. o 23 wieczorem? Ta myśl chodzi za mną od lat.

Wspólnych medytacji lepiej nie, natomiast medytacji indywidualnych - tak. Medytując, zwracajcie się do Boga z prośbą o wsparcie i prowadzenie, a nade wszystko z prośbą o Jego miłość. Nie myślcie, kto jeszcze medytuje, lecz ten czas poświęćcie wyłącznie Bogu. Nie wiążcie się ze światem i jego losem, wiążcie się z Bogiem. Dzięki temu, pozostając nieznani nikomu, będziecie silnie oddziaływać na wszystko wokoło.

Czy 23:00 jest odpowiednią porą?

Tak, ale jest to czas na indywidualne spotkanie z Najwyższym, a nie na wspólne uczestnictwo w jakimś ruchu duchowym. Tę sprawę chcę postawić jasno od samego początku. Nie twórzcie żadnych grup i organizacji, każdy z was idzie indywidualną ścieżką i tak niech pozostanie.

Ludzie nabywają siły przez wspólne spotkania i zwrot ku Tobie. Cieszą się, że nie są sami, dzielą się tym, co wiedzą, i pomagają sobie nawzajem.

To prawda, że takie wydarzenia mają miejsce i przynoszą pozytywne skutki, jednak stanowczo zbyt często stają się źródłem plotek i kierowania ku sprawom świata, a to już nie jest dobre. Lepiej pozostać w samotności - ty i Bóg, reszta jest drugorzędna. Miłości nie znajdziesz pośród tłumu.

Zalecasz więc samotność.

Tak. Samotność, Miłość i Boskość.

Wizja

Miałem dziś dość niezwykłą wizję w medytacji. Skupiałem się na Tobie i było cudownie. Nagle, nie wiedzieć skąd, zaczęły napływać obrazy - znalazłem się w wielkiej świątyni, pełnej światła, na środku lśniący złotem ołtarz, z dużym stołem ofiarnym. Zdziwiony tym, co widzę, rozglądałem się wokół i nagle usłyszałem głos "wyraź jedno życzenie, a ono się spełni" i zanim cokolwiek zdołałem wypowiedzieć, z głębi mnie wypłynęła w odpowiedzi myśl: "Chcę zobaczyć Boga". W tej samej chwili na ołtarzu pojawiła się półleżąca postać ludzka - mężczyzna, ale jakby cały ze światła. Zdumiony tym, co widzę, wpatrywałem się w Niego, gdy On usiadł, spuścił nogi ze stołu i zeskoczył w moim kierunku. Gdy tak szedł, bił od Niego potężny blask, jakby był źródłem światła. Zbliżył się na około cztery-pięć kroków, podniósł dłonie i nagle strzelił z nich silny strumień światła w moim kierunku, natychmiast uderzył mnie w głowę i ją napełnił, Scena znikła, a ja zostałem z niezwykłym odczuciem spokoju, lekkości i jasności. Jako efekt uboczny - znikło też zapalenie spojówek, nie poddające się leczeniu od czterech miesięcy, a stosowałem na przemian pięć różnych lekarstw. Co znaczy ta wizja?

Jest ona bardzo jasna, wyraziłeś życzenie i ujrzałeś Mnie. Odpowiedź z wnętrza podpowiedziała ci, o co masz poprosić, na wypadek gdybyś miał zamiar wymyślić coś, co nie da ci tyle błogosławieństw duchowych co bezpośrednie ujrzenie Boskości. Choroba oczu to szczegół. Wizja wskazuje na potrzebę rozwoju widzenia duchowego.

Rynki finansowe i cel zarabiania

Porozmawiajmy o rynku futures.

Z przyjemnością.

Tak sobie pomyślałem, że mógłbyś podpowiedzieć mi serię typów, a ja już potrafiłbym je wykorzystać... Które akcje pójdą w dół, które w górę... Startując z niewielkiego kapitału, np. 10 tysięcy, można w ciągu np. dwóch tygodni przekroczyć milion...

Tak, a nawet więcej, ale powiedz mi, po co byłyby ci te pieniądze.

No, nie zastanawiałem się, tak wpadłem na taki pomysł.

Pomysł jest dobry, ale nie do końca. Posiada istotną lukę, którą ci wskazałem. Ludzie mieliby znacznie więcej środków, o ile dokładnie wiedzieliby, jak wykorzystać je na dobry cel.
Wtedy, w stosownym czasie, o ile nie ma przeszkód karmicznych, takie podpowiedzi są możliwe.

Kolejne dość rewolucyjne stwierdzenie.

Jeśli wewnątrz jesteś jednością ze Mną, to moc i miłość nie mają granic. I przewidywanie cen akcji, a nawet wpływanie na nie, nie są specjalnym wyczynem. I może ci się to wydać kolejnym rewolucyjnym stwierdzeniem - są ludzie, którzy to robią.

Tak, rzeczywiście dla mnie jest to nowość. Na co wydają tak zarobione pieniądze?

Różnie.

Czy unikasz odpowiedzi?

Nie, po prostu nie ma jednej reguły, bo są na różnym poziomie. Jedni wydają dla dobra innych i pieniądze służą im dla działalności charytatywnej, inni wydają na siebie i bliskich, ciesząc się z możliwości łatwego zarobku i już "podejrzewając, że ktoś za tym stoi".

Ty.

Oczywiście. Poza tym dla wielu ludzi jest to wypłata karmy, mogą się w krótkim czasie dorobić olbrzymich fortun.

Tu karma działa na ich korzyść.

Zdradzę ci pewną tajemnicę.

Tak?

Przyrzeknij, że nie powiesz nikomu.

Tak, nigdy nie powiem nikomu, ale te zapiski to przecież nie jest mówienie, to jest pisanie! Więc przyrzekam...

Dobrze - wiedz, że karma, niezależnie od tego, co o niej myślicie, zawsze działa na waszą korzyść.

Zawsze, niezależnie od wydarzeń?

Ma ona swój ukryty sens i jest nim...

Zwracanie ku miłości.

Tak, masz rację, jest nim zwracanie ku miłości.

Powróćmy na moment do wątku, od którego rozpoczęliśmy rozmowę.

Dobrze.

Czy w takim razie zapewnienie Ciebie, że zarobione w ten sposób pieniądze zostaną co do centa przeznaczone na jakiś dobry cel, przybliży czy też może przybliżyć Twoje podpowiedzi?

I tak, i nie, zależy od sytuacji. Nie możesz patrzeć jedynie na wycinek, typu: "dam pieniądze na schronisko dla zwierząt i czekam na wskazówki, a chciałbym zarobić milion dolarów w tydzień". Jeśli żyjesz skromnie, a nagle otrzymasz np. pięć milionów dolarów, i nawet jeśli oddasz je wszystkie na przeznaczony cel, twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Jeśli ktoś się o tym dowie, na przykład z rodziny - resztę dopowiedz sobie sam. Po takim posunięciu będziesz miał jeszcze więcej kłopotów niż przedtem.

Chyba, że się część tych pieniędzy zatrzyma dla siebie.

Na to jest inny paragraf... Przecież Ja widzę wszystkie wasze intencje. Zdziwi cię to, widzę również przyszłość i wiem jak się to skończy nawet w najdrobniejszych szczegółach. Możesz oszukiwać innych, możesz oszukiwać samego siebie. Jedynie Mnie nie oszukasz.

Więc podpowiadasz rzadko.

Nie tak często jakbym chciał i mógł.

To znaczy, że chciałbyś częściej?

Tak. Czy widzisz w tym coś nienaturalnego? Jeśli twoje dziecko nie rozumie, nie potrafi wykonać zadania, bo ono przekracza jego możliwości, to nie czekasz zbyt długo i dajesz wskazówkę albo i rozwiązujesz zadanie sam.

Czy to znaczy, że Ty chcesz nam podpowiadać w różnych sprawach?

Ależ oczywiście, że tak! Nigdzie nie jest napisane, że jestem milczącym i obojętnym Bogiem. Prawda jest taka, że jestem czuły i kochający, a jeśli zwracasz się do Mnie, to Ja otaczam cię specjalną opieką. To jest napisane w każdej z waszych świętych ksiąg.

No tak, jednak jak dotąd nie myślałem, że można tak po prostu skorzystać z Twoich podpowiedzi w sprawach np. gry na giełdzie.

Można, a nawet trzeba, bo Ja po to jestem, żeby wam ułatwiać życie. Wystarczy się o to zwrócić.

W naszej świadomości często pokutuje mniemanie, że "bogaci", finansjera, "spekulanci giełdowi" to "zło" i że ta grupa ludzi jest Ci daleka.

Skąd pomysł? Wielu ludzi z dużymi majątkami jest oddanych Bogu i służy Mi w naturalny sposób. W rzeczywistości wszyscy służycie Mi i stan portfela nie ma tutaj znaczenia. Ja nie odrzucam nikogo, wy sami się samookreślacie, macie moc tworzenia i używacie jej do tworzenia barier. Spojrzenie, że wszyscy "spekulanci" to oszuści, to bardzo duże uproszczenie. Jak wiesz, spekulujący na giełdach kontraktów terminowych redukują ryzyko w normalnej działalności gospodarczej. W tym sensie są więc pożyteczni i potrzebni. A wy coraz sprawniej umiecie oddzielać pożyteczną spekulację od oszukańczej działalności opartej na zmowie i wykorzystywaniu poufnych informacji. A co do szukania winy w "innych" to powiem wam, że jest to zajęcie jałowe. Lepiej ten czas wykorzystać zwracając się do Boga, starając się poznać i spełniać wolę Miłości.

A teraz chcę dodatkowo zapytać o Twój pogląd na pieniądze i cel, jakiemu mają służyć.

Wszystko na tym (i tamtym) świecie służy Miłości, więc dlaczego z nimi miałoby być inaczej? Jest to Mój dar dla was. Kiedyś to odkryjecie. Dziś jeszcze wielu z was uważa, że są one ważniejsze ode Mnie i w wielu umysłach zajmują Moje miejsce. Ale to się zmieni i kiedyś zapanujecie nad materią i pieniędzmi na Moje podobieństwo. Wtedy zrozumiecie, że służą one doniosłemu celowi wyrażania radości i miłości, wyrażania uczuć dzielenia się i oddania.

Pamiętam dzień, gdy dostałem pieniądze do ręki i nagle poczułem, jak napływa radość i Twoja miłość i wtedy powiedziałeś, że pieniądze to dar radości. Byłem kompletnie zaskoczony.

Tak, pieniądze to dar radości i jej służą. Miłość znajduje różne wyrazy dla Siebie. Wy traktujecie materię, pieniądze, nieruchomości jako swoją własność, tymczasem od zawsze należały one do Stwórcy i w taki czy inny sposób są nadal do Jego dyspozycji.

Dobro i zło

Powiedziałeś, że jesteś zarówno dobrem, jak i złem.

Jestem wszystkim, zarówno tym, co uważacie za dobro, jak i tym, co uważacie za zło. Zrozumiesz to lepiej, jeśli pojmiesz, że jestem zarówno Duchem, jak i Substancją, Twórcą i Tworzywem, więc logicznym jest, że to, co uważacie za dobro i zło, jest Moim przejawem, a w pewien sposób także i waszym. Jestem Całością.

Zaraz, jeśli nie ma dobra i zła, bo wszystko wypływa z Miłości i w Niej znajduje swój koniec, to...

No, dokończ myśl.

To znaczy, że nasze religie się mylą, to znaczy, że nasza moralność jest fałszywa, podstawy istnienia społecznego, fundamenty myślenia są również błędne.

Bo są.

Tak? To czym mamy się kierować w życiu?

Wasze poglądy moralne, społeczne, naukowe, polityczne i religijne są fałszywe, ponieważ nie opierają się na tym, co jest, a na waszych wyobrażeniach o tym, co jest. Wasza religia zamiast uczyć o jedności Boga i człowieka, nabija wam głowy banalnymi historyjkami o konieczności cierpienia i modlitwy w nadziei na nagrodę w jakimś niebie.
Wasza nauka kręci się wkoło aspektów materialnych rzeczywistości, nie rozumiejąc ani nawet nie próbując zrozumieć rzeczywistości duchowej, dla której materialność jest jedynie powłoką. Doktryny społeczne zbudowane na fundamentach nauki i religii są pochodną ich błędów. Jeśli pytasz o to, czym się powinniście kierować w życiu, to dam odpowiedź taką samą jak pięć tysięcy lat temu i taką samą jak za dziesięć tysięcy lat: uczcie się, trwajcie i kierujcie z miłością ku Bogu, a znajdziecie Go, i to będzie kres waszych wątpliwości i początek najcudowniejszej podróży pełnej szczęścia, spokoju i miłości, pełnej dobra i oddania Najwyższym Wartościom.

To bardzo piękne, co mówisz. Mam pytanie: jak zatem patrzeć na to, co nazywamy złem na świecie, na cierpienie innych, wojny i nieszczęścia?

Dobre pytanie. Po pierwsze wiedz, że Bhagavan się tym wszystkim zajmuje i nikt i nic nie pozostaje bez Mojego osobistego nadzoru i opieki. Po drugie wiedz, że śmierć nie jest końcem, a jedynie etapem pośrednim, otwarciem drzwi do znacznie większego i cudowniejszego świata duchowego. Po trzecie, że wszystko, co się wydarza, ma swój głęboki sens i jest jak w kalejdoskopie kolejnym obrazem wyrazu wewnętrznej doskonałości. To, że ludzie cierpią i umierają, jest w dużej mierze zasługą was samych i waszego egoizmu, bo macie siły i środki, aby zapobiec zarówno wojnom, jak i klęskom głodu. Tyle, że tak naprawdę nie jesteście tym zainteresowani. Wolicie bić się między sobą, stąd taki a nie inny obraz życia na Ziemi. Obecny jego stan jest odbiciem waszych umysłów pełnych żądzy walki i zwycięstwa, pożądających bogactwa, sławy i władzy.

Cóż, jeśli my to stworzyliśmy...

Nie tylko w formie fizycznej. Nie zapominaj o waszych skłonnościach mentalnych, które też kształtują atmosferę i wydarzenia na tej planecie.

Jeśli my to stworzyliśmy, to i my możemy to zmienić.

I to się dzieje.

Jak mamy się do tego zabrać?

Powracając do tego, co jest wam właściwe - do zrozumienia pierwotnej jedności was i Mnie, do odkrycia Miłości, Radości i Szczęścia, które są waszą Prawdziwą Naturą, naturą Boską. Ze zrozumienia wypłyną zmiany w każdej ze sfer.
Ten proces zacznie się od jednostek i obejmie całe społeczeństwa.

Tak będzie, ale już Moja w tym głowa, co, jak i kiedy się wydarzy. Drogą Moich uczniów jest skupienie umysłu na Mnie i podążanie ku Mnie pośród wszelkich spraw, wydarzeń i przeciwności. Dla kochających Mnie gorąco i prawdziwie nie ma ważniejszej rzeczy niż miłość i oddanie Mnie. W ich umysłach Bóg miłości zajmuje zawsze i pierwsze, i drugie, i trzecie miejsce. Pozostawcie innych Mojej mądrości i Miłości, każdy z nich ma drogę wypisaną w swoim sercu, pozostawcie wydarzenia, sprawy bliskich i dalekich, politykę i sprawy gospodarcze Mnie. Ja wiem, jak się nimi zająć, i nawet jeśli uważacie coś za błąd czy niepomyślny obrót spraw, wiedzcie, że jest w tym głębszy sens i cel. Zwracajcie się w zaufaniu do Mnie, poszukując możliwości służenia Mnie i miłości do Mnie. Jestem Miłością i czekam na was od tysięcy lat. Przybywajcie.

Jak człowiek powinien zwracać się do Boga?

Jak człowiek powinien zwracać się do Boga?

Bóg jest miłością, samą czułą i gorącą miłością do każdego człowieka, zwierzęcia, rośliny... Każdy człowiek ma w Nim przyjaciela, powiernika najskrytszych marzeń i oddanego doradcę. Wyobraź sobie, że masz kogoś takiego obok siebie i życie płynie wam w szczęściu i radości. Wyobraź sobie, że go kochasz i stale myślisz o nim i o tym, jak sprawić mu radość, zrobić miłą niespodziankę, dać wyraz swej miłości. Pomyśl tak o Bogu i myśl tak jak najczęściej, a żywo odczujesz Jego miłość i Jego obecność i wtedy zobaczysz na samym sobie, że ta wskazówka jest czystą prawdą.

Ja jestem Miłością, Radością i Szczęściem i chcę dać tobie i każdemu to, czym sam jestem. Sprowadzam was ku sobie ścieżkami miłości i zamieniam was w siebie samego. Nie mam innego celu niż wasze szczęście, wasza radość i wasze życie w miłości i harmonii z Boskością.

Traktuj Boga jak najbliższego przyjaciela, którego obecność jest dla ciebie źródłem radości, uniesienia i miłości. Obejmij Go i przytul do swego serca jak kogoś prawdziwie dla ciebie najdroższego. I trwaj w miłości. To najwyższy rodzaj medytacji. Miłość przyciąga miłość i ją potęguje.

Przyjdźcie do mnie wszyscy, a ja zamienię wasze życie w raj na Ziemi i zobaczycie, że Królestwo już nadeszło i że zawsze tu było, zawsze, jedynie wy nie byliście w stanie go dostrzec. Królestwo Boga to królestwo miłości, szczęścia i radości. Żyjcie w miłości - to jest droga do Boga.

Cudowne to, co powiedziałeś. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że nie muszę czekać na jakieś wydarzenia w przyszłości, spełnienie planów czy marzeń po to, by być szczęśliwy i zadowolony z życia. Mogę spokojnie uwolnić się od tego i zwrócić ku Tobie, i od Ciebie otrzymam to, czego jeszcze poszukuję na zewnątrz: spełnienie, radość, miłość i szczęście.

Tak, bo Ja tym wszystkim jestem. Przyjdź do Mnie z pustymi rękami, a Ja je napełnię. Przyjdź do Mnie z sercem pełnym miłości, a Ja ją pomnożę. Przynieś Mi myśli skierowane ku Mnie, a Ja odpowiem na każdą z nich. Żyjcie miłością i w miłości. Bóg jest zawsze tuż obok was.

Wydaje mi się, że to, co powiedziałeś, jest najważniejszą częścią tej książki, stanowiąc zarazem wyjaśnienie i wskazówkę do medytacji.

Miłość znajduje sobie drogę do serca każdego człowieka. Możesz ten proces nazwać medytacją. Chodzi zawsze o miłość, tylko o nią. Kochaj i żyj w miłości do Boga, a twoje życie wkrótce stanie się jednością ze Mną.

Kiedy myślę o tym, co powiedziałeś, i zwracam się do Ciebie, wiesz, odchodzi mi ochota na realizację swoich planów, dla przykładu na dalsze pisanie i potem publikację tej książki. Wolę Twoje szczęście i Twoją miłość. Po co robić cokolwiek więcej, najlepiej trwać w Twojej miłości i z Tobą. Baba, ta książka nigdy nie ujrzy światła dziennego.

Ujrzy, zaufaj mi.

Nie będę w stanie się zmobilizować, żeby ją dalej pisać.

To Ja wezmę to zadanie na siebie, chcesz?

O tak, to byłoby znakomicie.

Czyli sprawę mamy załatwioną.

Nauka

Długi czas żywo interesowałem się badaniami naukowymi dotyczącymi parapsychologii. Od wielu lat placówki badawcze zajmujące się tymi tematami istnieją w USA, miedzy innymi na Princeton University (Princeton Engineering Anomalies Research), i pamiętam, że długi czas otrzymywałem stamtąd interesujące publikacje. Był nawet okres, że zastanawiałem się nad stażem post - doktoranckim, bo zainteresowania zawodowe i prywatne, a także profil i metodologia badań bardzo mi odpowiadały.

Pewnego dnia usiadłem w medytacji i poprosiłem Ciebie o podpowiedź, co dalej z Princeton. Po chwili zobaczyłem, że stoję przed drzwiami, otworzyłem je, a za nimi przejście zastawione po sam sufit segregatorami i dokumentami, papierami powiązanymi w teczki, leżącymi luźno.

I to była odpowiedź.

Nic z tych badań nie wynika.

Dla ciebie z pewnością nie, byłaby to błędna droga.

Tak to zrozumiałem. Późniejsze kontakty z samymi ludźmi z Princeton i powiązanymi z nimi z licznych placówek naukowych w Europie tylko to wrażenie potwierdziły. Przy okazji chciałbym Cię zapytać o Twój stosunek do nauki.

Mój stosunek do nauki wynika ze stosunku ludzi nauki do Mnie. O ile zwracają się do Mnie i poszukują Moich dróg, o tyle ich praca spotyka się z Moim wsparciem i błogosławieństwem.

A co np. z badaniami genetycznymi, teraz tak bardzo kontrowersyjnymi. Niektórzy twierdzą, że mogą zachwiać równowagą życia na Ziemi?

To przesadzony pogląd. Broń jądrowa, jaką posiadają mocarstwa atomowe, może nie tylko zachwiać równowagą, ale w ogóle zniszczyć wszelkie życie na tej planecie. Pytanie nie brzmi zatem czy badać, ale jak wykorzystać wyniki. Sama nauka jest jedynie małym fragmentem działalności ludzkiej na Ziemi, wiele, bardzo wiele zjawisk i praw czeka jeszcze na odkrycie. Postęp techniczny i technologiczny przyspiesza i ten proces będzie trwał nadal, ale i tak ważne jest coś innego.

Tak?

Abyście wreszcie znaleźli miłość i nauczyli się kierować nią w życiu, wtedy cała reszta problemów rozwiąże się sama. Jeśli znajdziecie Źródło, to nie będziecie musieli już szukać niczego więcej. Ono zajmie się wszystkim, i postępem naukowym, i sprawami społecznymi, i gospodarczymi. W najbliższym czasie zostanie wynalezionych jeszcze bardzo wiele rzeczy.

Czy również technologie, jakimi posługują się mieszkańcy Kosmosu, przemieszczając się pomiędzy planetami w odległych układach?

Nie, ten obszar na razie pozostaje zamknięty.

A czy kiedyś będzie dla nas dostępny?

Zobaczycie.

Nie odpowiesz?

Nie.

Czy mogę wiedzieć dlaczego?

Nie.

Czy jednym z powodów jest pośrednia możliwość przewidywania na tej podstawie losu ludzkości, np. na najbliższe pięćdziesiąt lat?

Odpowiedziałbym ci, ale nie jest to do niczego potrzebne. To, czy ludzkość będzie latała samolotami, czy lewitowała pomiędzy Paryżem a Nowym Jorkiem we własnych fotelach, nie ma żadnego znaczenia wobec tego, co ma prawdziwe znaczenie. Nawet twoje pytania usiłujące wyciągnąć ode Mnie pośrednio odpowiedź na temat przyszłości rodzaju ludzkiego są także oparte na błędnej zasadzie. Uważasz, że przetrwanie ludzkości w formie biologicznej jest wartością samą w sobie.

Więc nie jest?

Samą w sobie nie. Już ci kiedyś mówiłem, że ludzie duchowi nie są przywiązani do życia w formie fizycznej. Wiedzą, że jest ona jedynie przejściowa. Boska Miłość jest ponad życiem i śmiercią. Jej warto szukać i ku Niej się zwracać, reszta to teatralna scenografia.

Jednak jesteśmy do niej dość przywiązani.

Dlatego, że nie znacie i nie doświadczacie prawdziwej wartości, jaką jest Boska Miłość. Porzućcie więzy i zwróćcie się ku Bogu. Świat, społeczeństwo, kultura i religie usiłują was od tysiącleci przekonać o konieczności swego istnienia i wartości, jaką rzekomo wnoszą w wasze życie. Tymczasem nie są warte więcej niż zeschłe liście jesienią.

Kolejne rewolucyjne stwierdzenie.

Jeśli jesteś w kinie i oglądasz skarby na ekranie, możesz utożsamić się z bohaterem, przeżywać przygody i uważać za konieczne walkę o posiadanie klejnotów, ale kiedy seans się kończy, wraz z nim znika iluzja. Życie to jest kino, śmierć jest końcem seansu. Pytasz Mnie, czy główni bohaterowie filmu będą żyć dalej, a Ja ci odpowiadam, że film jest filmem, klejnoty są nieprawdziwe, a seans wkrótce się skończy. Po co się wiązać ze scenariuszem?

Pytasz mnie o znaczenie nauki i nowych odkryć. Nawet jeśli będziecie lewitować w fotelach, nie będzie to miało żadnego znaczenia ani wpływu na rzeczywistość. Po prostu będzie to inny film. Jednak dobrze abyście wiedzieli, że już w trakcie seansu możecie się obudzić i przestać utożsamiać z bohaterami oraz reagować na wydarzenia. Znajdziecie dzięki temu odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jesteście, a nie, jakie będzie zakończenie filmu.

Pytałeś Mnie wcześniej o giełdę, akcje, kontrakty. Można tak napisać scenariusz, że wydarzy się wiele, wydawałoby się, niezwykłych rzeczy. Ludzie będą przewidywać przyszłość, a nawet na nią wpływać... Zyskają majątki, sławę, znaczenie - tyle że w filmie... Jednak prawdziwymi odkrywcami będą ci, którzy obudzą się podczas seansu i zrozumieją jego sens.

Nie wiem, co mam myśleć. To, co mówisz, jest tak proste, a jednocześnie dość szokujące dla mnie.

Radość, miłość i szczęście - to są trzy motywy przewodnie przedstawienia, a finał zawiera je w sobie. Warto się bawić, cieszyć, śmiać, bo okazja uczestniczenia na żywo w takim świetnym przedstawieniu nie zdarza się często.... Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze! Wielki Brat patrzy!

Jesteśmy obserwowani?

Przez cały czas! Towarzyszy wam wiele istot duchowych. Pomagają wam, kształtują rzeczywistość, wpływając na was i na bieg wydarzeń.

Czasem to odczuwam.

Bo to jest prawda. Masz poza tym możliwość spojrzenia Reżyserowi w scenariusz, ale nie korzystasz z tego.

???

Nie chcesz tego robić.

A tak, kiedyś Cię prosiłem, abyś zablokował te zdolności, bo one nie służą rozwojowi duchowemu.

Na pewnym etapie nie służą, na innym wprost przeciwnie. Tyle, że należy mieć świadomość, że są one częścią prawdziwej rzeczywistości - tego że bardziej jesteś widzem w kinie niż uczestnikiem wydarzeń na ekranie. Mogę wprowadzić taki wątek w akcję. Ona tylko na tym skorzysta.

Tak mówisz o tych sprawach, że czuję się jak dziecko przed gwiazdką. Zauważyłem, że ostatnimi czasy czuję się tak coraz częściej. To fantastyczne uczucie i dziękuję Ci za nie.

Enjoy the show.

Czy ta część naszej rozmowy powinna wejść do całości tekstu?

A jak ty uważasz?

Tak, już chyba rozumiem, odpowiedź na to pytanie jest zadaniem dla mnie. Zastanówmy się, czy będzie ona służyła miłości, czy nie?

O, to jest dobre pytanie!

Od wielu lat, odkąd pamiętam, mam silny nakaz, żeby dzielić się tym, co jest wartościowe. Doświadczać i dzielić się - z tego składało się moje życie, a raczej z tego składała się moja rola, bo moim życiem jesteś Ty.

Dobrze powiedziane i ma sens.

Ta część może wejść do całości, wyjaśnia rolę zjawisk nadzmysłowych w całości rozwoju i chociaż są one raczej niebezpieczne w początkowych etapach drogi, na kolejnych mogą okazać się pomocne, a nawet niezbędne do postępu.

Tak jest w istocie.

Niech zatem ta część zostanie w tekście.

Pochwalam twoją decyzję. Ludzie mają prawo wiedzieć.

Czy jest jakiś specjalny sposób, aby zajrzeć Ci przez ramie i rzucić okiem na scenariusz wydarzeń?

Tak, oczywiście. Zbliż się do mnie, obejmij i możesz patrzeć na co ci się spodoba.

Chodziło mi o medytację lub jakieś specjalne ćwiczenie.

Jeszcze nie dotarło do ciebie, że ludzie ćwiczą, a Ja uruchamiam wszelkie zdolności? Tylko tak to działa.

Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.

Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera wszystkie drzwi. Kochajcie Mnie.

Przewidywanie przyszłości...

Porozmawiajmy przez chwilę o przewidywaniu przyszłości. Od pewnego czasu, mniej więcej pół roku, dosyć wyraźnie obserwuję coś na kształt przychodzących wskazówek czy też sygnałów łączących teraźniejszość z przyszłością. Przychodzi mi do głowy np. jakieś zdanie - np. oryginalne powiedzenie. Dwa dni później idę do fryzjera, oczekuję na swoją kolejkę, biorę do ręki magazyn, otwieram go - i proszę - znajduję tam moje śmieszne zdanie. Jest tego dosyć sporo, szczególnie jeśli idzie o nowe myśli - pojawiają się na długo przedtem, zanim usłyszę je w telewizji lub jadąc taksówką. Do tej pory nie zwracałem na to specjalnej uwagi, aż do dziś, do teraz. Z tych obserwacji wynika, że wszystko jest z góry przygotowane, każdy dzień, a nawet każda myśl. I ten świat tak właśnie się toczy, gramy w nim swoje role. Czy to jest prawda? Każde wydarzenie, każda myśl bez wyjątku?

Tak. Wszystkie wydarzenia są wcześniej starannie aranżowane.

Na wiele dni naprzód?

Tak.

Nie ma wiec tak zwanej wolnej woli, wszystkie myśli są zdeterminowane.

Tak.

Nie ma indywidualności, tylko ich pozory, ktoś inny pociąga za sznurki?

Tak.

Wszystko, absolutnie wszystko jest z góry wiadome i zaplanowane?

Tak.

Dlaczego o tym nie wiemy?

Wielu wie, inni przeczuwają.

Jaki w tym jest sens?

To część przedstawienia.

Nie ma przypadków, chaosu cząsteczek tworzących losowe wyniki?

Nie ma.

Kto wykonuje tak gigantyczną pracę?

My wszyscy.

Mistrzowie?

Ja, Mistrzowie i wy.

Zewnętrznie o tym nie wiedząc.

Tak.

Wciąż nie jestem w stanie złapać sensu. Jaki jest sens tego wszystkiego, tej gry?

Wyrażanie miłości to jedyny sens. Tworzenie i niszczenie. Boska zabawa o wielkim znaczeniu.

Jak to się dzieje, że tak powiem, od strony technicznej?

Istoty wyższe czuwają nad wszystkim, przygotowują dzień każdego z was. To, co was spotka, jakie myśli będą wam towarzyszyć, jakie odczucia, słowem - wszystko.

Tych istot musi być setki.

Tysiące istot ma wpływ na was.

One tworzą tę rzeczywistość?

Taką, jaka jest.

Jak to robią?

Posiadają władzę nad materią i energią.

Jak wybierają, co jest akurat w danej chwili potrzebne? Jak układają nam dzień?

Spotykają się i wymieniają myśli. Nad całością czuwa jeden Mistrz, on zatwierdza ostateczny scenariusz, pytając Mnie.

Czyli można powiedzieć, że my tu na Ziemi nie jesteśmy samodzielnymi jednostkami?

Nie jesteście.

Nie jesteśmy nawet żywi.

Jako ciała, nie.

A jednak mamy swoje myślenie.

Nie należy do was, jest spreparowane.

To dość koszmarne, co mówisz.

Raczej realne i jest w tym masę cudów i piękna.

Dla nas to ograniczenie wolności.

Tylko pozorne, bo cieleśnie nie znacie prawdziwej wolności, nie znacie nic innego, więc wam ten stan rzeczy nie przeszkadza. Oczywiście wszystkie odczucia też są poddawane wcześniej.

Czyli czytelnik tej książki ma z góry określone reakcje na tę treść?

Tak jest.

I nie może zareagować inaczej?

Nie może. Aktor gra ściśle według tekstu i wskazówek reżysera.

Totalne zniewolenie.

Totalna wolność, miłość i szczęście. Możesz nie martwić się niczym, wiedząc, że Ja zadbam o wszystko. Możesz dzięki Moim słowom odkryć sens tego, co dzieje się wokół. To wielki dar duchowy.

Ale przecież według Ciebie i tak nic mi to nie da - określicie z góry moje reakcje. Boże, to chyba jakieś szaleństwo...

Witaj w realnym świecie...

Śmiejesz się ze mnie. Zaraz, spróbujmy to jakoś wszystko zebrać. Pomożesz mi?

Jasne.

Dowiaduję się, że jesteśmy niby kukiełki w Twoim przedstawieniu.

Zgadza się.

I że nasze wszelkie reakcje są z góry zaplanowane i przewidziane.

Tak jest, to jest zgodne z prawdą.

I że moje reakcje na to, co przeczytałem, są też z góry określone.

Tak jest.

I nie mogą być inne niż są.

To jest przecież logiczne, nie?

Ale zostały wcześniej przygotowane.

Tak i w stosownym momencie się ujawniają.

Jeśli tak jest, to po co to wszystko, ten cały trud i wysiłek?

Dla miłości i radości, które w ten sposób się wyrażają. Dla Boga, który w ten sposób przejawia Siebie przez wszechświat. Dla Miłości, która w ten sposób wyraża Samą Siebie.

Jednak dość trudno mi to zrozumieć.

Zrozumienie przyjdzie z czasem, z kolejnymi doświadczeniami.

Jednak to wszystko jest dosyć dziwne.

Nie, tylko się takie wydaje.

Przed chwilą powiedziałeś, że odczucia pochodzą od Ciebie i są przygotowane, w tym odczucie "dziwności".

Tak, dowiadujesz się teoretycznie nowych rzeczy, więc taka reakcja jest naturalna, prawda? Teraz zadaj sobie pytanie: dlaczego ona jest naturalna i co w ogóle znaczy słowo 'naturalny'.

No, że zdarza się zawsze w podobnej sytuacji, jest typową reakcją psychiki.

W porządku, ale dlaczego ta reakcja wygląda tak a nie inaczej? Dlaczego nie następuje dla przykładu wybuch śmiechu albo płaczu?

Bo one zdarzają się kiedy indziej.

Nie, popatrz - odpowiadasz Mi na pytanie, kiedy zdarzają się inne reakcje, które opisałem, a nie dlaczego zdziwienie towarzyszy poznawaniu rzeczy nowych.

Zdziwienie towarzyszy poznawaniu nowych rzeczy - bo tak po prostu jest.

Zgoda, ale teraz odpowiedz: dlaczego tak jest?

Chyba rozumiem. Ktoś to musiał tak zestawić, żeby było tak a nie inaczej.

Łapiesz o co chodzi. Ktoś przygotował taki mechanizm, połączył przyczyny ze skutkami, stworzył prawa i zasady. Stworzył łączność pomiędzy nowymi treściami a zdziwieniem, dlatego jest to powszechne, a wy nazywacie ten stan naturalnym. Uznajecie za naturalne to, co wydarza się często i dotyczy dużej grupy z was.

Ten zakres odczuć i pojęć jest również stworzony?

Oczywiście, że tak, tak po prostu z niczego.

Czyli gdzieś, np. na innych planetach, mogą żyć istoty z zupełnie innymi reakcjami psychiki, a nawet jej wcale nie posiadające.

Tak jest.

Czyli wszystko, co widać wokół, zostało takim a nie innym stworzone, z naszymi reakcjami włącznie.

Nie ma w tym nic niezwykłego.

Podpuszczasz mnie.

Tak.

To wszystko jest nadzwyczajne, kiedy pomyślę, ile pracy wymagało stworzenie świata i nadal wymaga jego utrzymanie, jestem po prostu zdumiony.

Zajmuję się tym od wielu lat. To Moja praca.

Jaki jest cel tego, że mówisz mi to wszystko?

Już czas, abyś ty i inni dowiedzieli się, jak wygląda rzeczywistość.

Powiedzą, że oszalałem.

Tak, ci, którzy mają tak powiedzieć. Czy to ci przeszkadza?

Nie, właściwie to nie, skoro Ty będziesz sprawcą tych wydarzeń to nie przeszkadza mi wcale. Przygotujesz to?

Tak, jak zwykle.

I obrzucą mnie błotem.

W wielu krajach kąpiele błotne są uważane za lecznicze...

Nabijasz się ze mnie.

Taką masz karmę, nic na to nie poradzimy, gramy według ustalonych wcześniej reguł. Ja tu jestem bezsilny...

Ciągle wyśmiewasz się ze mnie.

Przeszkadza ci to?

Nie, w najmniejszym nawet stopniu. Jest to wyjątkowo miłe i słodkie uczucie.

To dopiero mały przedsmak tego, Kim Jestem.

Nie mogę się doczekać, aż poznam Ciebie bliżej lub głębiej.

Ja też.

Co to może sprawić?

Więcej medytacji, więcej miłości, więcej skupienia się na Mnie, a efekt tych działań zaraz stanie się widoczny.

W postaci...

Uniesienia, które stale będzie ci towarzyszyć wraz z Moją bliskością.

No to biorę się do pracy!

Masz na nią Moje błogosławieństwo i niech stale ci już towarzyszy.

Dziękuję, mój ukochany Boże.

Cała przyjemność po Mojej stronie. Niech Miłość wzrasta i potężnieje z każdym dniem.

Więc wszystko jest i tak Twoim działaniem?

Masz jeszcze wątpliwości?

One polegają na tym, że rozumiem intelektualnie, co mówisz do mnie, natomiast nie potrafię pojąć tego w normalnym życiu.

Daj sobie czas, nie wszystko na raz. Nowe światło wnika powoli, rozjaśnia krajobraz i zastępuje stare widzenie. Czas pokaże ci więcej, znacznie więcej.

Skoro mechanizm wydarzeń i towarzyszących im reakcji jest z góry ustalany to wynika stąd, że można go zmienić. Zamiast jednych reakcji wprowadzić inne.

Do pewnego stopnia tak, ale ze starego samochodu nie wyciśniesz tego, co z nowego Ferrari.

Tak na marginesie, jest to wszystko dość dziwne.

Jest dziwne, bo musi być dziwne, tak zostało ustawione, już to przerobiliśmy.

Jakoś jednak nie mogę tego wszystkiego przetrawić, za wiele na raz.

Po prostu poczekaj, aż się "samo ułoży".

Ty to zrobisz?

Tak.

Odpowiedz mi jeszcze, po co to wszystko, po co tyle zachodu, ten wielki wysiłek, tyle starań? Nie prościej byłoby żyć tylko po stronie duchowej, bez takich obciążeń materią?

Pytasz mnie o powód stworzenia materialnego wszechświata?

Właściwie to tak.

Ale znasz tylko jego maleńką, maleńką cząstkę. Kiedyś doznałeś innej, na Wedze - pamiętasz?

Tak.

Podobało ci się?

O tak!

Masz odpowiedź. Kiedyś zobaczysz znacznie więcej, dziś przyjmij na wiarę to, co powiem: Było warto.

Na koniec jeszcze jedno, ostatnie pytanie.

Na pewno nie będzie ostatnie.

Tak, tak. Mówiliśmy o naszej psychice, a jak wygląda Twoja?

Ja nie posiadam tego, co nazywacie psychiką. Jestem samą Miłością. Na wszystko, co się "wydarza", Moją "reakcją" jest miłość. Nic innego. Miłość ma wiele aspektów i "wydarzenia" pozwalają się im przejawić.

Mam z powodu naszej rozmowy mętlik w głowie.

To minie, daj sobie czas, kiedyś wrócimy do tego wątku.

Jeszcze jedno, jak daleko w przyszłość wybiegają Twoje plany?

Przyszłość to tylko twoja myśl.

Nie rozumiem.

Powtórzę: przyszłość to tylko twoja myśl.

Czy mam rozumieć, że dla Ciebie nie ma przeszłości ani przyszłości?

Tak, dla Mnie nie ma, Ja im nie podlegam, Ja je tworzę.

Co zatem jest?

Wieczne teraz.

Ale my się zmieniamy.

Jako ciała i procesy - tak; jako cząstki Mnie - nie.

Niepojęte.

Wyobraź sobie czas jako oś biegnącą wzdłuż okręgu. Ja jestem jego centrum.

Czyli teoretycznie moglibyśmy przenieść się w inne miejsce czasoprzestrzeni?

Teoretycznie tak.

A praktycznie?

Też.

To naruszałoby zasadę przyczynowości. Cofnąłbym się wstecz i zabił własnego dziadka.

Co za pomysł? Masz ochotę dzisiaj kogoś zabić?

Nie, oczywiście, że nie. Ten przykład wskazuje na konsekwencje, jakie może wywołać podróż w czasie. Dziadek by nie żył i ja bym się nie narodził, a więc nie mógłbym go zabić.

Myślisz, że nie wziąłbym tego pod uwagę?

No tak, właśnie, zapomniałem, z kim rozmawiam.

Mnie nie obowiązują wasze zasady. Ja je tworzę i sprawiam, że możecie je poznać. Na marginesie tego tematu dodam, że o czasoprzestrzeni wiecie jeszcze bardzo niewiele.

Jak dla Ciebie wygląda czas?

Dla Mnie - wszystkie wasze chwile istnieją jednocześnie. Jakbym stał w centrum i spoglądał na czas, po prawej mamy przyszłość, po lewej przeszłość. Wszystko jednocześnie.

Kim dla ciebie jestem ja?

Cząstką Mnie samego.

Czy jako Twoja cząstka "poruszam się" po tej osi, "ożywiając" po kolei wszystkie chwile swego materialnego życia, czy jest inaczej?

Jest inaczej. Dla ciebie, podobnie jak i dla Mnie, nie ma ograniczenia czasu i przestrzeni. Wszechświat jest jak kolejka na torach. Bawimy się wszyscy razem. Jest bardzo ładna i duża, więc frajda jest nieziemska.

Cudownie powiedziane.

Tak po prostu jest. Życie jest cudowną zabawą, pełną miłości, radości i nie wyrażalnego piękna.

Dzisiejsza rozmowa jest jedną z najdziwniejszych, jakie kiedykolwiek prowadziłem z Tobą. Stale mnie zaskakujesz.

Taki mam zawód.

???

Jestem jak dla was dość złożony, mam dość dużo aspektów. Nic dziwnego, że któryś kolejny nie pasuje do poprzednich wyobrażeń, jest to bardziej normą niż wyjątkiem.

Ty znasz więc przyszłość.

Tak, bo Ja ją stworzyłem.

Już jest gotowa?

Tak.

W szczegółach?

Dla Mnie tak. Czas i przestrzeń są już gotowe w całości.

Czy jakieś detale wymagają uzupełnienia?

Dla Mnie żadne.

A dla stworzeń, Mistrzów?

Dla Mistrzów tak, oni też się uczą.

Pomimo, że są już świadomi jedności z Tobą?

Tak. Nie zmieścisz oceanu w butelce.

Mistrzowie mają więc swoje ograniczenia?

Tak, większość tak.

Są tacy, którzy nie mają?

Tak.

Kim są?

To Ja przejawiający się w ciele jako Awatar. Jednocześnie Stwórca i stworzenie.

Czy jest ich wielu?

Tak, jak Ja jestem jeden.

Czyli masz wiele ciał, przez które przejawiasz się jako Awatar we wszechświecie?

Tak.

Czy dużo? W tej chwili?

W tej chwili około dwóch.

Około dwóch?

Tak.

Dość dziwna odpowiedź.

Jeden to Sathya Sai Baba, a drugi to Ja Sam jako Żywy Wszechświat.

Stąd to "około".

Tak, bo przyzwyczaiłeś się do myślenia o Mistrzu jako o człowieku w ludzkim ciele. Wszechświat jest Moim żywym ciałem. Wyrażam w ten sposób Samego Siebie, dając miliardom miliardów istnień miejsce do życia i miłości.

Żywy Wszechświat.

Alfa i Omega, Początek i Koniec. Jednocześnie. Możesz to sobie wyobrazić?

Nie, nie można zmieścić oceanu w butelce.

Uczysz się.

To, co my nazywamy wszechświatem, dla Ciebie jest zaledwie jednym mgnieniem na nieskończonej drodze.

Tak, wasze pojęcia czasu i przestrzeni są bardzo ułomne. Na razie takie są. Nie jesteście w stanie sięgnąć poza świat materialny, a dopiero przekroczenie granicy energii pozwoli wam sięgnąć głębiej i co nieco zrozumieć.

Kiedyś to nastąpi.

W waszym "kiedyś", w Moim "teraz".

Dla Ciebie nie ma ograniczeń, możesz uczynić dowolną rzecz.

Nie mogę zniszczyć Siebie. Nie mam tej możliwości.

Więc są jakieś ograniczenia.

Tak, jestem Miłością i nie mogę zmienić własnej natury. Miłość to Istota Boga.

Czy w takim razie pytanie o możliwość zmiany Twojej Istoty ma sens?

W Twoim świecie ma, a w Moim nie.

Skąd Ty się wziąłeś? Czy miałeś początek?

Nie, nie miałem początku, po prostu tu jestem.

Od początku czasów i po ich kres.

Tak, z małą poprawką - to Ja stworzyłem czas. Ja tu jestem cały wasz czas, Ja tu mieszkam.

Wiesz, jest to jednak najdziwniejsza rozmowa, jaką prowadziłem w życiu. Ty też jesteś dziwny.

Jak na Boga chciałeś powiedzieć?

Noooo... właściwie to tak.

Czyli kiedyś wyglądałem na bardziej normalnego Boga niż dziś?

Powiedzmy, że takie robiłeś wrażenie.

Czas rozstać się z kolejną etykietką. Co było, a nie jest...

...nie pisze się w rejestr. Jesteś pełen niespodzianek.

Niespodzianka to Moje drugie imię.

Ta rozmowa przypomina mi dialog z nowojorczykiem. Replika za repliką.

Tak trzeba na dziś. Przyjęliśmy taką konwencję. Ona jest bardziej wyznaczona przez ciebie niż przeze Mnie.

Nie rozumiem.

Lubisz żywą wymianę zdań, daje ci ona napęd do myślenia. Ja się dostosowuję. Ty z kolei podążasz za Mną i nie wiadomo, o czym będziemy dyskutowali za chwilę. Ten dialog jest pełen nieoczekiwanych dygresji, zwrotów i niespodzianek.

O tak.

Dzięki naszej rozmowie stajesz się bardziej elastyczny i odbierasz Mnie coraz lepiej.

Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie odpowiedzi, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i robisz.

W porządku, wszystko zostaje w rodzinie.

Powracając na chwilę do naszej rozmowy o przyszłości rodzaju ludzkiego. Mówiłeś, że lubisz określać to, co się dzieje, słowem komedia. Komedia nie może skończyć się źle, jest więc w tym jakaś nadzieja dla nas.

Żadne zakończenie nie jest złe mój przyjacielu.

Miłość jest Twoją Istotą.

Tak jest.

Fascynuje mnie to zdanie.

Mnie też.

Jeśli myślisz o sobie - jak myślisz?

Ja w ogóle bardzo rzadko myślę o sobie, praktycznie wcale, może raz na miliard waszych lat.

W jakich okolicznościach, jeśli można zapytać?

Można zapytać, ale otrzymanie odpowiedzi nie gwarantuje jej zrozumienia.

Jestem ciekaw, kiedy myślisz o sobie.

Wtedy, gdy podejmuję kolejną decyzję o wstępowaniu w Siebie.

To rzeczywiście niewiele mi mówi.

A widzisz. To dlatego, że trochę się różnimy poziomami.

Twój mózg jest wielkości gromady galaktyk.

Nie, Ja w ogóle nie potrzebuję mózgu do myślenia. Ty zresztą też nie.

Czym jest wstępowanie w Siebie?

Jak by to powiedzieć... Jest to przejawianie się na nowo, badanie siebie i wyrażanie tego, co w międzyczasie się pojawiło.

Czy Ty jesteś zmienny, to znaczy czy się zmieniasz, czy jesteś stały?

Jam jest, który Jest. Jeśli kiedyś zrozumiesz, co chciałem wyrazić przez to zdanie, będziesz mógł dostrzec sens Mnie. Jestem i stały, i zmienny, i jeszcze czymś poza tym. Nie jesteś w stanie uchwycić Mnie twoimi wyobrażeniami. Twój aparat pojęciowy ukształtowany przez świat materii i jego przemiany nie nadaje się do ujęcia Mojego modelu istnienia. Nie ma w nim ani takich pojęć, ani wyobrażeń, ani myśli zdolnych udźwignąć choć cząstkę zrozumienia Mnie. Dlatego jest to w większości wypadków wysiłek bezcelowy. Dla was miłość jest drogą, nie próby zrozumienia. Miłość przyciąga miłość i tak powoli to, co ludzkie, stapia się z tym, co Boskie. To jest droga dla ludzi, wysiłek umysłu jest w tym kontekście bezowocny, a nawet zabawny.

Miłość to Istota Boga.

Miłość to Istota Boga.

Nie możesz zmienić swojej istoty.

Tak, poza miłością nie ma tu nic.

Czy również umiesz stworzyć nicość?

Oczywiście, to się robi.

Masz poczucie humoru. A jeśli byś chciał się zmienić?

Nie mógłbym, miłość potęguje miłość i tak bez końca. Jak się raz zacznie, to nie da rady skończyć.

Nie wiem, co powiedzieć.

Nic, po prostu wysłuchaj, co Ja chcę powiedzieć. Nie jestem w stanie naruszyć Mojej Istoty.

Czy jest ktoś lub coś ponad Tobą?

Te pojęcia nie mają sensu w Moim świecie. Nie ma nic ponad i poza Miłością. Jest ona Esencją Wszechświata i Jego Stwórcą i nie ma nic ponad Nią, żadnej innej substancji, cechy i Znaczenia. Jest Ona Najwyższym ze Znaczeń, Najgłębszym i najbardziej przejmującym. Wyraża Siebie poprzez ten wszechświat i nadaje mu Sens.

Zaskakująco dla mnie weszliśmy na tematy metafizyczne.

Ja to mam na co dzień.

Jednak my, żyjąc tu na Ziemi, jesteśmy oddaleni od Esencji, o której mówisz.

Nie jesteście oddaleni, żyjecie i poruszacie się w Niej.

Dlaczego zatem nie postrzegamy Jej bezpośrednio?

Jak myślisz?

Z pewnością odpowiedź powinna być mniej więcej taka: "Bo tak ma być".

Tak, to dobra odpowiedź.

No nie wiem.

Zaraz się dowiesz, jeśli odpowiesz sobie na następujące pytanie: co jest celem życia, gromadzenie wiedzy czy zjednoczenie z Bogiem w miłości?

Z pewnością zjednoczenie. Chcesz przez to pokazać...

...że gromadzenie wiedzy dla niej samej, albo tylko sam brak kontroli nad tym procesem, nie doprowadzi cię do celu. Wiedza nie jest ważna, ważna jest miłość do Boga. Przypomnij sobie chwile bezpośredniego postrzegania Esencji.

O tak, było cudownie, to są doświadczenia nieopisywalne ludzkim językiem.

Gdzie ta Esencja była?

Wszędzie.

Co przeszkadzało w bezpośredniej percepcji?

Jakieś powłoki energetyczne związane z ciałem, odczuwałem je bardzo wyraźnie, kiedy się unosiły i kiedy powracały.

I oto jest odpowiedź płynąca z doświadczenia. Nie postrzegacie Jej, ponieważ jesteście otoczeni szczelnym płaszczem energii powiązanych z materią.

Ty możesz je usunąć.

Po co miałbym to robić, skoro większość ludzi tego nie chce?

Tak, ale to Ty odpowiadasz za to, czego ludzie chcą, a czego nie.

Tak, to prawda.

Stąd wynika, że świat jest, jaki jest, ponieważ Ty chcesz go takim widzieć i masz w tym swój cel.

Zgadza się.

Stąd dalej wynika, że taki stan umysłów i serc ludzkich służy Tobie do jakiegoś celu.

To prawda.

Stąd wynika, że nie postrzegamy Esencji, ponieważ Ty tego sobie nie życzysz.

Tak, z małym zastrzeżeniem.

Tak?

Jeśli tego chcecie - usuwam je.

W jakich wypadkach?

Gdy podążacie drogą duchową we właściwym kierunku.

Co w ostatecznym sensie też zależy od Ciebie.

Tak.

Zarówno rozumiem to, co mówisz, jak i nie rozumiem.

To słuszne podejście. Zrozumiesz, jeśli przestaniesz spoglądać z dwóch punktów widzenia na raz. Z jednej strony patrzysz jako człowiek z całym bagażem kultury i "uspołecznienia", z drugiej strony rozumiesz, że w prawdziwym świecie, Boskim, nie ma wolnej woli i wszystko, co się wydarza, jest w absolutnym sensie określone z góry. Innymi słowy - przyszłość już się wydarzyła, czeka jedynie na swoją kolej.

Co jest prawdą?

Ty mi powiedz.

To znaczy, że ja mam wybrać?

Tak, albo jedno spojrzenie, albo drugie - z pełnią konsekwencji, jakie ze sobą niosą.

Jestem bardzo przyzwyczajony do ziemskiego sposobu myślenia.

Teraz możesz wybrać - świat Boga albo świat ludzi. Bóg rozumie świat ludzi, ale świat ludzki nie jest w stanie zrozumieć Boga. Które widzenie jest pełniejsze?

Oczywiście Twoje, bez dwóch zdań.

Możesz wybrać, a Ja dostosuję akcję do Twego wyboru.

Czyli już dostosowałeś, jak znam życie.

Tak.

Wybór jest dokonany i wszelkie jego konsekwencje już się "wydarzyły" w przyszłości.

Tak jest.

Aż do samej mojej śmierci.

Tak, a nawet później.

Czyli moja decyzja jest formalnością?

Zależy, z jakiej pozycji patrzysz. Z ludzkiej nie, z Boskiej tak. Decyzja już jest podjęta.

Skoro tak, to może nie ma sensu, abym się wysilał, lecz może po prostu zapytam Ciebie: jak ona brzmi?

Możesz tak zrobić i Ja ci odpowiem.

To chyba najlepsze wyjście, więc chciałbym Cię zapytać: jaka jest moja decyzja?

Moja decyzja jest taka - wybieram dla ciebie Boski świat.

Tak, dziękuję, dałeś mi do zrozumienia, że nie jest to moja decyzja, lecz Twoja.

Tak, ponieważ taka jest prawda skryta za kulisami Rzeczywistości.

Jak dawno temu było wiadomo, jaką decyzje dziś podejmę?

Według twojego czasu czy Mojego?

Jeśli nie jest to jakaś trudność, chciałbym usłyszeć obie odpowiedzi.

Według Mojego - zawsze, według twojego jakieś pięć milionów lat.

To mnie jeszcze wtedy nie było na świecie.

Wtedy zaczynałeś.

Aż tak dawno temu?

Dla Mnie to jakby było wczoraj.

Nigdy nie jesteś poważny.

Nie.

Jednak czasem ludzie odbierają Ciebie jako takiego.

Udaję.

Czy również nasza rozmowa jest wcześniej przygotowana?

Tak, jest.

Czyli nie ma w tym jakiegoś mojego, samodzielnego wkładu?

Nie.

Nie?

Nie. Powiem nawet więcej - w Moim świecie, czyli żeby nie było wątpliwości, w rzeczywistości - ciebie też nie ma.

Z kim w takim razie rozmawiasz?

Ze Sobą i w ten sposób wyrażam Siebie.

A co z czytelnikami?

Jestem tylko Ja, nie istnieją żadni czytelnicy. Miłość jest wszystkim, istnieje tylko Miłość.

Który świat jest prawdziwy, nasz czy Twój?

Wasz jest stworzony tak, aby się wydawało, że jest realny. A wy wszyscy działacie tak, jakby było to prawdą.

Jakoś specjalnie nie mogę dostrzec w tym sensu.

Bo jeszcze w pełni nie poznałeś Mnie i siebie.

Różnica pomiędzy nami polega na widzeniu?

Nie, na tym, że Ja Jestem, a ty nie.

Ładnie, czyli mnie nie ma.

Tak jest.

No cóż, to się nie mieści w głowie.

Ale w sercu tak.

Możemy nadal drążyć temat?

Naturalnie, nawet przez całą wieczność.

Nasz świat wygląda tak jak wygląda, ponieważ tak został zaprojektowany. Wydaje nam się, że jesteśmy samodzielnymi jednostkami i wszystko nas w tym utwierdza, ponieważ tak to zostało przygotowane wcześniej.

Z grubsza tak. Czasem tylko niby przez wąską szczelinę wpadnie do waszego świata promień światła. Książka, natchnienie, sen, rozmowa, chwila przebłysku Jaźni, przeczucie wydarzeń przyszłych i odległych. One sprawiają, że zaczynacie poszukiwać i badać, niektórzy zaczynają rozumieć, że świat, który widzą, nie jest wszystkim, a to, czego nie widzą, w zagadkowy sposób splata się ze znaną im rzeczywistością, tworząc nową rzeczywistość.

Mówimy teraz jak doprowadzić do rozszerzenia naszego widzenia na Twoją rzeczywistość.

Tak. Można ten proces przyspieszyć, przyjmując dwie prawdy: fakt, że nie macie wolnej woli i wszystko jest z góry zdeterminowane, oraz drugi fakt, że miłość i oddanie się Bogu prowadzą do przebudzenia ku rzeczywistości.

W jaki sposób te prawdy mogą wpłynąć na nasze życie?

Pierwsza doprowadzi was do zrozumienia, że nie macie żadnego wpływu na bieg wydarzeń i że jedyne, co powinniście uczynić, to zwracać się z miłością ku Mnie, abym Ja kierował waszym postępowaniem. Dzięki temu po pewnym czasie wasze życie stanie się znacznie łatwiejsze, a z was spadnie odpowiedzialność za wszelkie wydarzenia.

Tak jakby Ty wszystko weźmiesz na Siebie.

Tak, a wy w pełni uświadomicie sobie, że zawsze, powtarzam, zawsze tak było, jest i będzie.

Czyli że my jako my nie mamy żadnej możliwości manewru.

Jedynie znaleźć Miłość i żyć w Niej, reszta jest prosta.

Wszystko jest określone przez Ciebie z góry.

Tak jest.

I stało się to już dawno temu.

Dawno. Teraz czy za pięć lat - to jest to samo teraz.

Czy Mistrzowie widzą więcej niż my?

Między innymi dlatego są Mistrzami.

Jak zwykle żartujesz.

Coś mi umknęło? Weszliśmy na jakiś poważny temat? Czekaj, zaraz się poprawię...

Rozśmieszasz mnie jak zwykle.

Tak, bo Ja lubię się bawić. Mam wszystko i Jestem Wszystkim, dlatego nie mam żadnych zmartwień i problemów, pozostaję nieustannie w stanie Mi właściwym - ekstazy miłości.
To jest również droga dla was.

Dziękuję za wyjaśnienie, mam jeszcze pytanie do poprzedniego wątku.

Słucham.

Czy Mistrzowie znają całość tego procesu i mają wgląd w tajemnice czasu i przestrzeni?

Tak, do pewnego stopnia tak, o ile jest im to potrzebne.

Czyli nie wszyscy mają dostęp do wszystkiego?

Tak, nie wszyscy, części nie jest to wcale potrzebne. Idą innymi drogami.

Więc i Mistrzowie mają swoje drogi rozwoju?

Tak, oczywiście, że tak. Rozwój nie kończy się nigdy, to odkrywanie Miłości i uczenie się wyrażania Jej.

W każdej formie, jaką można pomyśleć?

Także.

To znaczy, że poza myśleniem istnieją inne formy komunikowania się?

Tak, i to wiele.

Czas

Mówiliśmy wcześniej o różnicach w postrzeganiu czasu przez Ciebie i przez nas.

Tak.

Czy Ty postrzegasz wszystkie chwile jednocześnie?

Tak.

Jak to się zatem dzieje, że my postrzegamy czas jako proces, następstwo chwil? Skoro jesteśmy tożsami z Tobą, to powinniśmy mieć możliwość podobnego widzenia.

Taką możliwość macie, gdy usuniecie zasłonę niewiedzy. W tej chwili wasze postrzeganie jest ograniczone do wydarzeń związanych z ciałem, a one podlegają procesom materii, czyli czasowi.

A jak dokładnie odbywa się to, że widzimy i odczuwamy następstwo chwil?

Tak to zostało przygotowane, że z całej palety czasów świadomość "widzi" tylko jedną jej cząstkę, a po "chwili" następną i jeszcze następną. Można to porównać do spoglądania przez długą rurę. Przykładasz oko i widzisz tylko mały fragment podłogi, poruszasz nią i widzisz następny i tak dalej. To ograniczenie widzenia powoduje, że nie jesteś w stanie zobaczyć wszystkiego od razu. Przebudzenie to stan, w którym twoja percepcja nie jest skrępowana zmysłami i materią. To odrzucenie "rury", przez którą patrzysz.

Stąd wynika, że jako cząstki Ciebie istnieliśmy zawsze i we wszystkich czasach jednocześnie?

I to jest prawda. Istniejecie równocześnie we wszystkich czasach w wiecznym Teraz. Dodam tylko niewielką poprawkę - cząstka jest całością.

Jak to się dzieje, że nie mam bezpośredniej percepcji całości, tylko część, skoro jestem całością?

Skupiasz się na niewłaściwym końcu "rury" - na tym ciele. Skup się na Mnie, nie na świecie, to jest droga do wyzwolenia.

Technicznie więc my jako cząstki Ciebie skupiamy swą uwagę na sprawach materii i dlatego nie jesteśmy w stanie dostrzec Ciebie?

Nie, ten proces nie zależy od was, zależy od Miłości. Masz tylko takie wrażenie, że możesz coś zmienić, np. skupić się na czymś innym niż materia. Sam nie jesteś w stanie zrobić nic.

Co zatem ma zrobić np. czytelnik tej książki, chcąc dostrzec Ciebie w swoim życiu?

Nic, sam nie może zrobić nic.

No, może np. się uprzeć, odłożyć książkę, siąść do medytacji i siedzieć tak długo, aż Ty się mu objawisz.

Tak, ale i to nie będzie jego decyzja tylko Moja.

Chciałbym, aby jednak z tej książki wynikały jakieś praktyczne wskazówki dla czytelników, aby mogli znaleźć Ciebie i zakosztować Twojej miłości.

To dobry powód.

Co zatem powinni zrobić?

Nic. Sami niech nie robią nic.

No i dalej jesteśmy w punkcie wyjścia...

Sami niech nie robią nic, niech pozwolą Mi zadziałać, a w stosownym czasie znajdą to, czego poszukiwali. Ja im to dam.

A co z medytacją, wyciszeniem, innymi formami treningu? Co z modlitwą?

Można modlić się i medytować, nie ma żadnych przeciwwskazań.

A jakie będą efekty?

Różne, w zależności od tego, co obierzecie sobie za cel. Część modlących się o zdrowie otrzyma je, część proszących o majątki i ułożenie spraw materialnych znajdzie u Mnie pomoc.

Chciałbym usłyszeć od Ciebie, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym, co czynimy - modlitwą, medytacją - a efektami w postaci Twojej bliskości i Twojej miłości i opieki.

Nie ma bezpośredniego związku.

Jednak doświadczenie setek pokoleń mówi co innego.

Tak mówi doświadczenie, bo tak to zostało ułożone przeze Mnie. Bezpośredniego związku nie ma, ponieważ to prawo zostało stworzone. Jedyny bezpośredni związek jaki istnieje, to pomiędzy Mną a Tobą, pomiędzy Mną a każdym człowiekiem. Reszta stanowi świat przemian i jest bez znaczenia. Jesteśmy jednością i tego nic nie jest w stanie naruszyć. Ta więź, ta łączność jest jedyną trwałą rzeczą. Reszta jest przemijająca.

Jednak sugerujesz ludziom, żeby medytowali, kochali Ciebie i modlili się?

Tak, jeśli żyjecie w świecie dualizmów, to tak.

No tak, ale wszyscy w nim żyjemy.

Ja nie.

Jeśli zacznę dziś myśleć o sobie, że jestem Bogiem, to co będzie?

Myślę, że z czasem trafisz do szpitala.

Ty nigdy nie jesteś poważny.

Nie, ja jestem radością i miłością, i to jest nam wspólne. Skupiasz swoją uwagę na świecie materialnym i zadajesz mi pytania w stylu: "czy jeśli pojadę w kierunku Paryża, to dojadę na Księżyc?". Nie rozumiesz, że technika nie jest w stanie sprowadzić miłości? Są to działania z różnych planet. Miłość pochodzi z miłości, nie z ćwiczeń i działań materialnych. One mogą dać lepszy grunt pod przejawienie się szczęścia i miłości, ale są jak kopanie ziemi, po to by otrzymać plon. Samo spulchnianie niewiele da, jeśli nie wsypiesz ziarna. Tym ziarnem jest Moja Miłość i pochodzi ono ode Mnie.

Stąd wniosek, że to do Ciebie należy się zwracać, po to by rozwinąć w "sobie" umiejętność miłości, medytacji - cokolwiek?

Tak, bo to Ja jestem ich źródłem, nie świat.

Czyli aby zmienić siebie...

...Należy zwrócić się do Mnie, to najlepszy sposób na zmianę.

Mam jeszcze kolejne pytanie techniczne: "w jaki sposób dzieje się to, że postrzegamy jako indywidualności następstwo chwil, czyli czas?".

Jesteście ograniczeni do doznań zmysłowych i dlatego umykają wam wyższe rejony doznań, niezwiązanych z materią. Wasz stan jest bardzo podobny do snu. Śni się wam, że jesteście rozbudzeni, żywi i aktywni, tymczasem tak naprawdę śpicie głęboko.

Jest takie stare powiedzenie mistyków, że świat śpi dla Boga i Bóg śpi dla świata.

Tyle, że Ja nie śpię nigdy. Podziwiam pełną doskonałość Mojego dzieła. Pozdrawiam was, o śpiący!

Jak to się stało, że wydzieliłeś z Siebie nas wszystkich i zarzuciłeś zasłonę niewiedzy na naszą świadomość? Po co się to stało?

Nie wiesz?

No nie.

To się dowiedz. Moja odpowiedź nie da ci tak wiele jak sięgnięcie samemu i przyjrzenie się procesowi. Obrazy i odczucia dadzą więcej niż tysiące słów. Ta wiedza jest tylko o milimetr stąd.

Tak blisko?

Zawsze była dostępna i zawsze będzie. Miłość jest kluczem, który otwiera wszystkie bramy. We wszechświecie nie ma tajemnic i wszystko dzieje się jawnie, wystarczy sięgnąć.

Kim są Mistrzowie?

Kim są Mistrzowie?

Znów zdecyduj się, w którym ze światów chciałbyś wysłuchać odpowiedzi.

W Twoim.

Są to krople Boskiego Nektaru, które zstąpiły na plan fizyczny i teraz powróciły do Mnie przyobleczone w szaty energii cielesnych.

Czy powinniśmy się do Nich modlić?

Nie, nie ma potrzeby czcić kropli, skoro w pobliżu znajduje się Ocean Błogości.

Rozumiem, to znakomite wyjaśnienie. Równie dobrze byłoby się modlić do samego siebie.

Jeśli masz na myśli Samego Siebie to tak, samego siebie - nie.

Temat Mistrzów duchowych, jako istot bezcielesnych, od dziesiątek lat rozbudza wyobraźnię ludzką. Pamiętam, jak co najmniej kilkadziesiąt razy widziałem ich w snach lub podczas medytacji i zawsze robili na mnie niezwykłe wrażenie. Pamiętam, jak kiedyś śniło mi się, że jestem gdzieś w górach. Stoję na zboczu i patrzę na chyląca się ze starości chatę. I nagle słyszę głos, który bardzo powoli i wyraźnie mówi: Wyraź życzenie, a Ja je spełnię". I natychmiast dosłownie wyrywa się ze mnie: "Chcę zobaczyć Mistrza!". I nagle, niby w teatrze, na pięknym i lśniącym Księżycu, wyciągnięty jak w hamaku, pojawia się Mistrz. Jest mężczyzną ubranym w biały garnitur typu sportowego. Staje przede mną i uśmiecha się. Patrzę jak urzeczony i budzę się z powodu pojawiających się emocji.

Mistrzowie są znani ludzkości od tysięcy lat. Ich wizyty tutaj to część ich pracy, jednak powinniście pamiętać o różnicy, jaka istnieje w waszym świecie pomiędzy Mistrzem a Bogiem.
Idea Mistrza jako przewodnika duchowego istnieje od zawsze i każe człowiekowi poszukiwać na zewnątrz kogoś, kto zna wszelkie odpowiedzi i jest ucieleśnieniem mądrości i miłości. Tymczasem ta idea powinna doprowadzić do kolejnej, jeszcze donioślejszej idei - jedności pomiędzy Najwyższym Bogiem a człowiekiem.
Ta jedność jest od wieków doświadczana przez adeptów nauk duchowych oraz oczywiście Mistrzów.

Powiedziałeś, że Mistrzowie mają ograniczenia.

Zależy, z której strony spojrzysz.

???

Zależy, czy patrzysz jako człowiek, czy jako Ja.

Jak Ty ich widzisz?

Posłuchaj i trzymaj się mocno fotela. Mistrzowie "nie mają" ograniczeń, Mistrzowie "są ograniczeniami". Doskonałość Boska, czyli Ja Sam, przejawia się przez ograniczenia, odrębności i dualizmy, tak więc Mistrz to Ja Sam wyrażony, czyli w pewien sposób ograniczony. Jeśli nie byłoby tego śladu ograniczenia - Mistrz nie byłby postrzegany przez ciebie jako odrębna jednostka. Jeśli nie ma śladu odrębności, żadnej z cech, żadnego atrybutu - wtedy Mistrz istnieje jako forma pierwotna - Esencja Wszechświata, czyli Ja Sam. Bezcielesny Brahman, bez atrybutów i cech, o którym nic nie można powiedzieć.

Brahman - Bóg Miłość, jak opisują Go ci, którzy Go widzą i doświadczają.

Tak.

Jaka jest więc relacja człowieka, Mistrza i Ciebie?

Mistrz jest dla was wzniosłą ideą wskazującą na świat zewnętrzny, jeśli wykazuje cechy i moce duchowe. Idea Mistrza jest pożywką dla umysłu, po to by mógł skupić się na zewnątrz. Jeszcze wyższą jest idea Boga, niezbędna dla wyrażenia w świecie dualizmów Najwyższej Rzeczywistości. I teraz znów trzymaj się fotela: obie idee, które opisałem, tworzą waszą rzeczywistość, co wcale nie znaczy, że istnieją za nimi jakieś rzeczywiste byty.

Nie rozumiem. Boga i Mistrzów nie ma?

W jakiej rzeczywistości poszukujesz odpowiedzi?

Spróbujmy w ludzkiej.

W waszej rzeczywistości manifestują się Istnienia postrzegane przez was jako Mistrzowie i Bogowie.

A w Twojej?

Esencja Wszechświata, którą jest Miłość, wyłania z siebie wszystko, i każdy z was jest zarówno jej częścią w świecie dualizmów, jak i Całością w rzeczywistości. To wy jako Esencja - Brahman tworzycie wszystko, a więc i Bogów, i Mistrzów, cień i Światło, Ziemię, Słońce i wszechświat. Tworzymy idee, Bogów i Mistrzów, napełniamy je mocą duchową po to, by inne idee napełnione tą samą Esencją (ludzie) mieli ku czemu zwracać swe umysły.

Czyli każdy z nas nie jest w istocie czymś różnym od Boga czy Mistrzów?

Jest dokładnie tym samym. Ta sama Esencja ożywia Mistrzów, Bogów i ludzi. Nazywamy ją Miłością.

Czyli zarówno Mistrzowie, jak i Bóg czy Bogowie są ideami zrodzonymi z umysłu?

Zrodzonymi z umysłu Brahmana - Tego, który nie ma atrybutów, Tego, który jest Esencją. W istocie Ja jestem Tym, Mistrzem, Bogiem, człowiekiem, zwierzęciem, rośliną, kamieniem. Ja jestem wszystkim i ty jesteś wszystkim, ponieważ stanowisz jedność ze Mną. Ja i ty nie byliśmy nigdy rozdzieleni i nie możemy być rozdzieleni, tworzymy wszechświat i niszczymy go wraz ze wszelkimi ideami, jakie zawiera, zawsze pozostając niezmienni, nie przywiązani, zawsze pozostając czystą miłością, Esencją wszystkiego, co istniało, istnieje i istnieć będzie, nawet gdy ten wszechświat przestanie istnieć.

Wobec ogromu i głębi tego, co opisałeś, co tak naprawdę ma znaczenie?

Uzyskasz odpowiedź, jeśli przyjrzysz się pytaniu.

???

Jedyne, co naprawdę ma znaczenie, to Jedyne Znaczenie, z którego znaczenie zapożyczają wszystkie inne.

Czy to znaczy, że Brahman, jako nie posiadający cech, jest Znaczeniem bez jakichkolwiek znaczeń?

Nie, bo rozdzielasz Go od Stworzenia - ma wtedy wszystkie znaczenia, jakie można wyrazić, jeśli mówisz o Jego Pierwotnej Istocie - to Jej Znaczeniem jest...

Miłość?

Jeśli zrozumiesz i wy wszyscy zrozumiecie, czym Ona jest, to Ja odpowiem TAK.

Nie rozumiemy Miłości, Brahmana i Jego Znaczenia.

Nie rozumiecie. Poza Wielością kryje się Jedność, Jedno Znaczenie. Widzący nazywają Je Miłością, ponieważ w odczuciu ludzkim odpowiada Jemu najbliżej ten właśnie stan. Tyle że w istocie jest Ono czymś z gruntu innym - nie będąc odczuciem, ale manifestując się w ten sposób, będąc w swej oryginalnej Postaci Esencją Życia i samym Życiem, które JEST.

Postrzeganie Boga

A co z Bogami, którzy są przez ludzkość postrzegani od tysiącleci?

"Nasze przedsiębiorstwo jest w stanie dostarczyć Boga w każdym rozmiarze według indywidualnych potrzeb i życzeń Klienta".

No nie, rozśmieszyłeś mnie do łez.

Lubię jak się śmiejesz.

Potrafisz śmiać się z samego siebie.

Ja w ogóle jestem pełen wszelkiej radości. Radość to Moje drugie imię.

Ludzie często postrzegają Cię jako groźnego i poważnego.

Nie postrzegają, a wyobrażają sobie - to zasadnicza różnica. Najczęściej jest to spowodowane strukturami, które funkcjonowały we wczesnych fazach rozwoju społeczności. Ludzie byli bardzo prości i jedyne, co przemawiało do ich zewnętrzności, to siła i lęk. Stąd wzięły się groźne, patriarchalne bóstwa plemienne. A ponieważ bezpośrednich kontaktów w tym czasie nie było za wiele, a ci, którzy je mieli, musieli podporządkować się oficjalnie panującym religiom, stąd wypaczone i nie dostosowane do możliwości waszego odbioru i umysłowości groźne bóstwa przetrwały do dziś. Spory wkład w taki stan rzeczy wniosła religia kultywująca archaiczne plemienne mity. One były jej na rękę, jako że zastraszone owieczki są bardziej karne i robią, co się im każe. Dziś jest to niepotrzebne.

A jak Ty chciałbyś żeby Cię postrzegano?

Jako miłość, radość i szczęście. One są Boskością.

Dla wielu jest to wielka nowość.

Tak, odbiegająca od tego, co im wpojono. Ale większość tak zwanych kapłanów czy nauczycieli nie miała nigdy bezpośredniego doznania Boskości, więc nauczają rzeczy, o których sami nie mają pojęcia. Tylko potęgują błąd.

Różnica miedzy obrazem Ciebie w tradycyjnych religiach a wyłożonym tutaj polega więc na tym, że po pierwsze jest to przesłanie bezpośrednio od Ciebie, nie z drugiej ręki, po drugie, że można tych stanów i Ciebie doświadczyć, czy dobrze Cię zrozumiałem?

Tak, właśnie o to chodzi. Doświadczenie pełni rolę rozstrzygającą.

Ale wielu ludzi ma doświadczenia mocno osadzone w tradycji chrześcijańskiej. Wspomnę Medjugorie, Fatimę, Lourdes.

To prawda, taka jest ich droga i nie ma w tym błędu.

Dlaczego więc teraz pokazujesz jeszcze inną drogę?

Bo życie jest rajem i niekoniecznie trzeba czekać do śmierci, aby zakosztować słodyczy unii z Bogiem i wejść do Jego Królestwa. I wielu ludzi już jest na to gotowych i dla nich Fatima, Medjugorie i Gwadelupa to byłby duży krok wstecz. Jest wielu ludzi, którzy już nie potrzebują pośredników pomiędzy sobą a Mną.

Guru jest kimś w rodzaju pośrednika.

Niekoniecznie. Pośrednictwo zakłada, że musisz korzystać z usług strony trzeciej, w kościele przez cały czas. Rozwinął się nawet cały kult pośredników i kult instytucji. To zupełnie niepotrzebne. Dobry guru wie, że jest tylko drogowskazem, a nie celem samym w sobie. Nauczyciel jest potrzebny, dopóki uczeń nie nauczy się sam czytać. Potem już jest świadomy, że uczeń go nie potrzebuje.

Jezus, jak powiedziano do Niego "Rabbi", czyli "nauczycielu", powiedział, że jest tylko jeden Nauczyciel i jest On w niebie, a żaden z jego uczniów nie powinien pozwalać, aby nazywano go nauczycielem.

Zasada była ta sama dwa tysiące lat temu. Cel jest istotny, a nie drogowskaz. Celem jest zjednoczenie z Boskością, tutaj i teraz.

Kościół mówi co innego.

Po prostu nie ma racji i zamyka się na Mój głos. Ale i to ma swój cel, i mówiąc waszym językiem: tak ma być. Do czasu oczywiście.

Do kiedy?

Aż to się zmieni.

No tak, jak mogłem pytać, znów naśmiewasz się ze mnie.

Ja po prostu kocham radość! Może chciałbyś usłyszeć coś o upadku kościoła, o tym, że ktoś w końcu pokaże mu, gdzie jest prawda... Można, ale po co? To nie ma żadnego znaczenia.

Tysiące ludzi wierzy w rzeczy nieistniejące w rzeczywistości.

Tak, to jest poważny problem. Będziesz mógł go rozwiązać, jeśli zastanowisz się, dlaczego jest tak a nie inaczej.

Cały czas czuję, że śmiejesz się ze mnie.

Już ci mówiłem, że jestem Istotą pełną radości i żaden temat nie jest za poważny, abym musiał zachowywać się nienaturalnie, czyli poważnie. No a teraz odpowiedz na Moje pytanie.

Jak znam życie, to jest tak jak jest, ponieważ Ty tego chcesz.

I widzisz, jakie to proste? Ulżyło?

Masz w takim a nie innym przebiegu wypadków swój cel.

Oczywiście, że tak, nie może być inaczej. Dlatego jest niecelowe osądzanie kogokolwiek według tego, kim jest lub co czyni. Za wszystkim stoję Ja.

I Ty możesz wszystko zmienić.

Zapytaj, dlaczego tego nie czynię.

Chyba nie muszę. Odpowiesz zapewne, że masz ku temu ważkie powody, których na dodatek nie muszę znać.

Widzisz, jak już wiele umiesz? To, co powiedziałeś, jest prawdą. Jedyne, co powinieneś wiedzieć, to fakt, kim Ja jestem i czego od ciebie wymagam. Resztę pozostaw Mnie.

Wymagasz miłości i oddania.

Tak, miłości i oddania, one się łączą ze sobą i uzupełniają. Są to dwie boskie cechy, które powinny znaleźć się w naturze ludzkiej.
Miłość stanowi światło życia, a oddanie wskazuje kierunek działaniu. Oddanie to pogrążenie się z miłością w Ukochanym, oddanie siebie i wszystkich swych cech Boskiej Miłości.

Oddanie jest boską cechą?

O tak, duchowi mistrzowie przejawiają je w znacznym stopniu, upodabniając się do Mnie.

Oddanie zakłada odejście od własnego ego i związanych z nim potrzeb, pomysłów, planów.

To dzieje się naturalnie. Jeśli znajdziesz Miłość, to Ona zaczyna tobą kierować i wytyczać ci cele. Podążanie za Nią staje się wtedy czymś naturalnym i sam tego chcesz.

O tak, sprawiać radość komuś, kogo się bardzo kocha, to czysta radość. Radość dawania, poświęcania siebie.

Tak, o to właśnie chodzi. Ludzie, którzy Mnie znają, nie tylko wiedzą o tym, ale tym są.

Wprowadzili Twoje wskazówki w praktykę. Czy można zacząć z innej strony - od oddania Tobie, nawet jeszcze nie wiedząc, jak Cię pokochać?

Oczywiście, to nawet przyspieszy cały proces stapiania się ze Mną.

Jak zatem mamy się nauczyć oddania?

Zacznijcie od małych rzeczy, od zwracania się do Miłości z pytaniem, co Ona sobie życzy, z prośbą o wskazówkę, jak Ona by chciała, abyśmy postąpili.

To nam pomoże.

Tak, małymi krokami ku Światłu i Miłości. Nie chybicie celu. Poszukujcie sposobów, aby spodobać się Miłości, przezwyciężając własne słabości i ograniczenia, medytujcie nad tym, czym jest oddanie.

Oddanie i służba Tobie to jedno.

Oddanie to dyspozycja wewnętrzna, gotowość do spełniania wskazówek miłości. Służba to wyższy stopień, to wprowadzanie ich w życie i działanie.

Wydaje mi się, że właśnie dotknęliśmy bardzo ważnego tematu.

Tak, dla ciebie tak. Powinieneś sobie wziąć do serca to, co powiedziałem, wchodzisz właśnie w taki etap życia. Ucz się oddania i służby.

Jestem Twoim służącym.

Dopiero będziesz, teraz jesteś sekretarzem zapisującym Moje słowa.

Służba to wyższy stopień?

Tak. To nauka miłości w działaniu.

Powrócimy jeszcze do tego tematu?

Nie raz i nie dwa, jest to jeden z centralnych tematów.

Jak ludzie mogą Ci służyć? Jakie wskazówki byś nam dał?

Starajcie się poznawać i spełniać Moją wolę, medytujcie skupieni na Mnie, bądźcie gotowi przyjmować sygnały i wskazówki ode Mnie. Poświęcajcie Bogu więcej czasu każdego dnia. Uczcie się miłości ku Bogu i gotowości do służenia Miłości.

"Uczcie się miłości do Boga i gotowości do służenia Miłości" - pięknie powiedziane.

Idee narodowe

A jaki jest Twój stosunek do tak zwanych idei narodowych?

Narodowego socjalizmu?

No to może zbyt ekstremalny przykład.

Nie, dlaczego, jest bardzo dobry. Narodowy socjalizm w Niemczech był z początku postrzegany jako recepta na kryzys i powojenne upokorzenie Niemców. Hitler przywrócił im coś, co nazywali własną godnością narodową, wskazał tłumowi wrogów i na koniec sam się z nimi rozprawił. Przyrzekał wielkość, godność, bogactwo, porządek i tysiącletni pokój. Jak to się skończyło?

Wszyscy wiemy. Ale nie wiem dlaczego, coś mnie tknęło, aby dziś wywołać ten temat. Przeczuwam przez skórę, że jest w nim ukryta jakaś mina.

Słucham.

W myśl tego, co powiedziałeś o przyczynach sprawczych i o tym, że Ty o wszystkim decydujesz znacznie wcześniej - zarówno przyczyny, jak i skutki były wcześniej dokładnie przygotowane.

Tak było. Żeby teraz się nie pogubić, musisz przestrzegać tego, o czym ci mówiłem wcześniej. Zdecyduj się, z której perspektywy chcesz spojrzeć na ten temat.

Z obu się nie da?

Powstanie mętlik i z ludzkiej perspektywy jest to niezrozumiałe.

Ale czy możemy to przeanalizować po kolei z obu?

Tak, tylko wyraźnie je rozdzielmy.

Najpierw z Twojej.

Dobrze.

Nie mogę zrozumieć, co Tobą kierowało.

Jak to co? Wyjść od Mojej Istoty.

Miłości.

Tak.

Chyba jeszcze jestem za słaby, żeby cokolwiek wyłapać.

Nie poddawaj się, zaczekaj chwilę.

Widzę wielką miłość w środku, w sercu, i wielką nienawiść na zewnątrz.

Zaczekaj.

Została tylko miłość, miłość, miłość i nic więcej. Wszelkie wydarzenia utraciły znaczenie, pola, drzewa, chmury są miłością. Poza miłością nie ma nic. Świat walczy i śpi.

Odpowiedz Mi teraz, jakie jest znaczenie wojny?

Widzę tylko miłość i nic więcej.

Cierpliwości.

Te obrazy nie mają sensu.

Zaczekaj, powoli, nie wyciągaj pochopnych wniosków.

Ludzie maszerują na wojnę, to jest jak sen.

Nie, skup się.

Tak, już wiem. To nie żołnierze, to Ty maszerujesz na wojnę.

Tak, to Ja, tylko Ja. Dobrze. Co dalej?

Ty w tysiącach istnień "giniesz", spektakl trwa nadal. Jaki jest jego sens?

Właśnie, jaki jest sens tego spektaklu?

Ty odradzasz się i powracasz w nowych ciałach z powrotem na Ziemię.

Tak, jest taki proces. Wróć do scen z wojny.

Wszystko jest bardzo skrupulatnie przygotowane, ja nie widzę w tym sensu.

Zaczekaj, po prostu pozwól przejść paru scenom bez twojej interwencji, sens przyjdzie jako wynik sięgnięcia głębiej.

W wydarzeniach, miłości i śmierci jest sens, KTÓRY WSZYSCY AKCEPTUJĄ.

Tak jest!

Powiedziałeś mi, żeby spojrzeć poza indywidualne losy, bo w nich nie mogłem znaleźć sensu. Napłynęła nowa miłość, która wzniosła moje widzenie wyżej. Zaczęło mi świtać, że wojna to przyśpieszenie przemian, jakie przechodzi ludzkość, odejście od starych wzorców działania i po części rozliczenie z bardzo głęboką przeszłością. Jakby z cechami zwierzęcymi, jakie dominowały we wcześniejszych czasach. Ta wojna, jedna i druga, podobnie jak te, z którymi mamy do czynienia obecnie, to Świt Nowego Dnia Ludzkości. Epoki, w którą wchodzimy jako nowy, odmieniony i oczyszczony z obciążeń przeszłości gatunek.

Tak jest.

A to wszystko za sprawą przyjścia tutaj potrójnej inkarnacji Shirdi Sai Baby, Sathya Sai Baby, Prema Sai Baby.

Tak jest. Ot i masz odpowiedź. Mówiłem ci: "szukajcie, a znajdziecie"?

Tak, wiele razy.

Te wojny stanowią etap oczyszczania i rozliczania z przeszłością.

Ogromne przyspieszenie.

Tak jest.

Ta Ziemia będzie kiedyś planetą miłości, wszystko zmierza ku temu.

Ziemia już jest planetą miłości, a wszystko zmierza do rozpoznania tego faktu.

I tak, wojna i cierpienia są kamieniem milowym ku nowemu porządkowi miłości.

Są elementem przemian, niezbędnych w przejawionym świecie. Ich wynikiem będzie odrodzenie ludzkości w Świetle i Miłości...

Chciałbym Cię zapytać, gdzie zajrzałem - skąd czerpałem tę wiedzę?

Ze Mnie. Ja jestem dostępny dla każdego i każdy wcześniej czy później przyjdzie do Mnie po to, by rozpoznać swą jedność ze Mną.

I stanie się Bogiem jak Ty?

Rozpozna. Rozpozna, że jest Bogiem i zawsze nim był.

Tego uczysz już jako Sathya Sai Baba i tego będziesz uczył jako Prema Sai.

Tak, uczył, pokazywał i przekazywał. Jestem Ogniem Duchowym i sprawię, że wszyscy zapłoniecie.

I wszystko roztopi się w Twoim Świetle.

I w Miłości, a radości i szczęściu nie będzie już nigdy końca.

To niesamowite.

To prawda.

Jaką lekcje powinniśmy wyciągnąć - jako ludzkość - z doświadczeń wojny?

Że rozwiązanie wszelkich problemów znajdziecie w Bogu, a jest On miłością.

Nie, że nie powinno być więcej wojen i cierpień?

A wy jesteście jednym z Nim.

Ale to, co powiedziałem o wojnie, o powstrzymaniu się od zabijania, czy ma sens?

Dla kogo? Ludzkość nie wyciągnęła jeszcze wniosków z dwóch ostatnich wojen. Gdyby było inaczej, już dawno przestalibyście się zabijać. Nie chcecie myśleć, wolicie strzelać.

Jednak, biorąc pod uwagę Twoją perspektywę, to Ty, a nie my, jesteś winny tej sytuacji. Ty panujesz całkowicie nad naszym myśleniem.

To prawda.

Jaki stąd wniosek? Nic nie odpowiadasz?

Odpowiedź istnieje na wyciągniecie ręki, sięgnij po nią.

Proszę Cię, pomóż mi wejść w medytację.

Dobrze.

Odpowiedź jest taka: Reżyser nie jest winny śmierci aktorów.

To raz, szukaj dalej.

Czuję jak Twoja miłość obejmuje mnie i wskazuje sens wydarzeń, jest tak słodka i cierpliwa. To dziwne, ale odbieram, że ci ludzie chcą zginąć, to jest głębokie odczucie duchowe, nie cielesne.

Duchowe, tak.

Czy to są odczucia ludzi z "tamtej strony"?

Tak, już przychodząc na Ziemię, wiedzieli, jak zakończą swój ziemski byt. Znali przyszłość i akceptowali ją.

Ma to związek z ich przeszłą karmą?

Tak. Co dalej?

To, co działo się na Ziemi, było tylko małą cząstką tego, co działo się poza nią.

W świecie poza życiem cielesnym.

Wielkie porządki.

Gdyby to były porządki, to znaczyłoby, że wcześniej był bałagan. Nic takiego nie miało miejsca. Przeszliście od jednej fazy do drugiej.

Widzę, że nie zajrzę głębiej bez Twojej miłości i radości, która płynie od Ciebie - wprost z mojego serca.

Tak, one pokażą ci wszystko.

Widzę Mistrzów czuwających nad przebiegiem wszystkich zdarzeń.

Tak.

Wielu, wielu Mistrzów.

Tak.

To Oni ustalali przebieg wydarzeń.

Tak. Ja w Nich.

Jest w Nich wyłącznie wielka miłość, bezosobowa, pełna, żywa, nie powiązana z żadnym stanem materialnym.

Tak, dlatego właśnie są, kim są.

Kluczem do zrozumienia sensu wydarzeń jest chyba różnica w postrzeganiu, kim jest człowiek. Różnica pomiędzy światem duchowym a materialnym.

Tak, czyli ujrzenie Prawdy.

Mistrzowie zupełnie inaczej postrzegają ludzi niż my na Ziemi.

Tak.

Mistrzowie nie są zainteresowani materialnością, zwracają uwagę wyłącznie na duchowość.

Duchowość to Boskość.

A jednak sprawy materii nie mają przed Nimi żadnych tajemnic.

Podział na ducha i materię jest fałszywy. Wszystko jest duchowością.

Materia jest elementem Ducha?

Boga.

Dlatego cały świat jest światem duchowym.

Materialne zmysły nie są w stanie dojrzeć duchowego świata i poznać jego praw.

Czyli najpierw Duch potem materia?

Najpierw Bóg.

Wszystkie wydarzenia mają swój kontekst duchowy?

Tak. Wszystko, co się dzieje, ma swoje duchowe znaczenie.

Ta śmierć jest śmiercią na niby.

Tak. To, co się nie narodziło, nie umiera nigdy.... Płaczecie po ciele, bo nie wiecie, kim jest człowiek, kim sami jesteście.

Chciałbym dla porządku zauważyć, że nie jesteśmy temu winni. Tylko Ty możesz nas wyciągnąć z niewiedzy, w której tkwimy, i skierować ku Światłu.

Powoli podążamy właśnie w tym kierunku.

Wiek dwudziesty

Powiedziałeś wcześniej, że okres dwudziestego wieku był przejściem od jednej fazy życia ludzkości do drugiej.

Tak jest.

Czy mogę to ująć tak - Ty chciałeś doświadczyć Samego Siebie właśnie w takich a nie innych warunkach, życie ziemskie, przemiany, wojny i to, co przyjdzie potem.

Tak.

Powiedz mi, po co to robisz, jaki masz w tym cel?

Ot, po prostu muszę czymś zabić czas. Trzeba jakoś spędzić tę wieczność.

Ty nigdy nie jesteś poważny.

Tylko gdy mamy do czynienia z poważnymi sprawami. A takich nie ma.

Wyrażasz Siebie i Twoją miłość.

Tak. To jedyny cel istnienia.

Czy również jest nim doświadczanie?

Nie. Dlatego że wszystko wiadomo od samego początku, więc Ja nie muszę niczego doświadczać.

Konieczność doświadczania zakładałaby, że czegoś nie wiem, nie potrafię i muszę się uczyć. A wiem wszystko, więc nauka nie jest mi potrzebna.
Zrozumiesz lepiej Moje intencje, jeśli wyobrazisz sobie starego malarza, który zna wszystkie tajniki mieszania farb i kładzenia koloru i spędza czas, tworząc doskonałe dzieła. Już nie uczy się niczego, bo zna wszystko, i teraz używa warsztatu do wyrażania piękna, miłości, dobra, szlachetności, tego wszystkiego, czym jest wewnątrz.

Twój warsztat jest olbrzymi.

Cały wszechświat.

Tak, to daje mi pewne pojęcie o skali, z którą mamy do czynienia.

Za cienką zasłoną tkaniny gwiazd, jeśli ją uchylisz, znajdziesz miłość, która trwa w każdej chwili, znajdziesz radość, znajdziesz Mnie, który czekam.

Celem wszechświata jest wyrażanie Twojej Miłości.

Dokładnie tak.

I nigdy nie było innego powodu jego zaistnienia?

Nigdy, zawsze jest ten sam.

Czyli my tutaj żyjemy w takiej enklawie, w zamkniętym kręgu, w którym tej miłości jest mało.

Nie, jest jej zawsze dosyć, tyle że zewnętrznie tego nie widzicie. Przeszkadza wam w tym skupienie na świecie zewnętrznym, przywiązanie do jego zjawisk, błędne teorie społeczne i religijne.

Celem wszechświata jest wyrażanie Twojej Miłości.

Tak.

Muszę się nad tym głębiej zastanowić.

Warto.

Nieszczęścia na Ziemi i odpowiedzialność

Wydaje mi się, że jednym z problemów, wokół których ostatnio krążą nasze dyskusje, jest sprawa odpowiedzialności i winy za to, co się dzieje na świecie. Można oczywiście powiedzieć, że natura jest, jaka jest, i silniejszy musi zjeść słabszego, i jest to naturalne. Jednak kłóci się to z naszym odczuciem dobra, a już na pewno z naszym rozumieniem działania miłości. Klęski żywiołowe, wojny, wypadki to jedna strona medalu, druga dotyka prawd, o których mówisz - tego, że jako jednostki nie mamy wolnej woli i właściwie wszystko jest z góry zdeterminowane. Logicznym jest więc, że świat, który powołałeś do życia, jest dość paskudny. Wiem, że to, co mówię, brzmi dość strasznie, ale wielu ludzi tak myśli i będę tu wyrazicielem ich wątpliwości.

Nie, ten świat wcale nie jest paskudny, wielu ludzi znajduje w nim miłość i jest szczęśliwych. Katastrofy i nieszczęścia nie są w nim regułą, ale pewnego rodzaju wyjątkiem.

Mam wrażenie, że unikasz tematu. Chodzi mi o to, że nawet najmniejsze wydarzenia tragiczne czy nawet niepomyślne są naruszeniem naszego dobra, stanu posiadania, na który zapracowaliśmy, pozbawiają nas bliskich i drogich.

Chodzi ci zatem o to, że niepomyślny obrót zdarzeń sprawia, że nie możecie być szczęśliwi i radośni, nie możecie cieszyć się życiem, czy tak?

Tak, albo po prostu żyć, nie wadząc nikomu, w spokoju. Dlaczego jest tak, jak jest, i jaki to ma związek z miłością, którą jesteś Ty, Stwórca tego wszystkiego.

To dobre pytanie. Zanim odpowiem, zastanów się, do czego może doprowadzić twoje rozumowanie.

Z jednej strony wiem, że jesteś miłością, bo wiele razy mi to pokazałeś i nie ma co do tego wątpliwości. Z drugiej strony trudno zrozumieć, jak miłość może wywoływać takie wydarzenia, jakie wywołuje. Ta sprzeczność doprowadziła kiedyś w przeszłości do wymyślenia szatana jako istoty, która powoduje wszelkie - ujmę to w cudzysłów - "zło", a dysponuje mocą podobną do Twojej.

To celna obserwacja. Jak wynika z powyższego, to Ja, jako jedyna Istota, jestem zarówno Bogiem, jak i szatanem jednocześnie!

Dobrem i złem. Zło wg nas nie pochodzi od miłości, jest jej zaprzeczeniem.

Zło jako takie nie istnieje, jest tylko niewiedza.

Stąd moje pytania i wątpliwości, od których zaczęliśmy dziś rozmowę.

Tak więc przyszedłeś dziś do Mnie po wiedzę?

Tak, chciałbym to zrozumieć.

Dobrze, dostaniesz to, o co prosisz.

Tak, oczywiście proszę Cię o to, moje uwagi są prośbą.

Dobrze, ale zanim przejdziemy dalej, zastanów się nad jeszcze jedną sprawą. Po co będzie ci ta wiedza? Co ona ma ci dziś dać?

Jej brak jest pewnego rodzaju niewygodą, jakby jakaś część mojego umysłu uparcie domagała się odpowiedzi, nie wiem skąd się to bierze. Mam okazję zapytać Ciebie, więc zbyt długo się nie zastanawiam i pytam. Otrzymam odpowiedź i pewnie będę miał z tym spokój. Wprowadziłeś tyle nowych treści, że staram się to wszystko jakoś zintegrować z codziennością.

Dobrze, więc poszukujesz spokoju ducha, zrozumienia, miłości i radości. A także szczęścia, nie zapominajmy o szczęściu.

Tak mniej więcej moglibyśmy to ująć.

A gdybyś miał wybrać wiedzę albo miłość, na co byś postawił?

Oczywiście na miłość, nie mam żadnych wątpliwości.

Nawet za cenę tego, że przestałbyś rozumieć świat?

Tak, chyba tak.

To dobra odpowiedź.

Milczysz i nie odpowiadasz.

Tak.

To jest Twoja odpowiedź?

Tak. Musisz się zdecydować, czego pragniesz bardziej, i za tym podążać.

Odpowiedzi, które usłyszysz, szczęścia ci nie dadzą, zaspokoją pragnienie umysłu i na tym rzecz się skończy. Ten świat jest wyzwaniem dla waszego umysłu. Gdyby wszystko było w nim ułożone według waszej myśli, żylibyście jak we śnie, nie poszukując niczego wyżej, ponad i poza wami. Jednak nie jesteście w stanie go zrozumieć. Dawne pojęcia przestają już wyjaśniać cokolwiek, pojawia się coraz więcej nowych pytań i nowych wyzwań. Jak by tego było mało, pojawia się coraz więcej nowych zagrożeń i to ze strony przyrody, jak: klęski, tornada, ocieplenie klimatu, asteroidy z głębin kosmosu; jak i powodowanych przez was samych: broń atomowa, terroryzm, bioterroryzm, manipulacje genetyczne poza kontrolą.

To prawda, że coraz trudniej o spokój i samozadowolenie z własnych osiągnięć.

A niepokój powodowany nową sytuacją będzie się potęgował. Dojdą nowe problemy, o których dziś nie macie pojęcia.

W takim razie, co powinniśmy zrobić jako ludzie?

Sam znajdź odpowiedź. Już podpowiedziałem ci pytanie, a to połowa rozwiązania.

Tak, to prawda. Odpowiedź jest taka: nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze sobą, ani z narastającymi problemami.

Powtórz to, co powiedziałeś.

Nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze sobą, ani z narastającymi problemami zewnętrznymi.

I to jest najmądrzejsza uwaga, jaka może podsumować aktualną i przyszłą sytuację ludzi na Ziemi.

Doskonałość rzeczy

Czy możemy powrócić do początku naszej rozmowy i nieco rozjaśnić temat: miłość a nieszczęścia na Ziemi?

Tak. Chcę jednak, abyście pamiętali, co jest celem dla każdego z was. Samo czytanie i rozmyślania nie przyniosą wam szczęścia, którego tak poszukujecie. Musicie zwrócić się do Boga i w Nim je znaleźć. Nie ma innej drogi. Co do pytań o Boga jako twórcy "zła" na świecie i o to, że jestem "winny" za nie, ponieważ wy tak naprawdę nie macie tu nic do powiedzenia. Jest to prawda, ale tylko pozorna.
Istnieją dwa światy - Mój świat miłości, który jest Rzeczywistością, i wasz świat dualizmów "ja"-"nie ja". W Moim świecie nie istnieje zło, jest proces, który wy nazywacie wszechświatem, a który jest wyrazem Mojej miłości w miliardach miliardów jej aspektów. W tym świecie żyjecie wraz ze Mną w jedności, rozumiejąc, że pozorna wielość istnień jest odbiciem Jedności, podobnie jak światło słońca na falującej wodzie zdaje się składać z tysięcy odrębnych promieni.

W Moim świecie, czyli w rzeczywistości, rozumiecie, że cielesność i materialność jest jedynie etapem przejściowym prowadzącym do jeszcze większej doskonałości wyrazu i do jeszcze większej miłości. Dlatego schodząc ponownie, doskonale wiecie, jak będzie wyglądało wasze życie i czym się zakończy. Jesteście jak aktorzy ubierający się w kostiumy, aby wejść na scenę i wziąć udział w niezwykłym widowisku zwanym "życiem na Ziemi". Częścią spektaklu są wasze zmagania z sensem tego, co doznajecie i co widzicie, a ostatnio w akcję coraz częściej wplatane są wątki dotyczące Rzeczywistości i tego, co dzieje się za kulisami.

Za kulisami nikt nie płacze po śmierci bliskich, bo wie, że śmierci nie ma, a na dodatek wszyscy "bliscy" są emanacją Jedynego, czyli Mnie, czyli każdego z was. Każdy z was na pewnym etapie doskonale rozumie, że to właśnie on jest stwórcą tego świata i tego wszechświata i nie ma żadnego rozdziału pomiędzy indywidualną świadomością a Świadomością Boga, i że jest to TO SAMO.

"Aham Brahmasmi" - jestem Brahmanem, tak mówi stara mantra wedyjska.

Ty i każdy z was jest Brahmanem, Bogiem, Absolutem, Rzeczywistością Ostateczną i całym wszechświatem poruszającym się na dwóch nogach. Ta Ziemia jest planetą miłości, zamieszkałą przez Bogów, a właściwie przez emanacje Jedynego Boga, i dziś jesteśmy w trakcie procesu, który doprowadzi was do punktu, w którym ta Prawda stanie się jasna, a Świadomość Boga rozbłyśnie w każdym z was.

Wtedy zrozumiecie drogą bezpośredniej percepcji, bezpośredniego i nie ulegającego żadnym wątpliwościom wglądu, że każdy z was i Ja, wasze Boskie Ja, i wasz Bóg, jesteśmy tym samym i NIC NAS NIE DZIELI.

Wtedy na drodze bezpośredniego wglądu w Istotę Rzeczy pojmiecie w jednej chwili, że świat tworzony przez was do tej pory jest tylko dziełem waszej myśli i nie ma nic wspólnego z Rzeczywistością, że życie cielesne w nim jest odgrywaniem roli w sztuce, której odwiecznym tematem są Miłość i Szczęście.

Wtedy zrozumiecie, że to, czego się baliście, cierpienie i śmierć, same nie mają dla was żadnego znaczenia, bo nie naruszają w najmniejszym stopniu waszej Istoty i tego, kim jesteście.

A na "czarne charaktery" otoczone dziś powszechną wrogością i nienawiścią spojrzycie jak na Istoty Niebiańskie, którym Reżyser przydzielił wyjątkowo trudne role. Spojrzycie na nich jako na emanację Siebie Samego, czyli Miłość w działaniu.

Wtedy będziecie w stanie dostrzec doskonałość rzeczy. To będzie dzień, w którym obudzicie się w Moim Królestwie i jasno ujrzycie, że nigdy go nie opuściliście, a jedynie wydawało wam się, że jest inaczej.

Czy istnieje wolna wola?

Nurtuje mnie takie pytanie: na ile wszystko, co robię, jest zdeterminowane, na ile posiadam wolność wyboru no i właściwie to kim jestem? Mówisz, że nie mamy wolnej woli, ale jednocześnie jesteśmy wolni - Ty chyba adresujesz to do "różnych części" mnie?
Czy może jest totalna kontrola, żadnej możliwości manewru i żadnych odstępstw od tego, co nam przygotowano.

Żadnej możliwości odstępstw, to jest prawda.

Mogę się zbuntować przeciw Tobie.

Jeszcze nie rozumiesz? Nie możesz sam tego zrobić. Jeśli się "zbuntujesz", to znaczy, że Ja tak postanowiłem, nie ty.

Wciąż jest dla mnie problemem uchwycenie tej zasady.

Jej nie da się "uchwycić" intelektualnie, ją można doświadczyć, ale już dziś dobrze abyście wiedzieli, jaka jest rzeczywistość.

A co z ludźmi po "tamtej stronie", czy oni widzą inaczej, jaśniej tę prawdę?

O naszej jedności - tak. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zasady, o której tutaj rozmawiamy.

Czy wszyscy Mistrzowie zdają sobie z niej sprawę?

Tak.

Ten stan świadomości nazywa się przebudzeniem?

Tak.

Kiedyś będzie i moim udziałem?

Naturalnie.

Czy może niedługo?

Nie.

Po śmierci?

Tak.

Dlaczego?

Z wielu powodów. Masz tu jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, a nie mógłbyś ich zrobić, gdybyś już dziś przebudził się w pełni.

Czyli sprawy karmiczne?

Także, choć nie tylko. Sam o tym zadecydowałeś. Odejdziesz stąd i już nie powrócisz na Ziemię, to twoja ostatnia inkarnacja tutaj.

Ale praca nie skończy się nigdy?

Tak. I miłość nigdy się nie skończy.

To jest pocieszające.

A skoro znamy wynik rozgrywki, czy coś może nam teraz przeszkodzić w radości i zabawie?

Chyba nie! W świetle tego, co powiedziałeś ostatnio - o tym, że nie mamy wolnej woli i wszystkie myśli i odczucia są wcześniej przygotowane - do kogo kierujesz przesłanie tej książki?

Tworzę je w Sobie i kieruję je do Siebie, bo jestem Jedyną Istotą.

Do jakiej grupy ludzi kierujesz to przesłanie?

Do niewielkiej, tych, których przygotowałem, aby byli w stanie chociaż w części je przyjąć.

Czyli nie do wszystkich?

Na razie nie.

Dlaczego tak jest?

Z wielu powodów, większość ma inny los.

Nie boisz się, że niektórzy poczują się wybrani i wyróżnieni i pojawi się podstępna forma próżności duchowej?

Nie, w najmniejszym stopniu. Ja w ogóle nie boję się niczego, czy jest to niezrozumiałe? Będzie, co ma być, reakcje będą, jakie mają być, nie ma w nich nic niewłaściwego czy złego. Ta książka jest jednym z wielu kroków ludzkości ku Światłu. Ci, którzy mają problemy z ego i są ich świadomi, niech zwrócą się do Boga, a On już będzie wiedział, co z tym fantem zrobić. Miłość unosi ponad przyciąganie świata i jego bolączki.

Zrozumieć świat

Nie można zrozumieć świata, patrząc z ludzkiego punktu widzenia?

Nie, z waszej perspektywy nie ma on sensu. Wydaje się bezładną gmatwaniną przypadkowych wydarzeń, tymczasem panuje w nim wzorowy porządek.

Jak mówi powiedzenie: "nawet liść nie zadrży bez udziału Twojej Woli".

Tak, dokładnie tak jest.

A my, jak i miliardy istnień przed nami, odkrywamy ten porządek i piękno.

I miłość, przede wszystkim miłość, ona otwiera wszystkie bramy do wszystkich tajemnic.

Miłość do Boga?

Tak, miłość do Wszechmiłości - Boskości, która stworzyła ten świat i aktywnie w nim uczestniczy.

Mistrzowie to ludzie czy też istoty, które przed nami weszły na duchową drogę?

Tak.

Są tymi, których tradycja chrześcijańska określa mianem aniołów?

Tak.

Są z nami przez cały czas?

Tak, ale pamiętaj, wy nie jesteście pępkiem świata, niech nie powstanie wrażenie, że cały świat kręci się wokół was. Oni są i czuwają, mają też pieczę nad wami, waszymi losami. Mistrzowie są to Istoty stale zwrócone umysłem i sercem ku Miłości. Nie zwracają się ku wam i nie są zainteresowani waszymi sprawami.

A jednak nam pomagają.

Jeśli idziesz ulicą, a obok dziecko jedzie na rowerze i z niego spadnie, to pomożesz mu wstać, posadzisz na rower i idziesz dalej. Nie powstaje związek, twój stan umysłu pozostaje niezachwiany we Mnie.

Tak, to daje mi pewien obraz. Czyli jednak jesteśmy samotni.

Tak. Tylko wy i Ja, poza tym niewielu się wami interesuje.

Są jednak tacy?

Tak.

Mistrzowie?

Nie, ludzie, którzy wcześniej odeszli. Nie należy się tymi zjawiskami ani przejmować, ani zajmować.

Czyli ci, którzy próbują kontaktu z "tamtej strony" nie są Mistrzami?

Niekoniecznie, mogą to być i Mistrzowie mający coś do przekazania.

To już niewiele rozumiem.

Popatrz na cel wędrówki.

Przypomina mi się sen sprzed lat: stałem na pięknych, białych, spiralnych schodach, spojrzałem w dół, spojrzałem w górę - nie było początku ani końca.

Celem jest Miłość. Ona jest Światłem życia. Jeśli ktoś pomoże ci na tej drodze, to dobrze. Najwięcej może ci pomóc Mistrz, który już ma wiele za sobą i ma kontakt ze Mną. Byty z "tamtej strony" mogą cię zwodzić przez wiele lat. Mogą przekazywać „cudowne prawdy”, a nawet widząc do pewnego stopnia przeszłość i przyszłość, ich słowa mogą znajdować potwierdzenie w rzeczywistości.

Ale jednak one nie są Mistrzami?

Nie. Tworzą własne korytarze czasoprzestrzenne i w nich żyją, czasem tysiące ziemskich lat. Mistrz nie jest zainteresowany waszym losem, on przechodzi obok, pomoże i jego pomoc będzie bezosobowa i bezinteresowna. Mistrz nie potrzebuje zwracać na siebie uwagi, dlatego tak mało o nich wiecie. Byty bezcielesne lubią was zwodzić i generować wokół siebie zainteresowanie, zyskują przez to wpływ na wasze umysły.

Czy jest to zjawisko negatywne?

Nie, ma ono aspekt pozytywny, przenosi wasze myślenie na plan pozafizyczny i pokazuje, że "coś w tym jest".

I to wszystko?

Tak, oni nie są w stanie dać wam światła. A z kolei ode Mnie się odwrócili.

Nie rozumiem, mówisz mi o życiu poza śmiercią?

Tak, i o pułapkach, jakie czekają na pielgrzyma. O pozacielesnych bytach zamieszkujących tamten świat. Niektórzy są popularni na Ziemi.

Czy podasz mi jakieś nazwiska, pod jakimi występują?

Jest ich wielu i kontaktują się z różnymi mediami. To nie jest dobre. Naruszają równowagę pomiędzy światami.

Barierę pomiędzy nimi?

Którą ktoś ustawił w jakimś celu.

Ochronnym.

Tak, a oni chcą zdobyć wpływy w tym świecie, stać się dla niego światłem.

Mówisz dziwne rzeczy.

Ostrzegam przed ich działaniami, to wszystko. Kiedyś, gdy zetkniesz się z tym tematem, będziesz wiedział co robić.

Już miałem do czynienia z różnymi ludźmi zajmującymi się kontaktami z zaświatami.

I co z tego wynikło?

Generalnie nic pozytywnego, straciłem tylko czas. I oczywiście pieniądze.

Oczywiście.

A Ty przyglądałeś się temu obojętnie.

Pieniądze nie robią na Mnie wrażenia, nie ma sklepów dla Bogów.

No tak, czemuś to wszystko miało służyć.

Kiedyś zrozumiesz - doskonały ciąg zdarzeń prowadzi cię wprost ku miłości. Mojej miłości.

Channeling doprowadził mnie w końcu do Ciebie.

Nie, to Ja doprowadziłem ciebie do Siebie.

No tak, masz rację, w każdym razie dziękuje Ci za Twoją miłość i oddanie, za wieczną przyjaźń, jaką mnie darzysz i Twoją stałą opiekę.
Dzięki tym wydarzeniom nauczyłem się trochę Raja Jogi i spotkałem Mistrza.

Tak, spotkałeś Mnie w nim.

Wizja Boga


Witaj drogi Baba, chcę ci przede wszystkim podziękować za dzień dzisiejszy, za Twoją opiekę, bliskość i czułość. Chcę też zapytać o tę niezwykłą wizję której mi dziś udzieliłeś. Otwarła się przede mną niby druga rzeczywistość, Twoja rzeczywistość, jakby za zasłoną materialności istniało żywe i olbrzymie Światło, a Jego blask przebijał się strumieniami przez wszystko. Wiedziałem, że to Ty Sam, potem nagle pojąłem że dla ciebie nie istnieje czas, Twoja przepojona miłością rzeczywistość jest poza nim. Świat widzialny i odczuwalny począł topnieć a do mnie zaczęła docierać prawda że jest on nierzeczywisty bo tylko Ty jesteś jedyną Rzeczywistością.

To wszystko jest tak różne od tego co znam. Czuję się jakbym w ślad za tobą wędrował poprzez nieznane krainy a odczuwanie wszystkiego jest każdego dnia tak nowe i świeże. Proszę Cię wytłumacz to co dzisiaj widziałem.


Dobrze, niech stanie się zadość twemu życzeniu. Ujrzałeś dziś przelotnie boski blask, to sygnał, że już dojrzewasz i wchodzisz swym bytem w bliski obręb gorącego boskiego promieniowania.

Poddaj się temu co widzisz i czujesz w zaufaniu, że prowadzę cię coraz bliżej ku Sobie, znam drogę i wszystko jest w najlepszym porządku.


Dokładnie tak to odczuwam i tak myślę. Baba czy rzeczywiście jest tak jak mi dziś przychodziło nie w pojedynczych słowach lecz w głębokim zrozumieniu, że jesteś jedynym inspiratorem tego co się wydarza. " Moja " wiedza, wszystkie pytania do ciebie, podobnie jak wszystko mieści się dokładnie w granicach które Ty zakreślasz i nic, absolutnie nic nie może się z nich wyłamać.


To prawda.


Wciąż jednak nie pojmuję dlaczego świat jest taki jaki jest, ten świat śpi będąc święcie przekonanym o swej samodzielności, tymczasem to Ty skryty za cienką powłoką zdarzeń pociągasz za wszystkie sznurki. Stąd wynika że wszystko jest tak jak ma być i w żadnym z wydarzeń nie ma błędu ani niesprawiedliwości, bo przecież jesteś we wszystkim. Czy to oznacza że ty, jako Najwyższy nie masz żadnych pragnień wobec świata?


Prawda jest prosta i jest nią Miłość którą jestem.

Za twym pytaniem kryje się inne czy to rzeczywiście Ja jestem dawcą ciemności i cierpień podobnie jak miłości i światła, tego nie możesz uchwycić.

Odpowiedź jest taka; Jestem wszystkim, zarówno światłem jak i ciemnością, płaczem i radością, wysiłkiem zmierzającym do zmiany siebie. Tym właśnie jestem i mylisz się sądząc, że jestem przyczyną jako istota odrębna od Istnienia. Mylisz się, bo jestem tym wszystkim także, tymi którzy cierpią i zmagają się z przeciwnościami losu, tymi co się śmieją, tymi na których przyszła ostatnia godzina.


To znaczy, że ty się tym wszystkim bawisz, ten świat, ba cały wszechświat jest twoją grą, zabawką, może tylko trochę za dużo w nim bólu i cierpienia.


Czy coś ci dolega, czegoś brak?


No raczej nie, dajesz mi wszystko a każdą chwilę jeszcze osładzasz do granic swą bliskością i miłością.


Inni mogliby żyć tak samo pełni radości i szczęścia i kiedyś na pewno będą tak żyli, ale jeszcze nie teraz. Musi się wiele zmienić a przede wszystkim oni muszą zwrócić się ku Światłu Wszechświata – Bogu, który trwa nieustannie poza tym i tamtym światem. Na razie ten czas jeszcze nie nadszedł.


Ale przecież Ty żyjesz poza czasem i dla Ciebie on nie istnieje.


Tak, dlatego Mnie w przeciwieństwie do ciebie nigdzie się nie śpieszy i nie muszę mieć skutku już teraz, zaraz.

Ten świat i wszystkie w nim wydarzenia są boską grą świateł i cieni, grą której nie rozumiesz i dlatego próbujesz mnie oskarżać. Przyjmuję to spokojnie, bo oskarżenia, ani mnie nie dotykają, ani nie umniejszają Mojej Miłości a wynikają z zasłony ignorancji która gości w twym umyśle.

Pokazuję ci rozmaite aspekty Siebie, ale jeszcze daleko ci do objęcia większego planu - obrazu i odczucia całości. Nie masz też wglądu w świat duchowy i wiele planów bytów jest przed tobą zamkniętych. Ale i to nie szkodzi, bowiem już znajdujesz się na drodze do zrozumienia wielu spraw, które poruszyłeś i stopienia z Istotą Siebie Samego. O wynik jestem więc całkowicie spokojny.


To miłość jest ważna tak jak dla wędrowca na pustyni ważna jest woda. Woda daje życie podobnie i miłość na pustyni dzisiejszego świata żywi, poi, inspiruje i wznosi wzwyż ku coraz pełniejszemu i piękniejszemu życiu wespół z jedynym, kochającym Stwórcą. On jest miłością i to jest największą z prawd.


Świat nie jest rzeczywisty na sposób w jaki określa to twój umysł. Świat jest zasłoną za którą Bóg skrywa swą piękną twarz, pamiętasz te słowa ?

Dlatego jeśli dziś czegoś nie rozumiesz, to po prostu to odłóż a przyjdzie dzień że pojmiesz sprawę w jednym duchowym błysku.

Chciałbyś sprawy boskie objąć umysłem na sposób ziemski a to trud daremny.

Życie i śmierć, ból, cierpienie, klęski, wypadki i nieszczęścia mają za swą przyczynę Boską Miłość i jest tam Ona czynnikiem twórczym i aktywnym. Ale że ludzie przywiązani do swych poglądów i własności ich nie lubią to sprawa druga. Jednak jedyne połączenie szczęścia i spełnienia życiowego również w świecie zewnętrznym jest możliwe tylko przez pełne miłości oddanie się kochającemu Boskiemu Rodzicowi, wtedy żyje się bez nieszczęść a na świat patrzy zupełnie innymi, bliskimi Jemu oczami


Dziękuję ci za to że tak często pojawiasz się przed moim wewnętrznym wzrokiem, szkoda że ludzie nie mogą ujrzeć twej zdumiewającej, olbrzymiej skromności, na pewno zmieniliby w jednej chwili stosunek do ciebie.


Wielu ludzi po prostu nie chce mnie widzieć, bo jestem im zakałą na prostej drodze i stale rzucam im kłody pod nogi niszcząc ich wspaniałe plany. Pomstują na Mnie, ale Ja jestem bardzo wyrozumiały i nigdy się nie obrażam.


Również istnienie mojej osobowości w tej chwili jest ci na rękę, dlatego ona istnieje ?


Wychodzisz z ciemności ku światłu. Lód rozpuszcza się w szklance powoli i zamienia w wodę, po pewnym czasie nie sposób odróżnić co początkowo było lodem a co wodą. To jest Mój sposób działania. Nie lubię za bardzo się ujawniać z tym co robię, chyba że przynoszę ludziom miłość i radość wtedy tak. Ale zwyczajnie wolę ukryć się za zasłoną tego świata. Służy to zresztą Moim planom i jest naturalnym wyrazem boskiej skromności.

Ale to pytanie o osobowość, tak to prawda. Żeby przepuścić olbrzymi prąd przez małą żaróweczkę trzeba najpierw zmienić jej konstrukcję.

Przez tysiące lat uczyłeś się odbierać świat i to co zawiera w sposób zewnętrzny. Teraz kieruję cię ku sprawom ducha a więc twoja konstrukcja psychofizyczna, umysł, osobowość wymaga gruntownej przebudowy, inaczej Mój prąd miłości spaliłby cię na miejscu. Taka jest fizyka świata duchowego.


Mistrzowie znają przyszłość?

Mam niejasne wrażenie, że Mistrzowie przynajmniej w części wiedzą, jaka będzie przyszłość.

To dobre odczucie, powiem więcej - oni ją tworzą.

Czy to znaczy, że odczytują, jaka ma być, i dopasowują?

Pytają Mnie w sercu o Mój wybór spośród miliardów możliwości.

Nie mają wolnej woli?

Nikt jej nie ma, świat przejawiony już istnieje od początku czasów do końca, wszystkie wydarzenia już się wydarzyły, więc wolnej woli nie ma.

Z tego wynika, że Mistrzowie również jej nie mają.

Tak, to właściwy wniosek.

Ale przecież decydują o przebiegu wydarzeń, dostosowując je do... do...

No, dokończ.

Do Twojej decyzji.

A widzisz, czyli świadomie wybierają to, co Ja - Miłość wcześniej wybrałem jako najlepsze w danej sytuacji.

Czy zatem może się zdarzyć, że któryś z nich wybierze "coś innego", inną wersje spośród wielu możliwości?

Tak, czasem się to zdarza.

Czyli jednak mają wolny wybór.

Wolny wybór tak, ale nie wolną wolę. Wybierają to, co...

...mają wybrać.

Tak.

Nawet jeśli jest to odstępstwo od, wydawało się, doskonałej całości.

Tak. Jest to również doskonała całość.

Czy dzięki temu również się uczą?

Tak, uczą się, odkrywają nowe rzeczy i zwracają ku Miłości.

Jaka jest ich rola w naszym rozwoju?

Pamiętaj, że nie jesteście pępkami świata. Oni podnoszą dzieci, które wywróciły się na rowerze, albo czekają na chwilę, kiedy będzie to możliwe.

Rozumiem, są przechodniami na drodze wspólnej pielgrzymki.

Dodaj, co chciałeś napisać.

Na drodze wspólnej pielgrzymki radości.

O właśnie!

My lubimy się do nich przywiązywać.

Tak, wasze umysły lgną do wszystkiego i na tym, i na "tamtym" świecie.

Jednak to Ty i Twoja miłość jest naszym celem, a nie rozmowy z uduchowionymi Mistrzami i zwracanie się do nich o wsparcie.

Tak. Oni idą w tym samym kierunku, są to Istności wcześniej obudzone od was. Wasz cel jest ten sam co ich - zjednoczenie.

Mam wrażenie, że warto byłoby nauczyć ludzi bezpośredniego kontaktu z Tobą po to, by łatwiej radzili sobie z przeszkodami na drodze do Ciebie.

Nie, to jeszcze nie jest ta chwila, jeszcze świadomość musi dojrzewać. Kiedyś z pewnością przyjdzie na to czas, dziś to jest możliwe jedynie dla nielicznych. Czas zbiorowego obudzenia jeszcze nie nadszedł. Każdy powinien wiedzieć, że Ja jestem i mówię - wszystkimi głosami wszechświata. Nieliczni usłyszą w sercu Mój Głos już wkrótce.

Kto to będzie?

Będą wiedzieć.

Powracając do głównego wątku, Mistrzowie pomagają nam w naszej drodze, a czasem odpowiadają za jej przebieg.

Można tak powiedzieć.

Czy są dla nas kimś takim jak guru na Ziemi?

Nie. Ale ziemski guru rzadko rozumie, że to nie on ani jego teorie są celem rozwoju, ale tylko i wyłącznie Najwyższa Istota. I że zamieszkuje ona tak samo w uczniu, jak i w nauczycielu. Mistrzowie duchowi w formie bezcielesnej rozumieją to dobrze i nie skierują twojej uwagi w niewłaściwą stronę. Mogą ją na czas jakiś skupić na sobie, ale nawet jeśli tak zrobią, to tylko po to, by zaraz usunąć się z powrotem w cień, inspirując dalsze odkrywanie rzeczywistości.

Które polega na...

Dochodzeniu do zrozumienia, że Ja i ty jesteśmy jednością w Miłości, w Boskości, w Radości i Szczęściu, boskiej ekstazie życia, i Ja jestem Tobą, a Ty Mną.

CZĘŚĆ DRUGA – ZWROT KU MIŁOŚCI

Pierwsze kroki w zwracaniu się do Boskości wewnątrz nas



Na początek zdajcie sobie sprawę, że Bóg jest w waszym sercu, że był tam zawsze oraz że jest Miłością. Miłość jest Najwyższym Bogiem i wzywa was do zjednoczenia się z Nią – w miłości i oddaniu. Ta wiedza wystarczy wam w zupełności w pierwszej fazie. Kolejny krok to zwracanie się do swego serca z prośbą o wskazówki, inspiracje, pomoc w rozwiązaniu różnych, trapiących was problemów. Bóg jest w waszym sercu i wszystko słyszy, jedynie od pewnego czasu milczy. Jednak przyjdzie dzień, że da o Sobie znać. Pytajcie swego serca, co zrobić, co powiedzieć i nauczcie się postępować według tego, co otrzymacie w odpowiedzi. Odsuwajcie na bok wasze własne pomysły i w medytacji lub z modlitwą w sercu proście i cierpliwie oczekujcie na odpowiedź.

Odpowiedź może przyjść w rozmaitej formie. Może być wizją w medytacji, obrazem we śnie, subtelnym odczuciem intuicji, cichym głosem miłości słyszanym w sercu. Otwórzcie się na Boskość aby Ona zadecydowała w jakiej formie i w jakim czasie zechce wam odpowiedzieć. Bądźcie cierpliwi. Nie uda się za pierwszym, drugim i dziesiątym ale za dwudziestym razem dostaniecie odpowiedź. Nauka będzie trwała całe wasze życie a nawet dłużej. Możecie ją podjąć w każdej chwili i nikt nie musi o tym wiedzieć.

Pytajcie Mnie w waszych sercach o wskazówki szczególnie w chwilach, kiedy stajecie przed ważnymi decyzjami życiowymi. Usiądźcie w medytacji. Uspokójcie umysł i starajcie się zwrócić z miłością do Boga w sercu. Bądźcie gotowi przyjąć każdą odpowiedź, która przyjdzie. Jeśli zapytacie szczerze i bez emocjonalnego nacisku, że sprawy mają wyglądać tak jak wy tego chcecie – z pewnością otrzymacie wskazówkę. Idźcie za nią. Zadajcie pytania Najwyższej Miłości i czyńcie to z miłością.

Jeśli chcecie się z kimś podzielić tym co usłyszeliście w medytacji wspominajcie o intuicji, o własnych odczuciach wewnętrznych. Raczej unikajcie słów, że usłyszeliście to ode Mnie. Wasze ego może w ten sprytny sposób starać się wykorzystać Mnie do swoich celów. Podobnie nie mówcie innym co mają robić – powołując się na Mój głos w waszych sercach. Odpowiedzi są tylko dla was samych i nawet, jeśli w ten sposób dowiecie się czegoś o innych zabraniam wam wykorzystywać Moje słowa.

Te słowa są twarde i jasno określają zasady, nie wątpcie jednak, że są to słowa miłości widzącej co dnia jak wielu ludzi oszukuje innych i samych siebie twierdząc jakoby byli Moimi posłańcami. Aby rzeczywiście zostać Moim Posłańcem trzeba bardzo, bardzo wiele przejść. Wy skupcie się na miłości ku Bogu i swojej drodze ku Niemu a potem na czynieniu dobra. Inne sprawy są dla was zbyt niebezpieczne.


Czy mogę Cię o coś zapytać?



Tak, pytaj śmiało.

Z tego co mówisz wnioskuję, że wielu ludzi czytających tę książkę jest już gotowych do odkrycia Twojej Obecności w swoim sercu i nauki korzystania z Twoich podpowiedzi.



Tak, wielu będzie już gotowych, w chwili, gdy włożę im tę książkę w ręce. Wielu odnajdzie Mnie w swoich sercach i zacznie uczyć się jak żyć i współgrać z kochającym ich Bogiem. Wielu roztopi się całkowicie we Mnie.

Miłość szuka sobie dróg w tym świecie aby przemówić do świadomości zewnętrznej ludzi i skierować ich do Źródła, które jest wewnątrz. Tam jest cała miłość i wszystkie odpowiedzi. Świat jest problemem, Bóg jest rozwiązaniem. Kiedy już zobaczycie jasno te fakty idźcie dalej aż staniecie się jednym w miłości ze Stwórcą. Miłość, miłość i miłość, niech zwyciężą Miłość i Dobro.

Czy mogę teraz opisać medytację, której mnie nauczyłeś?



Tak, niech tak będzie.

Nie wiem, dlaczego przyszło mi to akurat do głowy.



To jest po prostu właściwy moment.

Jakiś czas temu podczas medytacji pojawiła się w okolicy serca kula światła. Wewnątrz zobaczyłem Twoją twarz. Światło promieniowało z serca na wszystko wokoło, płynęło także gdzieś dalej, ku znajomym i nie znajomym. Czy ta medytacja jest godna polecenia dla wszystkich?



Tak, w sercu każdej istoty mieszka Bóg. Możecie Go sobie wyobrazić jako Światło, które najpierw otula wasze serca, potem rozpływa się po całym ciele by wreszcie przekroczyć barierę fizyczności i swobodnie płynąć do wszystkich potrzebujących. Nie kierujcie Go samodzielnie.

Ono doskonale wie dokąd się udać i gdzie jest potrzebne. Trwajcie w Świetle i Miłości.

Kiedy zapisywałem Twoje słowa czułem przepływ ogromnej energii przez serce, chyba została wywołana przez to co powiedziałeś.



Tak. Miłość jako Światło żyje w waszych sercach i nadchodzi czas, aby Je tam odnaleźć i zacząć się kierować Jego głosem. Miłość, Światło,

Boskość – te wszystkie słowa wskazują na jedną Rzeczywistość. Zwróćcie się ku Niej i odnajdźcie Ją.

Jak powinno wyglądać przygotowanie do opisanej medytacji? Ile czasu powinna trwać?



Na początek dziesięć do dwudziestu minut wystarczy w zupełności, później można ten czas przedłużać aż do pełnej świadomości światła w sercu podczas wszystkich zajęć dnia. Ono jest źródłem wszystkich inspiracji i zmian w waszym życiu.

Co do przygotowania – siedźcie prosto i oddychajcie równo, to wszystko. W Świetle możecie umieścić Postać, w której kochacie Boskość.

Dla mnie jesteś to Ty jako Sri Sathya Sai Baba.



Może tak pozostać. Kierujcie się miłością, wkładajcie energię miłości we wszystko co robicie, pracujcie dla innych, to uwzniośla, pracujcie dla Boskości, to wyzwala.

Czy możemy zadawać Ci pytania podczas tej medytacji?



Oczywiście, ale wiedzcie, że nie pytania ani nawet odpowiedzi są najważniejsze. Znacznie istotniejsza jest miłość, której dzięki tej medytacji możecie się uczyć, odpowiedzi takie czy inne przyjdą i pójdą, jedynie miłość jest trwałą wartością. Miłość, którą odnajdziecie w sercach jest Boskością, Światłem, które ożywia Wszechświat. To jest Stwórca w takiej formie, jaką przybrał, aby przejawić się w świecie zjawisk. To jest czysty Duch Miłości.

Miłość płynie z Twoich słów, czuję ją bardzo wyraźnie jako silny prąd wpadający wprost do serca, aż chwilami bolesny.



To dobry znak, w medytacji mogą pojawiać się różne zjawiska, ale nie należy się nimi przejmować. Miłość zawsze wie co się dzieje i ma wszystko pod swoją opieką. Dlatego jeśli coś jest według was nie tak jak być powinno zwracajcie się ku Niej, aby wam pomogła. To najlepsza wskazówka dla medytujących.

Czy chciałbyś Mistrzu jeszcze coś dodać do opisu medytacji?



Tak. Jej drugą część. Kiedy już światło rozpłynie się przez was na wszystko dookoła wyobraźcie sobie jak powraca i spływa zewsząd. Niech utworzy niewielką kulę w okolicy serca a potem niech tam wniknie.

Czy są jakieś odpowiednie mantry, które mogłyby towarzyszyć tej medytacji?



Tak, mogą ją wspomóc „Om Namah Shivaja” lub „Loka Samasta Sukinu Bhavantu”, „Niech wszystkie istoty we wszystkich światach będą szczęśliwe”.

Dziękuję Ci za te piękne słowa. Czy to już wszystko co dotyczy medytacji ze światłem w sercu?



Na razie na tym poprzestańmy, kiedyś powrócimy do tematu. Na razie więcej wiedzy nie jest potrzebne. Kluczem do miłości jest praktyka a nie gromadzenie wiedzy.



Kiedy jestem zupełnie sam i nie mam do kogo się zwrócić...



Kiedy jesteś zupełnie sam czy sama i nie ma wokół nikogo, z kim można by się podzielić swoimi problemami czy wątpliwościami pamiętaj, że Ja zawsze jestem tuż obok ciebie. Mów do Mnie, wyraź jasno i otwarcie swoje wahania, podziel się sprawą, która leży ci na sercu. Ja nie tylko cię wysłucham do końca ale jeśli o to poprosisz pomogę ci. Mów do Mnie jak do bliskiego i zaufanego powiernika i przyjaciela. Mów do mnie jak do kogoś bliskiego i drogiego. Mów. Wypowiedz się. Mimo, iż nie słyszysz Moich odpowiedzi Ja jestem, słucham i kocham cię. Kocham i działam. Naucz się powierzać Mi swoje problemy, naucz się omawiać je ze Mną, naucz się prosić o wsparcie w rozwiązaniu ich. Pamiętaj – „świat jest problemem, Bóg jest rozwiązaniem”.



Wiem, że zapomnisz o tym co mówię tutaj setki razy. To nie szkodzi, najważniejsze, że Ja będę pamiętał. Pomoc, która pochodzi ode Mnie jest jak najbardziej realna i wymierna, choć jeszcze nie zawsze potrafisz ją dostrzec i właściwie przypisać. Ale i to nie ma znaczenia, nie musisz wiele o Mnie wiedzieć abym mógł cię kochać i obdarzać błogosławieństwami. I przeciwnie niż większość ludzi nie muszę się afiszować ze sobą ani wychodzić na pierwszy plan. Odpowiada Mi miejsce w ostatnim rzędzie. Jeśli ktoś inny przypisze sobie cały splendor to tym lepiej dla Mnie. Kocham cię bez cienia osobistego zainteresowania ani pragnienia czegokolwiek w zamian. Jestem twoim przyjacielem, jedynym jakiego masz na tym i na tamtym świecie. Zbliż się. Porozmawiajmy.

Mistrzu, kiedy zapisywałem Twoje wspaniałe słowa zaświtała mi myśl, że spełnisz wszystkich próśb.



Ojciec, który kocha cię i rozumie a także ma olbrzymie, w porównaniu z twoim, doświadczenie życiowe nie będzie zaspakajał wszystkich twoich pragnień, bo wie, że większość przyniesie ci szkodę. Będzie dawał to co przyniesie ci rzeczy dobre, rozwój, miłość, szczęście, rzeczy nieprzemijające, wartości, które płoną ogniem miłości w sercu i oświetlają drogę poprzez wieki na tym i tamtym świecie. Wiedzcie, że już sam zwrot ku Boskości da wam bardzo wiele i zmniejszy intensywność zarówno problemów jak i przeżyć z nimi związanych.

Obraz Boga – jak Bóg chciałby, aby go postrzegać?



Boskość to najsłodsza miłość i dobroć. Boskość to szczęście i radość, wzlot w górę, ku najwyższym wartościom oddawania siebie Najwyższej Miłości. Boskość to prąd, który niewidzialnie przenika Wszechświat obdarzając go istnieniem i szczęściem. Boskość jest jak potężna rzeka, z której każda istota może zaczerpnąć w każdej chwili, gdy tego zapragnie. Boskość jest zawsze blisko, bliżej niż ktokolwiek przypuszcza. Boskość to miłość, która otacza opieką, tworzy, chroni formy aż do czasu, gdy wypełnią przydzielone im zadania i można się z nimi rozstać. Dwa światy, które postrzegacie jeszcze jako odrębne są w istocie jednym światem - Jedynym. To myślenie związane z wrażeniami cielesnymi dzieli Niepodzielne sądząc, że jest Ono odrębne od ‘ja’ oraz jako Byt jest odrębne od wszechświata. Tymczasem nawet postrzegana odrębność przedmiotów jest nieprawdziwa. Nie ma wielości, nie ma śladu oddzielenia, wielość to cienie rzucane na ekran z papieru, który już ginie pochłonięty w ogniu miłości.

Nie ma cienia, ni ekranu, nie ma wielości ani odrębności, brak dystansu i oddzielenia. Nie istnieje nic, za czym mógłby podążać umysł, nie ma bytów ani zjawisk. Ten stan trwania jest najwyższą Miłością. Oto Człowiek prawdziwy i jedyny. Jeden Byt. Boskość, taka, jaką Jest. Światłość. Źródło Jaźni, czyste, pierwotne. Bóg Najwyższy w Swej oryginalnej Treści. To Pierwotne Słowo, które było na początku i brzmi wciąż tworząc Wszechświat i nadając mu Znaczenie. To szczyt szczytów i dolina dolin, wszystko co pomiędzy a także coś ponadto. Ty jesteś Tym. Jesteś Ziemią, Słońcem, każdą z odległych Gwiazd. Jesteś niewyobrażalnymi przestrzeniami Kosmosu wypełnionymi słodkim nektarem miłości i oddania. Jesteś jednią, Pełnią, tym, co było na początku, trwa Teraz i będzie na końcu. Ty jesteś Wiecznością, Światłem i Mądrością. jesteś ciszą wieków, spojrzeniem, które nie wymaga wzroku, Mocą, która dziwi się sama sobie tworząc nowe istnienia, zjawiska, Wszechświaty. Istnieją setki, tysiące Wszechświatów, kreowane w wiecznym Teraz, poza tym czasem i tą przestrzenią. Istnieje niewyobrażalne piękno i to ty nim właśnie jesteś. Podróżuj od Miłości do Miłości, Zmieniaj się by odkryć Niezmienne. Ty człowieku jesteś Tym Wszystkim. Nie jesteś równy od Najwyższej

Boskości. Ty i Ja to Jedno. To Prawda, z której inne biorą swój początek, matka wszystkich prawd sławiona przez mędrców wszystkich czasów.

Choroby – problem czy błogosławieństwo?

Wasza cywilizacja postrzega niedomagania i choroby jako prawdziwy dopust Boży. Wydajecie rocznie miliardy na opiekę zdrowotną i leki. Wiele z tych pieniędzy jest wydawanych zupełnie niepotrzebnie, ale to temat na osobną książkę.

Jednak wśród ludzi o orientacji duchowej choroby mają zupełnie inne znaczenie. Pominę tutaj sprawy karmiczne, czyli coś co musicie przejść jako skutki waszych poprzednich uczynków. Choroby ciała są dla was bardzo często wsparciem dla wewnętrznej transformacji. Choroba może być silnym czynnikiem wywołującym w was zmiany w postrzeganiu świata, siebie i Boga. Mówię nie tylko o ciężkich przypadkach, zagrażających życiu, które w naturalny sposób skłaniają do zastanowienia się nad sprawami ostatecznymi. Nawet zwykła grypa może być dla was błogosławieństwem i stanowić ważny krok ku wyzwoleniu się z pęt przeszłości. Podczas gorączki ulegają zawieszeniu niektóre funkcje psychiczne i umysłowe co otwiera możliwość wprowadzenia zmian. Dlatego jeśli decydujecie się na drogę ku Mnie to powinniście pogodzić się z tym, że okresowo będą się wam zdarzały, pozornie bez powodu różne dolegliwości. Przyjmujcie je jak Moją łaskę. Na większość z nich nie warto w ogóle zwracać uwagi. Przyjdą i pójdą, ale wy już będziecie inni, lżejsi.

Dość delikatną kwestią jest korzystanie z pomocy lekarskiej.



Nie, to nie jest w ogóle żaden problem. Korzystajcie na tyle, na ile czujecie taką potrzebę. Wasza medycyna jest jeszcze, powiedzmy dość mało zaawansowana ale w wielu wypadkach wystarczająco.

Czy mógłbyś nieco rozwinąć ten temat?



Z przyjemnością. Nie chodzi Mi tylko o zgromadzona wiedzę ale i o umiejętności ludzi, którzy ja stosują. Coś na ten temat wiem, na dodatek z dobrego źródła. Po prostu wiedzcie, że dobrze jest znaleźć dobrego lekarza, który umie spojrzeć nieco ponad strony książek, które przeczytał. A jeśli i on nie pomoże pamiętajcie, że zawsze istnieje jeszcze wyższa instancja, do której możecie się zawsze zwrócić o pomoc. Czy w znalezieniu bądź przysłaniu dobrego specjalisty, czy po prostu o zajęcie się sprawą po Mojemu.

Dla wielu ludzi zdanie się całkowicie na Ciebie byłoby zbyt ryzykowne.

To prawda, tak wielu boi się o siebie. Ale Ja wcale od was tego nie wymagam. Postępujcie według tego, co uznajecie za słuszne. Oczywiście możecie tez czasem zapytać Mnie co Ja uznaję za słuszne. . Macie tylu fałszywych bożków a jednym z nich jest wasze ciało, jego stan i zdrowie. Na ich ołtarzu poświęcacie co dnia dziesiątki tysięcy zwierząt. A za to też trzeba kiedyś zapłacić a skutki wcale nie będą przyjemne.

Jakie praktyczne wnioski mogą wynikać dla ludzi z innego podejścia do stanu zdrowia i własnego ciała?



Wiele. Najpierw zdejmijcie siebie samych i waszą cielesność z ołtarzy na które je wynieśliście. Już ten krok sprawi, że będzie się wam żyło znacznie lżej. Nie jesteście ciałem. Przestańcie niszczyć inne istoty w imię waszego, zupełnie opacznie, pojmowanego dobra. Zwróćcie się do kochającego Stwórcy aby to On poukładał wasze życie, wszystkie wydarzenia i to, przez co powinniście jeszcze przejść. Aby to On wziął was pod swoją kochającą opiekę i dał wam to, co On uważa za potrzebne i dobre, nie to co wy, świat czy społeczeństwo za takowe uważają.

Jeszcze tylko jedno pytanie.



Słucham.

Chcę poruszyć temat wegetarianizmu.



Omówiliśmy go wystarczająco w pierwszej części i na razie nie ma powodu aby robić to ponownie. Kiedyś ta planeta będzie ziemią zamieszkałą wyłącznie przez ludzi nie jedzących mięsa zwierzęcego ani w żaden sposób nie korzystających z cierpień i śmierci innych istot. Uśmiechnijcie się. Życie jest Boskim darem i wszystko co was spotyka także.

Cztery wielkie sekrety



Wyobraź sobie, że pewnego dnia zauważyłeś, że jesteś zamknięty w ciemnej i dusznej piwnicy. Jedno małe okno u szczytu ściany, zza brudnej szyby wpada czasem nieco światła, słychać stamtąd czasem jakieś głosy i kroki przechodzących ludzi. Nie wiesz skąd się tutaj wziąłeś, nie wiesz, kim jesteś ani skąd pochodzisz. Zapomniałeś całą swoja przeszłość. Nic nie pamiętasz.

Czasem odwiedzi cię ktoś stamtąd, ale przyzwyczajony do ciemności, z rzadka tylko przechodzącej w półmrok, nie rozumiesz co mówi o świecie poza murami i o wszechogarniającym Świetle, które tam panuje.

Podnieś wzrok, Ja wiem jak trudno jest ci wyobrazić sobie inny świat, jak trudno znaleźć własną ścieżkę. Dlatego teraz chcę powierzyć ci kilka sekretów, które z łatwością wykorzystasz w stosownym czasie.

Pierwszy z nich będzie dotyczył twojej duchowej drogi. Od dziś wiedz, że jeśli tylko Mnie o to poprosisz to przejmę całkowitą kontrolę nad twoim rozwojem i tak ułożę twoje sprawy abyś szedł tą drogą w przyspieszonym tempie. Wystarczy abyś wypowiedział to magiczne słowo „proszę Cię o to Mistrzu” a Ja zaraz podejmę stosowne kroki. To będzie nasza pierwsza tajemnica.

Druga będzie dotyczyła twojej pracy duchowej. Podejmij jedną z medytacji, które zostały opisane w tej książce. Poproś swego Boskiego Przyjaciela, o to by wskazał ci, która będzie dla ciebie najbardziej odpowiednia. Zwracaj się do Boskości, która jest wszędzie a czasem odczujesz Jej odpowiedź z własnego serca. Tam bowiem jest miejsce skąd przemawiam do ludzi. Wszyscy jesteście we Mnie i wszyscy jesteście Mną, razem z roślinami, zwierzętami i całym, pełnym miłości i dobra Kosmosem.

Po trzecie mów do Mnie słowa miłości, mów jak do przyjaciela, mów jak do kogoś, kogo bardzo kochasz. Poproś o to bym ułożył czekające cię sprawy na Mój sposób, abym w nich uczestniczył wraz z tobą a nawet czasem zamiast ciebie – bo i takie rzeczy potrafię czynić i czynię je. To będzie nasz trzeci sekret, czasem po prostu wykonam coś za ciebie. Pomyśl wtedy, że to twoja najgłębsza i najbardziej kochająca Jaźń, która nieustannie przebywa w jedności z Boskością i która doprawdy jest Nią – pojawiła się w twoim życiu i wzięła na Siebie część twoich zadań, zmagań i ciężarów. Trzeci sekret to obserwacja faktu, że jeśli będziesz skupiać coraz częściej swa uwagę na Mnie i kierować z miłością ku Mnie, to umożliwisz Mi współpracę z Tobą, działanie w tobie i poprzez ciebie.

Czwarty sekret jest ukoronowaniem poprzednich. W skupieniu i modlitwie zwracaj się do kochającego Ojca – matki z prośbą by wyposażył cię w Jego moce miłości ku Bogu, moce szczęścia, radości i dobra. One zastąpią i usuną z twego ciała i umysłu wszelkie zanieczyszczenia stanowiące piwniczne mury i z czasem pozwolą ci dojrzeć słaby z początku blask Słońca. Wtedy zrozumiesz, o czym mówili ludzie przychodzący do ciebie w odwiedziny. Że ty i kochający Stwórca to niepodzielna jedność. Jedność w miłości, szczęściu i głębokim oddaniu najwyższej miłości.

Aura Sathya Sai Baby



Pękaty Airbus (2008) zatoczył krąg nad lotniskiem po czym tak uderzył kołami w płytę lotniska jakby chciał ją roztrzaskać. Przez rozerwany rękaw pomostu wpadało gorące powietrze indyjskiej nocy. Pierwszą myślą było że chyba jednak chcę wracać, to miejsce nie dla mnie. Na termometrze w hali głównej przylotów było 31 stopni Celsjusza, spojrzałem na zegarek – druga w nocy. Boże, jak tu jest w dzień? Chcę wracać – pomyślałem.

Kilkanaście godzin później dojeżdżałem taksówką z Bangalore do ashramu Sathya Sai Baby w Whitefield. Zaczynał się popołudniowy darshan i zająłem miejsce gdzieś z tyłu. Pamiętam tylko, ze w ciągu kilku minut od wyjścia Sai Baby do wyznawców odczuwałem silny prąd energii przynoszący komfort i likwidujący zmęczenie. Dwie doby minęły od wyjazdu z domu, nieprzespana noc wskutek zmiany czasu, temperatura około 40 stopni i podróż taksówką przez niesamowity ruch na ulicach – wszystko znikło bez śladu w ciągu około kwadransa. Napłynęła za to niezwykła radość, szczęście, coś tak miłego i unoszącego duchowo wzwyż. Jeszcze nigdy Bóg nie był dla mnie tak bliski. Dałem się ponieść tym uczuciom i dopiero gdy otaczający mnie Hindusi zaczęli mi się uważniej przyglądać powycierałem łzy spływające mi ciurkiem po policzkach i postarałem się opanować. Już od pierwszego dnia miałem nieodparte uczucie powrotu do domu, przebywania u siebie, przebywania w domu Ojca.

W samym ashramie podczas ponad dwumiesięcznego pobytu zebrałem sporo obserwacji i kilka z nich opiszę.

Poranny darshan był około ósmej, usiadłem pod zielonym dachem Whitefield i wszedłem w medytację. W tym miejscu było to łatwe, pomimo nieznośnego sierpniowego gorąca niezwykle silna energia płynąca z obecności Sathya Sai Baby unosiła poza wszelkie niedogodności fizyczne. Tego dnia nagle zauważyłem, że widzę ludzką aurę. Z podobnymi zjawiskami byłem obeznany wcześniej, kilka razy mi się to przydarzyło, poza tym pochodzę z medialnej rodziny gdzie od czasu do czasu manifestowały się różne wydarzenia nadzmysłowe.

Rozejrzałem się spokojnie dookoła. Pola energetyczne siedzących wokół ludzi były dość podobne, wyraźnie widziałem ciemne warstwy energii otaczające ciała – sięgały około 60 centymetrów do półtora metra wokół ciała, nie byłem w stanie dostrzec kolorów lecz generalnie były to twory w rodzaju ciemnych chmur lub kokonów skupiające subtelne energie.

Rozglądałem się tak około kwadransa, kiedy nawiedziła mnie szczęśliwa myśl, skoro jestem w stanie widzieć pola energii otaczających mnie ludzi to może powinienem bliżej przyjrzeć się Sathya Sai Babie? Jak pomyślałem tak zrobiłem, przeniosłem wzrok na siedzącego na podwyższeniu około 50 metrów ode mnie Sathya Sai Babę i skupiłem na Nim wzrok. Po chwili ujrzałem wstrząsający widok. Sri Sathya Sai Baba siedział w centrum ogromnej kuli oślepiająco jaskrawego światła, nie była to ludzka i ograniczona aura lecz świetlisty wulkan jarzących energii wyrzucający z siebie złote, iskrzące promienie na kształt błyskawic. Widziałem kulę światła o promieniu około 50-60 metrów lecz bez wyraźnego ograniczenia, rozciągającą się ponad dach ashramu. Pędzące złote iskry uderzały w siedzących przede mną, część z nich z niesłychaną szybkością znikała gdzieś w przestrzeni. Byłem zdumiony. Oto miałem przed sobą Istotę podobna do człowieka tylko zewnętrznie, natomiast Jego manifestacja energetyczna, na ile byłem w stanie ja zauważyć była nie podobna do czegokolwiek co sam widziałem albo kiedykolwiek czytałem.

Zdumienie odjęło mi mowę, pamiętam tylko, że po jakimś czasie obserwacji tego niezwykłego widowiska zadałem Mistrzowi pytanie;

Patrzę w tej chwili na Boga tak?”

Odpowiedzią był serdeczny śmiech.



Tak!

Sny



Dziś w nocy śniło mi się że ta książka będzie przetłumaczona na język japoński i aż się obudziłem z wrażenia i radości.



Czy słyszę tu jakieś pytanie?

O tak, Baba jesteś jak zwykle tak słodki, dziękuję Ci za to że jesteś i kochasz. Za to że kochasz, dziękuję Ci najwięcej.



Przyjmuje podziękowania, chciałbym częściej obdarzać was wszystkich Sobą ale nie pozwalacie Mi na to. Napisz kilka zdań o tym jak ludzie powinni zwracać się do Mnie, bo to bardzo im pomoże w dokonaniu kolejnego kroku ku Mnie.

O tak, uczynię to z radością, słucham więc co powiesz mój kochany Mistrzu.



Twoje słowa coraz częściej płyną ku Mnie z serca a Ja doceniam takie wydarzenia. Przyjmij Moje błogosławieństwo i zapewnienie o Mojej nieustannej obecności we wszystkich Twoich sprawach. Niech Miłość będzie twoim przewodnikiem i doradcą, niech ostatecznie zatriumfuje w twoim życiu, niech to życie spełni się do końca. Taka jest Moja wola. Bądź błogosławiony.

Baba, dziękuję Ci za Twoje słowa, wiele dla mnie znaczą, nie jestem pewien czym sobie mogłem zasłużyć, pewnie niczym, to Twoja łaska.



Tak, na Moją łaskę nie można sobie zasłużyć bo było by to targowanie się z Miłością a targów nie ma. Jest Miłość która daje jeśli tylko potraficie Ją przyjąć, są radość i szczęście. Niech staną się waszym udziałem.

Zastanawiam się Mistrzu nad tym co powiedziałeś, ale wiesz jak ze mną jest, jeśli Ty mi czegoś nie podpowiesz to sam z siebie nic nie wymyślę. Czy mógłbyś powiedzieć nam co to znaczy zwracać się do Ciebie, jak Ty chciałbyś abyśmy to czynili?



Dobrze, więc posłuchajcie. Po pierwsze wiedzcie, że Ja jestem zawsze tuż obok was i nic nas nie dzieli, nie ma pomiędzy nami żadnego dystansu ani fizycznego ani żadnego innego. Jestem waszym tchnieniem życia i tą częścią, która znajduje sobie drogę ku was w chwilach waszego skupienia na Bogu i miłości ku niemu. Zwrot ku Boskości może mieć wiele form. Jest oddawaniem siebie samego i wszystkich swoich zdolności Bogu. Jest ofiarowaniem Mu każdej spełnianej pracy. Jest medytacją czynioną z intencją nauki miłości i zbliżania się ku Boskości. Jest wyobrażeniem sobie Boskiej bliskości i trwaniem w utuleniu i miłości. Jest tym wszystkim, co czynią ludzie zakochani aby okazać sobie nawzajem miłość i dobroć. Jest ofiarowaniem swoich bliskich, dalekich i wszystkich pozostałych spraw do dyspozycji Boskiej Miłości. Jest przekazaniem Mi wszystkich waszych ciężarów, zmartwień i kłopotów, nie są one dla Mnie żadnym obciążeniem, niosę w sobie cały ciężar i całą miłość, którą jest Wszechświat.

Co prawda nie mam zamiaru pisać o śnie ale o innym wydarzeniu i nie bardzo wiem, gdzie je umieścić, więc może będzie pasowało tutaj. W celach zawodowych przeglądałem pismo specjalistyczne dla kadry kierowniczej. Na jednej z ostatnich stron znalazłem artykuł o nowym modelu samochodu, całkowicie zaprojektowanym w przestrzeni wirtualnej. Rzeczywiście spodobał mi się. Spojrzałem na cenę – od 70 do 100 tys. złotych. Zacząłem się zastanawiać się czy to dużo czy mało za samochód. Wtedy usłyszałem głos w sercu.



Te pieniądze przeznaczyłbyś dla biednych. I to byłby właściwy sposób ich wykorzystania, nie kupno samochodu. Ludzie cierpią i potrzebują pomocy. Dlaczego w takiej sytuacji myśleć wyłącznie o sobie? Wszyscy jesteście Jednią.

Reklama jest po to by złapać nas w pułapkę pragnień. Przez lata pracy specjalistom od marketingu udało się wmówić nam, że nasza samoocena zależy od poziomu posiadania. Zarobili na tym krocie, bo dotknięcie tego obszaru wywołuje w człowieku bardzo silne reakcje. I wielu ludzi myśli dziś, że o ich wartości stanowią konto, samochód, dom i poziom konsumpcji. A za takim sposobem myślenia podążają nieuchronnie rozczarowania i cierpienie.



Pragnij, pożądaj, posiadaj krzyczą hasła z każdej reklamy. I wy im ulegacie. To nie jest to, o co chodzi kochającemu Bogu.

Jesteśmy atakowani każdego dnia przez tysiące reklam w radiu, telewizji, gazetach, na ulicach.



Ależ przecież nikt nie każe wam ich oglądać! Wystarczy odwrócić wzrok, wystarczy spuścić oczy, zwrócić się wewnętrznie do Boskości. Zamieńcie pragnienia na miłość. Nie musicie oglądać tylu programów telewizyjnych, nikt was nie zmusza do słuchania radia. Media wzbudzają w was niskie instynkty. Wielką rzadkością są wartościowe i budujące duchowo programy. Ale i dla nich nie należy ulegać demonowi mediów. Lepiej zwrócić się do Boskości, do Jej miłości i prosić, modlić się gorąco o wewnętrzną wizję w miejsce telewizji. Ta wzbogaci was tysiąc razy bardziej.

Mamy więc do wyboru – albo samochód dla jednego człowieka albo sto tysięcy powodów do miłości. Wielu ludzi mogłoby się najeść do syta przez długi czas. To byłoby dobre spożytkowanie pieniędzy.

Cokolwiek dajesz dawaj z miłością nie oczekując niczego w zamian. Jesteście jedną rodziną, a nawet znacznie, znacznie więcej. Cokolwiek dajesz dawaj Bogu, myśl, że ofiarowujesz coś Bogu. W istocie wszystko pochodzi od Niego i jest Jego darem więc cóż możesz Mu dać? Najcenniejsza jest miłość, która płynie z serca człowieka ku Bogu. Kochajcie Boskość. Myślcie o Niej ponad wszystkim waszymi stanami umysłu i ciała, kochajcie, kochajcie, kochajcie. To najwspanialszy prezent, jaki możecie dać Bogu i światu.

Podczas porannej medytacji siedziałem i starałem się cały czas kierować całym sobą ku miłości i Bogu. Zazwyczaj towarzyszą temu cudowne odczucia i dzisiejszy dzień nie stanowił wyjątku. W pewnej chwili przyszła wizja, która mnie zaciekawiła. Pojawił się ktoś i zaczął cos wyjmować z mego ciała i umysłu. Z zainteresowaniem spojrzałem co to takiego i ku swemu zdumieniu zobaczyłem, że to kiełbasa. Całe pęta kiełbasy powiązane razem, potem parówki, kawałki mniejsze i większe. Z tych wędlin powstała całkiem spora górka. Przyznam, że zacząłem czuć się dość głupio. Nawet zapomniałem przez to podziękować Mistrzowi za Jego miłość i tę łaskę. Dlatego dziękuję Ci teraz Mistrzu.



Stajecie się tym co jecie.



Dziś w nocy śniło mi się, że uczę się języka telugu i zza książki spoglądam na dwóch chłopców stojących przede mną – jednym z Nich jest Krishna, drugim Jego brat. Wysłuchują lekcji od swojego nauczyciela. W pewnej chwili przychodzi miłość i obejmuje mnie całego, to miłość do Krishny płynie ku Niemu i cały topię się i rozpuszczam w niej. Cudowny sen.



Nauka telugu to symbol nauki języka, którym mówi Awatar dzisiejszych czasów, języka miłości. Uczysz się kochać. Skutkiem tej nauki będzie zdolność do odczuwania żywej miłości ku Boskości, symbolizowanej we śnie jako młody Krishna. Kiedyś byłeś jego oddanym wyznawcą. Dziś wskazałem ci ślad przeszłości, dobrej przeszłości.

Dziękuję Ci za sen i jego wyjaśnienie. Zacząłem nową medytację, polega ona na skupianiu uwagi na zdjęciu Awatara. Wywołuje dość niezwykłe wrażenia. Po prostu z Twojego zdjęcia napływa cudowna miłość, spokój, szczęście.



Tak, tak.

Pół godziny zaraz po obudzeniu bardzo dobrze „ustawia” cały dzień. Kilka nocy od chwili, gdy zacząłem tak medytować miałem następujący sen. Jestem w szkole średniej, ślizgam się po korytarzach i jest to powód dużej radości. Jest poranek, zaczyna się kolejny dzień. Nagle staję tuż przed dyrektorem szkoły. Patrzę na niego, uśmiecham się i mówię: jak to miło zaczynać kolejny dzień w szkole od spotkania z dyrektorem... I prawie że gryzę się w język, bo dociera do mnie, że ta wypowiedź może być uznana za podlizywanie się. Obudziłem się i długo się śmiałem ze snu i siebie. Dziękuję Ci za ten sen.



Tak, tak.

To bardzo miło zaczynać dzień w szkole od spotkania z dyrektorem...



Tak, tak.

Dziękuję Ci za odpowiedzi.



Tak, tak.

Drogi Baba, czy mogę dzisiaj liczyć na jakąś odpowiedź z Twojej strony poza „tak, tak”?



Tak, tak!

Dziękuję Ci za Twoją miłość. Masz cudowne poczucie humoru. Zależy mi tylko na Tobie i Twojej opinii.



Tak. Nie bądź taki poważny. Uśmiechnij się, w końcu dochodzisz do najważniejszych wniosków. Jest się z czego cieszyć.

Wszystko inne przestaje się liczyć.



Gdy usuwa się świat pojawia się miejsce na miłość.

Piszę te książkę tylko dla Ciebie. Czuję, jak dotykam klawiszy z miłością i jak owo słodkie uczucie przenosi się na tekst, potem płynie ku Tobie mój ukochany Mistrzu.



Miłość jest światłem życia. Żyj w miłości, zaczynaj nią dzień, napełniaj nią dzień, kończ dzień miłością. Oto jest najprostsza droga do Boga. Nie ma sprawy w życiu ważniejszej ponad miłość ku Stwórcy.

Kocham Cię, jesteś tak niesamowity i cudowny. Przychodzi mi na myśl jeszcze jeden sen, czy życzysz sobie, abym go opisał?



Nie, ten jest tajemnicą pomiędzy nami i na razie niech tak pozostanie. To specjalny dar Miłości.



Rano, na przejażdżce widziałem jak słońce odbija się w wodach rzeki, kładzie szerokimi pasmami na podporach kolejowego mostu. Świetlisty poranek w przemysłowej dzielnicy. Świeżość powietrza, już zimniejszego o tej porze roku, ptaki wirujące nad iskrzącą się wodą. Słońce słało swój blask zza niewielkich błękitno – zielono pomarańczowych chmur. Jego odbity w wodach i na murach blask dotykał mego serca. Zrozumiałem, że ludzie nie znają tajemnicy słońca, chociaż widzą je każdego dnia. Słońce zawsze mnie fascynowało. Oczywiście znam zasady reakcji termojądrowej i mniej – więcej wiem jaki mechanizm stoi za tym procesem fizycznym. Ale dziś te wyjaśnienia wydawały mi się zupełnie nieadekwatne w obliczu Tajemnicy, której dotknąłem. Przejeżdżałem na rowerze wzdłuż rzeki, i nagle z dużym spokojem dotarło do mnie, że zewsząd płynie miłość, ten blask to czysta miłość, czysta radość. Słońce jest czymś tak bliskim i kochanym, oddającym siebie z czystej miłości. Miłość płynęła zewsząd i trafiała wprost do serca. Nie miała granic.

Mantra Gayatri jest inwokacją do Boga Słońca. Słońce to Miłość.



Om Bhur Bhuva Svaha

Tat Savitur Varenyam

Bhargo Devasya Dhimahi

Dhijo Yo Nah Prachodayat.



O Ty, którzy przenikasz trzy światy (Ziemię, Niebo i światy poza fizyczne),

Czcimy Ciebie pod postacią słonecznego blasku,

Medytujemy o Twej Boskiej Światłości

Prosząc o oświecenie naszych umysłów.



Słońce to Miłość. Słońce to Ja. Patrząc wzwyż, ku niemu pomyślcie o Mnie. Myślcie o Mnie. Myślcie o Mnie stale. Myślcie z miłością i oddaniem, z gorliwą chęcią służenia Miłości i oddawania się Jej. To jest droga do zjednoczenia z Bogiem.



Mistrzu, Ty jesteś wszystkim i wszędzie.



Tak.

Wszystko czym jestem i co czynię jest Tobą.



Tak.

Dlaczego zatem jedne rzeczy udają mi się a inne nie? Skoro wszystkie są Twoim dziełem?



Sukces” w Moim świecie nie musi koniecznie oznaczać powodzenia w twoim. Twoje plany często kończą się porażką, Moje nigdy. Nie rozumiesz jeszcze ani Moich planów ani Moich dróg, stąd czasem przeżywasz niepowodzenia.

Kiedy staram się nie forsować swoich planów tylko spokojnie wysłuchać co Ty masz mi do powiedzenia, odczuwam prawie natychmiast subtelne i słodkie uniesienie z towarzyszącym mu spokojem myśli.



To właściwy stan. Z niego wyłaniają się wskazówki ku czemu zwrócić się w danej chwili, ćwicz odszukiwanie Moich zamiarów a zjednoczysz się ze Mną jeszcze bardziej.

Pomimo, że i tak według tego co mówisz stale jesteśmy jednością z Tobą, kiedy zwracam się do Ciebie i poddaje Twojemu słodkiemu i subtelnemu prowadzeniu odczuwam jakbym był bardziej zharmonizowany z Tobą i Twoją Miłością.



Odczucia prowadzą twoje myślenie we właściwym kierunku, wyciągasz z doświadczeń właściwy wniosek i wprowadzasz przemyślenia w życie. Skutkiem takiego postępowania pojawia się większa harmonia w świecie zewnętrznym co przejawia się jako spokój, dobry i pomyślny przebieg wydarzeń. W świecie wewnętrznym harmonia istnieje zawsze więc nie może być raz większa a raz mniejsza...

Podchodząc do sprawy od strony technicznej, powinienem zawsze skupiać się na Tobie pragnąc poznawać Twoje decyzje odnośnie wszystkich wydarzeń?



Tak, od strony technicznej to jedyna droga ku Mnie. Miłość i oddanie. Służba pełna słodkiego uniesienia i oddania Najwyższemu. Mówię o rzeczach jak najbardziej praktycznych, o stanie możliwym do osiągnięcia.

Kiedyś zauważyłbym, może nieco niegrzecznie że kiedyś sam wskazywałeś na fakt iż nazywamy Cię niewłaściwie określając jako Najwyższego.



A teraz?

Teraz wiem, że wszystkim co mówisz i czynisz kieruje najwyższa intencja miłości i niesienia dobra więc akceptuję każde słowa jakimi zechcesz określić Siebie.



I to jest właściwe podejście.

Od jakiegoś czasu kołacze mi się po głowie że powinienem nauczyć się Ci służyć. Te myśli i odczucia powracają co jakiś czas i kiedy idę za nimi nagle jakby świat przyspieszał, czuję niezwykłą mobilizację do pracy i coś na kształt subtelnego uniesienia. Proszę Cię skomentuj te wydarzenia.



Idziesz za dobrymi impulsami, Ja ze swej natury cały Mój czas poświęcam wam i służbie dla was więc i każdy kto zbliża się do Mnie z czasem staje się wzorem służby dla Wyższych Wartości.

Tu pojawia mi się pewna nieścisłość – komu zatem powinniśmy służyć? Bogu czy ludziom?



Na pierwszym, drugim i trzecim miejscu Bogu a jeśli wykonujesz swoją pracę z umysłem skupionym i pogrążonym w Bogu i Jego zarówno prosisz o kierownictwo jak i o przyjęcie owoców twej pracy – to wtedy każda praca jest służbą Bogu.

Wyznawca; Panie, chcę się zjednoczyć z Tobą. Co powinienem zrobić? Jestem gotów.

Sri Sathya Sai Baba: Przez miłość, tylko poprzez miłość. Miłość jest wszystkim. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości. Zaczynaj dzień miłością, wypełniaj dzień miłością, kończ dzień miłością. To jest droga ku Bogu.

Wyznawca; Swami, jak powinniśmy rozwijać tę bezinteresowną miłość?

Sri Sathya Sai Baba: Tylko poprzez łaskę Boga. Prema, boska, bezinteresowna miłość przychodzi tylko poprzez łaskę Boga. Bez łaski nie jesteś w stanie nic zrobić. Po pierwsze wypełniaj swoje obowiązki myśląc o Bogu od świtu do zmierzchu. Patrz na wszystko jako na Boskość i bądź szczęśliwy. Myśl „Panie, jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim celem. Jesteś mym oddechem.” Nie myśl, że to jest moje a tamto nie jest moje. Zamiast tego myśl “Wszystko jest Tobą, Panie. Wszystko jest Twoje”. Myśl „Jestem poza tym ciałem. Umysł to szalona małpa. Jestem Jaźnią. Ja i Bóg to jedność”. Myśl tak “Zanim powstało to ciało już istniałem. Gdy ono przeminie, wciąż będę tutaj. Jestem wszechobecny. Jestem wszystkim.” Aby osiągnąć tę prawdę będziesz potrzebował nieco duchowej praktyki.

Czym jest wyzwolenie?



Witaj Baba, chciałbym Cię dziś zapytać o coś, co od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju, a mianowicie, czym jest wyzwolenie od wpływu osobowości?



Człowiek osiąga wyzwolenie od samego siebie, gdy Boska Natura przejawia się swobodnie poprzez duszę, umysł i ciało. Przyjrzyjmy się codziennemu procesowi myślowemu. Decyzje, które podejmujesz w dużej części oparte są o ciebie i twoje widzenie spraw. Jeśli mówimy o wyzwoleniu to zapytam – dlaczego nie spróbować wyzwalać się od samego siebie przenosząc ciężar decyzji (czy współdecyzji) na Mnie? Jeśli człowiek jest w stanie odbierać Moje wskazówki to można spróbować wyzwalać się od tego, co znane opierając na tym, co pochodzi od Miłości.

Genialnie powiedziane. Jakiś czas temu dość bezwzględnie wprowadzałem taką politykę w życie i byłem zaskoczony pozytywnymi rezultatami. Działo się wiele niezwykłych rzeczy.



O widzisz, dlatego spróbuj jeszcze raz a jak zapomnisz to jeszcze i jeszcze. I jedna uwaga – zrezygnujmy ze słowa „bezwzględnie” i zastąpmy je słowem konsekwentnie. Nie ma powodu aby być bezwzględnym wobec siebie czy swoich cech. Pamiętaj, najważniejsza jest ...

Miłość czyli Ty.



Tak jest.

Możesz dotykać Miłości ale nadal żyć „po swojemu” co będzie stanowiło przeszkodę w stawianiu kolejnych kroków na duchowej ścieżce wiodącej ku Bogu - Miłości.

Dlatego ćwicz zwracanie się z miłością ku Mnie, z miłością i prośbą abym prowadził ciebie poprzez wszystkie wydarzenia dnia, spotkania, rozmowy, wyjścia, nawet zakupy, wszystkie. Proś Mnie o to bym tym wszystkim był Ja, nie ty.

Dziękuje ci ukochany Baba za te cenne wskazówki. Zaraz zacznę je wprowadzać w życie, porobię sobie notatki w kalendarzu i powieszę kartkę w widocznym miejscu, żeby nic nie zapomnieć.



To dobry pomysł. Każdego dnia kilka kroków ku Bogu, ku Miłości.

Mam w związku z tym pytanie, czy ludzie, którzy mają rozwiniętą intuicję mogą ją stosować jako źródło kierujące nimi w ciągu dnia?



Czytelnicy tej książki różnie rozumieją słowo intuicja. Pamiętajcie, że jeśli żyjecie w odczuciu Mojej Miłości i jesteście wystarczająco skromnymi ludźmi to wasza intuicja staje się dość dobrym przewodem dla Moich wskazówek. Jednak jeśli macie rozbudowane ego to bardzo łatwo o pomyłki i branie głosu waszych cech i odczuć osobowych za Mój Głos. Ta granica jest bardzo cienka więc zalecam ostrożność, jeżeli oczywiście cenicie Mnie i Moją Miłość ponad swoje pomysły i chcecie kierować się ku Mnie.

Na dobrą drogę zawsze skieruje was zwrot ku Mnie i Mojej Miłości z prośbą o prowadzenie i wskazanie drogi. Módlcie się w ciszy serc, módlcie się z miłością a przyjaciel, który słyszy wszystkie wasze słowa z pewnością coś dla was zrobi. Słyszę wszystko i odpowiadam na każdą modlitwę.

Cokolwiek robicie, małe czy wielkie rzeczy Ja zawsze jestem z wami, pozwólcie mi uczestniczyć w waszym działaniu, otwórzcie się na Mnie, pozwólcie wniknąć w was i wykonać pracę razem z wami.

Przed rozpoczęciem każdej pracy poproście o Moją obecność i pomoc, wzywajcie Mnie z otwartym sercem i umysłem i pozwólcie Mi abym subtelnie wami pokierował i spełnił pracę tak, jak podoba się Mnie. Trwajcie w otwarciu na Moją Energię i podpowiedzi z umysłem i sercem zwróconym ku Miłości. Pomoże wam w tym cicha modlitwa skierowana ku Mnie. Módlcie się i proście.

Pracujcie myśląc o tym aby spodobać się Miłości, nie po to by zadowolić siebie i innych. Pracujcie dla Boga, ofiarowując Jemu owoce i skutki waszych działań. Wszystko co czynicie, czyńcie z myślą o Nim, mając Go przed wewnętrznym wzrokiem i skupiając na Nim i Jego Miłości waszą uwagę. Szybko dostrzeżecie różnice w waszej pracy i w ogóle w całym waszym życiu.

Kochać Boga i stale pytać się Go co Mu przyniesie zadowolenie, nie nam, rodzinie czy komukolwiek, tylko kochającemu Bogu.



Tak, tak, tak. To jest droga do wyzwolenia od wpływu świata i pogrążenia swego życia w miłości, a potem stopienia z Nią w jedno. Zbliżcie się do Mnie i trwajcie w Mojej Miłości, na początku możecie nic nie odczuwać, ale z czasem zaczniecie doświadczać Mnie coraz pełniej. Kocham was, jestem Miłością. Przybywajcie.

Poczucie winy nie jest ważniejsze od Miłości.



Nasuwa mi się pytanie nieco z innej beczki. Gdy robimy coś „nie tak”, np. wbrew temu co uważamy za Twoje słowo lub wskazówkę czujemy się winni.



Tak, to prawda. Temat jest bardzo szeroki i ujmę go tutaj następująco. Po pierwsze istnieje cały przemysł żyjący z zaszczepionego wam poczucia winy. Od wieków podsyca i pielęgnuje w was to uczucie. Tak postępuje religia budująca na idei grzechu i poczuciu winy swoją władzę i dostatek. Tymczasem Bóg jest Bogiem Miłości i wybaczenia. Po drugie poczucie winy ma bardzo nikłą wartość rozwojową w porównaniu z miłością i zwrotem ku kochającemu Najwyższemu.

Chciałbym abyście już zapomnieli o przeszłości, o waszych uczynkach a zamiast tego kierowali się cały czas coraz bliżej i bliżej ku Bogu i Jego Miłości.

Nie zamartwiajcie się niczym i niczym nie obciążajcie. Bóg jest Bogiem wybaczenia i miłości. Pamiętajcie o tym stale.

Jestem stale gotów was przyjąć, cokolwiek uczyniliście w przeszłości. Jeśli było to coś niewłaściwego bądźcie pewni, że spotkacie się ze skutkami, ale i one dzięki zwrotowi ku Miłości będą znacznie, znacznie lżejsze.

Ponad wszystkie wasze czyny, waszą historię i przeszłość liczy się Miłość i Bóg, który Nią Jest. I o tym też pamiętajcie i nie skupiajcie się tak często na sobie i waszych błędach. One nie maja znaczenia wobec Miłości. Liczy się Miłość a resztę niech od dziś okryje płaszcz milczenia i zapomnienia. Bądźcie szczęśliwi.

Baba mam znów kilka pytań. Mam wrażenie i nie chciałbym okazać się niegrzeczny, że dużo z tego co mówisz już zostało podane w pierwszej części książki.



Nie, to błędne wrażenie. Nie chodzi tutaj wyłącznie o same treści ale i o znacznie głębszą warstwę przekazu. Niby to samo ale za każdym razem jesteście w stanie odebrać tekst inaczej i znaleźć w nim coś nowego, innego. Ten tekst żyje ponieważ dotyka najważniejszych spraw związanych z relacjami pomiędzy człowiekiem i Bogiem. No i oczywiście dlatego, że pochodzi ode Mnie, z pierwszej ręki. Dlatego twoje wrażenie nie jest słuszne, jest powierzchowne. Wy nie musicie wiele wiedzieć, żeby nauczyć się kochać. I jeden krok we właściwym kierunku jest wart stu, tysiąca tomów literatury, która służy wyłącznie zabiciu czasu albo też spycha was głębiej w ciemność. To Moje słowa mają znaczenie ponieważ są napełnione Moją energią zdolną rozpocząć w was proces pozytywnych zmian. I to się liczy. Zobaczysz jakie będą reakcje na tę książkę, przekonasz się doświadczalnie. Na razie więc nie martw się jej zawartością, o to dbam Ja i doskonale wiem, co powinno się w niej znaleźć. Więc słuchaj i pisz.

Każdego dnia spotykacie tych samych ludzi, wykonujecie te same czynności, jecie takie same potrawy, czy to was nie nudzi? Ćwiczenie czyni mistrza, więc możecie ponownie spotkać takie same lub podobne treści. Jeśli tylko je przeczytacie, to oznacza, że Mój czas włożony w przekazanie ich był stracony. Liczy się nie teoria a praktyka. Gram praktyki jest bardziej wartościowy niż tona teorii. Ta książka jest przewodnikiem dla chcących pracować ze Mną i zbliżać się do Mnie, nie jest zbiorem ciekawostek jak większość waszej literatury. I na tym właśnie polega jej wartość. Czyniąc kilka rzeczy tu opisanych zaraz otrzymacie skutki. I o to chodzi, na inne sprawy szkoda czasu. Szkoda czasu.

Miłość do samego siebie



Zaczniemy teraz kolejny duży temat bardzo opacznie rozumiany przez ludzi, a że jest ważny warto abym powiedział kilka słów. Miłość do samego siebie. Wiele szkół twierdzi, że nie można kochać innych jeśli nie kocha się samego siebie, niektórzy uważają wręcz, że jest to warunek podstawowy miłości. Jest to prawdą ale tylko w małej części. Skąd bowiem macie wziąć miłość do samych siebie jeśli nie macie do niej dostępu? Skąd macie wziąć miłość dla innych jeśli sami jej nie macie? Wydaje się, że trafiliśmy w zaklęty krąg. Próbujecie go rozerwać stosując rozmaite techniki przynoszące wgląd w siebie ale mają one jedynie ograniczone zastosowanie, po części dlatego, że wasza wiedza na temat przyczyn ludzkich zachowań i stanów jest bardzo mała, po części, że wasze widzenie ogranicza się wyłącznie do jednego życia w ciele.

Niewielu ludzi wie czym jest miłość, jeszcze mniej jej doświadcza. Stąd ludzkie nauki są oparte nie na rzeczywistości a jedynie mętnych wyobrażeniach w dodatku mocno skrzywionych przez pragnienia i egoizm.

Wielu z was cierpi nie dając sobie rady z samymi sobą i generalnie jest to bardzo dobre, że poszukujecie pomocy. Ale prawdą jest również, że tej prawdziwej pomocy nie znajdziecie dopóki nie zwrócicie się do Stwórcy w waszych sercach. Do tego czasu, wszystko, co podejmiecie będzie z konieczności ułomne i nie do końca skuteczne. Nikt nie zna was tak jak Ja i nikt was tak jak Ja nie potrafi kochać. Cokolwiek uczyniliście w swoim życiu Moja Miłość jest wciąż taka sama. Jesteście Moimi ukochanymi istotami, które powołałem do życia obdarzając cząstka Mojej Miłości w sercu, cząstka Siebie Samego, dlatego każdy z was wewnątrz jest dobrem, prawdą i miłością. Dlatego nigdy nie odrzuciłem nikogo ani nie odrzucę. Nie jestem waszym sędzią, jestem Miłością.

Każdy z was może się do Mnie zwrócić w każdej chwili. Droga jest znana a Moje drzwi są dla was zawsze otwarte. Niepotrzebnie martwicie się przeszłością i tym co uważacie za własne błędy. Najczęściej nic już nie można zrobić poza oczywiście zwrotem ku Boskości i Miłości. Grzęznąc we własnych stanach i cierpieniu odsuwacie Mnie na dalszy plan i sami zamykacie drzwi przed jedyną Siła gotową przynieść wam ulgę i wszelką możliwą pomoc. Moje drzwi są zawsze otwarte, pamiętajcie o tym. Zawsze możecie wejść i pozostać w Moich objęciach. Kierujcie się stale ku Mnie i Mojej Miłości, trwajcie tuż przy Mnie w Mojej bliskości. To jest najlepsza droga do wprowadzania zmian w sobie i wszystkim wokoło.

Bądźcie serdeczni dla Mnie i dla wszystkich, pozwólcie Mi nauczyć was miłości do wszystkiego, zaczynając ode Mnie. Pozwólcie Mi unieść was ponad to co was gnębi i nie daje spokoju.

Pozwólcie Mi zająć się wprowadzaniem zmian w was w taki sposób w jaki Ja chcę. Wiem dobrze czego potrzebujecie we wszystkich sferach – od materii po najwyższe szczyty Ducha. Zajmę się wami, tak jak w przeszłości zajmowałem się i pracowałem z dziesiątkami tysięcy ludzi. Moja Miłość zajmie się wami i waszymi sprawami i na ile pozwolicie Mi wziąć udział w waszym życiu na tyle uniosę was ku Sobie, zacznę proces oczyszczenia i wprowadzania zmian. Od was wymagałbym jedynie dwóch rzeczy – zwracania się ku Mnie częściej z modlitwą w sercu i prośba o pozytywne zmiany oraz trwania jak najdłużej przy Mnie z miłością. Możecie do tego wykorzystać opisane wcześniej medytacje bliskości ze Stwórcą.

Miłość ku Mnie zapoczątkuje w was wiele zmian. Nie tylko będziecie się czuli lepiej ze sobą ale również staniecie się lepszymi ludźmi, bardziej kochającymi, bardziej współczującymi, bardziej rozumiejącymi. W chwilach potrzeby będziecie także wiedzieć, że macie Mnie w waszych sercach i wystarczy, że się zwrócicie a Ja pomogę wam pomóc innym, pocieszyć dobrym słowem czy chociażby przez wypowiedzenie wewnętrzne słów modlitwy skierowanej ku Mnie z prośbą o Moje zajęcie się sprawą.

Miłość ku Mnie jest tą jedyną siłą, która może wprowadzić w was trwałe zmiany i stale inspirować was ku dobru i prowadzić wśród wszystkich wydarzeń życiowych stale naprzód i naprzód ku jeszcze większej miłości ku Bogu. Tego nie da wam żaden człowiek, żaden guru ani tym bardziej terapeuta, choć oczywiście możecie od nich otrzymać pewną potrzebną wam pomoc. Jeśli naprawdę uważacie, że jest ona wam potrzebna zwróćcie się do Mnie abym to Ja pokierował sytuacją tak aby przyniosła wam jak największą ulgę w cierpieniach. Podobnie możecie Mnie prosić abyście z każdego kontaktu z ludźmi uważanymi przez was za duchowych przewodników wynieśli jak najwięcej korzyści duchowych typu zapał do pracy, umiejętność zwrotu ku Miłości, siłę duchową ten krok ułatwiającą, gorliwość w pracy dla innych, zapał do medytacji. Błogosławię wasze wysiłki, w końcu dobro zatriumfuje, nie ma innej możliwości, chociaż dziś możecie jeszcze myśleć inaczej. Miłość jest światłem życia. Zdajcie się na Mnie i bądźcie jak dzieci cieszące się życiem w pełnym piękna i cudów domu kochającego Ojca. Niech miłość będzie waszym przewodnikiem, niech ukaże wam co to znaczy patrzeć i widziec świat Jej oczami. Co to znaczy widzieć świat sercem i doznawać nim miłości ku wszystkiemu, ku planecie i ku Stwórcy. Nie będziecie już musieli kochać siebie, bo nie będzie już „was”, pozostaną jedynie dobro i miłość. Bądźcie szczęśliwi, bardzo szczęśliwi Moim szczęściem. Jestem szczęściem i miłością.



Pozostanie nam jeszcze nasz własny autorytet o którym wspomniałeś jako o ostatniej barierze na drodze duchowego rozwoju.



Własny autorytet oparty na wierze, doświadczeniu, lekturze bądź własnych przemyśleniach to innymi słowy twierdza ego, które chce wam mówić co jest dobre a co złe i mieć przeważający wpływ na wasze doświadczanie świata.

Tymczasem każda chwila jest inna i niepodobna do drugiej, wszystko w świecie i Wszechświecie zmienia się z sekundy na sekundę. Nie ma nic stałego, chociaż istnieją pewne trwałe wartości.

To co widzicie wokół to świat wiecznych zmian, stanów przechodzących płynnie z jednych w drugie, zmieniających się pejzaży, sytuacji i zmieniających się ludzi. Wasza pamięć zamyka ograniczone spostrzeganie w martwe fotografie i nie jest ani wiernym ani poprawnym obrazem rzeczywistości. Życie biegnie wciąż naprzód i przynosi wciąż nowe wyzwania więc czas dostosować swoja percepcję świata do tej prostej obserwacji i przestać czepiać się wspomnień i własnych wrażeń zmysłowych. W pamięci ani w waszej wiedzy rzadko znajdziecie jakieś dobre rozwiązanie, bardzo rzadko takie rozwiązanie otrzymacie od waszych autorytetów. Co zatem zrobić?

Zwrócić się do Boskości, którą każdy z was JEST, i którą każdy z was nosi w sercu i poprosić aby to Ona pomogła znaleźć wam ścieżkę wśród wydarzeń tego świata. To jest Moja wskazówka adresowana do ludzi zainteresowanych wprowadzeniem szybkich i dobrych zmian we własnym życiu. Bądźcie, patrzcie i wsłuchujcie się w to co Ja będę mówił w waszych sercach. A potem idźcie za Moim głosem aż do końca.

Wielu z was nie ma na tyle zaufania, aby zwrócić się do Mnie od razu i słuchając Mego głosu postępować naprzód. Dla tych ludzi mam propozycję, aby przyjrzeli się problemom, przed którymi stoją i zadali sobie pytanie, czy znają ich rozwiązania, a dodatkowo czy są pewni, że ich pomysł przyniesie dokładnie takie skutki, jakich oczekują?

Jeśli nie jesteście pewni skutków, a jest to sytuacja odpowiadająca ponad 95% przypadków, to wiedzcie, że możecie dać sobie chwile czasu na zastanowienie i dopuszczenie innych rozwiązań niż pierwotnie wymyślone przez was.

Zatrzymajcie się na chwilę i odłóżcie problem na jakiś czas. Albo otrzymacie Moją podpowiedź albo Ja Sam zajmę się rozwiązaniem i nadam kierunek sytuacji. Wypróbujcie Mnie. Nie macie ochoty przekonać się co będzie? Nie pociąga was przygoda?

A może chcielibyście odkryć najpotężniejszą Siłę w tym Wszechświecie, siłę stwórczą i kochającą, przynoszącą wam i waszym najbliższym dobro? Ja jestem na to cały czas gotów. A wy?

Zwróćcie się z miłością ku Miłości, a Ona was zmieni.

Chciałbym dowiedzieć się w jaki sposób przejawia się w nas autorytet własny, jakimi odczuciami i myślami, no i oczywiście co możemy w takiej sytuacji zrobić aby powrócić do normalności?



Autorytet manifestuje się w was jako odczucie pewności („ja wiem”), że posiadacie zdolności bądź wiedzę pozwalającą wam górować nad innymi albo mieć decydujący wpływ na przebieg wypadków. Mając podobne odczucia człowiek ulega własnemu ego, które „nadyma się” ja balon zasłaniając z czasem dostęp wszelkich świeżych rozwiązań i wrażeń. Zamyka również dostęp do wewnętrznej miłości.


Miłość nie potrzebuje autorytetu, jest nagrodą sama dla siebie. Nie musi się wywyższać, woli przyjąć rolę waszego sługi. Bóg woli być skromny i pozbawiony niepotrzebnego Mu autorytetu. Weźcie z Niego przykład. On nie musi nic znaczyć w tym świecie. A jednak Miłość, którą Jest, jest najpotężniejszą Siłą we Wszechświecie. Boskość to skromność.

Co do twojego pytania o pozbycie się podobnych odczuć to podzielę Moja odpowiedź na dwie części.

Coś możecie zrobić sami w tym względzie. Mówiąc ogólnie wasze społeczeństwo i kultura są zatrute przez autorytety. Wiele czasu i wysiłku wkładacie w tworzenie i ochronę własnych autorytetów i przez to marnujecie niepotrzebnie cenny czas własnego życia. Autorytet i pozycja nie mają znaczenia w oczach Boskości. Tylko miłość, służba poświęcenie, oddanie, to są wartości na które On zwraca uwagę. Nie pozy i sztuczność ale czystość w sercu, czystość w myślach, dostrzeganie dobra i czynienie dobra.

Chcecie być lepsi od innych i wiedzieć więcej ale nie rozumiecie, że umiejętności i wiedza są podstawą służby ludziom i społeczeństwu jaką macie do wykonania. To narzędzia do wypełnienia waszej misji życiowej, z która tu przyszliście. W żadnym razie nie są powodem do budowy poczucia własnej ważności i wielkości.

Nie widzicie i nie rozumiecie, że z waszymi zdolnościami nie jesteście ani „najlepsi” ani „jedyni”, że przed wami i po was byli i będą jeszcze zdolniejsi, bardziej pracowici i bardziej genialni ludzie, mistrzowie we własnych dziedzinach. Pragnienia bycia ważnym i wielkim zamykają was na miłość.

Po trzecie nie rozumiecie, że cokolwiek uważacie za „własne”, nawet jeśli włożyliście w to bardzo dużo pracy nie jest „wasze” lecz Moje, ponieważ jest to dar ode Mnie, przekazany wam w określonym celu. „Wasz” czas i wysiłek włożony w kształcenie jest również Moim darem dla was, za który powinniście być wdzięczni, bo nie wszyscy maja warunki i możliwości jakie wam przypadły w udziale. Większość ludzi na tym świecie żyje w biedzie i często głoduje i ograniczoność zasobów jest tutaj regułą a nie wyjątkiem. Zastanówcie się nad tym.

Po czwarte na tym świecie nie ma nic pewnego i to co dziś uważacie za „wasze” możecie jutro wskutek obrotu losu utracić, czy będzie to majątek, zdrowie, zdolności czy umiejętności. Jeśli myślicie, że to niemożliwe, cóż po prostu przyjrzyjcie się losom ludzi, rozejrzyjcie się dobrze wokół siebie. Myślicie, ze te wydarzenia nie są w stanie was dotknąć i że zawsze wydarzają się „innym”? Nie znacie własnej karmy, następnym razem możecie to być właśnie wy. Nie znacie własnej przeszłości i przyszłości i nie wiecie co niesie los.

Po piąte pomyślcie o tym, co po was pozostanie za dwieście lat. Czy ktoś w ogóle będzie jeszcze o was pamiętał, o „waszych” umiejętnościach, osiągnięciach i dokonaniach? Pomyślcie. Co trwałego i wartościowego pozostawicie po sobie? Możecie pozostawić wiele miłości, wiele dobra. Tylko one się liczą, tylko one nadają sens waszemu życiu. Reszta to kulisy, scenografia, dodatki.

Dogłębne zastanowienie się nad tym co powiedziałem powinno nieco nadwyrężyć siłę przekonania o „własnej” mocy i możliwościach. Wszystko jest Moje i należy wyłącznie do Mnie, jako Twórcy.

Przyszliście z Miłości, należycie do Niej i do Niej powracacie.

Druga cześć obiecanej odpowiedzi – pamiętajcie, że Ja jestem i jeśli tylko zwrócicie się z prośbą nigdy nie odmówię swojej pomocy. Przyjdą wydarzenia, przemyślenia i może nawet intuicyjne wglądy, które pozwolą wam spojrzeć na siebie w odmienny sposób.

Po szóste – wiedzcie, że Ja i tak was kocham takimi jakimi jesteście. To, że wprowadzam w was zmiany nie jest wyrazem Mojego braku akceptacji dla was. Kocham i akceptuję was. Zmiany są konieczne abyście byli bardziej szczęśliwi i oddani wyższym wartościom, abyście mogli łatwiej skierować się ku Bogu.



Następny temat, któremu chcę poświęcić nieco uwagi to stosunek do śmierci i umierania. Temat dość niepokojący w waszej kulturze, tymczasem jest w tych sprawach wiele piękna i wzniosłości. Zaczynajmy.

Śmierć i umieranie



Śmierć. Wielu z was na samo słowo cierpnie skóra. Przywiązani do życia, do zjawisk, przyjaciół, krewnych i posiadanych przedmiotów bardzo boicie się chwili, w której trzeba się będzie z tym wszystkim rozstać na zawsze. Tak działają tworzone i kultywowane latami przywiązania. Nie wiedząc co naprawdę jest trwałą wartością uzależniacie się od spraw i rzeczy najmniej trwałych. Poszukując szczęścia widzicie jego źródło gdzieś poza wami, w posiadaniu przedmiotów, majątku, bliskości innych, związkach ze światem. Tymczasem źródło prawdziwego szczęścia nie jest na zewnątrz, ono jest w waszych sercach, tam gdzie mieszka Boskość. Ta prawda staje się natychmiast zrozumiała, gdy porzucacie ciała. Nagle przychodzi wielki spokój i uczucie powrotu do domu, sprawy ziemskie stają się tak mało ważne i tak odległe. Przychodzi miłość, miłość, miłość. Miłość ponad wszelkie pojęcie, miłość nie do opisania. Wtedy po raz kolejny widzicie Boskość Jaką Jest i rozumiecie, że jesteście Jej częścią i że zawsze nią byliście.

Śmierć jest nieunikniona, śmierć ciała, bo wy przecież nie umieracie nigdy, jedynie porzucacie jedne ubrania a bierzecie inne. Często przychodzicie na świat w tych samych rodzinach i wasze dzieci i wnuki stają się waszymi rodzicami i dziadkami. Uczycie się miłości, wrażliwości, oddania innym, przekraczania barier własnego egoizmu by kiedyś zwrócić się ku Boskości i zacząć żyć dla Niej, w Niej i z Nią. Wtedy też przychodzi moment, że porzucacie więzy łączące was z ludźmi i sprawami na Ziemi i odchodzicie na zawsze zatapiając się w Miłość. Odchodzicie cieleśnie, ale pozostajecie jako duchy po to by nadal pracować i pomagać innym na ich drogach ku Bogu. Żaden z Mistrzów, którzy kiedykolwiek żyli na tej ziemi nie odszedł. Każdy jest stale dostępny i to nawet bardziej niż za życia. Po śmierci zyskał bowiem jeszcze większe możliwości oddziaływania po tej stronie. Są, pracują, pomagają. Stale was wspierają.


Śmierć nie jest końcem, wprost przeciwnie, jest początkiem życia. Ktoś powiedział „wszyscy są martwi, za wyjątkiem tych, którzy nie żyją” i jest w tym dowcipnym stwierdzeniu bardzo wiele prawdy. Albo inne celne „życie jest snem, śmierć jest przebudzeniem”. Śmierć i towarzyszące jej zjawiska są bardzo ważnym wydarzeniem i dobrze jest jeśli odchodzicie zwróceni z umysłami ku Stwórcy, trwając w Jego miłości i szczęściu. W takiej sytuacji ów proces przebiega łagodnie i z miłością. Dlatego prosząc o łagodne i spokojne odejście dla waszych bliskich proście także o to, by Najwyższy otoczył ich swoją miłością i dobrocią oraz prowadził wprost ku Sobie.

Proście aby bez przeszkód wstępowali w miłość. Proście o miłość dla ludzi, którzy zagubili się tam, po drugiej stronie. Jesteście w stanie wiele dla nich zrobić. Zwróćcie się z miłością ku Boskości aby pokierowała wami i oświeciła was co i w jaki sposób może być zrobione. Nie odmówi wam na pewno.

Nie wiążcie odchodzących z ziemią. Zwracajcie ich ku Boskości, ku Światłu, proście Boskość aby kierowała nimi w podróży ku Sobie. Modlitwa za zmarłych, za ich pomyślność i odnalezienie dróg miłości ma olbrzymią moc. Ludzie o czystych sercach wiedzą o tym doskonale, dlatego często się modlą. Miłość odpowiada na prośby ich serc i wielu kieruje ku wyższym rejonom istnienia. Proście o miłość dla istot bezcielesnych o demonicznym charakterze. Proście o wyzwolenie ich od wielkich cierpień i spalenie negatywnej karmy, którą niosą. Proście dla nich o Moją interwencję, o możliwość zwrócenia ich ku światłu, czasem wystarczy jedna dobra myśl by rozbić w nicość wiele negatywnej karmy. Czy za życia, czy po śmierci zawsze kierujcie się ku Miłości.

Baba, chciałbym Cię zapytać o kilka spraw.



Ja zawsze jestem gotów, skoro już nauczyłem cię słuchać Mego głosu to nie wypada Mi się teraz uchylać?

Nie wiem co powiedzieć. Może najlepiej będzie jak sformułuje pytanie. Brzmi ono następująco: co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Czy jest w stanie widzieć Ciebie „od razu” czy są jakieś istotne ograniczenia, albo czy mógłbyś podać kilka wskazówek jak postępować „zaraz po”?



Dobrze, chociaż dziś nie jest odpowiedni dzień, aby o tym rozmawiać. Ale jeśli otworzysz swoje serce na Moją odpowiedź to zrozumiesz dwakroć poza tym, co popłynie w słowach. Słowa są marnym nośnikiem treści, a serca i miłość, która je łączy potrafią się porozumieć bez interwencji słów i myśli. Miłość zna drogę, otwórz więc serce i słuchaj.

Wyjdźmy od Miłości, od tego, że jesteście jej ucieleśnieniami, i że Boskość jest waszym naturalnym stanem. Boskość przejawiająca się miłością, wrażliwością, współczuciem, oddaniem i tym wszystkim, co w was dobre. Po śmierci ciała następuje proces oddzielenia ciał wyższych i duszy od ciała fizycznego i podróż tunelem w nieznane. To „nieznane” zazwyczaj natychmiast staje się „znane”, kiedy po prostu sobie przypominacie ile razy już „tam” byliście. Na Ziemi, za życia w ciele nie pamiętacie przeszłości, bo nie ma takiej potrzeby, ale „tam” wszystko powraca i głęboki sens waszych przejść staje się całkowicie jasny. Równie jasna jest wtedy obecność, a właściwie wszechprzenikająca Obecność. Miłość. Uwielbiacie kąpać się w Jej blasku. To cudowne i przejmujące do najdalszych głębi ludzkiej istoty uczucie. Nie chcecie wracać. Chcecie pozostać już na zawsze w Jej towarzystwie. Tam możecie bardzo łatwo sięgać ku Niej. A Ja tutaj, w tej książce uczę was tego samego. Przyjdźcie, obejmijcie Mnie i ... pozostańcie na zawsze. Nie trzeba umierać, aby poznać smak szczęśliwości i Boskości. Nie trzeba czekać aż do śmierci by jednoczyć się z Boskością w miłości. Zacznijcie już dziś, już teraz. Czekam. I uśmiechnijcie się na miłość Boską!

Poskromienie ego



Wszystko, o czym mówiliśmy do tej pory i o czym jeszcze powiemy służy nauczeniu was stałego kierowania się ku miłości. Jedną z barier na tej drodze jest wasze ego – osobowe „ja” wykształcone jako odrębna świadomość powiązana z ciałem. Istnieją różne teorie wyjaśniające jego rolę oraz metody, dzięki którym można zmniejszyć jego wpływ na was. Dziś podam jeszcze jedną i to bardzo skuteczną. Już zapewne przyzwyczailiście się, czytając te książkę, do tego, że wciąż odnoszę się do siebie i stale zwracam waszą uwagę na Mnie i Moją Miłość. Czynię tak, ponieważ jest to najlepsza droga na obecne czasy. Skupienie uwagi na Bogu, nauka zwracania się z miłością ku Niemu jest najpewniejszym przewodnikiem na duchowej drodze, teraz i w przyszłości. Tak było zawsze. Zwróćcie uwagę, że wasi nauczyciele i guru mogą popełniać błędy, chociażby z powodu faktu, że nie znają waszej przeszłości, ukrytych skłonności oraz efektów, które mogą wywołać rozmaite praktyki medytacyjne. Tę wiedzę, w najlepszym razie czerpią z Boskości. W takim razie czyż nie lepiej od razu zwrócić się do Niej, aby to Ona kierowała wszystkimi waszymi działaniami i ułożyła wam życie dla waszego i wspólnego dobra? Miłość ku Bogu będzie wam najlepszym przewodnikiem po tej i po tamtej stronie życia. Miłość ku kochającemu was Stwórcy jest znakomitym środkiem na problemy z ego. Poproście Kochającą Boskość, aby ujęła wasze wszystkie problemy w Siebie i postępowała z nimi stosownie do Jej mądrości i kochającej woli. Poproście o to, by uwolniła was od ograniczeń osobowości, wykształciła skromność i pokorę wobec wyższych światów i nade wszystko wobec Miłości. Miłość wam nigdy nie odmówi. O Jej działaniu przekonacie się bardzo szybko.

Stworzyliście cywilizacje i kulturę, która wmawia wam, że to właśnie rozwój ego i spełnianie jego zachcianek jest szczytem osiągnięć i wręcz powinnością istoty ludzkiej. Nic bardziej błędnego! Prawda jest dokładnie przeciwieństwem głoszonych dziś publicznie haseł.

Ego ma służyć wam, innym a przede wszystkim Bogu i Jego Miłości. Dziś panuje nad wami a wy nie macie na tyle mocy duchowej, aby umieć wznieść się nad jego subtelną, lecz żelazną władzę. Dlatego tak ważna jest medytacja jako środek do uspokojenia i poskromienia wybujałej osobowości. Zwróćcie się do Mnie, obejmijcie Mnie i trwajcie jak najdłużej tuż przy kochającej was Boskości. Gdy zdarzy się, że odejdziecie to po prostu starajcie się powrócić i znów trwać przy Mnie. Moja bliskość sprawi, że same, po kolei będą spadały kolejne warstwy ego, pod którymi ukryte jest wewnętrzne Światło. Kontakt ze Mną i Moją energią pomoże wam poradzić sobie z wszelkimi negatywnościami, które jeszcze w was tkwią. Medytacja, którą opisałem jest bardzo potężna i przynosi szybkie oczyszczanie duchowe.

Wiedzcie, że ten proces może być bolesny dla waszej osobowości. Zwracając się ku Mnie pamiętajcie, że zawsze odpowiadam na wasze prośby. Jeśli wskutek wydarzeń jest wam za ciężko to po prostu Mi o tym powiedzcie, być może coś się z tym da zrobić. Czyńcie tak, ponieważ chcę w was wyrobić cudowny nawyk zwracania się z prośbami ku kochającemu Stwórcy.

A teraz pytania.

Pierwsze będzie dotyczyło tego, jak wyrobić w sobie pokorę.



To dobre pytanie, bardzo na miejscu. Pokora jest jedną z podstaw duchowości, jej obecność jest sygnałem końca problemów z ego. Ludziom obdarzonym pokorą żyje się znacznie lżej, maja oni i tworzą znacznie mniej problemów niż inni. Jedyną dobrą receptą na pokorę jest zwrot ku Mnie i prośby o to bym zajął się tą sprawą. Nic innego, żadna technika, nawet najbardziej wyszukana nie jest w stanie zrobić tego co Ja mogę dla was uczynić. Proście Mnie o pokorę wobec życia i wobec Boga, o to bym ukształtował was tak jak Ja tego pragnę. Pamiętajcie także o medytacjach, które są tu opisane - medytacja w Moich objęciach, oraz medytacja Światła w sercu. Moje energie pomogą wam spalić wszystko co negatywne, również waszą pychę i arogancję, niezależnie od tego jak jest wielka, ukryta czy podstępna.

Prosiłem Cię o pokorę i pamiętam jak chyba następnego dnia ktoś w rozmowie ze mną powiedział mi do słuchu kilka słów, tak że przez cały dzień nie mogłem się pozbierać. Miałem wrażenie jakbyś to Ty sam coś we mnie złamał.



Jeśli dobrze byś pamiętał wydarzenia tamtego dnia nie miałbyś żadnych wątpliwości, że to Ja zainspirowałem dialog i Ja wypowiedziałem słowa, które tak mocno cię uderzyły. Co więcej złamały wtedy jak mówisz silny opór ego. To nie było przyjemne, wiem o tym dobrze ale skoro prosiłeś to wiedz, że zrobiłem to wyłącznie dla twojego dobra. Uczyniłem to z miłości.

Tak kochany Baba, co do tego nie mam wątpliwości, żadnych. Jesteś taki kochany i po prostu dajesz to co jest potrzebne. A że czasem są nam potrzebne gorzkie lub bardzo gorzkie lekarstwa to w niczym nie zmienia Ciebie i Twojej Miłości, twojej czułości jaka masz dla nas. Już o tym wiem. I pomimo bólu, który odczuwałem cały dzień w jakiś sposób jednocześnie cieszyłem się, że już tak poważną operację mam za sobą i mogę być bliżej Ciebie.



Tak, moi drodzy, jestem wyłącznie Miłością.

Jedna uwaga. Jeśli postąpiłbyś według Moich wcześniejszych wskazówek i kierował się stale, a przynajmniej próbował zwracać z miłością do Mnie zamiast otwierać się na ból, który odczuwałeś, było by ci znacznie lżej i szybko znikłyby wszelkie nieprzyjemne skutki. Jednak jakaś cześć ciebie uznała, że ten ból jest za silny i należy przejść go do końca, aż sam ustanie. Nie odmawiam takiemu podejściu słuszności ale zwracam uwagę, że są wyższe wartości niż cierpienie z powodów błędów przeszłości.

Nawet jeśli uważacie, że cierpienia kierują was ku Mnie czy z jakiegoś powodu są słuszne bądź dobroczynne to wiedzcie, że wobec zwrotu ku Miłości nie mają aż takiego znaczenia. W podobnych sytuacjach podnoście się szybko i idźcie dalej, nie każcie Miłości tak długo na siebie czekać. Nie zwracajcie tak wielkiej uwagi na siebie i własne przeżycia. Miłość czeka. Przybywajcie.

Baba, poza tym cieszyłem się z tego, że odpowiedziałeś na moją prośbę w tak ekspresowym tempie. To tez zrobiło na mnie duże wrażenie. Wiem że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Odpowiedź na prośbę o dobrą rzecz zawsze przychodzi. Czy również gdy proszę dla innych?



Tak, tak, tak.

Kocham Cię Baba.



Kocham cię i kocham każdego z was. Kocham cię czytelniku i ufam, że kiedyś znajdziesz w sobie dość siły by jeszcze pełniej zwrócić się ku Miłości. Ona nie ma granic. Miłość jest bezgranicznym Światłem. Miłość jest Esencją wszechświata. Ta Miłość to sam Stwórca.

I jeszcze jedno pytanie. Lata temu zaczynałem naukę pokory od pokłonów przed tobą. Medytacja i pokłony. Czy taki „zestaw” może się na coś przydać czytelnikom, czy lepiej medytować wg tego co podałeś na początku – w Twojej bliskości.



Możecie robić pokłony, czyńcie to z oddaniem, możecie zbliżać się do Mnie według medytacji tu podanych. Kluczem do znalezienia właściwej drogi jest nie czytanie książek i postępowanie według „prawd” w nich objawionych, lecz zwracanie się do Boga, którego macie w sercach aby to On pokazał wam drogę i wskazał co w tej chwili jest wam potrzebne abyście uczynili kolejny krok ku Niemu. Pytajcie – Bóg w sercu was słyszy.

Módlcie się i medytujcie ofiarując kochającemu was Najwyższemu owoce tej pracy. Wsłuchajcie się w Jego głos. Medytujcie, słuchajcie i kochajcie. Zbliżcie się do Stwórcy. Obejmijcie jak najbliższego i najbardziej oddanego przyjaciela. I tak zostańcie. Postarajcie się czytając te słowa jednocześnie wewnętrznie kierować umysł ku Stwórcy i być blisko Niego. Uczcie się utrzymywać świadomość Jego bliskości podczas normalnych zajęć dnia. Kierujcie ku Niemu swoje modlitwy i prośby by wam w tym pomógł. Nie odmówi. Stwórca to najczulsza Istota na świecie.

Chciałbym Cię zapytać tutaj o kilka spraw.



Pytaj, pytaj.

Pierwsze pytanie dotyczy tego jak ludzie powinni traktować treści tutaj podawane przez Ciebie. Czy jako Twój głos, rozstrzygającą odpowiedź w istotnych sprawach czy bardziej jako wskazówkę do przemyślenia?



Dobre pytanie. Mój głos jest w sercu każdego człowieka. Jeśli umiesz sięgnąć w głębiny swego serca a ponadto szanujesz Mnie i okazujesz to w ten sposób, że wcielasz w życie to co mówię ci wewnątrz, to traktuj Moje słowa tu podane jako wskazówkę wspomagającą cię na twej drodze. Są one podawane dla dobra dużej grupy ludzi i dlatego akurat dla ciebie nie wszystko może być potrzebne.

Jeśli jeszcze nie słyszysz Mego głosu to studiując Moje odpowiedzi jesteś na bardzo dobrej drodze, aby kiedyś go rozpoznać i zastosować to, co przynosi w życiu. Wtedy ta książka przestanie być dla ciebie przewodnikiem, bo już będziesz miał Mnie. Do tej pory dobrze byłoby żebyś przynajmniej od czasu do czasu sięgał do niej prosząc, abym przekazał ci przez nią to co mam do powiedzenia. Możesz oczywiście korzystać w ten sposób również i z innej literatury.

Mój rozstrzygający głos” to zbyt szeroko zakreślony temat. Każdy ma ten głos wewnątrz jedynie zazwyczaj albo o tym nie wiecie albo odwracacie się odeń idąc za głosem własnych czy cudzych pomysłów. Głos wewnętrzny rozstrzyga w sposób ostateczny w danej chwili wszelkie problemy i wątpliwości. Nie znaczy to, że za jakiś czas rozwiązanie musi być takie samo, albo, że musi być takie samo dla wszystkich.

Kierujcie się ku miłości, proście Boskość aby nauczyła was Ją kochać. To jest najważniejsze i reszta wynika z tego jednego kroku – z miłością do serca gdzie mieszka Bóg.

Dziękuję Ci Mistrzu, za Twoją wspaniałą odpowiedź. Drugie pytanie dotyczy stosunku do Ciebie. Proszę wyjaśnij, jak Ty chciałbyś być przez nas traktowany. Religie mówią jedno, różne książki tez przekazują różne opinie i powstaje wiele pomieszania.



Zamieszanie w umysłach i sercach jest od dawna waszym naturalnym stanem. Jego przyczyną jest łączenie egoizmu z tematami duchowymi, to znaczy brak wiedzy o tym, gdzie leży granica pomiędzy tym co indywidualne a tym co Boskie. Ludzie piszący książki i odbywający studia teologiczne opierali się na innych ludziach piszących książki i studiujących teologię. Nikt w długim ciągu „studentów”, badaczy i w końcu nauczycieli innych nie zapytał Mnie, jak Ja chciałbym być przez was postrzegany.

Do tego stanu rzeczy doszedł egoizm polegający na kierowaniu się własnym bądź grupowym interesem, bez uwzględnienia, że wszystko i wszyscy jesteście zanurzeni w kochającym was Bogu. Przedstawiciele waszych religii byli bardziej zainteresowani utrzymaniem własnych przywilejów i władzy niż zwracaniem się wzwyż, ku Światłu i Miłości. I oto mamy skutek a jest nim ciemność podawana autorytatywnie za światło. Wasze religie starały się wciągnąć Mnie w rozgrywki polityczne i walki o władzę. Dzisiaj zmiana tego stanu rzeczy wiąże się z ogromnymi cierpieniami tysięcy ludzi. Jesteście dziś bardziej przywiązani do waszych wyobrażeń zamiast do Prawdy, do religii zamiast do Boga, do doktryn zamiast do żywego Źródła, które od zawsze nosicie w waszych sercach. Zrywanie przywiązań jest bolesne. Pytanie brzmi – czego pragniecie? Pozornego spokoju i bezpieczeństwa jakie daje wam religia czy kontaktu z Boskością? Sami znajdźcie na nie odpowiedź.

Po tym wstępie przejdźmy do odpowiedzi. Miłość to jej pierwsza część. Z miłości rodzą się szacunek i oddanie. Pokora jest ich towarzyszem. Bądźcie skromni. To byłoby na razie wszystko na ten temat. Idźmy dalej i porozmawiajmy o przywiązaniach.

Mistrzu, czy mogę? Mam jeszcze jedno pytanie. Dla wielu ludzi religia jest czymś ważnym w życiu.



To niedobrze jeśli jest ważniejsza niż Bóg. Dla Niego możesz porzucić wszystko i wszystkich. A jeśli chcesz Go zakosztować i poznać Jego miłość wtedy przychodzi czas, że musisz porzucić wszelkie religie i zbliżać się z miłością i zaufaniem do Niego pozostawiając na uboczu to, co wymyślili ludzie.

Jeśli macie problem z tym dokąd się zwrócić zadawajcie sobie najprostsze pytanie; co jest ważniejsze Bóg czy religia? I pamiętajcie aby na waszą odpowiedź nie miał wpływu lęk, nawet w najmniejszym stopniu. Bóg nikogo nie straszy, Bóg kocha i otacza opieką. Miłość nie manipuluje i nie musi zdobywać na was wpływu w podstępny sposób. Miłość dzieli się sobą i daje szczęście.

Świat to żywy przejaw Stwórcy

Czy na wszystko co mnie otacza powinienem patrzeć jak na żywy przejaw Stwórcy ?



Tak, to dobry pomysł, wzniesie cię wysoko i usunie wiele barier myślowych. Pomogę ci.

Stoi przede mną usychający kwiat, chory z niewiadomych powodów, czy i w nim również mam widzieć miłość ?



Też. Ona chce go uratować, więc proś by tobą pokierowała i zajęła się nim właściwie. On ma żyć tutaj w tym domu.

Proszę cię zatem o miłości zajmij się tą rośliną, a mną tak pokieruj by zaszło to co zamierzasz. Co robić ?



Wyślij mu kroplę miłości z twego serca, nie bój się tego uczynić, jest jej tam bowiem bardzo dużo. Jesteś jak pszczoła ciężka od miodu. Zacznij go dawać wszędzie gdzie jesteś.

Komu ?



Skup się na Boskości a wszystko pójdzie samoczynnie. Będziesz wiedział co robić.

Ucz się wypuszczać miłość ze swego serca, dawaj wszystkim tyle ile Ja chcę by otrzymali. Tak czyń a dojdziesz do punktu że będzie płynęła całkiem swobodnie, bez przeszkód i zakłóceń ze strony umysłu, poglądów, ocen, przesądów. Jestem nadawcą miłości oraz jej odbiorcą, tak oto zamyka się koło – od Stwórcy do Stwórcy.

Dawaj, dawaj i jeszcze raz dawaj. Promieniuję wtedy ze swego serca na świat gdzie Moja obecność jest tak bardzo potrzebna.

Niech wszystko co widzisz i słyszysz i co się wydarza będzie dla ciebie okazją do uruchamiania tego strumienia miłości z serca, niech płynie wszędzie gdzie jesteś a nigdy ci jej nie zabraknie.

Nie bój się dawać, nie bój się mówić kocham, nie wahaj się i nie zamykaj. Trwaj w miłości. Ona nie zna granic, smutku ani kresu ani wyczerpania a im więcej dasz tym więcej otrzymasz do dania. Nic dla siebie. Dawaj, dawaj, dawaj, tak jak to czyni miłość.

Mam wrażenie że to jednak nie ja powinienem dawać, nie ja jako osoba wysyłająca "od siebie" miłość lecz raczej Ty.



Tak, ty jesteś jedynie ogniwem pośrednim pomiędzy Dawcą a Biorcą i jako taki winieneś usunąć się w cień by nie zakłócać swobodnego przepływu. Proś więc bym to Ja wysyłał przez twe serce słodycz Mojej Boskiej Miłości wszędzie tam gdzie jest ona potrzebna. Ty pozostawaj w skupieniu na Mnie. Niech obejmą cię miłość i radość. Rozprostuj swe kości w promieniach Mojego szczęścia.

Boże, co za interesujące stwierdzenie!



Uśmiechnij się. Powaga nie przystoi człowiekowi w twoim wieku.

Już powinienem być zdziecinniały?



Nareszcie odzyskujesz poczucie humoru.

Cieszę się że zdjąłeś z mych barków ciężar ja osobowego, które wciąż chce grać pierwsze skrzypce pchając się do przodu i zajmując Twoje miejsce. Dziękuję Ci z całego serca i proszę prowadź mnie dalej ku stawaniu się miłością i zbliżaniu ku Twojej wielkiej, jakże ujmującej skromności.



Skromność to podstawa duchowości. Uczcie się jak być skromnymi.

Drogi Mistrzu, czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?



Z przyjemnością, to jeden z moich ulubionych wątków. Po pierwsze zdajcie sobie sprawę, że nie potraficie słuchać. Najczęściej jesteście tak zajęci sobą i swoimi myślami, że nie widzicie co się wkoło was dzieje i nie jesteście w stanie zrozumieć co inni ludzie do was mówią. Oczywiście z tego samego mniej-więcej powodu nie jesteście w stanie wsłuchać się we Mnie. Po drugie wiedzcie, że wasze relacje z innymi ludźmi są najczęściej oparte na transakcjach „ty dasz mi to a ja dam ci tamto”, jest to handel wymienny a nie przyjaźń czy miłość jak lubicie to nazywać. Skromność ma wiele wspólnego z bezinteresownością i oddaniem, ze zdolnością do poświęcania siebie w imię miłości, przyjaźni, dobra innych istot. Skromność to wyrzekanie się siebie i poczucia własnego „ja”, jak również chęci otrzymania czegokolwiek w zamian w relacjach z przyjaciółmi i tymi, których kochacie.

Skromność to przeciwieństwo poczucia wyższości i poczucia interesowności. To rezygnacja z własnego autorytetu i zrozumienie, że chociaż długo się uczyliśmy to i tak ani wiedza ani nabyte umiejętności nie są naszą własnością, w naszej wyłącznej dyspozycji, lecz są nam dane na krótki czas.

Skromność to zajmowanie ostatniego miejsca i znajdowanie w tym zadowolenia.

Skromność to myślenie o sobie na samym końcu. To umiejętność rezygnacji z samego siebie, „własnych praw” i aspiracji do bycia kimś.

Skromność to przekreślenie siebie i wyzbycie się poczucia własnej ważności.

Skromność to porzucenie nawyku nieustannego osądzania innych i porównywania się z nimi.

Bądźcie skromni.



Po lekturze tego, co przekazałeś wczoraj byłem nieco zakłopotany. Wiem, że to co powiedziałeś jest prawdą i w moim wypadku, rzeczywiście tak myślę o "swoich" przymiotach i zdolnościach. Wiedziałem że to co mówisz jest prawdą a jednak ten styl myślenia pozostaje i tylko się zdenerwowałem chcąc go zmienić czy odrzucić. Co robić?



Uczymy się od tak długiego czasu że już powinieneś wiedzieć że istnieje tylko jedna droga - droga miłości. Człowiek sam z siebie niewiele może! Dlatego ten problem jak i każdy inny należy z ufnością powierzyć Najwyższemu a samemu tylko starać się zbliżyć do Niego z miłością.

Miłość do Stwórcy, ta o którą prosisz i która przychodzi jest drogą dla ciebie i dla każdego. Wyprostuje wasze ścieżki, weźmie na siebie wszystkie ciężary, kłopoty i niedogodności po to byście mogli ofiarować Mu jeszcze więcej czułej i gorącej miłości.

Wszelki tak zwany postęp na drodze duchowej polega wyłącznie na umiejętności zwracania się z miłością do Stwórcy a On sam już będzie wiedział, co i kiedy zrobić.

Uczcie się stale trwać w miłości do Stwórcy a wkrótce znajdziecie się poza tym światem w Jego cudownych objęciach.

Przyczyny i skutki



Mistrzu, chciałbym kontynuować temat przyczyn i skutków. Jeśli dzisiejsze błędy przyniosą cierpienia w przyszłości to i cierpienie obecne jest skutkiem wykroczeń przeciw prawom Wszechświata w przeszłości.



Tak, jest to zgodne z prawdą.

Ale czy nie sądzisz, że taka nauka jeszcze dobije psychicznie tych, którzy przeżywają ciężkie chwile? Dojdzie im jeszcze ciężar poczucia winy że to nie ślepy los lecz oni sami są przyczyną swych nieszczęść.



Mylisz się, w wiedzy tej kryje się wyzwolenie od cierpień, bo one nigdy nie przychodzą bez powodu i celu a zrozumienie tego faktu może skierować myślenie ludzkie na drogę Boskiej Miłości. Na tej drodze znajdziecie wyzwolenie od cierpień a nawet coś znacznie, znacznie większego.

Poza tym poczucie winy nie jest uczuciem dobrym i budującym a wprost przeciwnie powiększa tylko ból psychiczny. Dlatego należy je odsunąć od siebie.

Dobrze ale w jaki sposób ?

Nie rozmyślać na temat przeszłości, nie obwiniać siebie, iść dalej prosząc Boga, aby wyprostował nasze ścieżki, a jeśli to możliwe zlikwidował skutki naszych czynów.

Wiele nieszczęść i cierpień wynika po prostu z niewiedzy. Należy więc prosić Najwyższego aby prowadził nas i oświetlał drogę.

Przywiązania



Mistrzu, czy jest możliwa miłość bez przywiązania?



Pytasz poważnie?

Masz cudowne poczucie humoru... W ogóle jesteś bardzo słodki, ponad ludzkie pojęcie.



Szkoda, że ponad ludzkie pojęcie, wy możecie Mnie poznawać i doświadczać Mej słodyczy.

To aż dziwne jak długa droga dzieli nas od Ciebie.

Ona wcale nie jest długa, to odcinek od umysłu do serca, bo mieszkam w sercu każdego człowieka i stamtąd mogę promieniować swoją miłością w świat.

Prawdziwa miłość to czystość, bez śladu egoistycznego pragnienia. Ludzie, nawet gdy mówią, że pragną dobra drugiego człowieka i mówią to szczerze, bo tak myślą, i tak nie są świadomi egoizmu, który nimi kieruje. Dlatego pośród ludzi tak trudno jest o prawdziwą i czystą miłość. Mylicie ją z pożądaniem, egoizmem i przywiązaniem.

Właściwie aż mnie kusi, żeby Cię zapytać, skoro powiedziałeś, że trudno o prawdziwą miłość to może oznaczać że ona się nam zdarza.



Tak, to prawda. Czasem potraficie zrobić cos bezinteresownie dla dobra innych. To właśnie przejaw miłości.

Myślałem raczej o uczuciu niż jego przejawach.

Wiem, ale pytasz Mnie o rzeczy, które nie przyniosą wam nic wartościowego więc odpowiadam tak, abyście jednak coś z Mojej odpowiedzi mogli wykorzystać.

Konsekwentnie kierujesz się naszym dobrem.



Tak. Rozumiem je też znacznie lepiej niż wy sami. Dlatego bezinteresowność ma znaczenie a wiedza o tym co nazywacie „prawdziwą miłością” nie. Myślałeś o związkach, Ja mówię o wyzwoleniu. O miłości, która jest ponad tym wszystkim. O miłości, która rozwiązuje, uwalnia, obdarza sobą i unosi ku Boskości, nie o tej, która wiąże was ze sobą i z Ziemią. O Miłości, która jest naszą naturą. Naszą naturą. Naszą prawdziwą naturą. Miłość jest wszystkim co istnieje.

Witaj ukochany Mistrzu. Dziękuję Ci za Twoją miłość. To cudownie zaczynać od Niej dzień. Mam pytanie.



Słucham.

Wydaje mi się, że pomiędzy mną a znajomym zaczyna pojawiać się zbyt silny związek, po prostu łapie się na tym, że czuje się z nim związany i to chyba nie jest dobre. Co mi poradzisz?



O tu jest wiele rzeczy. Po pierwsze wy znaliście się tak długo i tak wiele razem przeszliście w poprzednich żywotach, że nie potrafisz się oderwać od tego związku. Jednak jak już wiesz wszelkie tego typu relacje są na dłuższą metę niszczące ponieważ poszukiwanie oparcia w przeszłości, w związkach z ludźmi jest prostą receptą na nieszczęście. Po drugie za dużo o nim myślisz, nie jesteś w żaden sposób związany z nim ani co najważniejsze odpowiedzialny za jego rozwój. Nie ty mu pomagasz ale Ja i to jest zasadnicza różnica. Twoja pomoc wiąże, Moja wyzwala i spala więzi łączące obie strony. Oddaj tę relację Mnie i sam nie rób nic z własnej inicjatywy, bo tylko popsujesz Moje plany..

Czy mogę coś zrobić, aby przerwać te relację?

Skoro pytasz ona już pękła i nie będzie taka sama, już się tym zająłem i daję wam obojgu miłość w miejsce energii, które zalegały w was przez tak długi czas. Pamiętaj, że nie spotykasz nikogo bez powodu. Ludzie, na których reagujesz silnie – z tymi powinieneś być szczególnie ostrożny. Silna reakcja i niemalże natychmiastowe porozumienie, odczucie, jakby znało się kogoś od wielu lat, są to niechybne znaki związków karmicznych. Musicie na nie uważać, bardzo uważać.

W tej sytuacji zalecam ci przerwanie kontaktów na jakiś czas. Zacznijmy od miesiąca, potem zobaczymy co dalej.

Dziękuję za Twoją odpowiedź i pomoc. Z radością zastosuje się do Twojej rady.



Związki bywają niebezpieczne, pamiętajcie liczy się miłość a nie one. Nauczcie się odróżniać przywiązania od miłości. Jedyny związek nad którym warto a nawet należy stale pracować to wasz związek z Bogiem. Reszta to przywiązania.

W naszej kulturze związki międzyludzkie są bardzo ważne.



Gdyby tak było jak mówisz szanowalibyście drugiego człowieka. Wasze „związki” służą w większości załatwieniu waszych osobistych spraw i interesów. Wielu z was usiłuje zapełnić nimi odczuwaną wewnątrz pustkę i poprawić poczucie własnej wartości. Tak naprawdę nie ma w was miłości do drugiej osoby, otwarcia i wsłuchania w nią, prób zrozumienia jej uczuć i dotarcia z miłością do jej serca.

Pamiętaj, żeby kogoś naprawdę kochać musisz być wolnym i dać drugiej stronie wolność. Miłość to nie przywiązanie. Związek to droga ku Boskości a nie pole na którym uprawiamy własne przyjemności. Kochajcie całym sercem i bądźcie wolni. Kochajcie Boskość a Ona was wyzwoli i pokaże wam czym jest miłość do Niej i do drugiego człowieka. Bądźcie szczęśliwi.

Dość zaskakująco dla mnie rozpoczęliśmy temat związków między ludźmi.



Związki są tłem dla miłości, tylko tłem. Nie związki są ważne, bo one przemijają, ale Bóg i Jego miłość. Nieprzywiązanie jest drogą ku miłości i bezinteresowności. Wtedy nie ma handlu, jest dawanie, dawanie, dawanie. Miłość żyje dawaniem i wybaczaniem, ego braniem i zapominaniem. Kierujcie się ku ścieżkom miłości, zapominając stopniowo o sobie, o tym co tak długo stanowiło oś waszego „ja”.

Uczcie się dawać z serca, słuchać z miłością, rozumieć i wspierać waszych partnerów życiowych. I uważajcie na to, co chcecie w zamian. Na początek w ogóle zdajcie sobie sprawę, że wasze intencje tak naprawdę nie są czyste. A potem zwróćcie się ku Miłości, by Ona was wyzwoliła i dała siebie samą w miejsce przywiązań. Światło i miłość w miejsce przywiązań. Budujcie związki z Boskością oparte na miłości, na radości z kontaktu z Nią, na szczęściu, które płynie ku wam z każdą kierowaną ku Niej myślą. Wyjdzie to wam wszystkim na dobre.

Teraz zajmiemy się kolejnym tematem. Będzie to kształcenie umiejętności skupienia.

Czy powrócimy jeszcze do tematu związków pomiędzy ludźmi Mistrzu?



Nie jeden raz, nie jeden raz. Miłość ku Bogu a nie związki powinna stać na pierwszym i drugim miejscu. Ale jeśli człowiek żyje w związku może uczynić bardzo wiele dla siebie i partnera. Wszędzie istnieje możliwość pracy, zmian i wprowadzania głębszego porządku miłości. Dlatego w przyszłości, będziemy rozmawiać o związkach wiele razy. Nauczę was jak je zmieniać z trudnych i najeżonych problemami w łąki na których każdego dnia rozkwitają cudowne kwiaty miłości.

Dziękuję Ci za te obietnicę.



Miłość, liczy się tylko Miłość.

Baba, To co powiedziałeś zaintrygowało mnie. Dlaczego powiedziałeś to akurat teraz? Już wiem, że zawsze za Twoimi słowami kryje się jakiś cel.



Już jesteś w stanie znaleźć go sam.

Kochamy Mistrzu, kiedy zapisuje Twoje słowa płynie taka cudowna miłość.



Miłość jest Światłością Wszechświata. Nie skupiaj umysłu na ludziach, nie skupiaj go na świecie. Skupiaj go na Mnie. Dlatego zawsze i wszędzie, za życia i po śmierci, w zdrowiu i chorobie, ponad wszelkimi wydarzeniami i problemami, ponad tym co uznajesz za dobre dla ciebie i innych ludzi, skupiaj swój umysł na ...

Miłości, bo liczy się tylko Ona.



Miłość jest wyzwoleniem. Spalę na popiół kajdany waszych przywiązań. Miłość zatriumfuje i będzie co dnia święcić swe ciche zwycięstwo. Miłość jest największą nagrodą jaką możecie dostać. Szukajcie Miłości, żyjcie w otwarciu na Nią, módlcie się i proście aby darzyła was i waszych bliskich sobą, aby otwierała wam serca i umysły i prowadziła poprzez życie Jej drogami. Ponad wszystkim – uczcie się skupiać uwagę na kochającej was i wszystko wokół Boskości.

A teraz przyszedł odpowiedni moment aby opowiedzieć o skupianiu uwagi na Boskości.

Skupienie uwagi na Bogu

Oddanie jest dziś rzadkim zjawiskiem a powodem tego stanu rzeczy jest rozproszony umysł, goniący raz w jedną, po chwili w inną stronę. Nie ma w was stałości i skupienia na jednym i jest to ogromna przeszkoda w kroczeniu drogą duchową. Niestabilny umysł ulega łatwo impulsom z zewnątrz i chętnie za nimi podąża. Umysł stabilny jest ugruntowany w Bogu i Jego Miłości i nie daje się łatwo wytrącić ze stanu harmonii.

Podstawą skupienia na Bogu i Miłości jest umiejętność koncentracji umysłu, więc podam wam kilka sposobów, które pomogą wam przebić się przez rozpraszające was masy energii zewnętrznych. Podane poniżej ćwiczenia należy wykonywać cierpliwie i w dużym spokoju nie oczekując przy tym szybkich rezultatów. Pomimo swej prostoty silnie działają na umysł, więc nie przesadzajcie.

Pierwsze ćwiczenie wymaga umiejętności skupienia myśli w punkcie pośrodku brwi. Na początek zwróćcie się do kochającego Boga, po to by pobłogosławił wasz wysiłek i czuwał nad przebiegiem podanego ćwiczenia. To bardzo ważny punkt określający waszą intencję.

Następnie przez około 10 do 15 minut łagodnie skupiacie uwagę na punkcie pomiędzy brwiami, tak jakbyście wpatrywali się w niego od wewnątrz, starając się utrzymać wyraźną i czystą świadomość na co patrzycie.

Skierujcie swoją miłość ku kochającemu Bogu. Nie trzeba wyjaśnień w miejsce owego słodkiego uczucia, jakie rodzi się w sercu. Ono będzie wam przewodnikiem w życiu. Znajdźcie je i idźcie za nim. Odsuńcie na bok głosy świata, waszych odczuć, pomysły i wrażenia. Odsuńcie przywiązania i pożądanie. Odsuńcie interesowność i codzienny handel. Zastąpcie je wszystkie miłością ku Boskości a Ona spali wszystko co negatywne pozostawiając jedynie czystość, miłość, dobroć i Światłość.

Przy pewnej wprawie, możecie sobie tam wyobrazić maleńką, wybraną przez was postać Boskości. Przychodzące myśli, wspomnienia lub stany psychiczne – ofiarowujcie Jej u stóp i nie idźcie za nimi. Przenoście z powrotem uwagę na Postać. Trwajcie w spokoju i ciszy starając się nie zakłócać skupienia niepotrzebnym rozmyślaniem.

Skupienie, skupienie, skupienie, gdy macie z nim trudności powtarzajcie to sobie cichuteńko w myśli. Niech będzie w was łagodność, nie nacisk, delikatność, nie siła.

Jeśli zaczną pojawiać się rozmaite zjawiska typu wglądy, przebłyski kolorów, wiedza o odległych sprawach – ofiarowujcie je wszystkie kochającemu Stwórcy i nie rozwijajcie tego. Jest to wam zupełnie niepotrzebne, to są zjawiska wiodące ludzi na manowce. Są one jak zasłona maji narzucona na Boskość. Idźcie dalej, aż dojdziecie do momentu, w którym będziecie mieć uczucie chłodnego strumienia opływającego głowę. To będzie znak, że już powinniście zakończyć skupianie się w punkcie pomiędzy brwiami. Nie zalecam dalszej kontynuacji; tyle w zupełności wystarczy.


Gdy w żaden sposób nie poradzicie sobie z pierwszym ćwiczeniem, przejdźcie do drugiego. Jest nieco łatwiejsze i polega na skupieniu wzroku w jednym punkcie. Dobrym ośrodkiem skupienia jest oddalony płomień świecy.

Dziesięć minut na początek powinno wam wystarczyć w zupełności. Nie przesadzajcie z tą techniką, wyrobiona dzięki niej siła skupienia może się obrócić przeciwko wam jeśli zaczniecie zbyt intensywnie skupiać wzrok na przedmiotach w świecie zewnętrznym. To z tego powodu pierwsza metoda jest bezpieczniejsza i skuteczniejsza.

Opisane ćwiczenia pomagają ustabilizować prądy umysłowe, ale wiedzcie też, że wiele zależy od was samych. Zalecam więc ograniczenie zainteresowania zbyt wieloma sprawami zewnętrznymi, prasą, radiem, telewizją. Media są dziś na takim poziomie, że im mniej udzielacie im uwagi tym lepiej, tym jesteście w stanie prowadzić bardziej zrównoważone i szczęśliwe życie. Nie ma potrzeby wchłaniać mas ciemnych energii towarzyszących rozmaitym wydarzeniom, komentarzom i opiniom. Bóg jest wszędzie i dba o wszystko a wy słuchając czy oglądając wiadomości i tak nie jesteście w stanie nic zrobić. Proście Boskość o szczęście dla wszystkich istot. Pozostawcie ten świat Mnie a sami kierujcie się jak najczęściej ku Miłości. Dzięki temu i on z czasem bardzo się zmieni na lepsze, ale powinniście dać Mi szansę.

Drogi Mistrzu, czy mogę lub powinienem opisać tu nową medytację, której mnie nauczyłeś?



Tak, ale pozwól mi na delikatny komentarz. Jeśli znacie jakąś metodę medytacji, to starajcie się jej trzymać, Nie jest dobrym częste zmienianie technik. Trzymajcie się jednej metody, poproście kochającą Boskość aby wskazała wam właściwą dla was, na waszym etapie, w waszej sytuacji. Módlcie się z miłością a Miłość odpowie wam i wskaże drogę. Miłość wskazuje sercu drogę ku Boskości. A teraz zacznij i opisz swoją nową metodę. Ludzie czekają.


W medytacji, którą opisze kryje się rzeczywiście piękno, tak przynajmniej ją odczuwam. Medytacja jest bardzo prosta a jednocześnie nie wiem do końca czemu bardzo potężna. Każdego dnia silnie odczuwam jej działanie i to zarówno rano, jak i czasem, gdy mam wolną chwilę w ciągu dnia. Zaraz napływa taka niesamowita, świetlista energia, przynosi wielki spokój, taki głęboki i nieporuszony, potem przez wiele godzin odczuwam miłość i dużą radość. Spotykam się z ludźmi, rozmawiam i zauważam, jak wszystko co mówią czy robią widzę w pozytywnym świetle i jak te wydarzenia dają mi radość.



No, raczej nie.

A tak, dziękuję Ci za tę uwagę. Raczej to radość, która jest wewnątrz sprawia, że się cieszę, śmieję i że w ogóle jest bardzo fajnie. A gdy w ciągu dnia mam czas – siadam znów i ... znów ładują się baterie.

A teraz opis techniki. Medytacja, która w moim wypadku przynosi takie, dość niezwykłe efekty polega na wpatrywaniu się w portret Sathya Sai Baby i mówieniu mantr lub po prostu „Kocham Cię”. Medytacja trwa około 20-30 minut i w tym czasie staram się nie myśleć o żadnych innych sprawach, jedynie skupiać na miłości. I ona przychodzi.

Czy mógłbyś dodać tutaj swój komentarz? Dla wielu ludzi postać Sri Sathya Sai Baby może być nieodpowiednia.



Nie, to nie tak, użyłeś niewłaściwego słowa. Nie patrzcie na postać ale poza nią, na Boskość. Boskość się liczy, liczę się Ja, a nie ta czy inna forma. Postać jest wtórna wobec Boskości, która się przez Nią przejawia. Miłość jest Moim przesłaniem, nie moje ciało.

Pozwolę sobie na uwagę, że Ty w ciele Sri Sathya Sai Baby promieniujesz najsilniej ze znanych mi Postaci Boskości. Przynajmniej tak to odbieram. Może dlatego, że żyjesz współcześnie w ciele.



Moim ciałem jest Wszechświat. Sri Sathya Sai Baba przyszedł i odejdzie. Co pozostanie? Znajdźcie odpowiedź na to pytanie. Nie jestem w Indiach. Jestem tutaj, teraz, w was i obok was. Jestem w tej chwili tuż obok czytającego te słowa. Kocham Cię. Jestem Miłością.

Wybierzcie Postać, która jest dla was odpowiednia. Skupcie się na Niej i patrzcie poza Nią. Boskość przez Nią reprezentowana jest wszędzie, jest tutaj, teraz. Ta Boskość obecna w tobie i obok ciebie jest Miłością. Boskość i Miłość to to samo.

Zwracajcie się z miłością ku Miłości. Proście i módlcie się o Nią. Błogosławieństwa Boskie staną się waszym udziałem co dnia. Ale nie wzrastajcie przez to w pychę i nie pozwólcie samym sobie czuć się wybranymi. Zamiast tracić czas w ten sposób kierujcie się ku Bogu i jego miłości. Proście o skromność, proście o miłość, proście o wyzwolenie, proście i módlcie się o to, by Stwórca chciał ukształtować was na Jego sposób. To jest droga do zjednoczenia z Bogiem za życia na ziemi.

Jestem bardzo szczęśliwy, że znalazłem Ciebie i że dajesz mi doświadczać Twojej miłości. Kocham Cię i chciałbym, a raczej proszę Cię, aby tej miłości było w tym życiu coraz więcej. Dziś chciałbym Cię zapytać o to, jak budować w życiu miłość do Ciebie, jak to robić, że tak powiem od strony technicznej.



Dobrze. Porozmawiamy dziś o tym jak każdy człowiek może nauczyć się kochać Boga. Każdy z was kogoś lub cos kocha. Mówię tu o specjalnym uczuciu, jakie potraficie żywić do innych. Uczuciu słodkiego zapatrzenia, oddania, uczuciu, od którego robi się ciepło na sercu. To uczucie będzie dla nas punktem wyjścia. Przyjrzyjcie się tym, których najbardziej lubicie, nie podziwiacie, szanujecie ale właśnie lubicie. Może to być ktoś z waszej rodziny, siostra, brat, może to być mąż, żona albo ukochany przyjaciel. Z pewnością wielu z was kocha swe dzieci. Ja tym wszystkim jestem. W istocie, kiedy patrzycie wokoło nie widzicie nic oprócz Mnie.

Teraz, gdy już wybraliście postać, przywołajcie uczucia jakimi ją obdarzacie. Niech będą jak najżywsze, najbardziej serdeczne, pełne oddania i miłości. Potem przenieście je na Mnie, na tę postać Boskości, którą wybraliście sobie jako obiekt waszych medytacji. Trwajcie w tych uczuciach i starajcie się, aby były jak najbardziej żywe i czyste. Obejmijcie Mnie. Trwajmy tak w słodkim utuleniu. Kocham was.

Mistrzu drogi, to się nie uda wielu ludziom.



Dlaczego tak mówisz? Uda się bardzo, bardzo wielu. Próbujcie, próbujcie, próbujcie. Czas poświęcony na zbliżanie się do Miłości nigdy nie jest stracony.

Od Ciebie płynie taki żar, kiedy Cię obejmuję.



Nigdy nie stygnę. Zawsze kocham, kocham, kocham.

Kolejny temat, który chcę poruszyć dzisiaj są to wątpliwości i wahania.

Dolina wątpliwości i wahań



Wątpliwości i wahania często towarzyszą wam w początkowych etapach drogi duchowej. Pojawia się wtedy mnóstwo pytań, czy drogą, którą idę nie jest jakimś oszustwem, obliczonym na wciągnięcie mnie w jakąś niemiłą sprawę?

Są to wszystko dobre reakcje, świadczące o waszej naturalnej ostrożności, którą powinniście zawsze zachować, gdy spotykacie, słyszycie lub doznajecie czegoś nowego. Są zabezpieczeniem przed skierowaniem się bez kontroli na duchowe manowce. Jednak nie powinny was hamować przed rzeczywistym zwrotem ku Boskości w waszych sercach. Tutaj nikt i nic nie ma dostępu, ponieważ waszych serc strzeże sam Stwórca. Możecie jeszcze w to nie wierzyć, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować zadać Bogu, gdziekolwiek jest, pytanie o wartość tego, co doświadczacie, o wartość tego, co tutaj jest wam podawane i nade wszystko nic nie stoi na przeszkodzie, aby zwrócić się do Niego po to by On pokierował waszym życiem i pojawił się w nim w sposób, w jaki On sobie tego zażyczy.

Wątpliwości i wahania są domeną umysłu, serce zna drogę, ale jako że umysł zazwyczaj dominuje w waszym obrazie świata, macie na początku drogi trudności w rozróżnianiu. W takich sytuacjach zdajcie się na Boga, że On wie, którędy was poprowadzić. Zaufajcie Jego mądrości i miłości, zaufajcie Jego dobroci i współczuciu. Cokolwiek was spotyka jest Boskim darem, służącym waszemu wyzwoleniu i życiu z Nim w szczęśliwości i radości poprzez wszystkie lata, wieki, całą wieczność.

Wątpliwości i wahania, jeśli utrzymują się zbyt długo stanowią wielka zaporę w waszym życiu duchowym. Odwracajcie od nich uwagę, zajmijcie się pracą, zajmijcie się służbą innym, módlcie się do Boskości o pomoc i usunięcie wszelkich przeszkód. Poza tym, jeśli kiedykolwiek uznacie, że jesteście na złej drodze zawsze możecie wrócić i poszukać innej. Módlcie się o inspirację i Boskie prowadzenie a przejdziecie szybko przez dolinę wątpliwości. Tyle dobra czeka na was po drugiej stronie, że po prostu nie warto stać w miejscu i cierpieć w ciemnościach. Zwróćcie się do Boga, aby prowadził was i wskazywał wam drogę ku Sobie każdego dnia, w każdej chwili. W chwilach wahań, wątpliwości i cierpień Ja zawsze jestem z wami. Kocham was i z przykrością patrzę jak cierpicie.

Po drugiej stronie doliny znajdziecie dary miłości płynące z obcowania z najpotężniejszą i najbardziej kochającą Istotą we Wszechświecie. Jedynie wejdźcie tam i pozwólcie się nimi obdarować. Nie ma mocy większej niż Boska, nie ma miłości gorętszej niż Jego. Zbliżcie się do Niej ... i tak pozostańcie.

Kocham, kocham, kocham. Kiedyś zobaczycie, kim jestem i doznacie Mej miłości. Dlaczego nie zaraz, teraz, tutaj? Zwróćcie się z gorąca modlitwą do Boskości, aby ujęła was Sobą.

Wątpliwości i wahania są jak grube sznury, które utrzymują wasz statek w porcie. I nigdy nie dowiecie się jak wygląda żegluga po pełnym morzu jeśli nie jesteście w stanie odbić od nabrzeża. Porzućcie cumy i w jak największym zaufaniu do Boga kierujcie się ku Bogu, ku Jego miłości, ku Jego współczuciu. Na nie zawsze możecie liczyć, choć czasem przeklinacie Boskość, ze zsyła wam stany i rzeczy, które wydaje się, że was niszczą. To jedynie pozór bo to nie kochająca Boskość jest winna wydarzeniom, które mają miejsce w waszym życiu. Jest to efekt waszego wcześniejszego postępowania. Ale pamiętajcie, że szczere zwrócenie się z prośbą do Miłości o możliwość kolejnego kroku ku Niej jest w stanie zmniejszyć wasze obciążenia, lub nawet znieść je całkowicie.

Nie musicie doświadczać, aby się uczyć, miłość tego nie wymaga. Miłości uczy przez doświadczanie miłości nie nabywanie wiedzy czy ziemskich lub nawet niebiańskich doświadczeń. Doświadczanie nie jest tak ważne, najważniejsza jest Miłość, jej dotyk starczy za miliony doświadczeń.

Każdy z was ma swoja drogę wypisaną w sercu i powinnością religii było kierować was do waszych serc, gdzie mieszka Boskość, po to byście mogli, każdy indywidualnie, wejść z Nią w kontakt. Tymczasem skierowano was w nicość, ku zmyślonym i niepotrzebnym doktrynom. Wskutek tego dziś bierzecie ciemność za światło i boicie się porzucić znane, aby dać krok w kierunku Miłości. Ale czas wahań powoli mija, nadchodzi czas miłości.

Jest na Ziemi Awatar i ludzie zaczynają powracać do najprostszych pytań: Jaki jest sens religii? Dlaczego nie można sprawdzić tych wszystkich doktryn, a może można, jaki one mają sens? Kim jestem, kim jest Bóg?

Miłość utajona jeszcze w sercach zaczyna wypływać na zewnątrz i domagać się swoich praw. Wkrótce ta planeta będzie, jak i inne, planetą miłości, na której ludzie będą żyli w jedności duchowej ze Stwórcą a On będzie im przewodnikiem każdego dnia. Miłość będzie osładzać każdy dzień i każdy krok. Wtedy też otworzą się bramy tamtego świata i spotkacie się z waszymi „zmarłymi”. Oni wcale nie wstaną z grobów, po prostu ujrzycie, że nadal żyją w świecie, który jest tuż obok waszego, a wielu z waszych przodków, bliskich i znajomych, którzy odeszli powróciło jako wasze dzieci, wnuki, przyjaciele, sąsiedzi.

Będą to dni wielkich odkryć i wielkich radości dla nas wszystkich. Nie będzie sądu oprócz zrozumienia praw i zrozumienia konieczności poddania się im dla naszego wspólnego dobra i szczęścia. Nie będzie sądu a więc i nie będzie żadnych kar ani tym bardziej piekieł. Będzie miłość, coraz więcej miłości. Miłość będzie wszędzie, będzie przenikała każą komórkę waszych ciał i wszystko wokół. Wtedy ludzkość pozna, że Ona była tu zawsze i że Stwórca jest właśnie tą Miłością. Pracujcie już dziś, aby jak najszybciej zbliżyć się do Niego i zaznać życia w szczęściu i miłości, które ma dla każdego z was.

Każdy powinien samodzielnie uczynić ten krok. Spróbujcie, bo w przeciwieństwie do tego, co twierdzą wasze religie, jakoby nagroda miała przyjąć dopiero po śmierci, pierwsze efekty waszych medytacji i zwrotu ku miłości będą widoczne bardzo szybko. Jedynie nauczcie się patrzeć i nie bójcie się. Zwracacie się przecież do Boga, do Miłości więc po cóż się bać?

Wątpliwości i wahania zakłócają przepływ energii miłości z waszych serc w świat, gdzie jest bardzo potrzebna innym. Waszą powinnością jest dawać, w tym dawać miłość, pozwalać jej płynąć swobodnie i bez zakłóceń tam gdzie sama uważa. Jeśli jesteście zbyt zajęci sobą i własnymi problemami to odcinacie tym samym dostęp do żywego strumienia energii miłości, który w przeciwnym wypadku płynąłby swobodnie unosząc ku Bogu i błogosławiąc wszystko wokół. Miłość w sercach to Boski ogień wypalający wszelki błąd, niszczący przyczyny cierpienia tkwiące w psychice i duszy. Ta energia jest dziś bardzo potrzebna na świecie, ponieważ jedynie ona jest w stanie poradzić sobie z zamkniętymi w was od stuleci stanami psychicznymi, śladami życiowych klęsk, nieszczęść, cierpień i podłości, których się dopuszczaliście. Świat i wy sami bardzo potrzebuje miłości i radości Boskiej, dlatego starajcie się otwierać serca na Boskość aby wzniosła was ku Sobie, oczyściła, obdarzyła tym, co sama chce wam dać a następnie błogosławiła innych płynąc w słodkim milczeniu wprost z waszych serc.

Jestem Światłem i Miłością. Uczcie się patrzeć sercem. W nim mieszka Bóg. Bóg jest wszędzie. Miłość jest najlepszą drogą ku Niemu. Królewską drogą.

Droga do miłości i wolności

Mistrzu, co mogę dziś zrobić dla Ciebie?

Uśmiechnij się. Uśmiech pomaga żyć. Gdy człowiek o czystym sercu uśmiecha się, Bóg się cieszy.

Czy mogę lub powinienem opisać kilka doświadczeń z tego czasu? Były dość pouczające.



Tak.

Nie mam pojęcia jak do tego doszło...



To z Mojej inspiracji.

O tak, dziękuję, myślałem o tym. Nie miałem pojęcia jak do tego doszło, ale w pewnym momencie zajęliśmy się energiami jakie płyną z różnych książek. Było to cos w rodzaju fajnej zabawy. Braliśmy różne książki do rąk i skupialiśmy się na wrażeniach, jakie wywołują. Pięknie wibrowała książka o Gandhim, przynosiła wieść o oddaniu i skromności jako o potężnej sile. I mówiła też o miłości. Z pewnością zmieniała jej czytelników. Działała bardzo głęboko i potężnie. Kolejna książka to była „Tybetańska księga o życiu i umieraniu” o ile dobrze zapamiętałem tytuł.



Jest trochę inny ale pomińmy ten szczegół.

Dawno temu miałem dość niemiłe przeżycia związane z książkami lamów o śmierci, więc ostrożnie skupiłem się i byłem gotów zaraz ją odłożyć, nie chciałem zepsuć tak pięknego wieczoru. Ale zamiast nieprzyjemnych uczuć napłynęła nagle ciepła energia o której właściwie nie potrafiłem nic powiedzieć. Po chwili poczułem bardzo silne uderzenie energii na serce a z takimi sprawami, to wiem, należy być bardzo ostrożnym. I naraz otwarła się jakaś przestrzeń i ujrzałem, że wkład w tę książkę wniosło tysiące kochających istot zamieszkujących Tamtą Stronę. To było niezwykłe doświadczenie. Energia tej książki przenosiła czytelnika w świat poza ciałem i pokazywała różne zależności „tam”. Takie były odczucia – nie wiem jak Mistrz je skomentuje.



Mój komentarz usłyszysz później, na razie pisz.


Jeszcze dwa razy odczuwałem potężne oddziaływanie na serce. Wrażenie było ogólne takie – silne i wysokie energie, gorące, związane z tamtym światem. Miałem wrażenie, aczkolwiek mogę się tu mylić, że to nie jest jeszcze Boskość, to jeszcze nie to, nie ta miłość.



I to wrażenie jest prawidłowe. Boskość jest poza tym i tamtym światem. Skupienie na którymkolwiek z nich jest zawężeniem się do pewnego obszaru. Ludzie powinni iść jeszcze dalej – ku Źródłu Miłości. Warto poznać tamten świat ale się na nim nie zatrzymywać. Wszechświat jest pełen piękna i cudownych tajemnic. Ale największą z nich jest Tajemnica Stwórcy. Poszukujcie czystej Miłości.

Potem książka Conniego Larsona „Mały Boży klown”, ta miała bardzo ciekawą emanację. Płynęła z niej świetlista energia, która po prostu wypalała w czytelnikach różne negatywne stany. Mistrzu, to była Twoja energia. Nikt, kto przeczyta książkę Conniego nie będzie już taki sam. Będzie lżejszy, bliższy Ciebie, Twojej miłości.



Tak, to prawda. Tak działa energia Awatarów. Każda myśl skierowana ku Niemu spotyka się z odpowiedzią. Ludzie są dzięki temu znacznie, znacznie lżejsi i szczęśliwsi. Moją misją jest przynieść wam miłość i szczęście.

Teraz Connie jest jednym z Twoich oskarżycieli.



I co z tego? Nadal ma Moje błogosławieństwo i pomoc w tych dobrych i budujących sprawach, które realizuje. Miłość się liczy, ludzie nie są w stanie przeszkodzić Mi w dawaniu. Nawet jeśli wszyscy odwróciliby się ode Mnie, Ja i tak nadal pozostanę miłością i nadal będę dawał i wspomagał. Temat oskarżeń wobec Mnie nie jest jakimś istotnym ani wartościowym obszarem, nad którym warto się zatrzymać i zastanowić. Te energie są dla was niszczące i lepiej się od nich trzymać z dala.

Gdyby ci ludzie byli w stanie widzieć energię od razu wiedzieliby, z Kim mają do czynienia. A tak żyją w ciemnościach i wciągają w nie innych.

Przez lata Twoja emanacja, która obserwuję według mnie rośnie.



Ja pozostaję wciąż ten sam, ty się zmieniasz,...

Niezwykłe stwierdzenie.

Tak.



Kto pozostaje niezmienny pomimo upływu czasu?

Tylko Bóg.



Tylko Ty.



Tak.

Miłość.



Miłość to Bóg.

Rozmawiam z Miłością.



Rozmawiasz ze Stwórcą.

O Boże, jak cudownie to powiedziałeś!



Zwróć swój umysł wzwyż, ku Światłu. Odwróć go od świata cieni.

Dziękuję Ci za przypomnienie o tym. W ciągu dnia zaczynam zapominać i „wpadam” w myślenie o pracy, przyszłości, zadaniach i temu podobnych. Tracę Cię sprzed oczu umysłu i teraz chcę Ci podziękować z całego serca, że mi o tym przypominasz.



Jestem twoim Nauczycielem, czyż nie tak? Proś mnie częściej o Moje wskazówki a zaraz będziesz jeszcze bliżej. Ja czekam, mam masę czasu i możemy pracować jeszcze ściślej niż dotychczas. Możemy, ty już jesteś na to gotów, a Ja jestem gotów zawsze.

Każdemu z was pomogę dać następny krok ku Mnie, z miejsca, w którym aktualnie jest. A teraz powróćmy do wątku o energiach płynących z książek.

Wspomniałem o „Małym Bożym klownie” Conniego Larsona. Czy każda książka o Tobie działa w ten sposób?



Tak, każda. Spala na popiół negatywne cechy ego.

I na koniec powstała dość dziwna sytuacja. Poprosiłem o książkę, której autora i tytułu nie będę widział. Nie wiedząc co dostałem skupiłem się na aurze. Była świetlista. Powiedziałem, że jest to wg mnie książka o tematyce duchowej i to dość silnie działająca, nikogo nie pozostawi obojętnym. Po chwili okazało się, że dostałem do ręki Normana Peale coś o entuzjazmie. Byłem dość zaskoczony, ponieważ wiedziałem, że moi gospodarze, mają negatywne zdanie o niej po przeczytaniu. Ale ponownie wzięta do rąk – promieniowała dość miło i wyraźnie pozytywnie.

Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. W opinii gospodarzy, tak jak ją rozumiałem, książka traktowała o sztuce sprzedaży i entuzjazmie z tym związanym i była raczej negatywna. Wyglądało na to, że kompletnie nie trafiłem, ale odczucia były bardzo wyraźne. Jednak następnego dnia sprawa mnie dość męczyła więc poprosiłem ponownie o książkę i zacząłem ją przeglądać. Na pierwszej, losowo otwartej stronie znalazłem rozważania o wartości radości i stosowne do tekstu cytaty z Biblii. Potem, gdziekolwiek ja otworzyłem znajdowałem interesujące myśli na temat Boga, radości, entuzjazmu i kierowania się ku pozytywnym wartościom. W sumie jednak okazało się, że była to praca o wyraźnym profilu duchowym, pomimo, że zawierała myśli na temat sztuki sprzedaży. Mam wrażenie, że kultura europejska nie bardzo rozumie amerykańskie podejście do religii, w którym integracja duchowości, Boga i szkolenia sprzedawców nie jest niczym dziwnym. Wszędzie są ludzie wierzący i kierujący się w życiu zasadami.



To dobra książka, pomogła bardzo wielu ludziom pozbierać się i znaleźć właściwy dla nich kierunek w życiu. Takie książki są bardzo potrzebne. Prawidłowo również postrzegałeś jej aurę. Nie widzisz wszystkiego, ale ten poziom, który jest dla ciebie dostępny w zupełności wystarczy.

Tak, Swami i nie potrzebuję nic więcej poza Twoją miłością. Reszta to po prostu miłe zabawki.



Nie, to co nazywasz zabawkami są to Moje dary, które należy szanować i wykorzystywać dla dobra innych. Nie nazywaj ich zabawkami, bo nimi nie są. To dary łaski.

Tak, przepraszam za swój błąd. Proszę pokieruj rozwojem tych umiejętności w sposób jaki Ty uważasz za stosowny, tak abym mógł pełniej służyć Tobie i Twojej miłości.



To właściwe podejście, to Mi się podoba. Przyjmij Moje błogosławieństwo.

Dziękuję Mistrzu za Twoją miłość. Dziękuję Ci za szczęście, którym mnie, nas obdarzasz.



Jestem szczęściem. JESTEM SZCZĘŚCIEM.

Proszę Cię, spal moje ego na popiół, spal na popiół nasze zbiorowe ego. Proszę Cię, niech wszyscy ludzie będą szczęśliwi w Tobie, w Twojej

Miłości.



Dobrze, dobrze. Ego to popiół, miłość jest wszystkim, miłość, miłość, miłość. Zwracajcie się ku miłości. Ego zniknie.

Z twoich słów bije ogromny żar!



Miłość spala ego, tutaj i teraz. Otwórzcie swoje serca na tchnienie Miłości. Odczuwać Miłość w sercu to chodzić ze Stwórcą pod rękę. Takie może być całe wasze życie. Jedno szczęście, miłość i radość. Powiedz czy nie tak?

Tak, drogi, najdroższy. W moim życiu jest Ciebie bardzo dużo. Warto Ciebie kochać do szaleństwa. Warto stawiać Ciebie na pierwszym miejscu. Warto oszaleć dla Ciebie z miłości. Liczysz się tylko Ty. Te słowa zawsze stawiają mnie na nogi. Kocham Cię. Liczysz się tylko Ty.



Jestem Miłością. Odkryjcie Mnie. Znajdźcie Mnie. Jestem bardzo blisko. Otwórzcie się na Mnie. Przybędę na pewno. Już przybywam.

Twoje słowa przeczytają tysiące ludzi.



Setki tysięcy na całym świecie. A Ja dotknę każdego. Tutaj. Teraz.

Twoja Miłość to potężna siła.



Stworzyła Wszechświat. Ta Miłość jest tym, co wy nazywacie Bogiem.

Jest jeszcze ciąg dalszy opowieści.



Kontynuuj.

Na zakończenie, w dniu wyjazdu poprosiłem o chwilę rozmowy po to, by podsumować wszystko, co się wydarzyło, uzupełnić ewentualne wnioski i uwypuklić wskazówki na przyszłość.



I to było słuszne. Należy wskazywać praktyczne wnioski i zastosowania, bo one pozwalają dać kolejny krok ku Boskości.

Mistrzu, mam takie pytanie wiodące nieco w bok.



Zadaj je, później wrócimy do głównego wątku.

Cały czas miałem wrażenie pośpiechu, jakbym musiał z czymś zdążyć, jakbym nie miał na nic czasu więc trzeba szybko, jak najwięcej...



Tak, to dobre odczucie. Zajmij się Mną a cała resztę pozostaw Mnie. To wszystko.


Dziękuję Ci za te uwagę, zauważyłem właśnie, że trochę niepotrzebnie zaangażowałem się w sprawy innych ludzi. Proszę Cię, pomóż mi odejść od tego.



I to jest słuszne podejście. Zaangażuj się w Boskość, a całą resztę zapomnij a wszystko pójdzie lepszym torem, bez interwencji z zewnątrz. Dokończ teraz opowieść, bo jest pouczająca a potem ofiaruj Mnie wszystkie wydarzenia abym mógł spalić wspomnienia i zamienić je wyłącznie na czystą miłość ku Boskości.

Czy to znaczy, że wykonałem już swoją pracę tam? I nie potrzeba nic więcej?



Zrozum, że ludzie wcale nie potrzebują twoich pomysłów ani nawet twoich rozwiązań. Oni potrzebują Mojej Miłości, ponieważ tylko Ona jest w stanie wywołać w nich trwałe zmiany, wznieść i uleczyć. Tylko Miłość, więc nawet nie musisz tyle mówić i angażować się w bieg spraw. Bieg spraw i wydarzenia pozostaw Miłości a ty kieruj swój umysł i serce ku Boskości, stale, konsekwentnie, z miłością. To jest droga do wyzwolenia i w ten właśnie sposób najlepiej pomożesz innym. Nie słowem ale właśnie stałym zwrotem do Miłości.

Dziękuję Ci Mistrzu za Twoje pełne mądrości słowa. Tyle razy mi powtarzasz ale jednak stale je zapominam.



To nie szkodzi, od czego masz Mnie. Ja ci stale będę przypominał o sobie.

Oby jak najczęściej. Życie z Tobą jest cudowne.



Kontynuuj opowieść, bo właśnie zbliżamy się do najważniejszych w tym fragmencie wniosków praktycznych.

Podsumowanie opierało się na poszukiwaniu odpowiedzi na kilka prostych pytań.

Oto one w kolejności:

Jak uruchomić inspirację i stale z niej korzystać?”

Jak rozwiązywać problemy swoje i innych? Czy istnieje alternatywne podejście poza zaangażowaniem i zagłębianiem się w problemy innych” „Jak podwyższać swój stan psychiczny i likwidować uczucie zmęczenia?” Odpowiedzi brzmiały mniej więcej tak... Ale może Ty odpowiedziałbyś na nie? Zrobisz to daleko lepiej ode mnie.



Dobrze. Inspiracja to kontakt z wnętrzem, to „pomysły”, które przychodzą, gdy już wyczerpiemy wszystkie „własne” rozwiązania. Przykład, który podałeś był znany tej osobie, sama o nim wcześniej opowiadała, podałeś jeszcze kilka, równie dobrych, a nawet genialnych rozwiązań – które przychodziły, gdy zawiesiliście myślenie o problemach i zaczęliście się kierować ku Miłości.

Tak, rzeczywiście to genialne przebłyski rozwiązań, jesteśmy tego świadomi i dziękujemy Ci za to. Będzie z nich mogło skorzystać wielu ludzi.



Po to właśnie przychodzą ale pamiętaj, że ty nie jesteś związany ani z procesem ani z efektem i nie wolno ci się weń angażować. W żadną fazę procesu ani w radość z efektu. To nie twoja sprawa, ty tylko dostarczasz pewnych wskazówek i podpowiedzi w trudniejszych fragmentach i to wszystko. Powinieneś już czerpać radość wyłącznie ze Mnie, nie z zewnętrznych wydarzeń. Dzięki takiemu podejściu będziesz mógł stale przebywać w radości daleko poza tym światem a Ja zajmę się resztą.

Dziękuję Ci za te cudowne słowa miłości. Wiem, że dzięki ich wprowadzeniu w życie będę jeszcze bardziej szczęśliwy w Tobie.



I to właśnie jest Mój cel dla każdego z was.

Powracając do sprawy pośpiechu. To wpływ energii z zewnątrz. Wszyscy, z którymi się spotykasz żyją w dużym niedoczasie i przejąłeś to. Zwalniaj, zwalniaj oddech a wszystko wróci i w tobie i w nich do normy. Nie poddawaj się ich rytmowi lecz wszędzie kieruj się do Mnie. Ja nadam ci Mój rytm. Rytm Miłości. Cieszysz się?


O tak!



To dobrze, teraz wracamy do odpowiedzi. Inspiracja to innymi słowy wsłuchanie w głos wewnętrzny, w głos serca. Umysł, który kieruje się na zewnątrz łączy się z tymi energiami i już nie jest w stanie odebrać czysto tego, co płynie z wnętrza. Dlatego chcąc doznawać częściej inspiracji czyli podpowiedzi dotyczących wszystkich dziedzin życia – należy kierować umysł ku Miłości, ku Boskości ucząc się kochać Ją i oddawać Jej samego siebie.

My również mówiliśmy o modlitwie pełnej miłości do Ciebie i prośbach o pomoc, o to, byś Ty przeprowadził sprawy tak jak uznasz za stosowne.



Prośba o pomoc to jedno – jeśli prosicie o to bym pomógł wam ułożyć sprawy tak jak wy tego chcecie, to możemy mieć z tym pewien problem. Powodem jest to, że nie widzicie i nie jesteście w stanie objąć całości wydarzeń. Do tego nie są przygotowane ani umysły ani wasze serca. Najlepiej jeśli poświęcicie swoje pragnienia i pomysły na ołtarzu miłości. Proście odtąd aby sprawy ułożyły się według woli Najwyższej Miłości bo Ona jest i mądrością i miłością zarazem i wybiera najlepszą drogę. Pamiętajcie o tym, nie wasze pragnienia ale drogi Miłości, drogi kochającego Stwórcy.

Odpowiedź na pytania, którą udzieliłem zawierała ponadto praktyczne wskazówki. Powiedziałem, że aby „wzmocnić” inspiracje należy kierować umysł cały czas, a przynajmniej jak najczęściej ku kochającej Boskości w Postaci, która wybraliśmy. Odczuwać bliskość, przytulać się, trzymać za rękę. To nasyca nasza aurę wibracjami Miłości.



I to jest dobra wskazówka. Być stale w kontakcie z Boskością to najlepsza forma spędzania czasu jaką można sobie wyobrazić.

Drugie pytanie dotyczy tego, jak rozwiązywać problemy swoje i innych. Mów.

Jeśli skupimy umysł na Tobie mamy kontakt z Twoimi energiami i Twoją miłością. Jeśli skupimy się na człowieku z problemem, mamy kontakt z jego energiami, najczęściej wywołują przygnębienie, obniżenie nastroju i temu podobne stany. A te z kolei wpływają na nasz stan ducha i przeszkadzają w odbieraniu inspiracji.

Co więcej, zamykamy wtedy napływ świeżej energii z wnętrza a to właśnie ona jest w stanie „rozbić” niższe energie i udzielić natychmiast pomocy drugiej osobie. Dlatego naszym obowiązkiem jest stale kierować się ku Bogu, nie ku problemom. Ku Jego miłości i szczęściu, po to by On mógł przekazać, zainspirować słowa, które pomogą drugiej osobie, oraz aby przekazał energie, które spalą w drugim człowieku to, co mu zawadza, przeszkadza i to co jest negatywne.



Zaczynasz mówić do rzeczy.

Słowa z wnętrza plus Moje energie mogą załatwić natychmiast wasze problemy i dać w miejsce nich radość, miłość, ulgę, szczęście. I wolność od tych niskich bytów.

Mam wrażenie, że właśnie zapisałem jedną z najważniejszych myśli w tej książce. Najważniejszych wskazówek, dla ludzi poszukujących światła i miłości.



Tak. To jest wskazówka jak najbardziej praktyczna. Najpierw Boskość a reszta ułoży się sama. Drogą do pomocy innym jest nie skupienie na nich i ich problemach ale na Boskości, na kochającym Stwórcy. On jest w stanie rozwiązać od ręki wiele waszych problemów.

Tak Mistrzu, wiele razy miałem szczęście to obserwować.

Praktykujcie zwracanie się ku Miłości. Napełniajcie się Światłościa. Potem służcie Bogu i innym w skupieniu na Nim. To jest droga do miłości i wolności. Podkreśl teraz te słowa, które wypowiedziałem, a cały rozdział zatytułuj „Droga do miłości i wolności”.

Patrzcie na rzeczy dobre, bądźcie pozytywni i starajcie się dostrzegać wszędzie dobro. Bądźcie dobrzy i proście kochającą Boskość by was tego nauczyła. Postarajcie się wszystko co czynicie robić dla Stwórcy. Niech wszystko co czynicie będzie ofiarowane z miłością najwyższej

Miłości.


Kiedy skupiam się na Tobie i pamiętam o tej wskazówce praca idzie zupełnie inaczej, odczuwam jak płynie przeze mnie Twoja miłość. Mistrzu, chciałbym się podzielić tą miłością z innymi.



Jeszcze nie czas. Pisz więcej, teraz to jest twoje główne zadanie. Później być może przyjdzie czas na coś innego. Nie myśl o przyszłości. Ona jest niepewna. Nie wracaj do przeszłości. Ona już nie istnieje. Trwaj w teraźniejszości z myślami skupionymi na Stwórcy, to najwyższa z form medytacji.

Z Twych słów znów płynie ogromna moc.



Daję wam siłę do wprowadzenia w życie tego co powiedziałem, abyście mogli zmienić swoje życie i zjednoczyć w miłości ze Stwórcą Wszechświata. Proście o nią, o prowadzenie, o usuwanie z drogi przeszkód. Niech zatriumfują prawda, miłość i dobro. Niech przejawią się w życiu każdego z was. To jest Moim celem.



Chciałbym Cię zapytać... Ale nie, najpierw chcę Ci podziękować za Twoją miłość... znów przychodzi jak niepowstrzymana fala i zalewa umysł, serce, przenika do najdalszej głębi słodkim uniesieniem. Cudowne, dziękuję Ci...



Miłość to Boskość, to Ja Sam. Tym właśnie Jestem.

Jeszcze raz dziękuję. Przyszedł mi do głowy pomysł aby włączyć tutaj do tekstu fragmenty podsumowania, które zapisałem dla znajomego. Chcę Ciebie zapytać o Twoją opinię.



Pytanie Mnie o zdanie zawsze ma sens. Zwracaj się do Mnie ze wszystkim co robisz, ze wszystkimi pomysłami, absolutnie z każdym. Możesz tak zrobić prawda?

Oczywiście, będę się bardzo starał.



I o taką odpowiedź mi chodziło. Pytaj.


Powrócę do prośby o Twoją opinię.



Znasz ją.

Mam dołączyć ten fragment?



Tak.

Odpowiedziałeś uczuciem w sercu.



Tak.

Miłością. Miłość była odpowiedzią. Miłość, która napłynęła wraz z tym pomysłem?



Tak. To znak, że odpowiedź i pomysł pochodzą ode Mnie.

Dziękuję. Podsumowanie znajdzie się na końcu tego rozdziału.

Baba, jestem bardzo szczęśliwy, że Cię spotkałem. Dziękuję Ci, że pojawiłeś się w moim życiu i zgodziłeś się zostać moim Boskim Guru.



Przyjmuję podziękowania, sprawiłeś Mi nimi dużą radość, wiedz o tym.

To był poryw serca...



Miłość zwraca się ku Miłości.

Miłość jest wszędzie i zawsze odpowiada na wasze płynące z serca prośby.

A teraz już mój drogi uczniu czas zapomnieć o wszystkich wydarzeniach i związkach i nich cię już nic nie interesuje poza Mną. Już nic. Nie twoja karma, nie twoje sprawy, pozwól im toczyć się poza tobą własnymi torami, które ja im wyznaczę. Odwróć swój umysł od spraw świata i trwaj we Mnie. Kończymy na dzisiaj.

Dziękuję Ci z całego serca za inspirującą rozmowę.

Ja jestem stale do dyspozycji. I to dla każdego z was. Wypróbujcie Mnie.

Alternatywne podejście do problemów polega na...



Zwrocie z modlitwą, prośbą, miłością do Boskości aby Ona pokierowała rozwiązaniem. Zwrocie i wkraczaniu w obręb Boskiego promieniowania, energii i miłości, które mogą przynieść rozwiązanie, podpowiedź lub błogosławieństwo energii.

Wtedy przynajmniej jedna ze stron jest wolna od problemu.



Człowiek żyje po to by doznawać szczęścia i miłości w zjednoczeniu z Boskością, nie przesadzajmy z problemami. Zwracajcie się do Źródła rozwiązań. Świat jest problemem, Bóg jest rozwiązaniem. Ku czemu skierujecie umysł to otrzymacie.

Niezwykłe stwierdzenie.



Świat jest problemem, Bóg jest rozwiązaniem. Ku czemu skierujecie umysł to otrzymacie. Teraz już to wiecie. Skorzystajcie z tej wiedzy we właściwy sposób.



Tak Mistrzu. Niech się dzieje Twoja wola.

Do omówienia pozostało jeszcze trzecie pytanie o to jak podwyższać swój stan psychiczny i likwidować uczucie zmęczenia.



Tak, należy postępować podobnie jak opisałem wcześniej. Zwracać się stale do miłości i nie pozwolić aby niskie energie wtargnęły i zakłóciły łączność.

Dokąd prowadzą przemiany na świecie?



Baba, chciałbym Cię zapytać o Twój stosunek do obecnych przemian na świecie. Stany stają się niekwestionowanym leaderem gospodarczym i politycznym, w Europie rozszerza się terytorialnie i wzrasta w siłę Unia Europejska. Do czego prowadzą te przemiany?



Już odpowiadam. Obecne gwałtowne przemiany na świecie porządkują grunt pod nadejście nowych czasów. Nie będzie już konfliktów na tak dużą skalę jak kiedyś bo po prostu wiele czynników, które było za nie odpowiedzialnych przestanie istnieć. Ludzkość wkracza w nowy etap, gdzie współistnienie i tolerancja będą czymś tak codziennym i naturalnym jak oddychanie. To ogromne przemiany, jakie zachodzą w świadomości milionów ludzi. Zmienia się świadomość powszechna i otwiera na nowe treści i jest to proces nie do zatrzymania. Pytanie tylko, w którą stronę się skierujecie, czy znajdziecie w sobie dosyć siły, aby stanąć ponad przyciąganiem materializmu i zwrócić się ku duchowości? Nie dacie rady, tak jak nie daliście sobie rady poprzednio, dlatego potrzebujecie wiele pomocy z zewnątrz. I jeśli tylko zwrócicie się po nią – na pewno ją otrzymacie. Stoicie przed wielkimi wyzwaniami, które was daleko przerastają. Nie poradzicie sobie z nimi. Musicie poszukać prawdy w swoich wnętrzach, w sercu, poprosić Boskość o pomoc, nadanie sprawom właściwego kierunku i jeśli trzeba wyraźną odpowiedź, jasny wyraz Jej woli.

Historia pokazuje, że wszelkie gwałtowne przemiany zewnętrzne odciągały na długo ludzi od poszukiwania sensu i zwrotów ku duchowości, musiało minąć sporo czasu aby powrócił spokój i ludzie znów zaczęli poszukiwania.



To nie jest prawdziwy obraz, Boskość wzywa ludzi ku Sobie w czasie i na sposób, w jaki Ona sama wyznaczy. Nigdy nie było inaczej i nie będzie. Teraz jednak mamy inne czasy, czasy, w których Awatar znajduje się na Ziemi i Jego misją jest przywieść ludzkość ku Bogu. I czyni to. Stale, niewidzialnie przyciąga wszystkich ku Sobie. Jeszcze za swojego życia zobaczysz jak ogromne przemiany wywoła w ludziach. To już nigdy nie będzie ta sama ludzkość, uwierz mi, już nie będziecie w stanie pogrążyć się na trwałe w odmętach i ciemności. Światło, które rozbłyśnie wewnątrz was już na to nie pozwoli. Bieg wydarzeń jest nie do zatrzymania a ich skutek jest znany. Skutkiem jest zwrócenie się ogromnych rzesz ludzkich ku Bogu i kierowanie się

Jego prawami w życiu codziennym i społecznym. To co widzisz wokoło to świt nowego dnia ludzkości na Ziemi, a przemiany, gwałtowne przemiany, które właśnie zachodzą są tego jaskrawym dowodem. I jest to powód do ogromnej radości. Powinniście świętować każdego dnia.

Dziękuję za Twoje odpowiedzi.



Teraz napisz temat jak zwrócić się ku Boskości.

Zwrot ku Boskości



Zwrot ku Boskości nie jest czymś trudnym, to jak spotkanie i rozmowa z przyjacielem, z kimś, kogo bardzo kochasz i dawno nie widziałeś. Cieszysz się ze spotkania, z widoku ukochanego czy ukochanej, zagłębiasz się w jego słowa i dajesz czas, aby wasze serca połączyły i zrozumiały się ponownie. Pojawia się pomiędzy wami miłość i czułość, naturalne oddanie, bo przecież chciałbyś coś dobrego zrobić dla kogoś, kogo cenisz i kochasz.

Traktujcie Mnie jak przyjaciela, z którym dawno się nie widzieliście. Wyobraźcie to sobie jak najbardziej plastycznie. Niech pojawi się w radość ze spotkania, szczęście towarzyszące zbliżeniu dwóch istot. Rozmawiajcie ze Mną jak z drogim przyjacielem, mówcie do Mnie miłe słowa. To nic, że na razie nie odpowiadam, cały czas jestem i słucham. Pozwólcie przemówić waszemu sercu. Kocham was.

Po drugie, każdą pracę spełniajcie z myślą o swoim ukochanym przyjacielu. Myślcie, że robicie to dla Niej/Niego i niech dobre odczucia, miłość i bliskość, które się pojawią będą wam inspiracją w waszym działaniu. Starajcie się robić wszystko dla Niego z miłości i z miłością. Przestańcie już myśleć o sobie, o tym, „co będziemy z tego mieli”, ale spróbujcie traktować wszystko, cokolwiek robicie jako dar dla ukochanego, miłą czynność, która sprawi Mu przyjemność.

Po trzecie zastanówcie się nad swoimi relacjami ze światem. Czy są pełne miłości, budujące, wznoszące was i innych ku Bogu? Czy są właściwe? Czy pomagacie innym? Bóg chciałby, aby wszystko, co czynicie przynosiło dobro i wsparcie innym ludziom i nie tylko ludziom, bo zwierzętom, roślinom, ziemi. Bóg chciałby, abyście żyli w miłości i stali się miłością darząc jej cudownym promieniowaniem wszystko wokoło.

Po czwarte dawajcie, nauczcie się dawać, waszą wewnętrzną naturą jest dawanie nie branie. Bóg cały czas daje, daje i daje, nie zatrzymuje nic dla siebie. Nauczcie się ograniczać własne pragnienia a w ich miejsce zaspokajać potrzeby innych. I wszystko, co dajecie innym traktujcie jako ofiarowane nie ludziom, ale Bogu. Takie działanie przynosi bliskość, radość i uwalnia was od skutków waszych czynów.

Po piąte kochajcie i uczcie się miłości do waszego Ojca i Matki. To jest w tej chwili dla was najważniejsze. Wyobrażajcie sobie naszą bliskość, traktujcie Mnie jak bliskiego i oddanego wam przyjaciela i sami stańcie się kimś takim dla Mnie. Kochajcie, kochajcie, kochajcie, to najlepsza wskazówka, jaką mogę wam dziś dać.

Po szóste nie interesujcie się tak bardzo światem. On ma wam coraz mniej do zaoferowania, a im bardziej skierujecie się ku kochającemu Stwórcy tym wasze życie i życie waszych bliskich będzie bogatsze, pełniejsze i piękniejsze. Kiedyś w przyszłości możecie powrócić do zainteresowania sprawami świata, ale wtedy zobaczycie jak niewiele wam daje, przynosi zamęt myślowy, sztucznie wzbudzane niepokoje i wewnętrzny rozdźwięk z miłością. Zwracajcie się wtedy do Boga w waszych sercach, zwracajcie się z miłością i cichą modlitwą o możliwość powrotu do Niego.

Po siódme zwracajcie się ku kochającej was Boskości z prośbą o poukładanie wszystkich spraw w sposób, jaki Ona sobie życzy. Mądrość i Miłość potrafi zająć się wszystkim, nie wątpcie w to. Od chwili, kiedy to uczynicie staniecie się bardziej świadomi Mojego oddziaływania w waszym życiu. Chciałbym ułożyć nie tylko wasze sprawy zewnętrzne, ale i zająć się oczyszczeniem duchowym i waszą przemianą. Jej ostatecznym efektem jest miłość, którą będziecie doznawać i którą będziecie się kierować w życiu. Jedynie powinniście dać Mi szansę i postępować zgodnie z Moimi wskazówkami. Zaufajcie Mi i złóżcie w Moje dłonie wasz los i duchową drogę. I nigdy nie wątpcie, że spotyka was tylko to, co naprawdę jest konieczne dla waszego rozwoju i co jest nie do uniknięcia. Wiedzcie również, że bez Mojej interwencji wasze sprawy wyglądałyby znacznie, znacznie gorzej. Zaufajcie Mi.

Po ósme zwracajcie się do innych z miłością i łagodnością. Jestem w sercu każdego człowieka i cieszy Mnie każde dobre słowo płynące z waszego serca. Postarajcie się postępować tak, jakbyście widzieli w każdym napotkanym człowieku Mnie. Kocham was i kieruję postępowaniem ludzkim dla waszego dobra. I nawet, jeśli spotykają was trudne chwile wskutek działań innych, wiedzcie, że chociaż dziś tego nie rozumiecie, stanowią one kolejny krok naprzód. Jest to zazwyczaj spłata waszych zaszłości wobec innych, zaszłości pochodzących z przeszłych żywotów obarczonych złem, nienawiścią i wieloma negatywnymi czynami. Teraz przychodzi czas rozliczenia się ze sobą i skierowania na ścieżki Miłości. Nie traćcie wiary i zaufania. Kierujcie się zawsze ku Miłości. Kochajcie Stwórcę, który jest Miłością.

Po dziewiąte uśmiechajcie się do Mnie i do wszystkich wokół. Uśmiech pomaga żyć. Uśmiech rozświetla wam dzień. Uśmiechnijcie się do Mnie, Ja nie gryzę! Uśmiech pozwala ci łatwo przejść ponad wieloma przeszkodami.

Po dziesiąte kochajcie Mnie. Kochajcie wszystko, co dla was robię a jest tego bardzo, bardzo dużo. Nauczcie się wdzięczności dla swego Przyjaciela. Dziękujcie Mi za wszystko, co was spotyka. Postarajcie się we wszystkim zobaczyć pozytywny aspekt, cos dobrego i dziękujcie za to. Będzie wam i Mnie znacznie lżej.

Po jedenaste kochajcie, pod dwunaste kochajcie, po trzynaste kochajcie, po setne kochajcie. Ja kocham, kocham, kocham cię i jestem twoim przyjacielem. Zapamiętaj Moje słowa i powracaj do nich jak najczęściej. Będę ci o tym czytelniku przypominał. Twój kochający cię Baba.

Co dalej?

List do czytelnika.

Skończyłeś czytać tę książkę i właśnie zaczyna się najniezwyklejsza podróż Twojego życia. Podróż do Miłości, którą Jesteś. Ona nie ma początku i nie skończy się nigdy. Patrz, słuchaj. Kochaj Mnie.

Skończyłeś właśnie czytać tę książkę, ale przygoda ze Mną dopiero się zaczyna. Zawarłem w niej wiele przykładów, jak może wyglądać, i wskazówek, jak chciałbym, aby wyglądało Twoje życie. Odpowiedz Mi, czy chciałbyś tego? Czy jesteś na tyle odważny/odważna, aby udać się za Mną na bezdroża miłości i radości? Jeśli tak, to zacznij przyglądać się uważniej swemu życiu. Pamiętaj - Ja jestem Miłością, Radością i Szczęściem.

I niech rozpocznie się Zabawa! Bawmy się!

* * *

Kim tak naprawdę jest Baba. Z tekstu wynikają różne przesłanki i różnie można je rozumieć. Czy jest to Bóg, czy Sai Baba, czy może Bóg przemawiający przez Sai Babę?

To bardzo dobre pytanie, rzeczywiście ta sprawa nie jest jasno wytłumaczona w tekście, a otrzymałem już kilka pytań.

Dla mnie od lat jest to jasne i nastąpiło utożsamienie mego Rozmówcy z Sai Babą, chociaż słuchać Jego głos nauczyłem się całe lata wcześniej.

Mówiąc wprost - rozmawiam z tą Siłą, którą w naszej tradycji nazywamy Bogiem. Zwracam się do Niego "Baba" - jest to po trosze spadek po słownictwie sanskryckim Raja Jogi, a po trosze wybór Rozmówcy. Przez pierwsze lata zwracałem się do Niego per "Ojcze", ale w naszej kulturze jest zbyt wiele trudnych do ominięcia, a błędnych skojarzeń, więc kiedy usłyszałem, żeby zwracać się w tekście do Niego "Baba", co w sanskrycie znaczy to samo, po prostu się ucieszyłem.

Mego Rozmówcę dostrzegłem w Indiach jako Sri Sathya Sai Babę, lub można powiedzieć, że dostrzegłem Go bardzo wyraźnie w ciele Sathya Sai Baby.

Widzę, że w jednym z kolejnych "odcinków" poproszę Babę o Jego wyjaśnienie tej kwestii. Załączam Jego szybką odpowiedź.

Baba jak odpowiesz na zadane pytanie? Chciałbym zapytać, co Ty sądzisz.

No wiesz? Zacznijmy od tego, że Ja nie sądzę.

Jak zwykle śmiejesz się ze mnie.

Nie masz chyba nic przeciwko temu?

Ani trochę.

Przechodząc do odpowiedzi. Ludzie nie wiedzą, jaka jest relacja pomiędzy Mną a Sathya Sai Babą, i postrzegają odrębności i różnice, tam gdzie powinni dostrzegać jedność. Wszyscy jesteśmy Jednością, tylko wy na razie myślicie, że jest inaczej.

Powinniście nauczyć się widzenia Boga przejawiającego się jako Krishna, Sathya Sai Baba. Taka jest prawda. Bóg przejawia się jako Sathya Sai Baba dzisiaj, tak jak wcześniej przez inne manifestacje Boskości.

Miałem cichą nadzieję, że ty sam to zrobisz. Kim jesteś?

Jestem tą Siłą, którą wy nazywacie Bogiem. Jestem Miłością, która stworzyła ten Wszechświat.

Jaka jest Twoja relacja z Sathya Sai Babą w Indiach?

Jestem całkowicie świadomy tego KIM Jestem w ciele nazywanym przez was Sathya Sai Baba. Ale nie przywiązujcie się do Niego. Otwórzcie szeroko oczy. Ja jestem wokół was! Pamiętajcie - stale kręcę się w pobliżu!

* * *

Z kim tak naprawdę rozmawiam. Z tekstu wynikają różne przesłanki i różnie można je rozumieć. Czy jest to Bóg, czy Sai Baba, czy może Bóg przemawiający przez Sai Babę? Dla mnie od lat jest to jasne i nastąpiło utożsamienie mego Rozmówcy z Sai Babą, chociaż słuchać Jego głos nauczyłem się całe lata wcześniej. Mówiąc wprost - rozmawiam z tą Istotą, którą w naszej tradycji nazywamy Bogiem. Zwracam się do Niego "Baba" - jest to po trosze spadek po słownictwie sanskryckim Raja Jogi, a po trosze wybór Rozmówcy. Przez pierwsze lata zwracałem się do Niego per "Ojcze", ale w naszej kulturze jest zbyt wiele trudnych do ominięcia, a błędnych skojarzeń, więc kiedy usłyszałem, żeby zwracać się w tekście do Niego "Baba", co w sanskrycie znaczy to samo, po prostu się ucieszyłem. Mego Rozmówcę dostrzegłem w Indiach jako Sri Sathya Sai Babę, lub można powiedzieć, że dostrzegłem Go bardzo wyraźnie w ciele Sathya Sai Baby.

Poproszę Babę o Jego wyjaśnienie tej kwestii. Załączam Jego szybką odpowiedź. Baba jak odpowiesz na zadane pytanie? Chciałbym zapytać, co Ty sądzisz.

Ludzie nie wiedzą, jaka jest relacja pomiędzy Mną a Sathya Sai Babą i postrzegają odrębności i różnice, tam gdzie powinni dostrzegać jedność. Wszyscy jesteśmy Jednością, tylko wy na razie myślicie, że jest inaczej.

Powinniście nauczyć się widzenia Boga przejawiającego się jako Krishna, Sathya Sai Baba. Taka jest prawda. Bóg przejawia się jako Sathya Sai Baba dzisiaj, tak jak wcześniej przez inne manifestacje Boskości.

Kim jesteś?

Jestem tą Siłą, którą wy nazywacie Bogiem. Jestem Miłością, która stworzyła ten Wszechświat. Miłość to Boskość, to Ja Sam. Tym właśnie Jestem.

Rozmawiam z Miłością.

Rozmawiasz ze Stwórcą. Jestem, który Jestem Brahman.

Brahman - Bóg Miłość, jak opisują Go ci, którzy Go widzą i doświadczają.

Tak.

Jaka jest Twoja relacja z Sathya Sai Babą w Indiach?


Jestem całkowicie świadomy tego Kim Jestem w ciele nazywanym przez was Sathya Sai Baba. Ale nie przywiązujcie się do Niego. Otwórzcie szeroko oczy. Ja jestem wokół was! Pamiętajcie - stale kręcę się w pobliżu!

* * *




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz