Conversations with a personal Brahman (kompilacja NET Pierwsze ... &01 Pierwsze ...)
Oto fragment:
Kim jesteś?
Jestem tą Siłą, którą wy nazywacie Bogiem. Jestem Miłością, która stworzyła ten Wszechświat.
Rozmawiam z Miłością.
Rozmawiasz ze Stwórcą. Jam jest, który Jest - Brahman.
Brahman - Bóg Miłość, jak opisują Go ci, którzy Go widzą i doświadczają.
Tak.
Powiedz, proszę, a jak Ty mnie widzisz? Co widzisz, patrząc na mnie?
Patrząc na ciebie, widzę Atmę, Brahmana, którym jesteś, mimo iż nie dostrzegasz tego wyraźnie.
Kim są Mistrzowie, którzy nie mają swoich ograniczeń?
To Ja przejawiający się w ciele jako Awatar. Jednocześnie Stwórca i stworzenie.
Czy jest ich wielu?
Tak, jak Ja jestem jeden.
Czyli masz wiele ciał, przez które przejawiasz się jako Awatar we wszechświecie?
Tak.
Czy dużo? W tej chwili?
W tej chwili około dwóch.
Około dwóch?
Tak.
Dość dziwna odpowiedź.
Jeden to Sathya Sai, a drugi to Ja Sam jako Żywy Wszechświat, który jest Moim żywym ciałem. Ludzie nie wiedzą, jaka jest relacja pomiędzy Mną a Sathya Sai i postrzegają odrębności i różnice, tam gdzie powinni dostrzegać jedność. Wszyscy jesteśmy Jednością, tylko wy na razie myślicie, że jest inaczej. Powinniście nauczyć się widzenia Boga przejawiającego się kiedyś, jako Krishna, dzisiaj Sathya Sai. Taka jest prawda. Bóg przejawia się dzisiaj jako Sathya Sai , tak jak wcześniej przez inne manifestacje Boskości.
A więc wszystko za sprawą przyjścia tutaj potrójnej inkarnacji Śirdi Sai, Sathya Sai, Miłość Sai.
Tak jest. Ot i masz odpowiedź. Mówiłem ci: "szukajcie, a znajdziecie"?
Żyjemy więc w ciekawych czasach. Awatar jest na Ziemi i są Mistrzowie, Jego pomocnicy.
To prawda. W Nowej Erze Wodnika miłość rozleje się szerokim strumieniem po całej Ziemi i ludzie uczynią z niej światło życia którym w istocie jest. Będą się Nią kierować w codziennym życiu co całkowicie zmieni oblicze tego świata. Nie będzie już wojen ani lokalnych konfliktów, tylko porozumienie i współpraca pomiędzy jednostkami i zbiorowościami.
Z tego co mówisz, płynie energia miłości, takiej łagodnej i rozumiejącej.
To Nią właśnie Jestem, kiedy kochasz kogoś i myślisz tylko o nim/niej znasz Mnie najpełniej, kiedy pochylasz się czule nad dzieckiem czy zwierzęciem i mówisz do niego łagodnie wtedy znasz Mnie dobrze, odczuwasz Mnie i stanowisz jedność ze Mną. Każde słowo miłości zawiera Mnie, wyraża i tworzy nową rzeczywistość. Znacie Mnie dobrze ale dotąd nie rozpoznaliście. Teraz nadchodzi czas Poznania kim jest Bóg i zrozumienia, że byłem tu zawsze tylko nie umieliście Mnie dostrzec. W tej książce powiem jak to zrobić by żyć z Bogiem w bliskiej i pełnej radości przyjaźni i znaleźć w Nim powiernika, kolegę i oddanego przyjaciela.
Dziś rano pokazałeś, że po pierwsze Gautama Buddha wcale nie sięgnął szczytów samo - realizacji a po drugie nie była mu dostępna najwyższa mądrość i jego osiągnięcia, jak wielkie by nie były, są jedynie cząstkowe.
To prawda. Urodziwszy się w ludzkim ciele trudno jest zerwać łańcuch łączący z materią. Co innego Awatar – Sathya Sai, ten przychodzi niejako z drugiej strony wolny od więzów z samej swej natury.
Ludzie tacy jak Siddhartha (Gautama Buddha) dążyli ku szczytom a tutaj Szczyt szczytów sam zstępuje pomiędzy ludzi ze swego wyboru, żyje jak człowiek. Gautama Buddha nie zgłębił prawdy absolutnej jedynie ujrzał jeden z jej aspektów, zdobył wielki rozgłos jako jeden z wielkich nauczycieli ludzkości. Dzisiaj istnieją inne, prostsze ścieżki wyzwolenia.
Powiedziałeś, że Krishna, Rama, Sathya Sai - tak, zaś Gautama Buddha i Jezus - nie, dlaczego ?
O jest wiele powodów. Jeśli chcesz mieć wierny obraz musisz patrzeć w czyste zwierciadło - prawda ?
Bóg jest mądrością i miłością, lecz też wielką, niepojętą szczęśliwością, samą esencją radości istnienia. Sathya Sai, Rama, Krishna - kierując swą myśl ku tym przejawom Boskości łączyli się właśnie z tymi emanacjami. Kierując ku innym - obciążasz niepotrzebnym zwracaniem uwagi na cierpienie za rzekome grzechy świata.
Z Gautama Buddhą sprawa jest inna, tradycja czci go jako wielkiego i oświeconego nauczyciela, lecz nie jest to postać, podobnie jak i Jezus, formatu Awatara. Jezus większość swego życia uczył się, potem nauczał innych. Walczył ze swą ludzką naturą i nieobce mu były człowiecze rozterki. Niektórzy twierdzą że był przez to bardziej ludzki, tak jakby wątpliwości i wahania mogły prowadzić do czegoś dobrego.
Ma to związek z przyjściem Sathya Sai tutaj.
Tak, nie przyszedł z pustymi rękami.
Naszły mnie dziś refleksje, że przyjście Awatara Sathya Sai, otworzyło nową epokę w dziejach tej planety. Krishnę, poprzedniego Awatara znało jedynie kilku najbliższych uczniów. Awatar Sathya Sai jest znany przez kilkadziesiąt milionów.
Awatar Sathya Sai przyszedł aby dać ludziom miłość, pokazać drzwi do światła o których już niemal zapomnieli. I szuka miłości do Boga, czułości, ciepłych uczuć, uśmiechów, spojrzeń kierowanych wzwyż. Sława, znaczenie to głupstwa którymi mami się ten świat, jemu są one niepotrzebne.
W młodości wskutek medytacji Zen miałem doświadczenia miłości, braku osobowej "jaźni". Niedawno zetknąłem się z buddyzmem tybetańskim Karmapy i lamą z Danii uczącym chyba jakiejś skautowskiej jego odmiany.
W przeszłości tj w poprzednich inkarnacjach miałeś z nim kontakt, stąd te zainteresowania. Nie jest on drogą dla ciebie, chociażby dlatego, że nie ma w okolicy dobrych nauczycieli, którzy naprawdę rozumieją o co w nim chodzi. Buddyzm jest drogą błędną, o ile, nie ma się na uwadze tego podstawowego celu istnienia, jakim jest zjednoczenie w miłości ze Stwórcą, jakkolwiek by się Go nie nazwało.
Pomijać aspekt miłości, właściwie nie aspekt a esencję istnienia, to jak zjadać skórkę a wyrzucać pomarańczę. Niektórzy pojmują to instynktownie i łatwo przechodzą ponad rafami fałszywej duchowości, inni całe życie chodzą w mnisich szatach bucząc mantry i nie widać w nich żadnych pozytywnych zmian.
Podobnie jest ze wszystkimi religiami, jako tworami ludzkiego umysłu. Kiedy zrozumiesz to w pełni nie będziesz więcej pytał o sprawy religii i pozostawisz na zawsze ten umysłowy bałagan. Religia to produkt ludzkiej myśli skażonej żądzą władzy, bogactwa, pożądaniem, pychą - jest fałszywym światłem na drogę życia dając mnóstwo scenografii zamiast wskazywać na Źródło Istnienia i uczyć z Nim kontaktu. Na tym, jeśli pozwolisz, chciałbym zakończyć rozważania o istocie i wartości religii ziemskich.
Ludzie boją się i szukają pewnej drogi. Nie chcą się wplątać w jakąś sektę
Spójrzmy na to z innej strony, jeśli szukasz uczciwie to znajdziesz, o ile jeszcze pozwoli na to twoja karma. Drogi wielu ludzi prowadzą przez to, co nazywasz sektami. Nie ma jednej „właściwej” religii. Los każdego jest jego drogą, religie to drogowskazy. Jednemu odpowiada to, drugiemu coś innego. Sekta nie jest złem. Może ci być potrzebna na twojej drodze, Drodze ku Boskości. Szukajcie rzeczy dobrych a je znajdziecie. Jeśli poszukujecie bezpieczeństwa, samozadowolenia, poczucia przynależności, poczucia bycia kimś wybranym to dokładnie to dostaniecie. Jeśli poszukujecie Boga i Jego Miłości to dokładnie to dostaniecie. Zastanówcie się więc dobrze czego naprawdę pragniecie. Jeśli jasno określicie cel i będziecie się go trzymać, wasza podróż będzie bezpieczna, bez narażania się na wpadnięcie w pułapki pragnień. Gorąco proście Boskość, aby wskazała wam ścieżkę ku Niej. To najlepsza droga. Najbezpieczniej jest zwracać się ku Boskości, którą każdy człowiek nosi w swym sercu. Mówcie w ciszy – Ten, który Jest Miłością odpowie wam.
Wiele społeczności żyje w izolacji, np. studiują Pismo, święte księgi, co powiesz o tym?
Chcą
nauczyć się ich na pamięć, czy może poszukują w ten sposób
drogi do Boga? Kluczem rozwoju jest nie
nauka na pamięć tekstów uznawanych przez ludzi za święte,
ale zwrócenie się do Boga z
miłością i otrzymanie odpowiedzi, wskazówek i przewodnictwa.
Bez tego czas poświęcony na studia jest wykorzystany niewłaściwie.
Księgi, jakkolwiek święte by
nie były są jedynie drogowskazami
na drodze do Boga a nie samą drogą ani celem. Celem
jest Bóg i Jego Miłość.
Wielu, zbyt wielu z was czci
drogowskazy zamiast iść
naprzód. Izolacja jest dobra, jeśli eliminuje to, co zakłóca wasz
rozwój ku dobru i miłości. Jest nawet potrzebna – jeśli
będziemy ją rozumieć jako ograniczenie kontaktów ze światem do
niezbędnego minimum. Z jednej strony macie przez to więcej czasu na
pożyteczne czynności albo na aktywny odpoczynek, z drugiej
eliminujecie zakłócenia, jakie wnoszą energie zewnętrzne. Ta
sprawa jest jeszcze głębsza, ponieważ zainteresowanie
światem i jego sprawami wikła
was z karmę zbiorową i karmę
innych ludzi.
Istnieją
drzwi, które cierpliwy człowiek może otworzyć miłością ku
Stwórcy, modlitwą, czynieniem dobra innym, ofiarowaniem skutków
czynów Najwyższemu. Studiowanie
Pism może być w tym pomocne i jest pomocne.
Pisma należy rozumieć bardzo szeroko, nie tylko jedna Biblia, wielu
ludzi odnajduje swoją drogę studiując inne dzieła. Serce
wskaże wam drogę.
Złotym
kluczem otwierającym
na oścież drzwi rozwoju duchowego jest miłość ku kochającemu
Stwórcy, zbliżanie się ku
Niemu każdego dnia a nawet w każdej chwili, wykonywanie wszystkich
prac z myślą o Nim, ofiarowanie Mu efektów i skutków wszystkich
czynności. Książki
są pomocą na początku, po czym zaraz stają się przeszkodą.
Pamiętajcie, że są one jedynie
drogowskazami na drodze ku Bogu,
nie są ani drogą ani jej celem. Jeśli dzięki którejś z książek
uczysz się miłości to oznacza, że jest ona dla ciebie dobra. Ale
patrz poza słowa, poza treść, patrz w Boskość
i kieruj się ku Niej.
Ona
nie potrzebuje książek by prowadzić cię ku Sobie.
Zamiast spędzać tyle czasu nad literaturą skupcie
się bardziej na Boskości,
a korzyści będą stukrotnie większe. Wielu ludzi przedkłada tez
uczoność nad miłość co prowadzi potem do wieloletnich dyskusji o
znaczeniu takiej czy innej wypowiedzi. Dyskusji, które, wierzcie mi
są jałowe i prowadzą donikąd. Nie zmienią was pozytywnie nawet w
najmniejszym stopniu, nauczą jedynie szermierki słownej i wzbudzą
wiele antagonizmów.
Teraz powróćmy do głównego tematu – słyszenia głosu Boga. Pierwszym krokiem jest odwrócenie się od świata, przynajmniej częściowe, redukcja godzin poświęconych studiowaniu gazet, oglądaniu telewizji, słuchaniu radia. To przyniesie wam wiele spokoju. Czyńcie to z intencją przeznaczenia zaoszczędzonego czasu na poszukiwanie głębszych wartości, na podążanie drogą ku Miłości. To pozwoli oczyścić się myślom, przynajmniej do pewnego stopnia. Jednak bardzo ważnym jest, aby człowiek idący ku Bogu wiedział i był świadomy dlaczego czyni te rzeczy. Odsuwa się od świata po to by zwrócić się ku Bogu a nie w żadnym innym celu. Intencja powodująca działanie jest bardzo, bardzo ważna. Jeśli jest właściwa to Ja pomagam w każdej chwili, jeżeli nie to człowiek kręci się wokół siebie samego, własnych myśli i przeżyć. Druga sprawa to medytacja i modlitwa. Przyniosą wam wiele pozytywnych zmian i błogosławieństw. Przeznaczcie część waszego czasu wyłącznie na skupienie na Najwyższym i naukę miłości ku Niemu. Odsuńcie wtedy wszelkie inne myśli na bok i kierujcie się całym sobą, całym sercem wyłącznie ku Niemu. Trzecie to obserwacja tego co dzieje się wokół, „zbiegów okoliczności”, niecodziennych wydarzeń i odpowiedzi na wasze modlitwy i prośby. W ten sposób przekonacie się o realności Drogi Miłości i oczywiście o miłości, którą ma dla was Stwórca.
Dziwnie się czuję spisując to wszystko.
W czym jest problem, sformułuj go.
Nie bardzo potrafię, tak jakbym czuł smutek, powoli pogłębiający się, nie ma tego w tej medytacji.
To dobrze, że tak reagujesz, zatapiasz się we Mnie.
Tak, ale w miejsce Twojej radości czuję smutek.
To przejściowe, wiele rzeczy musi się jeszcze ujawnić, najważniejsze to cierpliwie kierować się ku Bogu nie zwracając specjalnej uwagi ani na wydarzenia ani na stany psychiczne, sny itp. Stany umysłu pojawiają się i znikają i nie należy ani przydawać im wagi ani się do nich przywiązywać, przyjdą i pójdą. Są jak chmury na niebie, Bóg i Jego Miłość pozostanie na zawsze.
Nie należy też się przywiązywać do siebie, przecież nastrój, stan psychiczny i myśli to jest część nas?
Pozwolić odejść wszystkiemu, nie wdawać się w dywagację ani pytania dlaczego, tylko mieć zaufanie do Mnie, że Ja wiem którędy powinieneś iść. Zaufanie do Boga jest kluczowe na ścieżce duchowej.
Tak, my nie widzimy całości, co, z czego wynika, jakie są przyczyny i jakie mają być skutki. Ty to widzisz.
Tak, dlatego wiem, czego każdemu potrzeba, w każdej chwili i daję wam to, każdego dnia. Żaden z was nie mógłby podnieść powieki bez działania Mego aktu woli.
Pomimo tego wydaje nam się, że istniejemy samodzielnie i mamy wolną wolę. Nie ma tu sprzeczności?
Nie, Moją wolą jest stan odrębności waszej świadomości i iluzja wolnej woli a także stan waszego myślenia na ten temat. Czyż może być inaczej?
Śmiejesz się. Tak, nie może być inaczej, obraz świata jest taki, jaki Ty chcesz żebyśmy mieli.
Dokładnie, a teraz w tej książce mówię, że już na was czas się obudzić i zacząć powracać do Boga. To już jest ten czas, na tej planecie. Zbliża się Złoty Wiek. Wiek duchowości i Świadomości, w którym ludzkość będzie żyła w Jedni z Bogiem. Powróci do stanu naturalnego, do postrzegania prawdy o tym, kim jest Bóg i czym jest Rzeczywistość. Dostrzeże Boskość i zrozumie drogą niepodważalnego, bezpośredniego doświadczenia, że jesteśmy Jednią.
Jednością.
Jednią,
to coś znacznie szerszego pojęciowo od jedności, zawiera ją w
sobie, podobnie jak czas i przestrzeń i Wszechświat.
Jednia
to jakby w jednym punkcie zamknąć cały Wszechświat i wszystkie
jego chwile czasu. I trzymać to na dłoni. To cudowne uczucie.
Ekstaza.
Na marginesie – tym właśnie jestem.
Miłością?
I ekstazą, tego uczucia, gdy wami owłada jest najbliższe doznanie Mnie.
Co zatem ma zrobić np. czytelnik tej książki, chcąc dostrzec Ciebie w swoim życiu?
Nic, sam nie może zrobić nic.
No, może np. się uprzeć, odłożyć książkę, siąść do medytacji i siedzieć tak długo, aż Ty się mu objawisz.
Tak, ale i to nie będzie jego decyzja tylko Moja.
Chciałbym, aby jednak z tej książki wynikały jakieś praktyczne wskazówki dla czytelników, aby mogli znaleźć Ciebie i zakosztować Twojej miłości.
To dobry powód.
Co zatem powinni zrobić?
Nic. Sami niech nie robią nic.
No i dalej jesteśmy w punkcie wyjścia...
Sami niech nie robią nic, niech pozwolą Mi zadziałać, a w stosownym czasie znajdą to, czego poszukiwali. Ja im to dam.
A co z medytacją, wyciszeniem, innymi formami treningu? Co z modlitwą?
Można modlić się i medytować, nie ma żadnych przeciwwskazań.
A jakie będą efekty?
Różne, w zależności od tego, co obierzecie sobie za cel. Część modlących się o zdrowie otrzyma je, część proszących o majątki i ułożenie spraw materialnych znajdzie u Mnie pomoc.
Chciałbym usłyszeć od Ciebie, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym, co czynimy - modlitwą, medytacją - a efektami w postaci Twojej bliskości i Twojej miłości i opieki.
Nie ma bezpośredniego związku.
Jednak doświadczenie setek pokoleń mówi co innego.
Tak mówi doświadczenie, bo tak to zostało ułożone przeze Mnie. Bezpośredniego związku nie ma, ponieważ to prawo zostało stworzone. Jedyny bezpośredni związek jaki istnieje, to pomiędzy Mną a Tobą, pomiędzy Mną a każdym człowiekiem. Reszta stanowi świat przemian i jest bez znaczenia. Jesteśmy jednością i tego nic nie jest w stanie naruszyć. Ta więź, ta łączność jest jedyną trwałą rzeczą. Reszta jest przemijająca.
Jednak sugerujesz ludziom, żeby medytowali, kochali Ciebie i modlili się?
Tak, jeśli żyjecie w świecie dualizmów, to tak.
No tak, ale wszyscy w nim żyjemy.
Ja nie.
Jeśli zacznę dziś myśleć o sobie, że jestem Bogiem, to co będzie?
Myślę, że z czasem trafisz do szpitala.
Ty nigdy nie jesteś poważny.
Nie, ja jestem radością i miłością, i to jest nam wspólne. Skupiasz swoją uwagę na świecie materialnym i zadajesz mi pytania w stylu: "czy jeśli pojadę w kierunku Paryża, to dojadę na Księżyc?". Nie rozumiesz, że technika nie jest w stanie sprowadzić miłości? Są to działania z różnych planet. Miłość pochodzi z miłości, nie z ćwiczeń i działań materialnych. One mogą dać lepszy grunt pod przejawienie się szczęścia i miłości, ale są jak kopanie ziemi, po to by otrzymać plon. Samo spulchnianie niewiele da, jeśli nie wsypiesz ziarna. Tym ziarnem jest Moja Miłość i pochodzi ono ode Mnie.
Stąd wniosek, że to do Ciebie należy się zwracać, po to by rozwinąć w "sobie" umiejętność miłości, medytacji - cokolwiek?
Tak, bo to Ja jestem ich źródłem, nie świat.
Czyli aby zmienić siebie...
Należy zwrócić się do Mnie, to najlepszy sposób na zmianę.
Mam jeszcze kolejne pytanie techniczne: "w jaki sposób dzieje się to, że postrzegamy jako indywidualności następstwo chwil, czyli czas?".
Jesteście ograniczeni do doznań zmysłowych i dlatego umykają wam wyższe rejony doznań, niezwiązanych z materią. Wasz stan jest bardzo podobny do snu. Śni się wam, że jesteście rozbudzeni, żywi i aktywni, tymczasem tak naprawdę śpicie głęboko.
Jest takie stare powiedzenie mistyków, że świat śpi dla Boga i Bóg śpi dla świata.
Tyle, że Ja nie śpię nigdy. Podziwiam pełną doskonałość Mojego dzieła. Pozdrawiam was, o śpiący!
Czy Ty jesteś zmienny, to znaczy czy się zmieniasz, czy jesteś stały?
Jam Jest, który Jest. Jeśli kiedyś zrozumiesz, co chciałem wyrazić przez to zdanie, będziesz mógł dostrzec sens Mnie. Jestem i stały, i zmienny, i jeszcze czymś poza tym. Nie jesteś w stanie uchwycić Mnie twoimi wyobrażeniami. Twój aparat pojęciowy ukształtowany przez świat materii i jego przemiany nie nadaje się do ujęcia Mojego modelu istnienia. Nie ma w nim ani takich pojęć, ani wyobrażeń, ani myśli zdolnych udźwignąć choć cząstkę zrozumienia Mnie. Dlatego jest to w większości wypadków wysiłek bezcelowy. Dla was miłość jest drogą, nie próby zrozumienia. Miłość przyciąga miłość i tak powoli to, co ludzkie, stapia się z tym, co Boskie. To jest droga dla ludzi, wysiłek umysłu jest w tym kontekście bezowocny, a nawet zabawny.
Miłość to Istota Boga.
Miłość to Istota Boga.
Nie możesz zmienić swojej istoty.
Tak, poza miłością nie ma tu nic.
Czy również umiesz stworzyć nicość?
Oczywiście, to się robi.
Masz poczucie humoru. A jeśli byś chciał się zmienić?
Nie mógłbym, miłość potęguje miłość i tak bez końca. Jak się raz zacznie, to nie da rady skończyć.
Nie wiem, co powiedzieć.
Nic, po prostu wysłuchaj, co Ja chcę powiedzieć. Nie jestem w stanie naruszyć Mojej Istoty.
Czy jest ktoś lub coś ponad Tobą?
Te pojęcia nie mają sensu w Moim świecie. Nie ma nic ponad i poza Miłością. Jest ona Esencją Wszechświata i Jego Stwórcą i nie ma nic ponad Nią, żadnej innej substancji, cechy i Znaczenia. Jest Ona Najwyższym ze Znaczeń, Najgłębszym i najbardziej przejmującym. Wyraża Siebie poprzez ten wszechświat i nadaje mu Sens.
Zaskakująco dla mnie weszliśmy na tematy metafizyczne.
Ja to mam na co dzień.
Jednak my, żyjąc tu na Ziemi, jesteśmy oddaleni od Esencji, o której mówisz.
Nie jesteście oddaleni, żyjecie i poruszacie się w Niej.
Dlaczego zatem nie postrzegamy Jej bezpośrednio?
Jak myślisz?
Z pewnością odpowiedź powinna być mniej więcej taka: "Bo tak ma być".
Tak, to dobra odpowiedź.
No nie wiem.
Zaraz się dowiesz, jeśli odpowiesz sobie na następujące pytanie: co jest celem życia, gromadzenie wiedzy czy zjednoczenie z Bogiem w miłości?
Z pewnością zjednoczenie. Chcesz przez to pokazać...
...że gromadzenie wiedzy dla niej samej, albo tylko sam brak kontroli nad tym procesem, nie doprowadzi cię do celu. Wiedza nie jest ważna, ważna jest miłość do Boga. Przypomnij sobie chwile bezpośredniego postrzegania Esencji.
O tak, było cudownie, to są doświadczenia nieopisywalne ludzkim językiem.
Gdzie ta Esencja była?
Wszędzie.
Co przeszkadzało w bezpośredniej percepcji?
Jakieś powłoki energetyczne związane z ciałem, odczuwałem je bardzo wyraźnie, kiedy się unosiły i kiedy powracały.
I oto jest odpowiedź płynąca z doświadczenia. Nie postrzegacie Jej, ponieważ jesteście otoczeni szczelnym płaszczem energii powiązanych z materią.
Ty możesz je usunąć.
Po co miałbym to robić, skoro większość ludzi tego nie chce?
Tak, ale to Ty odpowiadasz za to, czego ludzie chcą, a czego nie.
Tak, to prawda.
Stąd wynika, że świat jest, jaki jest, ponieważ Ty chcesz go takim widzieć i masz w tym swój cel.
Zgadza się.
Stąd dalej wynika, że taki stan umysłów i serc ludzkich służy Tobie do jakiegoś celu.
To prawda.
Stąd wynika, że nie postrzegamy Esencji, ponieważ Ty tego sobie nie życzysz.
Tak, z małym zastrzeżeniem.
Tak?
Jeśli tego chcecie - usuwam je.
W jakich wypadkach?
Gdy podążacie drogą duchową we właściwym kierunku.
Co w ostatecznym sensie też zależy od Ciebie.
Tak.
Zarówno rozumiem to, co mówisz, jak i nie rozumiem.
To słuszne podejście. Zrozumiesz, jeśli przestaniesz spoglądać z dwóch punktów widzenia na raz. Z jednej strony patrzysz jako człowiek z całym bagażem kultury i "uspołecznienia", z drugiej strony rozumiesz, że w prawdziwym świecie, Boskim, nie ma wolnej woli i wszystko, co się wydarza, jest w absolutnym sensie określone z góry. Innymi słowy - przyszłość już się wydarzyła, czeka jedynie na swoją kolej.
Co jest prawdą?
Ty mi powiedz.
To znaczy, że ja mam wybrać?
Tak, albo jedno spojrzenie, albo drugie - z pełnią konsekwencji, jakie ze sobą niosą.
Jestem bardzo przyzwyczajony do ziemskiego sposobu myślenia.
Teraz możesz wybrać - świat Boga albo świat ludzi. Bóg rozumie świat ludzi, ale świat ludzki nie jest w stanie zrozumieć Boga. Które widzenie jest pełniejsze?
Oczywiście Twoje, bez dwóch zdań.
Możesz wybrać, a Ja dostosuję akcję do Twego wyboru.
Czyli już dostosowałeś, jak znam życie.
Tak.
Wybór jest dokonany i wszelkie jego konsekwencje już się "wydarzyły" w przyszłości.
Tak jest.
Aż do samej mojej śmierci.
Tak, a nawet później.
Czyli moja decyzja jest formalnością?
Zależy, z jakiej pozycji patrzysz. Z ludzkiej nie, z Boskiej tak. Decyzja już jest podjęta.
Skoro tak, to może nie ma sensu, abym się wysilał, lecz może po prostu zapytam Ciebie: jak ona brzmi?
Możesz tak zrobić i Ja ci odpowiem.
To chyba najlepsze wyjście, więc chciałbym Cię zapytać: jaka jest moja decyzja?
Moja decyzja jest taka - wybieram dla ciebie Boski świat.
Tak, dziękuję, dałeś mi do zrozumienia, że nie jest to moja decyzja, lecz Twoja.
Tak, ponieważ taka jest prawda skryta za kulisami Rzeczywistości.
Jak dawno temu było wiadomo, jaką decyzje dziś podejmę?
Według twojego czasu czy Mojego?
Jeśli nie jest to jakaś trudność, chciałbym usłyszeć obie odpowiedzi.
Według Mojego - zawsze, według twojego jakieś pięć milionów lat.
To mnie jeszcze wtedy nie było na świecie.
Wtedy zaczynałeś.
Aż tak dawno temu?
Dla Mnie to jakby było wczoraj.
Nigdy nie jesteś poważny.
Nie.
Jednak czasem ludzie odbierają Ciebie jako takiego.
Udaję.
Czy również nasza rozmowa jest wcześniej przygotowana?
Tak, jest.
Czyli nie ma w tym jakiegoś mojego, samodzielnego wkładu?
Nie.
Nie?
Nie. Powiem nawet więcej - w Moim świecie, czyli żeby nie było wątpliwości, w rzeczywistości - ciebie też nie ma.
Z kim w takim razie rozmawiasz?
Ze Sobą i w ten sposób wyrażam Siebie.
A co z czytelnikami?
Jestem tylko Ja, …. Miłość jest wszystkim, istnieje tylko Miłość.
Który świat jest prawdziwy, nasz czy Twój?
Wasz jest stworzony tak, aby się wydawało, że jest realny. A wy wszyscy działacie tak, jakby było to prawdą.
Jakoś specjalnie nie mogę dostrzec w tym sensu.
Bo jeszcze w pełni nie poznałeś Mnie i siebie.
Różnica pomiędzy nami polega na widzeniu?
Nie, na tym, że Ja Jestem, a ty nie.
Ładnie, czyli mnie nie ma.
Tak jest.
No cóż, to się nie mieści w głowie.
Ale w sercu tak.
Możemy nadal drążyć temat?
Naturalnie, nawet przez całą wieczność.
Nasz świat wygląda tak jak wygląda, ponieważ tak został zaprojektowany. Wydaje nam się, że jesteśmy samodzielnymi jednostkami i wszystko nas w tym utwierdza, ponieważ tak to zostało przygotowane wcześniej.
Z grubsza tak. Czasem tylko niby przez wąską szczelinę wpadnie do waszego świata promień światła. Książka, natchnienie, sen, rozmowa, chwila przebłysku Jaźni, przeczucie wydarzeń przyszłych i odległych. One sprawiają, że zaczynacie poszukiwać i badać, niektórzy zaczynają rozumieć, że świat, który widzą, nie jest wszystkim, a to, czego nie widzą, w zagadkowy sposób splata się ze znaną im rzeczywistością, tworząc nową rzeczywistość.
Mówimy teraz jak doprowadzić do rozszerzenia naszego widzenia na Twoją rzeczywistość.
Tak. Można ten proces przyspieszyć, przyjmując dwie prawdy: fakt, że nie macie wolnej woli i wszystko jest z góry zdeterminowane, oraz drugi fakt, że miłość i oddanie się Bogu prowadzą do przebudzenia ku rzeczywistości.
W jaki sposób te prawdy mogą wpłynąć na nasze życie?
Pierwsza doprowadzi was do zrozumienia, że nie macie żadnego wpływu na bieg wydarzeń i że jedyne, co powinniście uczynić, to zwracać się z miłością ku Mnie, abym Ja kierował waszym postępowaniem. Dzięki temu po pewnym czasie wasze życie stanie się znacznie łatwiejsze, a z was spadnie odpowiedzialność za wszelkie wydarzenia.
Tak jakby Ty wszystko weźmiesz na Siebie.
Tak, a wy w pełni uświadomicie sobie, że zawsze, powtarzam, zawsze tak było, jest i będzie.
Czyli że my jako my nie mamy żadnej możliwości manewru.
Jedynie znaleźć Miłość i żyć w Niej, reszta jest prosta.
Wszystko jest określone przez Ciebie z góry.
Tak jest.
I stało się to już dawno temu.
Dawno. Teraz czy za pięć lat - to jest to samo teraz.
Czy Mistrzowie widzą więcej niż my?
Między innymi dlatego są Mistrzami.
Jak zwykle żartujesz.
Coś mi umknęło? Weszliśmy na jakiś poważny temat? Czekaj, zaraz się poprawię...
Rozśmieszasz mnie jak zwykle.
Tak,
bo Ja lubię się bawić. Mam wszystko i Jestem Wszystkim, dlatego
nie mam żadnych zmartwień i problemów, pozostaję nieustannie w
stanie Mi właściwym - ekstazy miłości.
To jest również
droga dla was.
Czy Mistrzowie znają całość tego procesu i mają wgląd w tajemnice czasu i przestrzeni?
Tak, do pewnego stopnia tak, o ile jest im to potrzebne.
Czyli nie wszyscy mają dostęp do wszystkiego?
Tak, nie wszyscy, części nie jest to wcale potrzebne. Idą innymi drogami.
Więc i Mistrzowie mają swoje drogi rozwoju?
Tak, oczywiście, że tak. Rozwój nie kończy się nigdy, to odkrywanie Miłości i uczenie się wyrażania Jej.
W każdej formie, jaką można pomyśleć?
Także.
To znaczy, że poza myśleniem istnieją inne formy komunikowania się?
Tak, i to wiele.
Niektóre szkoły duchowe twierdzą, że jestem Bogiem. Czy mogę myśleć o sobie, że jestem Bogiem.
Daj spokój, jeszcze cię zamkną!
A jeśli zacznę myśleć o sobie, że "jestem Bogiem, jestem Bogiem" to co będzie?
Myślę, że z czasem trafisz do szpitala.
Ty nigdy nie jesteś poważny.
Nie, ja jestem radością i miłością, i to jest nam wspólne. Skupiasz swoją uwagę na świecie materialnym i zadajesz mi pytania w stylu: "czy jeśli pojadę w kierunku Paryża, to dojadę na Księżyc?". Nie rozumiesz, że technika nie jest w stanie sprowadzić miłości? Są to działania z różnych planet. Miłość pochodzi z miłości, nie z ćwiczeń i działań materialnych. One mogą dać lepszy grunt pod przejawienie się szczęścia i miłości, ale są jak kopanie ziemi, po to by otrzymać plon. Samo spulchnianie niewiele da, jeśli nie wsypiesz ziarna. Tym ziarnem jest Moja Miłość i pochodzi ono ode Mnie.
Powiedz, proszę, a jak Ty mnie widzisz? Co widzisz, patrząc na mnie?
Patrząc na ciebie, widzę Atmę, Brahmana, którym jesteś, mimo iż nie dostrzegasz tego wyraźnie. Widzę twoją osobowość ze wszystkimi jej przymiotami, jawnymi i ukrytymi, widzę boską radość, jak trwa pod powierzchnią zdarzeń, widzę przeszłość i to, co będzie. We wszystkim widzę nieustannie promieniujące jasne światło miłości, która przenika wielość światów w tym jednym celu - by dawać szczęście, dobro, radość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz